Na
wstępie – dzięki za komentarze. Dzisiaj odpisałam na wszystkie, trochę
lakonicznie, ale obiecuję, że teraz będzie już lepiej i na bieżąco. Chcę,
żebyście wiedzieli, że one naprawdę dają motywację i – naprawdę nierzadko –
pomysł. Czasami nawet zmieniamy trochę bieg wydarzeń, gdy ktoś rzuci jakąś
celną uwagę lub fajny pomysł.
Milego
czytania:)
Ściany
sali, w której leżał Sasuke, miały brzydki wyblakło zielony kolor. Pomieszczenie
było niewielkie, mieściło się w niej tylko łóżko, miejsce na urządzenia
medyczne i niewygodne krzesło, na którym właśnie siedział Naruto. Spędził na
nim już kilka dobrych dni. Praktycznie wymusił na Tsunade, żeby wpuścili go do
Sasuke, kiedy ten nie po kilku godzinach nie odzyskał przytomności. Usłyszał,
jak medycy rozmawiali między sobą. Któryś z nich stwierdził, że po takim czasie
Sasuke powinien już się obudzić, a skoro tak się nie stało, nie dawał mu szans
na przeżycie. Inaczej, będzie żył, ale tylko dzięki tym wszystkim urządzeniom
medycznym, do których był podłączony. Ktoś inny stwierdził, że nawet te urządzenia
za niedługo mu nie pomogą. Chakra się wyczerpie, organizm osłabnie i umrze.
Naruto
nie chciał im wierzyć. Co oni tam wiedzieli. Nie znali przecież Sasuke! On go
znał. I wiedział, że wyzdrowieje. Że się obudzi. Nie dzisiaj to jutro, ale to
zrobi. Musi.
Naruto
spędzał w szpitalu większość czasu. Do mieszkania wracał tylko po to, żeby się
umyć i przebrać. Przez chwilę nawet rozważał, czy gdyby nie mył się kilka dni,
mógłby brzydkim zapachem obudzić Sasuke. Ze zmęczenia przychodziły mu do głowy
już naprawdę głupie pomysły. Tylko że chociaż próbował, nie mógł spać. Nie starał
się nawet zasypiać we własnym łóżku, bo wiedział, że i tak nic z tego. Wolał
przyjść do Sasuke i gnieździć się na tym niewygodnym krześle. Zapadał w krótkie
drzemki, podczas których miał straszne sny. Wróciły koszmary. Tym bardziej
wolał czuwać, niż mierzyć się z nocnymi marami.
W
sali znajdowało się tylko jedno okno. Wychodziło wprost na duże, zielone
drzewo. Naruto czasami stawał przy parapecie i obserwował ulicę. Poprosił
Konohamaru, żeby regularnie go informował o sytuacji w wiosce. Wiedział nawet
więcej, bo czasami przychodził Shikamaru. Chyba obaj z Kakashim czuli się winni
zaistniałej sytuacji. Naruto nie wiedział, nie chciał się też nad tym
zastanawiać.
W
ciągu dnia często ktoś ich odwiedzał. Przyjaciele nie zawiedli i tym razem.
Naruto nie mógł narzekać na głód, bo Hinata, Ino i Temari obrały sobie chyba za
punkt honoru, żeby nie chodził głodny. Nawet Chouji przynosił mu jakieś
niezdrowe przekąski. Jeżeli Sasuke nadal się nie obudzi, Naruto przez brak
treningów i tę masę jedzenia tak przybierze ciałka, że go nie pozna.
Kiba
zaczął już pracę w ANBU i przychodził pochwalić się, jak mu idzie. Nawet Shino
go odwiedził. Wprawdzie ich spotkanie nie było szczytem towarzyskich marzeń, ale
liczył się przecież sam fakt, że Shino przyszedł. Naruto dopiero podczas jego
odwiedzin dowiedział się, że też trafił do szpitala. Przyjaciele nic wcześniej
nie powiedzieli, chyba nie chcieli go martwić jeszcze bardziej, bo Shino trafił
tu po konfrontacji z Korzeniem. Śledził ich, ale go wykryli. Nie miał z nimi
szans. Na szczęście zostawili go przy życiu, bo wyglądało to na to, że bardzo
się gdzieś spieszyli. Naruto wiedział gdzie… Znów przed oczami stanął mu tamten
płonący budynek…
Sasuke
dostał bardzo dużo kwiatów, czekoladek i kartek z życzeniem szybkiego powrotu
do zdrowia. Wbrew temu, że ponownie oskarżyli go o zdradę wioski, jego fanki
nic sobie z tego nie robiły. Informacja o tym, że Sasuke nie zainteresuje się
żadną z nich nie dość, że niewiele dała, to jeszcze, co gorsza, zachęciła kilku
chłopaków do wysyłania kartek. Naruto od razu je podarł i wyrzucił do kosza.
Chciał je jeszcze potraktować Rasenganem, ale się opanował. Nie, żeby był
zazdrosny, ale Iruka-sensei zawsze mówił, że lepiej zapobiegać niż leczyć.
Pierwszy raz jego rada sprawdziła się w stu procentach. A właśnie, a propos
Iruki… Naruto odbył z nim wczoraj rozmowę.
Iruka
przyszedł tu i przez dłuższą chwilę siedział, patrząc na niego. Cały czas bawił
się palcami, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział od czego zacząć.
Kilka razy wyglądał też, jakby miał się odezwać, ale zaraz zamykał usta.
W
końcu Naruto nie wytrzymał.
–
Iruka-sensei, coś się stało? – zapytał.
Iruka
westchnął. Niby był nauczycielem, teraz to już nawet dyrektorem Akademii, miał
przygotowanie pedagogiczne i doświadczenie, ale do tego tematu nie wiedział jak
podejść. Nigdy nie sądził, że Naruto zakocha się nie w jakiejś dziewczynie, ale
w najlepszym przyjacielu.
–
Słyszałem, że spędzasz tu cały swój czas – zaczął w końcu. – Masz może ochotę
przejść się ze mną do Ichiraku? Ja stawiam.
Naruto
spojrzał na niego, a potem utkwił wzrok w ścianie. Po chwili pokręcił głową.
–
Nie, zostanę tutaj.
Iruka
zasępił się. Naruto wyglądał na bardzo przygnębionego. Wiele razy, nawet, gdy
był dzieckiem, widział go smutnego i zapłakanego, jednak nigdy nie wyglądał
tak… tak... Sam nie wiedział jak to ująć. Naruto był cieniem samego siebie.
Nawet odmówił wyjścia na ramen, co było naprawdę bardzo złym znakiem.
–
Bardzo ci na nim zależy, prawda? – zapytał w końcu wprost.
Od
czasu, kiedy po walce z Mizukim oddał mu własny ochraniacz, czuł się za niego w
pewien sposób odpowiedzialny. Chciał mu choć trochę zastąpić rodzinę, mimo iż
wiedział, że tak naprawdę to niemożliwe. Zawsze próbował go chronić, w wielu
sytuacjach bronił, ale kiedy było trzeba również strofował. Teraz też chciał mu
pomóc, tylko musiał wiedzieć jak.
Naruto
spojrzał najpierw na niego, potem na nieprzytomnego Sasuke i znów na niego. To
wystarczyło za odpowiedź. To jego spojrzenie…
Iruka
westchnął. Przez te kilka dni dokładnie to wszystko sobie przemyślał. Rozmawiał
też z Kakashim i Tsunade, którzy uświadomili mu kilka rzeczy. Iruka mimo swojej
nadopiekuńczości nie wiedział na przykład, że Naruto jako jedyny nigdy nie
zgodził się z decyzją zabicia Sasuke. Że potem dał się skatować, błagając o
darowanie mu życia. Nikt mu o tym nie mówił, bo najwyraźniej nie widzieli
takiej potrzeby. A to było ważne.
Ostatecznie
doszedł do wniosku, że jeżeli Naruto naprawdę tak bardzo kocha Sasuke, to
będzie go wspierał.
–
Zawsze myślałem, że znajdziesz sobie dziewczynę – powiedział po chwili, chcąc
trochę rozładować przygnębiającą atmosferę.
–
To złe, że chłopak? Wiem, że niektórzy…
–
Nie! – przerwał mu Iruka. – Miłość to miłość, na to nie mamy wpływu. Jeżeli
właśnie jego kochasz…
Naruto
znów spojrzał na Sasuke. Był niesamowicie blady, ciągle nie odzyskiwał
przytomności. Serce znów zaczęło mu bić z zawrotna prędkością. Naprawdę nie
mógł go stracić. Tyle czasu się ukrywali, a gdy w końcu ich związek wyszedł na
jaw, gdy już najbliżsi ich zaakceptowali, tak miałoby to się skończyć?
–
Na pewno się obudzi – odezwał się w końcu Iruka.
Uśmiechnął
się do Naruto pokrzepiająco. Przypomniał sobie jeden z dni, kiedy po wojnie
zaprosił go na ramen. Naruto podziękował mu wtedy za to, że jako pierwszy go
zaakceptował. Powiedział, że gdyby nikt nie otworzył dla niego serca i
pozostałby zupełnie sam, to możliwe, że oszalałby z nienawiści do wioski i
wszystkich jej mieszkańców. Że to jego słowa tamtej nocy go zmieniły… Znowu łzy
stanęły mu w oczach. Naruto był dobrym dzieciakiem, naprawdę zasługiwał na
szczęście.
–
Wierzę, że się obudzi. Przecież zawsze jest szansa. Obaj jesteście silni.
Sasuke sobie poradzi. W końcu ma dla kogo.
Naruto
spojrzał na Irukę zaskoczony i w końcu uśmiechnął się lekko.
–
Dzięki, Iruka-sensei.
–
Przynieść ci jakieś jedzenie? Na pewno jesteś...
–
Nie, nie! – zaprotestował gwałtownie Naruto. – Żadnego jedzenia, Hinata, Ino i
Temari już dość mi przynoszą. I każą mi to wszystko zjadać. Zwłaszcza Temari…
O
mało się nie wzdrygnął, gdy przypomniał sobie jej wzrok. Jak też ten Shikamaru
z nią wytrzymuje...
–
No dobrze. – Iruka podrapał się po karku i zaśmiał się niepewnie. Chyba
poprawił Naruto trochę humor, bo jego spojrzenie stało się żywsze.
–
Pamiętaj, że gdybyś chciał ze mną porozmawiać, jestem do dyspozycji. Możesz
przyjść o każdej porze dnia i nocy.
–
Dzięki, Iruka-sensei. – Naruto tym razem uśmiechnął się szerzej. Wciąż był
zmęczony, ale ten uśmiechną był właśnie taki, jaki Iruka zapamiętał.
–
I idź się porządnie wyspać – dodał jeszcze na odchodnym. – Niewyspany nie
pomożesz Sasuke.
Tego
dnia Naruto po raz pierwszy od kilku dni wrócił do domu na noc. Tsunade
powiedziała, że Sasuke będzie miał jakieś badania i wymusiła to na nim. Kazała
mu iść i odpocząć. Tylko co z tego, kiedy nie mógł spać? Wiercił się na łóżku
kilka godzin, aż w końcu dał sobie spokój. Nie mogąc wrócić do szpitala, zrobił
jedyną rzecz, dzięki której mógł choć trochę poczuć się bliżej Sasuke. Poszedł
do jego mieszkania.
Odkładając
na blat stołu klucze z logiem klanu Uchiha, rozejrzał się. Nic nie było tam
ruszone, odkąd sprzątali tu z Sakurą. Spojrzał w okno, a potem na parapet.
Stała tam doniczka z pomidorami. Sasuke przecież prosił go kiedyś o ich
podlewanie, a on zapomniał…
Podszedł
do zlewu i napełnił szklankę wodą. Jak ten drań wróci, nie będzie mógł mu
zarzucić, że nie dbał o te cholerne pomidory. O ile te uschnięte listki jeszcze
ożyją – pomyślał.
Odstawił
szklankę i poszedł w stronę sypialni. Gdy tylko przekroczył próg drzwi, znów
wróciły wspomnienia. Tu, na tym łóżku zasypiali razem od kilku miesięcy. No
dobra, nie codziennie, bo czasami zostawali u niego, ale zazwyczaj jednak tu.
Naruto usiadł i przesunął ręką po miękkiej pościeli. Po chwili położył się i
wciągnął nosem zapach poduszki. Pachniała Sasuke. Mimo że nie było go tu od
kilku dni, wciąż nim pachniała. Wtulił w nią twarz. Tak bardzo chciał, żeby
tutaj teraz z nim był.
Rozmyślał
o tym, co między nimi było, przypominały mu się wszystkie wspólne chwile. Od
tych z dzieciństwa, po te z ostatnich tygodni. Nawet nie wiedział, kiedy oczy
zaczęły mu się kleić i w końcu, po raz pierwszy od kilku dni spokojnie zasnął.
Obudził
się dopiero po południu. Ostatni czas dał mu się we znaki – walka, stres,
czuwanie przy Sasuke i mało snu sprawiły, że był bardziej wyczerpany niż
sądził. Przez chwilę, gdy otworzył oczy, miał wrażenie, że nic się nie
zmieniło. Zobaczył sypialnie Sasuke, a gdy nie wyczuł obok siebie jego obecności,
pomyślał, że już wstał i robił śniadanie. Może zrobi też dla niego? I kawę. O
tak, napiłby się dobrej, aromatycznej kawy.
Dopiero
po chwili wróciły do niego wydarzenia ostatnich dni. To, jak wyniósł Sasuke z
płonącego budynku, to, że teraz Sasuke leżał nieprzytomny w szpitalu i walczył
o życie. Zaklął w myślach i podniósł się szybko z łóżka. On się tutaj
wylegiwał, a może Sasuke już się obudził? Miał jakieś takie przeczucie, że tak
się stało.
Wziął
szybki prysznic i przebrał się w świeże ubrania. Jakimś cudem znalazł swoją
parę spodni i bluzę wśród ubrań Sasuke. Kiedyś rzeczywiście przyniósł sobie
tutaj zapasowe rzeczy. Spojrzał jeszcze raz na niewielką szafę. Wszystkie
rzeczy były wyprasowane, część wisiała na wieszakach, a część leżała na półce,
ułożona w równą kostkę. Jego szafa wyglądała zupełnie inaczej. Ten drań
naprawdę z nim oszaleje, kiedy być może kiedyś razem zamieszkają. Uśmiechnął
się na tę wizję. Tak dużo czasu spędzał w tym mieszkaniu, że naprawdę można
było uznać, że prawie tutaj mieszkał. Miał nawet własny komplet kluczy.
Naruto
spojrzał w lustro i uśmiechnął się. Czuł, że dzisiaj może się coś zmienić. Miał
dobre przeczucia.
Wybiegł
z mieszkania i już po chwili był w szpitalu. Pognał ile sił w nogach na piętro,
na którym leżał Sasuke. Tak się rozpędził, że w drzwiach wpadł na kogoś, kto
właśnie wychodził.
–
Naruto! – krzyknęła na niego Sakura, której o mało nie przewrócił. – To jest
szpital, nie biegaj po nim jak po polu treningowym!
–
Sakura-chan! – Naruto pozbierał szybko rzeczy, które wypadły jej z rąk. – Byłaś
u Sasuke? I co? – zapytał z nadzieją. – Obudził się?
Sakura
zawahała się.
–
Wczoraj robiliście mu jakieś badania. No jak wyszły? Wraca do zdrowia? –
naciskał, ale widząc jej minę, jego entuzjazm zaczął słabnąć.
–
Jego stan jest stabilny, Naruto. Ale jeszcze się nie obudził. Możesz do niego
iść.
Naruto
pokiwał głową. Starał się nie dać po sobie poznać, że był rozczarowany.
Naprawdę miał przeczucie, że dzisiaj odzyska przytomność... Tylko, że
dzisiejszy dzień dopiero się zaczął. Nagle na jego usta na nowo wpłynął
uśmiech. Musiał wierzyć, że tak właśnie będzie. Jak nie on, to kto?
–
To na razie, Sakura–chan! – krzyknął i wyminął ją.
Niestety,
Sasuke nie obudził się tego dnia. A następnego, ani jeszcze następnego. Co
więcej, rokowania były bardzo złe.
–
Naruto? – usłyszał i poczuł czyjąś rękę na ramieniu.
Poderwał
głowę i rozejrzał się po sali. Chyba znów przysnął, tym razem jednak z głową na
ramieniu Sasuke. Podniósł się i rozmasował obolały kark.
Naprzeciwko
niego stała Sakura z fiolką w ręku. Wiedział, co to jest. Tę miksturę wlewano w
Sasuke kilka razy dziennie, żeby komórki płuc w końcu zaczęły się regenerować.
Niestety, póki co nie przynosiło to widocznego efektu.
Było
mu trochę dziwnie, że zastała go w takiej sytuacji. Nie zamierzał obnosić się z
uczuciami do Sasuke w jej obecności, nie chciał jej jeszcze bardziej ranić.
Tylko że czasami nie mógł się powstrzymać, siadał na łóżku i tak usypiał. Mówił
do Sasuke, opowiadał mu różne rzeczy, choć wiedział, że go nie słyszy.
–
W porządku – Sakura uśmiechnęła się lekko, widząc jego zmieszanie.
Wciąż
ciężko było jej się pogodzić z tą sytuacja, ale patrząc na Naruto, na jego determinację,
nie potrafiła się złościć nawet w momentach, gdy zastawała go w podobnej sytuacji.
Zerknęła
na kalendarz. Sasuke był w śpiączce już prawie dwa miesiące. W tym czasie,
pewnie na skutek podawanych lekarstw, które miały w sobie różne składniki
wzmacniające, znacznie urosły mu włosy. Pomyślała nawet, że teraz mógłby je już
wiązać w kucyk.
–
Naruto, możesz…? – zapytała i spojrzała na łóżko. Musiała mieć dostęp, żeby
podać lek.
–
Jasne – Naruto przesunął się, żeby zrobić jej miejsce.
Sakura
podała lekarstwo, zmieniła kroplówkę i poprawiła pościel. Wcale nie musiała
tego robić, od tego były pielęgniarki, ale chciała. Chciała być przy Sasuke,
póki się nie obudzi. Potem… Podjęła już decyzję, choć nikogo jeszcze nie
poinformowała. Wyjedzie na jakiś czas do Suny, jak jej to zaproponowano. Mieli
tam jedno z najlepszy laboratoriów do tworzenia antidotów, więc będzie mogła
zgłębić swoją wiedzę. I zająć czymś myśli.
–
Za kilka dni odbędzie się szczyt Kage – powiedziała.
–
Wiem. – Naruto skinął głową.
Wiedział
o tym już od jakiegoś czasu. Kakashi zorganizował to spotkanie, żeby
przedyskutować sprawę zwojów i określić wspólne stanowisko. Poinformował go
też, że będzie musiał wziąć w tym udział, jako że był w tym momencie jedyną
osobą, która coś więcej wiedziała w tym temacie.
Jedyną
osobą… Aż go ścisnęło w żołądku. Jeżeli ten drań się nie obudzi, nigdy mu tego
nie wybaczy.
Sakura
w końcu pożegnała się i wyszła a on znów usiadł na łóżku.
–
Sasuke, twoje włosy – powiedział, pochylając się i chwytając czarny kosmyk
między palce. Były dużo dłuższe, a na tle bladej twarzy wydawały się być
jeszcze ciemniejsze. Przesunął po nich ręką, były bardzo miękkie. Machinalnie
chwycił się za swoje własne włosy. Też urosły, ale mimo że Sakura kilka razy
przychodziła tu z nożyczkami, nie chciał dać ich obciąć. Uparł się i
powiedział, że zetnie je dopiero wtedy, gdy Sasuke się obudzi. Nawet gdyby miał
na to czekać bardzo długo. Bo wierzył, że w końcu się obudzi.
Dni
mijały coraz szybciej, a jeden był podobny do drugiego. Naruto w końcu zaczął
wychodzić ze szpitala, ale głównie wolny czas spędzał na polach treningowych,
albo za Konohą. Wyładowywał tam całą swoją złość i już nie obchodziło go, czy
Kakashi będzie wściekły o takie zniszczenia, czy nie. Sasuke się nie budził.
Jego stan był stabilny, ale nie poprawiał się tak, jakby wszyscy tego
oczekiwali. Komórki regenerowały się bardzo wolno. Zbyt wolno, żeby mówić o
jakiejś nadziei – tak powiedział jeden z medyków. Naruto widział, jak Tsunade
później krzyczała na niego, krytykując za takie podejście. Zdążył zauważyć, że
wszyscy obchodzili się z nim jak z jajkiem. Każdy bał się mu powiedzieć prawdy.
Starannie dobierali słowa, żeby nie użyć tych najmocniejszych. Że nie ma
nadziei. Bo przecież kto jak kto, ale Naruto zawsze miał nadzieję. Dzięki niej
osiągnął tak wiele, był tak silny, udało mu się uratować tylu ludzi, świat... I
teraz miał stracić tę nadzieję? Niedoczekanie, pomyślał ze złością, niszcząc
kolejne drzewo.
Kilka
dni temu wyjaśniła się sprawa, dlaczego Korzeń tak szybko odnalazł miejsce, w
którym przebywał Sasuke. Okazało się, że jeden z zaufanych ANBU Kakashiego już od
jakiegoś czasu im donosił. To od niego dowiedzieli się o rzekomej zdradzie.
Niestety, nie mogli go przesłuchać, bo jego ciało zostało znalezione na dachu
jednego z budynków.
Sprawa
Korzenia nie została jeszcze rozwiązana. Poza tymi kilkoma członkami
organizacji, których znaleziono nieprzytomnych na polanie i częścią złapanych w
obrębie wioski, reszta zdołała uciec. Wiadome było, że konsekwencje będą
naprawdę bardzo surowe, dlatego woleli się ukrywać. Tym bardziej, że odkąd
stracili kolejnego lidera, Korzeń najprawdopodobniej przestałby istnieć na
dobre.
W
wiosce wprawdzie pozostawały jeszcze ich rodziny, ale póki co Rada nie ustaliła
jeszcze co z nimi zrobić. W większości były to niewinne osoby, w tym dzieci. I
tak byli już wytykani palcami i o ile wcześniej nie mieli łatwego życia, to
teraz za sprawą mieszkańców Konohy stało się ono nie do zniesienia.
Kakashi
wydał też publiczne oświadczenie, dementujące wszelkie plotki o rzekomej
zdradzie. Był to winien Sasuke i Naruto. Po tym, jak usłyszał wyjaśnienia
Sasuke, a potem Naruto przyznał się do udziału, wiedział, że tak naprawdę
działali w dobrej wierze. Te zwoje naprawdę mogły zniszczyć utrzymywany od
prawie dwóch lat pokój.
Dużo
osób początkowo sceptycznie podchodziło
do lakonicznych wyjaśnień ich obecnego Hokage, ale w końcu jakoś ten temat
ucichł. Tym bardziej, że Sasuke był w śpiączce, a większość mieszkańców
zrozumiała, że zostali wmanipulowani w tę całą sytuację przez Korzeń.
Naruto
jak co dzień przyszedł do szpitala zaraz, gdy tylko się obudził. Źle sypiał.
Zwykle lądował w mieszkaniu Sasuke, kiedy już Tsunade albo Sakura wyganiały go
do domu, żeby odpoczął. Do siebie już prawie nie zaglądał. Przeniósł do
mieszkania Sasuke swoje kaktusy i kilka niezbędnych rzeczy, żeby mieć je pod
ręką.
Ostatnio
też bardziej zainteresował się krzakiem pomidorów. Zaczął więdnąć, a Naruto
przestraszył się, że kiedy Sasuke już się obudzi, zabije go za to, że do tego
doprowadził. Bo w końcu oficjalnie dostał klucze do jego mieszkania właśnie po
to, żeby podlewać te jego przeklęte pomidory.
Nie
bardzo wiedział, jak się hoduje pomidory, zaniósł więc roślinę do Ino.
Przyjaciółka chciała podmienić krzak na nowy, ale się nie zgodził.
–
Jesteś tego pewien? – spojrzała sceptycznie na więdnące listki. Poza tym w ich
klimacie krzew powinien był już dawno owocować, a nie zanosiło się na to.
–
Jestem – Naruto nie zamierzał dać się przekonać. – To pomidory Sasuke –
powiedział, jakby to ostatecznie miało załatwić sprawę.
Ino w końcu skapitulowała. Udzieliła mu szczegółowego
wykładu, jak powinien dbać o taką roślinę. Dała mu nawet specjalną odżywkę,
którą miał rozcieńczać z wodą i podlewać krzew raz w tygodniu. No i takim
sposobem Naruto został ogrodnikiem.
Naruto
oczywiście najpierw zajrzał do Sasuke, ale gdy przekonał się, że wciąż jest w
śpiączce, udał się do Tsunade. Chciał ją zapytać o kilka rzeczy związanych możliwościami
leczenia Sasuke. Powinni coś zrobić. Skoro nie reagował na takie metody, może
był inny sposób. Naruto mógłby sprowadzić innego medyka nawet z drugiego końca
świata, jeżeli to by pomogło. Nie chciał kolejny dzień siedzieć z założonymi
rękami i patrzeć na pogrążonego we śnie Sasuke. Na jego coraz bledszą,
szczuplejszą twarz i dłuższe włosy. Musiał coś zrobić. W końcu był Naruto
Uzumaki!
Szedł
korytarzem w stronę gabinetu Tsunade, gdy nagle usłyszał jej głos. Po tonie
poznał, że była zaskoczona i... chyba zdenerwowana? Podszedł bliżej i zerknął
przez uchylone drzwi. Tsunade stała na środku pomieszczenie, a przy oknie,
naprzeciwko niej, zauważył Sakurę.
–
Sakura, jesteś tego pewna? To... naprawdę poważna decyzja.
–
Tak, już postanowiłam, Tsunade-sama. – Sakura wydawała się być zdecydowana. –
Tak będzie najlepiej. Wyjazd da mi możliwość rozwoju. W Wiosce Piasku znajdują
się świetni specjaliści od trucizn. To naprawdę może mi dużo dać i...
–
Robisz to ze względu na niego, prawda? – przerwała jej Tsunade i westchnęła. –
Wiem, że jest ci ciężko, chociaż nie dajesz tego po sobie poznać. Jesteś silna.
Zawsze byłaś, choć nie zawsze tak o sobie myślałaś. Jesteś w końcu moją
uczennicą.
Zamilkła
na chwilę, zastanawiając się nad czymś. Znów spojrzała na Sakurę.
–
Jeżeli ten wyjazd ułatwi ci zniesienie tej sytuacji, nie będę cię zatrzymywać.
Mam jednak nadzieję, że wrócisz do Konohy. To byłaby dla nas zbyt duża strata.
–
Nie wiem jeszcze, co zrobię – odezwała się Sakura po dłuższej chwili. – Może z
czasem to wszystko minie. Sasuke jest teraz w ciężkim stanie, może umrzeć…
Przymknęła
oczy, a Naruto zauważył, jak zaciska dłonie.
–
Chciałam poczekać z wyjazdem, aż odzyska przytomność, ale to trwa już tak
długo... My nie możemy już nic dla niego zrobić, jego organizm musi walczyć sam.
Zaczynam już tracić nadzieję, Tsunade-sama. Nie chcę nic mówić Naruto, bo on
wciąż wierzy, że Sasuke się obudzi, ale co, jeżeli tak się nie stanie? Tak
bardzo żałuję, że nie udało mi się go ochronić. Powinnam była jakoś... Sama nie
wiem, zabezpieczaliśmy teren szpitala, robiliśmy tyle błahych rzeczy. Gdybym
posłuchała Naruto, który chciał go szukać, może teraz Sasuke nie leżałby w
śpiączce i nie walczył o życie!
–
To nie twoja… – zaczęła Tsunade, ale zaraz zamilkła, dostrzegając cień w
drzwiach. Nawet nie musiała się wychylać, żeby wiedzieć czyj.
–
Naruto, widzę cię – zawołała go.
Po
chwili Naruto wszedł do pomieszczenia. Sakura
pomyślała, że przez to, że nie dał sobie obciąć włosów, z fryzury zaczyna
trochę przypominać swojego ojca – Minato.
–
Zostawię was, porozmawiajcie – powiedziała Tsunade i poszła w stronę swojego
gabinetu. Jeżeli Naruto słyszał choć część ich rozmowy, było jasne, że będą musieli
sobie wszystko wyjaśnić.
–
Odchodzisz? – zapytał Naruto, gdy lekko trzasnęły zamykane drzwi.
Sakura
skinęła głową. Splotła ręce za plecami. Nie chciała, żeby Naruto dowiedział się
o tym już teraz, ale tak wyszło.
–
To przeze mnie… przez nas, prawda? –
zapytał, patrząc smętnie gdzieś ponad jej ramieniem.
Stan
Sasuke był bardzo zły, a Sakura wyjeżdżała bardzo daleko. I sama nie wiedziała,
czy wróci. Zdał sobie sprawę, że może stracić ich oboje. Odkąd po wojnie
wszystko się unormowało, nie wyobrażał sobie sytuacji, w której mogłoby ich nie
być. Byli jego przyjaciółmi. Najlepszymi. Byli cholerną drużyną siódmą!
–
Po prostu musze sobie wszystko poukładać – odpowiedziała. Nie mogła przecież
przyznać, że Naruto ma rację. Teraz, gdy Sasuke był w takim stanie, to na pewno
by mu nie pomogło.
Naruto
pokiwał głową. Sakura odpowiedziała wymijająco, tak, że wcale nie musiało
chodzić o nich, ale on wiedział swoje. Poczuł, że musi stąd wyjść, bo inaczej…
Pożegnał
się krótko i wybiegł ze szpitala. Skakał po dachach, biegnąc w niewiadomym
celu. Wzrok najpierw trochę mu zmętniał, a potem widok całkowicie zaczął się
zamazywać. Wmawiał sobie, że to przez wiatr, ale ten był tak delikatny, że to w
ogóle nie było możliwe.
W
końcu, gdy znalazł się za murami wioski, usiadł pod jednym z drzew i dał upust
emocjom. Musiał jakoś odreagować.
Nie
pamiętał już, kiedy ostatni raz tak płakał. Chyba na wojnie, kiedy żegnał się z
tatą. Wtedy też nie mógł się powstrzymać. Nie obchodziło go nawet to, że patrzą
na niego Kage – najpotężniejsi ninja w wiosce, Mędrzec Sześciu Ścieżek czy nawet
ogoniaste bestie. Nienawidził pożegnań, a tamto pożegnanie było wyjątkowo
bolesne. Przez całe życie tak bardzo pragnął mieć rodziców, a kiedy w końcu
spotkał się ojcem to na krótką chwilę. Ta chwila na pewno była jedną z
najważniejszych w jego życiu. Kolejną była chyba ostatnia walka w Dolinie Końca.
Wtedy nie płakał, w przeciwieństwie do Sasuke. Pierwszy raz w życiu widział go
płaczącego i chociaż przykrył to śmiechem i żartami, ten widok wywarł na nim
piorunujące wrażenie. Wtedy był twardy, bo wiedział, że uda mu się go uratować.
Był o tym przekonany i dopiął swego. Tylko że teraz... Teraz już powoli nawet
on zaczynał tracić nadzieję. Czuł się tak bezgranicznie bezsilny. Tak jak
wtedy, gdy żegnał tatę. Nie mógł go przy sobie zatrzymać ani swoją
determinacją, ani siłą. Taka była kolej rzeczy. I teraz było podobnie. Czuł się
tak cholernie słaby przez to wszystko. Sakura odchodziła i wiedział, że nie ma
prawa jej zatrzymywać, bo zabrał jej to, co było dla niej najcenniejsze. I
paradoksalnie teraz sam mógł to stracić.
–
Cholera! – krzyknął przez łzy i uderzył pięścią w drzewo.
Następnego
dni miał się odbyć zjazd pięciu Kage. Naruto, który tę noc spędził w mieszkaniu
Sasuke, gdy rano wstał, chcąc podlać pomidory, ze zdziwieniem zauważył, że krzew
w końcu zaczął owocować. Zielone pomidorki były mikroskopijnych wielkości, ale
jednak były. Czyli opłacało się tak zadbać o tę roślinę.
Naruto
uznał, że zabierze doniczkę z krzakiem do szpitala. Skoro i tak to właśnie tam
spędzał większość czasu, teraz będzie mógł je przypilnować. Będzie widział, jak
rosną, a kiedy Sasuke się obudzi, będzie mógł z dumą się nimi pochwalić.
W
szpitalu, w związku z wizytą tak ważnych gości z czterech innych krajów, było
sporo zamieszania. Wszystko musiał być na wszelki wypadek w pogotowiu. Naruto
wyminął kilka zaaferowanych medyczek i poszedł w stronę schodów. Pierwsze
piętro, sala na końcu korytarza. Znał tę drogę na pamięć, kilka razy w ciągu
dnia ją przemierzał.
W
sali nie było nikogo, a jedyny dźwięk wydobywał się z urządzeń, do których był
podłączony Sasuke.
Naruto
postawił doniczkę z pomidorami na krześle, a sam usiadł na łóżku.
–
Draniu… – powiedział cicho i objął go.
Nikt
nie dawał już nadziei. Może i lekarze starali się przed nim ukrywać prawdę, ale
i tak wiedział, co szepczą po kątach. Poza tym przecież słyszał rozmowę Sakury
i Tsunade na temat stanu zdrowia Sasuke.
Wczoraj
miał chwilę prawdziwego załamania, ale dzisiaj otrząsnął się trochę. Wiedział,
że musi walczyć. Skoro Sasuke nie może, to on musi walczyć za nich obu.
–
Zobacz, twoje pomidory zaczęły rosnąć – powiedział, wtulając głowę w obojczyk.
Czuł, że znów zaczynają go piec powieki, ale musiał być silny. Musiał! Ścisnął
kurczowo zabandażowaną dłoń Sasuke. Ich ręce, mimo że zrekonstruowane, niczym
nie różniły się od tych, które stracili w walce przeciwko sobie. Tak samo
odczuwały wszystkie bodźce zewnętrzne. Dlatego teraz Naruto wyczuł, że dłoń
Sasuke jest nieco chłodniejsza od jego własnej.
Chciał
wysłać nieco chakry, ogrzać ją odrobine, ale wtedy poczuł coś dziwnego. Jakieś
mrowienie. Po chwili coś jakby fala ciepła przeszła przez jego rękę. Nie miał
pojęcia, co to jest, ale po chwili zdał sobie sprawę, że już czuł kiedyś coś
takiego. Podczas wojny, gdy posiadał moc Mędrca Sześciu Ścieżek. Mrowienie
przybrało na sile, a on aż zamarł, widząc, że dłoń Sasuke drgnęła. Ale jak?
Jakim sposobem? Nie miał już tej mocy. Gdyby miał już dawno uleczyłby Sasuke,
tak jak Gaia i Kakashiego.
Naruto
patrzył w napięciu na rękę Sasuke, a później przeniósł wzrok na twarz.
Wstrzymał oddech, czekając, aż coś się stanie.
–
Draniu – wydusił z napięciem i jeszcze raz dotknął jego dłoni, ale nic się nie
stało.
Nie! To nie mogło być tylko wrażenie! To coś,
to może była jedyna szansa na uratowanie Sasuke! Musi jeszcze raz spróbować,
musi... W jego przypadku największa moc zawsze ujawniała się w chwilach
desperacji. Tak jak wtedy, podczas walki z Haku, gdy po raz pierwszy aktywował
chakrę Kuramy. Bo musiał, bo nie miał wyjścia…
Z
całej siły skupił myśli na chakrze i ręce Sasuke. Kiedyś mieli w nich naprawdę
nieprawdopodobne moce. To dzięki nim mogli uratować świat, jednak musieli
współpracować. Połączyć symbole słońca i księżyca, które pojawiły się na
wewnętrznych stronach dłoni. Tylko tak dało się zapieczętować Kaguye. Mędrzec
Sześciu Ścieżek mówił, że są ze sobą w jakiś sposób połączeni. Czyżby teraz, w
przypadku takiej determinacji, te symbole, mimo że zniknęły, nadal w jakiś
sposób na siebie oddziaływały?
Naruto
znów poczuł przepływ tej ciepłej fali energii. To było takie… Zacisnął palce
wokół palców Sasuke mocniej. To było jak nagły przypływ nadziei. Nigdy nie
zrezygnuje. Nigdy… Nieważne, co mówili ci wszyscy lekarze!
Ścisnął
dłoń jeszcze mocniej. Tak się na niej skupił, oczekując jeszcze chociaż jednego
drgnięcia, że nawet nie zauważył ruchów jego twarzy. Najpierw drgnął kącik ust,
potem powieki się lekko uniosły. A potem rozległ jakiś dziwny dźwięk, przez
który Naruto zerwał się z łóżka i zahaczając o krzesło, na którym postawił
krzak pomidora, wyłożył się razem z doniczką na podłodze.
Spojrzał
na Sasuke… On… on zaczął się krztusić!
Naruto
błyskawicznie pozbierał się z podłogi i doskoczył do niego, ale zanim zdążył
cokolwiek zrobić, drzwi do sali otworzyły się i wpadła do niej pielęgniarka.
–
Leć po medyków! – krzyknęła. Zaczęła przestawiać coś w urządzeniach, a Naruto
stał, patrząc na Sasuke w osłupieniu. Dopiero po chwili, gdy krzyknęła na niego
jeszcze raz, ocknął się i wybiegł z pomieszczenia.
Wpadł
do dyżurki lekarskiej, choć wiedział, że nie miał do niej wstępu.
–
Naruto, ile razy ci... – Sakura akurat była na zmianie. Zamilkła, gdy zobaczyła
jego minę. Nie potrzebowała żadnych wyjaśnień, żeby zrozumieć.
Krzyknęła
na dwóch medyków, którzy siedzieli przy stole, żeby szli za nią. Ona i Naruto
wybiegli z pokoju i już po chwili znaleźli się w sali Sasuke.
–
Chyba wszystko w porządku – oznajmiła pielęgniarka, która wyjęła już z gardła
Sasuke urządzenie, dzięki któremu mógł oddychać.
Sakura
wysłała w głąb ciała Sasuke trochę chakry.
–
Oddech jest jeszcze niestabilny, ale… - Sama nie wiedziała, jak to nazwać.
Do
Naruto niewiele co docierało. Wpatrywał się z Sasuke szeroko otwartymi oczami,
a Sasuke patrzył wprost na niego. On też zdawał się nie zwracać uwagi na resztę
ludzi w sali.
–
Draniu – wydusił w końcu Naruto i zaczął szybko mrugać. Nie wierzył, że to się
działo naprawdę. Sasuke... żył. Obudził się.
Działał
samoistnie. Jego ciało bez udziału woli znalazło się przy łóżku. Objął go.
Musiał sam się przekonać, że to nie był sen.
–
Sasuke – szepnął do jego ucha i uścisnął go mocniej, ale wtedy poczuł uderzenie
w głowę.
–
Zwariowałeś?! – To Sakura, próbowała go od niego odciągnąć. Jej oczy też były
zaszklone i chociaż w jej głosie słychać było gniew, z jej twarzy dało się
wyczytać ulgę. Ona naprawdę powoli przestawała wierzyć, że Sasuke naprawdę z
tego wyjdzie.
–
Przepraszam. – Naruto pomasował się po głowie, bo cios był naprawdę mocny.
Gdyby jednak mógł, przytuliłby Sasuke znowu, nawet za cenę uderzenie Sakury.
Uśmiechnął
się lekko, widząc jak Sasuke krzywi się i mruga oczami, próbując się
przyzwyczaić do światła.
–
Musimy przeprowadzić badanie płuc – powiedziała Sakura stanowczo. Już
wiedziała, co ma robić. – Sasuke-kun, słyszysz mnie? – zapytała i nachyliła się
nad nim. – Możesz samodzielnie oddychać?
Sasuke
był w stanie tylko kiwnąć głową, ale dla Naruto to i tak bardzo dużo znaczyło.
Zmiękły mu kolana i musiał oprzeć się o ścianę, bo w przeciwnym razie by się
przewrócił. Obudził się – krzyczało wszystko w jego umyśle. Sasuke naprawdę się
obudził!
–
Kto tu rozsypał tą ziemię – zapytał jeden z medyków, gdy wdepnął w rozbita
doniczkę. Naruto uśmiechnął się słabo. Sasuke go zabije za te pomidory –
pomyślał, a ta myśl wbrew pozorom sprawiła, że poczuł się szczęśliwy. Bo to
znaczyło tylko tyle, że żyje, skoro będzie mógł zrobić sobie na nim odwet. A
jaki będzie ten odwet? To już nie miało znaczenia.
Kilka
minut później w sali pojawiła się Tsunade. Wyrzuciła wszystkie zbędne osoby,
Naruto także, mimo że zapierał się nogami i rękami. Ktoś mu wytłumaczył, że
potrzebuje ciszy do osłuchania płuc.
Tak
więc Naruto krążył po korytarzu w tę i z powrotem, niemalże wydeptując ścieżkę
w płytkach podłogowych. W końcu, gdy po zbyt długim według niego czasie Tsunade
i Sakura wyszły, rzucił się na nie z pytaniami.
Tsunade
spojrzała na Sakurę. Wyszkoliła Naprawdę świetną kunoichi, która mimo tego, co
ostatnio wyszło na jaw, do końca walczyła o życie Sasuke. Chwilę wcześniej,
kiedy były w tej sali same, zauważyła wzrok Sasuke uciekający czasami na drzwi.
Obie wiedziały, kogo chciał widzieć, ale mimo tego Sakura ani na chwilę nie
przestała wykonywać solidnie swoich obowiązków. Mimo że miał czerwone od łez
oczy, dawała sobie świetnie radę.
–
Możesz już wejść – powiedziała w końcu, nie chcąc trzymać Naruto dłużej w
niepewności. – Nie może jeszcze mówić, ale…
Nie
zdążyła dokończyć, bo Naruto rzucił się w stronę drzwi. Nie zamierzał czekać
ani sekundy dłużej.
Po
chwili zorientował się, co miała na myśli Tsunade. Sasuke naprawdę nie mógł
mówić, ale ręce miał sprawne. I teraz trzymał w nich kartkę z napisem: „Co
zrobiłeś z moimi pomidorami?!”.
AAAAAA!
OdpowiedzUsuńTo miał być sensowny komentarz, ale obawiam się, że taki nie będzie.
Byłam przekonana, że Sasuke wróci do zdrowia, ale w połowie tego rozdziału niemal straciłam nadzieję... To naprawdę fenomenalna robota, żeby kogoś, kto ma 100% pewność, że wszystko skończy się dobrze, że dałby sobie za to rękę, a nawet głowę uciąć, przekonać, że jednak może wcale happy endu nie doczekać. Biję brawa, chylę czoła, buduję dla Was ołtarzyk :)
Ach, naprawdę nikt nawet przez ułamek sekundy nie pomyślał o Orochimaru? Jasne, to nie medyk, ale z jego wiedzą... kto wie! Mógłby wiele zdziałać, może potrafiłby pomóc. Trochę jestem też zdziwiona, że nikt nie poprosił o to Naruto. Rozumiem, że stracił tę zdolność i w ogóle, ale kiedy wszystko zawodzi, nawet nierealne rozwiązania bierze się pod uwagę. On mógł na to oczywiście nie wpaść, ale Tsunade?
Pierwszy trening Naruto i Sasuke po tym wszystkim zapewne będzie fenomenalny. Jeden leżał kilka miesięcy w bezruchu, drugi siedział i żarł, bo parę razy zdemolowane lasy się nie liczą :) Choć Sasuke czeka pewnie teraz dłuuuuga droga do odzyskania pełnej sprawności...
Czuję, że opowiadanie naprawdę zmierza do końca i to jest smutne. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo... Zastanawiam się, jak rozwiążecie sprawę potomka Sasuke i nie mogę niczego wymyślić. Mam nadzieję, że temat nie został porzucony ;)
Dużo, dużo, dużo weny!
C.
No to mogę być naprawdę zadowolona, że straciłaś nadzieję w połowie:D Czyli wyszło dobrze:P A nawet bardzo dobrze:)
UsuńZ tym Orochimaru to jeszcze będzie wątek Choć fakt, to nie jest medyk. Ale Naruto, to w sumie nie dziwię się, że nikt nie poprosił. Bo nie miał już tej mocy, a gdyby wyczuł, że ma, to raczej nikt go o pomoc nie musiałby prosić. Tak jak ostatecznie wyszło, że jakoś pod wpływem silnych emocji coś tam się zadziało.
Jeszcze nie napisałyśmy sceny pierwszego treningu, ale to naprawdę dobra myśl:)
No tak, zmierza do końca. Choć myślę, że trochę rozdziałów jeszcze wyjdzie. A zawsze potem (ale to już w przypływie chęci) można napisać jaki sequel:)
Temat potomka nie został porzucony, ale nie wiem czy rozwiązanie będzie satysfakcjonujące.
Dzięki za komentarz:)
I proszę, dopięłaś swego Indra - rozpłakałam się. I jestem tak szczęśliwa, że Sasuke się obudził! Chociaż wiedziałam, że zapyta o te pomidory, po prostu wiedziałam! Cóż, moja odpowiedź na Twoją odpowiedź na mój komentarz nawet to mówiła xD A napisałam ją przed przeczytaniem rozdziału! Z tymi wszystkimi długimi włosami wyobrażam sobie Sasuke w takich gęstych włosach do pasa. Normalnie jak Itachi tylko tak bardziej w Sasukowatym stylu xD Podobał mi się ten punkt załamania Naruto. Bardzo realistyczny w takim momencie. No i ta podsłuchana rozmowa... jak zwykle Naru wkłada nos w nie swoje sprawy. Chociaż wolałabym, by Sakura jednak wróciła do Konohy po swojej wycieczce bezterminowej. Pff, Iruka - kochany, wspaniały Iruka... Przez chwilę myślałam, że chciał dać Naruto rozmowę o seksie xD Rozdział naprawdę wspaniały. Jestem tak mega szczęśliwa, że Sasuke się obudził! I hej! W końcu jedna z moich teorii była prawdziwa! A ja myślałam, że tworzę jakieś szalone spiski xD Muszę się przyznać, że gdy Naruto miał to przeczucie, że Sasu już się obudził, bałam się, że faktycznie to zrobił, ale miał amnezję z jakiegokolwiek powodu. Na szczęście aż tak nas nie torturowałyście. Uff, rzucałabym laptopem z rozpaczy, gdybyście tak zrobiły. A że nie stać mnie na nowy, lepiej nie próbujcie tego robić.
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział, kocham to opowiadanie i kocham Was <3
Czekam na kolejne części!
Weny!
„I proszę, dopięłaś swego Indra - rozpłakałam się.” Tak, tak! :) Nie, żeby mnie cieszyło, jak ktoś płacze, ale to znaczy, że w końcu wyszło tak, jak miało wyjść:P
UsuńWątek z włosami jeszcze będzie, choć do pasa to mu na pewno nie urosły:)
Sasuke musiał zapytać o pomidory, bo jakby widząc, co Naruto zrobił z tym krzakiem nie zapytał, to znaczyłoby, że najprawdopodobniej ma amnezję (tak jak piszesz w dalszej części komentarza):)
Właściwie ta podsłuchana rozmowa jeszcze bardziej dobiła Naruto, stąd też ten punkt załamania. Mógł stracić oboje.
Iruka już raz (nie pamiętam, w którym rozdziale) próbował rozmawiać z Naruto o seksie i cóż… Nie wyszło:)
To nie jedna z Twoich teorii była prawdziwa, tylko ona podała nam pomysł. I wyszło dużo lepiej niż w pierwotnej wersji. Więc widzisz, Twoja zasługa:)
Laptopa proponuje nie tyle nawet co nie rozbijać, jak nie uderzać. Kiedyś uderzyłam w swój i takim sposobem dysk twardy był do wymiany.
Dziękuję za komentarz:)
Zawsze jest taka satysfakcja, gdy czytelnicy wykazują emocje, które się chciało wzbudzić.
UsuńPamiętam, pamiętam. Tylko wtedy myślał, że Naru jest hetero, więc i rozmowa wyglądała inaczej.
Awww, cieszę się, że mogłam dołożyć swoją kroplę do oceanu tego opowiadania <3
Cóż tu napisać? Rozdział jak już mogłam się do tego przyzwyczaić był świetny. Błędy gramatyczne nie rzuciły się w oczy. Przyjemny styl pisania i wciągająca treść. Tak jak zawsze i tym razem mnie nie zawiodłaś. Ale może zaczniemy od początku.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobało mi się jak opisałaś uczucia Naruto wobec sytuacji jaka się zdarzyła. Mimo że nikt już nie wierzył, że Sasuke się obudzi, Naruto nie przyjmował do siebie myśli, że mogło być inaczej. Ten moment od razu skojarzył mi się z odcinkiem, w którym wszyscy chcieli zabić Sasuke, a Naruto jako jedyna na to się nie zgodził. Dzięki temu fragmentowi ta opowieść wygląda na autentyczną kontynuację dzieła Kishimoto. Widać, że to są uczucia tych fikcyjnych postaci. Bardzo cię za to cenię, że nie piszesz jak inni, którzy mają gdzieś jak dana osoba zachowywała się i tworzą własną w ogóle nie przypominającej tamtej. To jest jeden z wielkich plusów, za które kocham to opowiadanie.
Szczerze to spodziewałam się, że Hinata będzie karmiła Naruto. No może Ino też… ale Temari? Tu mnie zaskoczyłaś. Nie wiedziałam, że ona taka opiekuńcza.
Sasuke dostający kartki od innych chłopaków. Ach, szkoda, że nie mogłam zobaczyć miny Naruto, gdy to zauważył. Ale wyobraziłam to sobie. Piękny widok. Ciekawe jakby zareagował Sasuke, gdyby był przytomny.
Zachowanie Iruki mnie zaskoczyło. Może miał trochę żalu, że Naruto nie związał się z dziewczyną, ale zaakceptował ich miłość, tą jedyną i prawdziwą. Jestem ciekawa czy napiszesz o jakiejś postaci, która tego niezaakceptuje. Bo wiadomo, że nie wszyscy są z tego powodu zadowoleni bądź pogodzeni ze sytuacją.
Naruto chodzący spać do mieszkania Sasuke roztopił moje serduszko. W tym fragmencie było widać więcej miłości niż w tych najbardziej erotycznych chwilach. W ogóle całe opowiadanie jest przesiąknięte tym silnym uczuciem. Aż czytając tą część, kiedy Naruto myślał, że Sasuke robi im śniadanie, poczułam się jakbym to ja była Naruto i wielki żal oraz ochota rozpłakania się we mnie wstąpiła.
Ta nadzieja Naruto… No nie wiem jak on to robi, że przez DWA MIESIĄCE (jak mogłaś tak długo utrzymywać Sasuke w śpiączce?!) każdego dnia wierzył, że to jest ten dzień, kiedy znów spojrzy w te czarne oczy. Ja nigdy nie miałam tyle wiary i jestem świadoma, że nigdy jej nie będę mieć. Szacunek dla Naruto. Niech otworzy specjalną szkołę uczącą o uczuciach, a będę pobierać u niego praktyki.
Cieszę się, że pierwsza fala szoku przeszła Sakurze i próbuje zachowywać się jak kiedyś. Może ten wyjazd to jest dobry pomysł na rozmyślenie o tym wszystkim? Uporządkuje sobie sprawy i wróci do Konoha jak nowo narodzona idealnie na ślub Sasuke i Naruto ;) . Nie wiem jak ty to zrobiłaś, że w każdym innym opowiadaniu SasuNaru cieszyłabym się gdyby Sakura wyjechała, a tu mi jakoś smutno z tego powodu. Zupełnie tak, jakbym przejęła uczucia Naruto.
Genialny pomysł był z tym nie obcinaniem włosów u Naruto, taki symboliczny gest. Czy ty musisz nawet w jednym zdaniu umieszczać taką bombę emocji, że aż mnie w środku ściska (oczywiście w pozytywnym znaczeniu)?
Nie wiem jak Naruto mógł zapomnieć o pomidorach Sasuke, przecież one są najważniejsze! A Sasuke prosił. Biedaczki, uschnęły. A gdy tylko zaczęły rosnąć to spadły na podłogę. Ech… ciężki los mają. Kolejny taki świetnie wymyślony gest, kiedy to gdy pomidorki zaczęły rosnąć to Sasuke się obudził. Gdyby tak było w życiu (choć czasami słychać o takich przypadkach mnie nigdy to osobiście nie spotkało).
Naruto wróciła moc w dłoni!!! Tego się nie spodziewałam. Nigdy nie pomyślałabym, że tak wyjdziesz z tego problemu. Zaskoczyłaś mnie.
UsuńI znów umieściłaś w tym jednym rozdziale kolejny fragment, gdzie widać gołym okiem silną więź między Naruto a Sasuke. To jak patrzą na siebie (aż mi się oczy zaszkliły) i nic więcej poza sobą nie widzą. Cholera jasna, czemu ty tak dobrze piszesz? To opowiadanie jest moim prywatnym narkotykiem. Normalnie te emocje aż bolą.
Mam nadzieję, że Sasuke odzyska głos i to jest spowodowane tylko tym, że długo był w śpiączce. Już jak się obudził to tylko czekać aż wstąpi na ścieżkę wiecznego zdrowia. Najgorsze za nami.
No i na koniec tego długiego, bezsensownego komentarza ostatnia akcja. Najważniejsza. Taa… Sasuke jednak czasami może być śmieszny. Cały rozdział trzymający w napięciu, pełen obaw i powagi, a tu na końcu po prostu w śmiech. Tylko ty umiesz tak zawrócić sytuacją. Biedne pomidory. Trochę ich szkoda.
Dziękuję, że rozdział pojawił się tak szybko. Podobał mi się jak każdy. Przepraszam, że w komentarzu pisałam do 3 osoby l.poj., a nie do Was, jednak tak jest mi wygodniej. Sorki za komentarz (choć nie wiem czy tak można go nazywać) bez ładu i składu, ale napisałam go w brudnopisie w szkole (która nawiasem mówiąc jest pusta, a w mojej klasie są 4 osoby), więc może nie trzeźwo piszę. No i dochodzi fakt, że leń mnie dopadł i dopiero teraz zaczęłam się brać do roboty, aby go przepisać i wysłać.
Wszystkiego dobrego i dużo weny
Juliet
Jaki długi komentarz. I jaki treściwy:) Strasznie mi się podobał i dziękuję:)
UsuńJeżeli chodzi o uczucia Naruto, to w końcu jego slogan: „I believe it”. On w końcu zawsze w każdego i we wszystko wierzył, tak ponawracał pół świata:) Zresztą, kto jak nie on mógłby wierzyć, że Sasuke się obudzi. W końcu to JEGO Sasuke:) W którego nigdy nie zwątpił.
„Bardzo cię za to cenię, że nie piszesz jak inni, którzy mają gdzieś jak dana osoba zachowywała się i tworzą własną w ogóle nie przypominającej tamtej”
Już to pisałam, pewnie nawet kilka razy, ale tu staramy się bardzo trzymać kanonu. Postaci mają się zachowywać jak w anime, czasem nawet zastanawiamy się, czy dana postać by coś zrobiła lub coś powiedziała. Gdyby nie takie podejście, postaci utraciłyby swój charakter. A tak staramy się wydobyć najbardziej charakterystyczne cechy z postaci pobocznych (Sai, Shikamaru) i bardzo pilnować postaci głównych, żeby nie było jakiegoś zgrzytu. Jasne, nie wiemy jak zachowałby się zakochany Sasuke, dlatego tym bardziej trzeba go trzymać jakoś w ryzach tej mangowej postaci.
Kartki od innych chłopaków… Może jeszcze doczekasz sięreakcji:)
Co do reakcji, gdzie ktoś potępia ten związek, na pewno takie będą, ale raczej wątpię, czy ktoś z przyjaciół mógłby się taki okazać.
Tak, mi tez podobało się, jak Naruto chodził tam spać i zgadzam się, że takie drobiazgi zawsze dobitniej mówią o sile uczuć.
Dwa miesiące to nie aż tak długo:) Ale dzięki temu widać było, co się dzieje z Naruto. Od niegasnącej nadziei, po punkt jednak tego załamania.
Włosy – to w ogóle jest pomysł z jednego z doujinshi i o włosach jeszcze będzie. Ale właśnie tak bym się spodziewała po Naruto, że się uprze i nie da obciąć, zanim Sasuke (któremu tez sporo urosły) się nie obudzi:)
Pomidorki musiały być. W końcu one od początku są tu symbolem. Sasuke dał klucze Naruto do mieszkania pod pretekstem pomidorów:)
Moc w dłoni to nie był nawet nasz pomysł, tylko Nakurishi (kom z poprzedniego rozdziału). Dzięki temu scena wyszła lepiej niż pierwotna.
„Cholera jasna, czemu ty tak dobrze piszesz? To opowiadanie jest moim prywatnym narkotykiem. Normalnie te emocje aż bolą.”
A wiesz, że to jest najlepszy komplement? Zwłaszcza to ostatnie zdanie:)
„No i na koniec tego długiego, bezsensownego komentarza ostatnia akcja”.
Na pewno nie jest bezsensowny. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi się podobał. Chyba najlepszy i właśnie najbardziej treściwy i spontaniczny, jaki dostałam:) Częściej pisz takie w brudnopisie:) takie spontaniczne są najlepsze:)
Dziękuję jeszcze raz za komentarz:)
Hej,
OdpowiedzUsuńech... a już Naruto pod kurował te pomidory... ocho jak nasz Naruto się martwi, i co, i co, zaufany Anbu okazał się zdrajcą, a Sasuke ty co w końcu się budzisz i o co pierwsze pytanie? o pomidory... a o Naruto to nie łaska zapytać?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM