.

poniedziałek, 1 lipca 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 35



Przez kilka kolejnych dni, Sasuke naprawdę miał wrażenia, że szlag go trafi. Gdziekolwiek się nie pojawili, zawsze wpadali na Hideakiego. Za każdym razem wyglądał, jakby chciał powiedzieć coś Naruto, ale widząc też jego, wycofywał się. Jeszcze te jego głupie teksty w odpowiedzi na pytanie, czy ich śledzi: „Wiem, że masz wielkie ego, ale chyba ta droga nie jest twoją prywatną własnością” czy „też muszę czasem zrobić zakupy”.
Sasuke nie był idiotą, dobrze wiedział, że on szuka okazji, kiedy Naruto będzie sam, dlatego od pewnego momentu uwziął się i wszędzie z nim chodził. Do Siedziby Głównej, do sklepu, nawet na spacer z poczwarą.
Czemu ten Hideaki był takim idiotą i nie mógł sobie odpuścić? Przecież dał mu to jasno i wyraźnie do zrozumienia, powinien się dostosować. Czy on naprawdę chciał, żeby zrobił mu krzywdę? I gdzie, do cholery, była Sakura. To jej chłopak, powinna go stąd zabrać w trybie natychmiastowym.
Eh, Sasuke naprawdę najchętniej pogruchotałby mu kości, ale Kakashi kategorycznie tego zabronił. Powiedział, że Hideaki jest ich gościem i ma go traktować jak należy. Jak należy… Sasuke prychnął. Jedyne, co mu się należało, to solidny wpierdol.
Nawet teraz, leżąc na werandzie, miał świadomość, że są obserwowani. Wyczuł Hidakeigo na dachu sąsiedniego budynku już wczoraj, dzisiaj też najwyraźniej przyszedł. Nie no, on naprawdę go zabije. Co prawda za to znów mogło grozić mu więzienie, czy coś w tym stylu, ale może było warto? Kakashi na pewno jakoś go wybroni. Przecież to byłaby zbrodnia w afekcie…

– Sasuke, spisz? – usłyszał i otworzył oczy.
To Naruto pochylił się nad nim, a po chwili położył się obok i objął go.  
– Zjadłem trzy kubeczki ramenu i nie wiem, czy się tak do końca najadłem.
 Ty to jesteś wiecznie nienażarty – prychnął Sasuke, ale uśmiechnął się, czując rękę, gładzącą jego plecy.
Po chwili, gdy leżeli tak razem, coś mu przyszło do głowy. Hideaki był tak bezczelny, że zakłócał im prywatność we własnym domu. Podglądał ich. Chciał patrzeć? To niech patrzy!
Objął Naruto, przyciągnął go do siebie jeszcze bardziej i pocałował. Nie było to muśnięcie w usta, a prawdziwy, namiętny pocałunek.
– Draniu, co ty wyprawiasz? Jesteśmy na zewnątrz, ktoś może nas zobaczyć – mruknął Naruto, jednak zrewanżował się tym samym.
– To niech zobaczy – szepnął mu do ucha Sasuke. – Niech patrzy i zazdrości.

*

Hideaki wracał powoli w stronę centrum Konohy. Od kilku dni, mimo że się naprawdę starał, nie udało mu się porozmawiać z Naruto. Sasuke nie opuszczał go na krok.
Z jednej strony było to frustrujące, z drugiej dawało mu pewną nadzieję. Bo skoro Sasuke był tak zdeterminowany, żeby nie dać mu się zbliżyć do Naruto, to może miał do tego jakieś podstawy? Może bał się, że Naruto ciągle coś do niego czuje, dlatego tak strasznie nie chciał dopuścić do ich rozmowy?
Sam nie wiedział, co myśleć. Był rozdarty. Z jednej strony pamiętał, jakim zimnym draniem był Sasuke jeszcze nie tak dawno, jak Naruto przez niego płakał, mówiąc, że nie chce do niego wracać, z drugiej widział ich dzisiaj. Całowali się z taką namiętnością, że po chwili nie wytrzymał, nie mógł dłużej na to patrzeć. Cholera! Mimo że przyjeżdżając tutaj wiedział, z czym się najprawdopodobniej zmierzy, ten widok zabolał. Bardzo.
– Kupi pan kwiatka?
Podniósł głowę i zobaczył, że jakaś kilkunastoletnia dziewczynka zagrodziła mu drogę. W ręku trzymała słoneczniki.
– Nie, dziękuję.
– Może go pan dać swojej dziewczynie – dziewczynka nie odpuszczała. – Na pewno będzie zadowolona.
 – Nie mam dziewczyny.
– To dlatego jest pan taki smutny? Jak pan chce, ja mogę zostać pana dziewczyną. Mam dopiero czternaście lat, ale…
– Dobrze, kupię ten słonecznik. – Hideaki uśmiechnął się lekko i wyjął z kieszeni pieniądze. – Albo nawet wszystkie.
Dziewczynka uśmiechnęła się.
– Proszę choć jeden dać komuś szczególnemu. Wręczenie słonecznika to wyraz tego, że się kogoś lubi.
– Czyli jak dam cały bukiet, to będzie znaczyło, że lubię tę osobę dużo bardziej?
Dziewczynka zastanowiła się chwilę.
– Chyba tak. Zawsze może pan spróbować. Ino-sensei cały czas powtarza, że kwiaty są odzwierciedleniem duszy.
Hideaki znów się uśmiechnął, patrząc na te słoneczniki. Bardzo mu kogoś przypominały. Zapłacił, wziął kwiaty i wskoczył na dach.

*

Naruto słysząc dzwonek do drzwi, poszedł otworzyć. Zdziwił się, że na zewnątrz nikogo nie zastał. Dopiero po chwili, gdy zerknął w dół,  zobaczył duży bukiet słoneczników. Skąd słoneczniki o tej porze roku?
Wziął kwiaty do ręki i przyjrzał się im. Nie miały żadnego bilecika. Owszem, od kiedy kupili dom, znaleźli kilka bukietów przed drzwiami, ale zazwyczaj były jakoś opisane. Ten nie.
Naruto zmarszczył brwi w zastanowieniu, ale po chwili wziął szklany wazon i po nalaniu wody, wstawił do niego słoneczniki. Były naprawdę bardzo ładne. Takie małe słoneczka.

*

Sakura od kilku dni źle się czuła. Co rano wymiotowała i w ogóle stracił chęć na cokolwiek, nawet spacery. W końcu, wiedziona instynktem, poszła do szpitala. Mając w duchu nadzieję, że to nie to, co myśli.
Niestety, okazało się, że to jest właśnie to, o czym pomyślała. Jej najgorszy scenariusz się spełnił.
Usłyszała kolejne dzisiaj pukanie do drzwi, ale nie otworzyła. Zamiast tego zaczęła z bezsilności płakać w poduszkę.

Gaara był zdenerwowany. Nawet bardzo zdenerwowany. Mimo że Sakura od kilku dni odmawiała mu wyjścia na spacer, przychodził tu codziennie. Początkowo myślał, że jest chora, że to jakieś przeziębienie, ale gdy dzisiaj poszedł do szpitala, informacje, jakie uzyskał, zszokowały go.
Teraz dreptał w tę i z powrotem pod drzwiami jej mieszkania i nie zamierzał odpuścić. Odwołał zebranie Rady i wszystkie spotkania. Jeżeli było tak, jak powiedzieli medycy, to ta sprawa była dużo ważniejszea.
Gaara miał wrażenie, że wydeptał już ścieżkę w podłodze, zanim zapukał kolejny raz. Jednak był wytrwały, wiedział, że Sakura w końcu będzie musiała wyjść. W takim stanie musiała coś zjeść, nie mogła się głodzić.
Sakura w końcu otworzyła. Była cała zapłakana i wyglądała jak kupka nieszczęścia.
– Nie idę na spacer – wymamrotała.
– Nie, nie idziesz – zgodził się Gaara. – Ale musimy porozmawiać – powiedział i bez zaproszenia wszedł do środka.

Siedzieli naprzeciwko siebie przy stole, przez długą chwilę w ogóle się nie odzywając.
– To prawda, że jesteś… – zaczął Gaara.
– W ciąży? – dopowiedziała Sakura. – Już ci powiedzieli? No jasne, w końcu jesteś Kazekage.
– To nieistotne, ale tak, dostałem informację. – Gaara przymknął oczy. – Czy to moje dziecko. Czy Hideakiego?
Sakura zacisnęła powieki i spuściła ramiona. Obecna technologia shinobi była w stanie stwierdzić, kiedy doszło do zapłodnienia.
– Twoje – wydusiła.
Była naprawdę zrozpaczona. Nie dość, że zerwała z chłopakiem, którego kochała i wiązała z nim przyszłość, to jeszcze na skutek własnej głupoty zaszła w ciążę z innym. Innym… Z Kazekage!
Gaara długo się nie odzywał, ale w końcu przesunął krzesło, żeby być bliżej niej.
– Sakura… Ja wiem, że nie jestem zbyt – zastanowił się – wylewny. Nie umiem okazywać uczuć i rozmawiać. Ale…
– Ale co?
– To moje dziecko. – Gaara spojrzał na nią. – Nigdy nie myślałem o tym, że mogę mieć potomka. Z nikim się nie spotykałem. To, co się stało wtedy… To był pierwszy raz…
Sakura przymknęła powieki. Od tamtej nocy nie rozmawiali o tym. Nie miała pojęcia, nie wiedziała. Myślała, że jako Kazekage miał powodzenie, a to z logicznego punktu widzenia przekładałoby się na kochanki. A jednak nie…
– Sakura… Wiesz, co znaczy pieczęć na mojej głowie, prawda?
– Tak, wiem. Miłość. – Sakura spojrzała na niego smutno. To słowo ostatni za bardzo ją raniło.
– Dokładnie, miłość. – Gaara pokiwał głową. – Ale do tej pory nie miało to nic wspólnego z rzeczywistością. Dorastałem jako znienawidzony demon. Nikt mnie nie kochał, nikt nie chciał się ze mną przyjaźnić. Dopiero Naruto… On pierwszy pokazał mi, że nawet z Bijuu w środku, można żyć inaczej.
– To dlatego się w nim zakochałeś? – zapytała wprost Sakura.
– Był, nie, jest moim pierwszym i najważniejszym przyjacielem. Swego czasu myślałem, że to coś więcej, ale to chyba chodziło o to, że ktoś mnie w końcu zaakceptował takim, jaki jestem.
Sakura spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko, chociaż smutno. Gaara nie miał łatwego życia. Tak jak Naruto. Obaj byli od urodzenia naznaczeni, musieli mierzyć się z nienawiścią innych.
– Posłuchaj, Sakura. – Gaara chwycił ją niepewnie za rękę. – Ja się na tym nie znam. Nie wiem co i jak. I jak to trzeba zrobić. Na pewno potrzeba będzie trochę czasu, ale zostańcie ze mną. Dam wam od siebie wszystko, co nazbierało się przez lata i czego do tej pory nie mogłem dać nikomu innemu.


4 komentarze:

  1. Zaborczy stał się Sasuke. Jednak nie ma się co dziwić. Hideaki wciąż śledzi ich, więc Uchiha musi pilnować to co jego. Uwielbiam zazdrosnego Sasuke. A ta akcja, którą zrobił na tarasie na oczach Hideakiego – po prostu coś pięknego. W jednej chwili mam takie: dobrze mu tak, trzeba było nie podglądać; jednak później gdy zmieniłaś perspektywę i spojrzałam na punkt widzenia Hideakiego, to poczułam smutek. Nie powinien tak cierpieć. I tu mam mieszane uczucia do Hideakiego: nie jego wina, że się zakochał, ale po tym co zrobił Sakurze, straciłam do niego zaufanie. Więc z jednej strony nadal go lubię, ale z drugiej już nie. I to zależy od momentu jaki opisujesz. Poplątane mam odczucia.
    Te nadzieje jakie robi sobie Hideaki, że może Sasuke nie dopuszcza do niego Naruto, bo się boi, że ten odejdzie, bardzo przypominają mi te czasy, kiedy to samo czyniła Sakura. Też żyła nadziejami, a potem mocno się na tym przejechała. No ale gdyby nie to, nie pojechałaby do Suny, nie poznała Hideakiego, a potem nie zdradziła go z Gaarą, a następnie nie zaszłaby w ciąże i nie byłaby kochanką Kazekage (wrócimy jeszcze do tego). Więc bądź co bądź na dobre wyszła jej nieodwzajemniona miłość do Sasuke. Więc może i Hideaki dzięki miłości do Naruto odkryje swoją drogę?
    Tak się skupiłam na geninach Sasuke i Naruto, że kompletnie zapomniałam o pozostałych. Przecież Ino też poszła na nauczyciela, no i Shino. Zapomniałam kompletnie o tym. Miło, że wplotłaś uczennicę Ino do opowiadania, dzięki temu nie żyję już tylko tym, że w całej wiosce istnieje sześcioro geninów :)
    Od razu wiedziałam, gdy ledwo pojawiły się na scenie słoneczniki, że Hideaki kupi je i zaniesie Naruto. Takie romantyczne. Aż uruchomił mi się na chwilę HideNaru. Ale to wina Sasuke, bo on nigdy nie przyniósł Naruto kwiatków. Musi to szybko nadrobić. Chociaż jak tak myślę, to lepiej nie. To całkiem by nie pasowało do Sasuke. Zdziwiłam się tym, że Hideaki podarował mu kwiaty bez ujawniania od kogo są. To tak jakby chciał tylko sprawić Naruto szczęście i nic poza tym, żadnych korzyści z tego brać. Tak jakby mówił: poczekam na ciebie tyle ile trzeba. I teraz boję się do czego jeszcze może posunąć się Hideaki. Lepiej, aby porozmawiał z Naruto, bo z każdym dniem jego determinacja będzie rosnąć (patrząc na wcześniejsze poczynania dziewczyn). Im wcześniej sobie wszystko omówią tym lepiej. Trzeba jednak na ten czas wysłać Sasuke gdzieś za wioskę, aby przypadkiem nie pojawił się przy tej rozmowie.
    A jednak się nie zabezpieczyli. Co oni mieli w głowie, gdy to robili? Promile? Zapewne tak. Najczystsza głupota jaką mogli popełnić. No i jeszcze Gaara… nie dość, że to był jego pierwszy raz (mam nadzieję, że dobrze zrozumiałam) to od razu taka wpadka. A te zdania na końcu: czyżby Gaara chciał naprawdę stworzyć z Sakurą stały związek? Mam nadzieję, że tu nie chodzi tylko o dziecko, ale naprawdę Sakura coś dla niego znaczy, bo Sakura chyba by nie wytrzymała, gdyby jej trzecia miłość znów coś odwaliła. Sakura zasługuje w końcu na szczęście i nawet jeśli ma ono być przy boku Kazekage. Nadal nie widzę tego związku, no ale cóż… pora się przyzwyczaić. Może kiedyś to zaakceptuje.
    Duuużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Sasuke zawsze był zaborczy, ale odkąd zrozumiał, że może stracić Naruto, jeszcze się to nasiliło:)
      Ja uwielbiam Hideakiego, jeszcze jak go widzę oczami wyobraźni, nie mogę myśleć o tym shipie:D Cieszę się, że miesza w głowach, to fajnie, że tak mi się udało zrobić jego postać:)
      Tak, Ino ma geniów i Lee. Shino nie, on jest nauczycielem w Akademii.
      Gaara i Sakura… Ni pijani byli, a to był jego pierwszy raz, nie pomyślał chłopak:) Ja go widzę z Sakurą, bo w końcu ktoś może jej oddać nagromadzone przez lata uczucia. A to jest jej teraz potrzebne.
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
  2. Hideaki nie odpuszcza, a Sasuke już zaczyna dostawać od tego cholery. W końcu się pozabijają. Słoneczniki bardzo pasują do Naruto, to nie w stylu Sasuke, ale w sumie to chciałabym, żeby dał mu kiedyś kwiaty. Zdarzają się między nimi takie romantyczne chwile, więc może byłoby to możliwe.
    Sakura w ciąży... Ciekawe jak zareaguje na to Hideaki. Co prawda zakochał się w Naruto, ale na pewno nie jest wobec niej obojętny. Gaara będzie dobrym ojcem, nawet teraz to pokazuje. Mężem też byłby dobrym, w końcu Sakura kochała się długo w Sasuke, a on też zbyt rozmowny nie był, więc to by mogła przeboleć. Nie wiadomo tylko czy ona coś do niego poczuje, ale mam nadzieję, że chociaż spróbują ze sobą być.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka, hejka,
    och jaka postawa Sasuke nie opuszcza Naruto na krok, aby tylko Hideakiego nie dopuścić do blondyna, i tu jest mi go żal powinien porozmawiać, Naruto nie domyśli się chyba, że ktoś mu powie to będzie wiedział przecież przez tyle lat nie wiedział że Gaara był w nim zakochany... bardzo cierpi i tak jak powiedziała Sakura że ten wyjazd może go tylko zniszczyć... wiec jednak Sakura w ciąży jest i to z Gaarą jak widać nie ma zamaru jej zostawiać i chce się zaopiekować nią i dzieckiem...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń