.

sobota, 27 lipca 2019

SauNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 51



Tsunade spojrzała uważnie na Hideakiego i zapisała coś w notatniku. Już wiedzieli, że nie pamiętał Naruto. Pytanie, co w ogóle pamiętał. Coś na pewno, bo nie zachowywał się jak osoba z całkowitą amnezją, która jest zagubiona i niepewna niczego.
– Jak się nazywasz? – zapytała.
– Hideaki Yoshida – odpowiedział machinalnie.
– Ile masz lat i którego się urodziłeś.
– Dwadzieścia jeden, piętnastego stycznia.
Tsunade spojrzał to na niego, to na dane w karcie pacjenta. Data się zgadzała, ale wiek nie. On miał dwadzieścia trzy lata. Nachyliła się nad nim i zaświeciła mu latarką w najpierw jedno oko, potem drugie. Źrenice reagowały prawidłowo.
Zerknęła na monitory. Mózg wykazywał aktywność, choć nie za dużą, bo pytania nie wymagały zastanowienia się.
– Wiesz, jak znalazłeś się w szpitalu?

– Chyba tak… – Hideaki zmarszczył brwi. – Wczoraj minęło pół roku po śmierci mamy. Poszedłem na cmentarz, a potem do baru. Za bardzo się upiłem i ostatnie, co pamiętam, to że straciłem równowagę i uderzyłem o coś głową. Chyba o kant stołu, ale nie jestem pewien.
Naruto spojrzał na Tsunade. Owszem, oboje wiedzieli, że matka Hideakiego zmarła. Ale trzy lata temu!
– To mogę już iść do domu? Zapomniałem pozamykać okna, a zapowiadali burzę piaskową.
– Hideaki…
Tsunade westchnęła ciężko. Patrzyła to na niego, to na monitory. Kiedy opowiadał o tym, co się według niego stało, mózg znacząco zwiększył aktywność, bo próbował sobie najwyraźniej przypomnieć jakieś szczegóły. Jeżeli to było jego ostatnie wspomnienie…
– Posłuchaj. Nie jesteś w Wiosce Piasku, a w Wiosce Liścia. Mieszkałeś tutaj. Do szpitala trafiłeś nie na skutek wypadku w barze, ale techniki genjutsu. Zapomniałeś pewne rzeczy.
Hideaki chciał już pytać, czy sobie z niego żartują, ale wtedy spojrzał w stronę okna. Zobaczył przez nie duże, zielone drzewo. W Sunie nie było takich drzew.
– Dziwne. Nigdy nie wybierałem się do Konohy. Nie znam tu nikogo.
– Znasz! – zareagował impulsywnie Naruto. – Naprawdę mnie nie pamiętasz?
– Naruto, uspokój się! – Tsunade spojrzała na niego ostro. – Hideaki, przykro mi, ale muszę ci to powiedzieć. Wszystko wskazuje na to, zapomniałeś ostatnie dwa i pół roku swojego życia. Wypadek w barze może mieć coś wspólnego z tym, że nie pamiętasz nic od tamtego momentu. Postaramy się przywrócić ci pamięć, ale musisz się uzbroić w cierpliwość. Może później, jak zobaczysz jakieś znajome miejsca lub rzeczy, coś ci się przypomni.
– Coś mi się przypomni… – powtórzył Hideaki, do którego jeszcze nie do końca wszystko dotarło.
– Teraz odpoczywaj. – stwierdzała Tsunade i ruszyła w stronę drzwi. Musiała dać znać Kakashiemu. – A ty, Naruto, też go nie męcz.
Naruto kiwnął głową i wstał. Może Tsunade miała rację, trzeba było dać Hideakiemu czas. Mimo to uczucie, że w ogóle go nie pamiętał, było dość przygnębiające.
– Ty, czekaj – usłyszał i poczuł chwyt za nadgarstek. – Jesteś Naruto Uzumaki?
– Tak! – Naruto ożywił się. – Pamiętasz mnie?
– Właściwie to teraz skojarzyłem, że widziałem w gabinecie Kazekage wasze wspólne zdjęcie. I chyba też kiedyś w jakiejś gazecie. Ale raczej nigdy cię nie spotkałem.
– Spotkałeś, ale później.
– Dobrze się znamy? – Hideaki znów spróbował sobie coś przypomnieć, ale nic to nie dało.
– Myślę, że nawet… – Naruto nie do końca wiedział, jak to ubrać w słowa – bardzo dobrze. Jesteś moim przyjacielem.
– Przyjacielem? Miałem kiedyś jednego przyjaciela w dzieciństwie, ale jego już nie ma.  Ogólnie faceci mnie nie znosili, za to bardzo lubiły mnie dziewczyny.
Naruto zastanawiał się, ile może mu powiedzieć, żeby za bardzo go nie obciążyć tymi informacjami. Tsunade kazała mu go nie męczyć. Póki co stwierdził, że nie powie mu o Sakurze. Innym razem.
– Ty też masz powodzenie, co? Jesteś legendą wojny, pewnie przebierasz w dziewczynach jak chcesz. Znasz jakieś ładne?
– Znam… Zaraz co? – Naruto zreflektował się.
Teraz przypomniał sobie, co o nim mówiła Temari. Był kobieciarzem i miał na koncie wiele złamanych serc. Czyżby przez tę amnezję wrócił stary Hideaki? Ten, którego poznał kilka miesięcy temu? Choć nie, wtedy tylko udawał, żeby go wkurzyć. Zależało mu na Sakurze. I przecież tak naprawdę on nie był taki. Sam poznał jego prawdziwą stronę. Wtedy, gdy tu wrócił, wyznał mu miłość, starał się o niego i chciał z nim być, Naruto widział, że nie kłamie.  
Pamiętał, jak go początkowo nie znosił. Był wyniosły, arogancki i zbyt pewny siebie. I podrywał na jego oczach wszystkie dziewczyny, mimo że miał Sakurę. Jakby sprawiało mu to jakąś satysfakcję. No i okazało się, że sprawiało, ale nie taką jak myślał.
Gdy się w końcu pogodzili, nagle z tego irytującego, wkurzającego i nieznośnego chłopaka zrobił się ktoś zupełnie inny. Wtedy zrozumiał intencje Hideakiego. Polubił go, ponieważ okazało się, że tak naprawdę chronił Sakurę.
Jak z takiej wzajemnej niechęci przeszło do przyjaźni? Chyba tak po prostu, jak zawsze. Naruto był w stanie zjednać sobie wszystkich i umiał też wybaczać wrogowi. Tamtej nocy był bardzo szczęśliwy, bo zyskał nowego przyjaciela. Który nie kpił z niego, a wręcz odwrotnie, zaproponował wspólne tworzenie trucizn. Rozmawiali, śmiali się i było bardzo miło.
Było. Bo kiedy Sasuke odciągnął go na bok i wręcz zażądał rozmowy na temat projektu w Radzie, Naruto się za bardzo spiął. Nie był na to jeszcze gotowy, chciał poczekać dwa trzy dni, jakoś to sobie poukładać.
Sasuke nie dał mu tej szansy. Dlatego musiał od razu powiedzieć wprost, o co chodzi. Może ujął to w złe słowa, może powinien jakoś inaczej, ale wtedy targały nim emocje. Domyślał się, że Sasuke się nie zgodzi. Ale mimo wszystko miał nadzieję, że powie coś w stylu: „zastanowię się”, „porozmawiamy o tym”. A w zamian tego z jego ust usłyszał beznamiętne, suche, zimne: „nie”.
Sasuke powiedział to, jakby odganiał natrętną muchę. Jakby ich związek nic nie znaczył.  Podświadomie wiedział, że to nieprawda, ale z drugiej strony to słowo: „nie” śniło mu się potem po nocach.
Nie chciał wracać do mieszkania. Z tego, co słyszał wiele razy od dziewczyn, to było tak, jakby ktoś odrzucił oświadczyny. Jasne, nie oświadczył mu się, ale to zaproponował, więc chyba na jego wychodziło. Czy po czymś takim ktoś wróciłby do domu i udawał, że nic się nie stało?
Naruto, mimo że starał się o Sasuke nie mówić, codziennie miał nadzieję, że ten do niego przyjdzie. Ale nie przychodził. A on… Hideaki zabierał go do laboratorium, pokazywał ciekawe rzeczy, nie drwił z niego, nie denerwował się, tylko spokojnie wszystko tłumaczył.  Naruto nawet nie wiedział, kiedy po raz pierwszy spojrzał na niego inaczej. Chyba wtedy, gdy chwycił go za podbródek i kazał mu się uśmiechnąć.
Potem poszło już szybko. Codziennie spędzali ze sobą dużo czasu, a Sasuke nadal się nie odzywał. Sakura przekazała mu jego słowa: że ma się nie wygłupiać i wracać do domu. Znała ich, więc chyba miała nadzieję, że się wścieknie i znów się najpierw porządnie potłuką, a potem pogodzą. Ale nie tym razem. Naruto nie czuł złości, tylko żal, że Sasuke tak go potraktował. Dlatego całą swoją uwagę zwrócił na Hideakiego.
No i się stało. Przebywając z nim i dobrze się bawiąc w jego towarzystwie, widząc, jaki dla niego jest, po prostu się zauroczył. Brakowało mu czyjegoś ciepła, takiej uwagi, tego, że ktoś go słuchał. To było zupełnym przeciwieństwem zimnego „nie” Sasuke.
Oczywiście wciąż go kochał. Codziennie na niego czekał, codziennie chciał, żeby przyszedł. Żeby coś powiedział i żeby wrócili razem do domu. Ale to się nie stało. Dlatego im dłużej czekał, tym bardziej zadurzał się w Hideakim. A on to w końcu odwzajemnił.
Wtedy, gdy oboje zrozumieli, do czego to zmierza, było już za późno, Dlatego wiedzieli, że nie ma innego wyjścia, jak się pożegnać. Hideaki miał Sakurę, on Sasuke. Wrednego, oziębłego Sasuke, którego jednak kochał. Nie mógłby być z kimś innym. Za dużo ich łączyło.
Sasuke też w końcu coś zrozumiał i wreszcie do niego przyszedł. To, co mu wtedy powiedział… Naruto nie sądził, że będzie go na to stać. Ale jednak. A potem zabrał go do domu. Ich domu. To było coś, o czym zawsze marzył. W tamtym momencie zdał sobie sprawę, że nigdy z nikim innym nie byłby szczęśliwy. Może na chwilę. Ale tylko na chwilę.
Hideaki jednak najwyraźniej myślał o tym zupełnie inaczej. Wrócił. Wrócił i wyznał mu miłość. Ale Naruto, mimo całej sympatii, go nie kochał. Kochał Sasuke. I miał świadomość, że to, co się stało, było w dużej mierze jego winą. Mógł tego w ogóle nie zaczynać. Kiedyś Hideaki, gdy już byli spakowani przed wyjazdem do Suny,  powiedział, że to był błąd, że w ogóle tu z Sakurą przyjechali. Nie do niego to mówił, raczej sam do siebie, myśląc, że nikogo nie ma w pokoju. Ale Naruto, który stał w drzwiach od kuchni, usłyszał. Na początku było mu trochę przykro, ale z perspektywy czasu i po tym, co się stało, doszedł do wniosku, że  Hideaki miał rację. Lepiej byłoby, gdyby nigdy się nie poznali i nigdy nie doszłoby do tego wszystkiego. Nikt by nie cierpiał.
 Naruto spojrzał jeszcze raz na Hideakiego. Mimo amnezji wydawał się być bardzo pewny siebie. Jednak wiedział, że on teraz nie jest sobą. Nie był tym, którego tak naprawdę zdołał poznać. Dlatego czuł, że muszą, po prostu muszą  przywrócić mu pamięć.
Hideaki jeszcze raz rozejrzał się dookoła, a wtedy jego wzrok przykuły słoneczniki. Zawiesił na nich wzrok, wpatrując się dłuższą chwilę. A potem zupełnie nagle krzyknął, zmarszczył twarz w grymasie bólu i chwycił się za głowę.
Krzyk zaalarmował personel, który od razu znalazł się w sali. Została też bezzwłocznie wezwana Tsunade.
Gdy tylko weszła, jak zwykle zamaszyści zarzucając swoim zielonym płaszczem, spojrzała na monitory, potem na Hideakiego i Naruto.
– Co się stało?
– Nic… – Hideki nadal marszczył brwi, ale ból jakby mijał. Podniósł się na łóżku. – Te słoneczniki. Nie wiem, miałem dziwny przebłysk z jakimś ogrodem, ale nic więcej poza tym nie pamiętam.
– Połóż się – zarządziła Tsunade. – A ty, Naruto, wyjdź. Musze mu zrobić kilka badań.

*

Kiedy Shikamaru dostał wiadomość, że Temari wraca do Konohy, podjął pewną decyzję. Ona za dużo wiedziała, a z racji tego, że to nie była tajemnica wagi państwowej, musiał ją wyprzedzić, zanim zacznie plotkować z innymi dziewczynami.
Dlatego tego właśnie wieczora zebrał wszystkich przyjaciół, poza Naruto i Sasuke oczywiście, w swoim domu. Pousadzał ich na kanapie, krzesłach, a potem sam usiadł na stole naprzeciwko nich i opierając łokcie na kolanach, złożył ręce w piramidkę.
– Słyszeliście różne plotki – zaczął. – O tym, co rzekomo Sasuke zrobił co poniektórym ludziom. To, co wam teraz powiem, nie jest plotką. Pamiętacie Hideakiego?
Niektórzy spojrzeli po sobie, ale pokiwali głowami.
– Kto by go nie pamiętał – uśmiechnęła się Ino. – Jest taki przystojny.
– Tak więc… – Shikamaru kontynuował. – Hideaki niedawno wrócił do Konohy i… Eh, to i tak wyjdzie na jaw. Starł się z Sasuke. Tak bardzo, że trafił do szpitala i częściowo stracił pamięć.
– Ale że pobili się? – zapytał Kiba. – Co za idiota z tego Hideakiego.
– Jakbyś nie pamiętał, ty kiedyś wyzwałeś na pojedynek Naruto – zauważył Shino.
Kiba tylko prychnął. Fakt, to wtedy nie było zbyt mądre, ale był na niego wkurzony. Zresztą, Naruto to Naruto, nie zrobiłby im krzywdy, a Sasuke z tymi swoimi przerażającymi technikami...Te jego oczy z Sharinganem były czasami naprawdę przerażające, tylko dureń mógł chcieć walczyć z nim na poważnie.
– Sakura wie? – zapytała zaniepokojona Hinata. Martwiła się o nią, od kiedy wyjechała bez słowa.
– Tak, wie, ale…. Oni rozstali się – wytłumaczył Shikamaru. Musiał, bo i tak prędzej czy później dowiedzieliby się od Temari.
– Coo?! – krzyknęły jednocześnie Ino i Tenten.
– Ciekawe, o co się pobili – zastanowił się Sai.
– To już jest sprawa między nimi – uciął szybko temat Shikamaru. Wiedział, że gdy Sai zacznie snuć swoje domysły, nic dobrego z tego nie wyniknie. Tym bardziej, że nikt, ani on, ani Naruto, ani najpewniej Sakura, nie chcieliby, żeby reszta wiedziała,  o co poszło.
– Co to znaczy, że częściowo stracił pamięć? – zaczął dopytywać Lee.
Jemu kiedyś też wydawało się, że stracił pamięć, a to był po prostu mocny alkohol, po którym nie pamiętał ani tego, co robił, ani tego, co się działo naokoło. Dobrze, że miał świetnych przyjaciół, którzy potrafili go nieco okiełznać i nie pozwolić robić skrajnych głupot. Przynajmniej tak mu potem mówili.
– To znaczy, że w ogóle nie będzie was pamiętał – wyjaśnił znów Shikamaru. – Dlatego chciałbym…
– Nawet moich poradników? – wtrącił zaskoczony Sai.
Był niepocieszony. Hideaki okazał się takim świetnym kompanem, jeżeli chodzi o jego książki. Lubił je i mu kibicował. Pogratulował mu i powiedział, że dzięki nim wiele się dowiedział o mieszkańcach Konohy. A Sai, jako pisarz, bardzo sobie cenił takie szczere opinie.
– Ty kretynie! – Ino walnęła go w łeb. – Ten chłopak stracił pamięć, a ty gadasz o tych cholernych poradnikach?!
– Ej, no, moja piękna, nie złość się. – Sai odsunął się odrobinę. – Zaniosę mu kilka, może sobie coś przypomni.
– Myślę, że powinniśmy go odwiedzić – zaproponowała Hinata. – Nie ma tu nikogo.
Shikamaru kiwnął głową. W końcu jakiś głos rozsądku.
– Myślę, że powinniście, ale po ustaleniu z medykami. Ponoć widok znajomych ludzi miejsc i rzeczy będzie mógł mu pomóc.


3 komentarze:

  1. Dzięki ci, że zostawiłaś pamięć Hideakiego usuwając tylko (albo aż) dwa lata jego życia. W sumie wymazałaś mu pamięć o wszystkich mieszkańcach Konohy licząc Sakurę. I o ile cieszę się, że Hideaki zapomniał o Naruto, to nie mogę przeboleć tego, że nie będzie znał Sakury. Teraz Sakura została skrzywdzona przez jej dawnego chłopaka, który jej nie pamięta i nie wie jak ją bardzo skrzywdził. W sumie jestem ciekawa ich spotkania, ale jednak mam nadzieję, że prędzej czy później Hideaki odzyska pamięć. Tylko co potem? Da sobie spokój z Naruto? Raczej tak, bo przecież tym całym zdarzeniem odkrył, że walczy bezsensownie, że nawet jeśli Naruto chciałby być z nim (a to nigdy się nie zdarzy, nie ma takiej opcji), to Sasuke nie da tak łatwo odejść Naruto od siebie. Jeszcze teraz nie pamiętając o Naruto i Sasuke i jak razem skrzywdzili Sakurę, nie myśląc o „zemście” na nich za to, może ich poznać od całkiem innej strony. Może zmieni zdanie? Zauważy ich wielką, silną więź i nie spróbuje ani nawet nie pomyśli o tym, aby jakkolwiek spróbować ich rozdzielić.
    Ciekawie się czytało moment jak Hideaki nie został jeszcze uświadomiony gdzie jest. Ta jego amnezja była zabawna, choć nie powinna, to mnie rozbawiła. Ta jego pewność, że jest w Sunie, że musi iść zamknąć okna. Z drugiej jest to przerażające jak działa ludzki umysł. Potrafił się cofnąć wspomnieniami do trzech lat i pamiętać, że tego i tego dnia zapomniał zamknąć okna. Ale nie ma się co dziwić, skoro to jego ostatnie wspomnienia, a on jest święcie przekonany, że nie minęł od tego zdarzenia dzień.
    Jeśli Naruto nadal będzie taki impulsywny, to powie kiedyś za dużo. A chyba nie chcemy, żeby system Hideakiego się przegrzał od nadmiaru informacji. Małymi kroczkami go uświadamiać, pokazywać „znajome” miejsca, poznawać tych samych ludzi, a dzięki temu za tydzień czy za miesiąc (może dłużej, ale po co czekać do tego co nieuniknione) coś przypomni sobie Hideaki, jak nie wszystko. Mam nadzieję, że kiedy Hideaki odzyska pamięć (a to jest wiadome), to naprawdę zrozumie swój błąd, a nie rzuci się z pięścią na Sasuke co zrobił. No ale drugi raz chyba się nie odważy stanąć z nim do walki. Wie przecież, że nie ma szans.
    Ach, ta naiwność Naruto „Pamiętasz mnie?”. Naruto, każdy wie kim jesteś, uczą o tobie w szkołach. To nic nadzwyczajnego, że chłopak cię kojarzy. W końcu uratowałeś świat. Jesteś bohaterem.
    A jednak amnezja Hideakiego przynosi plusy i minusy. Dawny Hideaki powrócił, jest kobieciarzem. Nie poznał nigdy Sakury, więc jego zdanie o związkach jest negatywne. Nie miał kto go zmienić. Oj, oby Hideaki jednak odzyskał pamięć, bo naprawdę go polubiłam. Wkurzał mnie, ale jednak czułam do niego sentyment. Ale jeśli teraz będzie flirtował z każdą piękną kobietą, to nie wiem czy to wytrzymam. Nienawidzę takich osób.
    Cholera, człowiek myśli, że już wyrwał się z tej części opowiadania, kiedy to zimne, okrutne „nie” odeszło w nie pamięć, a ono nagle powraca jak bumerang. I nadal ono boli jak się to czyta, nadal ma się łzy w oczach, nadal w sercu coś ściska. Dlatego proszę, aby już do tego nie wracać, nie wspominać, zostawić to w przeszłości.
    Nie ma to jak streścić kilkanaście rozdziałów w jeden, aby przypomnieć czytelnikom co się stało wcześniej (nie żebyśmy o tym nie pamiętali). W sumie można ten rozdział dać Hideakiemu, temu który nie stracił pamięci, do przeczytania. Wtedy poznałby swój błąd w myśleniu i dał sobie by spokój w rozwalaniu SasuNaru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha! Mamy punkt zaczepienia. Może nie pamięta Naruto, ale słoneczniki tak. Czyli że musi pamiętać ostatnie zdarzenia. Może jak zobaczy Sasuke to też coś poczuje? Albo ogród? W końcu to tam wyznał miłość Naruto, będzie się ono z nim kojarzyć. O! Do laboratorium też można go zabrać. Tam przecież spędzał godziny z Naruto. Jeżeli sam widok Naruto nie przywrócił mu wspomnień albo cokolwiek mu przypomniało, to może miejsca, rzeczy czy zdarzenia, które kojarzą się z Naruto, przypomną mu o wszystkim.
      Kurcze, tak się zafiksowałam w te wydarzenie, że kompletnie zapomniałam o tym, że przyjaciele Naruto o niczym nie wiedzą. Aż się zaskoczyłam. Nadal wszystkiego nie wiedzą, ale to co poznali powinno im starczyć. Temari też nie wie wszystkiego, ale coś tam więcej od Sakury się dowiedziała. I tak myślę, że jak wróci do wioski, to i cała Konoha się o tym dowie. Nie żebym brała cię za plotkarę, Temari :) W sumie tylko Shikamaru wie o wszystkim. No ale nie ma się co dziwić, w końcu ma się ten genialny umysł.
      Sai i jego poradniki lepiej, żeby się nie zbliżały do Hideakiego. Dla dobra Naruto i Sasuke. Sai umie świetnie opowiadać, tyle że dobrze by było, gdyby jednak nic nie mówił. Naruto pewnie na razie nie chce, aby Hideaki się dowiedział o jego związku z Sasuke. Po tym, że Hideaki pytał się o dziewczyny Naruto, stwierdzam, że nie pamięta o SasuNaru. Myślałam na początku, że jednak dosięgły plotki (znaczy nie plotki, bo to prawda) w Sunie o związek dwóch bohaterów wojennych. Ale pewnie Hideaki pamięta do tego okresu, kiedy krótko po nim wyszedł na jaw przed całym światem związek Naruto i Sasuke. W końcu to było mniej więcej dwa lata temu. No może trochę więcej. A on nie pamięta 2,5 więc samo przed się mówi o tym, że nie pamięta o tym. (Jak teraz czytam ten akapit to sama siebie nie zrozumiałam co chciałam napisać. Mam nadzieję, że choć trochę zrozumiesz z tego mojego zagmatwania)
      Oj, nie mogę się doczekać kolejnych reakcji Hideakiego na spotykanie się z nowymi/starymi znajomymi, miejscami. Ciekawa jestem na co jeszcze zareaguje przebłyskami i bólem głowy.
      Duuużo weny
      Juliet

      Usuń
  2. Hejka,
    wspaniale, ciesze się że tylko dwa lata stracił Hideaki (bo mogło być znacznie gorzej), ale można sobie wytłumaczyć to tak że tamten upadek miał trochę wspólnego, bo tak jakby wrócił do tamtego czasu, wielka szkoda bo za dużo nie można mówić jaki był, jak się zachowywał, a właśnie od czasu Sakury zmienił się już nie byl kobieciarzem, nie był irytyjacy...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń