.

wtorek, 18 czerwca 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 21

Ostatnia scena jest na podstawie komentarza sasuke_draw, który jak żaden inny tak mnie rozczulił, że został inspiracją.  

*

Kiedy Naruto wrócił do mieszkania Sakury, zobaczył na podłodze w salonie dwie torby. Pierwsza jego mysl była taka, że ma się wyprowadzić i już go spakowali, ale kiedy zerknął do wnętrza, nie było tam jego ubrań. Były za to Sakury i Hideakiego.
– Co się dzieje? – zapytał zdezorientowany, gdy Sakura wyszła z sypialni, w której miała szafę, z kolejnymi rzeczami.
– Wracamy do Suny.
Naruto spojrzał na nią z niedowierzaniem, naprawdę nie wiedział, o co chodzi. Sakura powiedziała „wracamy”. Więc wracał też Hideaki. Żołądek znów nieprzyjemnie mu się zacisnął.
– Ale jak to, tak już? Sakura-chan, przecież mieliście zostać na dłużej, ty masz pracę w szpitalu, a Hideaki miał mnie uczyć trucizn – zaprotestował Naruto.
– No i widać, co z tej nauki wam przyszło.
Sakura pokręciła głową, zapinając jedną z toreb. Po chwili podeszła do niego i chwyciła za ramiona.
– Nie jestem ślepa, wiem co się dzieje.  Nie mam pojęcia, jak ty to robisz, ale… Eh, Naruto, podjęliśmy taką decyzję, więc po prostu się z nim pożegnaj. Nie będę wam przeszkadzać.
Kiedy Sakura wyszła z mieszkania, czuła, że zaraz znów się rozpłacze. Ale nie mogła inaczej. Jeżeli Hideaki naprawdę chciał być właśnie z nią, musiała mieć pewność. Jeśli po tym wszystkim nadal nie zmieni zdania, to po prostu o tym zapomną i postarają się wszystko odbudować. Z drugiej strony, jeżeli to uswiadomi mu jakieś większe uczucia względem Naruto i nie będzie potrafił zapomnieć, to udowodni tylko, że i tak nie byłoby czego ratować. Może wróciłby z nią do Suny, może chciałby tworzyć z nią związek, ale nigdy nie zapomniałby Naruto.
Wiedziała, co się zaraz wydarzy i mimo że chciała to wyrzucić z głowy, nie potrafiła. Ale musiał się w końcu ogarnąć. Nie mogła pozwolić, żeby ludzie w szpitalu, do którego musiała iść, podpisać jakieś papiery, widzieli ją w takim stanie.


*

– Naruto…
Naruto słysząc głos, odwrócił się od drzwi wejściowych i spojrzał w stronę sypialni.
– Odchodzisz… – powiedział, zbliżając się do Hideakiego, który stał w progu.
– Nie odchodzę, tylko wyjeżdżam – poprawił go Hideaki, podchodząc do niego. Niby słowa podobne, ale to pierwsze mu się nie spodobało, było takie… dobitne. – Nie ma innego wyjścia.
– Zawsze jest jakieś wyjście. – Naruto pokręcił głową, po raz kolejny czując nieprzyjemny ucisk w żołądku. – Nie chcę, żebyś odchodził.
Hideaki uśmiechnął się smutno i podszedł jeszcze bliżej. Chwycił go za ręce, jednak tym razem nie za same nadgarstki, a za dłonie i splótł ich palce.
– Muszę. W innym wypadku chyba dobrze wiesz, co się stanie. A kiedy to, co byłoby wtedy nieuniknione dojdzie do skutku, ani ja nie zobaczę więcej Sakury, ani ty Sasuke. A tego byś nie chciał, prawda?
Naruto pokręcił głowa. Tak, był świadomy, do czego ich relacja prowadzi i nie chciał skrzywdzić Sakury ani Sasuke. Nawet mimo że on o to nie dbał i chyba już mu nie zależało.
Spojrzał na Hideakiego szeroko otwartymi oczami. Chciał zapamiętać jego twarz, każdy detal. Te ładne bursztynowe oczy, które czasami w świetle słońca wyglądały jak złote, włosy w kolorze kawy z mlekiem, która zawsze już mu się chyba będzie z nim kojarzyć, nos, lekko zadarty, dołeczki w policzkach, choć te pojawiały się jedynie, gdy się uśmiechał, usta... Tak, poza oczami, to o nich ciągle myślał. Tak strasznie chciał się przekonać, jaki będą miały smak…
– Naruto…
Hideaki rozplótł ich palce i objął go w pasie, przyciągając  do siebie tak, że stykali się nosami. Obaj patrzyli sobie prosto w oczy i w oba ich spojrzenia miały jednakowy wyraz: pragnienia.
– Nie pocałowałem cię ani na dobranoc, ani ty mnie wtedy omal na dzień dobry. Ale mam zamiar pocałować cię teraz i liczę do dziesięciu, dając ci szansę wycofania się. – Hideaki znów lekko się uśmiechnął, ale tym razem tak, że Naruto zakręciło się od tego w głowie. – Raz, dwa, trzy…
– Ale Sakura-chan…
– Myślę, że ten jeden raz nie będzie miała nic przeciwko – szepnął Hideaki, łapiąc go za kark. –  Dziesięć.
Naruto przymknął oczy, czując usta Hideakiego na swoich. Rozchylił je, dając mu lepszy dostęp i oddał pocałunek. Czuł się jak zahipnotyzowany, a motylki w brzuchu, które wcześniej po prostu sobie latały, w tym momencie zaczęły po prostu szaleć. I to tak konkretnie.
Naruto oplótł ramionami szyję Hideakiego, chcąc jeszcze bardziej go do siebie przyciągnąć i tym samym jeszcze bardziej pogłębić pocałunek, a jednocześnie zastanawiał się, czy to, co czuje, to faktycznie motyle, bo one chyba nie umiały tak szybko latać.
Potrzebował tego. Potrzebował znów takiej ekspansji uczuć jak kiedyś z Sasuke. I właśnie tych cholernych motyli, które pewnie jednak nie były motylami, bo latały z zawrotną  prędkością, a jak jednak były, to nigdy takich nie widział.
Kiedy w końcu się od siebie oderwali, obaj byli zaczerwienieni, dyszeli ciężko i patrzyli sobie w oczy. Trwało to długą, bardzo długa chwilę.
Jednocześnie opadło z nich jakieś takie napięcie, które czuli wcześniej poprzez to ciągłe, usilne kontrolowanie się.  
– Jak mam o tobie zapomnieć? – odezwał się w końcu Naruto.
– Dobre pytanie. – Hideaki uśmiechnął się lekko. – Sam się  nad tym zastanawiam.
– Więc ty naprawdę też…
– A masz co do tego jakieś wątpliwości? – Hideaki westchnął. – Nie wiem jak to zrobiłeś, ale skutecznie zamieszałeś mi w głowie.
Naruto też się uśmiechnął, choć nadal smutno.
– Kakashi-sensei mówił mi, czekaj, jakiego on słowa użył – zastanowił się. – O, wiem. Że mam niebywały wpływ na ludzi. Ale myślałem, że ty wolisz dziewczyny.
– Wolę. Dlatego sam tego nie rozumiem. – Hideaki cmoknął go w czubek nosa. – Wiem jednak, że to by się nie udało. Skrzywdzilibyśmy dwie inne osoby. Poza tym naprawdę wątpię, że ty umiałbyś żyć bez Sasuke. Wiesz, te poradniki Saia czasem naprawdę się przydają. Dzięki nim wiem o was dużo więcej, niż byście chcieli.
– Eh, chyba masz rację. Tylko… – Naruto spuścił wzrok. – Straciłem już tyle osób. Nie chcę stracić tez ciebie.
– Ej, co jest?
Hideaki, tak jak wtedy, w laboratorium, chwycił go za podbródek, który tym razem jednak drżał. Poza tym oczy Naruto się  zaszkliły, więc wiedział, co się zaraz stanie.
– Hej, faceci nie płaczą – spróbował zażartować.
 Niestety, nie wyszło, bo osiągnął efekt odwrotny do zamierzonego. Tama hamująca łzy puściła. Naruto zwyczajnie nie był w stanie udźwignąć ciężaru, że w ciągu niecałych dwóch tygodni, opuściły go dwie osoby. Najpierw Sasuke, potem Hideaki.
Hideaki przyciągnął go do siebie. W tym wypadku nie było innego wyjścia, jak przytulić go i po prostu dać mu się wypłakać.

*
Naruto zdążył się uspokoić, zanim wróciła Sakura. Był też już spakowany. Musiał zająć czymś myśli, bo inaczej by zwariował. Zwłaszcza, gdy Hideaki poszedł pod prysznic, a on, słysząc szum wody, zaczął wyobrażać sobie to, czego nie powinien.
– Nie musisz się wyprowadzać. – Sakura, widząc jego torbę zmarszczyła brwi. – Nie będę póki co wynajmować nikomu tego mieszkania, a przydałoby się, żeby ktoś dbał o nie i podlewał kwiatki. No chyba że… – uśmiechnęła się lekko. – Pogodziłeś się z Sasuke?
– Nie, Sakura-chan, nie widziałem go, ale nie mogę zostać – powiedział.  – Poza tym wiesz, że ja nie bardzo dbam o porządek, a i ogrodnik ze mnie kiepski.
Sakura zacisnęła lekko pięści. Co z tym Sasuke było nie tak? Myślała, że coś do niego dotarło!
– O, jesteś już.
To Hideaki wyszedł z łazienki. Tym razem ubrany, a nie w samym ręczniku. Mimo to jednak Sakura zauważyła, jakie rzucili sobie z Naruto spojrzenia. Nie, nieważne – powtarzała sobie w myślach. Nie wiedziała, co między nimi zaszło i naprawdę nie chciała wiedzieć.
– To ja już się będę zbierał.
Naruto wstał z kanapy i chwycił swoją torbę.
– Sakura-chan, wiesz, jak nie lubię pożegnań.
Wykonał niepewny ruch, jakby chciał ją przytulic, ale zrezygnował, bo nie był pewien czy miał w ogóle jeszcze do tego prawo.
– Naruto, nie wygłupiaj się. – Sakura podeszła i go objęła. – Będzie dobrze, zobaczysz. Porozmawiaj z Sasuke, on chyba co nieco zrozumiał.
– Zawsze mogę ci podesłać z Suny kila trucizn – zaoferował się Hideaki. – Nie zabiją go, ale na pewno skutki nie będą przyjemne.
– Ty już lepiej nic nie mów o truciznach i ich skutkach – warknęła Sakura, przypominając mu, że przecież w taki sposób zatruł Naruto.
– Najlepszym się zdarza. – Hideaki wzruszył ramionami, ale jednocześnie spojrzał na Naruto.
Więc to naprawdę było ich pożegnanie. Podszedł do niego.
– Trzymaj się – powiedział, pochylając się nad jego ramieniem. – A jak te trucizny będą jednak potrzebne, to daj znać – szepnął mu na ucho.

*

Naruto, gdy tylko wyszedł przed kamienicę Sakury, usiadł na krawężniku i odetchnął ciężko. Zamknął oczy.
Wiedział, że powinien wstać i iść w stronę domu Shikamaru, ale jakoś nie mógł. To wszystko, co stało się w przeciągu niecałych dwóch tygodni, po prostu go dołowało, jakby to powiedział Kodai.
– Naruto-senpai? – Uchylił powieki i zobaczył na wprost swojej twarzy jasne oczy. – Coś się stało?
– Nic, Hanabi, nic.
Chciał się uśmiechnąć, ale wyszedł ledwie grymas.
Hanabi zmarszczyła brwi. Słyszała plotki, że on i Sasuke się rozstali, ale tak właściwie nikt nie wiedział, ile było w tym prawdy. Ponoć wyprowadził się i mieszkał u Sakury, co by się zgadzało, bo zastała go z torba właśnie przed drzwiami jej kamienicy. Tylko, z tego co słyszała dzisiaj w szpitalu, gdy była u Tsunade po leki dla jednego ze staruszków z klanu Hyuuga, Sakura i jej chłopak wyjeżdżali z powrotem do Suny. A Naruto wyglądał okropnie, zupełnie, jakby był jednym wielkim nieszczęściem.
Hanabi serce zmiękło. Lubiła Naruto. Hinata dużo o nim opowiadała, o jego dzieciństwie i w ogóle całej historii. To rozstanie z Sasuke chyba naprawdę musiało go załamać. A teraz, biedny, teraz nawet nie miał pewnie dokąd pójść. Zrobiło jej się go strasznie szkoda.
– Przygarniam cię do nas – zadecydowała, uśmiechając się. – Ojca nie ma, a Hinata na pewno nie będzie miała nic przeciwko.
– Nie, Hanabi, właściwie, to miałem iść do Shikamaru.
Naruto w końcu wstał, zabierając torbę.
– Odradzam. Hinata mówiła, że odkąd Temari zaszła w ciąże, jest jak chodząca bomba.  
Naruto spojrzał na nią niepewnie, a ona uśmiechnęła się zachęcająco. Eh, może faktycznie po tym wszystkim nie potrzebował dodatkowych dramatów, a optymizmu?
– No chodź. – Hanabi wyciągnęła do niego rękę. – Mam mangi, ramen, pierożki gyoza i seriale. Cokolwiek się dzieje, razem jakoś to przebolejemy.

7 komentarzy:

  1. Rozstania to ciezki temat. Oby jednej i drugiej stronie sie ulozylo :)Temari to ostra kobitka jest zawsze mnie to smieszylo ze Shikamaru tak narzekal ma swoja matke a gorsza sobie wybral 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję Sakurze. Mieć świadomość co się zaraz stanie i dopuścić do tego. Co ona musiała przeżywać? Ja bym nie potrafiła aż tak się poświęcić. Chociaż lepiej załatwić sprawę teraz niż później cały czas nosić ją gdzieś pod sercem i żałować, że czegoś się nie zrobiło.
    Dzisiaj dostałam jawny dowód, że nic nie może zaszkodzić mojemu SasuNarutowskiemu sercu. Kiedy czytałam opis ich pocałunku, nie poczułam nic. Żadnych emocji, żadnych motylków w brzuchu jak to miewam podczas czytania SasuNaru. Przeczytałam to jak zwykły tekst. I bardzo się cieszę, że tak jest. Przynajmniej z czystym sercem mogę powiedzieć „Naruto, proszę. Wróć do Sasuke”.
    W sumie ich pocałunek nie rozwiązał jak na razie problemu. Naruto nadal ma stan zakochania, a Hideaki też jakby od razu nie skreślił Naruto. Wszystko rozwikła się podczas tej rozłąki. Wtedy na pewno wszystko wróci do normy.
    A i jeszcze co do tego, że rzekomo Sasuke opuścił Naruto. To jest nieprawda. Sam Naruto odszedł od Sasuke, którego winą jest tylko to, że przez dumę nie przyszedł do Naruto. Pewnie, jakby przyszedł od razu następnego dnia po ślubie, to nie byłoby całej tej sytuacji. Eh… Sasuke jednak przydadzą się poradniki od Saia.
    Nie wiem czemu Sakura jest zdenerwowana na Sasuke, że nie pojął jeszcze żadnych kroków. W końcu rozmawiali o tym przed kilkoma godzinami (najwięcej), a po tej rozmowie Sakura zostawiła go zapewne w stanie szoku. Sasuke słynie z tego, że musi przeanalizować problem, dogłębnie do sprawdzić, obmyślić plan działania i skutki jego, a dopiero potem wcielić go w życie. Zatem super by było gdyby z tym wszystkim wyrobił się maksymalnie do jutra. Jakby to było kilka dni, to zrozumiałabym złość Sakury, ale tak to dla mnie jest bezpodstawna. Rozumiem, że chce szybko załatwić to, ale powoli. W tempie Sasuke wszystko się ułoży.
    Oj, przydałaby się taka jedna trucizna dla Sasuke za to co ostatnio nawywijał. I jeszcze taka, których skutki odczuwałby bardzo długo, aby lepiej zapamiętał tą nauczkę.
    Za dużo Hyuug w tym opowiadaniu :) Pomieszało mi się na początku. Pomyliłam Hanabi z Harumi i już miałam takie coś „To Hinata z nią rozmawiała?!” dopiero po chwili zrozumiałam swój błąd. Co do samego pomysłu Hanabi – nie. Lepiej żeby tego nie robiła. Jak Sasuke się dowie, że spał pod dachem domu Hinaty, to nie wiadomo co nastąpi. Może i Hinata już zrozumiała, że nie ma szans u Naruto, a Sasuke jest tego świadomy, że ona o nich wie, ale zazdrość jest bardzo nieprzewidywalna. Kto wie jak zareaguje Sasuke na tę wiadomość?
    Pocałunek już był, odhaczone. Teraz czekam tylko na rozmowę Sasuke z Naruto. No kiedyś w końcu muszą porozmawiać! Nie mogę się tego doczekać.
    Duuużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja też myślałam, że nic, absolutnie nic nie zachwieje mojej wiary w SasuNaru. A tu zauroczyłam się w paringu z postacią własną, która miała być na chwilę! I co więcej, czytelnicy (mówię tu o Wattpadzie, zaczęli ich ze sobą łączyć). Nie wiem, jak to się stało. Serio, nie wiem.
      Naruto odszedł po słowach Sasuke. Już to pisałam w poprzednim komentarzu, który jak geniusz usunęłam, ale to tak jak z zerwanymi zaręczynami. Ta odrzucona odejdzie, ale spieprzyła ta, która ją odrzuciła.
      W zasadzi w anime wszystko działo się dość szybko. Ale tu akurat Sasuke ma powód:) Domyślisz się, jaki?
      To z Hanabi, to jak napisałam we wstępie. Słowa jednej z czytelniczek tak mi się spodobały, że postanowiłam zrobić z tego scenkę:)
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
    2. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy po przeczytaniu pytania "Domyślasz się jaki?" to że musi iść szybko do jubilera i wybrać jakiś porządny pierścionek :)

      Usuń
    3. Wiadomo, że nie powiem, ale myślę, że w takim razie Cię zaskoczę:)

      Usuń
  3. Sasuke to chyba zawału dostanie, nie dość, że ta akcja z Hideakim, to teraz Naruto będzie mieszkał u Hinaty. Ale dobrze mu tak za to jak się zachowywał, niech trochę pocierpi. I gdzie on w ogóle jest? Czekam aż się spotkają, mają sobie naprawdę dużo do wyjaśnienia.

    Dziwnie się czuję, bo to co działo się między Naruto a Hideakim tak strasznie mnie ekscytowało, tak jak ich samych. Czuję teraz taki niedosyt, chociaż wiem jak nie w porządku w stosunku do Sasuke i Sakury byłoby ciągnięcie tego dalej. Wydaje mi się jednak, że tak łatwo nie uda im się o sobie zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka,
    wspaniale, Sakura dość dobrze to wszystko znosi, och Naruto chyba ma w sobie coś co przyciąga ludzi do niego nawet hetero :) coś mi się zdaje, że tykająca bomba w postaci Temari byłaby lepsza niż dom Hyuuga... a co Sasuke robi niech sie ruszy w końcu Naruto jest taki przygnębiony...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń