.

środa, 19 czerwca 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 22


Sasuke po rozmowie z Sakurą długo myślał o tym, co powinien zrobić. Najpierw chciał iść do Naruto od razu, ale ostatecznie uznał, że rozmowa może poczekać do jutra. Musiał coś załatwić. Wiedział, że ryzykuje, bo po tym, co usłyszał od Sakury, ten cukier mógł się w każdej chwili rozsypać, o ile już się nie rozsypał, ale to było coś ważnego.
Teraz siedział w gabinecie Kakashiego, do którego wszedł, zupełnie ignorując kolejkę na korytarzu. To nie mogło czekać, a oni pewnie i tak mieli dużo czasu.
– Sasuke, ale zrozum, tego nie da się załatwić ot tak. Potrzebne są różne dokumenty, które potem czekają na decyzje administracyjne. – Kakashi podrapał się po głowie. – Mogę to co prawda trochę przyśpieszyć, ale nie aż tak, jakbyś sobie życzył.
– To jest ważne – powtórzył to, co powiedział kilka minut temu.
– Sasuke. Wiem, że ty i Naruto się rozstaliście i to jest najprawdopodobniej twój sposób na odzyskanie go.  Nie, nie próbuj zaprzeczać. – Uniósł rękę, nie pozwalając mu dojść do słowa. – Ale czy ty to w ogóle przemyślałeś?
– Moje decyzje zawsze są przemyślane
– Ta, jasne… – skwitował Kakashi. – Zwłaszcza ta, żeby zjawić się na szczycie pięciu Kage wiedząc, że jest się poszukiwanym przestępcą.

Sasuke prychnął. Fakt, był wtedy nieco arogancki i gdyby nie pomoc, która nadeszła w ostatniej chwili, zapewne by zginał, ale co to miało wspólnego z tym, co chciał zrobić teraz?
– Naruto w ogóle o tym wie? – usłyszał.
– Nie, nie wie. Ale jak się dowie, musze mieć już wszystko załatwione.
            – Jaki ty jesteś uparty. – Kakashi przewrócił oczami i spojrzał na kalendarz. – Dobra, myślę, że do końca tygodnia będę mógł to załatwić.
            – Ja potrzebuję tego na dzisiaj.
– Przecież to tylko kilka dni. Naruto ci przez ten czas nie ucieknie.
Sasuke zacisnął wargi. Tu Kakashi mógł się mylić i to bardzo. Po tym co widział, a potem też usłyszał od Sakury, taka ucieczka, a przynajmniej na jakiś czas, biorąc pod uwagę aspiracje Naruto do tytułu Hokage, nie była czymś niemożliwym.
– Muszę mieć to dzisiaj.
Kakashi westchnął ciężko.
            – Sasuke, czy ty rozumiesz, że musiałbym tu ściągnąć kilka osób na już? Musieliby zostawić swoje obowiązki, a już w tym momencie kolejki w administracyjnym blokują korytarze przez to wprowadzanie coraz to nowszych zmian przez Radę.
            – To ich ściągnij. – Sasuke nic sobie z tego nie robił.
– Nie mogę. Procedury i…
– Na pewno jesteś Hokage? – przerwał mu Sasuke i uniósł brwi.
Kakashi, który akurat takiego argumentu się nie spodziewał, najpierw spiorunował go wzrokiem za taką zniewagę, ale potem, widząc jego zdeterminowany wzrok, westchnął. Znał Sasuke, wiedział, że on jak się na coś uparł, to nie odpuści. Zupełnie jak Naruto.
– Dobra, chodź ze mną. – Wstał zza biurka i wziął do ręki papiery, które wczesniej Sasuke przyniósł. – Wiesz, jak miałeś dwanaście lat, byłeś naprawdę nieznośny. Myślałem, że z wiekiem przejdzie, ale nie, teraz jesteś jeszcze bardziej nieznośny.

*

Naruto, kiedy następnego ranka się obudził, przez chwilę znów nie wiedział gdzie jest. Ale po chwili sobie przypomniał i… uśmiechnął się.
Kiedy Hanabi wczoraj zaprosiła go do domu, naprawdę się wahał. Jednak w końcu się zgodził i naprawdę tego nie żałował.
Były pierożki, był ramen – tak, Hinata naprawdę świetnie gotowała, były też seriale. Ale przede wszystkim były rozmowy. Naruto co prawda nie przyznał, co się stało i co w ogóle działo się od jakiegoś czasu, ale  nie naciskały, raczej rozmawiali o innych rzeczach. Jak chociażby o swoich pierwszych misjach, pierwszych sukcesach i porażkach.
Wtedy opowiedział też o ich pierwszej misji w Kraju Fal. O, Inarim i nieistniejących bohaterach, którzy jednak okazali się istnieć, o walce z  Haku, a przede wszystkim też o tym, że Sasuke omal nie umarł mu na rękach. Wtedy, myśląc, że nie żyje, obudził w sobie po raz pierwszy moc Kuramy.
– Dobrze, że czasami pamiętasz, że ja w ogóle jeszcze żyję – usłyszał głos w swojej głowie.
Po chwili znalazł się we wnętrzu samego siebie, w pomieszczeniu, w którym przebywał Kurama. Wszystko wydawało się być takie same, poza kilkoma szczegółami. Przede wszystkim klatka była otwarta, a pieczęć zdjęta. Poza tym Kurama, który kiedyś na niego warczał i szczerzył kły, teraz leżał spokojnie i nawet łba nie chciało mu się unieść.
W końcu jednak łypnął na niego okiem.
– Wiesz, że obudziłeś mnie w najgorszym momencie? – mruknął, choć to jego mruknięcie było dość głośne. –  Natłok twoich sprzecznych myśli nawet mnie potrafił doprowadzić do bólu głowy.
– To demona może rozboleć głowa? – Naruto zmarszczył brwi. – I w ogóle, dlaczego tu jest tyle wody? Wcześniej zawsze było jej mniej.
– Gdybyś tak nie płakał za swoim kochasiem, byłoby jej zapewne mniej.
Naruto aż się zapowietrzył i przybrał barwę dojrzałego pomidora.
Kurama pokręcił łbem. Kiedy nie spał, mógł, jeżeli chciał, wszystko widzieć. Ostatnio nie chciał, bo uznał, że to, co jego Jinchuriki wyprawia z Sasuke w sypialni, to jego sprawa i on nie zamierza się przyglądać. Czasami, na początku, gdy emocje Naruto tak bardzo się nasiliły, potrafił się przez to obudzić i co nieco zobaczyć, ale szybko sobie odpuścił. Nawet demony mają swój limit.
– Co ty tam wiesz – burknął Naruto.
– Wiem, że wcześniej przez wiele lat musiałem zatykać uszy, bo mdliło mnie od tych twoich wynurzeń o Sasuke, więc cię nie rozumiem, dzieciaku.
– Nie jestem już dzieciakiem, Kurama.
– Żyję na tym ziemskim padole łez i rozpaczy znacznie dłużej niż ty i dla mnie zawsze będziesz dzieciakiem! – Kurama tym razem pokazał kły. – Co zamierzasz zrobić z młodym Uchihą? Był bardziej interesujący.
– Chciał cię unicestwić. Ciebie i inne ogoniaste! – Naruto uniósł brwi. – Jak możesz mówić, że to jest interesujące.
– Fakt, czasami mam ochotę odgryźć mu za to głowę. Ale ciebie też chciał zabić, a miziasz się z nim po kątach. Choć ostatnio nie… – Kurama zmrużył oczy, zastanawiając się nad czymś. – To co, może jednak odgryźć mu tę głowę? Ty będziesz miał spokój, a ja się w końcu porządnie wyśpię.
– Bardzo śmieszne – mruknął Naruto.
Kurama zawsze był wredny, ale kpiący z niego Kurama – najgorszy z możliwych.
– Znikam.
– Nie, poczekaj, jeszcze nie skończyłem – zagrzmiał Kurama. – Pamiętasz co ci kiedyś powiedziałem?
Naruto zatrzymał się i odwrócił.
– Powiedziałem, że Sasuke, przy boku którego spędziłeś sporo czasu, od zawsze pozostawał w objęciach nienawiści. Zapytałem, czy byłeś w stanie w jakikolwiek sposób mu pomóc. Mówiłem też, że bez względu na to, z kim przyjdzie ci się mierzyć, nie dasz radę wymazać jego złości lub przelać jej na siebie. Jednak wtedy byłem w błędzie…
– Przyznajesz się do błędu? Ty? – Naruto spojrzał zdziwiony na Kuramę.
– Zamknij się i słuchaj – Kurama znów na niego warknął. – Nigdy nie sądziłem, że to będzie możliwe, ale tobie się udało. Wyrwałeś go ze szponów nienawiści. Ta twoja naiwna determinacja jednak zadziałała. Więc teraz z łaski swojej bądź konsekwentny. I nie rozpętaj Piątej Wielkiej Wojny Shinobi, bo ja jeszcze po Czwartej nie zregenerowałem się do końca!
*
Naruto, kiedy wrócił do rzeczywistości, położył głowę na poduszce. Przez to, że prawie całą noc przegadali, był niewyspany.
Nie miał pojęcia, ile godzin spał, ale chyba długo, bo gdy ktoś zaczął go budzić, uchylając powieki, zobaczył przez okno zachodzące słońce.
– Hideaki? Jeszcze pięć minut – mruknął z przyzwyczajenia, bo to on go budził przez kilka ostatnich dni.
– Nie, to ja – usłyszał dobrze znany sobie głos. Po chwili poczuł rękę, któa odgarneła mu włosy z czoła. –  To tylko ja…
Naruto zamarł. Sasuke… To był jego głos, jego dotyk. 
– Co ty tutaj robisz? – podniósł się, mrużąc oczy przed wpadającymi do pokoju promieniami.
– Jestem.
– Jesteś? Tak po prostu?
– Tak po prostu.
Naruto zamierzał coś odpowiedzieć, ale nie zdążył, bo Sasuke go pocałował.
 Początkowo chciał go odepchnąć, ale mu na to nie pozwolił. Przyciągnął do siebie mocniej i pocałował jeszcze raz.
– Wróć do mnie… – Sasuke w końcu odsunął się lekko dotknął jego policzka.
Naruto spojrzał mu prosto w oczy i aż nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Bo ten wzrok wcale nie wyrażał pewności siebie, arogancji czy cynizmu, ale smutek, zmartwienie i coś, o czym ostatnio omal zapomniał.
Tak, kochał Sasuke, ale przez kilka ostatnich dni zepchnął te uczucia gdzieś w głąb umysłu. Myślał, że Sasuke nie zależy, że już go nie chce. Pomylił się. Teraz to wszystko wróciło. I, jak chyba jeszcze nigdy, dopadły go ogromne wyrzuty sumienia. Co on najlepszego zrobił? Sam już nie wiedział, czy skoro się rozstali, to była zdrada, ale musiał mu o tym powiedzieć.
– Wiem, co pewnie myślisz. To samo powtarzali mi od lat. Że nie umiem okazywać uczuć. I to prawda.
– Sasuke…
– Nie, Naruto, chcę coś powiedzieć. – Sasuke odetchnął ciężko. – Po tym, jak wymordowano mój klan, a ja przez długi czas żyłem nienawiścią do Itachiego, nie potrafiłem zbudować normalnych relacji. Dużo osób mnie zagadywało, chciało się przyjaźnić, ale zbywałem ich wszystkich. Dopiero ty coś we mnie zmieniłeś. Dopiero ty jeden, spośród tych wszystkich ludzi, zacząłeś coś dla mnie znaczyć. Kocham cię, rozumiesz?
– Sasuke…
Naruto widząc jego wzrok i słysząc, co powiedział, miał wrażenie, że zaraz znów się rozklei, a Kurama zrobi mu awanturę o jeziorko. Poczuł się tak, jakby zrobił Sasuke najgorsze świństwo na świecie. Dlaczego po prostu nie porozmawiali od razu? Dlaczego doszło do tego, że zauroczył się w kimś innym i go pocałował? Odwaga cywilna… Tak, Hideaki dobrze wytłumaczył mu, co to znaczy.
 – Musze ci coś powiedzieć Sasuke – odezwał się w końcu. – Po tym raczej nie powtórzysz tych słów.
Sasuke zmarszczył brwi. Domyślił się, o czym Naruto chce rozmawiać. Jednak…
– Nie. – Położył mu palec na ustach. – Powiedz mi tylko, czy to, co robię teraz, ma jeszcze jakikolwiek sens? Czy ty jeszcze w ogóle…
– Ma – powiedział zdecydowanym tonem Naruto.
Już sam widok takiego Sasuke naprawdę dużo zmienił, a jeszcze te słowa.
– W takim razie wróć do mnie i nie myśl już o nim.
Naruto spojrzał na niego, a źrenice rozszerzyły się chyba do granic możliwości. On wiedział! Wiedział, a mimo to nie rozwalił mu nosa na dzień dobry, a potem jeszcze raz na do widzenia. Jemu naprawdę chyba musiało zależeć, skoro chyba po raz pierwszy, odkąd go znał, schował dumę do kieszeni.
I wtedy Naruto, patrząc Sasuke w oczy, poczuł coś, czego jeszcze nigdy w życiu nie czuł. Znów motylki, ale tym razem inne. Nie płonęły, jak podczas ich pierwszego kontaktu, nie wariowały, jak w przypadku Hideakiego. Te były spokojne. Latały tak, żeby nie dotknąć się skrzydłami i nie zrobić sobie krzywdy. Każdy wie, a przynajmniej on miał taką świadomość przez wykłady Shino, że złapany za skrzydła motyl nie poleci dalej. A te w jego brzuchu sprawiały wrażenie, jakby mogły latać bez końca.
– Jak to sobie wyobrażasz? Co teraz?
– Teraz zabieram cię do domu – powiedział Sasuke, znów patrząc mu prosto w oczy.
– Chciałeś powiedzieć twojego mieszkania. – Naruto mimowolnie się skrzywił.
– Nie. Do domu. Naszego domu.



4 komentarze:

  1. Ale sie za Kurama stęskniłam Brakowalo mi szczwanego lisa! Sasuke we krwi ma wredote 😂 ciekawe co wykombinowal. I jaki byl delikatny w stosunku do Naruto az cieplo na sercu. Dom cos czego Naruto pragnie ponad wszystko. Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wracając do twojego wczorajszego pytania czy domyśle się co robi Sasuke, że jeszcze nie poszedł do Naruto, to w środku nocy natchnęło mnie, że poszedł po ogromne zamówienie do Ichiraku, później stwierdziłam, że to na pewno odpada (zbyt oczywiste) i wpadło mi do głowy, że pójdzie do Rady, aby przyjęli projekt Naruto. I właśnie dopiero ta trzecia odpowiedź była najbliższa prawdzie. W sumie podoba mi się taki niecierpliwy Sasuke. Inni zaczekają, na pewno mają dużo czasu – to przebiło wszystko. Pan Uchiha jest najważniejszy i nic czego sobie zażyczy nie może zaczekać. Ale jego powód jest zrozumiały – w końcu tu toczą się losy SasuNaru. Nie ma nic ważniejszego od tego. Ciekawe w ogóle co wymyślił. Myślałam i myślałam i na nic nie wpadłam. Przez głowę mi się przetoczyły różne myśli: pierwsza że Sasuke chce coś zrobić w ramach ich przyszłościowego ślubu, druga że chce nadać jakieś prawa Naruto względem jego (np. dostęp do dokumentacji medycznej czy coś podobnego), a trzecia że chce przypisać Naruto do właścicieli ICH mieszkania. I ta trzecia myśl wydaje mi się najbardziej prawdopodobna patrząc po końcówce. No ale po tobie, autorko, można wszystkiego się spodziewać, więc nie jestem niczego pewna. Zapewne jak zwykle się mylę.
    Kurama na swój dziwny sposób pociesza Naruto albo zachęca do działania. Nie spodziewałam się, że jeszcze kiedyś wprowadzisz wątek Kuramy. Ale fajnie że się pojawił. Przynajmniej teraz mogę współczuć mu. Wcześniej nie myślałam jak on się czuł, kiedy Naruto oddawał się wraz z Sasuke rozpuście. Biedny lisek, trauma na całe życie. Na jakież on te widoki musiał być skazany? Ale pamiętaj, Kurama, jakby co ja zawsze chętna, aby się z tobą zamienić :)
    „Hideaki? Jeszcze pięć minut” – auć, wiedziałam że budzi go Sasuke, przeczuwałam to. Normalnie czuję ból jaki mógł doświadczyć przy tych słowach Sasuke. Brutalny jesteś Naru.
    „Nie, to ja […] To tylko ja” – ty chyba chcesz, żebym się popłakała. Czuję ten smutek Sasuke. Nie chciałabym być teraz na jego miejscu. I nie „tylko”. Przecież ty jesteś najprzystojniejszy, najdoskonalszy i najbardziej genialnym ninja, a do tego ostatni członek klanu Uchiha oraz najważniejsze bądź co bądź miłością życia Naruto. Nie oceniaj się tak nisko.
    Jak bardzo musiał być zdeterminowany i równocześnie zdołowany, żeby te słowa wyszły z jego ust. Jestem pełna podziwu dla niego, że wreszcie schował swoją dumę do kieszeni. Dojrzał w uczuciach. Na taką scenę, na ich powrót do siebie, mogłam czekać nawet wieki. Pięknie to opisałaś, a z każdym słowem, jak to czytałam, coraz bardziej miałam szerszy uśmiech i szkliste oczy. Jedna z najlepszych scen w całym opowiadaniu. Taka pełna emocji, ich uczucia, miłości. Uwielbiam twoje opowiadania, wszystkie, ale najbardziej ubóstwiam Kroniki, pobiły nawet Hidena.
    Z niecierpliwością czekam na powrót Naruto do ICH domu, no i oczywiście rozwiązanie co też Sasuke wymyślił, że aż wymusił na Hokage wykonania czegoś w tempie ekspresowym.
    Duuużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo wydorośleli. Zarówno teraz Sasuke, jak i Sakura we wcześniejszych rozdziałach nie reagują aż tak emocjonalnie. Widać, jak się zmienili. Kiedyś Sasuke rozniósłby pole treningowe, gdyby Naruto tylko spojrzał na Hideakiego, a teraz... Jestem po prostu z niego dumna. Zachowywał się jak palant, ale wreszcie się opamiętał. Szkoda tylko, że Naruto musiał się zakochać, by do tego doszło. Jeszcze długa droga przed nimi, nim zaczną się naprawdę rozumieć, ale nie są już dzieciakami, bójki wszystkiego nie załatwią. Cieszę się, że to widzą. Bardzo mnie wzruszyła ich rozmowa po przebudzeniu Naruto, aż mi się oczy zaszkliły.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, o tak w końcu Sasuke się ruszył... ta rozmowa z Kakashi o tak jest uparty i dobrze czyżby poszedł, aby przyjęto projekt Naruto? taki i Sasuke teraz było widać naprawdę, że zależy mu na Naruto... i steskniłam się za Kurama, ten sarkazm bosko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń