.

niedziela, 23 lipca 2017

SasuNaru Hiden - rozdział 33


Dziękujemy za komentarze i zapraszamy na rozdział 33.


Na polance nad rzeką zrobiło się dużo jaśniej, kiedy ktoś rozpalił ognisko. Nie wiadomo po co, bo wieczór był przecież bardzo ciepły, ale jednak płomień nadawał specyficzny klimat. Naruto przypomniał sobie Festiwal Lata. Te lampiony unoszące się wszędzie, powodujące, że niebo wyglądało, jakby płonęło. A potem… Potem faktycznie coś „płonęło”. A tak konkretnie to on i Sasuke, kiedy wpadli do jego mieszkania i zaczęli z siebie zrzucać ubrania. To był ich pierwszy raz. I o ile Naruto wiele rzeczy w swoim życiu by zmienił, to nigdy, naprawdę przenigdy, nie cofnąłby tamtych chwil. Bo wtedy właśnie wszystko złożyło się całość.
– Shino, a ty tak po ciemku widzisz coś przez te swoje okulary? – Kiba, o dziwo jeszcze przytomny, wskazał ręką na kolegę z drużyny, który wyszedł…
No właśnie przed chwilą wyszedł z lasu! Mniej więcej z tego miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą byli Naruto i Sasuke. Obaj spojrzeli to na siebie, to na Shino, ale zza jego kołnierza i okularów nie dało się nic dostrzec. Wydawał się spokojny, niemniej jednak… Naruto poczuł dziwny skurcz w żołądku, kiedy uświadomił sobie, że mógł ich widzieć. I słyszeć!
– Nie musisz się o mnie martwić, daję sobie radę – odpowiedział Shino z powagą. Wydawało się, że alkohol wcale na niego nie podziałał. Nikt nie chciał się zastanawiać, dlaczego Shino miał taką mocną głowę, ale kiedyś Kiba go o to pytał i wtedy przyjaciel wytłumaczył mu, że najprawdopodobniej nigdy się nie upije, bo robaki w jego ciele bardzo szybko rozkładają alkohol, traktując go jako truciznę. Wtedy Kiba zaczął się śmiać i dziękował, że urodził się w klanie Inuzuka. Akamaru, w przeciwieństwie do tych wszystkich robali, nie był obrzydliwy. Nawet, kiedy lizał go po twarzy, a z pyska zionęło mu tak, jakby właśnie zjadł pół śmietnika.
– No w porządku, w porządku. – Uniósł ręce. – Ale mógłbyś kiedyś ściągnąć te okulary. Stary, znamy się tyle lat, a ja nadal nie wiem, jak ty w zasadzie wyglądasz! Wiecie, że nawet jak chodziliśmy do gorących źródeł, to on ich nie ściągał? – zwrócił się do reszty.
– Powód tego jest prosty, to część mojego wizerunku. Powinieneś się już do tego przyzwyczaić.
– A ty powinieneś chociaż raz zrobić wyjątek! – nalegał Kiba, ale Shino usiadł przy ognisku i wpatrzył się w płomienie. Wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał.
Naruto dostrzegł, że z jego rękawa wyszło kilka robaków i aż się wzdrygnął.
– Myślisz, że coś widział? – szepnął do Sasuke, a ten pokręcił lekko głową.
– Nie wiem.
– Co tam tak szepczecie? – Kiba najwyraźniej obrał sobie za cel być duszą towarzystwa. Miał dzisiaj wyjątkowo dobry humor, bo nie dość, że zaproponowano mu posadę w ANBU, to jeszcze nie będzie musiał stać w cieni ani Sasuke, ani Naruto. No czy mogło być coś lepszego?!
– Że Shino boi się pokazać oczu, tak jak Kakashi-sensei twarzy. Zawsze nosi tą maskę – wymyślił na szybko Naruto, co tym razem wyjątkowo trafnie mu wyszło, bo wszyscy zaczęli się śmiać.
Kiba na chwilę stracił rezon, ale po chwili coś przyszło mu do głowy.
– To co, Naruto? – Podniósł jedną z butelek z sake. – Kto wypije więcej, zostanie Hokage! – zaśmiał się, widząc, że Naruto się waha.  – No co? Tchórzysz?
– Dawaj to!

Naruto siedział, opierając się o coś i ledwo kojarząc, co się dookoła dzieje.
– No wstawaj, idziemy do domu! – Ktoś chwycił go pod ramiona i usiłował pomóc się podnieść.
Uchylił oczy. Ognisko już dogasało i prawie nikogo już nie było. Jedynie Kiba, który coś krzyczał, był holowany przez Shikamaru.
– No już, młotku, wstawaj. Cholera, jak mogłeś się tak schlać?
– Sasuke? – Naruto podniósł głowę, ale zaraz ją opuścił, gdy poczuł, że mu niedobrze. I wszystko tak wirowało. Jak jeszcze raz otworzy oczy, to chyba będzie rzygał. – Sasuke…
– Chwyć się mnie za szyję. – Sasuke próbował go podnieść, ale taki bezwładny i bez żadnej chęci współpracy był niesamowicie ciężki. Sasuke obiecał sobie w myślach, że jutro go zabije. O ile nie zrobi tego kac. Kretyn. Dał się tak łatwo sprowokować Kibie. Teraz obaj przypominali raczej zwłoki niż kandydatów na Hokage. – No, Naruto, nie zmuszaj mnie, żebym…
– Sasuke… – Naruto chwycił go w końcu za szyję i gwałtownym ruchem przyciągnął do siebie tak, że Sasuke wylądował na nim. – Tak może być… – Zsunął ręce na jego plecy, jeszcze mocniej przyciskając go do siebie. Było tak ciepło. Tak przyjemnie. Tak… Poczuł, że znowu ogarnia go senność.
– Ale nas urządziliście! – narzekał Shikamaru, żałując, że Kiba też nie był tak senny i spokojny jak Naruto. Upili się tak bardzo, że wyszedł z niego po prostu cham.
– I kto wygrał, Naruto?! Ha! I co teraz?! Kto jest górą?! – Kiba z trudem trzymał się na nogach i jak na złość, nie dał się złapać Shikamaru. Sięgnął po butelkę, bo czuł, że był w stanie wytrzymać jeszcze więcej. Pokaże im wszystkim, jaką ma silną głowę! Jak Tsunade! Ona była świetnym Hokage, więc on też będzie rewelacyjnym. – Właśnie tak, Naruto! Dobrego Hokage mierzy się po jego twardej głowie. – Kiba zastukał w swoją. – O, proszę, tyle jestem jeszcze w stanie wytrzymać! O!
Shikamaru zaklął pod nosem. Wiedział, że i tak nie zaśnie, ale najchętniej wróciłby już do domu. Jutro i tak będzie miał kaca, i jedyna myśl, jaka go pocieszała, to ta, że to Kiba będzie cierpiał dużo bardziej.
– A ty, Sasuke?! – wydarł się nagle Kiba, który wraz z tak dużą ilością wypitego alkoholu stracił instynkt samozachowawczy. – Taki słaby zawodnik z ciebie?! Phi! Kto by pomyślał, że człowiek... członek… – czknął – znamienitego roku... rodu... – zmarszczył brwi, niezadowolony, że własny język płatał mu takie numery – Uchiha! – znowu czknął.
– Kiba, już naprawdę masz dość – wtrącił się Shikamaru, ale uciszył go.
– Nie! Ja im wszystkim jeszcze pokażę. Będę legendą ANBU, będę... – I w tym momencie Kiba przewalił się, potykając się o własne nogi.
Sasuke podniósł Naruto z ziemi, postanawiając, że z Kibą rozprawi się później. Teraz miał większy problem. Naruto był cięższy niż normalnie, ale nie miał innego wyjścia, jak zawlec go do mieszkania. Chwycił go mocno w pasie i przerzucił sobie jego rękę przez ramię. Przynajmniej nie rzygał, pomyślał z zadowoleniem, kiedy zauważył, że Kiba, który był już teraz na czworakach, zaczął wymiotować na zgliszcza ogniska. Przynajmniej mieli pewność, że je ugasili.
– Sasuke… – Naruto przylepił się do niego, zachowując się, przynajmniej na oko postronnego obserwatora, bardzo dziwnie.
Na szczęście jedynym obserwatorem był w tym momencie Shikamaru, który tylko przewrócił oczami. Kiba nadal rzygał, więc zostawił go na chwilę i podszedł do Sasuke.
– Zabierz go stąd. Eh… – westchnął ze zrezygnowaniem, gdy zauważył, jak kompletnie pijany Naruto zaczyna całować kącik ust Sasuke. Coś mu tam jeszcze mamrotał do ucha, ale tego już nie usłyszał. – No, idźcie już! – syknął, wskazując na próbującego się podnieść do pionu Kibę. Póki co marnie mu to szło, bo co chwilę tracił równowagę, ale starał się chłopak, jak mógł.
– Sasuke! Dobrze, że wróciłeś do wioski… – Naruto potknął się o jakiś kamień i omal nie przewrócił ich obu.
– Jakbym miał jakiś wybór, młotku. Inaczej zatrułbyś mi życie tym wiecznym gadaniem, jak to…
– I… – Naruto chyba wcale go nie słuchał, miał w głowie własną wizję tej rozmowy. O ile jąkanie się i zastanawianie nad zapomnianą kwestią można było w ogóle nazwać rozmową. – I… no…
– Naruto, chodź, położysz się do łóżka.
– Tak, chodźmy do łóżka! – Naruto nagle stał się jakiś taki żywszy, ale tylko na moment. Po chwili znów zaczął nad czymś rozmyślać i trochę odpływać.

Sasuke ledwo dowlókł go do mieszkania. I to nie mieszkania Naruto, a swojego, bo było znacznie bliżej.
Na siłę ściągnął mu spodnie i koszulkę, bo próbował się z nim  przekomarzać. Że ten młotek nawet w takiej sytuacji nadal miał energię na takie rzeczy.
– Sasuke – usłyszał, kiedy położył się obok, przykrywając ich obu kołdra.
– No?
– Ładnie pachniesz. – Naruto wtulił nos w jego kark, wdychając kilka razy powietrze.
– Ty za to śmierdzisz jak gorzelnia – mruknął Sasuke i tracił go lekko nogą, ale tak, żeby oplatające go biodro się nie zsunęło. Podobał mu się taki Naruto.
 – Sasuke…
– Co?
– Bo ja… – zaczął, ale zapomniał, co chciał powiedzieć.
– Spij młotku. – Sasuke uśmiechnął się lekko, gdy zdał dobie sprawę, że tego Naruto już nie usłyszał, bo naprawdę zasnął.

– Aa! A niech to! – Sasuke usłyszał zbolały głos obok siebie i uchylił powieki.
 Naruto trzymał się za czoło i pocierał je, żeby po chwili przerwać i znowu jęknąć.
– Młotku – mruknął niewyraźnie, z twarzą schowaną w poduszkę. Wyciągnął ręką i pacnął go po głowie. – Bądź cicho.
– Sasuke! – jęknął Naruto i spojrzał na niego przekrwionymi oczami z takim wyrzutem, jakby to była jego wina. – Jak mam być cicho? Wiesz, jakiego ja mam kaca?!
– I bardzo dobrze. Trzeba było tyle nie pić. Może to ci da nauczkę na przyszłość.
– Wcale nie wypiłem dużo. Gdzie masz aspirynę? Pić mi się chcę – narzekał Naruto, który nie mógł sobie poradzić ze swoim kacem. – Sasuke, no powiedz coś! – mruknął i kopnął go lekko, ale szybko tego pożałował, bo ten zaraz mu oddał i to dużo mocniej. – Ała, draniu! Dobra, sam sobie poszukam! Jak taki jesteś, to łaski bez! – warknął, bo Sasuke nie wykazywał najmniejszej chęci pomocy.
Naruto nie bardzo pamiętał, co się działo wczorajszego wieczora. A raczej pamiętał jego początek. Najpierw rozmowa z Sakurą, potem polana nad rzeką. Byli z Sasuke w lesie i się całowali, a później... Coś zaczęło mu świtać…
– Kiba – warknął sam do siebie i zacisnął pięści. – A niech cię! – dodał, bo przypomniał sobie, co jego przyjaciel wygadywał o byciu Hokage. A Naruto ewidentnie w tej walce przegrał. W końcu on wypił mniej.
Przeklął, kiedy nie mógł znaleźć żadnych leków i w końcu sięgnął po prostu po szklankę i nalał sobie wody z kranu. Dopiero po wypiciu czterech takich poczuł chwilową ulgę. Dzisiejszy dzień pewnie przeleży w łóżku, bo z takim kacem nie był w stanie normalnie funkcjonować. Przewrócił się z powrotem na łóżko.
– Jak umrę, to możesz sobie wziąć moją Kakaszową lalkę. I mam trochę drobnych schowanych pod materacem. I…
– Oj, zamknij się! – Sasuke naciągnął sobie poduszkę na głowę.
Też miał kaca, ale nie miał zamiaru zdradzać się swoim zachowaniem. Zawsze starał się wszystko ukrywać pod maską obojętności. Samopoczucie, nastrój, emocje. No dobra, wczoraj go trochę poniosło, ale to przez alkohol. Ciekawe, czy ktoś ich widział, kiedy wracali w nocy do mieszkania. Naruto przez cały czas był do niego przyklejony i gadał takie rzeczy… Sasuke nagle coś przyszło do głowy i podniósł się lekko. Oj, tego mu nie odpuści.
– Naruto… – Jego ton zupełnie się zmienił, a ironiczny uśmieszek na ustach nie zwiastował niczego dobrego.
–  No? – Naruto spojrzał na niego podejrzliwie. Zawsze, gdy Sasuke robił taką minę, zaczynał się bać.
– Nie wiedziałem, że aż tak ci się podobają moje… rzęsy. – Sasuke ułożył sobie poduszkę za plecami i oparł się o nią. Patrzył spod półprzymkniętych powiek na zdezorientowanego Naruto, który chyba usiłował sobie coś przypomnieć.
– Nie wiem, o czym ty gadasz – prychnął w końcu i odwrócił się do niego plecami.
– To może ja ci przypomnę, co? – Sasuke pochylił się nad nim. – Masz takie długie rzęsy… Wyglądasz seksownie, kiedy aktywujesz Sharinagana… Kochaj się ze mną na tej ławce… Mam mówić dalej? – Sasuke nadal uśmiechał się, bardzo z siebie zadowolony.
– Kłamiesz – burknął Naruto, ale widać było, że zrobił się cały czerwony. On naprawdę niczego takiego z wczoraj nie pamiętał. – Na jakiej znowu ławce? – zapytał po chwili milczenia.
– Naprzeciwko Głównej Siedziby Wioski. Nawet przez chwilę to rozważałem, ale doszedłem do wniosku, że muszę dbać o reputację przyszłego Hokage, skoro on sam nie potrafi. – Sasuke poklepał go po ramieniu i wstał z łóżka. Mina Naruto była bezcenna. Dla takiego widoku warto było trochę nakłamać. Bo o ile to z rzęsami i Sharinganem było prawdą, to Naruto wcale nie proponował seksu na ławce, a w łóżku. Jednak był na to zbyt pijany i w końcu po prostu zasnął.
– Oj, odwal się. Może i wypiłem trochę za dużo, ale… – Naruto zerwał się z łóżka, bo znowu ogarnęły go mdłości. Cholerny kac. – Ja przynajmniej nie całowałem się z Sakurą! – warknął jeszcze, zanim pobiegł do łazienki i zatrzasnął za sobą drzwi.
Sasuke zmarszczył brwi, próbując sobie na szybko przypomnieć cały wieczór. Nie pił aż tyle, żeby urwał mu się film, a nawet w takim przypadku na pewno nie całowałby się z Sakurą. Ani z żadną inną dziewczyną. Wniosek był tylko jeden – Naruto w jakiś sposób musiał się dowiedzieć o sytuacji z wczorajszego dnia. I, jak to on, zareagował na to po swojemu.
– Cholera – zaklął cicho, bo od tego myślenia rozbolała go głowa. No i co on teraz miał zrobić? Naruto się obraził, był zły? Musiał wiedzieć już wcześniej, musiał... Sasuke szybko przypomniał sobie, w którym momencie Naruto zaczął zachowywać się inaczej. Po tym, gdy wrócił do Ichiraku, po rozmowie z Sakurą. Musiała mu wtedy powiedzieć.
Naruto siedział dłuższą chwilę w łazience, a kiedy w końcu z niej wyszedł, miał na biodrach ręcznik. Musiał się kąpać. Sasuke obserwował go uważnie, nie wiedząc, co powiedzieć. Cholerny młotek, myślał ze złością, po raz pierwszy w życiu zastanawiając się, czy Naruto był na niego zły, czy nie. To było aż nie do pomyślenia, żeby przejmował się takimi sprawami! Ale musiał bo… Niech to szlag, był pewien, że będą mieli jeszcze trochę czasu, ale ta sytuacja robiła się coraz bardziej absurdalna. Skoro Sakura posunęła się już do tego, żeby go pocałować, to co zrobi Hinata, kiedy Naruto odwiedzi ją w szpitalu? A odwiedzi na pewno. Sasuke dobrze wiedział, jakie Naruto ma podejście do przyjaciół i na pewno każdego z nich odwiedzałby codziennie. Zresztą, pamiętał, że gdy to właśnie Naruto leżał w szpitalu, codziennie mnóstwo osób przewijało się przez salę. Przyjaciele, Iruka, przyjaciele, Kakashi, przyjaciele… Tak, Naruto miał teraz mnóstwo przyjaciół. Jego też nazywał swoim przyjacielem, jednak tak naprawdę ich relacja już dawno przekroczyła wszelkie granice przyjaźni.
– Nie wiem, młotku, co ci naopowiadała Sakura, ale… – przerwał, odwracając z irytacją głowę, bo właśnie ktoś zapukał do drzwi.
Chcąc nie chcąc, podszedł i spojrzał przez wizjer. Ten to ma wyczucie – pomyślał, otwierając osobie stojącej na korytarzu.
            – Twój morderczy wzrok na mnie nie podziała – mruknął Shikamaru, wchodząc do środka. Minę miał jak zawsze znudzoną, ale fakt, że bawił się zapalniczką sugerował, że nad czymś intensywnie myśli. – Musimy pogadać.
Sasuke już miał zamiar odpowiedzieć, że nie ma o czym, gdy zza drzwi pokoju wychynęła głowa z rozczochranymi blond włosami. Naruto rozdziawił ze zdziwienia usta, po czym cofnął się do środka. Po chwili wyszedł już całkiem ubrany, za co Shikamaru, i chyba Sasuke też, byli mu bardzo wdzięczni. Sytuacja i tak była dość niezręczna.
– Shikamaru, nie wiedziałem, że wpadniesz… – Naruto potarł włosy z tyłu głowy i roześmiał się. – Fajnie wczoraj było, nie? Trochę za dużo wypiłem i…
– Nie kończ, wiem co wyprawiałeś. – Shikamaru pokręcił głową ze zrezygnowaniem i spojrzał na Sasuke. W końcu kto jak kto, ale żeby on dopuszczał do takich sytuacji? Przecież gdyby tam był ktoś jeszcze, gdyby Kiba ich zobaczył! Może ktoś by jeszcze uwierzył, że kompletnie pijany Naruto całował Sasuke, bo go pomylił z jakąś dziewczyna, ale na pewno nikt nie był na tyle głupi, by wierzyć, że Sasuke też „przez pomyłkę” na to pozwalał. No ludzie!
– Shikamaru, naprawdę, nie teraz. – Naruto usiadł na kanapie i oparł głowę o poduszkę. Chyba jeszcze do końca nie wytrzeźwiał, poza tym nie chciał słuchać teraz żadnych kazań.
– A właściwie to co ty robisz w moim mieszkaniu tak wcześnie rano? – zapytał Sasuke, opierając się o stół.
– Hokage mnie przysłał, poza tym chciałam z wami pogadać – westchnął cicho Shikamaru. Już wczoraj w nocy dowiedział się, że… Jak to było? Sakura powiedziała Ino, Ino powiedziała Tenten, Tenten powiedziała Temari, a Temari jemu, że Sakura pocałowała Sasuke. A jeśli wziąć pod uwagę to, co się działo, nie mogło wyniknąć z tego nic dobrego. Tym bardziej, że… – Sasuke, zaczynasz jutro misję… – zawiesił na chwilę głos. – Z Sakurą.
– Co?! – Naruto poderwał głowę, ale zaraz jęknął, gdy znowu poczuł jak ból dosłownie rozrywa mu czaszkę. – A ja?
– Jaką misję? – Sasuke zmarszczył brwi. Czyżby to chodziło o te tablice?
– Powiedział, że kiedyś już rozmawialiście na ten temat i wieczorem ustali z tobą wszystkie szczegóły. Masz się tylko przygotować na podróż do Wioski Piasku.
– A ja? – nie odpuszczał Naruto.
– A ty nie. – Shikamaru wzniósł oczy do sufitu. Spodziewał się takiej reakcji Naruto.
– Mówił coś jeszcze? – zapytał Sasuke, który nie spodziewał się, że tak szybko Kakashi zleci mu akurat to zadanie. Sądził, że będzie mógł spędzić jeszcze kilka dni w wiosce. I na dodatek przydzielił mu do pary Sakurę. Czy w tej sytuacji mogło być gorzej?
– Nie, poza tym, żebyś miał świadomość, że to może trochę potrwać. Wszystko zależy od tego, kiedy uporasz się z... – Shikamaru spojrzał na Naruto, który słuchał wszystkiego uważnie. Westchnął ciężko. Nie było sensu owijać w bawełnę, bo i tak pewnie Sasuke mu o wszystkim opowie. – No ile czasu zajmie ci odczytanie tablic.
– Jakich tablic? – Naruto wyprostował się. On o niczym nie wiedział. Dlaczego on o niczym nie wiedział?! I dlaczego Sasuke miał iść sam z Sakurą? I przede wszystkim dlaczego ON miał tam nie iść?!
– Znaleziono tablice w Sunagakure, które mogę odczytać tylko ja. Istnieje podejrzenie, że to ma coś wspólnego z Mędrcem Sześciu Ścieżek – wyjaśnił spokojnie Sasuke. – Kakashi czekał, aż zdam egzamin, bo ponoć nie było to aż tak pilne. Najwyraźniej teraz już jest – wzruszył ramionami i pokręcił głową, bo jakoś nie do końca wierzył, że wszystkim nagle zaczęło się tak spieszyć. Tablice leżały tam od lat, wiec nic by im się nie stało, gdyby poleżały jeszcze klika dni dłużej.
Naruto skinął głową. Nie podobało mu się, że Sasuke już tak szybko wyrusza na misję. Zwłaszcza taką, bo – chociaż odczytanie tablic nie zapowiadało się na skomplikowane zadanie, to przecież chodziło o Mędrca Sześciu Ścieżek, a być może też o Kaguyę. I w ogóle nie rozumiał, dlaczego ten drań miał iść bez niego. W końcu ten temat dotyczył ich obu. I spotkałby się z Gaarą. Byłoby fajnie.
– Tylko nie wiem, po co mi do tego wszystkiego Sakura. – Sasuke wcale nie był z tego faktu zadowolony. Droga do Wioski Piasku zajmie im co najmniej trzy dni, co znaczyło nic innego, tylko to, że dwie noce na pewno spędzą sami. On i Sakura! Sami! Cholera! Naprawdę miał poważne obawy, że ona znowu czegoś spróbuje. Przecież będą musieli o czymś rozmawiać!
– Jest jedną z najlepszych medycznych ninja, a dla Konohy jesteś chyba zbyt cenny, żeby cię wysyłać bez porządnego wsparcia. – Shikamaru wzruszył ramionami. – Doszło do nas, że na granicach grasują ciągle jacyś przemytnicy, wśród nich też sporo zbiegów z dość rzadkimi umiejętnościami. A wiadomo, że kilku legendarnych ninja Piasku specjalizowało się w tworzeniu…
– Trucizn! – Naruto wszedł mu w słowo. – Trucizn… – powtórzył i jakby lekko pobladł.
Dobrze pamiętał sytuację sprzed lat, gdy walczyli z Akatsuki. Na skutek trucizn Sasoriego Kankuro omal nie umarł. Nikt nie mógł sobie z tym poradzić, dopiero Sakura, która już wtedy była doskonale wyszkolona przez Tsunade, zdołała przygotować antidotum. Jeżeli ktoś zaatakowałby ich znienacka właśnie taką bronią, Sakura była tam niezbędna. Owszem, Sasuke miał Sharingana i był bardzo szybki, ale w takim wypadku wystarczyłoby, żeby został trafiony raz. Z tego, co pamiętał, te trucizny były naprawdę silne i błyskawicznie rozprzestrzeniały się w organizmie. Bez kogoś, kto ma wystarczającą wiedze, by szybko zareagować… Naruto nawet nie chciał sobie tego wyobrażać.
– Poradzę sobie sam. – Sasuke wcale ten argument nie przekonywał, w końcu dzięki Orochimaru był niewrażliwy na większość trucizn. – Poproszę Kakashiego, żeby…
– Nie! – Naruto stanowczo zaprotestował. Wiedział, że bez względu na ich relacje, na to, co się wydarzyło, Sakura musiała iść tam z Sasuke. Nie żaden inny medyczny ninja, tylko właśnie ona. Tylko był przekonany, że przydałaby się im jeszcze trzecia osoba. Uśmiechnął się, już układając sobie w głowie plan, jak podejść Kakashiego, żeby uznał jego obecność podczas tej misji za niezbędną.

*

– Nie – powtórzył Kakashi i pokręcił głową, wzdychając ciężko.
Tak, tego mógł się spodziewać, ale nie zamierzał dyskutować. Był zmęczony, musiał nadrobić dzisiaj sporo papierkowej roboty i nie miał najmniejszej ochoty wysłuchiwać wrzasków swojego byłego ucznia, który wpadł tu jakiś kwadrans temu z prośbą, nie, nie z prośbą, z żądaniem, aby dołączyć go do misji Sasuke.
– Jak to nie?! – Naruto oparł się rękami o biurko i spojrzał na Kakashiego wściekłym wzrokiem.
– Nie ma potrzeby wysyłać też ciebie. Sasuke i Sakura dostaną na miejscu kogoś z Wioski Piasku do pomocy. Świetnie poradzą sobie sami.
– Wcale że nie! – Naruto nie ustępował i był coraz bardziej wzburzony. Tym bardziej, że żaden z jego dobitnie przekonujących, jak sądził, argumentów, nie działał. Hokage był nieugięty. A on nie mógł puścić Sasuke na tę misję samego, bo… Bo nie i już.
– Naruto, dobrze ci zrobi jakiś czas bez Sasuke. Ostatnio mam wrażenie, że przyrośliście do siebie. Poza tym pamiętaj, że niedługo dostaniesz swoją własną drużynę geninów, a to, wierz mi, wcale nie jest tak proste jak ci się wydaje. Kiedy sobie przypomnę waszą  trójkę… – Kakashi przewrócił oczami. Co prawda wyrośli na wspaniałych ninja, ale początki z nimi to był jakiś koszmar. Rozwrzeszczany dzieciak, mrukliwy geniusz i zakochana nastolatka. Drużyna marzeń po prostu. – Odpocznij przez te kilka dni, poprzebywaj ze znajomymi…
– Muszę iść na tę misję – upierał się Naruto. Nie chciał siedzieć w wiosce i zastanawiać się, jak radzą sobie jego przyjaciele. Dostanie szału przez ten czas! – Przyda się im jeszcze Kurama. Jego chakra i... i... On może coś na ten temat wiedzieć. Jak zobaczy te tablice...
– A pytałeś go już o to? – Kakashi uniósł brwi.
– No... on je musi zobaczyć. – Naruto spróbował się wykręcić. Jasne, że go o to zapytał, ale Kurama uznał, że o żadnych tablicach nic nie wie. Tylko przecież nie mógł tego powiedzieć Kakashiemu, bo wtedy na pewno już nie byłoby szans, żeby zmienił zdanie! A on musiał iść z nimi! Musiał i już!
– Naruto. – Kakashi odłożył papiery i zaplótł ręce. – Naprawdę wiem, co robię. Sasuke i Sakura sobie poradzą. Ty dostaniesz inną misję. Mam wysyłać dwóch shinobi na...
– Tu chodzi o tablice Mędrca Sześciu Ścieżek. Jak Sasuke jest potrzebny z jego Sharinganem, to ja też się przydam! – Naruto miał ochotę wyrwać sobie włosy z głowy. Dlaczego ich były sensei tego nie rozumiał?
– Naruto, po pierwsze, uspokój się. Po drugie, na razie nie widzę potrzeby szedł tam z nimi, ale jeżeli sobie nie poradzą i uznają, że jesteś im potrzebny, wyślę cię do Sunagakure. Po trzecie, nie wiadomo, czy to są tablice Mędrca Sześciu Ścieżek. A po czwarte... Nie uważasz, że naprawdę powinniście sobie zrobić przerwę z Sasuke? Ciągle tylko trenowaliście albo się uczyliście. Zawsze razem. Nie jesteście już tym zmęczeni? Rozumiem, że to twój najlepszy przyjaciel, ale... – Kakashi westchnął ciężko i wstał zza biurka. Odkąd przestał być ich mentorem minęło trochę czasu, jednak mimo to ciągle miał z nimi mnóstwo problemów. – Nie wiem, jak mam ci to wytłumaczyć, żeby w końcu dotarło. Jesteś już dorosły. Wszyscy jesteście i wiem, że z Sasuke byliście bardzo samotni. Naruto, to już jest ta pora, kiedy naprawdę powinniście trochę odpuścić rywalizację i zająć się budowaniem innych relacji. Poczekaj – rzucił i wyciągnął coś z szuflady. – Wiem, że... Tak, tak, wcześniej te książki cię śmieszyły, ale Jiraya opisał to wszystko bardzo dobitnie. A mam wrażenie, że tylko tak można do ciebie przemówić. Sakura i Sasuke... Daj im trochę czasu sam na sam, dobrze wiesz, że on ma duże trudności z budowaniem jakichkolwiek relacji z ludźmi.
Naruto poczerwieniał ze złości, patrząc na okładkę książki. To był ten tom „Icha Icha Paradise” przez który Kakashi przegrał dzwoneczki w walce z nim i Sakurą. Dobrze wiedział, o czym to jest, a przynajmniej mniej więcej, bo nigdy nie przeczytał całości, ale Jirayia mu opowiadał. Dlatego też Naruto doskonale wiedział, że nic z treści tej książki by go nie zainteresowało. Umizgi zakochanej pary, rudowłosej piękności i przystojnego mężczyzny. Ona ucieka, on ją goni… Jego rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. Kochał i był w jakiś pokręcony sposób związany ze swoim najlepszym przyjacielem i jak ktoś już kogoś gonił, to raczej po to, żeby obić mu buźkę. No, tak właśnie wyglądał „romantyzm” w ich wydaniu. Co jednak nie zmieniało faktu, że tworzyli dużo silniejszą więź niż wszystkie te pary chodzące za rączkę po wiosce.
– Chcę iść na tą misję!
– Nie! – Kakashi huknął otwartą dłonią w blat biurka. – A jak się nie uspokoisz, będziesz przez najbliższy tydzień szukał zabłąkanych kotów – zagroził, dobrze wiedząc, że Naruto zawsze na wzmiankę, że ma wykonywać misję rangi D czy C, wściekał się. – Znajdę ci coś, tylko idź już sobie, głowa mi przez ciebie pęka. – Kakashi wskazał mu drzwi. – A, i jeszcze jedno. Nie waż mi się jutro iść za Sasuke i Sakurą. Pamiętaj, że to ja póki co jestem Hokage i masz wykonywać moje polecenia!



10 komentarzy:

  1. Czuję lekki niedosyt. Ten rozdział wydaje mi się jakby krótszy od pozostałych. No ale trzeba kiedyś zrobić rozdział przejściowy. Shino ich widział. Wygada czy nie, co z tego wyniknie? Zobaczymy w przyszłości. A już myślałam że Shikamaru chce im zrobić wykład że mają unikać przyłapania a tu taka niespodzianka. Sasuke i Sakura sami na misji? To będzie dopiero dla Sasuke katorga. Współczuję. Ale mimo że Kakashi nie pozwolił pójść Naruto to i tak on coś wymyśli żeby wyruszyć na tą misję. A jak nie? No to smutek. Może podczas ich misji Kakashi uświadomi sobie że jednak tam jest potrzebny Naruto i sam go wyśle. No bo kto normalny wytrzyma dwie noce z Sakurą? A jeszcze czeka ich droga powrotna. Niby to jest łatwa misja ale "coś" może się na niej poważnego zdarzyć. Już nie mówię o takim czymś jak śmierć Sakury bądź poważny uszczerbek na zdrowiu (zawsze można pomarzyć) ale o tym że Sakura znowu się posunie dalej. I co? I wtedy pojawi się Naruto i uratuje Sasuke. I żyli długo i szczęśliwie. Taa. Ale tu jest mnóstwo gdybania. Pamiętajcie jeszcze o tym że oni muszą mocno się pożegnać (tylko nie skończcie na tym że oni się pokłócą bo to byłaby wtopa tak przed kilkudniowym rozstaniem).
    No nic teraz pozostało czekać i mieć nadzieję że następny rozdział jakoś bardziej mnie zasyci.
    Dużo weny.
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział akurat jest jednym z tych dłuższych:) Ale tak, w sumie to jest przejściowy.
      Pamiętaj, że my mamy już dużo napisane do przodu:) Tak swoją drogą to niedawno skończyłyśmy dwie sceny wiadomo jakie, które myślę bardzo przypadną Wam do gustu:) Jedną poprawiałyśmy kilka razy, żeby wyszła jak najlepiej:)
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
    2. podoba mi się pomysł ze śmiercią Sakury

      Usuń
    3. Nie cierpiałabym gdyby Sakurka nie wróciła :P
      Spoiler

      Usuń
  2. Niebiosa przenajświętsze, zostałam pobłogosławiona nowym rozdziałem. Amen.
    Nie wiem czy niedomyślność Kakashiego i całej reszty towarzystwa bardziej mnie śmieszy czy irytuje. Wszyscy próbują ich koniecznie wyswatać.
    W ogóle nie wiem do końca czemu, ale uwielbiam Naruto w Waszym wydaniu. Zawsze miałam słabość do Pana Mrocznego Uchihy, ale Wasze kreacje bohaterów są wspaniałe. Sasuke i Naruto cudownie ze sobą współgrają, każda ich interakcja wydaje się być autentyczna.
    Ciekawa jestem co dalej... Boję się co Sakura wymyśli.
    Pozostaje mi cierpieć i czekać.
    Dziękuję Wam ślicznie za ten rozdział.
    A kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału? Publikujecie w jakieś konkretne dni?
    JT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz:)
      Cieszę się, że przypadł ci do gustu Naruto, staramy się przy każdej postaci trzymać kanon. Nawet jeżeli chodzi o Hinatę (Verry nad tym ubolewa:P).
      Publikujemy mniej więcej co tydzień, ale nie ma określonego dnia.

      Usuń
  3. Rozdzialik! Nie ma nic lepszego podczas delegacji xD odnośnie delegacji, właśnie Sasuke dostał jedną i to niby nie było nieoczekiwane, ale na pewno osoba przydzielona do tej misji równorzędnie no to po prostu... Ona go będzie teraz stalkować cały czas! A to nie fair, bo to lubi robić Naruto, a teraz nie będzie mógł, no co za Kakashi... Czy on naprawdę niczego nie rozumie? A gdyby Obito tak nie obito i by przeżył wojnę to na pewno by się chjtnęli...z Kakashim.
    Jednak Shino! Hahaha no w sumie fart, tylko teraz co z tym fantem? Czy o nim ktokolwiek jeszcze pamięta?
    Moim zdaniem Sasuke powinien kochać się z Naruto na tej ławce i to we wszelakich konfiguracjach ^^ właśnie, długo dosyć nie było harda żadnego :3
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
    ~Wege

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Shino, no on zawsze w anime się obrażał, bo zawsze o o nim zapominano. Ale czytaj dalej, to zobaczysz:) Obito i Kakashi? Eee, nie. Co do Sakury, bez niej nie byłoby zabawy:)
      Odnośnie dopisku na dole - tak, muszę poprawić ten błąd:)

      Usuń
  4. Jeszcze spam, chciałam zaznaczyć, że Shikamaru ma chyba problemy z określeniem swojej własnej płci w zdaniu ,,– Hokage mnie przysłał, poza tym chciałam z wami pogadać – westchnął cicho Shikamaru."
    Oraz, mnie również podoba się pomysł ze śmiercią Saku*wy ^^

    Pozdr
    ~ Wege

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    ach więc to był Shino wtedy, miałam podejrzenia że to misja aby zbliżyli się do siebie, oby Sasuke powiedział Sakurze dosadnie że go nie interesuje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń