INFORMACJA
Do Kronik Konohy jest napisany 10-rozdziałowy sequel ze ślubem oraz 10-rozdziałowy z sytuacją, gdy Naruto zostaje Hokage. Ale udostępniam go tylko i wyłącznie osobom, które komentują treść. Treść, czyli nie jedno czy dwa zdania zdania rzucone na rozdział (z czego połowa to zwykle "pozdrawiam serdecznie").
Kroniki są już zakończone i wiele osób zdążył się przekonać, że nie robię absolutnie żadnych wyjątków.
Życzę miłego czytania:)
Do Kronik Konohy jest napisany 10-rozdziałowy sequel ze ślubem oraz 10-rozdziałowy z sytuacją, gdy Naruto zostaje Hokage. Ale udostępniam go tylko i wyłącznie osobom, które komentują treść. Treść, czyli nie jedno czy dwa zdania zdania rzucone na rozdział (z czego połowa to zwykle "pozdrawiam serdecznie").
Kroniki są już zakończone i wiele osób zdążył się przekonać, że nie robię absolutnie żadnych wyjątków.
Życzę miłego czytania:)
***
Naruto
siedział przy biurku w gabinecie Hokage i wypełniał papiery. Nie, jego marzenie
jeszcze się nie spełniło i nie nosił białego płaszcza z napisem Siódmy Hokage,
ale klika miesięcy temu Kakashi uznał, że już czas zacząć go powoli wprowadzać
w realia tego stanowiska.
Na
dzień dobry zasypał go toną dokumentów, które trzeba było przejrzeć i
posegregować. Naruto, kiedy tylko to zobaczył, chciał uciekać, zupełnie tak jak
wtedy, gdy po wojnie przynieśli mu tę stertę książek, z których wiedzę musiał
opanować, ale ostatecznie westchnął ciężko i zabrał się za to.
Nie
ma drogi na skróty… Nie ma drogi na skróty… – powtarzał sobie jak mantrę.
Jednak to nie zmieniało faktu, że praca była bardzo nużąca i przez to
wyczerpująca, tym bardziej, że musiał wstawać wcześnie rano, żeby potem mieć
jeszcze czas na trening ze swoją drużyną. W końcu zbliżał się egzamin na
chunina, a oni musieli go zdać!
W
pewnym momencie Naruto miał już tak serdecznie dość tych wszystkich dokumentów
i ślęczenia nad drobnym druczkiem, że oparł głowę na ręce i po prostu zasnął.
Śnił mu się ramen, papiery, Sasuke, papiery, Sakura, papiery, papiery, papiery…
W
końcu zerwał się gwałtownie, czując potrząśnięcie za ramię. Mruknął coś, nie do
końca od razu łapiąc, gdzie się znajduje.
–
Ślinisz mi dokumenty – usłyszał i podniósł głowę.