.

piątek, 16 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 65


Informacja: To odnośnie Kabuto, to nie mój wymysł, to jest z anime, z Gaidena konkretnie.

*

Hideaki cały następny poranek był zadowolony. Na tyle, o ile oczywiście zadowolona mogła być nieszczęśliwie zakochana osoba, ale jednak uśmiech nie schodził mu z ust. Powiedział nawet kilka przyjaznych słów do asystenta, który zdumiony jego nagłą zmianą nastroju, omal nie upuścił kilka fiolek z preparatami.
Wczoraj spędził z Naruto naprawdę miło czas w laboratorium, pokazując mu kilka ciekawych eksperymentów. Tak, jak obiecał, nie próbował niczego, wystarczyła mu po prostu jego obecność. Ten uśmiech i entuzjazm, gdy coś się udało, miał w ciągle w pamięci.
Teraz, gdy był już w mieszkaniu i pakował kartony, nie przejmował się już nawet tą ciemnością. Dzięki pomocy Shikamaru szybko udało się znaleźć ładne i jasne lokum z balkonem. Wiedział, że przy przeprowadzce będzie musiał sobie radzić sam, bo dzisiaj była bardzo ważna Rada w sprawie Starszyzny wioski i wszyscy byli zajęci, ale to nie było ważne.
– Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.
Zmarszczył brwi, ale poszedł otworzyć. Nikogo się tu nie spodziewał, czynsz już zapłacił, a klucze miał oddać później.
– Dzień dobry – usłyszał głos i zobaczył niepozorną, małą blondyneczkę z warkoczem. – To my już jesteśmy.
– Trochę się spóźniliśmy, ale to wina Kodaia, bo on jak zwykle nie mógł się najeść – wyjaśnił Ryuji.

– Amknś sie – wymamrotał Kodai, przeżuwając jeszcze ostatniego burgera w ustach.
Hideaki spojrzał na nich wszystkich. Sześcioro geninów. Zaraz, przecież to byli uczniowie Naruto i Sasuke!
– Co wy tu robicie? – zapytał, zaskoczony.
– Jak to co? – zdziwił się Shinji. – Naruto-sensei prosił, żebyśmy pomogli przy przeprowadzce, to jesteśmy. Od czego mamy zacząć?



Hideaki był w niezłym szoku, widząc jak genini uwijają się, pomagając z przenoszeniem kartonów, a potem rozpakowywaniem ich w nowym mieszkaniu. Na szczęście było w pełni umeblowane, więc wystarczyło ustawić wszystkiego na półkach, czy pochować do szaf czy szafek. Nie było tego wiele, ubrania, książki, jakieś pamiątki. Była też skrzyneczka, która Hideaki wolał nieść sam, bo zawierała różnego rodzaju specyfiki i nie można była nią potrząsać, bo to groziło wybuchem.
– Co tam jest? – zainteresował się Kodai, próbując wsadzić wścibski nos do pudełka.
– Coś, czego nie chciałbyś testować na sobie. – Hideaki odsunął go zdecydowanym ruchem i schował skrzyneczkę w szafce zamykanej na kluczyk.
Po chwili do drzwi rozległo się pukanie i weszła jeszcze jedna osoba. Dziewczynka mniej więcej wieku reszty geninów. Jasne ciemnoblond włosy, ciemne oczy. Hideaki kojarzył ją, to ona sprzedała mu na ulicy słoneczniki.
– Dzień dobry – powiedziała i ukłoniła się. – Jestem Nanako. Z drużyny Ino-sensei. Poznaliśmy się już – wyjasniła i wręczyła Hideakiemu duży bukiet kwiatów, którego głównym motywem był ogromny słonecznik. – To od nas, w ramach powitania. Teraz będzie pan sąsiadem naszej kwiaciarni.
Hideaki uśmiechnął się, podziękował i zabrał bukiet. Chwilę zastanawiał się, w co go włożyć, ale Akane znalazła jakiś wazon.
– Nadal pan nie ma dziewczyny? – zapytała Nanako.
Hideaki zauważył, że jest bardzo śmiała jak na swój wiek.  Już wcześniej przecież zaproponowała mu, że jak chce, to ona zostanie jego dziewczyną.
– Nie, mam inne rzeczy na głowie – uśmiechnął się Hideaki. – Jak choćby poskładanie tej szafki, bo coś się chwieje.
Kiedy chłopcy zaofiarowali się, że pomogą z szafka, dziewczyny odeszły na bok.
– Nanako, czy ty pomalowałaś sobie rzęsy?! –zauważyła zaskoczona Sayuri? – Zwariowałaś?
– Nie. Mam wrażenie, że Hideaki-sensei mnie lubi. Kupił kiedyś ode mnie wszystkie słoneczniki! Jest najprzystojniejszym facetem jakiego widziałam.
– Nieprawda! Sasuke-sensei jest najprzystojniejszy i poza tym najsilniejszy! – Harumi spojrzała na nią trochę z naganą, ale też trochę z zazdrością, że sama nie wpadła na ten pomysł z rzęsami. Może wtedy inaczej by na nią spojrzał.
– Jesteście nienormalne – stwierdziła Akane, przewracając oczami. – Zamierzacie się kłócić, który jest przystojniejszy? I tak żaden z nich nigdy nie zwróci na was w ten sposób uwagi.
– Hideaki-sensei przynajmniej woli dziewczyny i jest wolny – uśmiechnęła się z satysfakcją Nanako, powodując, że Harumi miała ochotę jej przyłożyć. Jednak cóż, z tym argumentem nie miała jak walczyć.
– Dobra idziemy, złożyli już chyba tę szafkę – zadecydowała Akane, widząc, że dziewczyny zaraz chyba się pobija.
Zanim genini w końcu uporządkowali wszystko i pożegnali się, dali jeszcze Hideakiemu prezenty na nowe mieszkanie. Dziewczyny kilka ciekawych poduszek – Nanako taka specjalnie wyszywaną przez nią całą noc, chłopcy – ramki na zdjęcia. Czyli coś, co zawsze nadawało osobowości każdemu mieszkaniu.
- Sklepikarz mówił, że ta ramka jest wyjątkowa, mówi o przyjaźni między wioskami i warto trzymać w niej  ważne dla siebie zdjęcie – powiedział Kōdai, wskazując na jedną z nich, zrobioną z piasku i zasuszonych liści, oczywiście potraktowanych czymś, dzięki kczemu wszystko ładnie trzymało się na miejscu.
Hideaki, zamykając za nimi drzwi, naprawdę poczuł się jak w domu. Było ładnie, jasno i ten balkon wychodząc na ulicę, skąd było słychać gwar ludzi. Może komuś innemu przeszkadzałby taki hałas, ale jemu nie. Nie lubił być sam, a to była choćby namiastka towarzystwa.

*

W Głównej Siedzibie wioski od rana panował gwar i rozgardiasz. Przede wszystkim okazało się, że ludzi jest za dużo jak na taką salę, więc trzeba było powynosić wszystkie stoły. Zostały tylko dwa. Jeden, przy którym na podwyższeniu zasiadała ścisła Rada Wioski i drugi, mały, dla Homury i Koharu.
Reszta siedziała na ściśle ustawionych przy sobie krzesłach, które doniesiono za każdego pomieszczenia, z jakiego się dało, lub stała pod ścianą. 
W sali zebrali się przedstawiciele wszystkich klanów. Najliczniejszy był klan Hyuuga, zaraz za nim Inuzuka, Aburame, Akimichi, Nara, Yamanaka. Uczestniczyły również osoby, będące ostatnimi spadkobiercami swoich klanów: Rock reprezentował Lee, Kurenai z małą Mirai na rękach razem z Konohamaru była przedstawicielką klanu Saturobi, Tsunade Senju, a Kakashi klanu Hatake. No i oczywiście Sasuke – ostatni z wymordowanego klany Uchiha i Naruto – reprezentant zarówno Uzumakich jak i Namikaze.
Poza osobami z przynależnościami do historycznych klanów, znaleźli się też przedstawiciele wielu liczących się w wiosce rodzin. Oni wszyscy chcieli poznać prawdziwą historię ich wioski. 
– Rozpoczynam nadzwyczajne zebranie z udziałem klanów i mieszkańców Konohy – powiedział Kakashi wstając.  – Przedmiotem dyskusji jest podjęta przed laty przez Starszyznę decyzja, o wymordowaniu klanu Uchiha.
Na sali rozległy się szepty i poburkiwania, ale Homaru i Kaharu siedzieli niewzruszeni.
– Proszę o ciszę! – Kakashi uderzył przyciskiem do papieru w stół. – Najpierw wypowie się Starszyzna, a potem każdy po kolei dostanie głos.
– Owszem, podjęliśmy taką decyzję – odezwał się Homura, gdy głosy ucichły. – Była jedynym wyjściem, żeby uratować Konohę przed buntem i żądzą władzy ze strony klanu Uchiha. W innym wypadku bylibyśmy zgubieni.
– To prawda – poparła go Koharu. – Tę decyzję podjęliśmy wspólnie z Danzou i Trzecim Hokage. Groziła nam wojna domowa.
Kakashi skinął na Sasuke, widząc, że chce zabrać głos.
– A czy ta wojna domowa nie byłaby przypadkiem wynikiem zepchnięciem mojego klanu na obrzeża wioski i zrobienia z nich wyłącznie policji, bez prawa do decydowania? – Sasuke patrzył na nich takim wzrokiem, że każdy mógłby się przestraszyć. – Zarówno przodkowie klanu Senju i Uchiha stworzyli tę wioskę. Oba klany miały do niej takie same prawa.
– Ale to Hashirama został wybrany Hokage, mógł…
– Mógł przewidzieć, co się stanie, gdy spróbuje przejąć władzę dla własnego klanu i jedynie własnych idei. Naprawdę komuś tu się wydaje, że wystarczy wygrać pojedynek i stać się nieomylnym? – zapytał kpiąco.
– Dlaczego, skoro klan Uchiha stanowił takie zagrożenie, nie zareagowano wcześniej? – odezwał się Hisashi Hyuuga. – Nie byli jedynym silnym klanem w wiosce. Czy nie wystarczyło stłumić bunt w zarodku? Aresztować prowokatorów i dać żyć reszcie?
– Na to było już za późno – powiedziała Koharu.
– Więc co robiliście do tamtej pory? Popijaliście herbatkę? – wtrąciła się rozjuszona Tsunade. – Zawsze próbowaliście wprowadzać swoje rządy, nawet, gdy ja zostałam Piątą Hokage, ciągle wchodziliście mi w drogę. Dlaczego w takim razie nie zareagowaliście na czas?
– Próbowaliśmy negocjować.
– Negocjować? Czy raczej stawiać warunki nie do przyjęcia, które dyktował wam Korzeń!? – Sasuke powoli zaczął tracić cierpliwość, co w jego przypadku bardzo rzadko się zdarzało. – Wiecie, co zrobiliście? Zmusiliście mojego brata, by wymordował całą moją rodzinę. Wszystkich, bez wyjątku poza mną. I to był wasz błąd. Bo ja, mimo waszych chyba złudnych nadziei, nie poddałem się i nadal żyję. A to znaczy, że wy odpowiecie za to!
– To było jedyne słuszne rozwiązanie. Teraz też rządy w tej wiosce idą w złym kierunku – wstał zdenerwowany Homura. – Zaczynacie pobłażać wszystkim wioskom, osłabiacie nas – zagrzmiał.
– Osłabiamy? Chciałam przypomnieć, że od lat między krajami panuje pokój, staruchu – wrzasnęła Tsunade i trzasnęła ręką w stół tak, że powstało szeroki pęknięcie. – Poza tym, gdybym was kiedykolwiek posłuchała i nie dopuściła, jak żądaliście, Naruto do bitwy z Painem, już dawno byłoby po nas! Traktowaliście go jak narzędzie, nie jak człowieka. To są te wasze rządy?
– Właśnie! – odezwała się staruszka z klanu Kodaia, ta, która obiła laską Sasuke. – Żyję już tyle lat, że wiele widziałam. Robiliście swoje i zostawialiście sieroty same sobie. Ważniejsze były wasze prywatne interesy i władza! To się dla was liczyło!
– To prawda, tak rzeczywiście było. Nikt z tym nic nie zrobił. Dopiero po Wielkiej Czwartej Wojnie Shinobi powstał sierociniec dla dzieci ofiar wojny, które nie mają innych krewnych. Prowadzi go z powodzeniem Kabuto z Wioski Dźwięku – wyjaśnił Kakashi.
Tak, wiedział, że imię Kabuto dobrze się nie kojarzyło, ale on naprawdę zaangażował się w pomoc. Na początku były obawy, że chodzi o jakieś eksperymenty, ale wielokrotne kontrole wykazały, że nic z tych rzeczy. To był zwyczajny dom dla nieletnich shinobi, którzy uczęszczali do szkół i trenowali. Zawsze, gdy zjawiali się rodzice, chcący adoptować któreś dziecko i zająć się jego wychowaniem, nie było z tum problemu.
– Czy Starszyzna ma jeszcze coś do powiedzenia? – zapytał Kakashi.
– Tak. Nadal uważam, że jesteście zbyt pobłażliwi. Sasuke Uchiha nie można ufać, a wy…
– To wam nie można ufać – usłyszeli tubalny głos, a zaraz potem zobaczyli jounina z bandanką na głowie i blizną na twarzy. To był ten, który prowadził pierwszy egzamin teoretyczny na chunina. – Mam tu korespondencję między Starszyzną a grupą Korzenia poza Konohą. Z tego wynika, że byli w ciągłym kontakcie – powiedział i położył dokumenty na stole.
Na sali rozległ się gwar, wszyscy zaczęli ze sobą dyskutować. Najpierw szeptem, potem coraz głośniej. Kakashi zmarszczył brwi i przejrzał dokumentacje. Faktycznie, były tam już rozszyfrowane skrypty.
– Proszę o ciszę! – krzyknął Kakashi. Tym razem nie zamierzał nic ukrywać. – Te dokumenty, które trzymam w ręku, są rzeczywiście potajemną korespondencją z pozostałymi członkami Korzenia. Dotyczą między innymi sytuacji w wiosce, Sasuke, jako zagrożenia i Naruto, jako przyszłego Hokage oraz przywrócenia choć części władzy Korzenia na zasadach, jakich hołdował Danzou.
– Czy to prawda? – odezwał się ktoś z sali?
– To niebywałe! Przecież to przestępcy!
Kilka inny osób znów zaczęło dyskutować, polemizować, kłócić się ze sobą i na powrót zrobił się rozgardiasz.
– Trzeba zatrzymać praktyki ciągnące nas do zguby – krzyknęła Koharu, wstając. –  Tylko Korzeń dba o tradycje, a bez tradycji Konoha zginie!
– Konoha zginie, jak nie będzie się rozwijać – warknęła Tsunade. ­­ – Ale co wy o tym wiecie, skoro wojnę przeczekaliście w bunkrze?
– To prawda, przez Starszyznę, nasza wioska jest najmniej rozwinięta wśród innych – powiedział jeden z ekspertów od spraw logistyki. – gdyby nie oni i ich ograniczenia, kolej jeździłaby już od roku.
– Spiskują z Korzeniem – odezwał się w końcu Naruto. – Pamiętam, wszyscy dobrze pamiętacie, do czego doprowadzili. Nie pozwolę nigdy więcej…
– Spokojnie, Naruto – przerwał ma Kakashi widząc przebłyski pomarańczowej chakry, co było oznaką najwyższego zdenerwowania. – W związku z powyższym… Myślę, że dalsza dyskusja w tej sprawie nie ma sensu, więc zarządzam głosowanie.
Wstał i rozejrzał się po sali.
– Kto jest za wydaleniem Homury Mitokado i Kotharu Utatane z Rady Konohy?
Prawie wszystkie ręce podniosły się do góry.
– Kto przeciw?
Kilku starszych jouninów niepewnie uniosło dłonie.
– W takim razie jako Szósty Hokage Wioski Liścia ogłaszam, że Homura Mitokado i Kotharu Utatane od tej chwili nie są już członkami zarządu i nie będą mieć żadnego wpływu na sprawy państwowe i międzynarodowe.

*

– Sasuke, jak myślisz, co im zrobią? – zapytał Naruto, liżąc lody, których roztopiona stróżka spływała mu po brodzie. Musiał po tym wszystkim zjeść coś słodkiego.
– Nie wiem, obawiam się, że są już tak starzy, że pewnie unikną więzienia, ewentualnie ktoś będzie pilnie obserwował każdy ich ruch – powiedział Sasuke.
Po chwili obaj przystanęli, gdy omal na kogoś nie wpadli.
Hideaki, z torbami w rękach stał i wpatrywał się w nich, a raczej stróżkę loda na brodzie Naruto. Sasuke też to zauważył i od razu przypomniało mu to sytuację, o którą kiedyś się tak wściekł.
– Masz. –  Podał mu chusteczkę. – Wytrzyj się, bo wyglądasz jak upaprany dzieciak. Wstyd z tobą iść – mruknął.
– To mogę iść sam – burknął Naruto i ruszył przed siebie.  
– Czekaj! – usłyszał i poczuł pociągnięcie z dwóch stron.
Za lewy nadgarstek trzymał go Sasuke, za prawy Hideaki.
– Ja tylko chciałem cię zaprosić, żebyś zobaczył moje nowe mieszkanie – wytłumaczył się, widząc przewiercający go na wylot wzrok Sasuke. – Wasi genini bardzo pomogli, mam duży balkon, jest tam teraz naprawdę bardzo przyjemnie.
 – Przyjemniej niż u nas na werandzie? – warknął Sasuke, z mściwą satysfakcją przypominając mu tę całą sytuację z wyznaniem miłości.
 – Nie, nie to miałem na myśli. – Hideaki pokręcił głową. Spojrzał do toreb, w których miał specjalnie kupione na tę okazję trochę owoców, ramenu i słodkich ryżowych kulek, i widać było, że zrobiło mu się przykro. – Nie będę już wam przeszkadzał, miłego wieczoru – powiedział i poszedł w swoją stronę.



8 komentarzy:

  1. Wrócę do tego rozdziału jeszcze z komentowaniem, bo wolę komentować od starszych do nowszych, ponieważ potem nie chce mi się wracać do nich, aby je skomentować.
    Chciałabym zauważyć, że w rozdziale 62 Iruka powiedział: „I od razu po nim [głosowaniu klanów na temat losów starszyzny] odbędzie się drugie zebranie, na twój temat, Sasuke.” I właśnie chyba o tym fakcie zapomniałaś, bo nic a nic o tym nie wspomniałaś.
    Wiem, że starasz się dodawać codziennie nowy rozdział, ale warto troszkę przystopować i przemyśleć porządnie fabułę, bo lecisz z kolejnymi tekstami jak z procy, ale jednak po drodze gubisz trochę faktów. Są plusy i minusy tego.
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Hideaki odwołał zarzuty. więc nie było po co zwoływać zebrania.
      Rozumiem, że może się nie podobać, że piszę codziennie, ale to mi daje obecnie satysfakcję i nie zamierzam tego zmieniać. Oczywiście zawsze, jak ktoś wskaże błąd w fabule, poprawię.
      Zawsze można czytać rozdział raz na tydzień czy miesiąc, one zawsze tu będą, nie znikną:) Ale ja nie zmienię swojego ostatniego przyzwyczajenia.

      Usuń
  2. A, jeszcze jedno:) Ja inaczej pisać nie potrafię. Nigdy nie mam planu, zawsze wszystko idzie na żywioł. I póki mam chęć pisać, to będę to robić, zanim mi przejdzie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ać, w takim razie mój błąd. A z tymi codziennymi rozdziałami mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Gorzej u mnie z komentowaniem, bo nie nadążam :)
      Wybacz, pomyliłam się. Tak to jest jak czyta się na bieżąco, potem wraca do poprzednich rozdziałów i już człowiek nie wie, kiedy co się działo.

      Usuń
  3. Ile sam widok Naruto, krótka rozmowa może uczynić? Akio miał prawo być zdumiony zachowaniem Hideakiego. Całkiem inna osoba. Mam nadzieję, że Hideaki nie zrobi sobie żadnych nadziei, tylko dlatego, że Naruto przyszedł do niego, mimo niechęci Sasuke. Może spędzanie czasu z Naruto, uspokaja wewnętrzny ból Hideakiego, ale na pewno nie pomaga zakleić złamanego serca. Jedynie plasterki przykleić, które i tak odlepią się po jakimś czasie.
    Dobrze, że Hideaki się przeprowadza. W tej ciasnej i ciemnej klitce nie można było przecież oddychać, a co dopiero leczyć się z przygnębienia.
    Oby tylko Naruto za bardzo się nie spoufalał z Hideakim, bo to temu drugiemu na pewno nie pomoże. Wiadomo, Naruto troszczy się o swoich przyjaciół. Miło z jego strony, że poprosił geninów, aby pomogli Hideakiemu przy przeprowadzce, jak i również sprawić, aby nie był sam. Ale w końcu mowa o Naruto, a on tak już ma, niczego innego po nim można się nie spodziewać. Jeśli on nie może, to geninów pośle.
    Jacie kręcę, co jest z tą młodzieżą, która zakochuje się w o kilka lat starszych facetach? Najpierw Harumi, teraz Nanako. Jeszcze jakby to było takie, no nie wiem, dla żartów, a to wygląda poważnie. W końcu Nanako się pomalowała! Jeszcze kłócą się kto jest przystojniejszy: Sasuke czy Hideaki. Ej! To jest dobry pomysł. Niech spytają o to Naruto. Jestem ciekawa jego zdania. Jak się wymigasz od odpowiedzi, Naruto?
    „Hideaki-sensei przynajmniej woli dziewczyny i jest wolny” – nie byłabym tego taka pewna. Znaczy dziewczyny woli, ale robi wyjątki dla Naruto, to po pierwsze. Wolny jest, ale jego serce jak na razie jest zajęte, to po drugie. A Sasuke nie ma jasno określonej orientacji, chyba że istnieje takie coś jak naruseksualny.
    Myślę, że ta specjalna ramka mówiąca o przyjaźni między wioskami, zna już swoje zastosowanie. Na pewno Hideaki będzie chciał tam umieścić zdjęcie Naruto. Teraz tylko trzeba zrobić mu zdjęcie z zaskoczenia. Choć myślę, że jeżeli Hideaki się spyta, to Naruto chętnie zapoluje.
    Nie znam się na sprawach politycznych, więc za bardzo komentować tego fragmentu nie będę. Podsumuję tylko, że bardzo się cieszę, że te dziadygi wreszcie odpowiedziały za swoje czyny oraz zostały odsunięte od spraw państwowych. Nareszcie Konoha będzie mogła szybciej się rozwijać.
    „Spiskują z Korzeniem – odezwał się w końcu Naruto” – właśnie się zastanawiałam czy Naruto czasem nie zwiał z tej sali. Wszyscy krzyczą, pytają się, a Naruto milczy. Nawet Sasuke się odzywał. Takie to nienarutowskie.
    „Czekaj! – usłyszał i poczuł pociągnięcie z dwóch stron” – tylko go nie rozerwijcie. Spokojnie, Naruto starczy dla wszystkich :)
    „Przyjemniej niż u nas na werandzie?” – dobra, Sasuke może odczuwać niechęć do Hideakiego i zazdrość, ale niech to trochę opanuje, bo jego słowa ranią Hideakiego. On niczym nie zawinił. Po prostu oszalał z miłości. Ty, Sasuke, też w którymś momencie zwariowałeś na punkcie Naruto. Już nie mówię o ciągłym mówieniu: „Gdzie jest Naruto?”, ale o tym, że jak już zostaliście parą, to przez waszą nieuwagę/głupotę zostaliście przyłapani przez Shikamaru, Saia czy Sakurę. Więc musisz Hideakiemu po części odpuścić zwłaszcza, że chłopak teraz się stara i nie wymaga od Naruto więcej niż przyjaźni. A Hideakiego zdanie „Nie będę już wam przeszkadzał, miłego wieczoru” zdołowało mnie. Niby normalne zdanie, a wypowiedziane tak przygnębiająco. Dało się odczuć obecne uczucia Hideakiego.
    Duuużo weny
    Juliet
    PS. A i zapomniałam. Wracając do wcześniejszego mojego tutaj komentarza: tak, wiedziałam, że Hideaki odwołał zarzuty, ale jednak myślałam, że nadal odbędzie się jakaś narada na ten temat. W końcu Sasuke zawinił. Przynajmniej jakieś pouczenie powinien dostać, tak na przyszłość. I jeszcze ma pieczęć lokalizacyjną. Jeśli nie ma zebrania, to powinni go z niej uwolnić, bo w końcu tak jakby uznali go za niewinnego. To tak, jakby wypuścić więźnia, ale zostawić mu na rękach kajdanki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak odpowiadam chaotycznie na komentarze:D Ale na każdy odpowiem.
      Ja znam wiele osób, które w podstawówce były wręcz zauroczone nauczycielami, nie mówiac już o liceum. To raczej normalne:)
      Nie potrzeba zdjęcia z zaskoczenia. Zrobia je inaczej. I skoro ramka to przyjaźń między wioskami, to musza na niej być obaj.
      Naruto się nie odzywał, bo ta sprawa za bardzo go nie dotyczyła. To chodzilo o Sasuke i jego klan i to on miał coś więcej do powiedzenia. Jeśli chodzi o starszyznę, też za dobrze ich nie zna, jak np. Tsunade.
      Tak, mi tez było szkoda Hideakiego, dlatego w nast. rozdziale nie mogłam go tak zostawić, a co z tego wyniknęło to już inna historia.
      A Sasuke cały czas ma pieczęć lokalizująca i będzie ją póki co miał dla własnego bezpieczeństwa.
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
  4. To bardzo miłe ze strony Naruto, że zaangażował geninów w przeprowadzkę Hideakiego, a z ich, że się zgodzili. Dobrze też, że Shikamaru znalazł mu mieszkanie. Tamta klitka z pewnością nie pomogłaby mu mieć dobrego samopoczucia. W tą ramkę chyba wpadnie zdjęcie z Naruto. Oby Hideaki tylko do niego nie gadał jak Karin w Shippudenie do zdjęcia Sasuke, jak była w więzieniu :P
    Dziewczyny zaczęły się kłócić, który facet jest przystojniejszy. Jakby to Shikamaru powiedział: ,,upierdliwa sytuacja". Ale lepiej tak, niż jakby zakochały się w tym samym, wtedy dopiero mogłoby się dziać. Akane jak widzę jest tu głosem rozsądku. Co do Nanako - oj, gdyby tylko wiedziała dla kogo były te słoneczniki... Czasem niewiedza jest błogosławieństwem ;)
    Zebranie w sprawie Starszyzny było mega emocjonujące. Normalnie czułam wściekłość tych wszystkich ludzi. Tak się cieszę, że te dziady nie będą już mieć wpływu na żadne sprawy państwowe. Sasuke w końcu choć trochę mógł się oczyścić ze złych emocji - w końcu mieszkańcy dowiedzieli się jak było naprawdę z masakrą Uchiha. Ja to bym postawiła jakiś pomnik upamiętniający to, co zrobił Itachi, serio. Nie wiem czy Sasuke byłby zadowolony z takiego pomysłu (pewnie nie), ale moim zdaniem Itachiemu się to należy. Chciał chronić wioskę z ukrycia, ale prawda wyszła na jaw. W takim wypadku uważam, że naprawdę warto byłoby zadbać o to, by jego czyny nie zostały zapomniane.
    Tsunade też mogła się w końcu wyżyć, jako pierwsza chyba sprzeciwiała się im. Myślę, że wszyscy są zadowoleni z takiego obrotu spraw. Niestety, te stare ramole nawet nie chcą spojrzeć na tą sytuację z innej strony, ciągle tylko zasłaniają się ,,dobrem wioski". Ale wioska składa się z mieszkańców, a skoro oni doprowadzili do wymordowania ich części, to nie ma tu co mówić o żadnym dobru. Przykre jest to, że do nich nie dociera jak wielką krzywdę wyrządzili wszystkim Uchiha, i chyba nigdy już nie dotrze.
    Jeśli dobrze zrozumiałam, to skoro Starszyzna ciągle była w kontakcie z Korzeniem, to oznacza że maczali palce w tym przewrocie z Hidena, w którym Sasuke omal nie zginął? Skoro tak, to Korzeń znów wkrótce zaatakuje wioskę, wątpię żeby Starszyzna z godnością przyjęła decyzję o wydaleniu ich z Rady.
    Biedny Hideaki, Sasuke mu chyba nigdy nie odpuści tej akcji na werandzie. Aczkolwiek zaproszenie samego Naruto do mieszkania mogło zabrzmieć dwuznacznie, więc nic dziwnego, że Sasuke się wkurzył. Ufa Naruto, ale nie ufa Hideakiemu, to normalne że nie chce, by przebywali gdzieś tylko we dwoje. Ale Naruto przecież nie zostawi tak Hideakiego i na pewno go odwiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, mam nadzieję że Naruto walnie Sasuke jak mógł tak powiedzieć, za smuciło mnie, to widać że Hideaki się stara, haha asystent zaskoczony takim innym zachowaniem Hideakiego, ale cóż powiedzieć chwila spędzona z Naruto i wszystko w jasnych kolorach... i już wiadomo skąd korzen to znaczy niedobitki miały informacje, nasi genini to ekipa od przeprowadzek, wiec jak nie ma misji to mają co robić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń