Kroniki
dobiegają końca. To jeden z trzech ostatnich rozdziałów.
Rozdziały
ślubu, jak informowałam, będą na innym blogu, dla osób komentujących treść
(czyli raczej z Wattpada). Są już napisane, ale chcę nieco pozmieniać, bo kilku
elementów mi zabrakło.
Miłego
czytania:)
*
–
Sasuke, no wychodź z tej łazienki, bo się spóźnimy! – krzyknął Naruto.
Zastanawiał
się, co założyć, bo to nie był zwykły dzień. Iruce chyba faktycznie zależało na
tym obiedzie z nimi dwojgiem jako parą, co już samo w sobie było pewnego
rodzaju wyzwaniem, a potem… No właśnie potem jeszcze mieli pojawić się na
uroczystości otwarcia linii kolejowej. A pierwszym pociągiem przyjeżdżał Gaara razem
z Sakurą. To wyzwanie było dużo bardziej stresujące. Naruto bał się jak cholera
tego spotkania. Sakura od dawna nie napisała żadnego listu, nie odezwała się w jakikolwiek
inny sposób, nic. Musiała być ciągle na niego wściekła. Właściwie to jej się nie
dziwił, ale tak bardzo zależało mu na tym, żeby nadal byli przyjaciółmi. Nie
wyobrażał sobie, że mogłaby na zawsze zniknąć z jego życia i już nigdy się do
niego nie odezwać.
–
Naprawdę musimy iść? – westchnął Sasuke, schodząc na dół. Jakoś nie widziały mu
się wspólne obiadki z kimkolwiek, a już zwłaszcza z osobą, która niańczyła
Naruto, jakby nadal był w Akademii.
–
Tak i nie próbuj się wykręcać – powiedział Naruto, wyjmując w końcu z szafy
niebieską bluzę. – Myślisz, że Sakura-chan trochę się udobrucha, gdy to założę?
– zapytał i odwrócił się w stronę schodów.
–
Co? O czym ty znowu bredzisz? – Sasuke uniósł brwi.
–
To bluza, którą kupiła mi kiedyś na urodziny – wyjaśnił Naruto, ściskając w
rękach miękki materiał.