.

piątek, 21 czerwca 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 24



Tego wieczora, a raczej już nocy, długo siedzieli na werandzie z kubkiem ciepłej herbaty w rękach. Obaj nic nie mówili, jakby każdy był pogrążony w swoich myślach. Mieli świadomość, że na rozmowy jeszcze przyjdzie czas, teraz byłoby tego za dużo naraz. Tym bardziej, że zdawali sobie sprawę z tego, że te rozmowy nie będą łatwe.
W tym momencie po prostu chłonęli spokój i ciszę, patrząc na ogród i ledwo co rozkwitające drzewa wiśni.
Kiedy Naruto w końcu zaczął ziewać i uznał, że się położy, Sasuke jeszcze przez chwilę siedział sam. Ten dom nie był jeszcze w pełni wyposażony, miał wykończoną tylko jedną sypialnię, a w salonie brakowało kanapy. Chciał poczekać, aż Naruto zaśnie, w innym wypadku ta sytuacja, zwłaszcza ta nagła zmiana, mogła by być dla niego, nie, nawet dla nich obu, niekomfortowa.
Sasuke czuł, że Naruto ma mętlik w głowie. Z jednej strony był szczęśliwy z powodu nowego domu, z drugiej jednak coś jeszcze go męczyło.
Usiadł na łóżku i przez chwilę patrzył na niego. Teraz dopiero zdał sobie sprawę, jak bardzo mu go brakowało. Jego widoku, zapachu, dotyku. Nawet tych poślinionych poduszek. Kiedy Naruto od niego uciekł, bo inaczej tego się chyba nazwać nie dało, mieszkanie zrobiło się jakieś takie puste.
To było oczywiście nie takie same, ale podobne uczucie do tego, gdy po wymordowaniu klanu został sam w wielkiej, zimnej, pustej rezydencji. Nie było już mamy, nie było ojca, Itachiego. Nie było nawet nikogo z sąsiadów. Wszyscy zginęli, a on został sam.
Kiedy Sasuke w końcu się położył obok Naruto, odgarnął mu włosy z czoła i pocałował go krótko. Zgasił lampkę. Wszystko na pewno jakoś się ułoży.


Poranek okazał się bardziej optymistyczny. Naruto, z racji ciągłego miejsca pobytu znów obudził się, przez chwilę nie wiedząc, gdzie jest, Jednak kiedy tylko sobie przypomniał, chciał od razu pozwiedzać dom, który w świetle dziennym na pewno wyglądał nieco inaczej.
Kuchnia była bardzo ładna i miała wielkie okna wychodzące na drzewo i huśtawkę, jednak to, co dla Naruto miało znaczenie, to szafki, w których będzie mógł pochować ramen i duża lodówka. Bo duża lodówka, to dużo dobrych rzeczy w środku. Resztą kuchni się nie interesował, bo w niej  rządził Sasuke, a jego rola ograniczała się tylko do tego, żeby zjeść to, co ugotował. Od pamiętnej jajecznicowej katastrofy, już więcej nie poprosił go o przygotowanie czegokolwiek, więc jedyne co od tamtej pory Naruto sobie przygotował, to ramen w kubku.
Salon sam w sobie był jeszcze prawie pusty, jednak to, co zrobiło wrażenie na Naruto, to wielkie szklane drzwi, wychodzące na werandę i ogród. Zawsze chciał mieć werandę. A ogródek, poza tym, że był ładny, miał jeszcze jedną zaletę. Jak Naruto zostanie Hokage, koniecznie każe go przekopać Kakashiemu. Nie wiedział co prawda po co, bo nie zauważył żadnych chwastów, ale tak dla zasady.
Łazienki były dwie, choć nie miał pojęcia po co, ale w sumie fajnie było mieć w jednej z nich wannę. No i trzy pokoje. Na razie pewnie nie będą im potrzebne, ale jak już zostanie Hokage, to w drugim urządzi sobie domowy gabinet, a w trzecim… Zawsze może posłużyć za składzik na więcej ramenu.
Kiedy Naruto wreszcie skończył biegać po domu i zaglądać w każdy zakamarek, chciał pozwiedzać jeszcze całą posesję, ale Sasuke chwycił go i usadził na krześle w kuchni. Sam zajął miejsce naprzeciwko.
– Ej, no ale ja jeszcze kilku miejsc nie widziałem.
– Będziesz miał na to mnóstwo czasu. – Sasuke uśmiechnął się lekko, widząc w jaki sposób reaguje na wszystko. – No chyba że gdzieś się wybierasz?
Naruto pokręcił głową. Był naprawdę podekscytowany tym wszystkim.
– Wiedziałeś, że mamy kominek? Nawet Kakashi-sensei nie ma kominka!
– Może i nie ma kominka, ale ma coś, co musisz podpisać.
Sasuke podniósł się. Owszem, udało mu się dzięki obecnemu Hokage załatwić wszystkie formalności naraz, udało się nawet wyciągnąć trochę nielegalnie potrzebne dane, ale podpisać na akcie współwłasności Naruto musiał się już sam. W pewnym momencie Sasuke zasugerował co prawda, że sfałszuje jego podpis, ale Kakashi powiedział, że chyba kompletnie upadł na głowę, albo za mocno dostał wtedy od Sakury, sądząc, że on się na coś takiego zgodzi.
 – Potem musimy iść do mieszkania i zacząć się pakować. Ja nie mam tu prawie nic, a ty tylko jedną torbę z tym, co zabrała dla ciebie Sakura. Jak nie zaczniemy teraz, to nie skończymy do wieczora.
– Pakowanie będzie musiało zaczekać do jutra – powiedział, bo wspomnienie o Sakurze jemu też coś przypomniało. – Tenten ma dzisiaj urodziny, więc tradycyjnie zbieramy się wszyscy w Ichiraku.
– Naruto, naprawdę musimy…
– A gdyby o twoich urodzinach ktoś zapomniał? – Naruto nie miał zamiaru odpuścić.
Owszem, strasznie cieszył się z nowego domu, ale to byli jego przyjaciele.
– Nie miałbym nic przeciwko, a nawet więcej, bo jeżeli miałby to być Sai, byłbym z tego powodu niezwykle zadowolony.

*

Naruto, kiedy Kakashi położył przed nim kilkustronicowy akt notarialny zapisany drobnym druczkiem, przeraził się, że będzie musiał to wszystko czytać. Jednak na szczęście wystarczyło zapoznać się z pierwszą stroną. To z niej jasno wynikało, że Sasuke Uchiha jest właścicielem ich domu, a on współwłaścicielem i obaj zachowują do niego takie same prawa.
Sasuke wcześniej wypełnił za niego też druk o zameldowaniu pod nowym adresem, więc po podpisaniu go Naruto nie był już tylko współwłaścicielem, ale mieszkańcem tego domu.
            Z uśmiechem na ustach wstał i trzymając w ręce swoją kopię dokumentów, ruszył razem z Sasuke w stronę drzwi.
            – Sasuke, ty zostań jeszcze na chwilę – odezwał się Kakashi. – Siadaj – dodał gdy Naruto wyszedł.
            – Wiesz, że narobiłeś mi sporo kłopotów? – zapytał, marszcząc czoło. – Przez ciebie ludzie zostali oderwani od pracy przy ważnych sprawach, które się przez to opóźniły.
            – Jeden dzień pewnie nie zrobi im różnicy – Sasuke wzruszył ramionami. – A jak ktoś załatwia coś na ostatnią chwile i nie zdąży, to jego wina, nie moja.
– Ty mnie naprawdę kiedyś wykończysz. – Kakashi odchylił się na krześle i przymknął oczy. – Nie dziwię się, że Naruto miał cię dość i od ciebie uciekł.
Sasuke, słysząc to, zmarszczył brwi i spojrzał na niego morderczym wzrokiem, ale Kakashi nic sobie z tego nie robił.
– Pomogłem ci tylko dlatego, żebyście znów nie zaczęli się tłuc na poważnie, bo w takim przypadku ucierpieć mógłby nie tylko lasy, ale jakieś osiedle. Na przykład to, na którym Naruto pomieszkiwał.
Sasuke już otworzył usta, ale Kakashi go uprzedził.
– Teraz ja mówię, a ty słuchasz. Lepiej pilnuj Naruto, bo jeżeli znów zdarzy się taka sytuacja jak ostatnio, będziesz radził sobie sam. A jeżeli przyjdzie ci do głowy wpaść do mojego gabinetu z kolejnym żądaniem, wylecisz z niego szybciej, niż zdążysz dokończyć zdanie. No – Kakashi chwycił rękami głowę i odetchnął – teraz możesz mówić.
– Właściwie to nie mam nic do powiedzenia – stwierdził Sasuke.
– Może chociaż, bo ja wiem, dziękuję?
– Dziękuję.
Kakashiemu ręce opadły. Co z tego chłopaka wyrosło? Miał ochotę jak wtedy, gdy miał dwanaście lat przywiązać go linką do drzewa, tylko tym razem zostawiłby go na całą noc, żeby sobie posiedział i pomyślał nad własnym zachowaniem.
– Dobra, wynoś mi się stąd, nie mam już do ciebie siły. – Kakashi pokręcił głowa zrezygnowany. – I następnym razem pamiętaj, że kolejki obowiązują wszystkich , ciebie też – krzyknął, zanim drzwi do gabinetu się zatrzasnęły.

*

Kiedy Naruto i Sasuke dotarli na miejsce, byli tam już wszyscy znajomi. To był ich błąd, ponieważ przez to od razu wzbudzili największe zainteresowanie. Złożyli Tenten życzenia i usiedli obok siebie.
– Wróciliście do siebie – ni to stwierdziła, ni to zapytała Ino. – Wiedziałam! Kiba, wyskakuj z kasy.
– Znowu się założyłeś? – Shikamaru spojrzał na niego unosząc brwi. – Myślałem, że skończyłeś z tym Hazardem.
– Kiba podczas wojny wygłosił szczerą choć nieuzasadnioną myśl, że to on zostanie Hokage. – Powiedział Shino pełnym powagi głosem. – Powód, dla którego interesuje się hazardem, jest prosty. Wydaje mu się, że wystarczy naśladować jednego z poprzednich przywódców.
– Że co?! Shino! – Kiba aż wstał. – To taki z ciebie przyjaciel?
– Przyjaciele zawsze powinni być wobec siebie szczerzy – wtrącił się Sai, uśmiechając się przy tym po swojemu.
– Jak ja mam być szczery, to dziwię się, że ty w ogóle jeszcze żyjesz – odezwał się niespodziewanie Sasuke, którego Sai czasami naprawdę doprowadzał do białej gorączki.
Sai spojrzał na niego, a potem uśmiechnął się, ale  w inny sposób. Dziwnie przy tym przekrzywił głowę i poruszył brwiami.
Niestety, reakcja nie była taka, jak się spodziewał. Sasuke patrzył na niego jak na kretyna, Naruto uniósł brwi, a Kiba zaczął się śmiać.
Sai zastanowił się. Czyżby coś mu nie wyszło? Ostatnio często ćwiczył przed lustrem „uśmiechy” i to był uśmiech numer pięć: promienny. Cholera, a może pomylił się i to był uśmiech numer dziewięć: uwodzicielski? Jeszcze będzie musiał nad tym popracować.
– Dobra, przestańcie już i zmieńmy temat – odezwała się Tenten. – Ktoś wie, dlaczego Sakura wyjechała? I to bez pożegnania? Dostałam tylko liścik, a gdy do niej poszłam, już nikogo nie zastałam.
Naruto, słysząc to, zachłysnął się pitą właśnie sake, jednak chyba nikt poza Sasuke i Shikamaru nie zwrócił na to uwagi.
– Ja też – pokiwała głową Temari, a Hinata przytaknęła. – Ino, ty byłaś jej najlepszą przyjaciółką, mówiła ci coś?
Ino pokręciła przecząco głową.
 Byliśmy wtedy kilka dni w Termach, też dostałam list.
– To dziwne, tak bez żadnego wyjaśnienia, z dnia na dzień. Z tego, co mówiła wcześniej, miała załatwioną pracę w szpitalu, a Hideaki też coś sobie chyba znalazł, podobno uczył kogoś trucizn. Myślałam że zostaną.
– Chłopaki, może wy coś wiecie?
Większość pokręciła głowami.
– A ty, Naruto? Jesteś jej najlepszym przyjacielem, musiała ci coś powiedzieć. – Ino spojrzała na niego, jakby próbowała wedrzeć się mu do umysłu i sama poszukać odpowiedzi. – Nie wierzę, że z tobą by się nie pożegnała.
Naruto czuł, że zaczynają mu się pocić ręce, A co jeżeli Ino faktycznie wejdzie do jego głowy i pozna całą prawdę?
– Dobra, dajcie spokój – zainterweniował Shikamaru, widząc co się dzieje z Naruto. – Może po prostu wypadła im jakaś ważna sprawa i musieli wyjechać od razu? A wy od razu szukacie sensacji.
– No nie wiem. Rozmawiałam z kilkoma osobami w szpitalu i tez nikt nic nie wie. To jest dziwne. Ponoć Sakura tylko się u nich pojawiła i złożyła wypowiedzenie bez podania przyczyny. Nawet nie chciała poczekać na swoją mentorkę.
– Może ten chłopak, którego Hideaki uczył trucizn coś wie? – Kiba wpadł na pewien trop. – Wiecie kto to mógł być? Sakura nic nie mówiła?
– Nie. Ostatnio wydawała się być jakaś dziwna. W ogóle nie chciała rozmawiać o sobie i Hideakim. Tak jakby mieli jakiś kryzys.
– A może ona wcale nie chciała wyjeżdżać, a Hideaki ją porwał? – Oczy Lee rozszerzyły się jak spodki. – Co, jeżeli Sakurze-chan grozi jakieś niebezpieczeństwo?
– Lee… Błagam cię…
Ino wzięła jego szklankę i powąchała. Na szczęście nie wyczuła alkoholu.
– Ale, ostatnio ja i Gai-sensei byliśmy w kinie na horrorze i tam jakąś dziewczynę zakopali w ogródku.
– Lee… – Tenten pokręciła głową z rezygnacją. Ona już naprawdę nie miała do niego siły. – To nie był horror, tylko komedia romantyczna. A ją zakopali nie w ogródku, tylko na rodzinnym cmentarzu na tyłach rezydencji.
– Ja myślę, że powinniśmy znaleźć jednak tego chłopaka. – Kiba nadal optował za swoim pomysłem. – Za tym może się coś kryć.


5 komentarzy:

  1. Teraz ja skomentuje od końca:
    Zaskoczyłaś mnie tym faktem, że przyjaciele nie wiedzieli o naukach, które brał Naruto. Rozmawiali o tym na weselu, więc myślałam, że jak na Naruto przystało, wszyscy o tym już wiedzą (zwłaszcza jak krzyczy, gdy unoszą go emocje). A tu takie, że nikt nic nie wie. A na dodatek to nikt nawet nie wiedział, że Naruto nocował przez kilka dniu u Sakury. Niby tacy przyjaciele, a nic nie wiedzą.
    Sakura się nawet z nikim nie pożegnała? Aż tak śpieszno jej było? Myślałam chociaż, że pożegna się z tymi, którzy aktualnie są w Konosze, a ona od razu uciekła do Suny. Musi jej bardzo mocno zależeć na Hideakim, jeżeli posuwa się do takich działań.
    Nadal nie jest tak u Naruto i Sasuke jak powinno być. Ale czuję, że z każdą chwilą idzie to w dobrym kierunku. Najważniejsze jest to, aby porozmawiali. Oj, czuję, że to będzie bardzo długa rozmowa. Niestety odkładają to na później. Nie lepiej by było wszystko rozwiązać od razu, aby potem lepiej się oddychało? Rozumiem, że Naruto musi jeszcze sobie wszystko poukładać, ale powinni pogadać jak najszybciej. Może następnego dnia po urodzinach Tenten?
    Oj, wreszcie Naruto może dokonać zemsty na Kakashim. W końcu ma ogródek! Jeden punkt odhaczony. Teraz jeszcze musi zostać Hokage. Strasznie pamiętliwy jest ten nasz Naruto.
    Składzik na więcej ramenu :) Już widziałam to. Wszyscy czytelnicy czytający to myślą „ a w trzecim urządzą pokoik dla dziecka”, a tu Naruto strzela ramenem. Ale po nim można było się tego spodziewać. Naruto zaskoczył mnie tym gabinetem. Czyli jednak wie, na czym polega praca Hokage. A tak, zapomniałam - w końcu od jakiegoś czasu bierze praktyki od Kakashiego.
    „A gdyby o twoich urodzinach ktoś zapomniał?” – nieodpowiedniej osobie zadałeś to pytanie. Wszyscy przecież wiedzą, że Sasuke z tego faktu byłby bardzo zadowolony. No może, gdyby sam Naruto zapomniał o nich, to jakoś poruszyło by to tego drania.
    „A jak ktoś załatwia coś na ostatnią chwile i nie zdąży, to jego wina, nie moja.” – w sumie sam Sasuke załatwiał sprawę na ostatnią chwilę. Przecież to czego on żąda jest najważniejsze. Arogancki jest, ale wiadomo, w końcu to Sasuke.
    Ach… To dla tego Kiba tak teraz ze wszystkimi się zakłada. Myślę, że bezpieczniej dla niego by było, gdyby brał przykład z obecnego Hokage. Lepiej czytać zboczone książki niż zakładać się i spożywać duże ilości alkoholu, a potem robić sobie milionowe długi. Przynajmniej nikt nie będzie go ścigał za czytanie książek.
    Rozbawiłaś mnie tym fragmentem o uśmiechach Saia. Niby taki przejściowy opis, a potrafi wywołać uśmiech na twarzy.
    Duuużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedzieli, że mieszka u Sakury i że się rozstali, nie wiedzieli o truciznach. Naruto to powiedział tylko przy Sasuke i Sakurze, a ta, już wiedząc po jednym dniu do czego to zmierza, nie powiedziała o nim. W ogóle nie chciał na ten temat rozmawiać.
      Sakura i Hideaki podjęli taką decyzję. Jeżeli zrobiliby tego dnia (Sasuke jeszcze nie pogadał z Naruto) imprezę pożegnalną, a Hideaki i Naruto by wypili – no to nie miałoby dla niej dobrego końca.
      Ale Sasuke nie załatwiał na ostatnią chwilę, tylko na już i teraz :)
      Co do rozmowy, to będzie dłuższy temat i nie na tak „od razu”. Teraz imo jest za wcześnie, Naruto jeszcze nie wyleczył się do końca z Hideakiego. To raczej w tak szybkim tempie niewykonalne, nawet gdy się wraca do swojej prawdziwej miłości:)
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
  2. Zapowiedz spokojnego życia przedstawia ten dom :) na koniec rozdzialu jak zwykle wszystko sie skomplikowalo. Ciekawe jek dowiedza sie prawdy. Obawiam sie ze bedzie to bardzo zle odebrane i Naruto poczuje sie odrzucony. Weny zycze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Kakashi. Ale jak to się mówi: małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot. Mogłoby się wydawać, że skoro już dorośli, to Kakashi ma ich z głowy. A tu jak nie bójki i zażalenia od mieszkańców pobliskich wiosek, to znowu Sasuke wszystko stawia na głowie. I tak naprawdę więcej ma z nimi roboty, niż jak byli mali. Ale w sumie to dość urocze, bo mimo że właśnie już podrośli, to mają kogoś kogo można uznać za takiego zastępczego tatę. I hokage dobrze mu powiedział - następnym razem tak łatwo nie będzie. Mam nadzieję, że Sasuke nie dopuści już do takiego następnego razu, rozstania. Jestem ciekawa czy jak Hideaki wróci, to nic już to pomiędzy Sasuke i Naruto nie zmieni. Swoją drogą, jestem ciekawa jak Hideakiemu i Sakurze żyje się w Sumie, czy też zaczynają ponownie się dogadywać, jak chłopcy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    cudownie, Naruto taki podekscytowany domem, pięknie po prostu to ukazałaś, o tak już ma szansę zemsty na Kakashi'm ;) - ma ogródek... kuchenne szafki - miejsce na ramen, trzeci pokój... już nasuwa się myśl, że pokój dla dziecka, a tutaj dodatkowy składzik na ramen... to było naprawdę...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń