Sasuke
zamrugał, przyzwyczajając się na powrót do światła. Skóra na powiekach wydawała
się być podrażniona, bo piekła, ale nie zwrócił na to większej uwagi.
Rozejrzał
się. W pomieszczeniu nie było żadnych okien, a jedynymi meblami były dwa
krzesła w kącie pokoju i wąska leżanka, na której siedział. Spojrzał na Gaarę.
Stał teraz naprzeciwko niego, pod ścianą, z założonymi na piersi rękoma. Trzeba
było przyznać, że go zaskoczył. Zdejmując mu opaskę, uwolnił częściowo pieczęć.
Teraz Sasuke, gdyby chciał, mógłby go zaatakować. Ale nie zamierzał tego robić.
Nie po to dał się dobrowolnie aresztować, żeby próbować jakichś sztuczek. Za
dużo miał do stracenia.
–
Naruto odblokował tamtą pieczęć w jaskini za pomocą chakry Bijuu, prawda? –
odezwał się po chwili milczenia Gaara.
Sasuke
westchnął z irytacją. Już miał odpowiedzieć coś na temat umowy zawartej na
placu, ale się zreflektował. Przecież warunek, żeby nie mieszać w to wszystko
Naruto, postawił Kakashiemu, Kazekage niczego nie obiecywał. W sumie to nawet
nie powinien się dziwić, że pierwsze, o co zapytał, to właśnie o Naruto. Ta ich
relacja…