.

poniedziałek, 24 czerwca 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 27



Posiedzenie Rady miało się odbyć tego dnia rano, dlatego Naruto, który omal nie zaspał, bardzo się spieszył, biegając i szukając swoich rzeczy. Musiał jeszcze złapać Shikamaru i obmyślić jakiś inny plan.
– Powodzenia, ja muszę wyjść coś załatwić.
Sasuke, który był już całkiem ubrany podszedł i pocałował go krótko.
Naruto dopiero po chwili zauważył, że trzyma w rękach jakieś papiery.
– Co to jest? – zapytał, bo był pewien, że wszystko odnośnie domu i egzaminu na chunina Sasuke już pozałatwiał.
– Dokumenty. Musze coś po prostu jeszcze dostarczyć.
– Jak chcesz, ja je wezmę i tak przecież…
– Nie, sam to załatwię – powiedział Sasuke i chwilę później już go nie było.

*

Naruto, gdy tylko dotarł do Głównej Siedziby Wioski, od razu pognał go gabinetu, w którym zwykle urzędował Shikamaru. Było jeszcze wcześnie, ale miał nadzieję, że go zastanie.
Odetchnął z ulgą, gdy otworzył drzwi i zobaczył wystającą znad sterty papierów kitkę.
– A co ty tutaj robisz? – Shikamaru uniósł głowę i zerknął na zegarek. – Posiedzenie Rady dopiero za godzinę.
– Wiem. – Naruto przysunął sobie krzesło i usiadł naprzeciwko. – I wiem, że to przedostatnie zebranie w tej sprawie, ale…
– Przedostatnie? – Shikamaru odłożył trzymane w ręce papiery i spojrzał na niego. – Ostatnie.
– Jak to ostatnie? Przecież…
– No właśnie, Naruto. Kiedy ty romansowałeś, odbyło się PRZECIEŻ spotkanie, na którym się nie zjawiłeś. A plotki o twoim rozstaniu z Sasuke, już krążyły, tak więc wynik głosowania był przesądzony. Myślałem, że kiedy prosiłeś mnie o przesunięcie w czasie zebrania, miałeś tego świadomość.
Naruto przełknął ciężko. Cholera! Tak, Shikamaru miał rację. To był ten dzień, w którym tak dobrze bawili się z Hideakim w laboratorium, że zupełnie wyleciało mu to z głowy.
– To co teraz? – Naruto jęknął, ale jednocześnie wiedział, że mógł mieć o to wszystko pretensje wyłącznie sam do siebie. – Jest jeszcze w ogóle jakaś szansa?
– Sasuke się zgodził?
– Nie.
– W takim razie wątpię. Do starszyzny nie trafiają żadne argumenty, a reszta jak się wahała, to się waha. Jeżeli im nie rzucisz jakiejś bomby, to raczej nic się nie zmieni i wniosek przepadnie.
Naruto przygryzł wargę. Gdyby tylko Sasuke się zgodził. Ale po tym, co wczoraj usłyszała, nie miał prawa od niego tego wymagać.
– Shikamaru, jesteś geniuszem, wymyśl coś.
Shikamaru westchnął, ale odsunął dokumenty na bok i oparł łokcie na biurku. Złożył ręce w piramidkę. Cholera, wykorzystali już chyba wszystkie argumenty. Żaden nie poskutkował. Niestety, przez to, że tak długo mieli w wiosce Radę Starszych, która była konserwatywna, ludzie inaczej patrzyli tu na jakiekolwiek innowacyjne pomysły. Przez to przynajmniej Sunagakure i Kirigakure znacznie wyprzedziły ich w rozwoju.
Kakashi podjął jedną z najlepszych decyzji jako Hokade, powiększył i odmłodził radę, ale starszyzna nadal w niej zasiadała. A duża część osób nadal miała przed nimi respekt i oni chyba po prostu bali się zagłosować przeciwko nim. Tym bardziej, że ta sprawa ich bezpośrednio nie dotyczyła. Nie znali osób, które…
Zaraz! No właśnie!
– Naruto, chodź ze mną.

Shikamaru, skacząc po dachach tak się spieszył, że Naruto nie był mu nawet w stanie zadać pytania: dokąd oni właściwie tak pędzą. A kiedy już zobaczył, że zbliżają się do bramy wejściowej Konohy, zupełnie przestał cokolwiek rozumieć. Przecież za niedługo ma się rozpocząć posiedzenie. Przyśpieszył, chcąc się jednak dowiedzieć, gdzie zmierzają, ale w tym momencie Shikamaru się zatrzymał, a on na niego wpadł.   
– Gdzie my idziemy? – zapytał, rozmasowując sobie nos.
– Tam – powiedział Shikamaru i wskazał budkę strażników. – Ta nauczycielka z Rady powiedziała kiedyś, że nawet nie znają ludzi, którzy chcieliby takiego ślubu. Oczywistym wyborem na pokazanie im, że się mylą byłeś ty i Sasuke  – wytłumaczył Shikamaru. – Jednak wtedy i potem zupełnie nie wziąłem pod uwagę, że w wiosce  jest jeszcze inna dwójka partnerów, których chyba każdy zna i lubi. I każdy wie, co między nimi jest, choć nikt o tym głośno nie mówi.
– Kotetsi i Izumo… Shikamaru, jesteś genialny!
– Wiem – mruknął Shikamaru, wzruszając ramionami, ale tego chyba już Naruto nie usłyszał, bo zeskoczył z dachu.
Kotetsu i Izumo jak zwykle w czasie pokoju pełnili straż przy bramie. Niektórzy powiedzieliby, że to mało atrakcyjne i ambitne zajęcie, ale oni to lubili. Mieli spokój, a w razie gdyby do wioski chciał się wedrzeć jakiś intruz, byli na tyle silni, żeby go zatrzymać. I w tym ich spokojnym życiu naprawdę rzadko kiedy zdarzało się, żeby jakiś rozwrzeszczany i nadpobudliwy bohater wojenny wpadał im do budki i krzyczał, że muszą mu pomóc, i że to sprawa życia i śmierci.
– Naruto, uspokój się.
Shikamaru, który pojawił się tuż za nim, chwycił go za kołnierz kamizelki i odciągnął.
– Przepraszam za niego. Ale faktycznie, przyszliśmy do was w pewnej sprawie.
– O co chodzi?
Kotetsu podrapał się po bandażu na nosie i spojrzał zdziwiony na Izumo. Najprawdopodobniej przyszły Hokage i doradca obecnego potrzebowali czegoś od nich?
– Nie wiem, czy wiecie, ale Naruto złożył w Radzi projekt na temat…
– Po prostu powiedzcie, że chcecie wziąć ślub! – wypalił Naruto, który uznał, że nie ma czasu na jakieś wyjaśnianie.
– Co?! – powiedzieli w tym samym czasie Kotetsu i Izumo, obaj patrząc to na siebie, to na niego.
– No przecież wszyscy wiedz…
– Naruto, ucisz się! – Shikamaru chwycił go i zatkał ręką usta, choć mimo to czuł, że ten cały czas coś buczy. – Fuj, obśliniłeś mi całą rękę – mruknął, gdy Naruto w końcu zamilkł, i wytarł dłoń w spodnie.
– Jesteście razem od wielu lat. Chciałem zapytać, czy myśleliście o zalegalizowaniu waszego związku – zaczął tłumaczyć spokojnie Shikamaru. – W Radzie jest taki projekt i ma szansę na poparcie, jednak to Konoha. Ludzie myślą jeszcze stereotypami. Was znają, więc może, gdybyście przedstawili taką chęć, oni też zmieniliby podejście.
– Niestety, w tym nie możemy wam pomóc – odezwał się Izumo.
– Dlaczego? – jęknął Naruto, w którym nadzieja tak jak szybko się wcześniej zapaliła, tak szybko też teraz zgasła. – Przecież…
– Naruto przestań!
– Nie możemy wam pomóc, bo to jest niemożliwe – uśmiechnął się Kotetsu i spojrzał na swojego partnera.
– Co macie na myśli, mówiąc, że to niemożliwe? – Shikamaru uniósł brwi.
– Nie możemy zgłosić chęci wzięcia ślubu, bo my już go wzięliśmy – wyjaśnił Kotetsu.
– Kilka miesięcy temu w Sunie, w naszą dziesiątą rocznicę – dodał Izumo i poprawił sobie bandanę na głowie.
Naruto dosłownie opadła szczęka, a i Shikamaru rozszerzył oczy ze zdumienia. Oni byli małżeństwem, a on jako doradca Hokage nic o tym nie wiedział?
– Jesteście razem już dziesięć lat?! – Naruto, mimo że cały plan się wysypał, był pełen podziwu.
– Tak konkretnie to już prawie jedenaście – uśmiechnął się Kotetsu.
– A… a jak to zrobiliście, że udało wam się być razem przez tyle czasu? Macie jakieś sposoby? No nie wiem, na przykład…
– Rozmawiamy – powiedział Izumo.
– Rozmawiacie? – Naruto nie takiej odpowiedzi się spodziewał. – Tak po prostu rozmawiacie? I to wystarczy?
– W większość przypadków tak – potwierdził Kotetsu i znów spojrzał na swojego partnera. Choć nie, teraz to męża.

*

Kiedy Naruto i Shikamaru wracali do Głównej Siedziby Wioski, Naruto nadal był w niezłym szoku.
– Po prostu rozmawiają… Shikamaru, pomyślałbyś?
– Pomyślałbym – westchnął Shikamaru, – To jest właśnie to czego ty i Sasuke nie potraficie. Kłócicie się, zamiast na spokojnie wyjaśnić nieporozumienia, jeden bez słowa odchodzi, a drugi jest zbyt dumny, by do niego przyjść. A potem wychodzą takie… Eh, nie chcę już nawet o tym myśleć.
– Bo ty i Temari to się niby nie kłócicie – prychnął Naruto.
– Nie kłócimy się. Temari ma po prostu… wybuchowy temperament.
– To dlaczego kilka razy spałeś w gabinecie Hokage? – Naruto nie rozumiał.
– Właśnie po to, żeby kłótni uniknąć.
Naruto zmarszczył brwi i chciał jeszcze coś powiedzieć, ale ostatecznie zrezygnował. Może oni mieli rację? Przecież wczoraj, gdy na spokojnie sobie z Sasuke wszystko wyjaśnili, ten ciężar, który go do tej pory męczył, po prostu spadł. Może to faktycznie było to, czego im do tej pory brakowało. Będzie musiał to przemyśleć.

*

Kiedy Naruto wszedł za Shikamaru do sali posiedzeń, wszyscy już tam byli. Kakashi, starszyzna, Iruka, który gdy go tylko zobaczył, uniósł dyskretnie kciuki w górę, chcąc najwyraźniej dodać mu otuchy. Niestety, nie podziałało. Naruto czuł, że znów zaczyna się stresować. Co prawda teraz nie musiał już wygłaszać żadnego przemówienia, ale samo czekanie na ostateczną decyzję powodowało dziwne kołatanie serca i skurcz żołądka.
Odrzucą jego projekt… Shikamaru mówił, że bez jakiejś bomby nie ma szans, żeby przeszedł, a jak on coś mówił, to zwykle się sprawdzało.
– Skoro wszyscy już jesteśmy, otwieram posiedzenie Rady – zaczął Kakashi. – W związku z tym, że dzisiaj jest ostatnie głosowanie w sprawie projektu o legalizację małżeństw tej samej płci, od tego rozpoczniemy. Ktoś chce zabrać głos?
Na sali zapanował cisza.
– Ktokolwiek? Naruto? – Kakashi spojrzał na niego.
– Tak, ja…
W tej samej chwili wielkie dębowe drzwi się otworzyły i ku zdziwieniu wszystkich stanął w nich Sasuke.
– Mam nadzieję, że się nie spóźniłem?
– Uchiha Sasuke, to posiedzenie Rady, nie możesz tu być – zaprotestował jeden ze starszyzny.
Sasuke zerknął tylko na niego kątem oka i nic sobie nie robiąc z jego tych słów, zamknął drzwi i podszedł do Kakashiego.
– Mogę i będę, bo ta sprawa dotyczy też mnie.
Położył mu na stole plik dokumentów, po czym przysunął sobie krzesło i ignorując rzucane mu spojrzenia, bezceremonialnie usiadł obok Naruto.


7 komentarzy:

  1. No to mnie zaskoczyło,że Sasuke wyparuje na ostatnie posiedzenie.
    Czyżby miał się oświadczyć Naruto przy wszystkich zebranych?
    Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej.

    A tak z innej beczki, świetny blog szkoda,że go chcesz zamknąć. Od dwóch lat czytam różne opowiadania i dopiero pierwszy raz coś komentuję. :)

    Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamykam go własnie z powodu braku komentarzy. Jak ktoś chce, może czytać na Wattpadzie, ten blog posłuży prawdopodobnie na ostatnie rozdziały.

      Usuń
  2. Shikamaru geniusz zawsze na służbie :) to mnie zaskoczylasz ze ta parka huz po ślubie! Naprawde, zerszta teraz jak na to patrze to nigdy ich nie bralam za pare (teoretyczna) chodz co prawda zawsze razem 😂 tyle lat i jeszcze mnie cos zaskoczy hahahah a Sasuke jak nie bedzie mial wejsca smoka to dzien stracony :) ciekawa jestem strasznie co wykombinowal oczywiscie ze mam przypuszczenia ale nic nigdy nie jest oczywiste :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A jednak dziewiąte spotkanie przepadło. Więc teraz wszystko rozwiąże się dzisiaj. Ostatnie posiedzenie, od którego zależą losy ludzkości Konohy.
    Kotetsu i Izumo – zawsze ich widziałam jako bardzo dobrych przyjaciół. Zawsze razem, zawsze blisko siebie. W sumie czasami brałam ich za parę, więc nie zdziwiłam się, że akurat ich podałaś jako drugą najpopularniejszą parę homo. Już myślałam, że oni zgodzą się i ten projekt zostanie zaakceptowany. A jednak szczerze mnie zaskoczyłaś. Są już po ślubie?! To nawet przez myśl mi nie przeszło. Tyle, że jeżeli pobrali się w Sunie, to i tak nie mają żadnych praw w Konoha, bo oni nie akceptują takich małżeństw. Podobna sytuacja jak w prawdziwym świecie. Jeżeli powiedzmy Polacy wezmą ślub w Hiszpanii to, to nie znaczy, że są małżeństwem w Polsce. W świetle prawa polskiego są dla siebie obcymi ludźmi. Więc teoretycznie Kotetsu i Izumo mogliby przyjść na to zebranie i pokazać starszyźnie, że osoby homo i tak będą brały ślub, jeżeli nie w Konosze, to gdzieś za granicą i nie mogą tego powstrzymać. Dla mnie to byłby jakiś już konkretny argument, aby zgodzić się na legalizację.
    Widać, że Naruto odnalazł klucz do wiecznego związku. I jest tym faktem niezmiernie zdumiony. Tak, Naruto. Zwykła rozmowa może czynić cuda. Jak tak pomyśleć, to Naruto z Sasuke, gdy mieli jakieś nieporozumienia, to nigdy nie rozmawiali. Albo kłócili się, albo rozstawali bez wyjaśnienia sprawy, albo bili się, albo unikali się, albo… po prostu robili wszystko, tylko nie rozmawiali. Może jak Naruto w końcu to zrozumiał, to teraz będą mogli stworzyć właśnie coś lepszego o czym rozmawiali niedawno. Życzę im w tym powodzenia. Nie łatwo zmienić nawyki.
    „Bez jakieś bomby nie ma szans” – no i doczekali się tej „bomby” w postaci niespodziewanego wejścia Sasuke na salę.
    ” Mam nadzieję, że się nie spóźniłem?” – cóż, Sasuke. Niestety z przykrością cię informuję, że pierwszy raz w życiu spóźniłeś się. Rozumiem, że musiał zrobić wejście smoka, żeby wcześniej nie rozmawiać z Naruto, ale to nie zmienia faktu, że nie zdążył, chociaż to nawet minuta nie była.
    Końcówka - za Chiny nie wiem jakie Sasuke podpisał i przyniósł dokumenty, ale wiem jedno – to muszą być w jakimś stopniu oświadczyny. Na dziwny, wariacyjny sposób, ale w końcu to Sasuke. Można było się spodziewać tego po nim. Tak samo jak kiedy dawał Naruto klucze do mieszkania. Jestem święcie przekonana, że to będą oświadczyny. Po pierwsze Sasuke wczoraj upewnił się, że Naruto chce wyjść za niego z miłości, a nie dla projektu. Po drugie to ostatnie zdanie Sasuke, że sprawa też jego dotyczy. To musi być to. Jeżeli w następnym rozdziale wyjdzie na to, że jednak się myliłam, to zaskoczysz mnie i to bardzo. Nie będę mówić, że będę czuć zawód, bo przecież może twój pomysł będzie lepszy. Kto wie? Jednak mam nadzieję, że to jednak zaręczyny. Najpierw te oficjalne, a później takie prywatne. Żyję w tym przekonaniu do następnej części.
    Duuużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotetsu i Izumo, ja ich zawsze po prostu widziałam razem. Ktoś na Wattpadzie pisał, że był filler, że były między nimi jakieś serduszka, ale go nie widziała. Tak mi po prostu przypasowali do tej roli :)
      Musi być element zaskoczenia, nie mogło być tak łatwo:)
      Tak, Naruto Sasuke i rozmowa zamiast bójki. Świat się wywrócił do góry nogami:)
      Wejście smoka… Cóż, to specjalność Sasuke:)
      Tak, to były Sasukowe oświadczyny. Nie wyobrażam sobie tego w romantycznej scenerii:)
      Dziękuje za komentarz

      Usuń
  4. Sasuke ma po prostu swój unikatowy styl, przy nim to oświadczyny Shikamaru byly najbardziej romantyczne na świecie :D ale niczego innego bym się po nim nie spodziewała, gdyby zrobił to w taki tradycyjny sposób, to byłoby to po prostu dziwne. Najważniejsze jest, że w ogóle się na ten krok zdecydował. W sumie to nie myślałam o tym tak wcześniej, ale Sasuke też przecież mógł się poczuć zraniony, kiedy Naruto zaproponował ślub deklarując, że to pomysł Shikamaru. Cieszę się, że Kotetsu i Izumo dali Naruto taką dobrą radę. Niby taka oczywista, a nie każdy pamięta, że w związku trzeba po prostu rozmawiać. Zwłaszcza nasi ukochani bohaterowie. Póki co, wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku i oby tak zostało! Chcę się jeszcze chwilę nacieszyć ich szczęściem, zanim los znowu wszystko pokomplikuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka,
    fantastycznie, toż to Izumo i Koteksu zaskoczyli wszystkich tym że są już małżeństwem... Sasuke wparował na zebranie w ostatnim momencie choć właśnie co im powie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń