Dziękujemy
za komentarze i zapraszamy na kolejny rozdział.
Kiedy
Naruto wyszedł, Kakashi opadł na fotel i oparł głowę na rękach. No co za uparty
chłopak! Z nim nigdy nie było łatwo, a teraz, gdy dysponował taką siłą i
pewnością siebie, było jeszcze gorzej. Tak naprawdę Kakashi nie miał nic
przeciwko temu, żeby wysłać Naruto na misję razem z nimi, ale… No właśnie, to
„ale” wparowało do jego gabinetu dwa dni temu i „zasugerowało”, żeby koniecznie
Sasuke wyruszył z Sakurą sam. Sam na sam! Trzeba też dodać, że na co dzień to
„ale” miało duża siłę przebicia i cholernie mocny cios. Tak, Tsunade...
Oczywiście Kakashi nie był tępy i bardzo dobrze wiedział, o co jej chodzi, więc
ostatecznie po tym, jak Sasuke wczoraj znów zdemolował las, uznał, że może
jednak faktycznie dobrze mu to zrobi. Co prawda te „dwa niereformowalne
przypadki” ostatnio trochę się uspokoiły, ale… Tsunade była bardzo
przekonująca, więc się zgodził. Westchnął ciężko. Czasami naprawdę się
zastanawiał, czy on faktycznie jest przywódcą wioski, czy może ma tytuł Hokage
tylko na papierach i w rubryce
„stanowisko” na czeku z wypłatą.