.

piątek, 12 lipca 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 44



Karin i Suigersu stali przed budynkiem Akademii, czekając na geninów, których mieli szkolić. Przyszli wcześniej, bo musieli załatwić jeszcze ostatnie formalności.
Suigetsu początkowo nie chciał się w ogóle zgodzić na jakiekolwiek uczenie kogoś, ale w końcu Sasuke, za którymś z kolei razem, go przekonał.
– Mam nadzieję, że ta moja uczennica nie będzie taką małą wiedźmą jak Akane – mruknął. Tak, do dziś pamiętał, jak mu przyłożyła. – I nie będzie tak nieznośna jak ty.
– Ja nie jestem nieznośna, wbij to sobie to tego pustego łba! – warknęła Karin.
Och, jak ten Suigetsu ją wkurzał. Przez całą drogę albo narzekał na to, że musi trenować jakiegoś dzieciaka, albo jej dogryzał.
– Jasne, jasne. A tak w ogóle zapomniałem zapytać. Ten stanik ubrałaś dzisiaj po to, żeby przy przypadkowym spotkaniu kogoś, no wiesz, zwrócić na siebie uwagę?
– Zamknij się kretynie! – Karin walnęła go w głowę.
Jednocześnie zaczerwieniła się z zażenowania. Czemu ten idiota musiał zawsze zwracać uwagę na jej piersi? To prawda, kupiła sobie stanik z wkładkami, dzięki czemu jej piersi wydawały się większe, ale czy on zawsze musiał to komentować w tak bezczelny sposób?

– Ale przecież wiesz, że on nie leci na cycki. Już większe szanse miałabyś, gdybyś w ogóle nie ubrała…
– Zabiję cię! – Karin tym razem walnęła Suigetsu z taką furią, że poleciał na pień najbliższego drzewa.
– Karinsan – usłyszała i odwróciła się, nadal mając mord w oczach.
Zobaczyła Akane i jakąś jasnowłosa dziewczynkę.
Suigetsu też po chwili podniósł się i do nich podszedł, nadal pocierając ręką głowę. Było mu nieco głupio, że dał się tak załatwić w obecności geninów.
– Ty jesteś Sayuri? – zapytał i zmierzył wzrokiem ta małą blondyneczkę. Była taka niepozorna. – Pewnie nie umiesz walczyć mieczem i nie znasz żadnych zaawansowanych technik wodnych. Nie wiem, po co Sasuke mnie tu ściągnął, to strata czasu – mruknął i się odwrócił.
– Nie umiem walczyć mieczem, ale umiem walczyć tym! – krzyknęła Sayuri, a z jej rąk wystrzeliły kłącza lilii wodnej, które owinęły się dookoła szyi i rąk, unieruchamiając Suigetsu, a po chwili wręcz go dusząc.
– Dobra! Już dobra! – jęknął i używając techniki dematerializacji w wodę, wyślizgnął się i  pojawił obok.
Przez chwilę patrzył na te dwie. Gdyby miał je porównać, to Akane już samym swoim wyglądem i zachowaniem mogła wzbudzić strach, a Sayuri wydawała się być taka bezbronna. No właśnie, wydawała się. Podszedł i chwycił jedno z tych pozostałych kłączy. Nie był w stanie go przerwać. Pomylił się co do niej. Potrafiła w tak młodym wieku zastosować tak zaawansowaną technikę.
 Pochodzisz z kraju wody… –  ni to stwierdził, ni zapytał. – Dlatego masz takie imię? Lilia wodna? Nie powiem, adekwatne do umiejętności.
Sayuri skinęła głowa. Tak, rodzice dali jej tak na imię po babci, wierzyli, że zyska jej talent. I chyba była na dobrej drodze.
– Niech już będzie, zostanę twoim trenerem. Nauczę cię kilku technik. A jak będziesz miała jakieś pytania, nie krępuj się.
– Mam jedno. – Sayuri uśmiechnęła się. – Czy jesteście parą? – Spojrzała na niego i Karin.
– Co? Oczywiście że nie! Skąd w ogóle taki głupi pomysł! – wrzasnęła Karin.
– Zachowujecie się jak Naruto-sensei i Sasuk-sensei. Oni też ciągle sobie dogryzają i się biją. A jednak są razem i nawet chcą wziąć ślub.
– Ślub… – Karin prychnęła i zmrużyła oczy. Nadal nie przywykła do tego faktu.
– Tak – kontynuowała Sayuri. – Mam nadzieję, że będziemy mogli pomóc z przygotowaniami. Ciekawe czy zrobią go w swoim nowym domu. Trzeba go będzie ładne udekorować, a ich szczeniaczkowi obowiązkowo zawiązać kokardkę.
– To oni mają dom? I psa?
Karin nadal nie mogła w to uwierzyć. Bo to wyglądało tak, jakby już byli jakąś rodziną. A przecież Sasuke zawsze wydawał się takim samotnikiem, nie lubił ludzi i akurat jego raczej nigdy nie podejrzewałaby o posiadanie psa!
– Tak, jeżeli chcecie, możemy ich odwiedzić – uśmiechnęła się Sayuri. – Na pewno się ucieszą.

*

Gdy Naruto i Sasuke wrócili do domu, obaj czuli ulgę. Znajome miejsce, które było ich prawdziwym domem i to uczucie, że znów są razem i nikt nie będzie ich od siebie separował.
– Jak zjadłeś moje śniadanie, a raczej trzy porcje, to może zrobisz mi obiad? – zapytał Sasuke, ale na widok miny Naruto tylko przewrócił oczami. – Żartowałem, młotku. Nie chcę zostać otruty.
– Bardzo śmieszne – burknął Naruto. – Jak tak, to więcej nie będę się tobą przejmował, nawet jak zamkną cię na nie wiadomo gdzie.
– Na pewno? – Sasuke podszedł i objął go. – Jesteś o tym przekonany? – zapytał nieco ironicznie, całując go.
Naruto tylko prychnął. Jasne że nie. Zwłaszcza teraz, gdy Korzeń był jeszcze zagrożeniem. Ale nie zamierzał tego mówić. Nie mógł jednak pozwolić, żeby Sasuke puszył się jak paw, widząc, jak się o niego martwi.
– Iruka-sensei… – zmienił temat. – On chyba myślał, że my… No wiesz…
– A nawet jeśli, to co? Wstydzisz się tego? – Sasuke odgarnął mu włosy z czoła. – To nasza prywatna sprawa i nikomu nic do tego.
– Nie, ale to Iruka-sensei. Był nauczycielem w Akademi, zna nas od dziecka!
– Mam to gdzieś – stwierdziła Sasuke.
Usiadł na kanapie i pociągnął Naruto tak, że ten wylądował na jego biodrach. Objął go w pasie i znów pocałował. Jakoś od tamtej pory, gdy zobaczył go z Hideakim, a potem został uwięziony, nie mógł przestać tego robić. Naruto był jego i tylko jego, i musiał mu to pokazać.
– Sasuke, jak myślisz, co planuje Korzeń? Oni są naprawdę niebezpieczni.
– Teraz jestem w pełni sił, więc raczej nic mi nie zrobią. A jak się zbliżą, to mam w domu obrońcę.
– Wiem. – Naruto uśmiechnął się szeroko. – Zawsze cię obronię. Cokolwiek by się nie działo!
– Nie chodziło mi o ciebie, tylko o tę poczwarę, która tu lezie – mruknął Sasuke, widząc jak pies podchodzi do nich koślawo na tych swoich wielkich łapach.
– Przestań sobie kpić – obruszył się Naruto. – Ale od teraz, skoro nie masz zablokowanej chakry, jak będę poza domem, będę się na niej skupiał i sprawdzał, gdzie jesteś. Tak na wszelki wypadek.
– Na wszelaki wypadek, to ty już mnie nigdy więcej nie prowokuj. Bo inaczej tak jak ten twój przyjaciel, specjalista od sztucznego oddychania, skończysz marnie.  
– Ej, obiecałeś, że nic mu nie będzie. Nie byłem dzisiaj w szpitalu, go odwiedzić… – Naruto zmarkotniał.
– I nie będziesz – stwierdził zdecydowanym tonem Sasuke. – Sam słyszałeś, co mówił Kakashi? Ktoś z Korzenia może w każdej chwili się tu pojawić.
– Eh, ty draniu – powiedział Naruto, ale przytulił się do niego jeszcze bardziej.
Wiedział, że Sasuke stara się go zatrzymać w domu, jak zwykle nie mówiąc wprost, o co mu chodzi. Objął go mocniej, wczepiając się jak kleszcz.
– Idziemy na werandę? – zaproponował po chwili Sasuke. – Ładna pogoda.
– Mhm – mruknął mu w szyję Naruto, nadal się nie odczepiając.
Sasuke podniósł się, dźwigając jego ciężar, bo nawet wtedy nie chciał go puścić. Łapiąc mocniej uda i czując oplatające go nogi, spojrzał na twarz Naruto i po chwili go po  pocałował, co od razu zostało odwzajemnione. Uśmiechnął się lekko, gdy przypomniało mu się, że w takiej pozycji często uprawiali seks pod prysznicem.
– Z czego się tak cieszysz? – zapytał Naruto, wciąż jednak nie przestając go całować. – I patrz pod nogi, żeby nie rozdeptać Kuramka.
– O kurczę! – usłyszeli, gdy już prawie przekraczali szklane drzwi na werandę.
– O ja cię!
– Sasuke…
Obaj gwałtownie oderwali się od siebie, przy czym Sasuke puścił Naruto, a ten spadł na deski.
– Co wy tu robicie? – warknął, mając przed oczami wściekle zazdrosną Karin, rozbawionego Suigetsu, Akane i Sayuri. – Czy naprawdę nie umiecie pukać?
– Drzwi były otwarte – zauważył Suigetsu, który po chwili widząc minę Karin, zaczął się śmiać.
– Drzwi wejściowe są z drugiej strony!
– Oj, Sasuke. – Suigetsu w ostatniej chwili złapał za ramię Karin, która zmów miała najwyraźniej ochotę rozkwasić nos Naruto. – To one nas tu przyprowadziły. – Wskazał na Akane i Sayuri.
Sasuke zirytował się. Ile jeszcze razy będzie musiał mówić geninom, że nie mogą sobie ot tak wchodzić przez dach do ogrodu. Może jakaś mocniejsza technika zadziała na te ptasie móżdżki? Chidori Nagashi?
– Dzięki Sasuke, na ciebie zawsze można liczyć – jęknął Naruto, zbierając się z podłogi i masując sobie plecy. Co za drań! – A wy co? – zapytał, patrząc na zadowolone Akane i Sayuri.
 – Nic… – Akane uśmiechnęła się jeszcze bardziej. – Po prostu wygrałyśmy zbiorowy zakład. Pierwsze załapałyśmy was na tym, jak się całujecie.



5 komentarzy:

  1. Karin i Suigetsu jak zwykle w swoim żywiole. Docinki muszą być. Że też Sui dożył tych czasów. Jaka trafna uwaga odnośnie staniku. Ale jednak widać, że Karin nie wyrwała się jeszcze z pod uroku Sasuke. Ciągle coś do niego ma. Mam nadzieję, że kiedyś jej to minie i zacznie myśleć o kimś innym, bo u Sasuke wiadomo, że nie miała, nie ma i nie będzie miała szans.
    Sui jak Naruto, musiał się popisać swoimi „umiejętnościami” przed jego uczennicą. Wiedzą jak robić pierwsze, dobre wrażenie. Nie ma co :)
    No przecież Sayuri jest uzdolniona. W końcu to uczennica samego siódmego Hokage, Uzumakiego Naruto. Spróbowała by tylko nie być wyjątkowo. Jak tak patrzeć na drużyny z anime, to im bardziej był uzdolniony jounin, to genini byli bardziej zdolni.
    „Czy jesteście parą?” – ale dowaliła pytanie. Ewakuuj się stąd dziecko póki jeszcze możesz. Chociaż jak umiesz poradzić sobie z Akane, to i z Karin sobie poradzisz. Ale w sumie ma rację, że ich reakcje są podobne do Sasuke i Naruto, tyle że w SasuNaru dogryzają sobie nawzajem jak i pobić też oboje chcą.
    „to może zrobisz mi obiad?” – czy ty wiesz o co pytasz, Sasuke? Chcesz znowu trafić do szpitala na odtrutkę?
    Ciekawy pomysł, aby zatrzymać w domu Naruto szantażem – jak pójdziesz do niego, to Korzeń może się pojawić i nikt mnie nie obroni. A wcześniej mówił, że jego obrońcą jest poczwara.
    „Idziemy na werandę?” – Nieee, tylko nie tam. Nie idźcie na dwór. Goście zmierzają w waszą stronę. Nie lepiej iść, no nie wiem, na przykład do sypialni ;) Już widzę kolejną wpadkę.
    Auć, mógł Sasuke być delikatniejszy. Ale w końcu to Uchiha, on nie umie postawiać normalnie ludzi na ziemie, tylko musi ich zrzucać.
    Oni muszą pomyśleć nad tym ogrodem – jak nie wchodzą nim do domu, to podglądają. Może jakąś barierę nad nim by zrobili czy coś. Cokolwiek, bo inaczej nie doczekamy się seksu w ogrodzie, a tego jeszcze nie było.
    Czyli wcześniejsza misja geninów nie odniosła sukcesu. Takie młode, a już się zakładają. Co z nich wyrośnie? A mówiłam, odpuście a będzie wam dane.
    Duuużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karin nawet w Boruto nadal coś miała do Sasuke, choć wiedziała, że z nią nie będzie.
      Tak, Sayuri jeszcze im pokaże, to nie jest, jak wszyscy sądzą druga Sakura z podstawki, która nic nie umiała, poza kontrolą chakry.
      Sasuke lubi szanataż:D
      Jak goście zmierzają, to trzeba wręcz iść na werandę:)I tak, to Sasuke, Naruto musiał spaść na tyłek:)
      Z tą misją to tam było, że nie odniosła sukcesu, bo Sasuke i Naruto im zniknęli.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  2. Uwielbiam geninów xD Naprawdę, kocham ich. Wyszli Ci naprawdę dobrze i wpasowują się w wizję Konohy i świata ninja. Poza tym to zabawne czytać ich interakcje, szczególnie ich interakcje z Sasuke, który nie może ich tak po prostu zignorować lub pobić na miazgę. Och, przypomniało mi się a propo dzieci, propozycja Tsunade. To ostatecznie naprawdę dobry pomysł. Trochę dziwny z tym, że do 12 roku życia nie będą mieli wpływu na dziecko, ale ostatecznie nie wyobrażam sobie żadnego z nich z dzieckiem, a co dopiero z małym dzieckiem. Przecież jeden, by go dwa razy upuścił, a drugi w przeciągu jednego dnia chciał kilka razy zamordować. Tak, to biedne dziecko, już lepiej mu u innej rodziny.
    I Iruka! Jezu, on jest strasznie zabawny z tym swoim myśleniem o Sasuke jako o zięciu. Ja wiem, że teoretycznie to prawda jako taka, ale to tak zabawnie brzmi. W ogóle takie powiązania odnośnie do Sasuke dziwnie brzmią. Zięć Sasuke. Mąż Sasuke. Ojciec Sasuke. DZIADEK Sasuke. Wyobrażasz to sobie? Starego Sasuke, siedzącego na werandzie i gdy jego syn przyjdzie z dzieciakami? Szczególnie takimi małymi? Sasuke na pewno nie byłby dziadkiem kochanym przez wnuki. Sasuke byłby dziadkiem zrzędą.
    A Kakashi drażniący Irukę to cudo xd Szczególnie że ci dwaj bardzo często w fanfikach kończą razem.
    Ech a Korzeń dalej się miesza. Oni naprawdę są jak chwasty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo, Karin i Suigetsu :D Brakowało mi tych ich docinek. Tekst Suigetsu, że Karin bardziej by się podobała Sasuke bez stanika mnie rozwalił. Jaki bezczelny hahahah. Karin chyba nigdy nie przejdzie uczucie do Sasuke, to było jasne, że on i Naruto będą razem, odkąd tylko ich związek wyszedł na jaw.
    No i dziewczyny wygrały zakład, totalnie o nim zapomniałam, ale faktycznie, śledzili chłopaków, żeby ich przyłapać. Trochę im to zajęło, ale w końcu komuś się udało :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    haha wygrały zaklad o przylapaniu ich na calowaniu, ;) ale zdjęcie powinno być bo nie ma dowodu na to... no i cóż mogą nie uwierzyć... a Karin i Suigetsu w swoim żywiole, a może jednak coś... bo zgodnie z przysłowiem kto sie czubi ten się lubi...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń