.

piątek, 5 lipca 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 38




ANBU spojrzeli po sobie, choć z racji tego, że mieli maski, nic nie dało się wyczytać z ich twarzy.
– Zdajesz sobie sprawę, że jeżeli podejmiesz z nami walkę, a potem opuścisz wioskę, będziesz zbiegiem?
– Sasuke, nie, nawet się nie waż uciekać z wioski!
To zdyszany Naruto zeskoczył z dachu i stanął obok niego. Wszędzie go szukał, aż w końcu znalazł w miejscu, w którym najmniej by się go spodziewał, bo było oczywiste i pierwsze do sprawdzenia przez ANBU.
– Nie wybieram się nigdzie. Ale też nie dam się aresztować.
– Sasuke Uchiha, złamałeś jedną z zasad, dzięki której warunkowo cię ułaskawiono. Użyłeś techniki Tsukuyomi na mieszkańcu wioski.
– Nie. Nie złamałem. Hideaki nie jest mieszkańcem Konohy tylko Suny.
ANBU znów spojrzeli po sobie. Tym razem, mimo masek ich konsternacja była wyraźnie nie tyle widoczna, co wyczuwalna. Sprawiali wrażenie, że są jeszcze bardzo młodzi i niedoświadczeni.
– Taki dostaliśmy rozkaz, dlatego musimy cię…
– Nie wiem, co za idiota go wydał – prychnął Sasuke.

– Nasz dowódca! – zapieklił się jeden z ANBU i gdyby nie brak Akamaru, Sasuke pomyślałby, że to Kiba. Niby elitarne jednostki, a przyjmowały takich głąbów.
– Dobra, ułatwię wam zadanie. Pójdę z wami, ale chcę rozmawiać z Kakashim – zażądał beznamiętnym tonem.
Naruto, patrząc na to wszystko, naprawdę nie wiedział, co powiedzieć. A to się bardzo rzadko zdarzało. Sasuke, mimo tego co zrobił, stawiał warunki ANBU? On się chyba naprawdę  nigdy nie zmieni.
Był rozbity. Z jednej strony Sasuke zachował się karygodnie, z drugiej nie chciał, żeby trafił do aresztu. Nawet na chwilę. Aż za dobrze pamiętał, czym skończyło się ostatnie aresztowanie. Sasuke omal nie zginął. Gdyby go wtedy nie wyciągnął z tego płonącego budynku, to teraz zamiast cieszyć się wspólnym domem, odwiedzałby go na cmentarzu.
– Sasuke ma rację – wydusił, choć z trudem. – Hideaki nie jest mieszkańcem Konohy.
Mówiąc to, poczuł się okropnie. Było mu naprawdę ciężko, bo Hideaki stał się jego przyjacielem, a teraz nadal był nieprzytomny. Jednak inaczej nie potrafił. Mimo że był wściekły na Sasuke, nie mógł pozwolić, żeby znów go uwięzili.
– Dobrze, zaprowadzimy cię do Hokage. – W końcu jeden z ANBU kiwnął głową. – Ale to – pokazał czarną opaskę na oczy – jest warunkiem.
Naruto już chciał protestować, ale ANBU uniósł rękę, dając tym samym do zrozumienia, żeby nic nie mówił.
– Hokage sam zdecyduje co z tobą zrobić – zwrócił się do Sasuke. – Jednak w tym momencie stanowisz za duże zagrożenie.

*

Sasuke, siedząc w pomieszczeniu, słyszał kroki. Ktoś chodził w tę i z powrotem. Nie mogli być w gabinecie Hokage, bo ANBU sprowadzili go po schodach na dół, więc to pewnie jakeś archiwum. Raczej tak, bo mimo lokalizacji nawet zapach zakurzonych papierów na to wskazywał.
– Sasuke – usłyszał w końcu głos Kakashiego. – Zawsze myślałem, że jesteś geniuszem. Ale ty jesteś po prostu idiotą.
– Hn – prychnął Sasuke. – Nie zrobiłem niczego, co…
– Zamknij się – warknął Kakashi.
Po chwili zirytowany dezaktywował pieczęć i zerwał mu opaskę z oczu. Spojrzał na niego.
Sasuke zamrugał, znów przyzwyczajając się do światła.
– Sasuke, po raz kolejny zrobiłeś coś, za co powinieneś trafić do więzienia. Tak źle ci we własnym domu, że wolisz celę za kratkami? Umawialiśmy się na coś.
– Hideaki nie jest mieszkańcem wioski – powtórzył Sasuke to samo, co powiedział ANBU.
– Tak, już słyszałem to wytłumaczenia, zdano mi raport. Tylko dlatego jesteś teraz tu, a nie w więzieniu.
– Nie możecie mnie aresztować za złamanie zakazu, bo go nie złamałem.
– Jak nie przestaniesz być taki arogancki, to ja ci zaraz znajdę kilka powodów, za które jednak będę mógł to zrobić. Starszyzna z pewnością się ucieszy.
– Hideaki jest z Suny.
 – Tak, Hideaki jest z Suny, ale jest też naszym gościem. Sasuke, do cholery, zgodziłem się na twoje ułaskawienie, poświadczyłem za ciebie, a ty robisz takie rzeczy? Może powinienem wypisać ci tamte zasady na czole, żebyś codziennie je widział w lustrze?
– Znam zasady, wiem, na co się zgodziłem – powiedział twardo Sasuke. – I nie było wtedy mowy o ludziach z innych wiosek. Domyślam się nawet dlaczego. Gdyby ktoś, kto miał być gościem, okazał się wrogiem, musiałbym walczyć, prawda?
– Tak – powiedział niechętnie Kakashi. Fakt, tu Sasuke trafił w sedno. – Jednak, o czym dobrze wiesz, Hideaki nie jest wrogiem, ma tu przyjaciół i jest blisko związany z jedną z osób z Konohy.
– Taa, z jedną na pewno – mruknął Sasuke i zacisnął lekko ręce, gdy przypomniał sobie, jak Hideaki całował Naruto. A ostrzegał go, żeby się nie zbliżał. Nie, naprawdę, to było tak bezczelne, że Tsykuyomi to na niego chyba jednak za mało.
– Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, co mu zrobiłeś? Gdy twój brat zastosował to samo genjutsu na mnie, byłem nieprzytomny przez kilka dni. Do dziś pamiętam ten horror. Medycy mówią, że to cud, że nie doznałem uszkodzenia mózgu.
– Gdyby on miał jakikolwiek mózg, trzymałby się z daleka od… – Sasuke zamilkł, gdy zdał sobie sprawę, że powiedział niedużo. – Zresztą nieważne.
– A właśnie, że ważne! O co wam poszło? Od kogo miał się trzymać z daleka?
– Od nikogo.
– Sasuke, szlag mnie zaraz trafi! – Kakashi uderzył pięścią w stół. – Nie wypuszczę cię, dopóki się nie dowiem, o co chodzi. Nie mów, że ci się odwidziało i nagle jesteś zazdrosny o Sakurę. Z tego co wiem, ty potrafisz bardzo szybko zmieniać zdanie.
 Nie. Ale to jest sprawa pomiędzy mną a Hideakim. Nie muszę się tłumaczyć.
– Co pokazałeś mu w genjutsu, że skończył w takim stanie? Co ten chłopak musiał przeżywać?
– To, na co zasłużył – warknął Sasuke. – I nie będę więcej o tym mówił.
– Dobrze, jak chcesz. Może jak pomieszkasz kilka dni w tym pomieszczeniu, zmienią ci się priorytety.
Sasuke wzruszył ramionami. Trudno, przeczeka to. Kakashi w końcu zmięknie.
– Mogę zobaczyć Naruto? Muszę z nim poroz…
– Nie.
– Nie? – Sasuke spojrzał na niego zaskoczony. – Jak to nie? Dlaczego nie?
– Po prostu nie.  

*

Naruto zaraz po tym, jak zabrali Sasuke do Głównej Siedziby Wioski, sam się tam zjawił. Niestety, nie zastał nikogo w gabinecie Hokage. Czekał chyba z godzinę, chodząc wzdłuż korytarza, zanim w końcu Kakashi przyszedł. Był wyraźnie zirytowany.
– Kakashi-sensei, gdzie jest Sasuke?! – zaczął od razu zadawać pytania. – Co mu zrobiliście? Coś mu grozi?!
– Właź do środka i nie drzyj się na korytarzu! – Kakashi wepchnął go przed sobą i zamknął drzwi. – Siadaj.
Naruto usiadł i przez chwilę się nie odzywał. Kakashi naprawdę chyba nie miał humoru.
– Naruto – usłyszał po dłuższej chwili. – Wiem, że byłeś świadkiem tego ataku Sasuke i to ty przyniosłeś Hideakiego do szpitala.
Naruto kiwnął głową.
– Co takiego się stało, że Sasuke posunął się do użycia Tsukuyomi? Hideaki pierwszy go zaatakował?
Naruto chwilę się zastanawiał, co ma odpowiedzieć, czy nie skłamać, ale w końcu pokręcił głową.
– Nie. On się po prostu bardzo zdenerwował. Ale to była moja wina. Nie powinienem był pozwolić… No po prostu Hideaki nieświadomie go sprowokował.
– Czym takim go sprowokował? – Kakashi nie odpuszczał.
Naruto spuścił głowę. No bo jak miał to wytłumaczyć? Że swego czasu zauroczył się w Hideakim i wyszło tak, że on się w nim zakochał? A Sasuke był zazdrosny i… Zacisnął pięści. To nie tak miało być.
– Posłuchaj. – Kakashi postanowił spróbować inaczej. – Rozumiem, że będziesz chciał za wszelką cenę bronić Sasuke, ale pomyśl o Hideakim. Wiem, że się zaprzyjaźniliście. A teraz on leży w śpiączce i nie wiadomo, czy w ogóle się obudzi.
– Wiem o ty! – Naruto, słysząc to, nie wytrzymał. – Widziałem go!
– W takim razie, skoro to twój przyjaciel i zależy ci na nim, powiedz, co się stało.
– Niby jak ma mu to pomóc?
– W tego typu genjutsu często ważne jest to, co mógł w nim zobaczyć, bo wtedy łatwiej zdiagnozować, na jaką część mózgu zadziałało – wyjaśnił spokojnie Kakashi. – Sasuke nie chce mówić, coś ukrywa, zupełnie jakby się czegoś wstydził.
– Nie wiem, co mu pokazał, ale...
Naruto pokręcił głową. Nie chciał wyjawiać, o co Sasuke tak się wściekł, ale jeżeli to miałby uratować życie Hideakiego, to chyba nie miał wyboru.
– On po prostu zobaczył, jak… no bo Hideaki chyba się w mnie zakochał i… – zamilkł.
Spuścił wzrok na ręce, które teraz zaciskały się na sobie nerwowo. Było mu tak głupio, tak strasznie głupio, że nie mógł spojrzeć Kakashiemy w oczy. To ich dawny sensei, a obecny Hokage. Jak miał z nim rozmawiać na takie tematy. To było zbyt krępujące.
Kakashi też milczał. I zastanawiał się. Kiedy wybuchły plotki o rozstaniu Naruto z Sasuke, od razu pojawiły się też takie, że zamieszkał z Sakurą i Hideakim. Ponoć spędzali razem dużo czas. Wcześniej nie wiedział na czym, dopiero niedawno Shikamaru powiedział mu, że Hideaki uczył Naruto tworzenia trucizn. To było dość zaskakujące. Naruto i trucizny. On podstawowych roślin nie rozróżniał, posadził mu w ogródku jałowiec zamiast tui. Jeżeli ciągle przebywali razem, wtedy musiało się coś wydarzyć. I jeszcze teraz Hideaki wrócił do Konohy sam… Kakashi nie był głupi, sprawnie połączył fakty.
– Musze iść do szpitala i porozmawiać z Tsunade. Te informacje mogą być przydatne – wstał zza biurka i wziął do ręki jakieś dokumenty.
– Mogę odwiedzić Sasuke? – zapytał Naruto.
– Nie. On posiedzi sobie sam i przemyśli swoje postępowanie.




16 komentarzy:

  1. Niby ANBU takie potężne, a jednak ciężko myślą. W sumie w anime też tak było. Najlepsza akcja z ANBU to była, jak Orochimaru walczył z Sarutobim, a jednostki elitarne tylko patrzyły się i przyglądały. Pokazuje to ich potęgę i siłę.
    Sasuke dobrze, że walczy, bo słusznie. Jest niewinny. Jednak mógł okazać trochę skruchy. Teraz Kakashi będzie go przetrzymywał dopóki nie zmądrzeje. Ale w sumie wymyślił dobry sposób odseparowując go od Naruto, bo to da dużo do myślenia Sasuke, zwłaszcza, że będzie chciał z nim się spotkać jak najszybciej.
    Jestem bardzo ciekawa co mógł pokazać Sasuke Hideakiemu. Skoro Hideaki kocha Naruto to może coś SasuNaru, ale nie myślę, żeby Sasuke zdał się na ten czyn. Nic mi nie wpada do głowy. Kompletna pustka.
    „Nie? Jak to nie? Dlaczego nie?” – chyba uderzono w dumę Sasuke. Nie spodziewał się, że ktokolwiek może mu odmówić, a tu nagle takie coś. I co, Sasuke? Miło tak jest usłyszeć odmowę i nic po za tym? Może zrozumiesz coś dzięki temu.
    Wiadomo, Naruto wygadał się. Jednak na pewno dla niego było to trudne przyznać przed dawnym senseiem, że „uwiódł” chłopaka Sakury. Jakimś honorowym gestem to nie jest. Ale ze względu na stan zdrowia Hideakiego przyznał się. Ciągle wyczuwam jakieś fale HideNaru (słabsze bo słabsze, ale są). Trzeba je wyciszyć. Jednak na szczęście obok nich pojawia się SasuNaru, więc jakoś można to znieść.
    Kakashi uparł się na to, aby nie dopuścić tej dwójki do siebie. Dobra, okej, chce ukarać Sasuke, ale przy tym krzywdzi też Naruto, a on jest niczemu nie winny. Znowu się rozstali. Oni ani chwili spokoju nie mają dla siebie. Kilka dni i dzieje się coś poważnego.
    Dzisiaj krótko i bez składu, ale czasu mało. A jutro nie będę miała czasu. Troszkę chaos powstał, ale mam nadzieję, że to co najważniejsze ujęłam.
    Duuużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mój brat się zawsze śmiał z ANBU, że padają na jeden cios, a niby elita.
      Fakt, to prawda, Sasuke nie złamał zakazu, ale zrobił komuś poważną krzywdę. Sam po sobie wie, co to znaczy Tsukuyomi. Co widział Hideaki, będzie.
      No własnie miał usłyszeć taką samą odmowę, jaką kiedyś dał Naruto.
      Sasuke musi sobie za karę posiedzieć w kącie:)
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  2. Ok, to jak ustaliłyśmy, zamieszczam komentarz tutaj. Jak już pisałam - naszła mnie jakaś taka ochota na SN i cieszę się, że miałam co czytać. Tak się wciągnęłam, że nawet nie wiem kiedy minął dzisiejszy dzień. Ale jak mam być szczera, to mam trochę mieszane uczucia co do niego.
    Może wyjść trochę chaotyczny, bo pisałam go spontanicznie. W miarę możliwości postaram się go uporządkować.

    Może na początku omówię wątek z legalizacją małżeństw. W Hidenie nie było takich problemów, a tutaj, do obecnej akcji pasuje idealnie. Raz dlatego, że pokazuje realne problemy przed jakimi stanęli Naruto i Sasuke, kiedy się ujawnili, dwa, że to ciekawy wstęp do przyszłości Naruto - piastowaniu urzędu Hokage. Rada, ich dyskusje i wątpliwości - super wyszły te sceny. Podobał mi się też strach Naruto przed tym, jak miał zaproponować ślub Sasuke, chociaż tutaj zabrakło mi rozbudowania tego o jego własną refleksję. Z pomysłu Shikamaru szybko przeszliśmy do tego, jak Naruto powiedział o tym Sasuke. Dopiero później, jak Sasuke i Naruto sobie wszystko wyjaśniali, okazało się, że Naruto sobie to przemyślał. Tych jego przemyśleń brakowało mi właśnie na początku, żeby przejść przez ten opis, jak układa sobie wszystko w głowie. Nie tylko, jak boi się tego, jak mu to powie.
    Inna sprawa, fragment odnośnie ślubu Ino:
    "– Nie wiem, po co to komu – wzruszył ramionami.
    Nie zauważył, że Naruto spuścił nieco głowę, a Sakura wyglądała, jakby miała ochotę znów mu przywalić."
    Tu była bardziej mowa o weselu niż o ślubie. Naruto znał Sasuke najlepiej ze wszystkich, dla niego takie podejście Sasuke powinno być oczywiste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z tą legalizacją małżeństw i strachem Naruto, powinnam była wcześniej dać te jego przemyślenia, byłoby bardziej spójne i od początku byłoby wiadomo, że ona naprawdę tego chce.
      W ogóle na początku nie miałam pomysłu na to jak Naruto ma mu o tym powiedzieć.
      Sasuke chodziło ogólnie o ślub i wesele, a Naruto z racji tego, że był pod presją tego, że musi z nim o tym porozmawiać, tak to odebrał.

      Usuń
  3. Już kiedyś pisałam Ci, że bardzo lubię w Twoich opisach szczegóły. One czynią świat przedstawiony realnym, jakby naprawdę gdzieś istniała Konoha. Jakby była "żywym organizmem". Począwszy od opisów np. ślubu czy domu, po (tego w Hidenie nie pamiętam) opis tych wszystkich spraw prawniczych - jeśli chodzi o załatwianie domu, czy rzeczy związane ze legalizację małżeństw, albo to, że Gaara udzielił Hideakiemu zgody na 3-letni pobyt. Wprowadza to do fika taki realizm i sprawia, że akcja nie kręci się tylko wokół emocjonalnych rzeczy. A właśnie, z jednym nie mogę się zgodzić - jak Naruto przekonywał Sasuke do ślubu. W szpitalu miał dostęp do informacji - z tego co pamiętam, jedyne czego nie chcieli mu powiedzieć, to to że Sasuke przez to, że się nie budził, mógł zostać odcięty od aparatury. Oni mieli tak duże wpływy i byli tak silni, że akurat takie problemy zwykłych ludzi ich nie dotyczyły.
    A i jeszcze te opisy o roślinach! (Tutaj, żebym nie zapomniała jeszcze wspomnę o liście Hideakiego, w którym pisał o jakimś związku, który ma wpływ na hormony. Genialna metafora!).

    Sai jak zwykle niezawodny. Jak już pisałam, opis ślubu był przeuroczy. Jakoś bardzo mi do nich pasował - Ino, przemowa i w ogóle fakt, że Sai stał się w Konoha kimś znanym, poczytnym autorem poradników :D To takie przyjemne wyłamanie ze świata ninja.

    Tak jak już pisałam, podobało mi się, jak wykreowałaś geninów. Stworzyć takie dzieciaki, które idealnie pasowałyby do tego świata to wyzwanie. Sasuke i Naruto jako nauczyciele też są rewelacyjnie wyokreowani. Szczególnie podobał mi się ten smaczek o tym, że Naruto traktuje ich drużyny jak jedną 6 osobową i że pobłaża drużynie Sasuke. No idealnie to do nich pasuje.

    Uwielbiam czytać te wszystkie rozmowy między ich paczką. Nie raz aż parsknęłam śmiechem, jak przeczytałam, jak ktoś komuś odpowiedział. Genialne fragmenty, każdy jeden jest perełką.

    Jeżeli chodzi o odbudowanie klanu muszę przyznać, żę wymyśliłaś to po prostu idealnie! No to jest dla nich świetne rozwiazanie i też fajne jest to, że dopiero poznaliby dziecko jak ma 12 lat, bardzo ciekawy pomysł i taki no... pasuje mi do tego wszystkiego. Z tym noworodkiem w ogóle sobie nie wyobrażałam Sasuke i Naruto, a już z takim dzieciakiem bardziej. Pamiętam, jak się nad tym głowiłyśmy :)

    Ok, to teraz przejdźmy do konkretów. W tym opowiadaniu największy problem mam z 2 rzeczami: z wątkiem SasuNaru i z postacią Hideakiego.

    Dla mnie ich kłótnia i to rzekome "rozstanie" są mocno przesadzone i niekanoniczne.
    Zaczełam czytać jakoś od 7-8 rozdziału, bo resztę czytałam wcześniej. Nie wiem, czy wcześniej zaznaczałaś to, że jest między nimi kryzys. Pamiętam, że był fragment o tym, że Naruto przez natłok obowiązków nie miał czasu dla Sasuke, ale że w końcu to rozwiązali. Może były jeszcze jakieś symptomy, a ja już ich nie pamiętam?
    A później pojawił się kawalerski i pamiętne słowa Sasuke "moje mieszkanie". Podziałały na Naruto tak, jakby był jakąś nastolatką z okresem. Przyznam, że zaskoczył mnie jego... foch? Naruto usłyszał już tyle przykrych słów od Sasuke, że naprawdę jakieś przejęzyczenie nie powinno zrobić na nim wrażenia. A uważam, że te słowa bardziej powinny być potraktowane jako przejęzyczenie, bo raz - Sasuke był wściekły, dwa - Sasuke z natury się rządzi i jest arogancki, trzy - Naruto naruszył coś, co było bardzo ważne dla Sasuke, jego dom. Sama, widząc coś takiego, zareagowałabym jak Sasuke. Do Naruto bardziej by mi pasowało, gdyby wygarnąłby mu to (bo przecież ile razy się kłócili), niż tłamsił to w sobie, a później żalił się Sakurze. Takie rzeczy do niego nie pasowały, takie dołowanie się i co najważniejsze branie słów Sasuke tak bardzo do siebie. Zwłaszcza, że nic nie wskazywało na to, że Sasuke zachowywał się tak wcześniej. To był ich "dom", mieszkali razem 2 lata, jedna taka sytuacja naprawdę nie wpłynęłaby aż tak, zwłaszcza na Naruto, który tyle akceptował i tak dużo wybaczył Sasuke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od tego się zaczęło, a o tym, co było później sama nie wiem, co myśleć. Wiem, że nie interesowałam się Naruto i palcem nie ruszyłam, jeśli chodzi o to opowiadanie, ale czytając środkowe rozdziały, zwłaszcza wątek z Hideakim, czułam, że to już nie jest Hiden, a jakieś zupełnie inne opowiadanie. I jak zobaczyłam, że ktoś nazwał pairing Naruto i Hideakiego HideN to aż mnie tak ścisnęło w sercu. Bo Hiden miał być kanonem o Sasuke i Naruto - nawet nie o miłości i seksie a o tej unikalnej więzi, którą trudno mi przywołać w innych historiach. Bardzo dbałaś o kanon i gdyby nie to, to poprowadziłabym tę historię inaczej. Pamiętam, że to Ty mnie stopowałaś - to niekanoniczne, tak by się nie zachowali, musimy to zmienić, a dopiero później ja to załapałam. Patrząc teraz na to, co Naruto wyczyniał z Hideakim, zastanawiam się, gdzie się podział ten kanon. Gdzie się podziała ta niezwykła więź Sasuke i Naruto? Naruto w tydzień, W TYDZIEŃ, zakochał się w chłopaku i zachowywał tak, jak przy Sasuke. A to o nich chodziło, oni razem tworzyli mieszankę wybuchową. O nich było to opowiadanie. Zauroczenie Hideakim było tak silne, że przebijało się w tym opowiadaniu i chyba właśnie po tym je zapamiętam. Ta chemia między Sasuke i Naruto umarła (nie całkiem, bo później się odrodziła, ale do tego jeszcze przejdę). I rozumiem, że ich związek zdążył trochę stracić na intensywności, ale nie na tyle, że Naruto w tak krótkim czasie zakochuje się w innym chłopaku. Ten ich pocałunek złamał mi serce. Nie pasował do Hidena, ani do relacji Sasuke i Naruto.
      W naszym opowiadaniu podobało mi się przede wszystkim to, że oni byli dla siebie i mimo jakichś tam scen zazdrości (Sakura, Hinata, Gaara), nie przekroczyli granicy. NIGDY. Naruto ją przeskoczył. I to tak dobitnie. To też do niego nie pasowało. W ogóle całe to zafascynowanie kimś innym, jak w anime ani przez moment nie spuścił Sasuke z celownika. Był wtedy młodszy, ale czy to miało jakieś znaczenie? Tylko czekałyśmy, żeby wyłowić przecież jakąś scenę SN, albo sugestię nawiązującą do ich relacji. Jak sparodiowałyśmy scenę z księżycem? W filmie o Hinacie, uznałyśmy przecież, że Naruto nie zachowywał się kanonicznie, że to było głupie. Jak nagle zaczął się interesować Hinatą, skoro całe życie nie zwracał na nią uwagi? Nie pamiętał nawet, że wyznała mu miłość. A teraz raptem po tym, jak zbudował sobie z Sasuke trwały związek, miał go w końcu dla siebie, odwala coś takiego z kimś innym?
      Nie podobało mi się też nazywanie tej kłótni rozstaniem. Oni tak wiele przeszli i przecież byli tak pewni siebie nawzajem, że przejęzyczenie Sasuke o mieszkaniu i jego odmowa odnośnie ślubu, nie doprowadziłoby do ich rozstania.
      W Hidenie mieli problem, żeby rozstać się na kilka dni, a tutaj Naruto wyprowadził się do Sakury, kilka domów dalej, i nie odzywają się do siebie przez tydzień. I ani Naruto nie ciągnie do Sasuke, ani Sasuke do Naruto. A to przecież było najfajniejsze w ich więzi! Nie jakiś Hideaki, który będąc tylko postacią poboczną, wymknął się spod kontroli. Zamiast stać się zapalnikiem scen, pochłonął wszystkie jak ogień.
      Jeżeli chodzi o samego Hideakiego... Na początku bardzo mi się podobał. Podobał mi się i z tego co pamiętam, podczas ich pierwszej konfrontacji, sądziłam, że to będzie ktoś przeciwko Sasuke i Naruto. Przeciwko nim razem. Bardziej żeby właśnie pokazać, że Naruto też kogoś nie lubi, ale teraz ma koalicję z Sasuke. Bo wcześniej to oni rywalizowali.

      Usuń
    2. Z tego co pamiętam ,jak pisałyśmy w Hidenie scenę ze śpiączką Sasuke, to tam było, że lekarze szeptali po kątach, nikt nie powiedział mu wprost, że Sasuke może już się nie obudzić.
      Poczekaj, o liście Hideakiego, w którym pisał o jakimś związku, który ma wpływ na hormony? Nie pamiętam tego. A, dobra, ta odpowiedź na list Shino, już wiem.
      Lubię pisać o geninach. Lubię, kiedy wpadają na głupie pomysły, albo zadają dość kłopotliwe pytania, jak z tym, dlaczego Naruto i Sasuke pourywali sobie ręce. Dlatego zdecydowałam się podciągnąć ich wątek pod egzamin na chunina, choć samego egzaminu raczej opisywać nie będę.
      Z odbudową klanu mnie zaskoczyłaś. Nie sądziłam, że ci się spodoba taka opcja. Dużo osób pisało mi, że to dziwne rozwiązania i nie będzie dobre dla dziecka itp. Ale ja wpadłam na ten pomysł, gdy przypomniałam sobie gaidena. Sasuke poznał tak naprawdę Saradę, gdy miała 12 lat. I też ich sobie nie wyobrażam z niemowlakiem.

      Tak, teraz konkrety:D Mówiłam, że ci się kilka rzeczy bardzo nie spodoba:)
      Tak, Naruto może zareagował za mocno, ale odkąd przeprowadził się do Sasuke i sprzedał kawalerkę, był pewien, że to ich mieszkanie. Ich, czyli on też ma prawo coś tam robić, podejmować decyzje, czy chce zaprosić przyjaciół. Sasuke nie było, więc urządził tam wieczór kawalerski, a Sasuke swoją reakcją pokazał mu, że się myli. Bo to jego mieszkanie i tylko on może decydować. Ja tak to widzę.
      Tak, Naruto dużo akceptował i wybaczał Sasuke, ale w końcu coś w nim pękło. Zwłaszcza, gdy zobaczył, jak ich przyjaciele tworzą rodziny, Temari jest w ciąży.
      Pamiętam, w Hidenie tez Naruto jak myślał o odbudowie klanu, zawsze markotniał i się zastanawiał. Choćby po kawalerskim Kiby, kiedy zaczęli rozmawiać w parku, a skończyli na Wzgórzach Hokage.

      Tak, zawsze bardzo dbałam o kanon. Dlatego starałam się, żeby przy tych najtrudniejszych do napisania scenach, trzymać się ich charakterów. Nie jest to łatwe, bo w anime nigdy nie byli w związku, nigdy nie mieli kryzysów, nie musieli rozmawiać na temat własnego ślubu, mieszkania, wspólnego domu. Tu już musieli. Tu musiałam zrobić coś, żeby Sasuke w końcu dostrzegł, że może stracić Naruto, coś co by go pchnęło do działania. Już pisałam ci na fb, inaczej, gdyby zrobił to sam z siebie, to nie byłby Sasuke.
      Raczej się nie zakochał, a zadurzył czy zauroczył, co w tydzień jest bardzo realne. Zazwyczaj takie coś czuje się właśnie na początku relacji.
      Fakt, trochę mnie poniosło z Hideakim. Ale miałam takie przeświadczenie, że takie rzeczy dzieją się nawet w najlepszych związkach. Sasuke zranił Naruto, kiedy bez słowa wyjaśnienia. No bo to wszystko wygladało jak nieporadne oświadczyny Naruto, a on powiedział po prostu „nie”. Ciekawe ile par by przeszło nad tym od razu do porządku dziennego.
      W anime Naruto nigdy nie spuścił Sasuke z celownika, bo chciał, żeby wrócił, bo on ciągle mu się wymykał. Sasuke nie był wtedy jego, nie byli razem. Tu, w Kronikach byli już od ponad dwóch lat, ich relacje wyglądały zupełnie inaczej. To było pokazane od początku, gdy Naruto przez obowiązki nie miał dla niego czasu. Kiedyś rzuciłby wszystko, żeby go, ścigać.
      Nie zgodzę się, że po wyprowadzce się sobą nie interesowali. Sasuke codziennie przychodził pod dom Sakury, ale przez swoją dumę się wycofywał, a Naruto, nawet jeśli o tym nie mówił, myślał o nim. Tam potem była tak kwestia, że czekał na niego, że tym razem to on do niego przyjdzie.

      Usuń
    3. Jeśli chodzi o wątek śpiączki Sasuke z Hidena, czy wtedy nie chcieli mu powiedzieć dlatego, że bali się jak zareaguje? Bo koniec końców pozwalali mu przy nim siedzieć przez cały czas, a nie wiem, czy taką możliwość mają osoby niespokrewnione.

      Jeżeli chodzi o poprzedni komentarz o ślubie to masz rację, Naruto mógł tak zareagować.
      Ale jeśli chodzi o mieszkanie to tak jak pisałam, mieszkali tam już 2 lata i wcześniej nie było mowy, żeby Naruto nie czuł się tam jak w domu - tak jak piszesz "był pewien, że to ich mieszkanie". Jedna sytuacja w której zły Sasuke wypomina mu coś takiego naprawdę nie powinna tego zmienić. Zwłaszcza, że Naruto doskonale wiedział, że Sasuke jest pustelnikiem. Miał tę świadomość z kim ma do czynienia. Zrobił tę imprezę bez wiedzy Sasuke, więc dla mnie to tylko on o tym zadecydował. Jak już pisałam, zareagowałabym identycznie, jeśli mój chłopak zrobiłby imprezę na 50 OSÓB bez mojej zgody ;) Mieszkając razem, nawet jeśli druga osoba jest nieobecna, podejmuje się takie decyzje wspólnie, a przynajmniej pyta się o zgodę.

      Jeśli chodzi o zgodę Sasuke na ślub - ja wcale nie twierdzę, że Sasuke miałby zrobić to sam z siebie - to wcale nie byłoby kanoniczne. Tylko że ten skutek można byłoby osiągnąć inną metodą - lepiej uargumentowaną. Ich kłótnia mogłaby być całkiem w porządku ze wszystkimi punktami, jakie mi się nie podobały (wypominanie mieszkania, brak zgody na ślub), gdyby po pierwsze było to bardziej rozbudowane (np. że Sasuke częściej wysyłałby takie sygnały, a Naruto częściej by na nie reagował), a po drugie jeszcze bardziej zaognione. I np w Hidenie poruszałyśmy temat odbudowany klanu kilka razy, obawy Naruto przewijały się przez fanfik, nie wzięły się z jednego opisu. Mam nadzieję, zę teraz mniej więcej wiesz, co mam na myśli.
      Jeśli chodzi o to zauroczenie być może w tydzień może się coś takiego stać, ale oni mają podobny staż w związku jak ja. Dla mnie ta sytuacja jest po prostu nie do pomyślenia. Tak jak pisałam już wcześniej - ich konflikt nie przekonał mnie na tyle, żebym uznała to "rozstanie" za autentyczne.
      " a Naruto, nawet jeśli o tym nie mówił, myślał o nim." głównie pamiętam tylko krótkie fragmenty, w których podkreślałaś, że Naruto starał się o nim nie myśleć. I tutaj tak samo - brakowało mi jego myśli na ten temat. To wciąż ff SN, a w tamtym momencie za bardzo skupiłaś się na Hideakim i Naruto. Uciekło główne założenie tego fika.
      Jeżeli chodzi o ten fragment może mamy problem się zrozumieć, bo ja mam w głowie wizję Sasuke, który chociaż bije się ze sobą w myślach, jednak dokonuje działania (imo ten hidenowy Sasuke by tak zrobił), Naruto, który może jest na niego wściekły też nie skupia całej swojej uwagi na Hideakim, tylko szuka tego kontaktu.

      Usuń
  4. Hideaki to chyba jeden z największych hipokrytów, jakich znam - najpierw zarzucał Naruto, że zranił Sakurę, nie przyznając się do swojego związku z Sakurą, a później odwalił coś takiego.

    Serce ściskało mi się za każdym razem, jak po jego odejściu, Naruto o nim myślał. Swoją drogą to ich pożegnanie... wyszło za bardzo dramatycznie. Naruto, który ryczał, bo nie tylko tracił Hideakiego, ale i Sasuke. Sic! Ta więź, ta niezwykła, wyjątkowa więź, która sprawiła, że Naruto wyrwał Sasuke z ciemności, że zmienił go, że wyrwał go ze śpiączki; nie sprawiła, że ani Naruto, ani Sasuke nie spróbowali się spotkać przez tydzień. To mi się nie mieści w głowie. Nie pasuje do nich po prostu. Naruto, który nawet przez tydzień nie pomyślał o Sasuke, bo jego głowę zaprzątał Hideaki. To nie jest ten Naruto, którego znam. To nie jest to kanoniczne SasuNaru, które tak starałyśmy się stworzyć w Hidenie. Jeżeli nie doszłoby do pocałunku, a ich znajomość była subtelniejsza, bardziej platoniczna, albo jeśli chodziłoby o alternatywę, jakieś inne uniwersum - okej, trochę inaczej bym na to patrzyła. Albo zamiast Hideakiego był Gaara - to też trzymałoby się dla mnie kupy, bo z nim Naruto jest bardziej związany emocjonalnie. (W ogóle fajnie rozwinięty jego wątek, jeżeli chodzi o miłość do Naruto, o reszcie napiszę później.) Ale nie Hideaki, postać, która pojawiła się tak nagle i tak łatwo potrafiła naruszyć ich więź.

    Ogólnie jedyne co podobało mi się w wątku Naruto i Hideakiego to wtrącenia o tym, że koło Naruto ciężko przejść obojętnie, że każdego do siebie przekona. Tak było w mandze, dlatego nawet teraz, nawet jeśli chodzi o wątek romantyczny, też to do mnie przemawia.

    Cieszę się, że ostatnie rozdziały pokazały, że Sasuke nie stracił swojej brutalności, arogancji i agresji. Że zaatakował Hideakiego z taką siłą. Jego wcześniejsze reakcje mi do niego nie pasowały. Byłam zdziwiona z jakim spokojem podszedł do zauroczenia Naruto. Nie wiem, czy przez te 2 lata ich więź mogłaby aż tak osłabnąć, żeby naprawdę o siebie nie walczyli. Uwielbiałam tego bohatera, zwłaszcza naszą hidenowską wersję, bo był chłodny, nieprzystępny i wyniosły, ale dla innych, nie dla Naruto! Jak się kłócili, nie mogli długo bez siebie później wytrzymać. Były emocje, ten ogień, nie było cichych dni, a słowa wykrzyczane w złości i pięści puszczone w ruch. Tak załatwiali problemy.
    Tymczasem tutaj Sasuke do całego wątku ich kłótni (odmowa ślubu, wyprowadzka Naruto na tydzień, słowa Sakury) podszedł nawet nie chłodno, a jakoś sflaczale. Tylko przepraszał Naruto i jakoś brakowało mu jego wcześniejszej dumy i uporu, tej arogancji. W Hidenie nawet jak się kłócili nie zachowywał się jak zbity pies. Wiem, że wyrzucał sobie, że nie umiał porozmawiać z Naruto wcześniej, ale to też według mnie jest błąd - biorąc pod uwagę to jak zachowywali się w Hidenie i co ich łączy - powinien to zrobić.
    Może jeszcze wrócę do tego pocałunku, bo siedzi to we mnie. Pisałaś, że jesteś zafascynowana Hideakim i ostrzegałaś mnie, że może mi się to nie spodobać, ale naprawdę jestem zaskoczona, że posunęłaś się aż do pocałunku. Dla mnie on zniszczył ich więź. Zdrada tak bardzo do nich nie pasuje. Oczywiście nie mówię o tym, jak Sasuke zdradził wiosnę. Mam na myśli to, że pojawia się ktoś trzeci i w tak dużym stopniu miesza w ich relacji! I to wszystko przechodzi bez większego echa. Hidenowy Sasuke rozniósłby już wcześniej w pył wszystko, co by się dało, hidenowy Naruto nie dałby się ponieść tygodniowemu zauroczeniu do tego stopnia, że pozwoliłby się pocałować. Tfu, że sam chciałby tego pocałunku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, to teraz może napiszę o Sakurze, bo dla mnie to niezwykła bohaterka w tym opowiadaniu. Bardzo podobało mi się, jak poprowadziłaś jej wątek. Nie tylko jeśli chodzi o romans z Gaarą. Nie tylko mi do siebie idealnie pasują, ale też fabularnie to idealnie ze sobą gra. W Kronikach jest bohaterką ze skóry i kości. W Hidenie trochę mnie drażniła, chyba przez to, że tak wisiała na Sasuke i Naruto. A teraz mogła rozłożyć skrzydła. Jest bardzo autentyczna i taka ludzka. Polubiłam ją. Tak nawiasem podoba mi się to, że zapuściła włosy. To takie symboliczne zerwanie na dobre z Sasuke.
      Naruto ogromnie ją skrzywdził. Bardziej niż Sasuke przez te wszystkie lata. Nie wiem, czy on kiedykolwiek tak perfidnie skrzywdził jak ją. Trochę to przykre, zwłaszcza po tych wszystkich deklaracjach.

      Wiesz, ogólnie jeśli chodzi o Kroniki, gdy oderwę ją z kanonu i na chwilę zapomnę, że jest to SasuNaru, wątek Hideakiego wcale mi się nie wyklucza. Wtedy wydaje mi się, że to piękna historia o miłości, rozstaniu i odejściu. Tylko gdyby głównymi bohaterami nie był Sasuke i Naruto, a Hideaki nie naruszył ich więzi.

      Mimo wszystko kiedy przeczytałam, że Hideaki wraca do Konohy spodobał mi się ten pomysł. Poczułam jakąś taką ekscytację (którą dodatkowo napędziły świetnie zbudowane sceny Sakury z Gaara. Te spacery po SUnie były super i takie bardzo w stylu Gaary i jeszcze ta scena Gaara i Temari - perełka!). Podobało mi się też, kiedy Gaara przyznał się do tego, że był prawiczkiem - to było bardzo intymne i takie szczere, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego jako postać, no po prostu kanoniczne. On i seks nie idą dla mnie w parze. Piękny jest ten wątek. I w sumie tak sobie myślę, że pomysł z ciążą Sakury jest idealny, no bo Ino jest w ciąży i Temari też - czyli rośnie pokolenie Boruto
      Nie podobał mi się moment konfrontacji Naruto i Hideakiego - konkretnie to, że Hideaki dotykał Naruto. Myślę, że on by się nie dał dotknąć tak łatwo - to odgarnianie włosów, pocałunek w nos, łapanie za brodę - tę scenę idealnie podsumował Kakashi. Sasuke i Hideaki zachowywali się, jakby bili się o jakąś dziewczynę. Właśnie to mi się trochę też nie podoba ogólnie w wątku Hideakiego - Naruto jest facetem z krwi i kości, a trochę tego w tym opowiadaniu nie czuję. Ogólnie Naruto zachowywał się trochę za bardzo kobieco. Trochę za dużo słów - jak w przypadku tłumaczenia się Sasuke (scena jak Naruto siedzi na huśtawce), za dużo obrażania się (jak w przypadku tej kłótni - drama praktycznie z niczego), albo za dużo płaczu ("Z jednej strony pamiętał, jakim zimnym draniem był Sasuke jeszcze nie tak dawno, jak Naruto przez niego płakał, mówiąc, że nie chce do niego wracać") Naruto zamiast się mazać przy spotkaniu z Hideakim, powiniene przecież zrobić wszystko, żeby wyjaśnić tę sytuację. No i te kwiaty czy to jak Hideaki całuje Naruto w palce. (Wiem, że to czuły gest, ale dla mnie trochę za dużo tych czułości). Naruto zamiast się mazać przy spotkaniu z Hideakim, powiniene przecież zrobić wszystko, żeby wyjaśnić tę sytuację.
      Naruto, który mówi Hideakiemu, że kocha Sasuke i odwraca przy tym wzrok łamie mi serce...

      Usuń

    2. Jak opisywałaś, jak zamieszkali razem to było TO. Czułam, że ta więź wróciła, że wciąż są wyjątkowi. Pięknie opisane sceny seksu, również ta z lustrem bardzo mi się podobała! I te bransoletki... bardzo mi się podobał ten pomysł. Cudowna symbolika.
      Ale za każdym razem, jak Naruto myślał o Hideakim, robiło mi się ogromnie żal Sasuke. Nie wiem, czy Sasuke zasłużył sobie na coś takiego. Nawet jeśli to miało go skłonić do ślubu. Myślę, że coś takiego zniszczyło ich relację - nienaruszoną, czystą miłość, bezwarunkową, tak silną, że zaprowadziła Naruto na koniec świata, gdy gonił Sasuke.

      Jak już pisałam, mam mieszane uczucia co do tego fika. Z jednej strony naprawdę mi się podoba - idealnie oddałaś ten świat i tutaj myślę, że historia poboczna jest też bardziej spójna i ciekawsza (ta legalizacja związków fajnie łączy się z akcją, w porównaniu do Hidenowskich zwojów ;)), ale złamałaś mi serce zerwaniem więzi Sasuke i Naruto. Wiem, że piszesz SasuNaru i podejrzewam, jak może się to skończyć, ale sam fakt wprowadzenia Hideakiego, który aż tak bardzo zamieszał w ich życiu (Co już pisałam wyżej) nie będę owijała w bawełnę, że mi się nie podoba.

      Sorry za to jak się powtarzam, czy jest coś nielogicznie, ale bardzo emocjonalnie mi się to pisało :D
      I za rozwalenie tych komentarzy na tyle części

      Usuń
    3. Odnośnie tego nie spotkania się przez tydzień, to już napisałam wyżej.
      Co do Gaara, tak, pamiętam, zastanawiałyśmy się co z tym zrobić, bo obie byłyśmy zgodne, że Gaara czuje coś do Naruto. Tu chciałam to już dać w czasie przeszłym, żebym mogła rozwinąć wątek z Sakurą.
      „Byłam zdziwiona z jakim spokojem podszedł do zauroczenia Naruto”. Sasuke nie miał imo wyboru. Gdyby to Hideaki na niego polował, na pewno by się wściekł, ale to Naruto się pierwszy w nim zauroczył. To on zawrócił Hideakiemu w głowie. Poza tym co całym zauroczeniu dowiedział się dość późno, od Sakury, gdzie oni potem tego samego dnia się wyprowadzili.
      Sasuke przepraszał Naruto? Aż muszę sprawdzić. Nie, Sasuke nie przeprosił Naruto. Powiedział po prostu „wróć do mnie”. Gdyby od razu tak zrobił, tzn z nim porozmawiał, jak wtedy, na huśtawce, nie byłoby tego wszystkiego, Hideaki i Naruto nie zbliżyliby się do siebie.
      Polubiłaś Sakurę… Nie, no to już koniec świata:D A tak jej zawsze nie znosiłaś :D
      No teraz będę musiała opisywać i to co dzieje się w Konoha i w Sunie:) Tak, mi też te milczące spacery pasują do Gaary. Oni będą musieli jakoś się dotrzec, na pewno nic nie wyjdzie od razu, Sakura ma złamane serce.
      Naruto jest facetem, to Hideakicały czas był dla niego czuły, nie odwrotnie. Naruto rozpłakał się raz, podczas pożegnania z Hideakim. On kilkukrotnie w anime też płakał.
      Naruto uciekł wzrokiem, gdy powiedział, że kocha Sasuke, ale zaraz potem powiedział to jeszcze raz prosto w oczy.
      No cóż, mogę tylko powiedzieć, że mam nadzieję, że następne rozdziały spodobają ci się bardziej:) Po prostu pisząc te watki z Hideakim czułam ekscytację czymś nowym, świeżym, ale wszystko mimo to miało swój cel. Nadal SasuNaru jest dla mnie jedynym docelowym paringiem. I mam nadzieję, że zobaczysz w przyszłych rozdziałach, że ta więź nie zniknęła:)
      Bez nich wątek z domem i ślubem byłby mocno naciągany, bo Sasuke tak z siebie nic by nie zrobił w tej kwestii.
      Dzięki za tak długi i treściwy komentarz:)

      Usuń
    4. Miałam właśnie na myśli przeproszenia przy huśtawce. One też do mnie nie przemówiły.
      Jeśli chodzi o zniewieściałość - Naruto ani razu nie zaprotestował, nie uciekał przed dotykiem Hideakiego (i mam na myśli tutaj właśnie ten zniewieściały dotyk, który kojarzy się bardziej kobieco, opisałam go w komentarzach wyżej, przykład imo facet drugiego faceta łapałby za kark, a nie za podbródek, przynajmniej to mi się kojarzy bardziej męsko, mniej zniewieściale). Jeśli chodzi o płacz - okej, może dla mnie ta sytuacja była trochę przesadzona, ale rzeczywiście w anime płakał. Jeśli chodzi o dotyk był za bardzo sfeminizowany. Na przykładzie Hidena też widzę sporo scen, w których za bardzo sfeminizowałyśmy Naruto, a nawet Sasuke! zapominając o tym, że są facetami :) W tym gatunku to dość powszechne, ale np. gdy przypominam sobie niektóre drarry - tam było widać różnicę. I ja właśnie do tej różnicy starałabym się dążyć.


      Tak właśnie myślałam, że popłynęłaś z Hideakim dlatego, że najlepiej opisuje się początki związku, zwłaszcza w fikach. Z perspektywy czasu widzę, że początki w hidenie też przeciągałyśmy, żeby np. Sakura się nie dowiedziała. A z tego co pamiętam niektórzy już się tym niecierpliwili i zarzucali, że robimy z niej idiotkę. Z jednej strony to uargumentowałyśmy, z drugiej, patrząc przez pryzmat czasu przyspieszyłabym to :) Opisywanie dojrzałej miłości w ciekawy sposób, tak żeby autor czuł to flow mimo że motylki w brzuchu pozdychały, to prawdziwe wyzwanie. Myślę, że warto sobie takie stawiać.
      Wiesz, tak sobie myślę po zastanowieniu, że ta treść, która mnie nie wydaje się do końca spójna wynika też z tego, że tobie to opowiadanie się dobrze pisało. Ja kiedyś też pisałam coś, co rewelacyjnie się pisało i drama poganiała dramę (wątek Hideakiego taki jest - nowe emocje, zazdrość, zafascynowanie, zdrada, niepewność, niedomówienia, itd), tylko że na dłuższą sprawę nic z tego nie wynikło. Moje zdanie jest takie, że lepiej skończyć szybciej, niż później zapętlać się w kolejne dramy.
      I nie zmienię swojego zdania - lepiej bierz się za książkę, bo z tego już niewiele wyciśniesz, a z książki może wyjść coś naprawdę dobrego ;) Warto porzucić komfortowe pisanie dla wyzwań.

      Swoją drogą zaskoczyło mnie, że czytając ten tekst, wspominając Hidena i pisząc ten komentarz, tak wiele się nauczyłam. Spojrzałam na wszystko z innej perspektywy. To ważna lekcja też dla mojego warsztatu.

      "Naruto uciekł wzrokiem, gdy powiedział, że kocha Sasuke, ale zaraz potem powiedział to jeszcze raz prosto w oczy."
      Tak, wiem, ale dla mnie ten pierwszy raz był decydujący. No to Naruto, nie wyobrażam sobie, że mówi o miłości do Sasuke odwracając wzrok :)

      Usuń
  5. Masz rację z tym ostatnim. Zmieniłam to.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anbu to w ogóle jest fenomen, niby elitarne jednostki, ale ta łatwo jest ich pokonać. To się zdecydowanie autorowi mangi nie udało :P

    No cóż, Sasuke naprawdę przesadził i powinien być wdzięczny, że nie wsadzili go do więzienia od razu. Mieszkaniec wioski czy nie, to nadal człowiek. Ja wiem, że Sasuke jest egoistą, ale czasami to aż mi ręce opadają. Gdyby nie Naruto, to Kakashi w ogóle by nie wiedział jaki typ genjutsu zastosował, a to może uratować Hideakiego. Mam nadzieję, że szybko z tego wyjdzie, a sytuacja między nimi jakoś się wyjaśni. Chociaż rozumiem dlaczego Sasuke zaatakował Hideakiego to kompletnie tego nie popieram, powinien dostać za to niezłą karę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka, hejeczka,
    fantastycznie, no w sumie to Sasuke ma rację Hideaki nie jest mieszkańcem, ale z drugiej strony nic nie robi gdyby zaatakował to było by uzasadnione użycie tej techniki, a tak, choć ciekawe co pokazał, że aż taką reakcja i mam nadzieje że odzyska przytomność... Naruto bardzo się martwi o niego i jeszcze zostawił ten słonecznik ;) ocho Kakashi jest mocno wkurzony tym razem... ;)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń