.

czwartek, 12 grudnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 98

Kroniki dobiegają końca. To jeden z trzech ostatnich rozdziałów.
Rozdziały ślubu, jak informowałam, będą na innym blogu, dla osób komentujących treść (czyli raczej z Wattpada). Są już napisane, ale chcę nieco pozmieniać, bo kilku elementów mi zabrakło.

Miłego czytania:)


*

– Sasuke, no wychodź z tej łazienki, bo się spóźnimy! – krzyknął Naruto.
Zastanawiał się, co założyć, bo to nie był zwykły dzień. Iruce chyba faktycznie zależało na tym obiedzie z nimi dwojgiem jako parą, co już samo w sobie było pewnego rodzaju wyzwaniem, a potem… No właśnie potem jeszcze mieli pojawić się na uroczystości otwarcia linii kolejowej. A pierwszym pociągiem przyjeżdżał Gaara razem z Sakurą. To wyzwanie było dużo bardziej stresujące. Naruto bał się jak cholera tego spotkania. Sakura od dawna nie napisała żadnego listu, nie odezwała się w jakikolwiek inny sposób, nic. Musiała być ciągle na niego wściekła. Właściwie to jej się nie dziwił, ale tak bardzo zależało mu na tym, żeby nadal byli przyjaciółmi. Nie wyobrażał sobie, że mogłaby na zawsze zniknąć z jego życia i już nigdy się do niego nie odezwać.
– Naprawdę musimy iść? – westchnął Sasuke, schodząc na dół. Jakoś nie widziały mu się wspólne obiadki z kimkolwiek, a już zwłaszcza z osobą, która niańczyła Naruto, jakby nadal był w Akademii.
– Tak i nie próbuj się wykręcać – powiedział Naruto, wyjmując w końcu z szafy niebieską bluzę. – Myślisz, że Sakura-chan trochę się udobrucha, gdy to założę? – zapytał i odwrócił się w stronę schodów.
– Co? O czym ty znowu bredzisz? – Sasuke uniósł brwi.
– To bluza, którą kupiła mi kiedyś na urodziny – wyjaśnił Naruto, ściskając w rękach miękki materiał.

niedziela, 8 grudnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 97


Naruto obudził jakiś głośny huk. Poderwał się i przez chwile mrużył oczy, dochodząc do siebie. Zerknął na okno. Mimo wczesnej pory, bo tarcza zegarka pokazywała, że dochodzi dopiero dwunasta, na dworze było szarawo, a w szyby zacinał deszcz. Po chwili błysnęło i huk się powtórzył. Rozszalała się burza.
Odwrócił się w stronę śpiącego Sasuke i uśmiechnął się na widok czarnych, rozczochranych włosów, rozrzuconych na poduszce. Przysunął się i musnął nosem jego szyję
– Wstawaj, musimy zacząć się zbierać – szepnął mu do ucha.
Gdy wrócili z Akademii, nie było opcji, by nie kontynuowali tego, co tam zaczęli. Po tych pocałunkach byli naprawdę siebie spragnieni. Tak bardzo, że ubrania zaczęli z siebie zrzucać już na dole, a gdy dotarli do sypialni, żaden z nich nie miał na sobie już żadnej części garderoby. A potem, po wyczerpującym seksie, po prostu zasnęli.
– Sasuke, wstawaj – powtórzył Naruto, jednocześnie całując go w szyję. Raz, drugi, a za trzecim razem lekko przygryzł płatek ucha.

piątek, 6 grudnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 96

– Kakashi, nie masz innych obowiązków jako Hokage? – zapytała Koharu, kiedy rozpoczęli kolejną partyjkę w karty.
Kakashi uśmiechnął się pod maską. Mimo że powiedziała to spokojnym tonem, dało się w nim wyczuć pewne niezadowolenie, a nawet napięcie. Poza tym ciągle, zarówno ona jak i Homura, zerkali na zegar wiszący na jednej ze ścian. Najwyraźniej na coś czekali, mieli jakieś plany, które popsuł im swoją wizytą.
– Właściwie to nie – skłamał. – Lider szajki z Suny w końcu zaczął gadać, a moi zaufani ANBU zajęli się resztą. Już po wszystkim. Pomyślelibyście, że Korzeń w swoich planach chciał posunąć się nawet do czegoś takiego jak zamach na ludzkie życie, żeby tylko zaburzyć pokój między wioskami i odzyskać dawne wpływy? – zapytał, chcąc ich sprowokować.
Koharu i Homura odruchowo spojrzeli na siebie z nie do końca dobrze ukrywanym zaniepokojeniem, ale milczeli.
– Ach, no tak, dla was nie byłoby to żadną nowością – odpowiedział sam sobie Kakashi, kiedy z ich strony nadal nie padło żadne słowo. – W końcu macie już doświadczenie w podejmowaniu decyzji o mordowaniu ludzi.

poniedziałek, 11 listopada 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 95



Kakashi po konsultacji z Ibikim odwołał posiedzenie Rady. Wywołało to pewien chaos i niepewność, bo jak to tak, najpierw godzinna przerwa, potem, mimo że przecież zebrali się tu w ważnej sprawie i jeszcze nic nie ustalili, spotkanie po prostu się skończyło? Kakashi starał się uspokoić wszystkich, mówiąc, że muszą jeszcze sprawdzić pewien prawdopodobny trop, ale mimo pytań nie udzielił żadnych konkretnych informacji. A już zwłaszcza nie wyjawił tego, co wydedukował Shikamaru.
Mógłby oczywiście wyjaśnić całą sprawę, postawić na głowie cały sztab kryzysowy i zarządzić przesłuchania wszystkich, począwszy od pracowników biura kartografów, skończywszy na pijaczkach w okolicznych barach, ale jeżeli podejrzenia były słuszne, ryzykowaliby, że ktoś zaraz się wygada. Wygada i tym samym ostrzeże, świadomie lub nieświadomie, przeciwników, którzy czując, że ich plan może się nie powieść, po prostu na jakiś czas się wycofają. Dlatego, jak radził Ibiki, musieli działać dyskretnie, żeby ich w końcu złapać i raz na zawsze zakończyć tę mini-wojnę.
  Kakashi, co się dzieje? – usłyszał głos i uniósł głowę. To zaniepokojony Iruka zastąpił mu drogę. – Co to za trop? Wy już coś wiecie, prawda?
Kakashi skinął głową. Akurat Iruka był osobą, do której miał pełne zaufanie i jemu mógł, a nawet musiał powiedzieć. Tak samo jak Tsunade wtajemniczyła już zapewne Shizune.
– Chodź ze mną – mruknął i otworzył drzwi swojego gabinetu.

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 94



Naruto, gdy Shikamaru zniknął mu sprzed oczu, uznał, że jak najszybciej musi znaleźć Sasuke, bo jego spotkanie z Hideakim po przeczytaniu listu nie mogło się dobrze skończyć. Mimo że często mu powtarzano, że jest naiwny, w tym przypadku akurat naiwny nie był. Dobrze wiedział, że ci dwaj działają na siebie jak płachta na byka. Co prawda Hideaki odpuścił i chciał wyjechać, jednak jeżeli Sasuke, nie wiedząc o tym, znów by go zaatakował, choć tym razem raczej nie Tsukuyomi a otwarcie, na przykład za pomocą Chidori, on na pewno, nauczony doświadczeniem, trzymał w zanadrzu jakieś igły z truciznami, którymi mógłby się bronić. A jak potężne potrafiły być te trucizny, wszyscy zdążyli się niedawno przekonać.
Miał jeszcze nadzieję, że Sasuke wrócił do  domu, ale gdy go tam nie zastał, zaczął się naprawdę denerwować. Ruszył w stronę mieszkania Hideakiego, mając nadzieję, że ta kamienica w ogóle jeszcze stoi.
O dziwo, stała. Co więcej, ani nie było na niej żadnych śladów walki, ani ludzie z okolicznych straganów nie wydawali się być niczym zaniepokojeni. Z jednej strony to dobrze, z drugiej nie. Co, jeżeli wszystko odbyło się po cichu? Jeżeli Sasuke jednak znów użył genjutsu, albo Hideaki go zatruł, zanim zdążył to zrobić? Albo jeszcze gorzej, obaj zaatakowali jednocześnie i naprawdę pozabijali się nawzajem? Nie, obaj musieli żyć!

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 93


      
Naruto od dobrej godziny siedział na Wzgórzu Hokage. Jednak tym razem nie nad miejscem, w którym miała być wykuta głowa następnego przywódcy, ale tuż nad podobizną Czwartego, czyli jego ojca.
Kiedy wyszedł od Hideakiego, od razu, skacząc po dachach, pognał do domu. Chciał jak najszybciej zniszczyć list, który zostawił dla Sasuke. Jednak jak się okazało, jego już nie było, a na stole zobaczył jedynie pomiętą kartkę. Nie miał pojęcia, jak to teraz wytłumaczyć.
Spojrzał na swoją bransoletkę. Cholera, gdy obiecywał Hideakiemu, że zrobi wszystko, by uratować Sasuke, nie myślał wtedy logicznie, nie myślał o tym, że swojemu narzeczonemu też przecież coś obiecał. A konkretnie to, że nigdy go nie zostawi. I teoretycznie nie zostawiłby, nigdy nie wyjechałby z Konohy, zawsze by w pewien sposób przy nim był, ale to przecież nie o to chodziło. Zrobił coś naprawdę głupiego, a teraz będzie musiał zmierzyć się z konsekwencjami.
– Tato, zawsze chciałem zostać Hokage, ale co jeżeli się do tego nie nadaję? – powiedział, wpatrując się w panoramę Konohy. – Wszyscy od dziecka mi powtarzali, że jestem głupkiem albo idiotą. A co, jeżeli mają rację? Nawet nad swoim związkiem nie potrafiłem zapanować, więc co dopiero nad całą wioską?

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 92


Shikamaru nie był niczego pewien, wchodząc przez drzwi domu, do którego Sasuke w końcu łaskawie go wpuścił. Jeżeli Naruto tu nie było, to znaczy, że go nie posłuchał i poszedł do Hideakiego. Czy Sasuke o tym wiedział? Raczej nie, bo nie byłby jedynie wkurzony tylko wściekły i już dawno zrobiłby coś niezbyt mądrego, jak na przykład znów użył jednej ze swoich niezbyt przyjaznych dla innych osób technik. Zastanowił się. Musiał to jakoś mądrze rozegrać. Tylko jak?
– Wiesz, gdzie jest Naruto? – zapytał w końcu coraz bardziej poirytowany Sasuke. – Skąd niby miał nie wrócić? Wysłaliście go na jakąś misję? W takim momencie? Zgłupieliście do reszty?
– Nie, nigdzie go nie wysłaliśmy – powiedział Shikamaru. – Prawie wszystkie misje zostały wstrzymane w związku z ostatnimi wydarzeniami. Po prostu…
Shikamaru usiadł przy stole i złożył ręce w piramidkę. Sasuke nie był tak uprzejmy, żeby zaproponować mu kawę czy herbatę, ale nie dbał o to. Zastanawiał się, jak ubrać w słowa to co chciał, nie, nie co chciał, ale co musiał powiedzieć. Naprawdę, znając Sasuke. to mogłoby się skończyć źle. Przy czym „źle” było w tym przypadku bardzo łagodnym określeniem.

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 91



Naruto, gdy rano obudził się w ramionach Sasuke, przez chwilę czuł się naprawdę szczęśliwy. Ten drań żył, miał się dobrze, a nawet bardzo dobrze, czego popis dał wczoraj wieczorem i był przy nim. Niestety, ta chwila szczęścia minęła, gdy uświadomił sobie, co obiecał Hideakiemu i co będzie musiał zrobić za chwilę.
Tak, za chwilę, krótką chwilę, bo nie mógł czekać, aż Sasuke się obudzi. Gdyby powiedział mu wszystko, ten jakoś zatrzymałby go w domu, nawet siłą. A on musiał przecież dotrzymać obietnicy, skoro Hideaki dotrzymał swojej. Uratował Sasuke, a Naruto od zawsze powtarzał, że nigdy nie rzuca słów na wiatr, że to jego droga ninja.
Ubrał się po cichu, wziął kilka najpotrzebniejszych rzeczy i znów podszedł do łóżka. Ryzykował, że obudzi Sasuke, ale musiał to zrobić. Na szczęście ten mocno spał, najwyraźniej zmęczony po całej nocy. Ogarnął mu włosy z policzka i pocałował w usta.
– Przepraszam – wyszeptał i odsunął się.
A potem wyszedł, zamykając za sobą cicho drzwi.

*

niedziela, 22 września 2019

Sasunaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 90


Następnego dnia wiedziano już mniej więcej, co się stało i jak Sasuke został otruty. Naruto w końcu potrafił się skupić i opowiedział na przesłuchaniu wszystko z najmniejszymi szczegółami, które, jak się okazało, trochę mu wcześniej umknęły przez to, że tak bardzo się martwił. To rozjaśniło całą sytuację.
Każdą informację oczywiście dokładnie sprawdzono i w końcu ustalono, że ktoś musiał włamać im się do domu – choć włamać to dużo powiedziane, bo zostawiali rozsunięte nieco drzwi werandy na noc –  i zatruć krzak pomidorów – co potwierdzono już w laboratorium.
Naruto na przesłuchaniu sam przyznał, że był kiepskim, wręcz fatalnym ogrodnikiem, ale nawet on nie potrafiłby doprowadzić krzaku do takiego stanu w dwa dni. Po prostu w obliczu sytuacji jakoś to zignorował. Zapytany, odpowiedział też, że nie miał wówczas żadnych gości i obcych ludzi w domu. Co prawda na chwilę wpadli genini, ale oni mieli kategoryczny zakaz zbliżania się do tych pomidorów. Kiedyś Kodai był głodny i zjadł kilka bez pytania, za co Sasuke wysłał go – oczywiście to nie była zemsta, ależ skąd – na całodzienny trening z drużyną Lee. Od tamtej pory chyba je znienawidził.

sobota, 21 września 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 89


Naruto, ubrany w fartuch, który nawet zapiął na wszystkie guziki!, stał przy Hideakim w laboratorium. Miał rękawiczki ochronne i zawiązaną na głowie bandankę, żeby żaden włos nie wpadł tam, gdzie nie trzeba. Patrzył na te wszystko kolby i zastanawiał się, czy on naprawdę będzie w stanie pomóc. Wszystkie zawierały niebieski płyn, a mimo to Hideaki jakoś inaczej nazywał te kolory. Mówił, że tylko jedna jest już wystarczająco gotowa, żeby spróbować stworzyć odtrutkę.
– Dobra, Naruto, skup się – usłyszał. – Przynieś mi z magazynu habro… – zastanowił się chwilę, bo nazwa i tak nic by tu nie dała – roślinę, która ma niebieski kwiat i kolce na łodydze.
Naruto od razu, bez dodatkowych pytań, pobiegł szukać tej rośliny. Niebieski kwiat i kolce. Niebieski kwiat i kolce… Od tego niebieskiego koloru dwoiło mu się i troiło już w oczach. Tu było tego pełno. Kwiatki od prawie że fioletowych, poprzez granatowe, aż po bardzo jasny błękit. I skąd on miał wiedzieć, które to? W końcu, zirytowany, zaczął je macać. Większość miała gładkie łodyżki, ale w końcu natrafił na jedną roślinę z kolcami. To chyba ta. Nie, to na pewno ta!
Wziął doniczkę i zaniósł Hideakiemu. Ten kiwnął głową z aprobatą, uśmiechnął się i zabrał mu ją z rąk. Po chwili kilka płatków wylądowało w jednej z kolb, która zmieniła lekko kolor, na taki jakby morski.

środa, 18 września 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 88

Naruto stał w gabinecie Hokage, bo o siedzeniu w takim momencie nie było według niego mowy, i zaciskał ręce na blacie biurka tak mocno, że miał wrażenie, iż zaraz je połamie.
– Jak to nie możecie wypuścić Hideakiego? – krzyczał. – Przecież to nie on, tylko ta dziewczyna otruła Sasuke!
– Naruto, uspokój się i usiądź w końcu, albo każę Shikamaru za pomocą cienia przywiązać cię do tego krzesła. – Zirytowany Kakashi trzasnął ręką o blat. – To, że zastałeś jakąś dziewczynę z laboratorium w łóżku Hideakiego, jeszcze o niczym nie świadczy. Z tego, co wiem, a wiem na pewno, bo potwierdziło to kilka osób, również sąsiadów, przez pewien czas miał ich tam sporo.
– Ale to ona musiał ukraść mu klucze! – kłócił się Naruto, będąc pewien, że ma rację. –  Uwodziła jego asystenta, chciała zwiedzać laboratorium, wypytywała o niego.  Przecież to jest oczywiste!
– Przesłuchujemy ją, asystenta zresztą też, ale póki co nie ma żadnych dowodów, rozumiesz? – Kakashi potarł skroń. – Równie dobrze Hideaki mógł cię zwyczajnie okłamać.
– Hideaki nigdy by mnie nie okłamał. – Naruto nachylił się i spojrzał na Kakashiego z tą swoją niezłomną wiarą. – Znam go i wiem, że to nie on. Nie zrobiłby mi tego.

sobota, 14 września 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 87


Hideaki patrzył na niego i sam nie wiedział, co powiedzieć. Naruto naprawdę musiał bardzo kochać Sasuke, skoro był aż tak zdeterminowany. Był w stanie zrobić wszystko, by go ratować. Te jego oczy wyrażające bezgraniczną rozpacz.
Czy uwierzył, że to nie on za tym stoi? Prawdę mówiąc, Hideaki faktycznie chciał, żeby Sasuke zniknął. On też kochał Naruto i był pewien, że z nim byłby szczęśliwszy. Chciał, żeby się rozstali, żeby Naruto zrozumiał, że można wymagać od związku czegoś więcej niż wiecznego dogryzania sobie i złośliwości. Że można otwarcie okazywać swoje uczucia, jak wtedy, gdy byli nad morzem.
Naruto powiedział mu kiedyś, że Sasuke chciał go zabić, bo ich więź była największą przeszkodą na drodze do realizacji jego planów, które wydawały mu się ważniejsze niż cokolwiek innego. Nie mówił o tym chętnie, raczej chyba wolał wyjaśnić wydarzenia, o których Hideaki dowiedział się z poradnika Saia, a zwłaszcza z fragmentu spotkania w kryjówce Orochimaru, ale jednak przyznał, że tak właśnie było.
 Teraz tak samo Sasuke stał na drodze Hideakiemu, bo ten ciągle miał nadzieję, że Naruto mimo wszystko coś do niego czuje. Też wolałby pozbyć się przeszkody, jednak jakkolwiek to nie brzmiało, nigdy nie posunąłby się do tego, żeby Sasuke otruć.

sobota, 7 września 2019

SsuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 86


Kiedy Sasuke trafił do szpitala, początkowo nikt nie wiedział, co się dzieje. Do tej pory nigdy nic mu nie było, nie chorował, a też z jego organizmem przemęczenie nie wchodziło w grę. Tym bardziej, że czym się miał ostatnio przemęczyć? Malowaniem elewacji?
Jednak jego stan z chwili na chwilę się pogarszał. Dostał wysokiej gorączki, jego oddech był ciężki i urywany, a tętno co chwilę to przyśpieszało, to słabło. Tsunade, gdy go tylko zobaczyła i rozpoznała objawy, od razu wiedziała, że to trucizna. Nie miała jeszcze pojęcia jaka, musiała wykonać kilka badań, ale był pewna jednego, to musiało być coś naprawdę skomplikowanego, bo Sasuke Uchiha był na większość trucizn odporny.
Cały sztab kryzysowy został postawiony na nogi i zebrał się w gabinecie Kakashiego. Bo to mogło znaczyć tylko jedno. Ktoś jednak przedarł się do Konohy i udało mu się zrobić to, czego próbę podjęto w wiosce przy Wielkim Wodospadzie. Albo jeszcze gorzej. Korzeń na tyle się wzmocnił na terenie Wiolki Liścia, że to oni zadziałali i otruli go pod ich nosem.
Wiedziano, że trzymanie pod tak zwanym kluczem Homare i Koharu nie wszystkim shinobi, zwłaszcza tym starszym się podobało. Na pewno wciąż mieli swoich sprzymierzeńców. Mimo że byli pod baczną obserwacją, jakoś udawało im się przekazywać informację. Niemożliwe było całkowite zapanowanie nad tym, ponieważ nikt nie wiedział, kto jeszcze ich wspiera i to na tyle, żeby dla nich ryzykować.

piątek, 6 września 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 85


Naruto, idąc w stronę mieszkania Hideakiego, nie mógł uwierzyć w to wszystko. Przecież ten chłopak był inteligentny, zdolny, prawdziwy geniusz w swojej specjalizacji. Więc dlaczego? No dobra, wiedział po części dlaczego, ale nie sądził, że będzie miało to na niego aż taki wpływ. Był młody, miał jeszcze tyle przed sobą, mógł w każdej chwili poznać kogoś wyjątkowego.
Będąc już na ostatnim piętrze kamienicy zapukał, jednak nikt się nie odezwał ani mu nie otworzył. Dzwonek, z tego co wiedział, był popsuty, dlatego zapukał drugi raz i trzeci. Albo go nie było, ale leżał pijany lub nieprzytomny.
Naruto musiał sprawdzić, co z nim, dlatego nacisnął na klamkę. Drzwi o dziwo wcale nie były zamknięte. Przeszedł przez korytarz, pełen obaw, co zaraz zobaczy i… zobaczył. A może najpierw usłyszał, potem dopiero zobaczył, jak Hideaki posuwa jakąś dziewczynę. Ta wiła się pod nim i jęczała, on z kolei nie wyrażał żadnych uczuć i emocji poza tą, że zbliża się już do kresu, bo miał przymknięte oczy, a jego twarz mówiła wprost, że zaraz dojdzie.

czwartek, 5 września 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 84


Prawie wszystkie następne dni mijały w swoim rytmie. Kakashi i śledczy rozpracowywali szajkę i próbowali zyskać potrzebne informacje, Hideaki wraz z asystentem pracowali nad antidotum, Sasuke i genini poza treningami odpracowywali swoją karę, Iruka nadal się nie przełamał i nie zaprosił nikogo na randkę, a Naruto cieszył się na nowo swoim związkiem i nie mógł się opanować, by co chwilę nie zerkać na bransoletką.
I tak byłoby pewnie jeszcze przez jakiś czas, gdyby nie jedno wydarzenie.
To stało się, gdy Naruto poszedł razem z Sasuke na rutynowe badanie ręki do Tsunade. Niestety, była zajęta jakąś poważną operacją, więc musieli zaczekać. Mieli do wyboru hol główny,  pełen jęczących pacjentów i wydzierających się dzieci, lub podziemny, gdzie przynajmniej była cisza i spokój, które Sasuke cenił ponad wszystko.
Usiedli na krzesełkach niedaleko sali operacyjnej, czekając na Tsunade. Niestety, Naruto, jak to Naruto, jak zawsze, gdy się nudził, zaczął wymyślać różne rzeczy, którymi mogliby zabić czas. A że tym razem to odświeżenie zaręczyn było jeszcze tak „świeże”, stwierdził, że zaciągnięcie Sasuke do męskiej łazienki będzie świetnym pomysłem.

środa, 4 września 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 83



Hideaki siedział w domu i przeglądał zdjęcia, które zrobił sobie z Naruto, czy to na wakacjach, czy na balkonie. Wymienił to jedno z ramki, zastępując je fotografią z plaży na tle zachodzącego słońca. Cały czas miał też zdjęcie, na którym wyglądali, jakby go pocałował. Mimo że obiecał je zniszczyć, nie zrobił tego. Nie mógł, bo lubił czasem na nie patrzeć. Schował je po prostu do jednej z książek, którą i tak by nikt się nie zainteresował, bo była o specyfikacji związków chemicznych dla zaawansowanych.
Po chwili usłyszał pukanie do drzwi, a gdy je otworzył, zobaczył w nich swojego asystenta. Był zgrzany, pulchne policzki miał jeszcze bardziej rumiane niż zawsze, a ciemnobrązowe włosy roztrzepane na wszystkie strony.
– Hideaki-sensei, dostarczono cześć zamówionych roślin – powiedział. – Jeszcze nie wszystkie, ale jest już sporo tych kluczowych. – Mogę wejść? Przygotowałem listę i…
– A jasne. – Hideaki wpuścił go do środka. – Usiądź i poczekaj chwilę na mnie. Zaraz będę gotowy do wyjścia.

poniedziałek, 2 września 2019

Sasunaru Hiden - kroniki Konohy - rozdział 82



Następnego dnia, skoro pogoda się nie zmieniła i nadal kariera malarzy musiała się przesunąć w czasie, Sasuke i Naruto mieli spotkać się ze swoimi drużynami.  
Cała szóstka, bo Tsunade w końcu się zlitowała i wypuściła Kōdaia ze szpitala, czekała na nich pod wiatą jednego ze sklepów w centrum. Pachniało tu jedzeniem i to tak, że prawie każdy, kto przechodził, zatrzymywała się i coś kupował.
– Ale bym zjadł burgera – wymamrotał Kōdai, miętoląc w kieszeni swój kupon na darmowe jedzenie.
Owszem, wtedy, gdy się nimi zatruł, miał do nich wstręt, ale to tylko na jakiś czas. Teraz znowu pałał do nich niezmienną miłością. Przecież jeden albo dwa mu nie zaszkodzą, no nie?
– A właśnie, Kōdai, kolejny punkt dla mnie – stwierdził Ryuji, przypominając sobie o czymś. – Pocałował mnie laska, więc odhacz to sobie.
– Tak? A właśnie że mnie też! – uśmiechnął się Kōdai. – I już to kilka dni temu na festynie. A ciebie kiedy?
– Też na festynie, tylko w wiosce przy Wielkim Wodospadzie.
– A która to była godzina? – obaj powiedzieli to jednocześnie, patrząc na siebie spod byka, bo każdy myślał, że wygrał.

niedziela, 1 września 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 81




Niestety, następnego dnia tak się rozpadało, a i prognoza na najbliższe dni nie była za ciekawa, że musiano przełożyć malowanie Głównej Siedziby Wioski.
Sasuke był początkowo z tego bardzo zadowolony, ale niestety, w tym momencie wkroczył Kakashi i powiedział mu o jego dalszej części kary. Miał posiedzieć w jednym z biur i poprzyjmować trochę interesantów, bo może to, jak usłyszał, sprawi, że zacznie szanować czyjąś pracę.
Gdy tylko pojawił się przy swoim stanowisku i zobaczył pliki dokumentów, chwycił się za głowę. Po chwili przejrzał wnioski, licząc na coś ciekawego, ale nie, no oczywiście. Kakashi nie byłby sobą, gdyby nie przydzielił mu najbardziej durnych spraw. A w korytarzu już ustawiła się spora kolejka.
Sasuke się nie spieszył. Najpierw zrobił sobie kawę, poczekał, aż wystygnie na tyle, żeby mógł upić chociaż łyk, dopiero wtedy zaprosił pierwszego interesanta.
– Jak się nazywasz? – zapytał młodego chłopaka, który usiadł na krześle naprzeciwko niego. Dopiero po chwili zauważył, że ten ma na plecach zarzuconą pelerynę, ale nie przeciwdeszczową, tylko jakaś z filmu czy komiksu.

sobota, 31 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 80




Po wizycie u Kakashiego, znów musieli wrócić do szpitala. Sasuke już wcześniej oddał do analizy to, czym karmił swojego jastrzębia oraz przysmaki, które ten dostawał w nagrodę. Tak, jak się spodziewał, znaleziono tam truciznę. Ktoś musiał włamać mu się do pokoju i czegoś dodać. Z innymi ptakami pocztowymi na pewno było im łatwiej, ponieważ w całym Kraju Ognia były miejsca, w których mogły się posilać w trakcie podróży, jednak jego jastrząb był tak nauczony, żeby jeść tylko to, co mu dawał lub co sam upolował, a przysmaki przyjmował jedynie od osób, które znał i którym dostarczał wiadomość.
Naruto, wykorzystując sytuację, gdy Sasuke był zajęty i rozmawiał z pracownikami laboratorium, postanowił przy okazji odwiedzić miejsce na drugim końcu korytarza.
Widział, że świeci się czerwona lampka, co odznaczało: „Nie wchodzić!”, ale uznał, że tylko zerknie. Znał kod do drzwi więc bez problemu je otworzył. Pierwsze, co mu się rzuciło w oczy , to masa pary, oraz osoby ubrane od stóp do głów w stroje ochronne.
Po chwili, zanim zdążył wypowiedzieć choć jedno słowa, został brutalnie wypchnięty z pomieszczenia.

czwartek, 29 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 79


Naruto, kiedy Sasuke w końcu zjawił się w łazience z ręcznikiem, których po prostu zapomnieli pouzupełniać, zaczął się od razu wycierać i wciągać na siebie czyste bokserki. Zwykle w takich momentach doszłoby do czegoś więcej, ale nie teraz.
Teraz Sasuke stał i po prostu patrzył, jak się ubierał. Czuł się głupio i nic nie mówił. Zresztą, on zwykle mało co mówił, ale teraz nie miał pojęcia nawet, od czego zacząć. Choć nie, miał, ale tu musiał przełamać swoją zwykłą barierę.
– Naruto… – Podszedł w końcu do niego i stanął tak, by patrzył wprost na niego i jednocześnie zagradzając drogę, żeby nie mógł go wyminąć. – Dlaczego powiedziałeś, że gdybym napisał po prostu, że cię kocham i za tobą tęsknię, to byś nie uwierzył, że to moje słowa?
Naruto patrzył na niego chwilę.
– Bo nigdy byś tego nie zrobił? – ni to zapytał, ni stwierdził. – Czasami mam wrażenie, że byłoby ci wstyd napisać do mnie coś innego niż zwykłą, suchą informację z dodatkiem oczywiście „ty głupi młotku” czy „ty idioto”.

środa, 28 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 78


Odkąd odkryto podstęp z jastrzębiami i innymi ptakami pocztowymi, wszystkie akcje i zaplanowane misje zostały tymczasowo wstrzymane. Tym musiał zająć się oddział specjalny, który jeszcze raz zaczął przesłuchania tych członków złapanej organizacji z Suny, którzy do tej pory nie pisnęli słowa. A jak to nie dawało efektu, to zaczynali od nowa.
Naruto nie do końca wiedział, jakimi konkretnie metodami próbowali osiągnąć sukces, ale myśląc o tym, ciągle przypominał sobie tego znanego wszystkim shinobi z ich pierwszej części egzaminu na chunina. A zwłaszcza to, jak wyglądała po torturach jego głowa. To musiało być coś strasznego.
Chwilowo mieli utrudnioną komunikację, ale wiedział, że jeden z psów Hany został wysłany, by dostarczyć wiadomość Sasuke. Po tym, co się stało z jego jastrzębiem i jakie wynikły ogólnie problemy, był przekonany, że wróci w jeszcze dzisiaj, dlatego nie wychodził z domu i na niego czekał.

wtorek, 27 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 77


Minęły już dwa dni odkąd Naruto z Hidakim wrócili znad morza. Obaj wyglądali na wypoczętych. Nawet Hideaki, bo choć on ciągle przeżywał odrzuconą miłość, starał się tego nie okazywać. Obiecał Naruto, że mimo wszystko będą przyjaciółmi. Czy mu to odpowiadało? Oczywiście, że nie, wolałby, żeby Sasuke zniknął z powierzchni ziemi, a Naruto był z nim, ale mimo to szanował taką decyzję. Chciał być obok nawet jako zwykły przyjaciel. Taa, żeby to było takie proste. Już teraz bolało jak cholera, a jak wróci Sasuke, będzie pewnie jeszcze gorzej. Ale cóż, zagryzie zęby i da radę.

Był już wczesny wieczór, gdy wszyscy zebrali się w Ichiraku na przyjacielską pogawędkę. Dziewczyny jak zwykle zajęły się tematem ciąż, zarówno swoich jak i Sakury, a chłopaki popijali sake.
– Hideaki, nie jest ci przykro? – zapytała w pewnym momencie Ino, patrząc na niego.
– Co? – zwrócił na nią uwagę, nie do końca wiedząc, o czym ona mówi.
– Nie wyglądasz na najszczęśliwszą osobę przy tym stoliku – stwierdziła. – Długo byłeś z Sakura, to mogłyby być twoje dzieci. Nie żal ci?

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 76


Sasuke, Karin i Suigetsu wrócili do treningów z geninami, przy czym ci ostatni ciągle czekali na wiadomość zwrotną odnośnie przesyłki. Do Konohy było stąd blisko, wiec Naruto-sensei już powinien dostać i przeczytać list. Byli strasznie ciekawi reakcji, choć każde przewidywało inną: Sayuri liczyła, że się wzruszy i odpisze w podobnym tonie, Akane – że nie będzie miał pojęcia, o co chodzi, ale odpisze, choć po swojemu, zadając milion pytań, Ryuji – że uzna, iż Sasuke-sensei bardzo mocno uderzył się w głowę albo naprawdę został otruty, skoro napisał takie bzdury.
Jednak jastrząb nie wrócił tego samego, a nawet następnego dnia. Wiedzieli, bo Sasuke-sensei chciał wysłać jakąś wiadomość do Kakashiego, a gdy go przywołał, ten nie przyleciał na wezwanie.
– Co jest? – mruknął. – Przecież Naruto nie mieszka na drugim końcu świata, już dawno powinien wrócić.
W końcu, zirytowany skorzystał z innego ptaka pocztowego, bo od czasu tego ataku na niego, codziennie zadawał relację. Zastanawiał się, czy nie powinni wracać, ale póki co było spokojnie, a on był bardzo czujny.

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

SasuNaruHiden - Kroniki Konohy - rozdział 75


Genini, którzy siedzieli w parku niedaleko wejścia do karczmy, mieli dobry widok na Sasuke i na to, co robi. A robił to codziennie. Pisał coś, a potem zgniatał i wyrzucał. A oni oczywiście z ciekawości czytali te porzucone, pogniecione kartki. Wiedzieli, do kogo miały być adresowane, bo każdy list zaczynał się od słowa „młotku’, ale żaden z nich nigdy nie został wysłany.
– Biedny Sasuke-sensei. Pewnie tęskni i chce napisać list miłosny, ale nie potrafi. To takie romantyczne i tragiczne jednocześnie – rozmarzyła się Sayuri.
– Oni to za bardzo romantyczni nie są. Poza tym Sasuke-sensei nie nosi bransoletki zaręczynowej. Ciekawe, czy naprawdę ze sobą zerwali, czy co.
– A może… – zastanowiła się Sayuri. – Może się pokłócili i Sasuke-sensei chce w tym liście przeprosić, powiedzieć że nadal go kocha i za nim tęskni?
– No jak tak się będzie do tego zabierał, to nie zdąży go wysłać, zanim wrócimy do Konohy – stwierdził Ryuji, który do tej pory się nie odzywał, bo go to średnio interesowało.
– Wiem, co zrobimy! – wykrzyknęła podekscytowana Sayuri. – Skoro Sasukesensei nie potrafi napisać listu miłosnego, my napiszemy go za niego – przedstawiła swój genialny pomysł.
– Chyba ci kompletnie odbiło – prychnął Ryuji. – Dobrze ci radze, nie mieszaj się do tego.
– A właśnie, że powinniśmy coś zrobić – nalegała Sayuri. – Przecież każdy marzy o liście miłosnym. Pełnym uczuć, wyznań i różnych miłych słów.

niedziela, 25 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 74


Festyn w Konoha skończył się po północy, niestety, dla jednej z osób niezbyt dobrze. Albo nawet bardzo źle W tym roku w konkursie na jedzenie były burgery, a zwycięzca otrzymywał miesięczny kupon do jednej z firmowych budek. Kodai tak strasznie chciał go wygrać, że jadł i jadł, nawet gdy już było wiadomo, że zdeklasował konkurencję, a potem… trafił z przejedzenia do szpitala.

Naruto razem z Shinjim i Harumi przyszli go następnego dnia około południa odwiedzić, bo ponoć miał się już nieco lepiej.
– Twoja nagroda – powiedział Naruto, dając mu kupon, którego przez to wszystko nie zdążył odebrać bo uciekł rzygać.
Kodai, na jego widok znów dostał mdłości i zatkał sobie usta ręką.
– Nigdy więcej nie zjem burgera – powiedział, po chwili ledwo dochodząc do siebie. – Ten ból brzucha był nie do wytrzymania. Zresztą, nadal boli i powiedzieli, szybko mnie stąd nie wypuszczą, a do jedzenia będę dostawał wyłącznie sucharki.
– O, jest nasz obżartuch – przywitała swojego pacjenta Tsunade, wchodząc do sali, w której leżał. – Może burgera – zaproponowała, ale po chwili odpuściła, widząc, że dzieciak znów robi się zielony na twarzy.

sobota, 24 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 73

Sasuke, po uprzedniej rozmowie z Karin i Suigetsu, udał się razem z nimi i geninami na festyn. Młodzi byli zachwyceni, bo tu mieli okazję spróbować wielu lokalnych specjałów, których nie było w Wiosce Liścia. Nawet Ryuji niczym nie pogardził, choć głównie dlatego, żeby mieć potem czym dogryzać Kodaiowi, który, gdyby tu był, dosłownie rzuciłby się na to jedzenie, bo było pyszne. Niech wie, co stracił.
Dziewczyny od razu też ruszyły do stoiska, gdzie bardzo miłe panie zaplotły im włosy w misternie ułożone warkocze z powtykanymi kwiatami. W końcu to było Święto Zieleni, im więcej natury, tym lepiej.
– Karin-san, ty na pewno nie chcesz? – zapytała Akane, gdy odchodziły od stoiska.
– Nie, odpuszczę sobie – powiedziała.
Musiała być czujna, a nie zajmować się bzdurami. Odkąd Sasuke wyjaśnił im wszystko, czuła się głupio, że sama nie zauważyła, co to za ziółko z tej karczmareczki. Wyszła na zazdrosną idiotkę. Zresztą, z Siugetsu wcale nie było lepiej, on też się nie popisał, bo mimo że ciągle wpatrywał się w nią maślanym wzrokiem, niczego nie dostrzegł.
– Jesteście? – powitała ich Midori.

piątek, 23 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 72



Następnego dnia Naruto, który oczywiście już wcześniej,  z samego rana, zjawił się u Kakashiego i w końcu, po męczących i bardzo irytujących naleganiach, został poinformowany o specjalnej misji odnośnie wioski przy Wielkim Wodospadzie, chodził po salonie w tę i z powrotem, a zaraz za nim dreptał Kuramek, nieco zdezorientowany, czy oni w końcu idą na ten spacer, czy też nie.
– Wyobrażasz to sobie? – Naruto w końcu się zatrzymał i spojrzał na Hideakiego, siedzącego na kanapie. – Kakashi-sensei powiedział, że jak się wtrącę to mi nogi z dupy powyrywa.
– No fakt, język niezbyt pasujący do stanowiska Hokage – stwierdził z rozbawieniem Hideaki.
To, czego był świadkiem w gabinecie, po tym, gdy Kakashi odsunął kategorycznie Naruto od misji, przypominało dantejskie sceny. Wcześnie słyszał już różne historie, że ponoć Hokage nie ma z Naruto i Sasuke lekko, ale teraz przekonał się o tym na własne oczy. Naruto prosił, przekonywał, błagał, a jak to nie przyniosło skutku w końcu groził, że nie zważając na nic sam jeden pójdzie ratować Sasuke.
I tak nie pomogło. Kakashi poinformował go tylko, że Sasuke nic nie będzie, bo nie dość, że jest pod ciągłą obserwacją ANBU, to jeszcze oddelegował tam kilka najlepszych oddziałów specjalnych. Również Kazekage, jako że chodziło o grupę przestępczą z Suny, skierował na miejsce swoich ludzi stacjonujących niedaleko i mogących dotrzeć na czas. Wszystko zostało ustalone, a Sasuke otrzymał konkretny plan, który Naruto mógłby tylko popsuć.

czwartek, 22 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 71


Naruto, gdy tylko się obudził, jak zawsze machinalnie wyciągnął rękę i objął osobę leżącą obok. Śniło mu się, że Sasuke wrócił i że już wszystko było dobrze. Westchnął z przyjemnością i schował nos w zagłębieniu obojczyka.
– Dobrze, że jesteś – wymruczał. – Powiedz, że mnie kochasz. – Objął go mocniej. Tak bardzo chciał to teraz usłyszeć.
Hideaki, który obudził się już kilka minut temu, widząc to zachowanie, spojrzał na niego z lekkim uśmiechem.
– Kocham cię – powiedział, zgodnie z prawdą, choć wiedział, że to nie o niego Naruto chodzi.
– To dobrze, bo ja ciebie też. – Naruto, jeszcze w półśnie, przytulił się bardziej i jak zawsze wsunął nogę między uda.
Dobra, tego było już za dużo dla Hideakiego, który musiał w tym momencie się odsunąć, bo to groziło niebezpiecznymi konsekwencjami.
Naruto, najwyraźniej bardzo z tego powodu niezadowolony, uchylił powieki i… Naprzeciwko siebie nie miał twarzy Sasuke, a bursztynowe oczy i włosy w kolorze kawy z mlekiem rozsypane na poduszce.

środa, 21 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 70



Karin ok kilku dni była wściekła. Odkąd tylko pojawili się w tej wiosce, za która trenowali, Sasuke zawsze był oblegany przez wianuszek dziewczyn. To znaczy zawsze, gdy pojawiali się w karczmie, żeby coś zjeść, bo i tak większość czasu spędzali osobno na treningach.
Zwłaszcza taka jedna jej się nie podobała. Nowa pracownica, jak ona tam miała na imię? Midori? Bardzo ładna, duże fiołkowe oczy i jasnobrązowe włosy prawie do pasa. To ona zawsze przynosiła posiłki Sasuke i za każdym razem próbowała nawiązać z nim rozmowę.
Była sprytna i wiedziała, jak do nich podejść, choćby za sprawą geninów. Połechtała ich ego, mówiąc, przecież są już w tym wieku, że powinni siedzieć przy stole z dorosłymi, a nie dziećmi, choć alkoholu im nie poda. Pochwaliła też ich styl walki, bo nie raz i nie dwa widziała, jak sprali nawet starsze okoliczne dzieciaki, które próbowały im podskakiwać. Genini ją za to uwielbiali i często zapraszali do wspólnego stolika, bo traktowała ich poważnie.
Co więcej, Suigetsu też wydawał się być nią oczarowany i to tak, że zupełnie ignorował Karin, zapomniał o docinkach i dogryzaniu jej jak zawsze. Nie, żeby jej to przeszkadzała, że w końcu się odczepił, ale to było jakieś takie dziwne i nienaturalne.
– Sasuke–kun – zapytała Midori, spoufalając się. – Jutro Święto Zieleni. Będzie dużo atrakcji. Może miałbyś ochotę mi towarzyszyć?

wtorek, 20 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 69



Przez kilka kolejnych dni Naruto budził się sam we własnym łóżku, zawsze jednak towarzyszył temu nawyk przytulenia się do osoby obok. Do osoby obok, czyli do Sasuke, którego jednak nie było.
Naruto przetarł oczy, spojrzał na kalendarz i zakreślił kolejny dzień. Dziś był drugi maja, czyli za dwa dni obchodzili Święto Zieleni. Ludzie spędzali ten czas na świeżym powietrzu, a w okolicy powstawały różne wydarzenia, mające zbliżyć wszystkich do natury.
Odbywał się też oczywiście festyn, więc mieli się zebrać wszyscy, by zdążyć z przygotowaniami. Zaangażowani byli w to starsi i młodsi, choć wiadomo, że geninom raczej nie powierzało się jakichś poważniejszych zadań.
Naruto usłyszał dzwonek, do drzwi, ale że nie chciało mu się ruszyć, krzyknął tylko: „Wejdź”. Wiedział, że to Hideaki, codziennie po niego przychodził. Twierdził, że nie da mu popaść w depresję i ma dla nich ciekawe rzeczy do roboty w laboratorium.
– No co jest? Jeszcze leniuchujesz? – Hideaki uśmiechnął się na widok jego zaspanego wzroku i rozczochranych włosów. – Wiesz, że mamy dzisiaj trochę roboty?

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 68



Naruto patrzył przez chwilę na Sasuke szeroko otwartymi oczami i z uchylonymi ze zdziwienia ustami? Że co? Czy on właśnie zerwał ich zaręczyny? Ale dlaczego? Przez jedną imprezę u Hideakiego? Przecież nic nie zrobił. Chyba, bo niewiele pamiętał z końcówki.
– Draniu, nie wygłupiaj się! – Chwycił go za rękę, chcąc mu z powrotem założyć bransoletkę, ale ten cofnął dłoń.
– Nie, Naruto. Uważam, że powinniśmy dać sobie czas. Ty powinieneś dać sobie czas – wyjaśnił Sasuke. – Spędź go trochę z przyjaciółmi, rób rzeczy, które cię cieszą i po prostu się baw, nie myśląc o mnie.
– Jak mam nie myśleć o tobie? – zdenerwował się Naruto. – Korzeń cały czas…
– Korzeń mi nie zagraża. Nie jestem uwięziony, nie mam zablokowanej chakry, poza tym, jakbyś nie zauważył, kilku ANBU przez cały czas obserwuje nasz dom. Nic mi nie będzie, nadal mam też pieczęć lokalizującą.
 Naruto, słysząc to, poczuł rosnąca gulę w gardle. To nie mogła być prawda. A jednak była…
– Więc miałem rację, mówiąc, że to jak ostatni posiłek skazańca. Zrobiłeś coś miłego, bo wiedziałeś, że za chwilę mnie tak po prostu zostawisz?

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 67



Sakura, która wróciła po zakupach do mieszkania, nie zdziwiła się specjalnie, gdy zastała w nim Gaarę. Dała mu klucze na wszelki wypadek, bo po jej ostatnim zemdleniu wręcz się tego domagał. I to tak konkretnie domagał.
I normalnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zamiast pić jak zawsze dystyngowanie herbatkę, obżerał się świeżo upieczonym tortem. Widząc jego upaćkaną kremem czekoladowym buzię, aż zaczęła się śmiać.
– To tak słabo cię tam karmią? – zaczęła się śmiać, widząc jego minę. – Myślałam, że skoro jesteś Kazekage, spełniają twoje dowolne zachcianki.
– Przydzielili mi jakiegoś dietetyka, który ogranicza cukier w diecie. Daj spokój, z nimi nie da się wytrzymać – mruknął Gaara, trochę zawstydzony, że zastała go w takiej sytuacji.
– Jedz. Upiekłam ten tort dla ciebie, słyszałam plotki o tym fanatyku zdrowej żywności.
– A jak badania? Chciałem, pójść, ale mnie nie wpuścili. Tylko rodzina, mówili – mruknął.
Oczywiście, jako Kazekage prędzej czy później by się dowiedział, ale wolał prędzej. W końcu to było jego dziecko. W ogóle będą musieli coś z tym, zrobić. Jakos unormować tę sytuację.
– Wiadomo chociaż już, czy to chłopiec, czy dziewczynka? – zapytał, nadal patrząc wygłodniałym wzrokiem na tort.

sobota, 17 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 66



Naruto jeszcze chwilę patrzył za Hideakim i miał wrażenie, że serce mu się kraje. Przecież nie zrobił nic złego, to było zwykłe zaproszenie z okazji zamieszkania w nowym domu, a Sasuke oczywiście musiał być dla niego tak okropny. Owszem, wtedy, na werandzie, Hideaki nie powinien był go całować, ale już poniósł tego poważne konsekwencje i nawet nie chciał się na nim mścić, bo wycofał zarzuty. Taki chłopak to skarb dla kogoś, kto go będzie kochał i kogo on będzie kochał.
Czy Sasuke choć raz nie mógł docenić tego, co ktoś dla niego zrobił? No dobra, pewnie wiedział, że Hideaki nie zrobił tego dla niego, ale mógłby wykazać choćby odrobinę wdzięczności. Naruto naprawdę bardzo go kochał, ale czasami doprowadzał go do szału.
– Nie wracam do domu – zadecydował nagle. – Hideaki potrzebuje teraz przyjaciół. Pozabieram chłopaków i go odwiedzimy. Ty też mógłbyś pójść, nic by ci się nie stało.
– Nigdzie nie idę  – burknął Sasuke.
Był bardzo niezadowolony z tego, co wymyślił Naruto, ale dobre i to, że mieliby się spotkać całą paczka, a nie sam na sam. Naprawdę ufał Naruto, ale Hideakiemu ani trochę.
– Przydałoby się przynieść jakiś prezent – zastanowił się Naruto. – Tylko nie wiem, co mogłoby to być.
– Oddaj mu poczwarę, jak tak strasznie potrzebuje przyjaciela – prychnął Sasuke i ruszył w stronę domu. – Będzie o jeden kłopot mniej.
– No wiesz co? – obruszył się Naruto, idąc za nim. – Jak mogłeś w ogóle coś takiego powiedzieć. Zresztą, przyznaj sam, lubisz Kuramka. Czasami, jak myślisz, że nie widzę, głaszczsz go.

piątek, 16 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 65


Informacja: To odnośnie Kabuto, to nie mój wymysł, to jest z anime, z Gaidena konkretnie.

*

Hideaki cały następny poranek był zadowolony. Na tyle, o ile oczywiście zadowolona mogła być nieszczęśliwie zakochana osoba, ale jednak uśmiech nie schodził mu z ust. Powiedział nawet kilka przyjaznych słów do asystenta, który zdumiony jego nagłą zmianą nastroju, omal nie upuścił kilka fiolek z preparatami.
Wczoraj spędził z Naruto naprawdę miło czas w laboratorium, pokazując mu kilka ciekawych eksperymentów. Tak, jak obiecał, nie próbował niczego, wystarczyła mu po prostu jego obecność. Ten uśmiech i entuzjazm, gdy coś się udało, miał w ciągle w pamięci.
Teraz, gdy był już w mieszkaniu i pakował kartony, nie przejmował się już nawet tą ciemnością. Dzięki pomocy Shikamaru szybko udało się znaleźć ładne i jasne lokum z balkonem. Wiedział, że przy przeprowadzce będzie musiał sobie radzić sam, bo dzisiaj była bardzo ważna Rada w sprawie Starszyzny wioski i wszyscy byli zajęci, ale to nie było ważne.
– Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.
Zmarszczył brwi, ale poszedł otworzyć. Nikogo się tu nie spodziewał, czynsz już zapłacił, a klucze miał oddać później.
– Dzień dobry – usłyszał głos i zobaczył niepozorną, małą blondyneczkę z warkoczem. – To my już jesteśmy.
– Trochę się spóźniliśmy, ale to wina Kodaia, bo on jak zwykle nie mógł się najeść – wyjaśnił Ryuji.

czwartek, 15 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden- Kroniki Konohy -rozdział 64




Hideaki, gdy wyszedł ze szpitala, czuł jeszcze większą pustkę niż wtedy, gdy opuszczał to miejsce z częściową utratą pamięci. Tylko że wtedy był z nim Naruto, jedyna osoba, której wówczas ufał, a teraz został sam.
Wiedział, gdzie mieszka, znał Konohę, w końcu jakiś czas w niej mieszkał, ale mimo wszystko było to przytłaczające. Przez chwilę, jeszcze w sali szpitalnej, miał nadzieję, że Naruto mimo wszystko się zjawi, ale nie przyszedł. Pewnie Sasuke o wszystkim się dowiedział i kategorycznie się sprzeciwił.
Wszedł do swojego tymczasowego mieszkania, a raczej ciemnej klitki i rzucił torbę na łóżko. Temari i Shikamaru co prawda zaproponowali, żeby zatrzymał się na jakiś czas u nich, w końcu mieli duży, przestronny dom, ale odmówił. Nie chciał im robić kłopotu, poza tym potrzebował trochę czasu, żeby pomyśleć o wszystkim w samotności. Choć jednego był pewien, będzie musiał wynająć coś innego, bo ten pokój powodował raczej depresję. Wtedy, gdy tu przybył, nie zastanawiał się nad tym, adrenalina i euforia, że znów zobaczy Naruto sprawiała, że było to mało istotne. Teraz, kiedy już wiedział, że on go nie kocha, wszystko nabrało jeszcze bardziej szarych kolorów niż ta klitka.
Wziął prysznic, przebrał się i wyszedł z mieszkania. Wolał iść do laboratorium i zająć się pracą, żeby nie myśleć o tym wszystkim.

SasuNaru Hiden- Kroniki Konohy -rozdział 63




Iruka, gdy tylko wyszedł z domu Naruto i Sasuke, nadal nie mógł dojść do siebie. To, co zobaczył… Naprawdę, na początku autentycznie się przestraszył, że Naruto dzieje się jakaś krzywda, że Sasuke go więzi, może grozi Sharinganem, żeby go przy sobie zatrzymać. Po tym, co zrobił Hideakiemu niczego już nie można było być pewnym.
Kiedy w skrócie wyjaśnili mu, o co chodzi, Iruka sam nie wiedział, co o tym myśleć. Wtedy, gdy przyłapali ich w łóżku w tym tymczasowym więzieniu Sasuke, już miał obawy co do tego, co tam się działo, a teraz… To było tak dziwne i tak krepujące, że aż nie miał siły  się nad tym zastanawiać. Naruto powiedział, że to tylko taka zabawa, ale Iruka nie był pewien. Naruto nie wyglądał na zadowolonego, gdy próbował wyswobodzić się z tych kajdanek. Jeśli jednak mówił prawdę, to co go jeszcze czeka? Co będzie musiał jeszcze przeżyć w związku z Naruto, który dla niego ciągle był ukochanym uczniem z Akademii, mimo że miał już dwadzieścia jeden lat?
Iruka, analizując to wszystko, doszedł do wniosku, że jest w tym względzie zupełnym laikiem. Poza tą szczątkową wiedzą, którą posiadał chyba każdy człowiek, o seksie nie wiedział praktycznie nic. Cholera, był nauczycielem, a teraz nawet dyrektorem szkoły. Co, jeżeli któryś z uczniów zada pytanie w tej sferze, na które nie będzie umiał odpowiedzieć i wyjdzie na totalnego głąba? Bo prawdę mówiąc, w dzisiejszych czasach genini byli już w tych sprawach na tyle uświadomieni, że nie krępowali się z zadawaniem różnego rodzaju pytań. Zdecydowanie będzie musiał coś z tym zrobić, jakoś się doszkolić.

wtorek, 13 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 62



Następnego dnia, gdy Naruto się obudził i usiadł, opierając się o poduszki, patrzył przez dłuższą chwilę na śpiącego jeszcze Sasuke. Ta wczorajsza rozmowa była dla nich trudna. Sasuke rzadko mówił o swoich uczuciach, właściwie prawie nigdy, ale wczoraj było widać tę jego złość na Starszyznę i ukrywany, bo ukrywany, ale mimo wszystko ból, przez to, co mu zrobili.
Naruto to rozumiał, dlatego chciał być wtedy dla niego najlepszym wsparciem, jakim tylko mógł być. Sasuke nigdy nie powiedziałby tego na głos, ale potrzebował go wczoraj. Potrzebował, żeby rozgonił te demony przeszłości, które przecież nigdy nie zniknęły i nigdy tak naprawdę nie znikną.
– Wiesz, że lubię patrzeć jak śpisz? – powiedział cicho, wiedząc, że i tak go nie słyszy. – Mogę ci mówić i robić z tobą, co tylko chcę, a ty nie protestujesz – powiedział miękko, wplatając palce w jego włosy.
– Jeżeli miałoby to być coś nieprzyzwoitego, to śmiało, nie krępuj się – usłyszał niewyraźne mruknięcie spod poduszek.
Naruto aż się zapowietrzył i poczuł, że przez chwilowy brak tlenu, robi się czerwony jak burak. Ten drań wcale nie spał, tylko udawał! A niech go!
– Wcale nie to miałem na myśli – burknął zażenowany. – Chodziło mi raczej o to, że… No wcale nie o to, co sobie ubzdurałeś.

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 61


Juliet, tak, ja wszystkie Twoje komentarze czytałam na bieżąco, ale wiesz, że ja zawsze wole porządnie odpisać, a to robię tylko przy komputerze, nie na telefonie, gdzie czytałam:) Oczywiście za wszystkie dziękuję i odpowiem, bo tam jest kilka takich rzeczy do sprostowania.

*

Naruto, wychodząc z sali szpitalnej Hideakiego, minął się w drzwiach z inną osobą, nawet nie zwracając na nią uwagi. Dopiero po chwili zauważył, że to była Temari, która rzuciła mu nieodgadnione spojrzenie. Jednak w tym momencie coś innego zaprzątało jego myśli, a mianowicie jak podejść Sasuke i przekonać go, że przyjaźń z Hideakim to tylko przyjaźń, a dzięki temu on nie wniesie zarzutów za użyciu Tsukuyomi. To przecież byłby sytuacja idealna!
Temari zmarszczyła brwi i weszła do środka. Stała przez chwilę na korytarzu, czekając na swoje wyniki i niechcący co nieco usłyszała przez uchylone drzwi. Wcześniej była przekonana, że Hideaki rozstał się z Sakurą dla jakiejś dziewczyny z Konohy. Przez myśl przeszła jej Hinata, bo często przynosiła mu jedzenie, ale nie, ona przychodziła zawsze z większą porcją, żeby starczyło też dla Naruto. I zawsze zjawiała się o takiej porze, żeby na niego trafić. I wtedy Temari olśniło. No jasne! Jak mogła na to nie wpaść? Przecież osobą, która najczęściej przesiadywała u Hideakiego, nawet po zaniku pamięci, był nikt inny, tylko Naruto! To o niego chodziło, a nie o żadną dziewczynę! To dlatego Sakura była tak strasznie załamana i nie chciała nic powiedzieć. Znów jej najlepszy przyjaciel odbił jej chłopaka!

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 60




Naruto patrzył na Hideakiego szeroko otwartymi oczami i nie wiedział, co powiedzieć. Skoro pamiętał absolutnie wszystko, to także to, że był w nim zakochany. I że wyznał mu miłość, a potem Sasuke go zaatakował, przez co przez jakiś czas nie pamiętał części swojego życia.
Już chciał powiedzieć coś więcej na ten temat, ale Hideaki go uprzedził.
– Kiedy tu leżałem, nawet w śpiączce, codzienni przynosiłeś mi jeden słonecznik, pielęgniarki mi powiedziały. Dlaczego dzisiaj nie przyniosłeś?
– Nie wiedziałem, że aż tak je lubisz.
Naruto uśmiechnął się promiennie. Gdyby wiedział, że to ma aż takie znaczenie, najpierw poszedłby do kwiaciarni.
– Wiesz, że jestem medycznym ninja, rośliny mają dla mnie różne znaczenie lecznicze, ale nie tylko. Akurat słoneczniki kojarzyły mi się z tobą, takie małe słoneczka, które każdy chciałby mieć w domu. Za to Sasuke Uchiha kojarzy mi się z pokrzywą. Jeśli chcesz zdobyć słonecznik, a dotkniesz rosnących wokół pokrzyw, to się poparzysz…
Naruto, o dziwo, zrozumiał aluzję. Wystarczająco dużo czasu spędził z Hideakim w laboratorium, żeby od razu pojąc, o czym mówi.
– Jesteś wściekły na Sasuke? – zapytał. – Zresztą, co za głupie pytanie, jasne, że jesteś – sam sobie odpowiedział.
– Jestem – Hideaki kiwną głową. – Nawet nie wiesz… Cały czas na nowo miałem przed oczami to, jak cię pocałowałem, a ty… Śmiałeś mi się kpiąco w twarz i zadawałeś cios Rasenganem.
Hideaki przerwał na chwilę, chcąc wyrzucić te myśli z głowy, choć to i tak nie przyniosło skutku.
– Wiesz, to nawet nie bolało fizycznie, ale sam fakt, że wyśmiałeś moje uczucia po tym, co między nami było… Nie mogłem tego znieść.
– Hideaki…Przepraszam za niego.
Naruto zrobiło się cholernie przykro. Nie chciał, żeby tak cierpiał. Sasuke posunął się zdecydowanie za daleko. Będzie musiał z nim jeszcze raz na ten temat poważnie porozmawiać.
– Nie przepraszaj za niego. Każdy jest odpowiedzialny za swoje czyny. Powiedz mi tylko… – zamilkł na chwilę, układając sobie myśli w głowie. – Po tym, co ci wtedy powiedziałem, nie miałem okazji usłyszeć odpowiedzi. Co do mnie czujesz? Bo nie wierzę, że nic.
Naruto spojrzał mu w oczy. Te śliczne bursztynowe oczy, które patrzyły na niego z niekłamaną miłością. Ale nie mógł jej odwzajemnić.
– Lubię cię. Bardzo cię lubię – powiedział w końcu. – Ale to Sasuke kocham. On jest dla mnie wszystkim. Wiem, że czasami mamy kryzysy i przez ten jeden wyszła ta sytuacja między nami. Przepraszam, to moja wina, byłeś szczęśliwy z Sakurą, a ja…
– Nie myśl tak, Naruto. – Hideaki pokręcił głową. – Gdybym faktycznie był tak szczęśliwy, jak mi się wydawało, to nigdy nie zwróciłbym na ciebie uwagi w ten sposób. Byłbyś tylko zwykłym przyjacielem.
– Ale przecież wyjechaliście z powrotem do Suny, chcieliście poukładać wszystko na nowo. – Naruto próbował to sobie jakoś wytłumaczyć, ale nie potrafił. – My nie znaliśmy się długo, łatwo mogłeś o mnie zapomnieć i żyć tak jak dawniej.
– Próbowałem, starałem się, ale nie potrafiłem już wrócić do tego, co było wcześniej. Wiem, że miałem piękną, wartościową dziewczynę, która o mnie dbała, miałem świetną pracę i wymarzone laboratorium, a jednak mimo to przez ten cały czas męczyłem się, bo czegoś mi brakowało. A raczej kogoś…
– Może to chwilowe? – Naruto spojrzał na niego z nadzieją w oczach. – Może to minie i dacie sobie jeszcze szansę? Sakura jest naprawdę kochana, na pewno ci wybaczy, ona…
– Nie, Naruto – przerwał mu Hideaki. – Sakura… Ona zasługuje na kogoś lepszego ode mnie. Kogoś, kto postawi dla niej świat na głowie. I myślę, że już kogoś takiego znalazła, choć to póki co trochę, no dobra, dużo więcej niż trochę, skomplikowane. Zresztą, znasz tego kogoś bardzo dobrze.
– Znam go? – Naruto nie rozumiał. – Z Suny bardzo dobrze znam tylko ciebie i… Zaraz, co?! Gaara?! – wydarł się na całe gardło. – Nie dobra, żartujesz sobie ze mnie tak? Bardzo śmieszne.
– Nie żartuję – powiedział Hideaki.
Podniósł się lekko, żeby poprawić sobie poduszkę, ale przez podłączoną kroplówkę miał z tym problem i Naruto musiał mu pomóc. Znów byli obok siebie tak blisko, że Hideaki miał ochotę go objąć.
Naruto chyba to zauważył, bo odsunął się, żeby nie prowokować sytuacji.
– Nie rozumiem. Sakura-chan kochała Sasuke, potem ciebie, skąd więc tak nagle Gaara? – zapytał, siadając obok Hideakiego, jednak, ku jego rozczarowaniu, na krześle, a nie na łóżku. – Nie da się tak nagle przestać kogoś kochać i od razu zakochać w kimś innym. – Naprawdę nie mógł dojść z tym wszystkim do ładu.
– Uczucia się zmieniają. – Hideaki spojrzał mu prosto w oczy. – Na pewno potrzeba czasu, ale to nie jest niemożliwe. Jak myślisz, czy gdyby Sasuke nagle zniknął z twojego życia, w końcu zakochałbyś się w kimś innym?
– Sasuke nigdy nie zniknie z mojego życia – odpowiedział Naruto z taką pewnością siebie, jakby mówił o tym, że po nocy zawsze nastanie dzień, a po dniu noc. – Cokolwiek by się nie stało, zawsze z nim będę.
– Ale jeżeli on będzie chciał odejść? Odejść od ciebie? Znaleźć nowy cel w życiu, w realizacji którego tylko byś mu przeszkadzał?
Naruto uśmiechnął się. Odejść, realizować swój cel, zerwać więź, która by przeszkadzała… Skądś to znał. Choć Hideaki nie mógł tego wiedzieć, bo nigdy mu o tym nie opowiadał. Wtedy, gdy spędzali razem czas, rzadko mówili o Sasuke..
– Wiesz, już raz próbował – nadal się uśmiechał. – Odszedł z wioski, chciał zerwać ze mną więź. Przez cale pięć lat musiałem za nim gonić. A uwierz, to to było proste, biorąc pod uwagę, że nasze spotkania kończyły się tym, że chciał mnie za każdym razem zabić.
– Tak, było coś o tym w poradniku Saia, ale myślałem, że jak każdy autor, trochę to wszystko podkoloryzował.
– No w tym wypadku akurat nie. Tak czy inaczej, póki Sasuke żyje, zawsze będziemy razem – podsumował Naruto.
– Póki żyje… – zastanowił się niemal niesłyszalnie Hideaki.
– Co? – Naruto nachylił się, bo miał wrażenie, że się przesłyszał.
– Nie, nic.
Hideaki uśmiechnął się, patrząc na jego twarz i te niebieskie oczy z tak bliska. Miał ochotę dać mu buziaka. Albo nawet kilka buziaków. Albo nie, nie buziaków, tylko porządnych pocałunków, żeby przypomniał sobie to, co do niego czuł. Co z tego, że to było tylko chwilowe zauroczenie. Takie zauroczenie potrafi przerodzić się w miłość. A Hideaki, widząc choć cień szansy, nie potrafił zrezygnować.
– Kiedy cię wypisują? – usłyszał i ocknął się.
– Co? A… – zastanowił się. – Mówili, że jutro, bo chcą mnie jeszcze dzisiaj poobserwować. Poza tym podobno w wiosce są jakieś zamieszki – przypomniał sobie rozmowy medyków na korytarzu.
– Tak, Sasuke i Starszyzna… – przerwał, bo to nie był temat do dyskusji na teraz. Co innego zaprzątało mu myśli. – Hideaki, wiesz, że Sasuke zostanie ukarany za to, co ci zrobił. Teraz, gdy odzyskałeś pamięć, na pewno będziesz musiał wygłosić swoje stanowisko. Co zamierzasz powiedzieć?
Hideaki spojrzał na Naruto. Nie dało się zauważyć, że na jego twarzy malowała się chyba cała gama uczuć. Niepewność, niepokój, lęk, strach, ale też nadzieja i wiara, zaufanie i niema prośba. Wyglądał tak, że chciało się go przytulić, dlatego Hideaki, nie zastanawiając się już nad niczym, po prostu to zrobił. I tym razem nie miał w tym żadnego ukrytego celu, chciał go po prostu pocieszyć.
– Nie martw się – powiedział po chwili, odsuwając go na długość ramion. – Nie zrobię niczego przeciwko tobie, nie zażądam kary więzienia dla Sasuke, choć teoretycznie mógłbym to zrobić. Wiem, że go kochasz i póki tak jest, nie będę się wtrącał między was. Jeśli jednak coś się zmieni, na pewno nie będę stał z założonymi rękami.
– Co to znaczy? – Naruto nie rozumiał.
– To znaczy, że będę mimo wszystko na ciebie czekał. – wyjaśnił Hideaki. – Ale… warunek jest jeden. Odpuszczę Sasuke to, co mi zrobił, jeżeli my nadal będziemy się przyjaźnić. Po prostu przyjaźnić. Nie zrobię w twoim kierunku nic bez twojej zgody.
Naruto kiwnął głową i uśmiechnął się. Jakoś przekona Sasuke. Jeszcze nie wiedział, jak, ale jakoś na pewno.


*

Szóstka geninów siedziała na jednej z polan w lesie przy skałach i niemiłosiernie się nudziła. Czekali już cztery godziny na swoich mistrzów. Cztery godziny! Przez te wszystkie zawirowania w wiosce ich treningi trochę kulały. Nie, no jasne, nauczyli się kilku nowych technik, ale przecież szykowali się do egzaminu, potrzebowali codziennych lekcji.
– Może znowu jakiś pojedynek, ale tym razem będziemy losować grupy? – zaproponował Kodai, którzy rzucał kunaiem w drzewo.
Tym razem niestety nie trafił i zahaczył o włosy Akane w taki sposób, że ściął jej pukiel.
– Ty kretynie! – Akane rzuciła się na niego, waląc pięścią w głowę. – Jak jesteś tak niezdarny, to wracaj do Akademii.
– No nie chciałem, no – jęknął Kodai, rozmasowując sobie głowę.
– Powinniśmy poćwiczymy te techniki wspólne – stwierdził Ryuji.
– Niby po co? I tak nie chodzimy ostatnio na żadne misje. – Shinji wzruszył ramionami. – Są tylko beznadziejnie głupie zadania. Kogo obchodzi jakaś rozszalała panda. Każdy jounin powali ją jednym ciosem.
– Tak, przydałaby się jakaś porządna misja i ciekawy przeciwnik. Sasuke-sensei mówił, że oni w wieku dwunastu lat walczyli z przeciwnikiem klasy A! – podekscytowała się Harumi. – Jaki on musiał być genialny nawet wtedy, gdy był dzieckiem – dodała, patrząc w dal roziskrzonym wzrokiem.
– A tej jeszcze nie przeszło? – Ryuji przewrócił oczami.
Mimo że miał w drużynie dwie dziewczyny, cieszył się, że to nie była akurat ona. No ile czasu można się beznadziejne kochać w swoim mistrzu? Już wolał Akane, która była dość brutalna i Sayuri, która w końcu chyba dorosła i przestała się na niego gapić maślanym wzrokiem. Miał wrażenie, że stało się to, odkąd po treningu indywidualnym nabrała pewności siebie. Wcześniej bała się go uderzyć, a teraz z premedytacją wykorzystywała nowo zdobyte umiejętności przeciwko niemu.
– Ej, chyba deszcz zaczyna padać – zauważyła Harumi, wyciągając rękę. – Może chodźmy do jaskini, bo zaraz może nieźle lunąć.
Wszyscy pokiwali głowami, lecz gdy tylko zbliżyli się do jednej z grot, usłyszeli głosy.
– Eh, mówiłam wam, że się nie przedrzemy – mówiła jakaś kobieta. – Mają mocną ochronę, sprawdzają każdego. Nawet przebranie się za kupców nie pomaga. Żądają dokumentów.
– To wszystko wina tego idioty, Taikiego – odpowiedział jakiś mężczyzna. – Próbował się wedrzeć przez mury i go złapali. Dlatego wzmocnili ochronę.
Genini dyskretnie spojrzeli znad głazów. W jaskini siedziało trzech mężczyzn i dwie kobiety.
– Sami nic nie zdziałamy – powiedziała ta sama kobieta co wcześniej. Miała krótkie brązowe włosy. – Nie mamy szans bez odpowiedniego wsparcia.
– Być może jest szansa – odezwał się mężczyzna, który miał szramę na policzku, ciągnącą się od kącika ust aż do oka. – Ponoć w Wiosce Liścia powstały zamieszki. To daje nam szansę, żeby zrobić wywiad.
– Tak. – Ktoś inny pokiwał głową. – Wysłałem już prośbę o wsparcie. W końcu nie potrzeba nas dużo, wystarczy jedna akcja i Konoha zapłaci za wszystko.
– I tak w tym momencie musimy zmienić kryjówkę – powiedział znów mężczyzna z blizną. – Patrolują okolicę, nie możemy dać się złapać.
Genini spojrzeli po sobie i wszyscy chyba czuli, że ich serca biją w oszalałym tempie. Ci ludzie w jaskini chcieli zaatakować Konohę. Byli chyba co prawda tylko patrolem wywiadowczym, a nie wojownikami, ale mimo wszystko… Gdyby jako genini ich złapali, to byłoby coś. To mogłoby zapobiec czemuś większemu. Musieli ich złapać!
– Siedzą rozproszeni, trzeba ich zebrać wszystkich razem – zaczął zastanawiać się szeptem Ryuji. – Sayuri, ty, gdy użyjesz techniki kłącza lilii, nie dasz rady zrobić wodnego więzienia, prawda?
– Nie, będę miała za mało chakry.
– Oni też nie mają jej za dużo – Harumi prześwietliła ich Byakuganem. – Nie będą mogli długo się bronić. Ten mężczyzna po prawej ma jej resztki. Jest chyba ich liderem, ale jeżeli chodzi o możliwość walki, to teraz ich najsłabsze ogniwo.
– Dobra, chyba mam pomysł – powiedział cicho Ryuji. – Kodai, spróbuj zrobić Rasenshurikena. Wiem, że póki co wychodzi ci to marnie, ale masz po prostu uderzyć z bliskiej odległości w sklepienie, tak, żeby skała zaczęła się sypać. Dasz radę?
Kodai, mimo że nieco obrażony brakiem wiary w jego umiejętności, skinął głową.
– Dobra, dalej. Shinji, ty z Aoimaru zaatakujecie swoją techniką z prawej strony, Akane, ty z lewej. Nie patyczkujcie się z nimi. Kiedy zbiją się w grupkę, Sayuri, robisz wodne więzienie, a ja kończę Chidori, paraliżując ich.
– A potem? – zapytała Harumi.
– A potem się zobaczy. Do dzieła!

Konohamaru, który wraz z oddziałem wyśledził chwilę wcześniej szpiegów, stał na drzewie i patrzył na to, co robią drużyny Naruto i Sasuke. Słyszał wcześniej, że są nie do końca zgrani, ale teraz wyglądało to inaczej. Naradzali się, planowali, nie działali bezmyślnie. I kiedy zaatakowali, miało to ręce i nogi.
– Konohamaru-san, musimy zacząć działać. To szpiedzy Korzenia – odezwała się jakiś chunin. – Skąd tu ci genini… Musimy ich chronić!
– Nie – zadecydował Konohamaru. – Wstrzymajcie się. Chcę zobaczyć, co potrafią ci tutaj i jak nauczyli się ze sobą współpracować. Bo z tego, co widzę, nawet nieźle im to wychodzi.
– Ale…
– Ale to przyszłość naszej wioski. Muszą wiedzieć, co to znaczy prawdziwe niebezpieczeństwo. Inaczej nigdy nie wyrosną na prawdziwych wojowników. Muszą udowodnić, że nie przypadkiem są uczniami legend świata shinobi.