.

piątek, 14 czerwca 2019

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 15


Naruto, odkąd powiedział Sasuke, że nie ma sprawy, jasne, nic się nie stało i uciekł od niego, nie wiedział, ile czasu przesiedział pod konarem drzewa. Na pewno kilka razy wstawał i szedł po drinka, ale zawsze wracał w to samo miejsce. Próbował nie myśleć, o tym co się stało, próbował nie myśleć o Sasuke. Alkoholem starał się zagłuszyć wszystkie myśli. Ale niestety, nie był w stanie.
Sasuke naprawdę go zranił. Złamał mu serce. To „nie” z jego ust było jak nóż. Choć nie, nożem można byłoby je co najwyżej przeciąć. Tylko w takim razie dlaczego mówi się o złamanych sercach? To bez sensu. Wszystko było bez sensu.
– Naruto? No w końcu cię znalazłam, gdzie ty byłeś? – Sakura podbiegła w jego stronę. – Trzeba pomóc… Ty jesteś pijany – stwierdziła, widząc jego zamglony wzrok i czując odór alkoholu.
– Sakura-chan, jesteś medycznym ninja. Czy serce można złamać na pół? – usłyszała łamiący się głos.
O tak, Naruto był zdecydowanie pijany.
– Nie sądzę, by to było możliwe – stwierdziła. – Nie ruszaj się stąd idę poszukać Sasuke.
– Tylko nie Sasuke – zaprotestował. – Tyko nie jego.
Sakura zmarszczyła brwi. Coś było nie tak. Coś się musiało między nimi wydarzyć. Właściwie to Sasuke też nie widziała od jakiegoś czasu. Dokładnie od momentu, w którym stwierdził, że Naruto ma mu coś wyjaśnić. Wyglądał, jakby był na coś zły. Pewnie znowu się pokłócili. Ale tym razem musiało to być coś naprawdę poważnego, bo Naruto nie miał zwyczaju po ich sprzeczkach upijać się, raczej rozładowywał złość na polach treningowych.
– Dobrze, ale nie ruszaj się stąd.


*

Naruto, z głowa oparta o konar już prawie przysypiał, gdy ktoś się pojawił.
– No to nieźle się załatwił.
Otworzył oczy. To znów była Sakura, ale tym razem w towarzystwie swojego chłopaka.
– No dobra, kolego, wstajemy. – Hideaki chwycił go pod ramiona i pomógł mu się podnieść. – Gdzie masz klucze do domu?
– To nie dom, tylko mieszkanie Sasuke. – Naruto nieco oprzytomniał. – I nie mam zamiaru tam wracać.
Sakura spojrzała na niego uważnie. Miała już pewność, że coś się stało. I to coś poważnego.
– Dobra, zaprowadź go do mnie. Prześpi się na kanapie – zadecydowała.
Wiedziała, że kiedy wytrzeźwieje, będzie musiał z nim porozmawiać. Teraz nie było sensu, bo Naruto gadał trzy po trzy, a ona musiała jeszcze pomóc Ino w kilku aspektach wesela.
Hideaki przerzucił sobie rękę Naruto przez szyję i zmusił go, żeby z nim poszedł. Na szczęście mieszkanie Sakury było w miarę blisko parku.
– No dalej, jeszcze trochę – powiedział, gdy znaleźli się na klatce schodowej.
W końcu otworzył drzwi do mieszkania i z ulga posadził Naruto na kanapie.
– Sam się rozbierzesz, czy… Eh, głupie pytanie, ty nawet butów w takim stanie nie zdejmiesz.
Hideaki zdjął mu buty, marynarkę, ale kiedy zabrał się za guziki koszuli i  przypadkowo dotknął jego szyi, Naruto zaczął się śmiać i wiercić.
– Co?
– Mam łaskotki – wyjaśnił w miarę trzeźwo Naruto, ale kiedy sam zajął się rozpinaniem guzików, już nie wydawał się w żadnym wypadku trzeźwy, tak nieporadnie mu to szło.
– Dobra, zostaw, bo do rana nie skończysz.
Hideaki odsunął jego ręce i nie zważając już na protesty, rozpiął ją do końca, a potem pomógł Naruto się z niej wyplątać. Tak samo jak ze spodni.
Zmusił go, żeby się położył, przykrył kocem i zgasił światło, a zapalił lampkę. Gdy myślał, że zasnął, chciał wyjść, ale wtedy poczuł, jak ten chwyta go za rękę.
– Nie idź. Zostań. – Naruto patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. – Od tamtego dnia, kiedy Sasuke omal nie zginął, nie lubię zasypiać sam – wymamrotał.
– Może jeszcze mam ci dać buzi na dobranoc? – zażartował Hideaki, ale widząc, jak Naruto pochmurnieje, odpuścił. – Zostanę, dopóki nie zaśniesz – powiedział, zdejmując marynarkę i siadając na brzegu kanapy.

*

Kiedy Naruto obudził się rano, czuł, że zaraz głowa mu pęknie. Nie dość, że czuł się tak fatalnie, że nawet nie otworzył oczu, to nawet nie pamiętał, jak wrócił do domu. Chyba Sasuke musiał go przyprowadzić. Naruto, czując ciepło drugiego ciała, przysunął się do niego i musnął nosem kark. Czuł jak Sasuke się odwraca w jego, stronę, dlatego przyciągnął go do siebie. Uchylił powieki, chcąc go pocałować i…
To nie był Sasuke. Ten, którego właśnie obejmował, miał rozespane bursztynowe oczy i włosy w kolorze kawy z mlekiem. Hideaki!
– Buzi na dobranoc nie było, na dzień dobry też nie będzie?
– Co ty tu robisz? – wychrypiał Naruto, bo z powodu kaca miał zaschnięte gardło.
Dopiero po chwili, zdając sobie sprawę, że nadal go obejmuje Hideakiego, zabrał rękę.
–Tak właściwie to mieszkam.
Naruto podniósł się i dopiero teraz zauważył, że nie jest u siebie w domu. A raczej nie w mieszkaniu Sasuke.
– To co ja tu robię?
Zamrugał, przyzwyczajając się do dziennego światła. Dopiero po chwili, gdy się rozejrzał, zorientował się, gdzie on właściwie jest. To było mieszkanie Sakury. Ale jak się tu znalazł i dlaczego spał na kanapie z jej chłopakiem? Całe szczęście, że Hideaki był ubrany, bo inaczej pomyślałby, że… Nie, dobra, ten kac powodował jakieś zwiotczenie mózgu. O ile coś takiego w ogóle istnieje.
– Musze do łazienki – poinformował.
Jednak zanim zdążyć odrzucić koc, coś sobie uzmysłowił. Spał w samych bokserkach – to raz. Dwa – zdarzyło się to, co zdarza się większości mężczyzn o poranku.
– Możesz się odwrócić? – spytał Hideakiego, czując, że twarz zaczyna go palić.
Hideaki spojrzał na niego zdziwiony, ale po chwili zrozumiał.
– Aha… – Pokiwał głową z nieznacznym uśmieszkiem. – Idź, ja pójdę obudzić Sakurę.
Naruto poczekał, aż wyjdzie i wstał, ale kiedy tylko wszedł do łazienki, zakręciło mu się w głowie. I wtedy poranna erekcja była jego najmniejszym problemem, bo zaczęły wracać wspomnienia.
Przypomniał sobie wszystko z całego wczorajszego dnia, począwszy od rozmowy z Sasuke, który miał pretensje o ten wieczór kawalerski, poprzez bójkę w szpitalu, pogodzenie się z Hideakim, aż po… Tak, drugą rozmowę z Sasuke, który w tak dobitny sposób powiedział mu, że nie chce ślubu z nim. Wtedy jeszcze był trzeźwy, tak naprawdę zaczął pić dopiero po tym, gdy już został sam.
Znów żołądek zacisnął mu się nieprzyjemnie i poczuł gulę w gardle, a kac jeszcze potęgował te odczucia. Sasuke go odrzucił. Odrzucił, mimo iż wcześniej twierdził, że go kocha. To dlatego wczoraj nie wrócił do domu, a znalazł się tutaj. I tak szczerze mówiąc teraz, gdy to wszystko do niego dotarło, nadal nie chciał tam wracać.

*
Sasuke, gdy wyszedł spod prysznica, wytarł włosy ręcznikiem. Zaczął się ubierać, powoli, bez pośpiechu. Miał co prawda zjawić się dzisiaj w siedzibie Hokage, żeby uzyskać informacje odnośnie zgłoszeń geninów do egzaminu na chunina, ale Naruto nie wrócił jeszcze do domu. A mieli pójść razem.
Sasuke zrobił sobie śniadanie, potem kawę, którą wolno wypił, a potem zaczął się niecierpliwić. Gdzie ten Naruto?
W końcu rozległo się pukanie do drzwi.
– Pewnie zgubił klucze – mruknął i poszedł w stronę korytarza.
Otworzył, chcąc już coś powiedzieć na temat gapiostwa, ale to nie był Naruto.
To była Sakura. Która trzymała w rękach jakąś torbę.
– Sasuke-kun, Mogę wejść? – zapytała. – Naruto chciałby kilka swoich rzeczy – dodała w kwestii wyjaśnienia.
Sasuke wpuścił ja, ale nadal nie wiedział, o co chodzi.
– Jakich rzeczy? Wiesz, gdzie jest Naruto? – zapytał.
Sakura położyła torbę na blacie w kuchni i usiadła na krześle. Nie bardzo wiedziała, jak zacząć tę rozmowę. Tym bardziej, że niektóre rzeczy, znając charakter Sasuke, wolała przemilczeć.
Jak choćby to, że kiedy wróciła do domu nad ranem, zastała Naruto i Hideakiego śpiących razem na kanapie. Nie, nie była zazdrosna. Hideaki był zdecydowanym heterykiem, nie ciągnęło go do mężczyzn. Więc machnęła ręką i ich zostawiła, nie chcąc budzić. Jednak Sasuke mógłby się taki widok nie spodobać.
Tak samo jak to, co mu zaraz powie.
– Wiem. Naruto zostanie u mnie kilka dni.
Uznała, że warto powiedzieć wprost, Sasuke bardzo nie lubił owijania w bawełnę. Naruto był w tej kwestii zdecydowany. Opowiedział wszystko, co się wczoraj zdarzyło. I rozumiała, dlaczego nie chciał wrócić do domu. Najpierw wymyślił, że zatrzyma się u Konohamaru, w swojej starej kawalerce, ale Sakura dobrze wiedziała, że nie ma tam miejsca dla dwóch osób i musiałby spać na podłodze. Dlatego zaproponowała, żeby został u nich, dopóki sobie tego z Sasuke nie wyjaśnią. O ile w ogóle sobie wyjaśnią.
Sakura, gdy usłyszał to wszystko, miała ochotę znów przyłożyć Sasuke. Ale po zastanowieniu doszła do wniosku, że to jego decyzja. Nikt nie może mu narzucać podejścia do pewnych spraw. Już nawet abstrahując od tego, że Sasuke i tak nie dałby go sobie narzucić. Nie chciał ślubu? Miał do tego prawo. Jedyne, co ją złościło, to sposób, w jaki powiedział to Naruto.
Sasuke prychnął.
– Powiedz mu, żeby się nie wygłupiał i wrócił do domu. Musimy iść załatwić te papiery potrzebne do egzaminu na chunina.
– Sasuke-kun, czy ty w ogóle siebie słyszysz? – Sakura naprawdę nie wierzyła własnym uszom. – Czy ty wiesz, co mu wczoraj zrobiłeś? Wiesz, jak on się czuje? To wasza sprawa, ale…
– Właśnie, to nasz sprawa – przerwał jej Sasuke. – Nie wtrącaj się. A rzeczy Naruto są w tamtej szafie.
– Dobrze, nie będę się wtrącać. Chcę ci tylko powiedzieć, że jak się nie ogarniesz, to go stracisz.

*

– No a więc, tu mamy zioła, tu minerały, tu różne składniki pochodzenia zwierzęcego – mówił Hideaki, oprowadzając Naruto po pomieszczeniu.
Choć oprowadzając, to zbyt duże słowo, bo pokój nie był zbyt duży. Kilka regałów ze składnikami i wielki stół na środku z przyrządami.
– To będzie nasze małe laboratorium. Tu się nauczysz tworzyć proste trucizny, a kiedyś może i antidota.
Naruto zmarkotniał. Jasne, cieszył się na wspólną pracę, ale to co powiedział Hideaki… „Nasze małe laboratorium”. A Sasuke nawet o ich niby wspólnym domu mówił „moje mieszkanie”.
– Ej, co jest?
Hideaki podszedł bliżej i chwycił go za podbródek, unosząc głowę i zmuszając tym samym, żeby na niego spojrzał.
Akurat słońce padało tak, że oświetlało jego twarz. Naruto, patrząc na niego, pomyślał, że ma bardzo ładne oczy. Wyglądały prawie jak złote. Chyba zapomniał się na chwile, bo poczuł pstryczka w nos.
– Czy ty w ogóle słuchasz, co ja do ciebie mówię?
– Eee, tak… To znaczy nie.
– Masz się nie zadręczać. I skupić, bo tworzenie trucizn to naprawdę skomplikowana rzecz. I uśmiechnij się w końcu, bo swoim stanem wpędzasz ludzi w depresję.
– Ciekawe jak – burknął Naruto, któremu nie było do śmiechu.
Hideaki przekrzywił lekko głowę, złapał go opuszkami kciuków za kąciki warg i uniósł je lekko do góry.
– Właśnie tak.

5 komentarzy:

  1. oooooo ❤💜 nie wiem co knujesz ale Naruto zaczyna dostrzegac innych kandydatów niz Sasuke 😱 biedny on i taki nie poradny w tym wszystkim rozczulilo mnie to pytanie do Sakury czy serce można zlamac 💔

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy tylko dowiedziałam się o paringu SasuNaru, stwierdziłam, że jest on tym jedynym i niepowtarzalnym. Od razu można powiedzieć, że zakochałam się w nim. Żyłam miłością Sasuke i Naruto. Wierzyłam w szczerą, piękną miłość. Ale dzisiejszy rozdział zburzył moje zapewnienia. Nadal moja część (sasunarutowska) twierdzi, że Sasuke musi się ogarnąć, zrozumieć swój błąd i na kolanach prosić Naruto o wybaczenie, a później się oświadczyć. Jednak druga strona mnie, która dzisiaj się narodziła właśnie podczas czytania tego rozdziału, pomyślała, aby Naruto odszedł od Sasuke, bo on nie jest jego wart. I ta myśl pojawiła mi się pierwszy raz od dwóch lat, kiedy siedzę w tym związku. Czytałam przeróżne blogi, w których Sasuke był najgorszym draniem, który nie zasługiwał na miłość Naruto. Ale jednak wtedy wierzyłam, że Sasuke dla Naruto się zmieni i stworzą idealny związek. I tak cały czas. Do dziś. Ty pierwsza wzbudziłaś we mnie taką myśl, aby Naruto odszedł od Sasuke, bo tak dla niego będzie lepiej. I teraz jestem wściekła na siebie, że dopuściłam się takiej myśli.
    Teraz jestem tak tym podłamana, że nie mogę sklecić żadnego komentarza co do reszty rozdziału. Załamałam się, ale spróbuję:
    Widać jak Sasuke skrzywdził Naruto. Ale żeby ten się upijał? Aż tak źle zareagował? Biedny Naruto, łączę się z twoim bólem. Uwierz, mi też serce się kraja, a te słowa „Czy serce można złamać na pół?” rozczuliły mnie zupełnie. Aż płakać mi się zachciało.
    Dobrze, że chociaż Naruto nie został sam w tym dla niego trudnym czasie. W sumie cieszę się, że towarzyszy mu Hideaki, co jeszcze kilka rozdziałów temu bym nie uwierzyła. Mimo że nadal moja część (sasunarutowska) krzyczy, że Naruto jest tylko Sasuke i nie powinni tak się ze sobą spoufalać, to bardzo doceniam to, że Hideaki jakoś próbuje pocieszyć Naruto. Doceniam to, jak się stara.
    Sasuke z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie denerwuje. Zaczyna się zachowywać coraz bardziej arogancko (albo tylko ja mam takie wrażenie) i to nawet w stosunku do Naruto, a tego nigdy nie robił. Może tylko trochę, ale tak dla zasady. Mam nadzieję, że wreszcie się ogarnie, bo już nie mogę wytrzymać z nim. A moje serce ciągle krwawi. Nigdy nie lubiłam jak się kłócili, ale teraz mimo że nie było między nimi sprzeczki, to jest o wiele gorzej. I ta jeszcze głupia myśl, która powstała dzisiaj. Chyba za bardzo wkręciłam się w to opowiadanie, bo to na serio boli. A przecież oni są tylko fikcją.
    Liczę na to, że Sasuke ogarnie dupę, a Naruto mu wybaczy. I wszystko będzie po staremu.
    Duuużo weny (choć i tak ostatnio masz jej duży zapas)
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że tak na szybko dzisiaj, ale tak żeby cię pocieszyć, Sasuke dostanie po dupie. Ach, zresztą Ty już przecież wiesz nawet jak:D

      Usuń
  3. Nie mam pojęcia jak skomentować ten rozdział, ponieważ Juliet opisała wszystko dokładnie tak, jak ja czuję. Naprawdę, zgadzam się z tym komentarzem w stu procentach. Również odkąd poznałam parring Sasunaru nie potrafiłam sobie wyobrazić ich z kimś innym, jakby byli stworzeni tylko dla siebie. Ale przez to, że Sasuke zachowuje się ostatnio jak najgorszy drań, to także czułam, że Naruto mógłby znaleźć sobie kogoś lepszego. Ale dotarło do mnie, że tak naprawdę do niego nikt nigdy nie będzie tak idealnie pasował, jak właśnie ten arogancki buc. Hideaki może być chwilową fascynacją Naruto, w końcu poświęca mu uwagę, słucha go, pociesza. Ale koniec końców nie byłby w stanie mu dać tego wszystkiego, co Sasuke.

    Sam Hideaki jest naprawdę ciekawym bohaterem, jak nie przepadam za tym, kiedy w fanfikach pojawiają się własne postaci, tak on jest naprawdę świetnie wykreowany. Mam nadzieję, że będzie się często pojawiał!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka,
    wspaniały rozdział, a to pytanie Naruto do Sakury „Czy serce można złamać na pół?” o tak Naru się załamał jaj widać to do Sasuke nic nie dociera oby zrozumiał swój błąd bo naprawdę może stracić Naruto...
    weny życzę...
    Pozdrawiam ciepło AM

    OdpowiedzUsuń