.

sobota, 31 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 80




Po wizycie u Kakashiego, znów musieli wrócić do szpitala. Sasuke już wcześniej oddał do analizy to, czym karmił swojego jastrzębia oraz przysmaki, które ten dostawał w nagrodę. Tak, jak się spodziewał, znaleziono tam truciznę. Ktoś musiał włamać mu się do pokoju i czegoś dodać. Z innymi ptakami pocztowymi na pewno było im łatwiej, ponieważ w całym Kraju Ognia były miejsca, w których mogły się posilać w trakcie podróży, jednak jego jastrząb był tak nauczony, żeby jeść tylko to, co mu dawał lub co sam upolował, a przysmaki przyjmował jedynie od osób, które znał i którym dostarczał wiadomość.
Naruto, wykorzystując sytuację, gdy Sasuke był zajęty i rozmawiał z pracownikami laboratorium, postanowił przy okazji odwiedzić miejsce na drugim końcu korytarza.
Widział, że świeci się czerwona lampka, co odznaczało: „Nie wchodzić!”, ale uznał, że tylko zerknie. Znał kod do drzwi więc bez problemu je otworzył. Pierwsze, co mu się rzuciło w oczy , to masa pary, oraz osoby ubrane od stóp do głów w stroje ochronne.
Po chwili, zanim zdążył wypowiedzieć choć jedno słowa, został brutalnie wypchnięty z pomieszczenia.

czwartek, 29 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 79


Naruto, kiedy Sasuke w końcu zjawił się w łazience z ręcznikiem, których po prostu zapomnieli pouzupełniać, zaczął się od razu wycierać i wciągać na siebie czyste bokserki. Zwykle w takich momentach doszłoby do czegoś więcej, ale nie teraz.
Teraz Sasuke stał i po prostu patrzył, jak się ubierał. Czuł się głupio i nic nie mówił. Zresztą, on zwykle mało co mówił, ale teraz nie miał pojęcia nawet, od czego zacząć. Choć nie, miał, ale tu musiał przełamać swoją zwykłą barierę.
– Naruto… – Podszedł w końcu do niego i stanął tak, by patrzył wprost na niego i jednocześnie zagradzając drogę, żeby nie mógł go wyminąć. – Dlaczego powiedziałeś, że gdybym napisał po prostu, że cię kocham i za tobą tęsknię, to byś nie uwierzył, że to moje słowa?
Naruto patrzył na niego chwilę.
– Bo nigdy byś tego nie zrobił? – ni to zapytał, ni stwierdził. – Czasami mam wrażenie, że byłoby ci wstyd napisać do mnie coś innego niż zwykłą, suchą informację z dodatkiem oczywiście „ty głupi młotku” czy „ty idioto”.

środa, 28 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 78


Odkąd odkryto podstęp z jastrzębiami i innymi ptakami pocztowymi, wszystkie akcje i zaplanowane misje zostały tymczasowo wstrzymane. Tym musiał zająć się oddział specjalny, który jeszcze raz zaczął przesłuchania tych członków złapanej organizacji z Suny, którzy do tej pory nie pisnęli słowa. A jak to nie dawało efektu, to zaczynali od nowa.
Naruto nie do końca wiedział, jakimi konkretnie metodami próbowali osiągnąć sukces, ale myśląc o tym, ciągle przypominał sobie tego znanego wszystkim shinobi z ich pierwszej części egzaminu na chunina. A zwłaszcza to, jak wyglądała po torturach jego głowa. To musiało być coś strasznego.
Chwilowo mieli utrudnioną komunikację, ale wiedział, że jeden z psów Hany został wysłany, by dostarczyć wiadomość Sasuke. Po tym, co się stało z jego jastrzębiem i jakie wynikły ogólnie problemy, był przekonany, że wróci w jeszcze dzisiaj, dlatego nie wychodził z domu i na niego czekał.

wtorek, 27 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 77


Minęły już dwa dni odkąd Naruto z Hidakim wrócili znad morza. Obaj wyglądali na wypoczętych. Nawet Hideaki, bo choć on ciągle przeżywał odrzuconą miłość, starał się tego nie okazywać. Obiecał Naruto, że mimo wszystko będą przyjaciółmi. Czy mu to odpowiadało? Oczywiście, że nie, wolałby, żeby Sasuke zniknął z powierzchni ziemi, a Naruto był z nim, ale mimo to szanował taką decyzję. Chciał być obok nawet jako zwykły przyjaciel. Taa, żeby to było takie proste. Już teraz bolało jak cholera, a jak wróci Sasuke, będzie pewnie jeszcze gorzej. Ale cóż, zagryzie zęby i da radę.

Był już wczesny wieczór, gdy wszyscy zebrali się w Ichiraku na przyjacielską pogawędkę. Dziewczyny jak zwykle zajęły się tematem ciąż, zarówno swoich jak i Sakury, a chłopaki popijali sake.
– Hideaki, nie jest ci przykro? – zapytała w pewnym momencie Ino, patrząc na niego.
– Co? – zwrócił na nią uwagę, nie do końca wiedząc, o czym ona mówi.
– Nie wyglądasz na najszczęśliwszą osobę przy tym stoliku – stwierdziła. – Długo byłeś z Sakura, to mogłyby być twoje dzieci. Nie żal ci?

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 76


Sasuke, Karin i Suigetsu wrócili do treningów z geninami, przy czym ci ostatni ciągle czekali na wiadomość zwrotną odnośnie przesyłki. Do Konohy było stąd blisko, wiec Naruto-sensei już powinien dostać i przeczytać list. Byli strasznie ciekawi reakcji, choć każde przewidywało inną: Sayuri liczyła, że się wzruszy i odpisze w podobnym tonie, Akane – że nie będzie miał pojęcia, o co chodzi, ale odpisze, choć po swojemu, zadając milion pytań, Ryuji – że uzna, iż Sasuke-sensei bardzo mocno uderzył się w głowę albo naprawdę został otruty, skoro napisał takie bzdury.
Jednak jastrząb nie wrócił tego samego, a nawet następnego dnia. Wiedzieli, bo Sasuke-sensei chciał wysłać jakąś wiadomość do Kakashiego, a gdy go przywołał, ten nie przyleciał na wezwanie.
– Co jest? – mruknął. – Przecież Naruto nie mieszka na drugim końcu świata, już dawno powinien wrócić.
W końcu, zirytowany skorzystał z innego ptaka pocztowego, bo od czasu tego ataku na niego, codziennie zadawał relację. Zastanawiał się, czy nie powinni wracać, ale póki co było spokojnie, a on był bardzo czujny.

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

SasuNaruHiden - Kroniki Konohy - rozdział 75


Genini, którzy siedzieli w parku niedaleko wejścia do karczmy, mieli dobry widok na Sasuke i na to, co robi. A robił to codziennie. Pisał coś, a potem zgniatał i wyrzucał. A oni oczywiście z ciekawości czytali te porzucone, pogniecione kartki. Wiedzieli, do kogo miały być adresowane, bo każdy list zaczynał się od słowa „młotku’, ale żaden z nich nigdy nie został wysłany.
– Biedny Sasuke-sensei. Pewnie tęskni i chce napisać list miłosny, ale nie potrafi. To takie romantyczne i tragiczne jednocześnie – rozmarzyła się Sayuri.
– Oni to za bardzo romantyczni nie są. Poza tym Sasuke-sensei nie nosi bransoletki zaręczynowej. Ciekawe, czy naprawdę ze sobą zerwali, czy co.
– A może… – zastanowiła się Sayuri. – Może się pokłócili i Sasuke-sensei chce w tym liście przeprosić, powiedzieć że nadal go kocha i za nim tęskni?
– No jak tak się będzie do tego zabierał, to nie zdąży go wysłać, zanim wrócimy do Konohy – stwierdził Ryuji, który do tej pory się nie odzywał, bo go to średnio interesowało.
– Wiem, co zrobimy! – wykrzyknęła podekscytowana Sayuri. – Skoro Sasukesensei nie potrafi napisać listu miłosnego, my napiszemy go za niego – przedstawiła swój genialny pomysł.
– Chyba ci kompletnie odbiło – prychnął Ryuji. – Dobrze ci radze, nie mieszaj się do tego.
– A właśnie, że powinniśmy coś zrobić – nalegała Sayuri. – Przecież każdy marzy o liście miłosnym. Pełnym uczuć, wyznań i różnych miłych słów.

niedziela, 25 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 74


Festyn w Konoha skończył się po północy, niestety, dla jednej z osób niezbyt dobrze. Albo nawet bardzo źle W tym roku w konkursie na jedzenie były burgery, a zwycięzca otrzymywał miesięczny kupon do jednej z firmowych budek. Kodai tak strasznie chciał go wygrać, że jadł i jadł, nawet gdy już było wiadomo, że zdeklasował konkurencję, a potem… trafił z przejedzenia do szpitala.

Naruto razem z Shinjim i Harumi przyszli go następnego dnia około południa odwiedzić, bo ponoć miał się już nieco lepiej.
– Twoja nagroda – powiedział Naruto, dając mu kupon, którego przez to wszystko nie zdążył odebrać bo uciekł rzygać.
Kodai, na jego widok znów dostał mdłości i zatkał sobie usta ręką.
– Nigdy więcej nie zjem burgera – powiedział, po chwili ledwo dochodząc do siebie. – Ten ból brzucha był nie do wytrzymania. Zresztą, nadal boli i powiedzieli, szybko mnie stąd nie wypuszczą, a do jedzenia będę dostawał wyłącznie sucharki.
– O, jest nasz obżartuch – przywitała swojego pacjenta Tsunade, wchodząc do sali, w której leżał. – Może burgera – zaproponowała, ale po chwili odpuściła, widząc, że dzieciak znów robi się zielony na twarzy.

sobota, 24 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 73

Sasuke, po uprzedniej rozmowie z Karin i Suigetsu, udał się razem z nimi i geninami na festyn. Młodzi byli zachwyceni, bo tu mieli okazję spróbować wielu lokalnych specjałów, których nie było w Wiosce Liścia. Nawet Ryuji niczym nie pogardził, choć głównie dlatego, żeby mieć potem czym dogryzać Kodaiowi, który, gdyby tu był, dosłownie rzuciłby się na to jedzenie, bo było pyszne. Niech wie, co stracił.
Dziewczyny od razu też ruszyły do stoiska, gdzie bardzo miłe panie zaplotły im włosy w misternie ułożone warkocze z powtykanymi kwiatami. W końcu to było Święto Zieleni, im więcej natury, tym lepiej.
– Karin-san, ty na pewno nie chcesz? – zapytała Akane, gdy odchodziły od stoiska.
– Nie, odpuszczę sobie – powiedziała.
Musiała być czujna, a nie zajmować się bzdurami. Odkąd Sasuke wyjaśnił im wszystko, czuła się głupio, że sama nie zauważyła, co to za ziółko z tej karczmareczki. Wyszła na zazdrosną idiotkę. Zresztą, z Siugetsu wcale nie było lepiej, on też się nie popisał, bo mimo że ciągle wpatrywał się w nią maślanym wzrokiem, niczego nie dostrzegł.
– Jesteście? – powitała ich Midori.

piątek, 23 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 72



Następnego dnia Naruto, który oczywiście już wcześniej,  z samego rana, zjawił się u Kakashiego i w końcu, po męczących i bardzo irytujących naleganiach, został poinformowany o specjalnej misji odnośnie wioski przy Wielkim Wodospadzie, chodził po salonie w tę i z powrotem, a zaraz za nim dreptał Kuramek, nieco zdezorientowany, czy oni w końcu idą na ten spacer, czy też nie.
– Wyobrażasz to sobie? – Naruto w końcu się zatrzymał i spojrzał na Hideakiego, siedzącego na kanapie. – Kakashi-sensei powiedział, że jak się wtrącę to mi nogi z dupy powyrywa.
– No fakt, język niezbyt pasujący do stanowiska Hokage – stwierdził z rozbawieniem Hideaki.
To, czego był świadkiem w gabinecie, po tym, gdy Kakashi odsunął kategorycznie Naruto od misji, przypominało dantejskie sceny. Wcześnie słyszał już różne historie, że ponoć Hokage nie ma z Naruto i Sasuke lekko, ale teraz przekonał się o tym na własne oczy. Naruto prosił, przekonywał, błagał, a jak to nie przyniosło skutku w końcu groził, że nie zważając na nic sam jeden pójdzie ratować Sasuke.
I tak nie pomogło. Kakashi poinformował go tylko, że Sasuke nic nie będzie, bo nie dość, że jest pod ciągłą obserwacją ANBU, to jeszcze oddelegował tam kilka najlepszych oddziałów specjalnych. Również Kazekage, jako że chodziło o grupę przestępczą z Suny, skierował na miejsce swoich ludzi stacjonujących niedaleko i mogących dotrzeć na czas. Wszystko zostało ustalone, a Sasuke otrzymał konkretny plan, który Naruto mógłby tylko popsuć.

czwartek, 22 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 71


Naruto, gdy tylko się obudził, jak zawsze machinalnie wyciągnął rękę i objął osobę leżącą obok. Śniło mu się, że Sasuke wrócił i że już wszystko było dobrze. Westchnął z przyjemnością i schował nos w zagłębieniu obojczyka.
– Dobrze, że jesteś – wymruczał. – Powiedz, że mnie kochasz. – Objął go mocniej. Tak bardzo chciał to teraz usłyszeć.
Hideaki, który obudził się już kilka minut temu, widząc to zachowanie, spojrzał na niego z lekkim uśmiechem.
– Kocham cię – powiedział, zgodnie z prawdą, choć wiedział, że to nie o niego Naruto chodzi.
– To dobrze, bo ja ciebie też. – Naruto, jeszcze w półśnie, przytulił się bardziej i jak zawsze wsunął nogę między uda.
Dobra, tego było już za dużo dla Hideakiego, który musiał w tym momencie się odsunąć, bo to groziło niebezpiecznymi konsekwencjami.
Naruto, najwyraźniej bardzo z tego powodu niezadowolony, uchylił powieki i… Naprzeciwko siebie nie miał twarzy Sasuke, a bursztynowe oczy i włosy w kolorze kawy z mlekiem rozsypane na poduszce.

środa, 21 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 70



Karin ok kilku dni była wściekła. Odkąd tylko pojawili się w tej wiosce, za która trenowali, Sasuke zawsze był oblegany przez wianuszek dziewczyn. To znaczy zawsze, gdy pojawiali się w karczmie, żeby coś zjeść, bo i tak większość czasu spędzali osobno na treningach.
Zwłaszcza taka jedna jej się nie podobała. Nowa pracownica, jak ona tam miała na imię? Midori? Bardzo ładna, duże fiołkowe oczy i jasnobrązowe włosy prawie do pasa. To ona zawsze przynosiła posiłki Sasuke i za każdym razem próbowała nawiązać z nim rozmowę.
Była sprytna i wiedziała, jak do nich podejść, choćby za sprawą geninów. Połechtała ich ego, mówiąc, przecież są już w tym wieku, że powinni siedzieć przy stole z dorosłymi, a nie dziećmi, choć alkoholu im nie poda. Pochwaliła też ich styl walki, bo nie raz i nie dwa widziała, jak sprali nawet starsze okoliczne dzieciaki, które próbowały im podskakiwać. Genini ją za to uwielbiali i często zapraszali do wspólnego stolika, bo traktowała ich poważnie.
Co więcej, Suigetsu też wydawał się być nią oczarowany i to tak, że zupełnie ignorował Karin, zapomniał o docinkach i dogryzaniu jej jak zawsze. Nie, żeby jej to przeszkadzała, że w końcu się odczepił, ale to było jakieś takie dziwne i nienaturalne.
– Sasuke–kun – zapytała Midori, spoufalając się. – Jutro Święto Zieleni. Będzie dużo atrakcji. Może miałbyś ochotę mi towarzyszyć?

wtorek, 20 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 69



Przez kilka kolejnych dni Naruto budził się sam we własnym łóżku, zawsze jednak towarzyszył temu nawyk przytulenia się do osoby obok. Do osoby obok, czyli do Sasuke, którego jednak nie było.
Naruto przetarł oczy, spojrzał na kalendarz i zakreślił kolejny dzień. Dziś był drugi maja, czyli za dwa dni obchodzili Święto Zieleni. Ludzie spędzali ten czas na świeżym powietrzu, a w okolicy powstawały różne wydarzenia, mające zbliżyć wszystkich do natury.
Odbywał się też oczywiście festyn, więc mieli się zebrać wszyscy, by zdążyć z przygotowaniami. Zaangażowani byli w to starsi i młodsi, choć wiadomo, że geninom raczej nie powierzało się jakichś poważniejszych zadań.
Naruto usłyszał dzwonek, do drzwi, ale że nie chciało mu się ruszyć, krzyknął tylko: „Wejdź”. Wiedział, że to Hideaki, codziennie po niego przychodził. Twierdził, że nie da mu popaść w depresję i ma dla nich ciekawe rzeczy do roboty w laboratorium.
– No co jest? Jeszcze leniuchujesz? – Hideaki uśmiechnął się na widok jego zaspanego wzroku i rozczochranych włosów. – Wiesz, że mamy dzisiaj trochę roboty?

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 68



Naruto patrzył przez chwilę na Sasuke szeroko otwartymi oczami i z uchylonymi ze zdziwienia ustami? Że co? Czy on właśnie zerwał ich zaręczyny? Ale dlaczego? Przez jedną imprezę u Hideakiego? Przecież nic nie zrobił. Chyba, bo niewiele pamiętał z końcówki.
– Draniu, nie wygłupiaj się! – Chwycił go za rękę, chcąc mu z powrotem założyć bransoletkę, ale ten cofnął dłoń.
– Nie, Naruto. Uważam, że powinniśmy dać sobie czas. Ty powinieneś dać sobie czas – wyjaśnił Sasuke. – Spędź go trochę z przyjaciółmi, rób rzeczy, które cię cieszą i po prostu się baw, nie myśląc o mnie.
– Jak mam nie myśleć o tobie? – zdenerwował się Naruto. – Korzeń cały czas…
– Korzeń mi nie zagraża. Nie jestem uwięziony, nie mam zablokowanej chakry, poza tym, jakbyś nie zauważył, kilku ANBU przez cały czas obserwuje nasz dom. Nic mi nie będzie, nadal mam też pieczęć lokalizującą.
 Naruto, słysząc to, poczuł rosnąca gulę w gardle. To nie mogła być prawda. A jednak była…
– Więc miałem rację, mówiąc, że to jak ostatni posiłek skazańca. Zrobiłeś coś miłego, bo wiedziałeś, że za chwilę mnie tak po prostu zostawisz?

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 67



Sakura, która wróciła po zakupach do mieszkania, nie zdziwiła się specjalnie, gdy zastała w nim Gaarę. Dała mu klucze na wszelki wypadek, bo po jej ostatnim zemdleniu wręcz się tego domagał. I to tak konkretnie domagał.
I normalnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zamiast pić jak zawsze dystyngowanie herbatkę, obżerał się świeżo upieczonym tortem. Widząc jego upaćkaną kremem czekoladowym buzię, aż zaczęła się śmiać.
– To tak słabo cię tam karmią? – zaczęła się śmiać, widząc jego minę. – Myślałam, że skoro jesteś Kazekage, spełniają twoje dowolne zachcianki.
– Przydzielili mi jakiegoś dietetyka, który ogranicza cukier w diecie. Daj spokój, z nimi nie da się wytrzymać – mruknął Gaara, trochę zawstydzony, że zastała go w takiej sytuacji.
– Jedz. Upiekłam ten tort dla ciebie, słyszałam plotki o tym fanatyku zdrowej żywności.
– A jak badania? Chciałem, pójść, ale mnie nie wpuścili. Tylko rodzina, mówili – mruknął.
Oczywiście, jako Kazekage prędzej czy później by się dowiedział, ale wolał prędzej. W końcu to było jego dziecko. W ogóle będą musieli coś z tym, zrobić. Jakos unormować tę sytuację.
– Wiadomo chociaż już, czy to chłopiec, czy dziewczynka? – zapytał, nadal patrząc wygłodniałym wzrokiem na tort.

sobota, 17 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 66



Naruto jeszcze chwilę patrzył za Hideakim i miał wrażenie, że serce mu się kraje. Przecież nie zrobił nic złego, to było zwykłe zaproszenie z okazji zamieszkania w nowym domu, a Sasuke oczywiście musiał być dla niego tak okropny. Owszem, wtedy, na werandzie, Hideaki nie powinien był go całować, ale już poniósł tego poważne konsekwencje i nawet nie chciał się na nim mścić, bo wycofał zarzuty. Taki chłopak to skarb dla kogoś, kto go będzie kochał i kogo on będzie kochał.
Czy Sasuke choć raz nie mógł docenić tego, co ktoś dla niego zrobił? No dobra, pewnie wiedział, że Hideaki nie zrobił tego dla niego, ale mógłby wykazać choćby odrobinę wdzięczności. Naruto naprawdę bardzo go kochał, ale czasami doprowadzał go do szału.
– Nie wracam do domu – zadecydował nagle. – Hideaki potrzebuje teraz przyjaciół. Pozabieram chłopaków i go odwiedzimy. Ty też mógłbyś pójść, nic by ci się nie stało.
– Nigdzie nie idę  – burknął Sasuke.
Był bardzo niezadowolony z tego, co wymyślił Naruto, ale dobre i to, że mieliby się spotkać całą paczka, a nie sam na sam. Naprawdę ufał Naruto, ale Hideakiemu ani trochę.
– Przydałoby się przynieść jakiś prezent – zastanowił się Naruto. – Tylko nie wiem, co mogłoby to być.
– Oddaj mu poczwarę, jak tak strasznie potrzebuje przyjaciela – prychnął Sasuke i ruszył w stronę domu. – Będzie o jeden kłopot mniej.
– No wiesz co? – obruszył się Naruto, idąc za nim. – Jak mogłeś w ogóle coś takiego powiedzieć. Zresztą, przyznaj sam, lubisz Kuramka. Czasami, jak myślisz, że nie widzę, głaszczsz go.

piątek, 16 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 65


Informacja: To odnośnie Kabuto, to nie mój wymysł, to jest z anime, z Gaidena konkretnie.

*

Hideaki cały następny poranek był zadowolony. Na tyle, o ile oczywiście zadowolona mogła być nieszczęśliwie zakochana osoba, ale jednak uśmiech nie schodził mu z ust. Powiedział nawet kilka przyjaznych słów do asystenta, który zdumiony jego nagłą zmianą nastroju, omal nie upuścił kilka fiolek z preparatami.
Wczoraj spędził z Naruto naprawdę miło czas w laboratorium, pokazując mu kilka ciekawych eksperymentów. Tak, jak obiecał, nie próbował niczego, wystarczyła mu po prostu jego obecność. Ten uśmiech i entuzjazm, gdy coś się udało, miał w ciągle w pamięci.
Teraz, gdy był już w mieszkaniu i pakował kartony, nie przejmował się już nawet tą ciemnością. Dzięki pomocy Shikamaru szybko udało się znaleźć ładne i jasne lokum z balkonem. Wiedział, że przy przeprowadzce będzie musiał sobie radzić sam, bo dzisiaj była bardzo ważna Rada w sprawie Starszyzny wioski i wszyscy byli zajęci, ale to nie było ważne.
– Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.
Zmarszczył brwi, ale poszedł otworzyć. Nikogo się tu nie spodziewał, czynsz już zapłacił, a klucze miał oddać później.
– Dzień dobry – usłyszał głos i zobaczył niepozorną, małą blondyneczkę z warkoczem. – To my już jesteśmy.
– Trochę się spóźniliśmy, ale to wina Kodaia, bo on jak zwykle nie mógł się najeść – wyjaśnił Ryuji.

czwartek, 15 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden- Kroniki Konohy -rozdział 64




Hideaki, gdy wyszedł ze szpitala, czuł jeszcze większą pustkę niż wtedy, gdy opuszczał to miejsce z częściową utratą pamięci. Tylko że wtedy był z nim Naruto, jedyna osoba, której wówczas ufał, a teraz został sam.
Wiedział, gdzie mieszka, znał Konohę, w końcu jakiś czas w niej mieszkał, ale mimo wszystko było to przytłaczające. Przez chwilę, jeszcze w sali szpitalnej, miał nadzieję, że Naruto mimo wszystko się zjawi, ale nie przyszedł. Pewnie Sasuke o wszystkim się dowiedział i kategorycznie się sprzeciwił.
Wszedł do swojego tymczasowego mieszkania, a raczej ciemnej klitki i rzucił torbę na łóżko. Temari i Shikamaru co prawda zaproponowali, żeby zatrzymał się na jakiś czas u nich, w końcu mieli duży, przestronny dom, ale odmówił. Nie chciał im robić kłopotu, poza tym potrzebował trochę czasu, żeby pomyśleć o wszystkim w samotności. Choć jednego był pewien, będzie musiał wynająć coś innego, bo ten pokój powodował raczej depresję. Wtedy, gdy tu przybył, nie zastanawiał się nad tym, adrenalina i euforia, że znów zobaczy Naruto sprawiała, że było to mało istotne. Teraz, kiedy już wiedział, że on go nie kocha, wszystko nabrało jeszcze bardziej szarych kolorów niż ta klitka.
Wziął prysznic, przebrał się i wyszedł z mieszkania. Wolał iść do laboratorium i zająć się pracą, żeby nie myśleć o tym wszystkim.

SasuNaru Hiden- Kroniki Konohy -rozdział 63




Iruka, gdy tylko wyszedł z domu Naruto i Sasuke, nadal nie mógł dojść do siebie. To, co zobaczył… Naprawdę, na początku autentycznie się przestraszył, że Naruto dzieje się jakaś krzywda, że Sasuke go więzi, może grozi Sharinganem, żeby go przy sobie zatrzymać. Po tym, co zrobił Hideakiemu niczego już nie można było być pewnym.
Kiedy w skrócie wyjaśnili mu, o co chodzi, Iruka sam nie wiedział, co o tym myśleć. Wtedy, gdy przyłapali ich w łóżku w tym tymczasowym więzieniu Sasuke, już miał obawy co do tego, co tam się działo, a teraz… To było tak dziwne i tak krepujące, że aż nie miał siły  się nad tym zastanawiać. Naruto powiedział, że to tylko taka zabawa, ale Iruka nie był pewien. Naruto nie wyglądał na zadowolonego, gdy próbował wyswobodzić się z tych kajdanek. Jeśli jednak mówił prawdę, to co go jeszcze czeka? Co będzie musiał jeszcze przeżyć w związku z Naruto, który dla niego ciągle był ukochanym uczniem z Akademii, mimo że miał już dwadzieścia jeden lat?
Iruka, analizując to wszystko, doszedł do wniosku, że jest w tym względzie zupełnym laikiem. Poza tą szczątkową wiedzą, którą posiadał chyba każdy człowiek, o seksie nie wiedział praktycznie nic. Cholera, był nauczycielem, a teraz nawet dyrektorem szkoły. Co, jeżeli któryś z uczniów zada pytanie w tej sferze, na które nie będzie umiał odpowiedzieć i wyjdzie na totalnego głąba? Bo prawdę mówiąc, w dzisiejszych czasach genini byli już w tych sprawach na tyle uświadomieni, że nie krępowali się z zadawaniem różnego rodzaju pytań. Zdecydowanie będzie musiał coś z tym zrobić, jakoś się doszkolić.

wtorek, 13 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 62



Następnego dnia, gdy Naruto się obudził i usiadł, opierając się o poduszki, patrzył przez dłuższą chwilę na śpiącego jeszcze Sasuke. Ta wczorajsza rozmowa była dla nich trudna. Sasuke rzadko mówił o swoich uczuciach, właściwie prawie nigdy, ale wczoraj było widać tę jego złość na Starszyznę i ukrywany, bo ukrywany, ale mimo wszystko ból, przez to, co mu zrobili.
Naruto to rozumiał, dlatego chciał być wtedy dla niego najlepszym wsparciem, jakim tylko mógł być. Sasuke nigdy nie powiedziałby tego na głos, ale potrzebował go wczoraj. Potrzebował, żeby rozgonił te demony przeszłości, które przecież nigdy nie zniknęły i nigdy tak naprawdę nie znikną.
– Wiesz, że lubię patrzeć jak śpisz? – powiedział cicho, wiedząc, że i tak go nie słyszy. – Mogę ci mówić i robić z tobą, co tylko chcę, a ty nie protestujesz – powiedział miękko, wplatając palce w jego włosy.
– Jeżeli miałoby to być coś nieprzyzwoitego, to śmiało, nie krępuj się – usłyszał niewyraźne mruknięcie spod poduszek.
Naruto aż się zapowietrzył i poczuł, że przez chwilowy brak tlenu, robi się czerwony jak burak. Ten drań wcale nie spał, tylko udawał! A niech go!
– Wcale nie to miałem na myśli – burknął zażenowany. – Chodziło mi raczej o to, że… No wcale nie o to, co sobie ubzdurałeś.

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 61


Juliet, tak, ja wszystkie Twoje komentarze czytałam na bieżąco, ale wiesz, że ja zawsze wole porządnie odpisać, a to robię tylko przy komputerze, nie na telefonie, gdzie czytałam:) Oczywiście za wszystkie dziękuję i odpowiem, bo tam jest kilka takich rzeczy do sprostowania.

*

Naruto, wychodząc z sali szpitalnej Hideakiego, minął się w drzwiach z inną osobą, nawet nie zwracając na nią uwagi. Dopiero po chwili zauważył, że to była Temari, która rzuciła mu nieodgadnione spojrzenie. Jednak w tym momencie coś innego zaprzątało jego myśli, a mianowicie jak podejść Sasuke i przekonać go, że przyjaźń z Hideakim to tylko przyjaźń, a dzięki temu on nie wniesie zarzutów za użyciu Tsukuyomi. To przecież byłby sytuacja idealna!
Temari zmarszczyła brwi i weszła do środka. Stała przez chwilę na korytarzu, czekając na swoje wyniki i niechcący co nieco usłyszała przez uchylone drzwi. Wcześniej była przekonana, że Hideaki rozstał się z Sakurą dla jakiejś dziewczyny z Konohy. Przez myśl przeszła jej Hinata, bo często przynosiła mu jedzenie, ale nie, ona przychodziła zawsze z większą porcją, żeby starczyło też dla Naruto. I zawsze zjawiała się o takiej porze, żeby na niego trafić. I wtedy Temari olśniło. No jasne! Jak mogła na to nie wpaść? Przecież osobą, która najczęściej przesiadywała u Hideakiego, nawet po zaniku pamięci, był nikt inny, tylko Naruto! To o niego chodziło, a nie o żadną dziewczynę! To dlatego Sakura była tak strasznie załamana i nie chciała nic powiedzieć. Znów jej najlepszy przyjaciel odbił jej chłopaka!

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 60




Naruto patrzył na Hideakiego szeroko otwartymi oczami i nie wiedział, co powiedzieć. Skoro pamiętał absolutnie wszystko, to także to, że był w nim zakochany. I że wyznał mu miłość, a potem Sasuke go zaatakował, przez co przez jakiś czas nie pamiętał części swojego życia.
Już chciał powiedzieć coś więcej na ten temat, ale Hideaki go uprzedził.
– Kiedy tu leżałem, nawet w śpiączce, codzienni przynosiłeś mi jeden słonecznik, pielęgniarki mi powiedziały. Dlaczego dzisiaj nie przyniosłeś?
– Nie wiedziałem, że aż tak je lubisz.
Naruto uśmiechnął się promiennie. Gdyby wiedział, że to ma aż takie znaczenie, najpierw poszedłby do kwiaciarni.
– Wiesz, że jestem medycznym ninja, rośliny mają dla mnie różne znaczenie lecznicze, ale nie tylko. Akurat słoneczniki kojarzyły mi się z tobą, takie małe słoneczka, które każdy chciałby mieć w domu. Za to Sasuke Uchiha kojarzy mi się z pokrzywą. Jeśli chcesz zdobyć słonecznik, a dotkniesz rosnących wokół pokrzyw, to się poparzysz…
Naruto, o dziwo, zrozumiał aluzję. Wystarczająco dużo czasu spędził z Hideakim w laboratorium, żeby od razu pojąc, o czym mówi.
– Jesteś wściekły na Sasuke? – zapytał. – Zresztą, co za głupie pytanie, jasne, że jesteś – sam sobie odpowiedział.
– Jestem – Hideaki kiwną głową. – Nawet nie wiesz… Cały czas na nowo miałem przed oczami to, jak cię pocałowałem, a ty… Śmiałeś mi się kpiąco w twarz i zadawałeś cios Rasenganem.
Hideaki przerwał na chwilę, chcąc wyrzucić te myśli z głowy, choć to i tak nie przyniosło skutku.
– Wiesz, to nawet nie bolało fizycznie, ale sam fakt, że wyśmiałeś moje uczucia po tym, co między nami było… Nie mogłem tego znieść.
– Hideaki…Przepraszam za niego.
Naruto zrobiło się cholernie przykro. Nie chciał, żeby tak cierpiał. Sasuke posunął się zdecydowanie za daleko. Będzie musiał z nim jeszcze raz na ten temat poważnie porozmawiać.
– Nie przepraszaj za niego. Każdy jest odpowiedzialny za swoje czyny. Powiedz mi tylko… – zamilkł na chwilę, układając sobie myśli w głowie. – Po tym, co ci wtedy powiedziałem, nie miałem okazji usłyszeć odpowiedzi. Co do mnie czujesz? Bo nie wierzę, że nic.
Naruto spojrzał mu w oczy. Te śliczne bursztynowe oczy, które patrzyły na niego z niekłamaną miłością. Ale nie mógł jej odwzajemnić.
– Lubię cię. Bardzo cię lubię – powiedział w końcu. – Ale to Sasuke kocham. On jest dla mnie wszystkim. Wiem, że czasami mamy kryzysy i przez ten jeden wyszła ta sytuacja między nami. Przepraszam, to moja wina, byłeś szczęśliwy z Sakurą, a ja…
– Nie myśl tak, Naruto. – Hideaki pokręcił głową. – Gdybym faktycznie był tak szczęśliwy, jak mi się wydawało, to nigdy nie zwróciłbym na ciebie uwagi w ten sposób. Byłbyś tylko zwykłym przyjacielem.
– Ale przecież wyjechaliście z powrotem do Suny, chcieliście poukładać wszystko na nowo. – Naruto próbował to sobie jakoś wytłumaczyć, ale nie potrafił. – My nie znaliśmy się długo, łatwo mogłeś o mnie zapomnieć i żyć tak jak dawniej.
– Próbowałem, starałem się, ale nie potrafiłem już wrócić do tego, co było wcześniej. Wiem, że miałem piękną, wartościową dziewczynę, która o mnie dbała, miałem świetną pracę i wymarzone laboratorium, a jednak mimo to przez ten cały czas męczyłem się, bo czegoś mi brakowało. A raczej kogoś…
– Może to chwilowe? – Naruto spojrzał na niego z nadzieją w oczach. – Może to minie i dacie sobie jeszcze szansę? Sakura jest naprawdę kochana, na pewno ci wybaczy, ona…
– Nie, Naruto – przerwał mu Hideaki. – Sakura… Ona zasługuje na kogoś lepszego ode mnie. Kogoś, kto postawi dla niej świat na głowie. I myślę, że już kogoś takiego znalazła, choć to póki co trochę, no dobra, dużo więcej niż trochę, skomplikowane. Zresztą, znasz tego kogoś bardzo dobrze.
– Znam go? – Naruto nie rozumiał. – Z Suny bardzo dobrze znam tylko ciebie i… Zaraz, co?! Gaara?! – wydarł się na całe gardło. – Nie dobra, żartujesz sobie ze mnie tak? Bardzo śmieszne.
– Nie żartuję – powiedział Hideaki.
Podniósł się lekko, żeby poprawić sobie poduszkę, ale przez podłączoną kroplówkę miał z tym problem i Naruto musiał mu pomóc. Znów byli obok siebie tak blisko, że Hideaki miał ochotę go objąć.
Naruto chyba to zauważył, bo odsunął się, żeby nie prowokować sytuacji.
– Nie rozumiem. Sakura-chan kochała Sasuke, potem ciebie, skąd więc tak nagle Gaara? – zapytał, siadając obok Hideakiego, jednak, ku jego rozczarowaniu, na krześle, a nie na łóżku. – Nie da się tak nagle przestać kogoś kochać i od razu zakochać w kimś innym. – Naprawdę nie mógł dojść z tym wszystkim do ładu.
– Uczucia się zmieniają. – Hideaki spojrzał mu prosto w oczy. – Na pewno potrzeba czasu, ale to nie jest niemożliwe. Jak myślisz, czy gdyby Sasuke nagle zniknął z twojego życia, w końcu zakochałbyś się w kimś innym?
– Sasuke nigdy nie zniknie z mojego życia – odpowiedział Naruto z taką pewnością siebie, jakby mówił o tym, że po nocy zawsze nastanie dzień, a po dniu noc. – Cokolwiek by się nie stało, zawsze z nim będę.
– Ale jeżeli on będzie chciał odejść? Odejść od ciebie? Znaleźć nowy cel w życiu, w realizacji którego tylko byś mu przeszkadzał?
Naruto uśmiechnął się. Odejść, realizować swój cel, zerwać więź, która by przeszkadzała… Skądś to znał. Choć Hideaki nie mógł tego wiedzieć, bo nigdy mu o tym nie opowiadał. Wtedy, gdy spędzali razem czas, rzadko mówili o Sasuke..
– Wiesz, już raz próbował – nadal się uśmiechał. – Odszedł z wioski, chciał zerwać ze mną więź. Przez cale pięć lat musiałem za nim gonić. A uwierz, to to było proste, biorąc pod uwagę, że nasze spotkania kończyły się tym, że chciał mnie za każdym razem zabić.
– Tak, było coś o tym w poradniku Saia, ale myślałem, że jak każdy autor, trochę to wszystko podkoloryzował.
– No w tym wypadku akurat nie. Tak czy inaczej, póki Sasuke żyje, zawsze będziemy razem – podsumował Naruto.
– Póki żyje… – zastanowił się niemal niesłyszalnie Hideaki.
– Co? – Naruto nachylił się, bo miał wrażenie, że się przesłyszał.
– Nie, nic.
Hideaki uśmiechnął się, patrząc na jego twarz i te niebieskie oczy z tak bliska. Miał ochotę dać mu buziaka. Albo nawet kilka buziaków. Albo nie, nie buziaków, tylko porządnych pocałunków, żeby przypomniał sobie to, co do niego czuł. Co z tego, że to było tylko chwilowe zauroczenie. Takie zauroczenie potrafi przerodzić się w miłość. A Hideaki, widząc choć cień szansy, nie potrafił zrezygnować.
– Kiedy cię wypisują? – usłyszał i ocknął się.
– Co? A… – zastanowił się. – Mówili, że jutro, bo chcą mnie jeszcze dzisiaj poobserwować. Poza tym podobno w wiosce są jakieś zamieszki – przypomniał sobie rozmowy medyków na korytarzu.
– Tak, Sasuke i Starszyzna… – przerwał, bo to nie był temat do dyskusji na teraz. Co innego zaprzątało mu myśli. – Hideaki, wiesz, że Sasuke zostanie ukarany za to, co ci zrobił. Teraz, gdy odzyskałeś pamięć, na pewno będziesz musiał wygłosić swoje stanowisko. Co zamierzasz powiedzieć?
Hideaki spojrzał na Naruto. Nie dało się zauważyć, że na jego twarzy malowała się chyba cała gama uczuć. Niepewność, niepokój, lęk, strach, ale też nadzieja i wiara, zaufanie i niema prośba. Wyglądał tak, że chciało się go przytulić, dlatego Hideaki, nie zastanawiając się już nad niczym, po prostu to zrobił. I tym razem nie miał w tym żadnego ukrytego celu, chciał go po prostu pocieszyć.
– Nie martw się – powiedział po chwili, odsuwając go na długość ramion. – Nie zrobię niczego przeciwko tobie, nie zażądam kary więzienia dla Sasuke, choć teoretycznie mógłbym to zrobić. Wiem, że go kochasz i póki tak jest, nie będę się wtrącał między was. Jeśli jednak coś się zmieni, na pewno nie będę stał z założonymi rękami.
– Co to znaczy? – Naruto nie rozumiał.
– To znaczy, że będę mimo wszystko na ciebie czekał. – wyjaśnił Hideaki. – Ale… warunek jest jeden. Odpuszczę Sasuke to, co mi zrobił, jeżeli my nadal będziemy się przyjaźnić. Po prostu przyjaźnić. Nie zrobię w twoim kierunku nic bez twojej zgody.
Naruto kiwnął głową i uśmiechnął się. Jakoś przekona Sasuke. Jeszcze nie wiedział, jak, ale jakoś na pewno.


*

Szóstka geninów siedziała na jednej z polan w lesie przy skałach i niemiłosiernie się nudziła. Czekali już cztery godziny na swoich mistrzów. Cztery godziny! Przez te wszystkie zawirowania w wiosce ich treningi trochę kulały. Nie, no jasne, nauczyli się kilku nowych technik, ale przecież szykowali się do egzaminu, potrzebowali codziennych lekcji.
– Może znowu jakiś pojedynek, ale tym razem będziemy losować grupy? – zaproponował Kodai, którzy rzucał kunaiem w drzewo.
Tym razem niestety nie trafił i zahaczył o włosy Akane w taki sposób, że ściął jej pukiel.
– Ty kretynie! – Akane rzuciła się na niego, waląc pięścią w głowę. – Jak jesteś tak niezdarny, to wracaj do Akademii.
– No nie chciałem, no – jęknął Kodai, rozmasowując sobie głowę.
– Powinniśmy poćwiczymy te techniki wspólne – stwierdził Ryuji.
– Niby po co? I tak nie chodzimy ostatnio na żadne misje. – Shinji wzruszył ramionami. – Są tylko beznadziejnie głupie zadania. Kogo obchodzi jakaś rozszalała panda. Każdy jounin powali ją jednym ciosem.
– Tak, przydałaby się jakaś porządna misja i ciekawy przeciwnik. Sasuke-sensei mówił, że oni w wieku dwunastu lat walczyli z przeciwnikiem klasy A! – podekscytowała się Harumi. – Jaki on musiał być genialny nawet wtedy, gdy był dzieckiem – dodała, patrząc w dal roziskrzonym wzrokiem.
– A tej jeszcze nie przeszło? – Ryuji przewrócił oczami.
Mimo że miał w drużynie dwie dziewczyny, cieszył się, że to nie była akurat ona. No ile czasu można się beznadziejne kochać w swoim mistrzu? Już wolał Akane, która była dość brutalna i Sayuri, która w końcu chyba dorosła i przestała się na niego gapić maślanym wzrokiem. Miał wrażenie, że stało się to, odkąd po treningu indywidualnym nabrała pewności siebie. Wcześniej bała się go uderzyć, a teraz z premedytacją wykorzystywała nowo zdobyte umiejętności przeciwko niemu.
– Ej, chyba deszcz zaczyna padać – zauważyła Harumi, wyciągając rękę. – Może chodźmy do jaskini, bo zaraz może nieźle lunąć.
Wszyscy pokiwali głowami, lecz gdy tylko zbliżyli się do jednej z grot, usłyszeli głosy.
– Eh, mówiłam wam, że się nie przedrzemy – mówiła jakaś kobieta. – Mają mocną ochronę, sprawdzają każdego. Nawet przebranie się za kupców nie pomaga. Żądają dokumentów.
– To wszystko wina tego idioty, Taikiego – odpowiedział jakiś mężczyzna. – Próbował się wedrzeć przez mury i go złapali. Dlatego wzmocnili ochronę.
Genini dyskretnie spojrzeli znad głazów. W jaskini siedziało trzech mężczyzn i dwie kobiety.
– Sami nic nie zdziałamy – powiedziała ta sama kobieta co wcześniej. Miała krótkie brązowe włosy. – Nie mamy szans bez odpowiedniego wsparcia.
– Być może jest szansa – odezwał się mężczyzna, który miał szramę na policzku, ciągnącą się od kącika ust aż do oka. – Ponoć w Wiosce Liścia powstały zamieszki. To daje nam szansę, żeby zrobić wywiad.
– Tak. – Ktoś inny pokiwał głową. – Wysłałem już prośbę o wsparcie. W końcu nie potrzeba nas dużo, wystarczy jedna akcja i Konoha zapłaci za wszystko.
– I tak w tym momencie musimy zmienić kryjówkę – powiedział znów mężczyzna z blizną. – Patrolują okolicę, nie możemy dać się złapać.
Genini spojrzeli po sobie i wszyscy chyba czuli, że ich serca biją w oszalałym tempie. Ci ludzie w jaskini chcieli zaatakować Konohę. Byli chyba co prawda tylko patrolem wywiadowczym, a nie wojownikami, ale mimo wszystko… Gdyby jako genini ich złapali, to byłoby coś. To mogłoby zapobiec czemuś większemu. Musieli ich złapać!
– Siedzą rozproszeni, trzeba ich zebrać wszystkich razem – zaczął zastanawiać się szeptem Ryuji. – Sayuri, ty, gdy użyjesz techniki kłącza lilii, nie dasz rady zrobić wodnego więzienia, prawda?
– Nie, będę miała za mało chakry.
– Oni też nie mają jej za dużo – Harumi prześwietliła ich Byakuganem. – Nie będą mogli długo się bronić. Ten mężczyzna po prawej ma jej resztki. Jest chyba ich liderem, ale jeżeli chodzi o możliwość walki, to teraz ich najsłabsze ogniwo.
– Dobra, chyba mam pomysł – powiedział cicho Ryuji. – Kodai, spróbuj zrobić Rasenshurikena. Wiem, że póki co wychodzi ci to marnie, ale masz po prostu uderzyć z bliskiej odległości w sklepienie, tak, żeby skała zaczęła się sypać. Dasz radę?
Kodai, mimo że nieco obrażony brakiem wiary w jego umiejętności, skinął głową.
– Dobra, dalej. Shinji, ty z Aoimaru zaatakujecie swoją techniką z prawej strony, Akane, ty z lewej. Nie patyczkujcie się z nimi. Kiedy zbiją się w grupkę, Sayuri, robisz wodne więzienie, a ja kończę Chidori, paraliżując ich.
– A potem? – zapytała Harumi.
– A potem się zobaczy. Do dzieła!

Konohamaru, który wraz z oddziałem wyśledził chwilę wcześniej szpiegów, stał na drzewie i patrzył na to, co robią drużyny Naruto i Sasuke. Słyszał wcześniej, że są nie do końca zgrani, ale teraz wyglądało to inaczej. Naradzali się, planowali, nie działali bezmyślnie. I kiedy zaatakowali, miało to ręce i nogi.
– Konohamaru-san, musimy zacząć działać. To szpiedzy Korzenia – odezwała się jakiś chunin. – Skąd tu ci genini… Musimy ich chronić!
– Nie – zadecydował Konohamaru. – Wstrzymajcie się. Chcę zobaczyć, co potrafią ci tutaj i jak nauczyli się ze sobą współpracować. Bo z tego, co widzę, nawet nieźle im to wychodzi.
– Ale…
– Ale to przyszłość naszej wioski. Muszą wiedzieć, co to znaczy prawdziwe niebezpieczeństwo. Inaczej nigdy nie wyrosną na prawdziwych wojowników. Muszą udowodnić, że nie przypadkiem są uczniami legend świata shinobi.




niedziela, 11 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 59



Następnego dni rano Naruto chciał iść do szpitala, ale Sasuke został wezwany do gabinetu Hokage. I to w trybie niezwłocznym, dlatego czując, ze to coś ważnego, postanowił iść z nim.
Kiedy dotarli do Głównej Siedziby Wioski, zobaczyli dość spory tłum ludzi. Przekrzykiwali się i wyglądali na bardzo zdenerwowanych. Na korytarzu przed gabinetem Hokage też stała duża grupa ludzi, ale gdy Kakashi tylko ich zobaczył, od razu kazał Sasuke wejść do środka.
– Siadaj – powiedział, przecierając dłońmi zmęczoną twarz. – Wczoraj nie było okazji, żeby z tobą porozmawiać, bo miałem urwanie głowy, ale to dłużej nie może czekać. Sasuke, widziałeś, co się dzieje za tymi drzwiami i przed budynkiem?
Sasuke skinął głową. Tak, widział chociażby kilka osób z klanu Hyuuga, Inuzuka, Aburame i jeszcze wielu innych, nawet tych małych klanów.
Kakashi westchnął i potarł skronie.
– Co chwilę mam tu dzisiaj delegacje, zwłaszcza Hyuuga są bardzo stanowczy. Sasuke, czy ty zdajesz sobie sprawę, że tym, co wczoraj powiedziałeś, wywołałeś burzę? Informacje rozeszły się błyskawicznie i ludzie żądają wyjaśnienia sprawy.
– I bardzo dobrze. – Sasuke nie czuł się ani trochę winny. – Może w końcu historia doczeka się sprawiedliwości.

czwartek, 8 sierpnia 2019

SasunaruHiden - Kroniki Konohy - rozdział 58



Naruto miał wrażenie, że to co widzi, dzieje się w zwolnionym tempie. Ten krzyk Hideakiego, po którym stracił przytomność, stojący naprzeciwko Sasuke z Sharinganem w oczach, potem Kakashi łapiący ich obu i odciągający na bok, a w końcu Tsunade, która zdecydowanym tonem kazała rozsunąć się osobom, które zdążyły podbiec przed nią.
– Sasuke, aktywowałeś jakieś genjutsu?! – zapytał ostro Kakashi. – Mów mi w tej chwili!
– Nie, Sasuke, błagam, powiedz, że to nie ty!
– Naruto spojrzał na niego z przerażeniem. To się nie mogło zdarzyć po raz drugi. Tego już nikt by mu nie darował.
– Nic mu nie zrobiłem. – Sasuke też do końca nie wiedział, co się stało. – On chyba po prostu zareagował tak na widok Sharingana.
– Obyś mówił prawdę – powiedział Kakashi. – Przerywam to posiedzenie Rady, a wy znikajcie mi stąd, zanim ktoś zażąda natychmiastowego aresztowania. Wyjaśnimy to sobie później.
– A co z Hideakim? – Naruto spojrzał na niego. Nadal był nieprzytomny.
– I tak tu nie pomożesz, odwiedzisz go później w szpitalu. No, już was tu nie ma, bo zaraz zmienię zdanie!

SasunaruHiden - Kroniki Konohy - rozdział 57



Tym razem Sasuke pojawił się w Siedzibie Głównej Wioski nieco wcześniej, a gdy tylko zauważył go jeden z pracowników, został skierowany nie do sali posiedzeń, a do gabinetu Hokage.
Wydało mu się to dziwne, a jeszcze bardziej się zdziwił, gdy na miejscu oprócz Kakashiego zobaczył Tsunede, Shizune, Irukę i Shikamaru.
– To jakieś zebranie przed posiedzeniem całej Rady? – zapytał.
– Siadaj. – Kakashi wskazał mu krzesło. – Przemyślałeś to, co ci mówiłem ostatnim razem?
– Nie zmieniłem zdania – powiedział Sasuke, ale usiadł.
– A zamierzasz się chociaż przyznać przed Radą, dlaczego to zrobiłeś? – zapytała Tsunade. – Do tej pory tylko my o tym wiemy, ale może warto mieć jakieś wytłumaczenie.
Sasuke spojrzał na nich wszystkich. Było to nieco niekomfortowe, że mieli świadomość, że zrobił to z zazdrości, ale nie zamierzał tego po sobie pokazać.
– Sasuke, to naprawdę może ci pomóc – odezwał się Iruka. – Jak nie chcesz tego zrobić dla siebie, zrób to dla Naruto. On już wystarczająco dużo przeszedł w życiu.

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 56




To słonecznik z Woodstocku czyli teraz Pol’and’Rocku. Od razu jak zobaczyłam, to skojarzył mi się z tym ff. Niestety, przez temperaturę, do domu przytargałam flaczek, ale ważne, że dojechał.

*

Hideaki stał w salonie i nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić. Słyszał te krzyki na górze i domyślił się, że nie był tu zbyt mile widziany. Choć nie miał pojęcia dlaczego. Zrobił coś nie tak?
– Naruto, ja jednak wrócę do siebie – powiedział, gdy zobaczył go schodzącego na dół.
– Chyba zwariowałeś, nie zostawię cię tam – mruknął Naruto.
Pociągnął go ze sobą do kuchni i zmusił, by usiadł. Musiał mu kilka rzeczy wyjaśnić.
– Ale twój współlokator chyba nie chce, żebym tu był.
Hideaki nadal nie był pewien. W ogóle już niczego nie był pewien. To wszystko było takie dziwne i obce. Ten kraj, ci ludzie.