.

środa, 21 sierpnia 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 70



Karin ok kilku dni była wściekła. Odkąd tylko pojawili się w tej wiosce, za która trenowali, Sasuke zawsze był oblegany przez wianuszek dziewczyn. To znaczy zawsze, gdy pojawiali się w karczmie, żeby coś zjeść, bo i tak większość czasu spędzali osobno na treningach.
Zwłaszcza taka jedna jej się nie podobała. Nowa pracownica, jak ona tam miała na imię? Midori? Bardzo ładna, duże fiołkowe oczy i jasnobrązowe włosy prawie do pasa. To ona zawsze przynosiła posiłki Sasuke i za każdym razem próbowała nawiązać z nim rozmowę.
Była sprytna i wiedziała, jak do nich podejść, choćby za sprawą geninów. Połechtała ich ego, mówiąc, przecież są już w tym wieku, że powinni siedzieć przy stole z dorosłymi, a nie dziećmi, choć alkoholu im nie poda. Pochwaliła też ich styl walki, bo nie raz i nie dwa widziała, jak sprali nawet starsze okoliczne dzieciaki, które próbowały im podskakiwać. Genini ją za to uwielbiali i często zapraszali do wspólnego stolika, bo traktowała ich poważnie.
Co więcej, Suigetsu też wydawał się być nią oczarowany i to tak, że zupełnie ignorował Karin, zapomniał o docinkach i dogryzaniu jej jak zawsze. Nie, żeby jej to przeszkadzała, że w końcu się odczepił, ale to było jakieś takie dziwne i nienaturalne.
– Sasuke–kun – zapytała Midori, spoufalając się. – Jutro Święto Zieleni. Będzie dużo atrakcji. Może miałbyś ochotę mi towarzyszyć?

– Nie, mamy jak co dzień trening.
– Co? – jęknęli zawiedzeni genini.
– Ale w taki dzień się nie trenuje – powiedziała Sayuri. – Według tradycji powinniśmy odpoczywać na świeżym powietrzu, posadzić drzewka, podziwiać naturę.
– Będziecie trenować na świeżym powietrzu, przy okazji możecie podziwiać naturę w postaci skał i wodospadu, jak tak bardzo chcecie – skwitował Sasuke.
– To może chociaż przyjdziecie na wieczorny festyn? – Midori uśmiechnęła się czarująco. – Chętnie cię oprowadzę – powiedziała, patrząc tylko na Sasuke.
Sasuke już miał odmówić, ale gdy wstała, coś przykuło jego uwagę.  Że też wcześniej nie zawrócił na to uwagi. Ale z drugiej strony ignorował ją, więc mógł nie zauważyć.
– Dobrze, chętnie się z tobą przejdę – skinął głowa, zmieniając zupełnie ton. – A tak poza tym, już wczoraj chciałem cię o coś poprosić. Możemy sobie zrobić wspólne zdjęcie? – zapytał, uśmiechając się do niej lekko. – Chciałbym cię zapamiętać.
Suigetsu wybałuszył oczy, Karin szczęka dosłownie opadła na stół, a genini zaczęli chichotać.
Dziewczyna na początku się zawahała, co nie umknęło jego uwadze, ale w końcu się zgodziła. W końcu on był taki przystojny. Przysunęła się blisko Sasuke i zarzuciła mu ręce na szyję, a Ryuji uchwycił ich w kadrze.
– Jakby co, to jestem przez godzinę w budce z buziakami. – Midori, biorąc jedną z fotografii puściła mu oko i wróciła do swoich obowiązków.
Gdy wyszli z karczmy, Sasuke przez chwilę został sam i rozglądał się dookoła. Coś zauważył, dlatego aktywował Sharingana. W końcu dostrzegł ukrytego między konarami drzew i liśćmi atramentowego ptaka. No jasne, Sai.
Wyjął z sakwy zwój i przyzwał swojego jastrzębia.
Przestań mnie szpiegować, bo skończysz marnie.
Napisał i zwinął pergamin w rulonik. Po chwili wyciągnął drugi zwój i zawarł na nim zupełnie inną wiadomość, doczepiając jednocześnie zdjęcie.
– Leć i przekaż to temu kretynowi, Saiowi. Drugi list jest dla Kakashiego, wyłacznie do rąk własnych – mruknął i uniósł rękę, dając ptakowi sygnał do startu.
Chwilę siedział jeszcze pod drzewem, po czym poszedł w stronę pensjonatu, w którym mieli pokoje. Cały czas myślał o tym, co robi Naruto. On na pewno przygotowywał się razem ze znajomymi do Święta Zieleni. Najchętniej już by go zobaczył i poznał decyzję, ale minęło za mało czasu. Miał tylko nadzieję, że Naruto z samej tęsknoty i samotności nie zrobi nic głupiego.
Czy sam jednocześnie nie zrobił głupio, zostawiając go na te dwa tygodnie Hideakiemu? Wydawało mu się, że nie. Teraz będzie mógł podjąć decyzję bez żadnych nacisków. Gdyby on go ciągle kontrolował, problem by narastał. To, co niedostępne, bywa zawsze najbardziej kuszące. Niech więc Naruto sam zadecyduje, mając to coś już w pełni dostępnego.
Świadomie zdjął tamtego dnia bransoletkę, uwalniając go tym samym od obietnicy i dając wolną rękę. Niech decyduje jako człowiek bez zobowiązań. Inaczej, wcześniej czy później, przez niedopowiedzenia i nieufność ich związek i tak by się rozpadł. A tego nie chciał. Naruto był dla niego wszystkim, ale jeżeli mieli być razem, to nie zasadzie przymusu, przyzwyczajenia, czy takiej, a nie innej przeszłości. Kochał tylko jego i chciał, żeby to działało w obie strony.

*

Następnego dnia w Wiosce Liścia zajmowali się głównie robieniem ozdób, bo sadzonki były już przygotowane. Naruto zaproponował swój dom, bo znajomi jeszcze przecież nigdy u nich nie gościli, a i miejsca też było sporo.
Hideaki przez pewien czas trzymał się na dystans, myśląc, że Naruto jest na niego zły za to, co mu wczoraj powiedział, ale ten w końcu sam do niego podszedł.
– Ładne? – zapytał, pokazując jedno z origami, mające przedstawiać żurawia.
– Ładne – skłamał Hideaki, bo to coś bardziej kaczkę z krzywymi nogami i pelikanim dziobem przypominało, ale nie chciał mu robić przykrości.
– To zrobię jeszcze kilka – uśmiechnął się Naruto. – Potem możemy zacząć sklejać lampiony, co ty na to? – zaproponował.
Hideaki nie bardzo wiedział, co powiedzieć. Naruto zachowywał się, jakby nic się nie stało, a przecież się stało. Wyznał mu prosto w twarz, że go pragnie. To nie było jakieś tam szczeniackie „lubię cię”, tu chodziło seks, czyli coś, kiedy dwoje ludzi jest najbliżej siebie, jak tylko się da.
– Naruto, posłuchaj, ja…
Przerwał mu świst i po chwili przez otwarte drzwi na werandę wleciał jastrząb.
– To od Sasuke! – Zerwał się z podłogi Naruto, ale ptak nie podleciał do niego, a krążył nad Saiem.
Ten w końcu odczepił wiadomość i rozwinął. W środku był niezbyt zrozumiały list i zdjęcie. Zdjęcie przedstawiające Sasuke i…
– Co to jest?
Naruto wyrwał mu przesyłkę z rąk i spojrzał na fotografię. Po chwili poczuł, jak nogi się pod nim uginają i zaczyna kręcić mu się w głowie. Bo na zdjęciu Sasuke pozował z jakaś bardzo ładną dziewczyną. Widać było, jak ona się do niego przytula, a on się nawet lekko uśmiecha. To wyglądało tak, jakby byli na jakiejś randce czy coś…
Po chwili wszyscy inni, widząc jego zachowanie, spojrzeli na zdjęcie i nagle zupełnie ucichli. Czyżby ta plotka to jednak była prawda? Sasuke zerwał z Naruto, bo znalazł sobie dziewczynę, z którą chciałby odbudować klan?
– Co jest w ogóle napisane w tym liście? – Jak zwykle Shikamaru wykazał się zdrowym rozsądkiem i chwycił kartkę. – Zaszyfrowane – powiedział. – Potrafisz to odczytać? – zapytał Saia.
Ten tylko pokręcił głową.
– Nie rozumiem, dlaczego Sasuke miałby akurat tobie, zwłaszcza tobie, wysyłać takie zdjęcie i wiadomość, której i tak nie rozszyfrujesz. – Shikamaru coś nie pasowało. – Daj mi to, pójdę do Hokage, może on coś z tego zrozumie.
– Nie. – Sai cofnął rękę. – Ja to zaniosę. Chyba wiem, o co może chodzić.

*

Naruto, wściekły jak cholera pobiegł na górę, a zaraz za nim Hideaki. Po chwili zobaczył, jak Naruto bierze w rękę wspólne zdjęcie i rzuca ramką o ścianę. Chakra aż w nim buzowała.
– Uspokój się. – Spróbował go jakoś pohamować, ale po chwili kolejną ramkę spotkał ten sam los.
– Po co kłamał, że to mi chce dać czas, że to ja mam się uporać z uczuciami, co?! – wykrzyknął Naruto. – Mógł od razu powiedzieć, że chce w końcu odbudować klan i znalazł już kogoś! To dlatego zerwał te zaręczyny!
Naruto chwycił bransoletkę i nią także z całej siły rzucił o ścianę, po czym zrezygnowany usiadł na łóżku.
Hideaki schylił się i podniósł ją, odkładając w bezpieczne miejsce. Wiedział, że gdy Naruto się jeszcze bardziej wścieknie i ją zniszczy, będzie tego żałował.
– To tylko zdjęcie, nie wiesz, co było w liście. – Usiadł obok, złapał go i zmusił, żeby na niego spojrzał. – To o niczym nie świadczy.
– Tak? Znam Sasuke od wielu lat. On nigdy, gdyby ktoś nie był dla niego bardzo ważny, nie pozwoliłby zrobić sobie takiego zdjęcia! Nigdy! Nawet na naszych nielicznych wspólnych ujęciach ani razu mnie nie przytulił.
– A pamiętasz nasz ostatnie zdjęcie? To za balkonie? – przypomniał mu Hideaki. – Też wygląda to tak, jakbym cię całował, a przecież tego nie zrobiłem.
– Ale to był przypadek! – Naruto nadal był wściekły. – A tu stoją i patrzą prosto w obiektyw. Wyglądają jak zakochana para. Przecież widziałęś…
–Widziałem – Hideaki przyciągnął go do siebie i zaczął głaskać uspokajająco po plecach. – Ale na pewno musi być jakieś wyjaśnienie.
Naruto wtulił twarz w jego obojczyk i objął go z całych sił. Tak bardzo teraz kogoś potrzebował. Tak bardzo pragnął bliskości.
– Chcę to zrobić – powiedział po dłuższej chwili, podnosząc głowę.
– Co chcesz zrobić? – Hideaki nie do końca rozumiał.
– Chcę się z tobą kochać. Ty codziennie pokazujesz mi, że coś dla ciebie znaczę, okazujesz mi uczucia, robisz wszystko, żeby poprawić mi nastrój. Ja to widzę. – Naruto spojrzał mu prosto w oczy i pocałował go w kącik warg. – Sasuke ze mną zerwał, jest mu już i tak wszystko jedno, więc nic ci nie zrobi.
Hideaki, czując roztrzęsione ciało Naruto w swoich objęciach, długą chwilę ze sobą walczył, zanim go od siebie odsunął.
– Nie, Naruto – powiedział. – Nie masz pojęcia, jak bardzo tego chcę, ale nie w takim momencie. Jesteś wściekły na Sasuke, masz wrażenie, że cię zdradził i chcesz się mu odpłacić tym samym. Jeżeli tak by się stało, zrobilibyśmy dokładnie ten sam błąd,  co za pierwszym razem, gdy w ogóle się do siebie zbliżyliśmy.
– Ale ja naprawdę tego chcę. – Naruto objął go mocniej.
– Nieprawda. Powodują tobą emocje, a gdy one opadną, będziesz tego żałował. Nie potrzebujesz w tej chwili kochanka, a przyjaciela, który cię przytuli i pozwoli ci się uspokoić.
Hideaki, nadal nie go wypuszczając go z objęć, położył ich obu na poduszkach. Naruto ciągle ciężko oddychał, czuł, że emocje jeszcze nie opadły, a chakra szaleje, ale powoli, leżąc tak przy nim, zaczynał się uspokajać.
Po kilkunastu minutach, gdy w końcu oddech Naruto unormował się, obaj po prostu zasnęli.

*

Ino, Kiba i Temari, słysząc wcześniej krzyki i dźwięk roztrzaskiwanego szkła, weszli w końcu na górę. Ino uchyliła cicho drzwi, a Kiba od razu wsadził głowę do środka.
– Nadal mówicie, że nic między nimi nie ma – zaśmiał się, chyba trochę za głośno, bo został trzepnięty w głowę przez Temari.
– Nie wiem – zastanowiła się Ino. – Hinata ma chyba rację, Naruto kocha tylko Sasuke, dlatego się tak zdenerwował tym, co zobaczył. Wydaje mi się, że Hideaki po prostu próbował go uspokoić.
– Ej, a może zrobimy im teraz zdjęcie i odeślemy Sasuke? Tak w ramach rewanżu! – Kiba wpadł na, według niego oczywiście, genialny pomysł. – Ale byłby wściekły – ucieszył się.
– Wiesz, po tym co się stało z Hideakim, mam dość wściekłego Sasuke – stwierdziła Ino, zamykając delikatnie drzwi, żeby ich nie obudzić. – Tobie też radziłabym z nim nie zadzierać, bo przez to, że wcisnąłeś mu szczeniaka, jesteś na jego celowniku bardziej niż inni.
– I w ogóle wstydź się. Hinata specjalnie dla ciebie przygotowała twoje ulubione danie, żebyś nie jadł karmy Akamaru, a ty nawet nie spróbowałeś – wyrzuciła mu Temari.
– Wcale nie jem karmy Aka… Ej, naprawdę? – zdziwił się Kiba. – Myślałem, że to dla Naruto.
– Dla Naruto zrobiła ramen, głąbie, to drugie było dla ciebie.
Kibie nie trzeba było dwa razy powtarzać. Pobiegł schodami na dół, rzucił się na stojący na stole pojemnik z jedzeniem i zaczął pałaszować tak szybko, że omal się nie udławił.
– Mam nadzieję, że ci smakuje, Kiba–kun – powiedział Hinata, uśmiechając się.
– Jest najchlepsiejsze na chświecie – wymemłał z pełnymi ustami.

*

Kakashi siedział w swoim gabinecie i przyglądał się wiadomości od Sasuke. Bo co niby miało znaczyć:
Przestań mnie szpiegować, bo skończysz marnie.
Jasne, na pewno szybko odkrył pilnujących go ANBU, ale czy on  już kompletnie na głowę upadł, wysyłając mu coś takiego? Owszem, Sasuke był jego uczniem i z tego powodu pozwalał mu na trochę więcej niż innym, ale on sam był jego Hokage i ten gówniarz musiał mieć do niego szacunek. Już on mu da popalić, jak tylko wróci z tego treningu.
– Skończysz marnie – prychnął, kręcąc głową w niedowierzaniu.
Żeby on nie skończył marnie, jak mu każe pomalować całą Główną Siedzibę Wioski. I tak w końcu musiał mu wymyślić kare za ten atak na Hideakiego, bo mimo że tamten odwołał zarzuty, Sasuke jakoś musiał za to odpowiedzieć.
Usłyszał pukanie do drzwi, a po chwili zobaczył w nich głowę Saia, który zaraz wszedł do środka. W rękach trzymał jakiś pergamin.
– To dostarczył mi jastrząb Sasuke – powiedział i położył na blacie biurka papier, razem z jakimś zdjęciem. – To chyba nie miało być do mnie, bo informacja jest zaszyfrowana.
Kakashi najpierw spojrzał na zdjęcie i uniósł brwi w zdziwieniu.
– To Sasuke zamienił narzeczonego na narzeczoną? – powiedział, choć w sumie sam do siebie. – Wyglądają jak jakaś zakochana para.
Po chwili zaczął czytać list, który był oznaczony jako „do rąk własnych”. Fakt, był zaszyfrowany, ale w taki sposób, by on mógł go odczytać. Spojrzał jeszcze raz na zdjęcie i jeszcze raz na list i wszystko ułożyło się w całość.
– Właściwie dlaczego ta wiadomość dotarła do ciebie? – zapytał, patrząc na Saia.
– Nie wiem. Ja tylko chciałem uzyskać trochę informacji i wysłałem swoją mewę na zwiady.
– Więc to jest pewnie do ciebie – westchnął Kakashi i rzucił my zwitek papieru z groźbą Sasuke. – A jastrząb musiał pomylić przesyłki.
Sai, czytając, co napisał do niego Sasuke, uśmiechnął się po swojemu i pokiwał głową.
– Najwyraźniej.
– Mam nadzieję, że nikt nie widział tego zdjęcia? – zaniepokoił się Kakashi. – Zwłaszcza Naruto?
– No… Tak właściwie to wszyscy widzieli. – Sai uniósł ręce w obronnym geście. – No co, to nie moja wina, że Sasuke tak źle wytrasował tego swojego ptaka.
– Dobra, nieważne, znikaj.
Kakashi wstał z miejsca i zaraz za Saiem wyszedł z gabinetu. Zszedł piętro niżej do pracowni analityków.
– Sprawdźcie, co to za dziewczyna – powiedział poważnym tonem i pokazał im zdjęcie. – Zacznijcie od Korzenia i nawet jak nie znajdziecie jej, to może kogoś z podobnymi rysami twarzy. Potraktujcie to jako priorytet, musze to mieć jak najwcześniej.


5 komentarzy:

  1. Karin jest wściekła, że Sasuke był oblegany w tej wiosce przez wianuszek dziewczyn? Przecież on ciągle przyciąga do siebie płeć przeciwną nieważne gdzie. Karin powinna się już do tego przyzwyczaić i ignorować to jak Sasuke.
    „Suigetsu też wydawał się być nią oczarowany” – to już wiadomo skąd ta złość i zazdrość u Karin. W końcu tu chodzi o to, że Midori ukradła jej Suiego. A bez ich kłótni, dogryzaniu i biciu Karin to to nie są normalne relacje.
    „Jutro Święto Zieleni. Będzie dużo atrakcji. Może miałbyś ochotę mi towarzyszyć?” – przypomniały mi się początki opowiadania, jak to Sakura próbowała ciągle gdzieś zaprosić Sasuke… z marnym skutkiem. I jeszcze to „Sasuke-kun” – urodziła nam się nowa Sakura :)
    „Dobrze, chętnie się z tobą przejdę […] Możemy sobie zrobić wspólne zdjęcie?” – oj, ciekawe co takiego zauważył Sasuke. Na pewno coś rangi państwowej, bo inaczej nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek zmusiłby go do zdjęcia z zarywającą do niego dziewczyną. W ogóle jak jesteśmy w temacie to czy Sasuke ma jakieś wspólne zdjęcia z Naruto?
    Reakcja otoczenia na zgodę Sasuke, aby pójść z Midori na festyn – spodziewałam się, że znają Sasuke na tyle, aby wiedzieć, że jak on coś robi, to jakiś sens w tym jest i ma to drugie dno. Na pewno coś ważnego zauważył, aż dziw że nikt inny tego „czegoś”, co zauważył Sasuke, nie spostrzegł. W końcu Sasuke tego nie zauważył, bo jak słusznie powiedział, ignorował ją, ale taki Suigetsu, który z tego co można wywnioskować zwracał na nią uwagę i rozmawiał z nią, powinien coś zobaczyć. Ale nie wymagajmy za wiele. Przecież nie są tak mądrzy jak bądź co bądź bohater wojenny i przestępca w jednym.
    Czemuż to Sasuke ma zaszczyt podglądania przez samego Saia? Co też ten Sai chciał upatrzeć? Chociaż skoro przyjaciele wiedzą o wszystkim, to może Sai chciał się przekonać czy plotki mówią prawdę, a Sasuke na serio znalazł sobie jakąś dziewczynę. Sai zawsze był zbyt ciekawski i tworzył zmyślone teorie.
    Awww… Te przemyślenia Sasuke… Miód dla moich oczu. Widać, że tęskni, ale sam chciał, aby Naruto odciął się od niego na przynajmniej dwa tygodnie, więc teraz musi cierpieć. Ale jeśli to ma naprawdę pomóc im, aby w przyszłości byli razem szczęśliwi na zawsze i nie wydarzył się znów podobny incydent jak z Hideakim, to warto się poświęcić i pocierpieć. Tak pięknie i romantycznie myśli Sasuke, szkoda tylko, że nie potrafi powiedzieć tego wszystkiego Naruto prosto w twarz.
    Ups… Jastrząb pocztowy się pomylił. Tak to już jest jak się wysyła dwa listy jednocześnie. Potem jak ptak ma pamiętać, które jest które? Zawsze mnie ciekawiło skąd on wiedział gdzie lecieć. Ludzie się przecież przemieszczają, a Sasuke nie wiedział gdzie obecnie jest Sai, ale jastrząb wie. Jakiś radar ma czy co? :)
    Oj, nie dobrze, że Naruto zobaczył to zdjęcie. On nie umie myśleć trzeźwo. Nie zrozumie tego sam. Powstanie w jego głowie mnóstwo błędnych przypuszczeń. Ktoś musi wyprowadzić go na dobry tok myślenia. Na szczęście w ich towarzystwie był Shikamaru, który jak zwykle wykazał się swoim myśleniem. Teraz Naruto popyla razem z nim do Hokage i wytłumaczą całą tą sprawę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Naruto bierze w rękę wspólne zdjęcie” – a jednak mają ze sobą zdjęcia… do czasu aż ich nie zniszczy Naruto. Za bardzo się przejmuje. Musi ochłonąć. Dobrze, że w tym momencie był przy nim Hideaki. Nadaje się idealnie na przyjaciela.
      Planujesz to opowiadanie jak Shikamaru. Wprowadzasz jedną scenkę wcześniej, aby wykorzystać to później. Podoba mi się to nawiązanie do poprzedniego zdjęcia Naruto. Widać, że Hideaki umie pocieszać, choć wie, że teraz działa na swoją niekorzyść. W końcu ma okazję, bo Naruto jest wściekły na Sasuke.
      „Chcę to zrobić” – okej, nie powiem, niespodziewałam się tych słów. Przynajmniej nie teraz. Naruto będziesz żałował tego. Nawet jeśli nic się nie stało, samo to, że to zaproponowałeś. Czemu ty nie myślisz, tylko od razu działasz? Ochłoń, a potem rób co chcesz. Ale nie pod wpływem chwili, kretynie! Normalnie młotek do kwadratu.
      Hideaki, kocham cię. Wycofuje wszystkie złe słowa, które wypowiedziałam kiedykolwiek na twój temat. Szacunek człowieku, że w takiej chwili umiałeś się opanować. Prawdziwy z ciebie przyjaciel, a także prawdziwy skarb dla osoby, którą pokochasz (tylko nie Naruto!).
      „Ej, a może zrobimy im teraz zdjęcie i odeślemy Sasuke?” – nie wywołuj Piątej Wielkiej Wojny Shinobi, Kiba. Twój pomysł nie może się dobrze skończyć. Na szczęście nie był sam i przyjaciele trochę go ogarnęli. Kiba to ma naprawdę czasami głupie pomysły.
      No na pewno Kakashi nie spodziewał się takiego listu od Sasuke :) Oj, dobrze, że w tym momencie pojawił się Sai, który wytłumaczył sytuację. Kto wie, jaką karę mógłby dostać Sasuke po powrocie? A Kakashi miałby dużo czasu, aby ją obmyślić.
      Bardzo się cieszę, że jednak Sasuke nie minie kara za zaatakowanie Hideakiego. Należy mu się, byle tylko nie wysyłał go gdzieś i nie oddzielał od Naruto, bo mam dość ich rozłąki. Niech te dwa tygodnie szybciej mija.
      „Zwłaszcza Naruto?” – za późno. Jak zwykle Kakshi spóźniłeś się.
      Korzeń?! Midori?! Sasuke natychmiast wracaj do Konohy. Denerwuje mnie ten Korzeń. Nie mogą dać już sobie spokój z tą bezsensowną zemstą? Ile jeszcze będą się mścić? Dajcie Sasuke żyć sobie spokojnie przy boku Naruto, bo jak nie Korzeń to Hideaki, zawsze ktoś przeszkadza w cieszeniu się byciem razem.
      Duuużo weny
      Juliet

      Usuń
  2. Tak, też tak myślę, że Karin mimo iż teoretycznie nie znosi Sugeitsu, to nie umiałaby żyć bez tych wojenek z nim:)
    Tak, tyle ze tu chodzi z tym kun raczej i to, ze próbowała się do niego zbliżyć. Midori, ofc.
    Zdjęcia jak już wiesz mają, ale do poprawki :)
    Sai go nie podglądał. To jego ptak (jakkolwiek to nie zabrzmiało):) A on co, no musi być na czasie, w końcu poczytny pisarz.
    Sasuke to już taki jest, że nie potrafi czasami powiedzieć czegoś wprost. A z jastrzębiem to już wiadomo:)
    Eh. Nawet nie wiesz jak dal mnie była trudna scena tego, że Hideaki mu odmówił. Naprawdę musze napisać jakiś sequel niezwiązany z kronikami:)
    Dziękuję za komentarz:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak teraz pomyślałam, może niegłupim rozwiązaniem byłoby przedłużenie klanu Sasuke przez in vitro. Karin jest z Uzumakich, więc poniekąd dziecko byłoby trochę spokrewnione z Naruto. Myślę, że Karin by na to poszła, ale już gorzej mogłoby być z decyzją u kogo dziecko zamieszka, jak będzie wyglądać jego przyszłość.
    Nie dość, że Karin nie wyleczyła się do końca z Sasuke, a teraz robi sobie nadzieje, bo jest ,,wolny" to przypałętała się kolejna fanka. Nie ma chłopak łatwo, ale takie uroki bycia Uchihą. Mam nadzieję, że Suigetsu nie będzie miał u tej Midori szans. To egoistyczne z mojej strony, ale byłabym bardzo niezadowolona, gdyby przez jego miłostki mniej czasu poświęcał na kłótnie z Karin, bo je po prostu uwielbiam :D
    Ciekawe co też Sasuke zauważył u Midori. Skoro zmusił się do flirtowania z kimś, kto nie jest Naruto, to musi być to coś istotnego. Wszystkim normalnie szczęki opadły, takiego wydania Sasuke jeszcze nie widzieli.
    Biedny Sasuke, nawet poza wioską Sai nie daje mu spokoju hahha.
    Przykro mi trochę, że Sasuke nie wierzy, że Naruto faktycznie jest w nim zakochany. Żal mi Naruto, bo przeżył bardzo to rozstanie, ale może dzięki temu Sasuke upewni się w tym, że Naruto nie kłamie, choć powinien mu po prostu zaufać. Ale robi to tak naprawdę dla niego, żeby mógł posmakować innego życia. Tylko, że Naruto wcale tego nie potrzebuje. Mam nadzieję, że po tych dwóch tygodniach Sasuke to zrozumie.
    Boziuu rozczuliło mnie to, jak Naruto dostał zapału do prac manualnych po pochwale (niestety nieszczerej) jego żurawia. No przesłodki :D
    Chwila, to zdjęcie nie miało dotrzeć do rąk własnych Hokage? Co ten jastrząb odwala? Bardzo źle się stało, że Sai je otrzymał, Naruto je zobaczył i zareagował bardzo nerwowo. Nie dziwię mu się totalnie, to rozstanie bardzo na niego wpłynęło, a Naruto jest mega impulsywną osobą,raczej na chłodno nic nie przemyśli, więc dorobił sobie teorię o co chodzi z tym zdjęciem.
    Hideaki jest przecudowny, naprawdę. Mimo że kocha Naruto i oddałby zapewne wszystko, by z nim być,to jednak próbował jakoś umotywować zachowanie Sasuke, pocieszyć Naruto. Zszokowała mnie propozycja Naruto, naprawdę jest zrozpaczony. Ale zgadzam się z Hideakim - nie jest mu potrzebny kochanek, tylko przyjaciel. Seks dałby chwilowe zapomnienie, ale kiedy emocje by opadły, jestem pewna, że Naruto by tego żałował. I jestem naprawdę bardzo, bardzo dumna z Hideakiego, że odwiódł Naruto od tego pomysłu. Musiało mu być strasznie ciężko odmówić, ale bardzo się cieszę, że to zrobił. Na szczęście udało mu się uspokoić Naruto, on naprawdę go teraz potrzebuje. Z Hideakiego naprawdę jest super facet i świetny przyjaciel. Szkoda tylko, że nieszczęśliwie zakochany, należy mu się zdecydowanie osobisty happy end.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, te listy się zastanawiałam bo właśnie wydawało mi się że zdjęcie to do Kakashiego ma trafic, Midori mi coś mówi to imię, ale nie wiem czy tu coś wczesniej było o kimś takim, bo na pewno kiedyś czytałam blog pisany przez Midori... ale zeszłam z tematu... mam dwa wyjasnienia... albo o nią chodzi albo Sasuke ustawił się tak aby aparat uchwycił coś albo kogoś za nimi... a takie zdjęcie "zakochanych" nie wzbudza podejrzeń, Suigetsu ignoruje Karin a dla niej to trochę dziwne... ;) dobrze właśnie że Hideaki nie wykorzystał momentu, Naruto kierowały tutaj emocje... no dobrze że Kibie został wybity z głowy ten pomysł ze zrobieniem zdjęcia Naruto i Hideakowi i wysłaniu w ramach rewanżnu... bo tak Sasuke dostaje zdjęcie i coż chciał aby Naruto się zastanowił nad nimi wiec to by było odpowiedzią: "zastanowiłem się, z nami koniec" poddał by się ale nie miał by pojęcia, no chyba że jakaś duszyczka wyglądała by się, że Naruto widział zdjęcie jego z jakąś dziewczyną, to wtedy miałby pojęcie jakieś ale i nadal nie miał by pojęcia czy coś między nimi wciąż jest...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń