.

sobota, 27 lipca 2019

SauNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 54



Naruto, kiedy mimo burczenia i przekleństw Sasuke dotarł wreszcie do szpitala, zastał Hideakiego, który siedział, wsparty o poduszki i czytał jakąś książkę. Początkowo przeraził się, że to poradnik Saia, ale gdy spojrzał na tytuł, uspokoił się. To było coś na temat trucizn.
– Cześć – Hideaki uśmiechnął się na jego widok i odłożył książkę. – Byłem ciekawy, czy przyjdziesz, Naruto.
– A dlaczego miałbym nie przyjść? – zdziwił się Naruto.
– Nie wiem, jakoś dzisiaj od rana wszyscy mnie jakoś unikają. Pielęgniarki co prawda są bardzo miłe, przyniosły mi nawet więcej poduszek, ale gdy powiem im komplement, to od razu uciekają.
– Może dlatego, że…
Naruto zamilkł. Teraz już sam nie wiedział, czy ma mu powiedzieć o Sakurze czy nie. Ale w końcu przecież ktoś na pewno wypapla.
– Chodzi o to, że znają cię jako chłopaka Sakury-chan. A dobrze wiedzą, że z nią nie warto zadzierać.

– Mam jakąś dziewczynę? – Hideaki wydawał się być naprawdę zdezorientowany i chwilowo wyglądał na naprawdę zagubionego, gdy próbował sobie cokolwiek przypomnieć. – Nie, to niemożliwe.
– Miałeś. I dlaczego niemożliwe? To chyba normalne – stwierdził Naruto. – Poznaliście się w Sunie. Byliście razem, z tego, co mówiłeś, prawie rok. Byliście zakochani.
– Naruto, to naprawdę niemożliwe, coś musiałeś pomylić. Ja umawiam się z dziewczynami tylko na zwykłe randki. Nigdy bym się w nikim nie zakochał.
Naruto już chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Hideaki nie był sobą. Nie pamiętał, że najpierw zakochał się w Sakurze, a potem to jemu wyznał miłość. Tego tematu lepiej było nie poruszać, dopóki nie odzyska tych wspomnień. A wtedy, o ile to się oczywiście stanie, będą musieli porozmawiać.
– O, dobrze was widzieć – usłyszeli głos.
Ino, która przed chwilą była na badaniach prenatalnych, stwierdziła że zajrzy. Shikamaru powiedział, że powinni odwiedzać Hideakiego, bo może coś sobie przypomni.
– Cześć! – Hideaki rozpromienił na jej widok. – To jest ta moja dziewczyna? – zapytał szeptem Naruto.
– Nie, to jest Ino – wyjaśnił Naruto. – I jest…
– Ładna jesteś, jak chcesz mogę cię zabrać na randkę? – Hideaki podniósł się z łóżka. – Jeszcze jestem poprzypinany kabelkami, ale podobno niedługo mnie stąd wypuszczą.
Ino zarumieniła się, ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Naruto pchnął Hideakiego z powrotem na materac.
– Nie umówi się z tobą, bo jest żoną mojego przyjaciela!
Ino uśmiechnęła się. Jasne, nie umówiłaby się z Hideakim i to z kilku względów, choćby takich jak to, że była mężatką, konkretnie mężatką w ciąży, a to był były Sakury. Jednak i tak zrobiło jej się miło. Ten chłopak naprawdę coś w sobie miał.
– To może ja lepiej pójdę – powiedziała, nie chcąc, żeby sytuacja zrobiła się niezręczna. – Wracaj do zdrowia, Sai powiedział, że wpadnie później.
– Kto jest Sai? – zapytał Hideaki.
– Mąż Ino – wyjaśnił Naruto. – Byłeś na ich ślubie. Lubiłeś jego książki.
– Szkoda. Znaczy, że ma męża. Bardzo lubię jasne włosy i niebieskie oczy. – Hideaki znów oparł głowę o poduszki.  – Zawsze podobały mi się takie dziewczyny. Były rzadkością.
Naruto, słysząc to, kiwnął tylko głową. Bo co miałby powiedzieć? Że jeżeli chodzi o taki typ urody, to nie tylko dziewczyny mu się jeszcze podobały?
Po chwili znów ktoś zastukał do drzwi, a po chwili je uchylił. To była Hinata z jakimś pakunkiem w ręce.
– Hidaki-kun – ukłoniła się lekko na powitanie. – Mogę wejść?
Kiedy skinął głowa, weszła do środka.
– Przyniosłam trochę jedzenia. Nic takiego, ale… Naruto-kun? – zapytała zdziwiona, dopiero teraz widząc go na krzesełku przy łóżku.
– Hinata! Co tam masz dobrego? – zapytał, od razu biorąc pakunek i zaglądając do środka.
– Ej, to chyba dla mnie. Oddawaj. – Hideaki zabrał mu z rąk jedzenie. – Jestem głodny.
– Ja też! –Naruto się nie poddawał. – Nawet śniadania nie zjadłem.
Hinata patrzyła na nich zdezorientowana. Kłócili się o jedzenie. Gdyby wiedziała, że Naruto też tu będzie, przyniosłaby dużo więcej. Może nawet ugotowałaby ramen? On tak go lubił, że ostatnio zjadł cały garnek.
– Nie, nie kłóćcie się, proszę.
Naruto, który właśnie próbował wyrwać Hideakiemu jeden z pojemników, słysząc to, nagle poczuł się głupio. Hinata przecież nie przyniosła tego dla niego, a on jak zawsze, gdy był głodny, myślał żołądkiem.
– Hinata, tak? – zapytał Hideaki, biorąc się za jedzenie. – Jesteś bardzo miła. I świetnie gotujesz. Może umówimy się kiedyś na jakiś obiad?
Hinata w jednej chwili zrobiła się czerwona jak burak, a Naruto, widząc to, rzucił ostre spojrzenie Hideakiemu. Akurat ona była zbyt wrażliwa, żeby można było traktować ją jak jednorazową randkę. W ogóle żadnej kobiety nie powinno się tak traktować, ale jej szczególnie.
– Dziękuję, Hideaki–kun, ale…
Hideakiemu nie uciekło to, że spojrzała takim jakimś wzrokiem na Naruto. Jakby przepraszającym? Nie miał pojęcia, o co chodziło, ale stwierdził, że da jej spokój.
Kiedy Hinata wyszła, a on wszystko zjadł, spojrzał na naburmuszonego Naruto.
– To twoja dziewczyna? – zapytał, odstawiając puste pojemniki. – Ładna.
– Nie – burknął Naruto.
Był obrażony, bo Hideaki nie podzielił się jedzeniem. Co prawda zaproponował mu jedno z dań, za którym sam nie przepadał, ale Naruto też tego nie lubił, więc ten zjadł wszystko. Co do ostatniego ziarenka ryżu. Wiedział, że Hideaki tak samo jak on sam dużo je, ale był przyzwyczajony, że na przykład Sasuke zawsze się z nim dzielił.
– W takim razie chyba chciałaby nią być – stwierdził Hideaki. – Widziałem, jak na ciebie patrzy, dlatego sobie odpuściłem. Jest z klanu Hyuuga, prawda? Ponoć teraz to najpotężniejszy klan w Konoha.
– Tak – potwierdził Naruto. – A dlaczego mówisz, że teraz?
– Bo wcześniej najpotężniejsi byli Uchiha. Co ty, do szkoły nie chodziłeś? Nawet w Sunie tego uczą. – Hideaki sięgnął po wodę i się jej napił. – To prawda, że Sasuke Uchiha jest tak silny i okrutny? I nie działają na niego nawet zwykłe trucizny?
Naruto skinął głową. To pytanie było dość dziwne. Choć nie, z drugiej strony nie, Hideaki był specjalistą w tej dziedzinie, musiał się wcześniej interesować takimi przypadkami. Gdyby on tylko wiedział, dlaczego jest w takim stanie, nie musiałby nawet pytać o moc Sasuke.
– Ja już pójdę – powiedział po chwili milczenia. – Babunia Tsunade kazała cię nie męczyć i dać ci odpoczywać.
– Nie, poczekaj! – Hideaki znów go chwycił za nadgarstek. – Nie znam tu nikogo poza tobą. Wszyscy są obcy, a ciebie przynajmniej kojarzę ze zdjęcia i wiem kim jesteś. Jeżeli mówisz, że się przyjaźniliśmy, to na pewno możesz jeszcze chwilę zostać.
– Mam niedługo trening, ale…
– Te słoneczniki… – Hideaki mu przerwał. – Ciągle jakby chciały mi coś przypomnieć, ale nie wiem co. Są jedynym punktem zaczepienia jak do tej pory. Od kogo są?
Naruto chwilę się wahał, ale w końcu postanowił powiedzieć prawdę.
– Ode mnie.

*

Genini zebrali się na północnym polu treningowym. Cała szóstka, z tym że dziewczyny siedziały osobno i chłopaki osobno. Ci drudzy chyba jeszcze do tej pory nie mogli znieść upokorzenia i porażki.
– No to co, chłopaki? – Akane stanęła naprzeciwko nich i spojrzała ironicznie. – Któryś jeszcze chce się żenić? – zerknęła na Ryujiego, który jedyny wówczas nie wyraził takiej chęci.
– A może potraktować ich jeszcze raz tą rośliną, to zaczną mówić nam miłe rzeczy? – dodała rozbawiona Sayuri.
– I tak nie mają się co równać z Sasuke–sensei – mruknęła Harumi, na co dziewczyny przewróciły oczami.
Chłopaki spojrzeli na nie spod była. Wszyscy byli wkurzeni, a jednocześnie zawstydzeni. Ponieśli sromotną porażkę. Będą musieli się jakoś odegrać.
– Tak w ogóle, to dawajcie kasę. – stwierdziła Akane. – Ja i Sayuri wygrałyśmy zakład o to, kto pierwszy zobaczy całujących się Naruto-sensei i Sasuke-sensei.
– Ta, jasne – prychnął Ruyji. – Jakiś dowód macie? Ktoś to potwierdzi?
– Ja to potwierdzę.
Suigetsu, który razem z Karin pojawił się na polu treningowym, wyszczerzył swoje ostre ząbki. Był zadowolony z sukcesu swojej uczennicy i miał nadzieję, że to powtórzy.
– Suigetsu-sensei, jesteś trenerem Sayuri, skąd mamy wiedzieć, że nie kłamiesz, żeby jej pomóc? – wyrwał się Kodai.
– No właśnie. Ja nigdy nie widziałem, jak mama całuję tatę, a mieszkam z nimi całe życie – zauważył Shinji.
– Żebyś ty wiedział, co oni robią poza całowaniem się… Ała!
Dopiero po chwili zorientował się, że znów jest wciśnięty w jakiś pień drzewa. Czuł pulsowanie głowy. Ta baba była naprawdę nieznośna.
– To są dzieci, kretynie – usłyszał wrzask Karin.


Po jakimś czasie na polu zjawili się Kiba, Hinata i Sasuke. Nie było tylko Naruto. Czekali na niego chyba z piętnaście minut.
– Przepraszam za spóźnienie, musiałem załatwić coś ważnego! – zaśmiał się i potarł włosy na karku.
– Ta, jasne – mruknął Sasuke, tak cicho, żeby tylko on go słyszał i podszedł do chłopaków. – To może najpierw nauka myślenia? Rozstawcie się tak jak ostatnio.
– Co? Ale bez tej techniki!
– Co to znaczy „bez tej techniki’? – Sasuke się zirytował. – Myślicie, że na egzaminie ktoś uwzględni wasze życzenia? To egzamin, a nie akademia!
Naruto widział, że Sasuke jest zły. Fakt, obiecał, że będzie wcześniej, żeby wszystko omówić, a się spóźnił. Hideaki go poprosił, nie umial odmówić, tym bardziej, że miał tyle pytań.
– Co byście zrobili, żeby unikać tamtej sytuacji? – zapytał Sasuke, uznając, że musi się za nich wszystkich wziąć. Niech ruszą tymi swoimi mózgami.
– Ja bym zaatakował moją techniką Sayuri – powiedział po chwili namysłu Shinji.
– Akane od razu by cię odepchnęła swoim atakiem – stwierdziła Karin, patrząc na swoją uczennicę.
– Dokładnie – potwierdził Sasuke. – Myślcie, bo bez tego nie będzie sukcesu. Jak zatrzymać Rasengana? Wie ktoś? Ktokolwiek? Nie?
– Nie można dać mu się ukształtować – wyjaśnił Naruto. – Tylko szybka technika blokująca rękę zadziała w tym przypadku.
            – A wodne więzienie?– Sasuke powoli tracił do nich cierpliwość. Co za gamonie. –  Myślcie!
            – Mówimy cały czas o walkach grupowych? – zapytał Ryuji, chcąc się upewnić.
            Coś zaczynało mu świtać. Jeżeli zastosowałby Chidori, znów by polegli. Wszyscy trzej. Choć…
            – Jak duża może być ta wodna bańka? – zapytał.
Przez chwilę nie doczekał się odpowiedzi.
– No mamy być drużyną, tak? To zacznijcie współpracować!
            – Jakieś trzy metry średnicy – powiedziała w końcu Saruri.
            – Odsuńcie się ode mnie na ponad trzy metry – zadecydował Ryuji, odpychając od siebie Kodaia i Shinjiego. – Nawet jak ja dostanę, wy możecie walczyć dalej.
– No brawo, w końcu ktoś zaczął myśleć – stwierdził Sasuke. – Wodne więzienie można przebić. Sayuri, stwórz je na kimkolwiek. Naruto? – spojrzał na niego.
Naruto uśmiechnął się. Jasne, wiedział, o co chodzi, pamiętał. Fuuma Shiruken jak wtedy, w walce z Zabuzą.
– Dawaj!
Genini, gdy patrzyli, co zrobili Sasuke i Naruto żeby wydostać z uwięzienia wodnego Ryujiego, nie mogli uwierzyć. To było tak szybkie i błyskawiczne. Zamiana Naruto w Shuriken i atak od tyłu. Niby takie proste, a jednak…
– Może to was zmusi do myślenia – odezwał się Sasuke. – Na dzisiaj koniec.


3 komentarze:

  1. Oj, Naruto, bój się, bój. W końcu i tak poradnik Saia wpadnie w ręce Hideakiego.
    Nie lubię nowego/starego myślenia Hideakiego. To smutne, że wrócił dawny on. Jaki on musiał być nieszczęśliwy, aby wymyślić taką teorię o związkach.
    Czy teraz Hideaki będzie zapraszał wszystkie dziewczyny na randkę? Jeszcze całkiem nie wyzdrowiał, a już się umawia i nieważne czy ze singielką czy mężatką.
    „Bardzo lubię jasne włosy i niebieskie oczy” – tak, to rzadkość. Hmmm… ciekawe czy kogoś takiego zna… Hmmm… A, tak! Naruto! Już wiedzieć czemu mu się spodobał. W sumie ciekawy widok na to jak Hideaki o niczym nie wie, jak nie wie, że właśnie rozmawia ze swoją obecną miłością, bo może i go nie pamięta, ale uczucie na pewno zostało, jednak jest ukryte głęboko w nim. Jeszcze Hideaki będzie bronił tego, że jest stu procentowym hetero. Będzie zaprzeczał samemu sobie.
    Naruto, zero taktu… znowu. Czemu ty musisz zawsze myśleć żołądkiem? A twoje dobre wychowanie i oddanie gdzie uciekło? Jeszcze jakby się kłócili o jedzenie po wyjściu Hinaty, to wtedy rozumiem, ale nie przy niej, bo znając ją zacznie się obwiniać, że nie pomyślała o tym, że Naruto może siedzieć u Hideakiego. Wyjdzie na to, że poleci do domu i ugotuje mu coś, po czym wróci z powrotem, a Naruto już nie będzie, a kobieta będzie zawiedzona.
    Naruto, pamiętaj, że Hideaki to nie Sasuke i on ci tak łatwo jedzenia nie odda. No może i dałby, jakby nie miał luk w pamięci.
    Ooo, rozmowa zeszła na Sasuke. Hideaki, to ty nie wiesz jaki silny i okrutny jest Sasuke? Przecież sam tego doświadczyłeś na własnej skórze. Nie pamię…? Aaa, no tak. Przecież właśnie dzięki temu spotkaniu, nie pamiętasz dwóch lat swojego życia. Ach, wybacz. Czasami ludzie zapominają o ważnych rzeczach :)
    „Tak w ogóle, to dawajcie kasę” – nowe pokolenie hazardzistów się rodzi. Już nie zakładają się dla satysfakcji wygranej, ale o pieniądze. Co z nich wyrośnie? Tsunade? Kiba?
    „To są dzieci, kretynie” – mają czternaście lat, powinni być już dawno uświadomieni, co do czego służy.
    Nauka myślenia – nareszcie coś co warto umieć. W sumie przydałby się taki przedmiot w szkole, który uczyłby szybkiego, logicznego i poprawnego myślenia. Niestety szkoła nie uczy tego, co jest naprawdę ważne. Tego musimy się nauczyć w życiu.
    „Wie ktoś? Ktokolwiek? Nie?” – po pierwsze Sasuke jest strasznie zdenerwowany na Naruto i teraz odbija to sobie na geninach, widać to po jego słowach. A po drugie, tak, ktoś wie. Naruto, a to wielki wyczyn. W sumie jeśli on to wie, to powinni i inni, jednak wychodzi na to, że po raz pierwszy mógł poczuć się mądro i zabłysnąć swoją wiedzą :)
    Ryuji jak na zastępcę Sasuke uratował resztę. Już powoli myślałam tak jak Sasuke, że to banda gamoni. Zero myślenia. Ale jednak, trochę krzyku i zaczynają myśleć.
    Jednak stwierdzam, że Sasuke i Naruto, gdy byli młodzi, to umieli myśleć bardzo ambitnie i oryginalnie. Takie pomysły, na jakie oni wpadli podczas pierwszej walki z Zabuzą, rzadko się zdarzają w wieku późniejszym, patrząc za przykładem obecnych geninów, którzy mają czternaście lat, a Sasuke i Naruto wtedy byli dwa lata młodsi.
    Duuużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że Hideaki ,,w akcji" będzie większym komplemenciarzem, a on prosto z mostu przechodził do spotkania. Nie wiem czy dziewczyny po prostu łapały się na sam jego urok, czy to przez pobyt w szpitalu nieco spadły mu umiejętności we flircie. W każdym razie, inaczej sobie jego zaloty wyobrażałam. Na razie nie jest w stanie nikogo skojarzyć, ale może dzięki tym słonecznikom coś ruszy. Naruto przez tą rozmowę spóźnił się na trening geninów. Chyba nadal czuje się winny za stan, w jakim znalazł się Hideaki. Moim zdaniem niepotrzebnie, ale przecież to Naruto, on musi zrobić co w jego mocy :) Sasuke to trochę nie na rękę, chyba boi się powtórki z rozrywki. Z drugiej strony, ufa przecież Naruto i wie, że go nie opuści, dlatego nie musi tak desperacko go bronić. Nieźle go ta sytuacja wytrąciła z równowagi, geninom się oberwało. Ale finalnie wyszło im to na dobre, trochę ruszyli tymi łepetynami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, wkurzający jest Hideaki jak był wcześniej, no i właśnie nawet nie dopuszcza myśli że jednak mogła pojawić się dziewczyna, w której się zakochał, dla której nie myślał o innych dziewczynach... niebieskie oczy i blond włosy, no ciekawe co myśli patrzac na Naruto? przecież ten jest właśnie takim osobnikiem... brawo Ryuiji myślisz w koncu a już myślałam, że Sasuke zaraz wyzwie ich od gląbów... ale patrząc to uwczesni genini (przedewszystkim mówię o naszej szóstce) to by polegli od razu w walce przeciwko Zabuzie, Sasuke i Naruto byli młodsi o dwa lata od nich a właśnie potrafili się zgrać (choć nie trawili się) jeden rozumiał drugiego i potrafili coś na szybko wymyślić...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń