.

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 67



Sakura, która wróciła po zakupach do mieszkania, nie zdziwiła się specjalnie, gdy zastała w nim Gaarę. Dała mu klucze na wszelki wypadek, bo po jej ostatnim zemdleniu wręcz się tego domagał. I to tak konkretnie domagał.
I normalnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zamiast pić jak zawsze dystyngowanie herbatkę, obżerał się świeżo upieczonym tortem. Widząc jego upaćkaną kremem czekoladowym buzię, aż zaczęła się śmiać.
– To tak słabo cię tam karmią? – zaczęła się śmiać, widząc jego minę. – Myślałam, że skoro jesteś Kazekage, spełniają twoje dowolne zachcianki.
– Przydzielili mi jakiegoś dietetyka, który ogranicza cukier w diecie. Daj spokój, z nimi nie da się wytrzymać – mruknął Gaara, trochę zawstydzony, że zastała go w takiej sytuacji.
– Jedz. Upiekłam ten tort dla ciebie, słyszałam plotki o tym fanatyku zdrowej żywności.
– A jak badania? Chciałem, pójść, ale mnie nie wpuścili. Tylko rodzina, mówili – mruknął.
Oczywiście, jako Kazekage prędzej czy później by się dowiedział, ale wolał prędzej. W końcu to było jego dziecko. W ogóle będą musieli coś z tym, zrobić. Jakos unormować tę sytuację.
– Wiadomo chociaż już, czy to chłopiec, czy dziewczynka? – zapytał, nadal patrząc wygłodniałym wzrokiem na tort.

Sakura miała wrażenie, że ten dietetyk naprawdę go głodził. Ukroiła mu jeszcze porządny kawałek tortu, bo lepiej żeby to, co usłyszy, przyjął przyjemnie najedzony.
– No więc? – zapytał w końcu Gaara. – W ogóle kupiłem ci kwiatki, ale nie było już wolnych wazonów, wiec wstawiłem je do szklanki – powiedział.
Sakura rozejrzała się po mieszkaniu i z rozbawieniem zauważyła, że teraz przypomina bardziej kwiaciarnię Ino, tyle było tu bukietów.
– Znam płeć. Wolałbyś chłopca czy dziewczynkę? – zapytała z uśmiechem.
– Chciałbym tak samo chłopca, jak i dziewczynkę. Mam robić losowanie? – jęknął Gaara. I tak nie umiałby wybrać.
– Nie musisz.– Sakura uśmiechnęła się znowu. – Będziesz miał oboje. Chłopca i dziewczynkę. To bliźniaki.

*

Naruto, gdy tylko obudził się rano, czuł straszny, tętniący ból głowy i suchość w gardle, Gdy tylko starał się podnieść, zaczęło kręcić mu się w głowie, więc opadł z powrotem na poduszki.
Mało co pamiętał z końcówki wczorajszego wieczoru, nie wiedział nawet, jak wrócił do domu. Nie żałował ani trochę, że zorganizował tę imprezę do Hideakiego, bo widział, jak mu się oczy świeciły z zadowolenia, że nie jest sam, ale po prostu mógł tyle nie pić. Załatwił się chyba gorzej jak zazwyczaj Kiba. Dobrze, że przynajmniej Sasuke był tak miły i nie poodsłaniał okien, bo teraz cierpiałby jeszcze bardziej.
Po chwili, gdy doszedł trochę do siebie, zobaczył na szafce nocnej szklankę z wodą i cytryną. Zamrugał zdumiony. Czy on na pewno był we własnym domu? Od kiedy to Sasuke potrafił go potraktować w tak ludzki sposób, a nie za karę dać jeszcze bardziej odczuć kaca?
Gdy wypił wszystko, co do ostatniej kropelki, zszedł na dół i zobaczył w kuchni Sasuke. Siedział przy stole i nad czymś myślał.
– Coś się stało? – zapytał, siadając naprzeciwko i widząc przed sobą kubek kawy i śniadanie. – Wiesz, myślałem że będziesz dla mnie dzisiaj rano okropny, a ty… To trochę jak spełnianie życzeń więźnia w dniu egzekucji. Coś zrobiłem, że chcesz się mnie pozbyć?
– Nie, Naruto. – Sasuke wstał i podszedł do okna, patrząc na drzewo z huśtawką. – Nic nie zrobiłeś. Po prostu jedz, mamy trening z geninami.
Sasuke, kiedy wczoraj został sam, nie czuł się najlepiej. To zebranie i głosowanie nad losem Starszyzny znowu przywołało demony przeszłości. Początkowo myślał, że przejdzie., jak zawsze, ale potem było coraz gorzej. Im późniejsza godzina, a Naruto nie było w domu, coraz więcej wspomnień wracało, dlatego sięgnął po sake. Prawie nigdy nie pił w samotności, to był jeden z bardzo nielicznych razów.
Wtedy chyba po raz pierwszy sam przed sobą przyznał, jak bardzo mu go brakowało w takiej chwili. Potrzebował jego gadulstwa, uśmiechu czy choćby po prostu obecności. Jednak on wybrał zabawę  przyjaciółmi. Czy mógł mieć mu to za złe? Teoretycznie nie, Naruto zawsze był bardzo towarzyski, ale wczoraj… Wypił trochę, rozmyślając nad wszystkim.
Gdy usłyszał dzwonek do drzwi, był zdziwiony. Było już późno, myślał, że Naruto nie wróci do domu na noc. A jednak wrócił. Początkowo Sasuke poczuł złość, widząc jak przytula się do Hideakiego i go obejmuje, ale darował sobie komentarz, widząc w jakim jest stanie. Jeszcze mamrotał coś, że jest w domu i przeprasza, że tak późno.
Hideaki nic nie powiedział, tylko wyszedł. Sasuke przez chwilę nie za bardzo wiedział, co robić, ale w końcu poszedł za nim i  zatrzymał go jeszcze przed wyjściem przed furtkę.
– O co chodzi? – zapytał chłodno Hideaki, nie spodziewając się go. – Chcesz mi znowu przywalić, bo Naruto mnie obejmował, gdy go niosłem do domu?
– Mogłeś go po prostu zostawić na noc z innymi, widzisz w jakim jest stanie – zirytował się Sasuke.
– Mogłem. – Hideaki spojrzał na niego. – Ale on koniecznie chciał wracać do ciebie. Wiesz, co powiedział? „Jak ja mogłem zostawić w takim dniu Sasuke samego”. Czy ty nie zdajesz sobie sprawy, że on ciągle się o ciebie martwi?
 Wcale nie musi. Mógł się z wami dobrze bawić. – Sasuke nie rozumiał, co Hideaki insynuuje. Przecież nie zabronił pójść mu na tę głupią imprezę.
– I bawił się. Śmiał się, pił, żartował i jego oczy po prostu błyszczały. Do czasu.
Hideaki przerwał na chwilę, czując podmuch wiatru, który ruszył huśtawką.
– Kiedy temat zszedł na dzisiejsze zebranie i ciebie, zmienił się nie do poznania. Stał się zamyślony, apatyczny i chciał wracać do ciebie bez względu na wszystko. Tak jakby odezwały się w nim wyrzuty sumienia.
– To nie moja wina, że…
– Owszem, twoja – przerwał mu ostrym tonem Hideaki. – Znam waszą historię, Nie była za bardzo pozytywna. Przez wiele lat go raniłeś, odpychałeś, traktowałeś jak uciążliwą rzecz. Zadręczał się z twojego powodu i naprawdę nie mam pojęcia, jakim cudem nie dał sobie z tobą spokoju.
– Nic o nas nie wiesz. –  Sasuke zacisnął zęby ze złości. Co ten chłopak sobie wyobrażał?
– Nic nie wiem? – parsknął Hideaki. – Nawet teraz, gdy jesteście w związku, on ciągle się o ciebie martwi, ciągle ma jakieś wyrzuty sumienia. Cały czas ma w głowie to, co było wcześniej.
– Niby skąd ty możesz o tym wiedzieć? – prychnął Sasuke.
– A stad, że spędziłem z nim dużo czasu. Pamiętam, jaki był szczęśliwy i podekscytowany zrobieniem w laboratorium głupiej trucizny na chwasty, jak się cieszył z wielu małych sukcesów. Tak, wiem, że on cię kocha, ale co to za miłość, gdy przy tobie ciągle musi się hamować i z wymuszonym uśmiechem znosić twoje złośliwości?
– Gówno o tym wiesz! – Sasuke złapał go za poły kamizelki. – Spróbuj go tylko tknąć, a wtedy…
– A wtedy co? – Hideaki patrzył na niego spokojnie, nawet chyba aż za bardzo spokojnie. – Znów potraktujesz mnie genjutsu? Coś ci powiem. Obiecałem Naruto, że nie zbliżę się do niego, dopóki on sam nie będzie tego chciał. Jednak jeżeli zdarzy się sytuacja, że będzie miał cię dość i przyjdzie do mnie, nie zamierzam przejmować się tobą i twoimi groźbami! Nie zasługujesz na niego. Zadaj sobie jedno pytanie. Nie to, czy cię kocha, bo kochać można na różne sposoby, ale to, czy jest w tobie nadal zakochany.
– Sasuke – usłyszał i oderwał głowę od okna. Poczuł oplatające go ręce i głowę w zagłębieniu szyi. – Przepraszam, że wczoraj tak dużo wypiłem. W ogóle powinienem był zostać z tobą w domu.
Sasuke drgnął. Hideaki w jednym miał rację. Cokolwiek się między nimi nie działo, Naruto zawsze się o wszystko obwiniał. I ciągle się martwił. A to o jego odejście z wioski, a to o różnego rodzaju występki, bronił go na kolanach przed Raikage. Jakby się tak zastanowić, zawsze przynosił Naruto więcej cierpienia niż szczęścia. Ta sprawa ze zwojami, potem Korzeń, dwa miesiące w śpiączce, teraz znów Korzeń. Ciągłe kłopoty. A ten młotek nadal mimo wszystko go kochał.
– Chodź – pociągnął go za rękę na werandę. Czuł, że przyszedł czas na naprawdę poważną rozmowę.
– A nie mieliśmy iść na trening? – zapytał zdziwiony Naruto, siadając na deskach.
– To za chwile, poczekają. Powiedz mi – zaczął, choć nie bardzo wiedział jakich użyć słów. Ciężko mu było poruszyć ten temat, to nie było w ogóle w jego stylu. – Wiesz jaki jestem i wiesz, że się nigdy nie zmienię. Czy ty… Czy ty jesteś ze mną tylko przez to, co nas łączyło? Z przyzwyczajenia? – zapytał, wciąż mając w głowie słowa Hideakiego.
– Nie rozumiem. – Naruto spojrzał na niego zdezorientowany. – Jestem z tobą, bo… Bo cię kocham. Bo tyle razem przeszliśmy. Bo nie wyobrażam sobie życia bez ciebie?
– To dlaczego tak reagujesz na widok Hideakiego? Nie jesteśmy ślepy, dzięki Sharinganowi widzę nawet więcej, niż ci się wydaje. Jak go spotykasz, oczy ci się świecą, cieszysz się, jakbyś dostał prezent urodzinowy i zupełnie zapominasz się, spędzając z nim czas.
– Ale o czym ty w ogóle mówisz? – Naruto nadal nie rozumiał. Sasuke nigdy nie mówił w taki sposób. To w jego wykonaniu było przerażające. – To mój przyjaciel. Lubię go. Tak jak lubię Shikamaru, Sakurę-chan, Hinatę i innych znajomych.
– Wiesz, wczoraj twój przyjaciel uświadomił mi jedną rzecz – powiedział Sasuke. – Możesz mnie kochać z przyzwyczajenia, ale chcieć zupełnie czegoś innego.
Nim Naruto zdążył zareagować, Sasuke poluzował swoją bransoletkę i ściągnął ją z nadgarstka, po czym wcisnął mu ją w dłoń.
– Zatrzymaj ją do czasu, aż dojdziesz do wniosku, że chcesz być ze mną ze względu na przyszłość, a nie na przeszłość.



5 komentarzy:

  1. Gaara upaćkany kremem czekoladowym i jedzący zachłannie torta? Cóż, nie spotykany obraz, ale trzeba przyznać, że zabawny i uroczy, choć nie pasuje do Kazekage. W ogóle mam takie wrażenie, że Gaara uczłowiecza się. Bardziej ten wilczy apetyt pasuje do Naruto. Jednak nie ma się co dziwić, że Gaara zareagował tak na ciasto. Przecież zły dietetyk go głodzi.
    „W ogóle kupiłem ci kwiatki, ale nie było już wolnych wazonów” – Gaara, bez przesady. Nie musisz ciągle kupować kwiatów. Daj starszym zwiędnąć. Raz na tydzień, chociaż. Pohamuj się, bo wykupisz całą kwiaciarnię.
    Bliźniaki – kompletnie tego się nie spodziewałam. Dobrze, że Sakura będzie (przynajmniej taką mam nadzieję) razem z Gaarą, bo matka sama wychowująca dzieci i to jeszcze, które powstały z przypadku, nie jest jakimś ambitnym planem. Zamęczyłaby się na śmierć Sakura. A tak to ma wsparcie fizyczne i psychiczne. Już wiem kogo obarczać za to, że Sakura urodzi dwoje dzieci: Gaarę, bo to on był niezdecydowany oraz zachłanny i chciał dziewczynkę i chłopca :)
    A trzeba było tyle pić, Naruto? Potem rano się umiera. Trzeba znać co to umiar.
    „Coś zrobiłem, że chcesz się mnie pozbyć?” – i znowu podejrzewają o coś Sasuke. Jeden malutki zły występek w przeszłości będzie się ciągnął za nim w nieskończoność. Jeszcze jak umrze będą wołać, że to pewnie wszystko wina Uchihy. Sasuke chciał być po prostu miły. Wiedział, że Naruto będzie dzisiaj cierpiał i chciał mu pomóc oraz złagodzić ból. Nie odsunął rolet, dał mu wodę z cytryną, zrobił mu śniadanie, nie wyzywał go, że schlał się… Dobra, jednak to jest podejrzane. To wszystko brzmi jak nie Sasuke. Co on wykombinował?
    Z jednej strony cieszę się, że Naruto poszedł do Hideakiego, bo ten przynajmniej nie był samotny i przygnębiony, ale z drugiej strony: jak Naruto śmiał zostawić w takim dniu Sasuke?! Jedyna osoba, która potrafi przekierować jego myśli na inny tor, zabawiała się z przyjaciółmi. A Sasuke tak dręczyła już ta jego przeszłość, że nie zawahał się sięgnąć po sake. A w samotności piją tylko ludzie w stanie mocnego doła. I gdyby Naruto wybrał jednak wieczór z Sasuke, to Hideakiego bym żałowała, bo to on byłby tym samotnym człowieczkiem, który piłby alkohol w samotności. Jakby nie patrzeć, Naruto nie mógł uszczęśliwić wszystkich. Ktoś by i tak ucierpiał. Tylko to smutne, że wybrał przyjaciela Hideakiego, zamiast chłopaka i narzeczonego Sasuke. Ale Naruto usprawiedliwia się tym, że u niego ciężko z myśleniem. Widział smutek wymalowany na twarzy Hideakiego i pragnął go uszczęśliwić. Podjął decyzję bez myślenia, bo Sasuke nie sprawiał wrażenia, że potrzebuje dzisiaj bliskości, a Naruto nie pomyślał jak bardzo go wtedy potrzebował. Dopiero uświadomili mu przyjaciele na imprezie i wtedy zrozumiał swój błąd, tyle że wtedy było już za późno, między innymi dlatego, że się schlał, a w tym stanie nie wiele by zrobił.
    Rozmowa wczorajsza z Hideakim – powiem, nie spodziewałam się takich słów po Hideakim. Sama nie zauważyłam, że istnieje taki problem w związku Sasuke i Naruto. Sami pewnie tego nie zauważyli. Ale Hideaki jako jedyny potrafił spojrzeć na to i w trosce o dobro Naruto wszystko wygarnąć Sasuke. Zdołowały mnie jego słowa. Ta jego szczerość i… prawda. Najpierw się cieszyłam, że Hideaki powiedział to wszystko Sasuke, ale patrząc na końcówkę rozdziału mam ochotę zabić go. Jednak jeśli ma to pomóc , to jakoś wytrzyma się ten czas rozłąki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „To za chwile, poczekają” – no proszę, pan Uchiha pierwszy raz się spóźni. A on zawsze taki punktualny. Wiadomo, są rzeczy ważne i ważniejsze, a rozmowa z Naruto na pewno zalicza się do tych drugich.
      Ostatnie dwa zdania – podczas całej rozmowy cały świat w mojej głowie się kręcił, aby podczas czytania właśnie tych dwóch ostatnich zdań zatrzymać się. Spodziewałam się, że coś odwali Sasuke po tej rozmowie z Hideakim, ale nie, że zerwie zaręczyny. Zaskoczył mnie zupełnie. Pierwszym co pomyślałam, to było: „NIE! Nie rób tego, draniu!”, jednak gdy zaczęłam myśleć nad tym wszystkim, to widać jak Sasuke stara się o prawdziwy, trwały związek z Naruto. Chce z nim być, ale też chce, aby Naruto chciał być z nim. Chce, aby Naruto sam upewnił się co do tego. Sasuke dba o ich związek i gdy widzi problem, próbuje go od razu naprawić, aby nie powiększać odległości między nimi, aby w przyszłości nie męczyli się ze sobą, tylko razem cieszyli się wspólnym życiem. Daje czas Naruto bez żadnych zobowiązań. Sasuke w tym swoim właśnie działaniu jest mądry. Teraz tylko musi wytłumaczyć Naruto to wszystko, bo raczej nie jest zadowolony, że Sasuke odwołał zaręczyny. Nikt chyba w tej sytuacji nie posiadał się ze szczęścia.
      Duuużo weny
      Juliet

      Usuń
    2. Gaara upaćkany mi właśnie pasuje do czegoś takiego: na zewnątrz opanowany, spokojny Kazekage, a jak nikt nie widzi to na cos tam sobie pozwala. LUdzie czasami tak mają. Poza tym no co, cukru mu brakowało:)
      A te kwiaty to wiadomo - Gaara nadal nie wie co i jak, to czyta jakieś tam poradniki. O, właśnie, wpadłam na pomysł:D
      Tak, Naruto nie pomyślał. Był rozdarty, ale Hideaki wyglądał tak smutno, a Sasuke jak zawsze. Zresztą chciał go zabrać ze sobą, choć to oczywiscie było awykonalne.
      Tak, chciałam, żeby Hideaki powiedział Sasuke wprost, jak to wygląda z boku. w końcu nikt inny mu tego nigdy nie powiedział. A Hideaki widzi, że Naruto zupełnie inaczej zachowuje się w jego obecności, a inaczej w Sasuke.
      Jak już pisałam, Sasuke nie miał wyboru. Mógł pilnowac Naruto przez cały następny czas, albo go po prostu wypuścić i dac mu wybór. Jak wróci, nigdy już nie odejdzie. Bo będzie wiedział, że więcej sytracilby, gdyby Sasuke odszedł, niż gdy zrezygnuje miłego i uroczego związku z Hideakim.
      Dziekiję za komentarz:)

      Usuń
  2. Hahahaha Gaara opychający się ciastem :D Akurat w takim momencie Sakura musiała go nakryć, biedny.
    O jaaa bliźniaki, ale super! To będzie dla nich niezłe wyzwanie, ale poradzą sobie. Oczywiście, jeśli Gaara nie zszedł na zawał po takiej informacji.
    Ta szklanka z wodą nie zwiastowała nic dobrego, Sasuke nie byłby taki miły bezinteresownie, zwłaszcza dla Naruto będącego po imprezie, która niezbyt Są się podobała.
    Kurczę, ja też nie pomyślałam o tym, że przecież w taki dzień, kiedy wydali wreszcie Radę, Sasuke będzie potrzebował Naruto i to nie po to, by świętować. Musiał się czuć okropnie siedząc sam jak palec (chociaż wtedy mógł do woli głaskać poczwarę, bo nikt na pewno nie patrzył), mógł to też odebrać tak, że Naruto wolał pomóc Hideakiemu niż jemu. Ale Naruto zbyt domyślny nie jest, mam nadzieję że Sasuke jeszcze nauczy się mówić o swoich potrzebach. Naprawdę wystarczyłoby ,,zostań, potrzebuję cię", a Naruto nigdzie by się nie ruszył.
    O kurde, Hideaki nieźle nagadał Sasuke i zgadzam się z nim. Naruto zawsze się zadręcza, czy z Sasuke wszystko w porządku, ale czy gdyby nie byli w związku to nie myślałby o tym? Myślę, że martwiłby się jeszcze bardziej. Jak po ucieczce Sasuke z wioski Naruto się tym zadręczał, to jednak bieżące sprawy i przyjaciele byli w stanie go odciągnąć od tych myśli. Ale to, że zostali parą, uświadomili sobie, że są w sobie cholernie mocno zakochani, to co razem przeszli w związku... No nie wytrzymaliby długo bez siebie, oni po prostu muszą być razem i już! Zrobiłoby mi sie cholernie przykro jak Sasuke zdjął bransoletkę. No co on znowu wyprawia! Ughhh

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, cudnie Gaara upaćkany tortem i patrzący z taką zachłannością na niego, można powiedzieć że taki ludzki jest w porównaniu do tego jaki był kiedyś...  bliźniaki będą miałam takie przeczucia, zwłaszcza jakoś tak jak zaczęła pytać... a Gaara powinien pozbyć się tego dietetyka... tak Hideaki widzi więcej pięknieto ukazał Sasuke, oby ta rozłąka pomogła im...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń