.

czwartek, 22 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 71


Naruto, gdy tylko się obudził, jak zawsze machinalnie wyciągnął rękę i objął osobę leżącą obok. Śniło mu się, że Sasuke wrócił i że już wszystko było dobrze. Westchnął z przyjemnością i schował nos w zagłębieniu obojczyka.
– Dobrze, że jesteś – wymruczał. – Powiedz, że mnie kochasz. – Objął go mocniej. Tak bardzo chciał to teraz usłyszeć.
Hideaki, który obudził się już kilka minut temu, widząc to zachowanie, spojrzał na niego z lekkim uśmiechem.
– Kocham cię – powiedział, zgodnie z prawdą, choć wiedział, że to nie o niego Naruto chodzi.
– To dobrze, bo ja ciebie też. – Naruto, jeszcze w półśnie, przytulił się bardziej i jak zawsze wsunął nogę między uda.
Dobra, tego było już za dużo dla Hideakiego, który musiał w tym momencie się odsunąć, bo to groziło niebezpiecznymi konsekwencjami.
Naruto, najwyraźniej bardzo z tego powodu niezadowolony, uchylił powieki i… Naprzeciwko siebie nie miał twarzy Sasuke, a bursztynowe oczy i włosy w kolorze kawy z mlekiem rozsypane na poduszce.

Dopiero po chwili, krok po kroku, zaczynały wracać wspominania. Ten list od Sasuke, jego zdjęcie z tą dziewczyną, potem wściekłość i roztrzaskane ramki. Hideaki próbował go uspokoić, a on… On…
– Czy my to zrobiliśmy? – zapytał z przerażeniem w oczach.
Odrzucił kołdrę, jednak widząc, że obaj są ubrani, odetchnął z ulgą.
– Nie, ale uwierz, że jeszcze kilka twoich prób i nie dałbym rady się powstrzymać – mruknął Hideaki. – Wystawiłeś moją silną wolę na naprawdę ciężką próbę.
Naruto, lekko zmieszany, wstał z łóżka. Tak, pamiętał, co mówił i czego chciał. Ale był tak strasznie wściekły na Sasuke, tak cholernie zazdrosny, że nie myślał zdroworozsądkowo.
– Ała! – jęknął, gdy nadepnął na kawałek szkła z roztrzaskanych ramek. Odłamek wbił mu się boleśnie w stopę.
– Czekaj, nie ruszaj się. – Hideaki, widząc to, też wstał, ale samemu patrząc, gdzie stawia kroki. – Macie gdzieś jakąś apteczkę?
– Tak, w łazience na dole – wyjaśnił Naruto.
Spróbował wyciągnąć szkło ze stopy, które wbiło się dość głęboko. Wiedział, że dzięki Kuramie rana szybko się zagoi, ale co bolało, to bolało.
Po chwili Hideaki wrócił z wodą utlenioną i odkaził ranę. Wysłał też trochę chakry leczącej, po czym obwiązał mu stopę bandażem. Robił to wszystko tak sprawnie, że na pierwszy rzut oka było widać, że jest medycznym ninja.
– No, niedługo będziesz jak nowy. Teraz musimy tylko jeszcze pozbierać to szkło – powiedział.
Podniósł z podłogi zdjęcia i odłożył je na szafkę nocną. Z ramek niestety nie było już czego składać, Naruto rzucił nimi z tak ogromną siłą, że aż w ścianie powstały zagłębienia.
– Nadal nie mogę, uwierzyć, że Sasuke… – Naruto zmarszczył brwi. – W ogóle, ile czasu spaliśmy?
– Ze dwie godziny na pewno – powiedział Hideaki, zerkając na zegarek i zmiatając szkło na szufelkę. – Może w tym czasie coś już się wyjaśniło? Chcesz pójść do Hokage? Skoro list był zaszyfrowany, to on może coś wiedzieć.
Naruto kiwnął głową. Nadal był zły, wciąż miał przed oczami tę cholernie uroczą parkę na zdjęciu, ale może Hideaki miał rację i zamiast się wściekać, trzeba było wszystko na spokojnie wyjaśnić? O ile w ogóle było co wyjaśniać.
– A jak Sasuke naprawdę znalazł sobie kogoś innego, bo chce obudować klan? – zapytał.
On naprawdę nie umiał za długo milczeć. Musiał z siebie wyrzucić wszystko, co chodziło mu po głowie. Czyli zazwyczaj też masę różnych głupot i dziwnych domysłów.
– To wtedy wyjdziesz za mnie, a on będzie mógł nam tylko zazdrościć – powiedział Hideaki.
Usiadł obok, spojrzał mu w oczy i znów ledwo pohamował się przed zwykłym głupim całusem. Eh, niestety, takie „sielankowe” dni sprawiały, że coraz bardziej tego wszystkiego pragnął. Takiego właśnie życia z Naruto. Budzenia się obok niego, słuchania tego jego gadulstwa, patrzenia codziennie na jego uśmiech. Mieliby razem jak spędzać czas. Hideaki był dobrym nauczycielem, podszkoliłby go w laboratorium i to tak, że niektórym oczy by wyszły z orbit, nauczył rozróżniać rośliny, a nawet porządnie robić origami. Wszystkiego da się nauczyć, trzeba tylko wytrwałości i cierpliwości. Naruto jej nie miał, ale on tak, więc wystarczyłaby po prostu motywacja, a on już by się postarał, żeby go odpowiednio zmotywować.
Niestety, Hideaki podświadomie zdawał sobie sprawę, że mimo tego, co się między nimi wcześniej wydarzyło, Naruto chce widzieć w nim tylko przyjaciela. Lubi spędzać czas w jego towarzystwie, robić coś razem, nawet się przytulać – niestety, tylko po przyjacielsku. Fakt, ta dzisiejsza propozycja trochę temu przeczyła, ale gdyby mu uległ, to i tak wszystko szlag by trafił. Naruto miałby ogromne wyrzuty sumienia, pretensje zarówno do siebie, jak i do niego. Na pewno nic nie byłoby już takie samo. Bo w szczęśliwe zakończenie seksu z desperacji jakoś nie wierzył. Widział przecież, jaki Naruto był wściekły na Sasuke, jak rozsadzała go zazdrość o tę dziewczynę na zdjęciu. On był za bardzo zdruzgotany, żeby to było coś, czego chciał naprawdę.
– To jak, idziemy do Hokage? – zapytał w końcu. – Dasz radę iść samemu?
– Jasne, wiesz, moje rany zazwyczaj szybko się goją – uśmiechnął się Naruto. – No chyba że koniecznie chcesz mnie ponieść. Jesteś bardzo wygodnym środkiem transportu.
– Wiesz, jakby nie patrzeć, to przespałeś się ze mną, więc ostatecznie coś ci się w zamian należy – zażartował Hideaki, za co dostał porządnie łokciem pod żebra.
Naruto burknął jeszcze coś w stylu „głupek”, po czym wstał z łóżka i mimo że lekko jeszcze kulał, ruszył w stronę schodów. Im szybciej to wyjaśnią, tym lepiej.


*


Kakashi siedział w swoim gabinecie i przeglądał przyniesione przed chwilą raporty. Nie znaleziono jeszcze tej dziewczyny, ale cały sztab zajmujący się takimi sprawami został postawiony na głowie. To, co napisał Sasuke w zaszyfrowanej wiadomości, nie pozostawiało wątpliwości, że ona ma powiązania z jakąś grupą przestępczą. A że wioska, w której się znajdowali, była blisko samej Konohy, trzeba było działać od razu. Może złapią od razu całą tę szajkę, która miała mieć kontakty z Korzeniem?
Po chwili usłyszał pukanie i w drzwiach zobaczył Naruto, któremu towarzyszył Hideaki. No cóż, spodziewał się go tutaj.
– Kakashi-sensei, musze wiedzieć, co było w tym liście – zażądał z miejsca Naruto. –  I co to jest za dziewczyna?! I dlaczego Sasuke…
– Naruto, siadaj! – przerwał mu zdecydowanym tonem Kakashi, bo zaraz usłyszałby jeszcze dwadzieścia innych pytań. – Ty, Hideaki, właściwie też, może coś ci się skojarzy. Macie w Sunie wiele grup przestępczych, z którymi walczycie od lat.
Hideaki kiwnął głową, choć nie miał pojęcia, o co tu może chodzić, bo nie był w temacie.
– Naruto, zanim znowu zaczniesz znowu krzyczeć, bo słyszałem, że przez to zdjęcie prawie zdemolowałeś swój dom, to tutaj chodzi o coś zupełnie innego.
– Niby o co? – Naruto wydał wargi. – Zawsze coś przede mną ukrywacie. Podczas wojny długi czas nie miałem pojęcia, o co chodzi, bo zamiast powiedzieć mi, co się dzieje, siedziałem na żółwiej wyspie i trenowałem albo się nudziłem.
– Tak, to prawda – przyznał Kakashi. – Przez decyzję różnych osób, w tym też Starszyzny, trzymaliśmy cię z dala, bo byleś na celowniku Akatsuki. Cały czas optowali za tym, żeby w ogóle cię w to nie mieszać, co oczywiście byłoby błędem, bo gdybyś się w końcu nie pojawił na polu walki, to i tak nie byłoby już czego zbierać.
Hideaki spojrzał na Naruto i się uśmiechnął z sentymentem. Głupiutki, bo głupiutki, ale jednak bohater wojenny, który uratował tyle istnień ludzkich. Czasami jednak entuzjazm, próba ryzyka i wiara w zwycięstwo była ważniejsza niż jakakolwiek, choćby najlepiej zaplanowana strategia. Chyba dlatego się w nim zakochał, w tej jego żywiołowości i charyzmie.
– Więc o co chodzi teraz? – Naruto nadal chciał wyjaśnień, bo to nic mu nie mówiło.
– Ta dziewczyna udawała karczmarkę i ciągle kręciła się wokół Sasuke. On w końcu zauważył, że to żadna pomoc kuchenna, ale szkolona kunoichi, dodatkowo z jakąś nieznaną ani jemu, ani nam pieczęcią czy tatuażem. Wszyscy wiemy jak Sasuke działa na dziewczyny, więc tylko tak mógł ją przekonać do zrobienia tego zdjęcia. Gdyby chciał sfotografować po prostu jej twarz, na pewno zaczęłaby coś podejrzewać. Teraz szukamy jej w naszej bazie danych. Już wiemy, że to nikt z Korzenia, ale przecież oni pozawierali ostatnio różne sojusze.
– Jak wygląda ta pieczęć? – zapytał Hideaki. – W Sunie walki to codzienność, widziałem wiele trupów i wiem, że prawie każda szajka ma swój własny tatuaż.
– Nie wiemy dokładnie, Sasuke udało się dostrzec tylko kawałek. Wygląda mniej więcej tak.: Kakashi wziął ołówek i narysował fragment jakiegoś symbolu na kartce.
Hideaki przyjrzał się szkicowi i zastanowił się. To był kawałek słońca, a tatuaże z tym symbolem miała chyba co druga szajka. Po chwili sam wziął ołówek do ręki i zaczął dorysowywać pozostałe elementy pieczęci, które widział. Miał fotograficzną pamięć, więc dobrze je kojarzył.
– Te odpadają. – Skreślił od razu trzecią i czwartą. – To małe grupki walczące głównie o ziemie między sobą. Zresztą, sami się już prawie powybijali.
Zastanowił się nad innymi. Było ich siedem, przynajmniej tyle ich zapamiętał.
– Ci – przekreślił piątą i szóstą – zajmują się głównie rabunkami na granicach. Nie są zbyt bystrzy, jedyne co potrafią to mordować. Nawet śladów po sobie nie zacierają, dlatego są szybko wyłapywani. Niestety, rekrutują wciąż nowych idiotów do tej roboty.
– Czyli zostały trzy.
Kakashi przyjrzał się pozostałym rysunkom i porównał do tego, co przysłał Sasuke, ale nic poza tym kawałkiem słońca nie przybliżało ich do prawdy.
– Tak. – Hideaki kiwnął głową. – Pierwsza jest najstarszą z tych grup i razem z drugą do tej pory wiodły prym. Mieli między sobą rozejm, dzielili się terenem. Obie grupy miały swoich liderów i sprawną organizację. Nie wchodziły sobie w drogę. Ale odkąd ich liderzy poumierali, nowi nie dają rady wypracować sobie podobnego posłuchu, dlatego zdarzają się między nimi zgrzyty.
– A siódma? – zapytał Naruto.
– No właśnie siódma martwi mnie najbardziej. Są najnowszą grupa, ale mają charyzmatycznego lidera, który wykazał się sprytem i przekabacił na swoją stronę wielu wartościowych dla nich ludzi. Co więcej, lider jest shinobi i głównie takie osoby rekrutuje, co już nadaje im pewnego splendoru wśród szajek w Sunie. Kazekage i Rada jeszcze do końca ich nie rozgryźli, ale oni ponoć chcą przejąć całą działalność przestępczą w Kraju Wiatru i narzucić po części swoje rządy. Jednak sami sobie nie poradzą…
– Czyli chyba mamy odpowiedź. – Kakashi zakreślił kółkiem ostatni symbol i wstał zza biurka. – Zaraz skontaktuję się z Kazekage, bo nasza dokumentacja odnośnie nowej grupy może być niepełna. Hideaki, dziękuję za pomoc. Gdyby nie ty, szukalibyśmy igły w stogu siana.

*

– Sasuke! – Karin, która czatowała pod drzwiami jego pokoju, czekając aż wróci z treningu z Ryujim, doskoczyła do niego i wyciągnęła oskarżycielko palec. – Co to ma znaczyć?
– Nie mam pojęcia, o co ci chodzi? – odpowiedział beznamiętnie Sasuke.
– Jest zazdrosna!
Suigetsu wychylił głowę ze swojego pokoju i wyszczerzył zęby. Od pewnego czasu, widząc Karin na korytarzu, tylko nasłuchiwał, czekając, aż rozpocznie się jakiś dramat. I się doczekał.
– Jak to, o co mi chodzi? – Karin była zła jak diabli. – Twierdzisz, że jesteś zaręczony, a umawiasz się na randkę z jakąś karczmareczką?!
– Eh, Karin – westchnął Sasuke. – Gdybyś czasami przyglądała się detalom, zamiast się złościć, zauważyłabyś to samo co ja.
– Czyli że co? – Karin poprawiła okulary. – Na co miałam niby patrzeć?
– Na jej dekolt. Zobaczyłabyś wtedy coś ciekawego.
– Że co?! – Karin zrobiła się aż czerwona ze złości. – To o to ci chodziło? O jej cycki?!
– Mówiłem ci, Karin, że twoje są za małe – zaczął się śmiać Suigetsu, a po chwili dopadła go taka głupawka, że aż musiał oprzeć się o futrynę drwi, bo nie wytrzymywał. – Cycki! Sasuke, nie wiedziałem, że interesują cię cycki!
– Suigetsu, ty idioto! – Karin walnęła coś z całej siły. Jak on ją wkurzał.
– Wy na pewno jesteście shinobi? Bo czasami mam wrażenie, że w duecie stanowicie parę niedorozwiniętych emocjonalnie dzieciaków – prychnął Sasuke, otwierając drzwi swojego pokoju.
– No, Sasuke, nie denerwuj się. – Suigetsu nadal nie mógł się przestać śmiać.  – Ale wiesz, jak tak sobie teraz pomyślałem, to wiem, dlaczego zerwaliście z Naruto i zainteresowałeś się cyckami. Jakby mi ktoś od zawsze powtarzał: „jesteś moim przyjacielem” to też bym w końcu odpuścił i czuł się zdegradowany jedynie do tej roli!
Znów zaczął się śmiać jak głupi, czym nawet lekko rozbawił Karin.
– Dobra, widzę, że z wami nie da się teraz rozmawiać. Ogarnijcie się i za godzinę przyjdźcie do mnie, musimy porozmawiać. Tylko żadnego alkoholu – powiedział i zamknął za sobą drzwi.


3 komentarze:

  1. Śnij dalej, Naruto, a może jakimś cudnym sposobem Hideaki zamieni się w Sasuke. Przynajmniej mamy pewność, że nadal i niezmiennie kochasz Sasuke i chcesz z nim być, bo to o czym mówimy jak jesteśmy jeszcze nie wybudzeni, to najszczersza prawda, tak samo jak po pijaku. Wtedy uwalniamy się prawdziwi my. W sumie Naruto powinien się zorientować, że koło niego nie ma Sasuke już po tym samym „kocham cię”. Sasuke na prośbę Naruto odpowiedziałby po swojemu, ale na pewno nie spełniłby jego obietnicy.
    „Czy my to zrobiliśmy?” – ciesz się, że masz takiego świetnego i wyrozumiałego przyjaciela, który umie się opanować. Teraz byś leżał i dręczyły cię wyrzuty sumienia. Mówiłam, że będziesz tego żałował, jeśli byście to zrobili.
    Jejku, tylko ty, Naruto, jesteś na tyle niezdarny, aby ledwo wstać z łóżka i sobie coś zrobić. Trzeba było nie rozbijać ramek, a teraz by nie bolało.
    Najpierw, Naruto, wytłumacz całą tą sytuację ze zdjęciem i idź do Kakashiego, a potem rozmyślaj. Nie na odwrót. Odbudowa klanu nie jest teraz najważniejsza. Priorytetem jest powrót do siebie i ślub :)
    „To wtedy wyjdziesz za mnie, a on będzie mógł nam tylko zazdrościć „- w twoich snach, Hideaki. Naruto jest tylko Sasuke. Może i mają kryzysy, ale zawsze je razem pokonują. Tym razem nie będzie inaczej.
    Przez te dwa tygodnie Hideaki ma szanse pobyć z Naruto, robić z nim mnóstwo rzeczy, spędzać ze sobą ogrom czasu. I to niestety ma plusy i minusy. Plusem jest to, że Naruto nie przeżywa aż tak „zerwania” z Sasuke, może miło spędzić czas i odkryć to, czego jeszcze nie przeżył. Dać szansę nowym przygodom i oderwać się na chwilę od Sasuke, aby samemu odkryć co chce od życia. Jednak i są minusy: Hideaki i Naruto zbliżają się do siebie; jeszcze okej, bo Naruto widzi w nim tylko przyjaciela, ale Hideaki odbiera to wszystko inaczej i mimo że rozumie, że Naruto i tak kocha Sasuke i z nim nie będzie, to i tak pozwala uczuciu do Naruto się pogłębić, przez to będzie mu trudniej się potem oderwać od niego. Tak samo Naruto zaczyna się przyzwyczajać do obecności Hideakiego, a wiadome jest, że jeśli Naruto wróci do Sasuke, to te kontakty będą ograniczone. Jeszcze najgorzej jeśli Naruto spodoba się takie życie, które pozna w ciągu tych dwóch tygodni, i nie będzie chciał powrócić do starego.
    Wow, ale wiedze posiada Hideaki. Czy wszyscy w Sunie wiedzą wszystko na temat tych szajek? Zaskoczył mnie Hideaki. Ja myślałam, że on tylko znawca tych roślinek i nic więcej, a tu proszę jakie zaskoczenie. Po tym wszystkim z lekka obawiam się co też ten Korzeń może jeszcze wymyślić i w jakim stopniu zagraża Sasuke. Lepiej, aby oni szybko skończyli te treningi i wrócili do wioski. We wiosce zawsze bezpieczniej niż w jakieś małej miejscowości.
    „Na jej dekolt. Zobaczyłabyś wtedy coś ciekawego” – myślę, że źle to ująłeś, Sasuke. Mogłeś inaczej o tym powiedzieć. Nic dziwnego, że tak zareagowali. A ta wypowiedź tak nie pasuje do Sasuke, ale i tak się uśmiałam.
    „jesteś moim przyjacielem” – w sumie oboje są siebie warci, Sasuke i Naruto. Żaden nie mówi o swoich uczuciach, a potem wychodzą takie sytuacje jak teraz.
    Duuużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  2. To, że Hideaki odmówił seksu Naruto to była naprawdę bardzo, bardzo dobra decyzja. Już sama myśl w głowie Naruto, że mogliby to zrobić, tak go poraziła, to co by było dopiero, gdyby naprawdę to się między nimi wydarzyło.
    Chłopaki mieli ciekawą pobudkę, którą ich podświadomość wykorzystała - Naruto przez chwilę miał wrażenie obudzenia się przy Sasuke, a Hideaki mógł usłyszeć wyznanie miłości i je odwzajemnić bez konsekwencji. Dobrze, że Hideaki jest teraz z Naruto, nie chcę myśleć co by się działo, gdyby został sam ze swoimi myślami.
    Cieszę się, że Hideaki przekonał Naruto na wizytę u Hokage, to go uspokoiło i teraz już wie, że Sasuke wcale go nie zdradza. Hideaki też się przydał, zawęził krąg podejrzanych, łatwiej będzie znaleźć szajkę, do której ta cała Midori należy. Swoją drogą, tyle tych grup przestępczych... Są na tyle sprytni, że utrzymują nadal swoją działalność czy Gaara po prostu nie ogarnia jak się ich pozbyć?
    Ojj, Sasuke trochę niekorzystnie dobrał słownictwo wyjaśniając Karin o co chodziło z tą karczmarką :P Biedna Karin, znowu Suigetsu jej dokuczał. Tym razem jednak długo to nie trwało, bo przerzucił się na Sasuke. Humorek mu dopisuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, widać że Naruto zależało i zależy na Sasuke, ciesz się że masz tak wyrozumiałego przyjaciela, bo tak to by cię wyrzuty dreczyły, Sasuke ta wypowiedź że na dekolcie było coś bardzo interesującego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń