.

sobota, 27 lipca 2019

SauNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 50



 Kto z kim będzie walczył? Bo nie chcemy zrobić dziewczynom krzywdy – Kodai wydawał się bardzo pewny siebie. Ale co, w końcu był uczniem samego Naruto.
 To może walka chłopaki kontra dziewczyny? – zaproponowała, ku zdziwieniu wszystkich, Sayuri.
Uśmiechnęła się. Kilka ostatnich dni treningu z Suigetsu, mocno ją podbudowałyo. Do tej pory była zwykła, niepozorną dziewczyną, której żaden z chłopaków nie doceniał. Chciała dać im nauczkę.
 Czym niby chcecie nas pokonać? – zapytał Ryuji, unosząc brwi. – Harumi nawet po aktywowaniu Byakugana walczy tylko w zwarciu, Akane siła nie pomoże przeciw Chidori, a twoje kłącza, Sayuri, Kodai rozniesie Rasenganem.
 On chyba ma rację – powiedziała Harumi.
 Nie! – Sayuri chwyciła dziewczyny za rękawy bluz i pociągnęła za sobą. – Wiem, co zrobić, żeby ich pokonać. Musicie mi tylko pomóc – powiedział, gdy już znalazły się w pewnej odległości.

 Ale jak?
 Suigetsu-sensei nauczył mnie nowej, świetnej techniki. Ponoć stosował ją jeden z siedmiu mistrzów miecza. Słuchajcie, podpuścimy ich. Ważne, żeby sprowokować Ryujiego do użycia Chidori.
 Dzięki, już raz tym dostałam. – Akane też nie była pewna. – Nie lepiej pojedynki jeden na jednego? Wtedy mu się odpłacę.
 Zaufajcie mi, a załatwimy ich tak, że będą się wstydzić do końca życia.
Dziewczyny spojrzały na siebie.
 Dobra, niech ci będzie – zadecydowała Akane, a Harumi kiwnęła głową.
Chłopaki, stojąc i czekając, zaczynali się już niecierpliwić.
 To będzie ich klęska – stwierdził Ryuji. – Nie mają z nami szans.
 Dokładnie –  potwierdził Kodai.
 Zgadzam się! – Shinji pokiwał głową, a Aiomaru zaszczekał.
Sasuke spojrzał na nich sceptycznie. Oni nawet, w przeciwieństwie do dziewczyn, nie obmyślili żadnej strategii. Byli tak pewni siebie, że obawiał się o wynik tej walki. Jeżeli wszyscy trzej zaatakują naraz swoimi technikami, nic z tego nie wyjdzie, bo jedna będzie przeszkadzać drugiej, a druga trzeciej. Wystarczy, że Harumi uniknie Rasengana i Chidori, a załatwi ich wszystkich, celując w punkty chakry, które pozbawią ich przytomności. Akane też wystarczyło uniknąć ciosu i ich znokautować. O Sayuri mało co wiedział, ale Suigetsu, który został jej trenerem, stał i szczerzył się, zadowolony, więc musiał ją nauczyć jakiejś sztuczki.
 Co jest draniu? – zapytał Naruto. – Dawno nie widziałem takiego pojedynku. A właściwie to chyba nigdy.
 Jak chłopaki nie zaczną myśleć, to kiepsko to widzę. Powinni się jakoś zgrać. Obmyślić jakiś plan. My na wojnie potrafiliśmy połączyć swoje techniki tak po prostu, oni nie. 
 Sasuke, my walczyliśmy z wrogiem. A to zwykła bitwa geninów.
 Ale to ich nie zwalnia od myślenia. Jak inaczej mają zdać egzamin? W drugim etapie na pewno będą walczyć drużynowo.
 Przesadzasz, Sasuke. Kodai potrafi zrobić Rasengana, a Ryuji Chidori. Na pewno dadzą sobie radę.
 Oby. Bo jak nie, to Ryuji dostanie taki trening, że będzie mnie przeklinał do końca życia.
Kiedy w końcu chłopaki kontra dziewczyny stanęli naprzeciwko siebie, w ich oczach było widać błysk rywalizacji.
Akane naprzeciwko Shinjego, Sayuri naprzeciwko Ryuijego, i Harumi naprzeciwko Kodaia. Ustawiły się tak nie bez powodu. Akane swoją siłą potrafiła powstrzymać atak fizyczny, Harumi, dzięki Byakuganowi uniknąć Rasengana, a Sayuri… no właśnie, to miał być element zaskoczenia.
 No to niech wygra najlepsza drużyna – powiedział Naruto i zaśmiał się. Nie miał pojęcia, co z tego wyjdzie.
Dziewczyny od razu zaczęły emanować chakrą i składać pieczęcie. W oczach Harumi pojawił się Byakugan, a włosy Akane zaczęły falować, jak zawsze, gdy chciała komuś porządnie przyłożyć.
Po chwili chłopaki zaczęli robić to samo. Shinji uruchomił tryb połączenia z Aoimaru, a Kodai zaczął formować Rasengana.
 Chyba chcecie dostać Chidori – powiedział w końcu bardzo pewny siebie Ryuji, formując wyładowanie eklektyczne w swojej ręce.
Dziewczyny spojrzały po sobie, ale Sayuri pokręciła głową.
 Poczekajcie, jeszcze nie – powiedziała. – Nie atakujcie. Jest za małe. Cofnijcie się trochę.
Ryuji, mając wrażenie, że się go przestraszyły, zwiększył siłę chakry w swojej ręce, przez co Chidori emanowało mu w ręce z pełna siła.
 Teraz – zadecydowała Sayuri.
Z całych sił aktywowała swoją chakrę i styl wody w taki sposób, że wszyscy trzej znaleźli się w wodnej bańce. A zaraz potem, po kilku całkiem efektownych wyładowaniach w środku,  po prostu padli. Chidori Ryujiego zadziałało w tym momencie tak, jak zwykle działa połączenie elektryczności z wodą. Porażeniem. Załatwił ich, zresztą siebie samego też, swoją własną technika.
Sasuke westchnął i spojrzał na Suigetsu, którzy wyszczerzył się jeszcze bardziej. No jasne, wykorzystał ich znajomość do tego, by jego uczennica umiała pogrążyć kogoś, kto włada Chidori. Oczywiście z nim by mu się nie udało, ale Ryuji i reszta to byli jeszcze genini. W sumie musiał przyznać, że sprytnie to wykombinował.
 Sayuri jest silniejsza niż myślałem, Nie sądziłem, że potrafi coś takiego. To więzienie wodne było tym, co na naszej pierwszej misji zrobił Zabuza.
 Hej, chłopaki, co z wami? – zapytała Harumi, podbiegając do nich i sprawdzając puls.
 Żyją, nic im nie będzie stwierdził Suigetsu. – Zaraz się ockną.
 A jak nie? – zaniepokoiła się Sayuri. Nie chciała im zrobić nic poważnego.
Kodai, który otworzył w końcu oczy, spojrzał na nią i uśmiechnął się. Chwycił ją za rękę.
 Wyjdź za mnie – powiedział, nadal z niego głupkowatym uśmiechem na twarzy.
 Za mnie też – usłyszała z drugiej strony i poczuła dłoń Shinjego.
 Ale z was gamonie – mruknął Ryuji, czując, że kręci mu się w głowie.
Karin spojrzała na nich i zmrużyła oczy.
 Zachowują się jak naćpani. Suigetsu, kretynie, coś ty im zrobił? Bo to na pewno twoja sprawka.
 Nic. – Suigetsu znów się uśmiechnął. – Po prostu wykorzystałem to, że Sayuri mimo technik wodnych potrafi korzystać też z mocy roślin, również tych nieco trujących i uwalniających inne toksyny. Trochę ich to ogłupiło, ale dwie, trzy godziny i będą jak nowi.
Naruto i Sasuke spojrzeli na siebie z niewyraźnymi minami. No cóż, genini, których trenowali, polegli na całej linii.
Kiba też wydawał się zawiedziony. Tyle czasu trenowali tę nową technikę z Aoimaru. A tu cos takiego.
 To wszystko wina Ryujiego. To przez jego Chidori reszta chłopaków też dostała – stwierdził w końcu.
 Żebyś ty zaraz czymś nie dostał – warknął Sasuke. – A za tego kundla nie myśl, że ci odpuszczę.
  To nie kundel! – oburzył się Kiba, choć odsunął się profilaktycznie. – To rasowy pies.
 Dobra, przestańcie i przyznajcie się do totalnej porażki – zaczął śmiać się Suigetsu.
Na początku naprawdę miał obiekcję przed tym, żeby trenować Sayuri. Ale gdy omal go nie udusiła kłączami lilii, zmienił podejście. Po kilku treningach przekonał się, że ta gówniara ma niezły talent. W kilka dni nauczyła się takiej techniki, jak wodne więzienie. Co prawda to on jej zasugerował taki właśnie pojedynek i co konkretnie powinna zrobić, ale spisała się na medal. I w ogóle to z tą rośliną ogłupiającą, dodała sama od siebie. Mógł być z niej naprawdę dumny.
– Wiadomo, że dziewczyny zawsze górą – stwierdziła Karin. – Następnym razem to Akane da wam popalić.
 Harumi też – odezwała się odważnie Hinata. – Jest na bardzo wysokim poziomie. Hanabi pomagała w jej szkoleniu.
 Dobra, nieważne – zareagował Sasuke. –  Trzeba coś z nimi zrobić. Nie mogą tak tu leżeć i robić z siebie idiotów.
 W sumie dlaczego nie, to całkiem zabawne – stwierdził Suigetsu.
 Możemy ich zabrać do mnie. Mamy duży dom, a Hanabi na pewno pomoże – zaproponowała Hinata.
Naruto, kiedy przypominał sobie wizytę u nich w domu, uśmiechnął się ciepło do Hinaty. Były wtedy dla niego naprawdę dobre. To dzięki nim choć raz tamtego wieczora i nocy poczuł się dobrze.
 Ja też pomogę – zaoferował się Kiba. – Zresztą, musimy ich tam jakoś doprowadzić.
 Przyłączyłbym się, ale musze iść do szpitala. Na pewno sobie z nimi poradzicie?
 Tak!
Kiba był zdecydowany. Nie chciał, żeby Naruto szedł do domu Hinaty. Ona musiała wiedzieć, że to własnie na nim może polegać. Zrobił trzy klony i podniósł ogłupiałych geninów.
 To idziemy.

*

Kiedy wszyscy się rozdzielili, a Naruto, oczywiście ku niezadowoleniu Sasuke, dotarł do szpitala, w sali Hideakiego panowało jakieś poruszeniu.
Tsunade widząc go, kazała mu usiąść przy łóżku i poczekać. Po chwili ludzie, którzy coś podłączali do monitorów wyszli, a oni zostali w trójkę.
 Dobrze, że jesteś. Idealny moment. Jest szansa, bo jego mózg zrobił się kilka minut temu aktywny.
Tsunade położyła Hideakiemu rękę na czole i wysłała trochę chakry.
– No budź się, dzieciaku.
Przez chwilę nic się nie działo. Już myśleli, że znów nic z tego nie wyjdzie, gdy zobaczyli zmianę mimiki twarzy. Najpierw lekko zmarszczone czoło i nos, potem ruch ust i powiek, aż w końcu Hideaki otworzył oczy.
Obudził się! W końcu się obudził. Naruto czuł, że ten ciężar, który do tej pory odczuwał, w pewnej części z niego opada. Teraz pytanie, czy coś będzie pamiętał.
  Hideaki!
Hideaki podniósł się lekko i zmierzył wzrokiem salę, zatrzymując wzrok na Naruto. Po chwili pochylił się w jego stronę, zupełnie tak, jak wtedy, gdy go pocałował.
  Nie poczekaj, nie…
Naruto już miał zamiar go odepchnąć, ale ten tylko sięgnął ręką przez jego ramię.
  O co chodzi? – zapytał zdziwiony Hideaki, biorąc z  szafki nocnej szklankę z wodą. – Pić mi się chce. I kim ty w ogóle jesteś?


3 komentarze:

  1. Ubóstwiam jak ktoś jest pewny siebie przed pojedynkiem, a potem się okazuje jak łatwo poległ. Docenia się swoich wrogów, bo jeśli się tego nie zrobi, stają się oni bardzo niebezpieczni.
    Tą całą walkę mogę opisać dwoma słowami: rozbawiła mnie. Wielcy uczniowie legendarnych, potężnych ninja zostali pokonali w pierwszych pięciu sekundach walki, tylko i wyłącznie dlatego, że po pierwsze nie umieją myśleć, po drugie zlekceważyli przeciwnika, po trzecie nie umieją walczyć zespołowo. A to są najprostsze rzeczy. Czuli się zbyt pewnie. Dobrze, że ponieśli tak wielką porażkę. Może ten wstyd, który doznali, do nich trafi i zaczną myśleć zanim coś zrobią. I w końcu wyrosną z nich porządni shinobi.
    „Wyjdź za mnie […] Za mnie też” – tu normalnie oplułam ekran. Padłam jak to przeczytałam. Gorzej od Lee jak napije się alkoholu.
    Najlepsze jest to, że genini walczyli i tam można mówić, że ktoś wygrał lub przegrał, ale jednak ten konflikt wypadł po stronie nauczycieli i to oni się kłócą o to. Prawdą jest to, że to oni ich szkolą i to od nich w dużej mierze zależy jakie sztuczki zna genin, ale znać i potrafić wykonywać techniki to jedno, a drugie to wiedzieć, kiedy je zastosować. I tego zabrakło chłopakom, a tego już się nie nauczą od innych, to zależy od nich samych. Sami powinni oceniać sytuację i podejmować decyzję.
    A Kiba wciąż walczy o uczucie Hinaty. A Hinata nadal nie potrafi całkowicie dać sobie spokój z Naruto. Nie mogę uwierzyć, że to piszę, ale: chciałabym, aby w końcu powstało coś, cokolwiek Kiba x Hinata. Oboje na to zasługują, aby być szczęśliwymi. No może Kiba trochę miej za te jego hazardy i oszustwa na Sasuke.
    HIDEAKI!!! Ty żyjesz!!! Znaczy żyć cały czas żyłeś, ale obudziłeś się. Nareszcie. I co z tego, że nic nie pamiętasz, najważniejsze, że żyjesz, a wspomnienia wrócą z biegiem lat. A Naruto ma zbyt kosmate myśli. Hideaki chciał przecież tylko wodę, a on od razu myśli nie wiadomo co. Jezu, nie wiedziałam, że tak będę się cieszyć z tego, że Hideaki obudzi się. Dzięki temu Sasuke dostanie łagodniejszą karę. W końcu go nie zabił ani nie wpędził w śpiączkę na wieki.
    Duuużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie opisałaś walkę geninów, mega mi się podobało :D mam nadzieję, że to nie będzie ich ostatnia potyczka (poza egzaminem na chuunina). Sayuri włada bardzo ciekawą techniką, nieźle to wymyśliłaś. Suigetsu teraz będzie chodził dumny jak paw :P Chłopcy się nie popisali, założyli że skoro to dziewczyny, to nic im nie grozi - i to był ich błąd. Ryuji dał się podpuścić i to ich zgubiło, nieźle oberwali. Kodai zaczął bredzić prawie jak Naruto w pierwszym tomie, kiedy - jak był przekonany - uderzyło go własne genjutsu. Nic im nie będzie, dadzą radę. Postać Sayuri naprawdę mnie zaintrygowała, zawsze wydawała mi się raczej taka nijaka, a tu jednak cicha woda brzegi rwie :D Wyrośnie na wspaniałą kunoichi.

    Hideaki w końcu się obudził i jednak nie pamięta Naruto. Ciekawe ile potrwa odzyskiwanie pamięci. Może nigdy sobie go nie przypomni? Sasuke byłoby to na rękę. Mi w sumie też, bo mimo że polubiłam Hideakiego i jego momenty z Naruto, to jednak między Sasuke i Naruto ostatnio jest tak dobrze, że Hideaki nie może tego znowu popsuć. Z drugiej strony jednak osoba, która przeżywa amnezję musi czuć się okropnie. Migreny, niemoc przypomnienia sobie co się działo, niepasujące do siebie elementy... Ale właśnie to dzięki wykasowaniu pamięci przeżył. Oh najlepiej to by było, jakby przypomniał sobie wszystko, poza uczuciem do Naruto. Niestety tak się nie da :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, cieszę się, że Hideaki sie w końcu obudził, choć szkoda że nic nie pamieta, ale dzięki temu Sasuke dostanie łagodniejszą karę, no bo przecież nie umarł albo nie pogrążył się w wiecznej śpiączce, a ta walka geninów szybko skończona, a w zasadzie to tak jakby chłopaki samobója sobie strzelili, bo tylko Sayui stworzyła wodne więzienia a z porażeniem to już zasługa Ryui, ale właśnie dodając do ataku tą roślinę trującą pokazała że wie jakimi technikami włada i jak je wykorzystać, byli zbyt pewni siebie, ani strategi nie obmyślali ani zespołowo nie walczyli, Naruto zawsze tez był pewny skopania tyłka Sasuke, ale ich pojedynki to nie kończyły się zanim się zaczęły... ;)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń