.

piątek, 6 lipca 2018

SasuNaru Hiden - rozdział 69

Dziękujemy za komentarze i zapraszamy na rozdział 69.


Była zaledwie szósta rano, gdy Kakashi usiadł w swoim biurze nad stertą papierów. Nie mógł spać. Miał na głowie szczyt Kage i te nieszczęsne zwoje. Na szczęście Sasuke się obudził. Kakashi ciągle nie mógł sobie wybaczyć tamtej decyzji. Myślał, że umieszczenie go w oddaleniu od wioski uniemożliwi jego znalezienie, ale się pomylił. Nie dość, że jeden z jego zaufanych ANBU zdradził, to jeszcze Korzeń tak ich podszedł. Ten atak na siedzibę był po to, żeby odwrócić uwagę. Tak przynajmniej zeznali niektórzy z członków Korzenia. Tak naprawdę liderowi zależało głownie na pomszczeniu Danzou i zabiciu Sasuke.
Kakashi codziennie przychodził do szpitala i pytał o jego stan zdrowia, ale zwykle nie zaglądał do sali. Wiedział, że jest tam Naruto, a on ciągle miał do niego żal.
Westchnął i spojrzał w okno.
Po chwili usłyszał pukanie do drzwi.
– Hokage-sama? – Do pomieszczenia weszła jedna z sekretarek, niosąc w rękach jakieś papiery.
Kakashi spojrzał na nie smętnie. Wiedział, co to jest – formularze przydzielenia geninów do drużyn.. Przez tę całą sytuację z Korzeniem nie miała czasu się tym zająć. Przewertował je. Iruka mówił, że ciągle wielu z rodziców prosi o przydział ich dziecka do drużyny Naruto. I mimo wszystko też Sasuke.

Westchnął zaczął przeglądać akta dzieci. Niektórych już przydzielił odpowiednim osobom, ale nad niektórymi jeszcze myślał. Ważne było, żeby odpowiednio dobrać drużyny. Jasne, liczyły się umiejętności tych geninów, ale też ich charaktery i podejście.
Kiedyś, gdy dostał pod opiekę drużynę siódmą, był sceptycznie nastawiony. Oni nijak do siebie nie pasowali, każde miało inny charakter, każde chciało czegoś innego. A jednak! To właśnie ta drużyna w ostatecznym starciu z Kaguyą pokazała, na co ich razem stać. Naruto i Sasuke, wcześniejsi wrogowie, stali się przyjaciółmi, a teraz nawet…. Uśmiechnął się lekko.
W końcu machnął ręką i odłożył te akta. Dzisiaj miał na głowie Szczyt Kage i tym musiał się zająć.

W południe w jednym z największych pomieszczeń Głównej Siedzibie Wioski zasiedli Kage wszystkich pięciu wiosek. Hokage – Hatake Kakashi, Kazekage – Gaara, Mizukage – Mei Terumi, Raikage – A i Tsuchikage – Onoki. Czekali jeszcze na Naruto i Sasuke, którzy musieli w tym uczestniczyć. Tsunade początkowo nie chciała wypuścić Sasuke ze szpitala, uważała że w jego stanie coś takiego jest niewskazane, ale w końcu uległa. Tym bardziej, że Sasuke zaczął wypowiadać pierwsze, ciche bo ciche, ale jednak słowa. To znaczyło, że stan jego płuc naprawdę się poprawił.
Kiedy w końcu dotarli do Siedziby Głównej, zajęli miejsca przy stole razem z głowami państw. Spóźnili się nieco, bo Naruto, jak obiecał, w końcu pozwolił sobie obciąć przydługie włosy, a i Sasuke trzeba było doprowadzić do porządku.
Nastała cisza.
– Tak więc, ekhm… – Kakashi potarł swoją skroń. Nigdy nie czuł się najlepiej w tego typu oficjalnych przemówieniach. –  Chciałbym powitać was na kolejnym zjeździe Kage. W wiadomości nie chciałem się rozpisywać, bo jak wiecie, temat zebrania jest ściśle tajny i bardzo ważny, zatem…
– Do rzeczy, Kakashi – mruknęła Mizukage, chcąc, żeby już skończył ten wywód.
Kakashi westchnął. No tak…
W skrócie omówił cel misji Sasuke w Sunagakure. Nie wspomniał nic o tym, że Naruto znalazł się tam wbrew jego woli, co zaraz zostało mu wypomniane przez Raikage.
– Wysyłasz dwóch najlepszych shinobi w sprawie, która dotyczy Mędrca Sześciu Ścieżek? Musiałeś przeczuwać, że to coś ważnego.
– Nie wiedzieliśmy, czego dotyczą tablice – powiedział spokojnie się Gaara. W końcu to on zlecił tę misję.
Kakashi skinął głową.
– Naruto, Sasuke i Sakura są drużyną, dlatego…
– Teraz chyba już nie tylko drużyną – wtrąciła się Mizukage, nie zważając, że Sasuke i Naruto są tu przecież z nimi. Plotki o tym, co się stało w Konoha, już dawno dotarły do jej uszu. To była informacja numer jeden nawet w Kraju Wody. No ale w końcu kto by nie poleciał na takiego przystojniaka jak Sasuke Uchiha. Uśmiechnęła się do niego lekko i puściła oko. Zauważyła, że jeszcze wyprzystojniał od czasu, kiedy widziała go po raz ostatni.
– Więc o co w końcu chodzi? – Tsuchikage skrzywił się. – W krzyżu mnie łupie, gdy tak siedzę.
– Może już czas przejść na emeryturę. – Mizukage zmierzyła go krytycznym spojrzeniem.
– Możecie się uciszyć?! – zagrzmiał Raikage. Miał już dość ich zachowania. – Co z tymi zwojami – zapytał wprost.
Kakashi wstał i podszedł do jednej z szaf. Po chwili zwoje znalazły się na stole. Rozwinął je.
– Nic nie mogę odczytać – zaskrzeczał Tsuchikage, pochylając się nad nimi tak nisko, że  prawie dotknął je swoim kartoflowatym nosem.
– Mówiłam, że jesteś za stary, potrzebujesz okularów – zaśmiała się Mizukage. Po chwili jednak mina jej zrzedła, gdy dotarło do niej, że i ona nic z tego, co tam jest napisane nie rozumie.
– Te zwoje może odczytać tylko ktoś, kto posiada zaawansowanego Sharingana – wyjaśnił Kakashi. – A ta technika… To jest najprawdopodobniej podstawowa wersja tego, co podczas wojny zrobił Madara. Zbiorowe genjutsu. Do jego użycia potrzebny jest Rinnegan i chakra wszystkich Bijuu.
Tsuchikage, Mizukage i Raikage popatrzyli na niego marszcząc brwi.
– Chcesz powiedzieć, że ukrywałeś przed nami, że Konoha jest w posiadaniu aż tak potężnej broni? – Raikage wstał i oparł się rękami o blat stołu. Wlepił wściekły wzrok w Kakashiego.
– Właśnie – zawtórował mu Tsuchikage, a Mizukage pokręciła głową w niedowierzaniu.
– Sęk w tym, że sam nie wiedziałem – powiedział Kakashi.
Ostatnio długo zastanawiał się, jak powinien to załatwić. W końcu uznał, że musi wyjawić całą prawdę, zwłaszcza że przecież Gaara już ją znał. Jeżeli coś by w tej sprawie zataili, mogłoby to zaważyć na pokojowych stosunkach między wioskami. Dlatego też upierał się, żeby w szczycie wzięli udział sami Kage bez asystentów. Dopiero tam zdecydują co dalej.
– Mamy ci uwierzyć, że…
– To prawda – rozległ się cichy głos z drugiego końca stołu. Tak cichy, że chyba nie do końca usłyszeli słowa.
– Co? – zaskrzeczał znów Tsuchikage, przykładając dłoń do ucha.
– Draniu, no co ty! – Naruto zerwał się ze swojego miejsca. Nie taki był plan! Przecież już wczoraj w szpitalu wymyślił, że to on weźmie na siebie całą winę. Wyjaśni, że chcieli je zniszczyć, że to on go przekonywał, żeby nikomu nie mówili, że…
– Siadaj. – Sasuke chwycił go stanowczym ruchem za nadgarstek i pociągnął z powrotem na krzesło.
Owszem, wiedział, co chce zrobić Naruto. Odkąd wczoraj powiedział, że oddał zwoje (wytykając mu przy tym, że jest głupim draniem i chyba upadł na głowę uważając, że po takiej wskazówce sam się domyśli, gdzie są ukryte), Sasuke nasłuchał się już wystarczająco o tym jego „genialnym” planie. Jednak nie zamierzał mu na to pozwolić. Oczywiście nic wcześniej nie powiedział, bo ten młotek jeszcze zrobiłby wszystko, żeby w takim wypadku w ogóle nie opuścił dzisiaj szpitala i tu nie dotarł. A on, skoro sprawa i tak już się wydała, chciał stawić czoła tym ludziom. Musieli zrozumieć, że zwojów nie można zniszczyć, do czego zapewne przekonywałby ich Naruto. Te zwoje były zbyt cenne i być może w przyszłości okażą się jeszcze niezbędne. 
– To ja zataiłem prawdę o zwojach – zaczął znów Sasuke, tym razem starając się mówić nieco głośniej, ale to było trudne, bo gardło znów zaczęło do piec. Postanowił jednak to zignorować. – Nie chciałem dopuścić do kolejnej wojny – przerwał i odkaszlnął.
– Dlatego musimy je zniszczyć! – Naruto od razu wykorzystał chwilę jego niedyspozycji, by wyrazić własne zdanie. Naprawdę przez te zwoje stało się już wystarczająco dużo złego. Sasuke przez to omal nie zginął. Te zwoje sprowadziły na nich nieszczęście, dlatego mimo że rozumiał jego stanowisko, chciał raz na zawsze się ich pozbyć.
Sasuke posłał mu zirytowane spojrzenie i pokręcił głowa. I tak ledwo mówił, a ten młotek jeszcze mu to utrudniał.
– Nie – powiedział. – Nie wiadomo, z kim przyjdzie nam się zmierzyć w przyszłości. Kaguya, ona… Mogą być też inni, rozumiecie?
– Sasuke ma rację – wtrącił się niespodziewanie Kakashi. – Nie możemy myśleć tylko o własnych wioskach, ale o bezpieczeństwie całego świata. Ja również uważam, że powinniśmy zachować te zwoje. Ale tę decyzję powinniśmy podjąć razem.
Kage popatrzyli po sobie. Byli przywódcami, musieli myśleć przyszłościowo. A po tym, co się stało podczas wojny nikt nie mógł mieć pewności, że coś podobnego się nie powtórzy.
– Co w takim razie proponujesz? – odezwała się Mizukage. Znów zerknęła na Sasuke. Nie dość, że nieziemsko przystojny, to jeszcze zaimponował jej swoją odwagą. Och, dlaczego ona nie umiała znaleźć sobie takiego męża?
– Może po prostu przekazujmy te zwoje co roku innej wiosce – poddał pomysł Tsuchikage. – Teraz trafiłyby do Kraju Ziemi, potem do…
– Zaraz! – wszedł mu w słowo Raikage. – A niby dlaczego w Kraju Ziemi? Ostatnio nie mogłeś sobie poradzić z jakimiś grupami przemytników. Na pewno w Kraju Błyskawic byłyby bezpieczniejsze.
– Coś ty powiedział? – Tsuchikage zerwał się z krzesła, ale zaraz tego pożałował, bo znów łupnęło mu coś w krzyżu. Skrzywił się.
– Uważam, że Kraj Wody byłby idealnym miejscem. – Mizukage zobaczyła w tym szansę dla siebie. – Jest w tym momencie najbardziej rozwinięty i…
– Nie ma mowy! Z tego, co wiem, nie tak dawno ktoś się wam włamał i omal nie ukradł broni należącej do jednego z Siedmiu Mistrzów Miecza! – Raikage wskazał ją palcem. – Tylko Kraj Błyskawic!
Kraj Wody! Kraj Ziemi! Kraj Błyskawic!
Kakashi westchnął i oparł głowę na ręce. Kage prawie już skakali sobie do gardeł, kłócąc się o to, gdzie powinni umieścić zwoje. Tak, tego mógł się spodziewać. Każdy chciał mieć kontrolę nad tak potężną techniką.
– Myślę, że zwoje powinny zostać tutaj  – odezwał się w końcu Gaara, który od samego początku wykazywał się tu chyba największym opanowaniem.
Kage nagle przestali się kłócić i spojrzeli na niego.
– W Konoha? – Raikage uniósł brwi. – Mam ci przypomnieć, że omal nie doszło tu ostatnio do przewrotu? Poza tym tej techniki mogą użyć tylko Naruto i Sasuke, więc zostawianie tu zwojów…
– Sądziłam, że będziesz chciał, aby zwoje zostały w Kraju Wiatru – weszła mu w słowo Mizukage. – W końcu to tam je znaleziono.
Gaara pokręcił głową. Rozumiał ich obawy, sam długo nad tym myślał, ale ostatecznie doszedł do jednego wniosku:
– Wszyscy zawdzięczamy Naruto życie i uważam, że jeżeli już komuś mamy całkowicie zaufać, to właśnie jemu.
Spojrzał na Naruto i skłonił się lekko.
– A on? – Raikage wskazał palcem na Sasuke. – Jemu też mamy zaufać? – powiedział, patrząc na niego spod byka. Do dziś nie wybaczył mu, że kiedyś omal nie zabił jego brata, Bee. Tolerował go tylko dlatego, że przyczynił się do uwolnienia ich z Nieskończonego Tsukuyomi. Tylko co z tego, gdy teraz, mając w posiadaniu tak potężną technikę, mógłby sam zrobić to coś podobnego?
– Mogę poręczyć własną głową za Sasuke – wtrącił Naruto stanowczym głosem. Jasne, rozumiał ich, Sasuke robił swego czasu okropne rzeczy, ale się zmienił. Był zupełnie inny i Kage musieli w końcu to zobaczyć.
Mizukage, patrząc na tę dwójkę, uśmiechnęła się lekko, ale Raikage zmarszczył brwi. Pamiętał, kiedy Naruto na kolanach prosił go o zostawienie Sasuke przy życiu. Zawsze w niego wierzył, zawsze go bronił. Teraz, a może zwłaszcza teraz – bo też słyszał plotki, nie mogło być inaczej.
– Możemy zabezpieczyć te zwoje – zaproponował Kakashi, widząc, że Kage mają wątpliwości. Wczoraj nie mógł spać, cały czas myśląc o tej sytuacji i w końcu wpadł na pewien pomysł. – Każdy z nas mógłby założyć własną pieczęć, o której informacje będą zapisane i strzeżone, a potem przekazane  swojemu następcy. W ten sposób nikt nie będzie miał do nich dostępu do czasu, aż zajdzie taka potrzeba.
Na dłuższą chwilę zapadła cisza. Kage spoglądali po sobie, nie wiedząc, jaką decyzję podjąć. Z jednej strony pozostawienie zwojów w Kraju Ognia wiązało się z ryzykiem, bo jedyni shinobi, którzy mogli ich użyć, pochodzili właśnie stąd, z drugiej jednak Kazekage miał rację. Jeżeli mieli już komuś zaufać, to właśnie Naruto. Poza tym, skoro faktycznie zapieczętowaliby w ten sposób miejsce ukrycia zwojów, to użycie ich bez zgody wszystkich przywódców wiosek będzie niemożliwe.
Pierwsza skinęła głową Mizukage. Potem, choć trochę gderając, zgodził się Tsuchikage. Została więc jeszcze jedna osoba.
– Niech będzie. – Raikage wstał z miejsca i zgromił wzrokiem najpierw Hokage, potem Sasuke i Naruto. – Ale pamiętajcie, że dajemy wam naprawdę duży kredyt zaufania!
Naruto, który przez tę chwilę niepewności zaciskał ręce, licząc na pozytywne rozwiązanie sprawy, w końcu z ulgą rozprostował palce. Co prawda nadal wolałby zniszczyć zwoje, ale skoro najważniejsze osoby z pięciu wiosek tak właśnie postanowiły… Może Sasuke miał rację? Może tak właśnie trzeba było zrobić?
– W takim razie mogę chyba uznać, że osiągnęliśmy kompromis.  – Kakashi skinął głową.
Mimo że jego twarz tego nie wyrażała, to poczuł niezwykłą ulgę. Naprawdę obawiał się reakcji na to, że byli w posiadaniu tak potężnej techniki i poinformowali o tym dopiero teraz. Każdy dbał o bezpieczeństwo swojej wioski, a Raikage miał naprawdę wybuchowy charakter. Między innymi dlatego Kakashi, mimo że  bardzo nalegał na to, żeby w spotkaniu nie brali udziału asystenci Kage, chciał, żeby uczestniczyli w nim Naruto i Sasuke. Wierzył, że być może to właśnie obecność Naruto, pamięć o tym, co każdy mu zawdzięcza, doprowadzi do podjęcia takiej, a nie innej decyzji. W innym wypadku mogło to się skończyć jedną wielką awanturą i nawet zerwaniem stosunków pokojowych.
Kakashi wstał i zwinął rozłożone na stole zwoje, po czym podszedł do Naruto i mu je wręczył.
– Wybierz miejsce – powiedział.
Naruto przez chwilę patrzył na niego z zaskoczeniem, ale po chwili kiwnął głową. Zerknął na Sasuke, na zwoje, znów na Sasuke i… już chyba wiedział, gdzie je ukryją

*
Sasuke, który miał nadzieję wrócić po Szczycie Kage i pieczętowaniu do domu, wrócił… ale do szpitala. Przez to, że próbował mówić głośno, gardło piekło go tak bardzo, że znów na chwilę stracił zdolność mówienia.
Tsunade, gdy go zbadała, wściekła się.
– Ustaliliśmy, że będziesz odzywał się tylko wtedy, kiedy będziesz musiał! – warknęła.
– Musia… – wychrypiał Sasuke, ale znów złapał go kaszel i tym razem to już nie tylko gardło, a płuca zapiekły żywym ogniem.
Zdawał sobie sprawę, że chyba faktycznie trochę przesadził, ale to było konieczne. Musiał przecież wyjaśnić przywódcom wiosek co i jak. I przede wszystkim nie pozwolić mówić Naruto za niego. Na szczęście wszystko poszło po jego myśli i zwoje nie zostały zniszczone. Chyba zrozumieli, że w przypadku zagrożenia, mogą okazać się bardzo przydatne.
Naruto też w końcu zdał sobie z tego sprawę, ale myślał za bardzo altruistycznie, zbyt... Sasuke wiedział, że gdy marzenie Naruto się spełni i już zostanie tym Hokage, to będzie musiał mu pomóc. Najprawdopodobniej to Shikamaru zostanie jego doradcą, ale jego też Naruto będzie potrzebował.


Mijały już trzy dni odkąd Sasuke się obudził. Oczywiście Naruto nie odstępował go na krok, ale coś w jego zachowaniu się zmieniło.
Sasuke, obserwował go od dłuższej chwili, a w końcu rzucił w niego jednym z cukierków, które od kogoś dostał. Nie jadł ich, bo nie lubił słodyczy, ale w taki sposób mógł zwrócić uwagę Naruto. Irytowało go, że od jakiegoś czasu był strasznie rozkojarzony i zamyślony. Prawie nic do niego nie docierało. Nawet na zaczepki nie reagował tak jak zwykle – czyli wrzaskiem.
– Młotku – szepnął, gdy Naruto poderwał głowę. – Nadal martwisz się tymi zwojami?
Naruto zmarszczył brwi i jakby po chwili dotarło do niego, o co Sasuke chodziło.
– Nie. Przecież już rozwiązaliśmy ten problem. Myślę, że dobrze się to skończyło.
– To o co chodzi?
Naruto zawahał się. Widać było, że coś go męczyło, ale nie wiedział, jak powinien o tym powiedzieć Sasuke.
– Wierzysz, że jeszcze jesteśmy Drużyną Siódmą? – zapytał w końcu. – Ja, ty, Sakura-chan i Kakashi-sensei.
Sasuke wzruszył ramionami.
– Byliśmy nią w wieku dwunastu lat – stwierdził fakt. – Potem… – Tu ugryzł się w język, bo już chciał powiedzieć, że „kiedy odszedł z wioski”, a wiedział, że Naruto na wspomnienie tego nigdy nie reagował zbyt dobrze. – Potem wszystko się zmieniło.
– Masz rację. – Naruto spuścił wzrok.
Wiedział, o co chodziło Sasuke. Później to Sai był trzecim członkiem drużyny. Na początku go nie akceptował, ale potem się zaprzyjaźnili. Był jeszcze Kapitan Yamato.
– Ale mimo wszystko… – zaczął znów. –  Brakowałoby ci kogoś?
– Na pewno nie twojego przyjaciela od tych głupich poradników – prychnął Sasuke. Tak, on przecież też dobrze wiedział, że Sai był też częścią tej drużyny po jego odejściu, potem, po wojnie, wykonywali też razem kilka drobnych misji.
– A Sakury? – Naruto uznał, że musi zapytać wprost.
Sasuke zmarszczył brwi. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Sakura nigdy nie była dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką z drużyny. Był jej wdzięczny za kilka rzeczy. Za to, że była przy Naruto, kiedy on odszedł z wioski, albo że uratował go w czasie misji w Wiosce Piasku. A nawet na wojnie… Wiedział, że Sakura podtrzymała Naruto przy życiu i bez jej umiejętności, mógłby umrzeć. Tylko, że to wszystko. Ona nigdy nie stała się dla niego kimś takim jak Naruto. Dla niego byli drużyną tylko, gdy byli dziećmi. Wiedział, co Sakura do niego czuje, zawsze mu to mówiła, tylko że to nie miało za bardzo znaczenia. Poza tym teraz, gdy prawda o nim i Naruto wyszła na jaw, chyba już do niej dotarło, że nigdy nie będą razem.
– Sakura–chan odchodzi z wioski – powiedział w końcu Naruto, kiedy Sasuke się nie odezwał. Nie patrzył na niego. Wzrok miał utkwiony w swoich dłoniach. – Pojedzie szkolić się do Suny.
Sasuke uniósł brwi, słysząc to. Nie spodziewał się, że Sakura będzie zdolna opuścić Konohę.
– Może to i lepiej – powiedział po chwili.
– Co ty gadasz, draniu?! – Naruto poderwał się i zacisnął pięści. Nie chciał znów odczuwać straty po odejściu przyjaciela. Co prawda, gdy to Sasuke odszedł, chodziło o coś zupełnie innego, ale jednak! – Wiesz, że to przeze mnie – dodał markotnie.
– Nie przez ciebie. – Sasuke nie zamierzał dać mu myśleć nad tym w takich kategoriach. – Posłuchaj… Sakura ubzdurała sobie dawno temu, że będziemy razem. A to, jak wiesz, niemożliwe.
Naruto westchnął. Tak, to było niemożliwe. To on był z Sasuke i nie wyobrażał sobie, że mogłoby byś inaczej. Jednak fakt, że Sakura chciała odejść go przybijał. I Sasuke mógł sobie mówić co chciał, ale zdawał sobie sprawę to przez niego.
– Porozmawiasz z nią? – zapytał w końcu.
Sakura była ich przyjaciółką, zasługiwała na to. On starał się jak mógł, ale Sasuke nie zrobił nic.
Sasuke milczał przez chwilę, rozważając to. Ostatnią rzeczą, na którą miał ochotę były ckliwe rozmowy z Sakurą. Zwykle przecież kończyło się tak, że ona otwierała się przed nim i płakała, a on... No a on nic nie robił.
– Jeżeli przez to przestaniesz się tak zachowywać – skapitulował w końcu, widząc wzrok Naruto. Pokręcił głową.
– Dzięki, draniu. – Naruto uśmiechnął się z ulgą. Wiedział, że Sakura bardzo potrzebowała tej rozmowy.
– Możesz już myśleć o rekompensacie – mruknął jeszcze Sasuke, z satysfakcją zauważając, że Naruto zaczerwienił się, jakby dopiero co miał stracić dziewictwo.

19 komentarzy:

  1. I znowu nie zdążyłam. Poprzedni rozdział przeczytałam dopiero wczoraj wieczorem i zanim zebrałam się do napisania komentarza, pojawił się kolejny. Zdecydowanie za dużo pracuję.
    W paru słowach się odniosę do poprzedniego: trochę mi się zrobiło smutno, kiedy Karin zareagowała tak gwałtownie na wieść o orientacji Sasuke. Jasne, że to idealnie do niej pasuje, ale pomyślałam w tym tamtej chwili o Naruto. To jego pierwsza i jedyna osoba z rodziny, a już go nienawidzi. Pewnie jak ochłonie, to jej przejdzie, ale wydaje mi się, że zal pozostanie. Po prostu mnie to zasmuciło, że ona może teraz nie patrzeć na niego tak, jak bez wiedzy o jego związku z Sasuke.
    Nie do końca kupuję ten motyw z pieczętowaniem zwojów. Treaz wystarczu, by któryś z Kage zginął wracając do swojej wioski, nieprzekazawszy wcześniej tej pieczęci komuś zaufanemu i już mamy problem. Spory. Na pewno są jakieś techniki, które potrafiłyby tę pieczęć zdjąć (zawsze jak pokazuje się niemożliwe, to zaraz pojawia się coś, co jest w stanie z niemożliwego stworzyć możliwe), co też w gruncie rzeczy stwarza zagrożenie. Nie do końca więc leży mi ten pomysł, ale rozumiem motywację.
    TAK! To jest to, na co czekałam najmocniej - zapowiedź rozmowy Sasuke z Sakurą! 30 rozdziałów temu miałam nadzieję, że ona się od niego odwali i nie będzie mu zawracała głowy, a teraz mocno kibicuję tej rozmowie. Sasuke to Sasuke, nie jest z nią mocno związany i na pewno nie powie niczego, co by mnie zszokowało, ale myślę, a nawet czuję, że ona gdzieś tam jednak coś dla niego znaczy i to nie tylko ze względu na Naruto. Niczego tak mocno jak tego nie jestem w tej chwili ciekawa, nawet tożsamości tajemniczej dziewczynki.
    Życzę Wam dużo, dużo weny i pomysłów, by ten blog dobił 100 rozdziałów ;)
    C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam, że chciałam się jeszcze odnieść do kartek od chłopaków, które dostawał Sasuke. Widziałam, że kogoś tam dziwiło, że Sasuke nie zareagował na to gwałtowniej, a mnie w gruncie rzeczy to nie dziwi. Sasuke traktuje identycznie mężczyzn i kobiety, jest gejem, więc dziwne by było, gdyby z niesmakiem czytał listy od wielbicieli, bo to mężczyźni. Dla niego płęć raczej nie ma znaczenia, więc skoro na kobiety reaguje obojętnością, to na facetów również. Myślę, że różnica w traktowaniu pojawiłaby się w w chwili, gdyby któraś z wielbicielek próbowała go pocałować, a potem... wielbiciel ;) ale w czytaniu kartek zachowuje obojętność na obie płcie. Cały Sasu :)
      C.

      Usuń
  2. Masz rację i też wcześniej o tym myślałam, ale nie zmieniłam. Teraz powinno - po zmianie - być bardziej logicznie. Mam nadzieję.
    Co do fragmentu o Karin - ona własnie charakterem mi tak pasuje, choć... Dobra, tu nie mogę napisać już nic, żeby nie spoilerować.
    Nic mnie tak nie cieszy jak zmiana podejścia do postaci za sprawą fanfika. Chodzi mi o to co napisałaś ad rozmowy Sasuke i Sakury:)
    O te kartki chodziło głównie, że chciał wkurzyć Naruto, że biby się interesuje:)
    Dziękuję za komentarz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No no, zrozumiałam czym kierował się Sasuke :) bardziej chciałam po prostu podzielić się swoimi spostrzeżeniami, jakby się moim zdaniem zachował, gdyby przeglądał to wszystko w samotności (uznając, że w ogóle by go to interesowało i nie wyrzuciłby ich wszystkich od razu do kosza xd). Pewnie kartki od męskich wielbicieli by go trochę zaskoczyły, ale potraktowałby je z taką samą obojętnością jak te od kobiet :)
      Ja mam nadzieję, że skoro Verry wróciła, to zastanowicie się raz jeszcze nad scenką łóżkową z udziałem dwóch Naruto i jednego Sasuke :D to dobry sposób na odreagowanie np. tego pierwszego treningu, która zapewne będzie fenomenalny! Sasuke mimo słabej formy i trak drwiłby z umiejętności Naruto, które po takim czasie też nie byłyby najlepsze, więc Uzumaki by mu pokazał w domu, że ze swoją sztandarową techniką nie ma problemu :D
      To tyle z moich wizji :D
      C.

      Usuń
    2. A! Jeszcze jedno!
      'Kakashi wstał i zwinął rozłożone na stole zwoje, po czym podszedł do Naruto i mu je wręczył.
      – Wybierz miejsce – powiedział.
      Naruto przez chwilę patrzył na niego z zaskoczeniem, ale po chwili kiwnął głową. Zerknął na Sasuke, na zwoje, znów na Sasuke i… już chyba wiedział, gdzie je ukryją'
      Mam nadzieję, że nie w Ichiraku ani w pomidorach xD
      C.

      Usuń
    3. Mogę ci tylko powiedzieć, że część tej sceny jest napisana, ale nie wiem, czy zostanie dokończona:) Ta z Kage Bunshin.To już zalezy od Verry, bo ja jakoś nie umiem tego pisać, choć dorzucam jakieś fragmenty.
      Nie, no w Ichiraku raczej nie:D Choć wiem, do czego nawiązujesz:) O tym, gdzie są zwoje będzie później.

      Usuń
  3. To zebranie poszło zadziwiająco dobrze. Spodziewałam się trochę więcej krzyków, oskarżeń i dąsów, a tu proszę. Kage jednak potrafią zachowywać się jak dorośli, a nie jak dzieci, które kłócą się o nową zabawkę. W ogóle taka marginesowa sprawa się rozwinęła na początku. Ciekawa jestem jaką grubę geninów dostaną Sasuke i Naruto.
    A zwoje... Nie wiem. Moją pierwszą myślą była świątynia klanu Uchiha albo ich stary kompleks budynków. Albo pomidory xD A może mieszkanie Saska? W końcu Naru i Sasu są tam bardzo często, więc zwoje nie tylko byłby chronione przez pieczęcie, ale także przez dwóch najpotężniejszych shinobi na świecie.
    Huh. Nie widzę za bardzo tej rozmowy między Sakurą, a Sasuke. To po prostu coś jak... Ona się produkuje, a on tylko kiwa głową i mówi swoje firmowe "hm". Więc jestem ciekawa jak to zrobicie.
    Hahhahah, Naru taki perwersyjny! A przecież Sasuke chodziło tylko o ponowne przynoszenie mu różnych rzeczy! xD
    Czekam na kolejny rodział!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie Szczytu Kage, to Kakashi jest Hokage i gdyby on coś ukrywał, to przypuszczam byłoby ciężko. A tak on sam na początku nic nie wiedział, to Sasuke (i też Naruto) to ukrywali. A przypadku Sasuke nie mają nic do gadania, on podlega Hokage, o czym jeszcze później będzie wspomniane.
      Genini są już przydzieleni do drużyn:) W ogóle napisałam już cały ten fragment, łącznie z pierwszym spotkaniem.
      Tak, wszyscy podają pomysł na ukrycie zwojów w pomidorach:D Pomidory stały się cichym bohaterem tego ff:) Ciekawe, co by powiedzieli Kage, gdyby Naruto faktycznie tak zdecydował
      Rozmowa z Sakurą w następnym rozdziale, więc sami zobaczycie.
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
    2. Awww, nie mogę się już tego doczekać!
      Nah, oczywiście. W końcu tak naprawdę wszyscy czytamy to tylko dla pomidorów :P
      Jestem prawie pewna, że przez pierwszą minutę nie powiedzieliby nic xD

      Usuń
  4. Biedny Kakashi. Naskrobał sobie w życiorysie i będzie mieć ciężko teraz z Naruto. Ale Naruto ma dobre serduszko i mu w końcu wybaczy, ale nie koniecznie w najbliższym czasie. Kakashi powinien przyjść i przeprosić jednego i drugiego za to, że narażał życie Sasuke, który myślał tylko o bezpieczeństwie pokoju na świecie. Przecież nic złego nie zrobił oprócz sfałszowania zwojów, raportu i okłamywania na przesłuchaniu. No i wciągnięcia w to wszystko Naruto. Ale przecież to było w dobrej mierze.
    Nawiązanie do nowych drużyn – jeżeli jest o tym wspominane to znaczy, że niedługo dowiemy się o nowych uczniach, ale też niestety, że powoli (baaardzo powoli) zbliżamy się do końca opowiadania. Chyba, że będzie jakaś kontynuacja w przyszłości. Może ludzie, którzy to czytają wreszcie się obudzą, żeby choć krótką opinię wystawić, poświęcić swoje pięć minut, a może to zmotywuje autorkę i będzie chciała kontynuować. Bardzo bym tego chciała. A co do drużyn jestem ciekawa jakie charakterki uczniów przydzielicie do drużyny Sasuke i Naruto. Czekam na to już od kilku rozdziałów.
    Wiadomość, jak widać po wypowiedzi Mizukage, że Naruto i Sasuke są razem obiegła cały świat w tempie ekspresowym… Już chciałam napisać w kilka dni, jednak zapomniałam, że uśpiłyście Sasuke na DWA MIESIĄCE. Nadal o tym zapominam. Ciekawe jak obcy ludzie, którzy w ogóle nie znają Naruto ani Sasuke tylko o nich słyszeli, co oni myślą na ich temat. Obchodzi ich to czy mają to w nosie? Fajnie by było gdyby kiedyś Sasuke i Naruto dostali razem misję i przechodząc przez jakąś wioskę, ludzie szeptali by do siebie, a może i nawet jedno z dzieci odważyło by się przybiec do nich i z nimi porozmawiać.
    Po za tym co wyprawiali Mizukage i Tsuchikage, spotkanie przebiegło w miarę normalnie. No kłócili się, ale to było pewne. Ale nie było takiego wyskoku jak w anime, gdzie Sasuke przybywa i gdzie Obito ogłasza wojnę. To w rozdziale wyszło w porównaniu do tamtego najzwyczajniej na świecie.
    I kolejny fragment, w którym widać gołym okiem ich miłość. Kiedy Sasuke przyjmuje całą winę na siebie i nie chce dopuścić do głosu Naruto. A Naruto chce chronić Sasuke i robi siebie współwinnego. Oboje o siebie się troszczą i bronią (taa… widać to jak czasami wracają z treningów). W każdym, nawet mniej znaczącym fragmencie, pakujecie to ich uczucie. Lęk, smutek, radość, pożądanie. Wszystko. Jest to jedno z tych zalet, za które Wielbie to opowiadanie.
    Nikt nie chce posłuchać Naruto i zniszczyć zwojów. Najśmieszniejsze popierają Sasuke –zdrajcę, a nie Naruto – bohatera. No ale trzeba przyznać Sasuke jest „trochę” mądrzejszy i patrzy na świat dalekosiężnie.
    Ciekawie wybrnęliście ze sprawy zwojów. Pieczęcie. Jakoś to mi umkło. Dobry to pomysł. Tylko, że trochę niebezpieczny, bo jakby ktoś miał zaatakować to trzeba by było czekać, aż wszyscy kage pofatygują się do Konohy. No ale bez tego zwoju raczej Sasuke i Naruto dali choć przez jakiś czas radę z niewiadomym wrogiem.
    Naruto ma wybrać miejsce. Duży kredyt zaufania mają do niego kage, bo każdy kto choć trochę zna Naruto wie, że on jest porywczy i często nie myśli. Po tym momencie kiedy spoglądał to na zwoje to na Sasuke, wpadła mi myśl, że to miejsce to świątynia Naka i nic innego mi nie chce wejść. Albo może Dolina Końca? Ale to raczej nie. Ciężko by było. Nie, moje ostateczne słowo to świątynia. Jeżeli to coś innego to mnie zaskoczycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no, no. Zapowiedź rozmowy Sasuke z Sakurą. Już to widzę jak Sasuke z obojętną miną patrzy na Sakurę, mówi monosylabami, ogólnie ma ją gdzieś. A Sakura patrzy na niego smutno i ledwo powstrzymuje łzy. Jednak mimo to wierzę, że ta rozmowa przebiegnie po innym torze. Może Sasuke spróbuje wykrzesać z siebie choć trochę emocji, może nawet powie coś miłego, może przeprosi, że ją okłamywali. Nigdy bym nie chciała widzieć miłego Sasuke do Sakury, no ale w tym opowiadaniu się przekonałam do niej i na jedną rozmowę taką mogę pozwolić. Ale nie szalejmy. Ma być tylko jedna i w miarę przystępna, żebym nic pod ręką nie rozwaliła. Za dużo miłego nie może być, ale też nie ma być złego. Ale po co ja to piszę, i tak wyjdzie wam to idealnie, tak jak sobie nawet nie wyobrażałam, i mam nadzieję, że będę zadowolona po tej rozmowie.
      Rekompensata. Już nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że w naturze. Choć jakby było tak jak wtedy za Festiwal Lata to bym się nie obraziła.
      Pozostaje tylko czekać na tajemniczą dziewczynę, rozmowę Sasuke i Sakury oraz przydział geninów. Na razie te sprawy są dla mnie najważniejsze. No i jeszcze oczywiście ta rekompensata.
      Dużo weny
      Juliet

      Usuń
    2. Teraz tylko odpowiem tak na szybko, że zastanawiam się nad sequelami, które udostepnie właśnie tylko tym osobom, które komentowały regularnie. Żebyście coś z tego mieli:) Indra

      Usuń
    3. Tak, biedny Kakashi ma wyrzuty sumienia, ale co zrobi, to w kolejnym rozdziale:)
      „Przecież nic złego nie zrobił oprócz sfałszowania zwojów, raportu i okłamywania na przesłuchaniu.” – eh, ta ironia wyszła ci przepięknie. Przeciez Sasuke zawsze był niewinny, co z tego, że chciał wszystkich pozabijać :D
      „Nawiązanie do nowych drużyn – jeżeli jest o tym wspominane to znaczy, że niedługo dowiemy się o nowych uczniach, ale też niestety, że powoli (baaardzo powoli) zbliżamy się do końca opowiadania.”
      Obawiam się, że nie tak powoli. Drużyny sa już poprzydzielane, a raczej – z racji tego, że te dzieciaki są nowymi postaciami, nie będziemy o nich pisać za dużo, poza kilkoma scenami. Choć, jak pisałam, nie wykluczam kilku sequeli.
      Ej, no dwa miesiące to naprawdę nie tak dużo. Gdyby Sasuke spal 2 dni, to nie zdążyliby się o niego tak pomartwić. A tak i Naruto był bliski załamania i pokazał swoje uczucia, Kakashi ma wyrzuty sumienia, a Sakura zdążyła nieco ochłonąć po wyjściu na jaw ich związku:)
      „Po za tym co wyprawiali Mizukage i Tsuchikage, spotkanie przebiegło w miarę normalnie. No kłócili się, ale to było pewne. Ale nie było takiego wyskoku jak w anime, gdzie Sasuke przybywa i gdzie Obito ogłasza wojnę.” – Jeżeli coś takiego by nastąpiło, to musiałby być akcji watek na kolejne kilkanaście rozdziałów. A Jedna akcja z Korzeniem po której Sasuke omal nie zginął, wystarczy mi na cały fanfik. Dajmy im jeszcze trochę pożyć ze sobą:) Może potem któregoś się zabije;P
      „W każdym, nawet mniej znaczącym fragmencie, pakujecie to ich uczucie. Lęk, smutek, radość, pożądanie. Wszystko. Jest to jedno z tych zalet, za które Wielbie to opowiadanie.” – Dziękuję, staramy się i cieszę się, że wychodzi, choć czasami nieświadomie:)
      To ze zwojami, że niebezpieczne, bo wszyscy muszą dotrzeć – to jest zbiorowe genjutsu. Na jednego wroga i tak bezużyteczne. Tu musiałoby dojść do jakiejś inwazji białych Zetsu czy innych stworów.
      „Nigdy bym nie chciała widzieć miłego Sasuke do Sakury, no ale w tym opowiadaniu się przekonałam do niej i na jedną rozmowę taką mogę pozwolić.” – hahaha, no dziękuję za pozwolenie :D
      Jak rozmowa przebiegnie, to już w następnym rozdziale. Inne rzeczy w późniejszych.
      Dziękuję za wyczerpujący komentarz:)

      Usuń
  5. Spodziewałam się większej zadymy na zebraniu, ale wszystko (na szczęście) przebiegło bez większych zgrzytów:D
    Zastanawiam się jakie miejsce przyszło Naruto do głowy i pomyślałam że może chodzi o to ukryte miejsce za jaskinią, tam gdzie kiedyś Naruto trenował z Jirayą, a później przychodził z Sasuke. Jeśli to miejsce jest w Konoha to jedyne na co wpadłam to chyba tylko mieszkanie Naruto, który w końcu i tak większość czasu przebywa u Saska, a teraz jak się ujawnili to pewnie w ogóle się tam przeprowadzi :P
    Mam też teraz w głowie trzy kwestie na które z niecierpliwością czekam :D :
    1. Dziewczyna od Oro (nadał twierdzę że to jakaś Uchiha;)
    2. Przydział drużyn
    No i 3. Zazdrość Sasuke o Naruto (w związku z tym, że nie tylko Sasek zyskał nowych fanów) :)
    Życzę dużo czasu i dużo weny
    Annyi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejsce ukrycia zwojów będzie wiadome, ale jeszcze nie teraz, bo się będzie wiązac z inną sceną.
      Ad 1: Dziewczynka od Orochimaru już niebawem się pojawi:)
      Ad 2: Jak już odpowiedziałam na komentarz wyżej, drużyny są też jus stworzone, tylko rozdział czeka na swoją kolej.
      Ad 3: Oj będzie. To była jedna ze scen, która pisało się fenomenalnie:) Gdyby nie to, że kończymy Hidena, na pewno wplotłabym takich więcej.
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
    2. Sceny takie jak w 3. są moimi ulubionymi do czytania:D jakoś tak Sasuke pasuje mi do roli zazdrośnika, niby zimny, niby mało emocji ale jak chodzi o Naruto to piorun go trafia jak ktoś go podrywa^^
      Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
      Annyi

      Usuń
  6. Hej,
    końcówka to wspaniała, ciekawe o czym to pomyślał że tak się zaczereienił... to za pieczętowanie tych zwojów to jie taki dobry pomysł, bo jeśli podczas powrotu do swojej wioski zginie, to ta wiedza przepadnie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń