.

piątek, 13 lipca 2018

SasuNaru Hiden - rozdział 70

Dziękujemy za komentarze i zapraszamy na rozdział 70. Myślę, że w sumie wyjdzie ich około 80, bo już praktycznie kończymy to pisać.
Zastanawiam się też, czy nie napisać sequela, którego już jednak nie opublikuję, a wyślę tym osobom, które regularnie komentują treść:) A co, żebyście też coś z tego mieli:)


Sasuke, leżąc w znienawidzonej już sali, miał wrażenie, że ci wszyscy medycy z Tsunade na czele uparli się, żeby uprzykrzać mu życie i zostawić w szpitalu. A on czuł się już naprawdę dobrze. Z tego, co wiedział, wyniki badań były coraz lepsze i nie widział potrzeby przebywania tutaj. Równie dobrze mógł przychodzić codziennie na kontrole.
– Sasuke-kun, Naruto… – To Sakura weszła do pomieszczenia.
Codziennie mierzyła Sasuke ciśnienie i za pomocą chakry sprawdzała stan komórek w jego płucach. Na szczęście wydawało się, że zaczęły się na dobre regenerować. To był naprawdę cud. Gdy wszyscy już myśleli, że z tego nie wyjdzie… Potrząsnęła głową, nie chciała już o tym myśleć.
Sasuke jak co dzień wyciągnął rękę, czekając, aż założy mu ciśnieniomierz.  Po chwili poczuł, jak urządzenie zaciska mu się na ramieniu.
Naruto wykorzystał chwilę jego nieuwagi i podniósł się z łóżka. Lepsza okazja do obiecanej rozmowy z Sakurą mogła się już nie trafić. Sasuke zmarszczył brwi, widząc, jak niepostrzeżenie stara się podejść do drzwi. Naruto, gdy odwrócił głowę i to zauważył, w odpowiedzi spojrzał tylko wymownie to na niego, to na Sakurę, która teraz stała odwrócona do niego tyłem i coś notowała na podkładce.

Po chwili po cichu wyszedł z sali.
– Ciśnienie jest w porządku. – Sakura zdjęła Sasuke z ręki ciśnieniomierz i coś jeszcze zanotowała w papierach.
Trochę ich się już nazbierało, odkąd przywieźli go do szpitala. Stosowali różne metody, a wszystko to trzeba było dokumentować.
– Tsunade-sama powiedziała, że jeżeli wszystko będzie w porządku, jutro wypiszą cię do domu, Sasuke-kun – uśmiechnęła się, nie patrząc jednak na Sasuke, ale w podkładkę.– Możesz… Możecie – poprawiła się, choć przyszło to jej z trudem – wrócić do domu.
Obejrzała się, szukając wzrokiem Naruto, ale nie było go w pomieszczeniu. Byli tu z Sasuke sami, jak chyba jeszcze nigdy, odkąd tu trafił.
Sakura odwróciła się w kierunku Sasuke i zamarła. On… On patrzył na nią. Nie jak zwykle gdzieś ponad jej ramię, ale na nią. Przełknęła ciężko. Zawsze marzyła o takich chwilach, a teraz nie wiedziała, jak się zachować. Bo przecież miała świadomość, że mimo całej obecnej sytuacji, Sasuke wie o jej uczuciach. Przecież już w momencie, gdy odchodził z wioski, wykrzyczała, że go kocha, a potem powtarzała to jeszcze kilka razy.
Sasuke milczał przez dłuższą chwilę, ale gdy w końcu Sakura nie wytrzymała jego spojrzenia i spuściła wzrok, odezwał się.
– Słyszałem, że wyjeżdżasz – powiedział ledwo co słyszalnym wśród tej całej aparatury głosem.
Sakura poderwała głowę i spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Nie wiedział, czy więcej było w nich zaskoczenia, czy czegoś innego. Czegoś, z czego najwyraźniej do końca się nie wyleczyła i chyba właśnie dlatego najlepszym wyjściem dla niej było opuszczenie na jakiś czas Konohy.
– S-skąd wiesz? – zawahała się. Tsunade na jej prośbę nikomu o tym nie mówiła. – Naruto ci powiedział…
– Tak – wychrypiał Sasuke. Wciąż jeszcze miał problemy z mówieniem. – Jest tym przygnębiony. Myśli, że to przez niego…
Sakura, żeby usłyszeć, co mówił Sasuke, musiała się nachylić w jego stronę. Teraz jego zapach był słabiej wyczuwalny niż zwykle, bo szpitalna woń miała to do siebie, że była bardzo charakterystyczna, ale mimo wszystko go wyczuła.
– To nie przez niego – powiedziała szybko, łapiąc się na tym, że nie chciała zdenerwować Sasuke. – To znaczy... Myślę, że tak będzie lepiej. Dla nas wszystkich. Dzięki szkoleniu w Sunie mogę się naprawdę dużo nauczyć, a później... później zobaczę, co będzie. Może tutaj wrócę?
W ostatniej chwili powstrzymała się, żeby nie spojrzeć na Sasuke. Nie chciała widzieć jego reakcji, bo wiedziała, że najprawdopodobniej wzruszy ramionami, dając do zrozumienia, że nic go to nie obchodzi. Zawsze tak robił, powinna była się już do tego przyzwyczaić, ale  po tym wszystkim, co się stało, po tym, jak omal nie zginął, bała się, że tym razem nie wytrzyma i się przy nim rozpłacze. Mimo że od ponad dwóch miesięcy wiedziała, że nie ma żadnych szans, wciąż nie potrafiła sobie poradzić z uczuciami do niego. Teraz, kiedy rozmawiali w takich warunkach, to znaczy sam na sam, to wszystko było jeszcze trudniejsze do zniesienia. Rozum powtarzał, że to nie ma najmniejszego sensu, ale serce wcale go nie słuchało. Sakura przestraszyła się, że już nigdy nie pozbędzie się tego uczucia. Można przestać kogoś kochać? Przecież od zawsze się łudziła, że będą razem, mimo że Sasuke nigdy nie zwracał na nią uwagi, nie wykonał w jej kierunku żadnego gestu, który dałby jej nadzieję,
– To daje dużo możliwości. – Sasuke skinął głową. – Możesz stać się silniejsza.
Sakura, słysząc to, uśmiechnęła się lekko. Więc jednak nie zignorował jej zupełnie, sam inicjował rozmowę.
– Zawsze ci to imponowało, prawda? Siła. Dlatego Naruto był dla ciebie taki ważny. Bo był silny. Ja zawsze odstawałam od was, byłam trzy kroki za wami i gdy już myślałam, że was doganiam... Wy ciągle mi uciekaliście. Chyba tylko na wojnie, przez moment, gdy użyłam Byakugō no In czułam się wam równa. A potem – zawiesiła na chwilę głos, przypominając sobie moment, w którym Naruto umierał, a ona nie była w stanie mu pomóc. Potrząsnęła głową. – Obaj prawie zginęliście. Ale wtedy też zyskaliście moce Mędrca Sześciu Ścieżek.
Sasuke chyba po raz pierwszy odkąd się znali, naprawdę jej słuchał, bo po raz pierwszy Sakura zdjęła maskę zakochanej bez pamięci nastolatki i pokazała kim może być naprawdę. Być może dlatego ona i Naruto zostali przyjaciółmi. Bo Naruto miał szansę poznać ją właśnie taką.
– W Sunagakure na pewno rozwiniesz swoje umiejętności – odpowiedział w końcu.
 Miał świadomość, że Wioska Piasku słynie z trucizn, dlatego jakiś czas temu stworzono tam najlepsze laboratoria do tworzenia antidotów. A Sakura, skoro miała tak duże umiejętności medyczne, powinna rozwijać się właśnie w tym kierunku. Sasuke zauważył już dawno, że sporo shinobi z racji tego, że żyli w czasach pokoju, zupełnie zrezygnowała z tej ścieżki. Woleli wieść spokojne rodzinne życie. On i Naruto ciągle trenowali, ale Sakura chyba sobie odpuściła, skupiając raczej nad tym, żeby wyciągnąć go na randkę niż na udoskonalaniu swoich umiejętności.
– Myślisz, że to mi pomoże? – Sakura w końcu spojrzała na niego. Musiała się przełamać, mimo że było jej ciężko patrzeć mu w oczy, jednocześnie wiedząc, że on nigdy nie będzie jej. Że jej marzenia nigdy się nie spełnią.
– W czym?
– W zapomnieniu. – Uśmiechnęła się gorzko. – O was. O tobie...
Sasuke skrzywił się, słysząc to. Już chciał powiedzieć coś, co zwykle odpowiadał, gdy Sakura mówiła mu o swoich uczuciach, gdy ta nagle dodała:
– Tobie siła pomogła, żeby zapomnieć? O rodzinie i Itachim?
Sasuke zacisnął pięści i spuścił wzrok na kołdrę. Pytanie Sakury go zaskoczyło. Jako dzieciak, a później nastolatek jak mantrę powtarzał, że chce zdobyć siłę, żeby zabić Itachiego... A później i tak wszystko okazało się nie takie, jak wcześniej myślał. Ta siła zaprowadziła go na skraj przepaści i gdyby nie Naruto, już by go tutaj nie było.
– I tak, i nie – odpowiedział po długim milczeniu. – Stałbym w miejscu, gdybym nie chciał jej tak bardzo zdobyć... Prawdopodobnie nigdy nie odszedłbym z wioski. Ale może właśnie dzięki niej udało mi się z Naruto uratować świat.
Sakura kiwnęła głową. Nie wiedziała, czy powinna to mówić, ale w końcu się przemogła. Musiała być ponad tę sytuację, a zdawała sobie sprawę, że być może nie będzie miała już okazji, żeby to powiedzieć Sasuke.
– Wy obaj zawsze chcieliście być silniejsi. Ty, bo chciałeś się zemścić, a Naruto, bo chciał zostać Hokage. Wiesz, Sasuke-kun, od zawsze myślałam, że Naruto miał tylko jedno marzenie. Żeby zostać Hokage i zyskać szacunek mieszkańców wioski. Powtarzał to wszystkim do znudzenia. Ale dopiero teraz widzę, że chyba jeszcze bardziej niż to, chciał sprowadzić cię do wioski. – Przełknęła ciężko, bo poczuła zbierające jej w oczach łzy. – Pamiętasz? Kiedyś, w kryjówce Orochimaru powiedział ci, że co byłby z niego za Hokage, gdyby nie potrafił uratować przyjaciela. Zawsze to ty byłeś dla niego najważniejszy. Poświęcił wszystko, żeby to zrobić. I to zrobił. Byłam ślepa i głupia, że wcześniej tego nie widziałam. On cię naprawdę kochał. Chyba sam nie zdawał sobie z tego sprawy, ale ja powinnam była zobaczyć. Żałuję, że nie dostrzegłam tego wcześniej. Naruto... on... – Zacisnęła palce na notatniku. – On jest moim najlepszym przyjacielem. Pamiętaj, że nie jestem już tą dwunastoletnią dziewczynką i naprawdę potrafię… Po prostu jeśli dowiem się, że go skrzywdziłeś... – Zanim zdołała się opanować, notatnik pękł jej w rękach jak zapałka. – Pożałujesz tego.
Sasuke milczał przez chwilę, a w końcu skinął głową. Był naprawdę zaskoczony, nie spodziewał się takich słów.
Gdy Sakura wyszła, chciał przemyśleć sobie tę rozmowę, jednak nie za bardzo miał na to czas, bo chwilę później drzwi do sali uchyliły się i zobaczył w nich blond czuprynę.
– I co? – zapytał Naruto, po czym wszedł do środka. – No i jak poszło, draniu? Rozmawiałeś z Sakura?
 Sasuke pokiwał głową.
– Jesteś w końcu zadowolony? – zapytał.
– No nie wiem – Naruto przygryzł wargę. – Wyglądała, jakby znowu płakała. Coś ty jej powiedział, co?
Sasuke uśmiechnął się lekko. Dobrze się stało, że porozmawiał z Sakurą. Dzisiaj po raz pierwszy nie przypominała tej dziewczyny, która prawie zawsze histeryzowała, gdy coś się z nim działo. Po walce z Haku, na egzaminie na chunina,  kiedy odchodził z wioski… Było jeszcze kilka takich momentów, które zawsze go irytowały. Dzisiaj Sakura też prawie się rozpłakała, ale tym razem nie chodziło o niego. Tylko o Naruto. Choć z trudem, to jednak musiał przyznać, że zaimponowała mu tym. To była jednak siła przyjaźni. Sakura równie dobrze mogłaby znienawidzić Naruto, a jednak nie… On nadal był dla niej bardzo ważny.
– Tym razem to nie przeze mnie, młotku – powiedział i pociągnął go za rękę, aż Naruto wylądował na łóżku.
– Na pewno? – Naruto podniósł głowę, patrząc podejrzliwie.
Jakoś w tej kwestii nie do końca mu wierzył. Sasuke zawsze był dla Sakury okropny. Dla niego i wszystkich innych zresztą też, ale ona… No ona od zawsze była w nim zakochana i na nią to działało zupełnie inaczej niż na niego. On i Sasuke zawsze mogli rozwiązać konflikty za pomocą pięści, ona – nie. Zabawne, że Sasuke, mimo że zasłużył sobie na to milion razy bardziej, nigdy nie dostał od niej po głowie. Nie żeby teraz Naruto jakoś specjalnie przeszkadzało, że on dostawał. Po tylu latach stal się to dla niego niemal symbol ich przyjaźni.
– Myślisz, że sobie poradzi? – westchnął i oparł głowę na ręce. Nadal miał wyrzuty sumienia.
– Poradziła sobie na wojnie, poradzi sobie i z tym. – Sasuke nie miał zamiaru pozwolić Naruto roztkliwiać się nad tą sytuacją. Ten jego altruizm przyprawiał go czasami o ból głowy.
– Ty to się niczym nie przejmujesz! – prychnął Naruto i założył ręce na piersi.
– A ty się przejmujesz wszystkim – odbił piłeczkę Sasuke. – Prawie jak bab...
Nie dokończył, bo Naruto rzucił się na niego i złapał za poły szpitalnej koszulki.
– Coś ty powiedział? Sam jesteś baba!
– Co tu się dzieje? – Drzwi otworzyły się i do środka weszła zaniepokojona pielęgniarka. – Słychać was aż na korytarzu!
– Złaź ze mnie. – Sasuke zepchnął Naruto z łóżka, korzystając z jego nieuwagi.
Naruto jęknął i zaklął cicho pod nosem, kiedy wylądował na podłodze. Rozmasował sobie łokieć i spojrzał spod byka na Sasuke.
– Wielkie dzięki, draniu.
– Nie ma za co, młotku – mruknął Sasuke i uśmiechnął się złośliwie. Wyglądało na to, że naprawdę wracał do zdrowia.

Sasuke w końcu mógł opuścić szpital i wrócić do domu. Co prawda Tsunade długo oglądała jego aktualne wyniki i marszczyła nos, co doprowadzało go do białej gorączki, bo wyglądała, jakby miała się rozmyślić, ale w końcu postawiła swój podpis na jednej z kart. Odetchnął z ulgą, widząc swój upragniony wypis.
– No, to chyba wszystko – powiedział Naruto, z zadowoleniem patrząc na spakowane do torby rzeczy. Uparł się, że sam to zrobi. I nawet jako tako poskładał ubrania, choć był pewien, że Sasuke i tak będzie kręcił na to nosem.
Rozejrzał się po pokoju.
– Chociaż nie… – mruknął, widząc w rogu parapetu jeszcze jakieś pudełko z czekoladkami. Inne już poupychał do torby, kiedy Sasuke nie widział. Ten drań chciał je tu zostawić, ale Naruto uznał, że nie powinny się zmarnować. Jeszcze jedna jakoś się zmieści.
– Co tam mamroczesz? – Sasuke wyszedł z łazienki już kompletnie ubrany. Zapiął kieszeń spodni, do której przed chwilą schował kunai. Naruto przyniósł mu do szpitala jego broń i uparł się, żeby nosił zawsze przy sobie, bo nigdy nie wiadomo, co się może stać.
– Nic, draniu! – Naruto uśmiechnął się szeroko. – To jak, idziemy?
– Tak, zdecydowanie. Mam dość koloru tych ścian. – Sasuke podszedł i mimo protestów Naruto zabrał mu torbę z rąk. – Co ona taka ciężka? – zmarszczył brwi. Miał przecież tylko kilka rzeczy.
Rozpiął zamek, a wtedy na podłogę wysypały się różnego rodzaju słodycze. Westchnął, patrząc na Naruto.
– No i po co ci tyle tego? Jak zjesz to wszystko, to niedługo zamiast iść, będziesz się turlać.
– Bardzo śmieszne – obruszył się Naruto.
Sasuke spojrzał powątpiewająco i podszedł do Naruto bliżej. Chwycił go i włożył dłoń za pasek od spodni.
– Z tego, co pamiętam, były nieco luźniejsze.
Naruto poczuł, że policzki zaczynają go palić. Jednak sam nie wiedział, czy to przez dotyk Sasuke w tym miejscu, czy ze wstydu, bo faktycznie trochę mu się przytyło. Ale zamiast zastanawiać się nad jednym i drugim, wolał wybrać trzecią opcję.
– Draniu, jak wznowimy treningi, to tak ci skopię tyłek, że… – zamilkł tylko dlatego, że usłyszał pukanie.
Zaraz po tym drzwi do szpitalnej sali się otworzyły i stanął w nich Kakashi.
– O, już zdążyliście się pokłócić – uśmiechnął się, mrużąc oczy. To był dobry znak, bo to świadczyło tylko o tym, że Sasuke naprawdę wraca do zdrowia.
Kakashi wciąż miał wyrzuty sumienia, dlatego ostatnio robił wszystko, żeby móc im jakoś zrekompensować to, co się stało. Już kilka razy wzywał Radę Starszych, ale oni nadal tkwili w swoich przekonaniach, więc nie doszli do żadnego porozumienia odnośnie Sasuke. Wręcz przeciwnie, niektórzy wymagali, żeby po wyjściu ze szpitala, nadal przebywał w więzieniu. Na to Kakashi pod żadnym pozorem nie mógł i nie chciał się zgodzić. Za dużo już się stało.
W końcu, po wielu nieprzespanych nocach, zdecydował się na radykalny krok. Widząc, jak rozwijają się pozostałe wioski, postanowił pójść za przykładem innych Kage, zwłaszcza Gaary, i odmłodzić trochę Radę. Mimo protestów starszyzny kilku najbardziej radykalnych staruszków odesłał na emeryturę, a w porozumieniu z Tsunade wprowadził do Rady nowe osoby, w tym także Shikamaru. Musiał mieć nowocześnie i przyszłościowo myślących ludzi.
Sprawa Sasuke było omawiana już wielokrotnie. Kakashi przedstawił całą sytuację, choć nie mógł do końca wyjawić, co zawierały zwoje. Przedstawił również stanowisko Kage innych wiosek. Oni co prawda w sprawie Sasuke nie mieli nic do powiedzenia, bo podlegał tylko Hokage, ale jednak w jakiś sposób mu zaufali. Duży wpływ na to miał fakt, że Naruto mu pomagał, a to była osoba, której ufali najbardziej, no ale jednak.
Wreszcie dzisiaj, po burzliwych dyskusjach, zapadła ostateczna decyzja. I Kakashi musiał ją przekazać jak najszybciej.
– Sasuke, pamiętasz, co ci powiedziałem, kiedy po wojnie chciałeś odejść z wioski? Że powinieneś trafić za kratki, ale zostałeś uniewinniony warunkowo. I żebyś nie wywinął żadnego numeru, bo…
– Kakashi-sensei! – Naruto wpadł mu w słowo. Co ten Kakashi sugerował? Że mogliby znowu zamknąć Sasuke? O nie! W życiu na to nie pozwoli! Stanął między nimi, jakby spodziewał się, że zaraz wejdzie tu czterech ANBU i znów założą pieczęć. – Ja nie…
Kakashi podszedł bliżej i zatkał mu usta ręką.
– Naruto, naucz się najpierw słuchać do końca, a potem krzyczeć.
Po chwili, widząc, że się trochę uspokoił, puścił go. Westchnął. Niestety, Naruto będzie się musiał jeszcze dużo nauczyć, zanim odda mu stanowisko Hokage.
– Chciałem wam powiedzieć, że większość Rady zgodziła się z argumentami, że Sasuke działał, a właściwie to obaj działaliście, mając na celu utrzymanie pokoju na świecie. W związku z tym, Sasuke… – zrobił pauzę i uśmiechnął się. – Zostałeś uniewinniony. Możecie wracać do domu.

15 komentarzy:

  1. Zastanawiałam się, jak mądrze zacząć ten komentarz i na myśl przyszło mi tylko jedno słowo: WOW!
    Doskonale opisałyście to, dlaczego przez całą mangę i anime nienawidziłam Sakury. Nic nie pomógł jej wybuchowy, ale silny charakter, jej odwaga, rozwój, kiedy na pierwszy plan wyskakiwało jej uczucie do Sasuke. I nie żebym miała do niej coś tylko dlatego, że się w nim zakochała, nie, w żadnym razie, ale irytowało mnie niemiłosiernie to, jak ona się zachowuje i jak go traktuje. Jak bóstwo, księcia, nie umiała nawet nic do niego powiedzieć i patrzyła na niego jak na pierścionek z brylantem, podczas gdy on miał ją przez cały czas głęboko w d.... Jak taką szanować? Jak nią nie gardzić? Nie potrafiłam jej współczuć, bo zachowywała się tak, że na swój sposób hańbiła naszą kobiecą społeczność. Miłość miłością, ale ona nie potrafiła się szanować, stawiając Sasuke ponad wszystko.
    I tutaj mamy to, co przez całe życie miałam nadzieję zobaczyć. Sakura ROZMAWIA z Sasuke i robi to NORMALNIE. Nie uważa na słowa, jest szczera, ale się nad nim nie roztkliwia. Jestem tak zachwycona jej szczerością i tym, jak przebiegła ta rozmowa, że nie mam wątpliwości - jutro na pewno przeczytam ją raz jeszcze. Jest naprawdę fenomenalna, Sakura z dnia na dzień nie przestała kochać Sasuke, ale potrafi odzywać się do niego jak do człowieka, potrafi z nim porozmawiać i choć wciąż wyraźnie ją do niego ciągnie, to próbuje się odciąć i w końcu to Naruto stawia na pierwszym miejscu. Ja mam szczerą nadzieję, że to nie ich ostatnia rozmowa przed jej odejściem. Nie róbcie mi tego i pozwólcie tej 'znajomości' (bo nawet po tylu latach stanowiąc jedną drużynę oni nie mogli nigdy nazwać się przyjaciółmi) się rozwinąć. Sasuke zmieni to niej stosunek, ona też się trochę oswoi z nim i nauczy traktować jak resztę ich paczki i całej grupie wyjdzie to na dobre. Naprawdę. Cholernie podobało mi się, kiedy zagroziła Sasuke, że jeśli skrzywdzi Naruto, to tego pożałuje. Sakura dojrzała, a Sasuke przejrzy na oczy i zauważy w niej coś więcej niż irytującą koleżankę, która dostaje orgazmu na sam jego widok.
    Teraz tak trochę poza rozdziałem: gdyby Sakura z czasem nauczyła się normalnie traktować Sasuke też w mandze/anime, to myślę, że ich późniejszy (oczywiście wciąż dla mnie nie do strawienia) 'związek', mniej by wszystkich bolał. Pojawiłaby się między nimi jakaś więź, to wszystko stałoby się dużo bardziej strawne i nie musiałabym myśleć o tym, że Sasuke związał się z rozmemłaną laską, która ślini się na sam jego widok. Bo spójrzmy prawdzie w oczy - stosunek Sakury do Sasuke niewiele się różni od stosunku Hinaty do Naruto. Sakura może sobie być odważniejsza i bardziej żywiołowa, ale kiedy Uchiha pojawiał się na horyzoncie, to nie odstawała bardzo od Hyugi. Kojarzy mi się tylko jedna taka sytuacja, kiedy Sakura była szczera z Sasuke i wykrzyczała pod jego adresem coś niepochlebnego - egzamin na chunina, las śmierci, kiedy Sasuke zastygł ze strachu, gdy Naruto walczył z Orochimaru. Krzyknęła, że Naruto może być głupi, niezdarny i rozwrzeszczany, ale on przynajmniej nie jest tchórzem. I ze wszystkich słów, które całą mangę i anime Sakura powiedziała do Sasuke, to moja ulubiona kwestia. Bo nietrudno jest kogoś kochać, trudno jest mimo to traktować go jak każdego innego normalnego człowieka.
    Czekam na więcej. Uwielbiam takie relacje Sasuke z Sakurą. Wiem, że nigdy nie zostaną super przyjaciółmi, ale gdyby czasem potrafili porozmawiać, a Sasuke nauczył się ją doceniać i dostrzegać jej siłę... byłabym w niebie :)
    C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, z racji tego, że do końca zostało już tylko kilka rozdziałów, a Sakura wyjeżdża, to nie ma nawet już czasu na rozwijanie ich relacji. Ale może w jakimś sequelu:)
      Co do związku Sasuke i Sakury w Boruto (ja tam szczerze mówiąc nadal nie widze związku, tylko jakiś układ, bo widac że Sasuke jest nadal w stosunku Sakury obojętny) to ja tego nie widzę nawet, gdyby zachowywała się normalnie. Nie rozumiem też po co twórcy anime robili tyle przesłanek w stronę SasuNaru (dwa razy się pocałowali, a za drugim razem z wody jeszcze powstało serduszko!), żeby potem głównych bohaterów wepchnąć w jakieś związki z dupy. Więc jakakolwiek Sakura by nie była, ja tego po prostu nie widzę:)
      Cieszę się, że scena wyszła i się podobała:)
      I dziękuję za komentarz:)

      Usuń
  2. Najpierw chciałam narzekać, że strasznie krótko dzisiaj... a potem popatrzyłam na suwak przewijania i faktycznie nie było AŻ tak krótko. Za dobrze się czytało, a wszyscy wiemy, że co dobre szybko się kończy.
    Oh, podoba mi się sposób w jak przeprowadziłyście rozmowę Sasuke i Sakury. Obaj trzymali się swoich charakterów, chociaż bardziej w sposób, w który zachowują się przy Naruto. Ale w końcu tak naprawdę obaj robili to dla niego. Sasuke w końcu zobaczył, że Sakura to nie tylko irytująca fanka, która nie ma na głowie nic lepszego niż uganianie się za nim, ale że faktycznie nie jest słaba, nawet jeśli po wojnie zdawała sobie odpuścić. Ale jak wiemy w czasie pokoju (szczególnie po wojnie, w której ważyły się losy świata) ludzie mają zwyczaj myślenia, że najgorsze już za nimi i nic bardziej niszczycielskiego nie może im się przydażyć, więc sobie odpuszczają nawet jeśli tylko trochę. Sasuke, Kage i Naruto (prawdopodobnie także inni) wydają się tym wyjątkiem, którzy myślą przyszłościowo i cały czas się doskonalą. Albo jedno z nich. Póki co wydaje mi się, że Naruto nie tyle szykuje się na kolejną inwazję, a po prostu chce być jeszcze silniejszy i skopać dupę Sasuke.
    A może to tylko moje odczucia co do tej całej sytuacji.
    Tak. Więc rozmowa bardzo mi się podobała.
    Ech, oni zawsze się kłócili, kłócą i będą kłócić. Dzięki Bogu, że żaden z nich nie jest typem łatwego obrażania się lub dąsającego (cóż, przynajmniej długotrwałowo). Wtedy marnie widzę ich związek.
    Widzę jak pod tą całą stoicką maską Sasuke, w środku jest jak: "WOLNOŚĆ! Nareszcie wolny! TAAAK! W końcu widzę prawdziwy świat!". A przynajmniej ja bym tak była. Byłam w szpitalu tylko raz na jakieś dwie godziny łącznie (chyba) i miałam już serdecznie dość.
    Ha! W końcu pozbyli się tych upartych, starych dziadyg! Jedna z lepszych decyzji Kakashiego.
    U-hu. Widzę, że jest jeszcze jeden powód dlaczego Sasuke nie wolno więcej lądować na tak długo w szpitalu. Naru nam się leni i tyje.
    A właśnie. Widziałam, jak ktoś (przepraszam, ale nie pamiętam kto) w komentarzu miał teorię, że ta dziewczynka od Oro jest Uchiha. W sumie to całkiem interesujące i sama obstawiam na to, bo w końcu nasza praka dalej ma ten problem "ostatniego Uchihy". A tak to by się sprawa rozwiązała.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No rozdziały raz wychodzą krótsze, raz dłuższe, bo zawsze trzeba je zakańczać jakimś dramatem;) Nie, no oczywiście żartuję. Ale tak jest przy dzieleniu tekstu, że coś się nadaje na koniec i wtedy jest krótszy, a w innym żeby zmieścić całą scenę - ze dwa razy dłuższy.
      Cóż, Sakura w oczach Sasuke zapracowała sobie na wizerunek takiej irytującej lalki, bo w jego obecności zachowywała się po prostu żenująco. Ten chciał ją zabić, a ona go pyta, czy może dołączyć do jego drużyny. Albo ta scena na koniec, gdy płacze i mówi: 'jak ci na mnie zalezy..." - gdzie Sasuke epicko ją zgasił.
      To, ile osób po wojnie odpuściło sobie drogę ninja, dobrze widać w Boruto.
      No tak, Naruto i Sasuke zawsze będą się kłócić, gdyby nagle przestali, to nie obyliby już tymi samymi bohaterami.
      "Ha! W końcu pozbyli się tych upartych, starych dziadyg! Jedna z lepszych decyzji Kakashiego." - zdecydowanie! Dziwię się, że nikt wcześniej na to nie wpadł, żeby tak zrobić. W końcu Tsunade miała jaja.
      Nie sądziłam, że ta dziewczynka wzbudzi aż takie zainteresowanie:)
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
    2. Prawda, prawda. Gdyby w anime nie było widać Sakury bez Sasuke w pobliżu prawdopodobnie byłaby tą irytującą postacią, która powodowałaby u mnie myśl "ale mnie ona wkurza" za każdym razem, gdybym ją zobaczyła.
      Ugh, fakt. Szczerze mówiąc mam zaległość od początku egzaminu chunnina i... Cóż, wcale mnie jakoś nie ciągnie by to nadrobić. Jedyne co mnie w jakiejś części motywuje to pojawiający się Sasuke. Uwielbiam go po tym jak wyszedł z tej fazy "zabije brata, zabije Liść, zabije Naruto, zabije wszystkich". Chyba z trzy razy oglądałam Sasuke Shinden.
      Prawda? Po Trzecim to się faktycznie tego nie spodziewałam, ale Tsunade mnie rozczarowała pod tym względem.
      Zrobiłyście z niej tajemnicę to się interesujemy xD

      Usuń
  3. Hej,
    to niebawem już koniec, no ale jeszcze sporo tych rozdziałów przed nami... sequel brzmi ciekawie, ale zastanawiam się jak to rozstrzygniesz, bo ja właściwie jestem gdzieś na dwudziestym rozdziale, ale i też czasami zaglądam na te najnowsze, a co ;) więc mimo tego to właśnie komentuję... i nie chciałabym się ewentualnie pozbawić dalszej historii...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie i cieplutko Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że komentujesz:) Dostaję powiadomienia o kom pod starszymi rozdziałami:)

      Usuń
  4. Hejeczka dziewczyny,
    uff, uff dobrnęłam... przez ostatni tydzień czytałam, z reguły komentuję każdy rozdział, ale tak mnie to wciągnęło, że jedynie chciałam następny rozdział przeczytać... historia jest fantastyczna, wspaniale ukazana ta ich chęć rywalizacji, jestem ciekawa jakich geninów Kakashi im przekaże... Sakura tutaj w końcu tak norrmalnie porozmawiała z Sasuke, i z tego się cieszę, może w Sune znajdzie kogoś i zapomni o Sasuke...
    już nie mogę doczekać się nowego rozdziału... urok czytania z opóźnieniem jest taki, że zawsze można od razu przeczytać następny ;) a teraz muszę się zastanawiać co dalej...
    weny i pomysłów życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to jest urok czytania z opóźnieniem:) Ale dzisiaj już będzie nowy rozdział i tak mniej więcej co tydzień, bo mamy już prawie całość napisaną.
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
  5. 10 rozdziałów to przecież jeszcze dużo… Kogo ja okłamuję, to bardzo mało. Aż smutek serce ściska.
    Rozumiem ból przebywania za długo w szpitalu i smak wolności jak tylko wyjdzie się z tego sterylnego budynku. Biedny Sasuke, nikomu nie życzyłabym spędzania dłuższego czasu w szpitalu. Ma racje, mógł codziennie przychodzić na kontrolę, a noce spędzać z Naruto. Nikt by nie protestował. Przecież nic mu już nie zagraża.
    Naruto wymknął się cichaczem? Aż dziw, że nie wpadł na coś po drodze i nie narobił hałasu.
    Ta rozmowa… Brak słów. Jaka odmieniona Sakura. Czy ona nie zdawała sobie sprawy, że tak jak teraz się zachowywała miała więcej szansy poderwać Sasuke albo chociaż zaprzyjaźnić się? Wreszcie była normalna, a nawet groziła Sasuke. Tu mnie zdumiała. Widać było silną więź między Naruto a Sakurą. No i Sasuke też się zmienił. Całą uwagę kierował na nią i nie była mu obojętna. Ta rozmowa pewnie będzie początkiem ich lepszych relacji.
    Jak zwykle nie ma choć jednego dnia bez kłótni Sasuke i Naruto. No ale dzięki temu związek nabiera pikanterii i jest ciekawie, mniej monotonnie.
    Sasuke wraca do domu. Jaka radość jak człowiek dostanie wypis. Aż chce się pobiec jak najdalej od tego miejsca.
    Naruto tyje. Oj, oj, nie dobrze. Będzie musiał zacząć dużo trenować z Sasuke. Całe dnie i noce. No i oczywiście musi odstawić te czekoladki, a nie upychać jak najwięcej do torby. Teraz pewnie po wyjściu ze szpitala znów przestawi się z czekolady na ramen. Już widzę jak codziennie ciągnie ze sobą Sasuke do Ichiraku.
    Kakashi… Szczerze to nie wiem po co było to ostatnie zdanie o uniewinnieniu. Dla mnie nie było innej opcji. To było wiadome od samego początku. No ale może musiało być to uroczyście ogłoszone. Dla mnie Sasuke zawsze był niewinny. A jak już coś miano mu zarzucić, to zwalić to wszystko na hormony i tyle.
    W najgorszym wypadku to opowiadanie potrwa 10 tygodni. A to jest tylko 2 i pół miesiąca. Bardzo niewiele. Co ja będę później robić? Zostaną tylko Rywale, którzy chyba też zbliżają się do końca. Liczę na to, że po skończeniu tych ff, nie zakończysz kariery pisania i nadal będziesz nas uraczać wyśmienitymi tekstami.
    Duuużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jednak nie dziesięć, a siedem:) Tak wyszło. Ale może napisze się kilka sequeli:)
      Dwie godziny w sumie w szpitalu? Ja co prawda też unikam ich jak mogę, ale jak byłam jeszcze w podstawówce, zdarzyło mi się tam trafić na kilkanaście dni. Nigdy więcej!
      Naruto tyje:D No jak tylko siedział na tyłku i wpierdzielał czekoladki, to mu się przytyło trochę:) Z kolejnym zdaniem o ramenie trafiłaś w punkt:P
      "Kakashi… Szczerze to nie wiem po co było to ostatnie zdanie o uniewinnieniu. Dla mnie nie było innej opcji." - w sumie to była. Sasuke jednak ukrył przed nimi te zwoje, złamał zasady.
      "Dla mnie Sasuke zawsze był niewinny. A jak już coś miano mu zarzucić, to zwalić to wszystko na hormony i tyle." - hahah, tak. Eh, uwielbiam taką ironię:)
      Tak, Rywale to też już sama końcówka.
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
    2. Te dwie godziny to była Nakurishi. Ja w sumie byłam trzy miesiące i pamiętam jak za każdym razem się cieszyłam z wypisu.
      Szkoda że zostało tylko 7 rozdziałów. No ale wszystko ma swój koniec. A przecież jeszcze mają być sequele. Powodzenia w pisaniu.
      Juliet

      Usuń
  6. Siemasz! Taak jestem tu nowa w sumie bo natrafiłam na tą perełke całkiem niedawno w poszukiwaniu jakiegoś opowiadania. Tak! To jest perełka wśród innych opowiadań. Zakochałam się w nim po uszy, niczym Naruto w Sasuke i na odwrót. Szlag mnie tylko trafia że dopiero teraz tu trafiłam. Komentuje to po tym rozdziale bo chciałam wszystko przeczytać, a uwierzcie mi, że i noce zarywalam bo akcja aż zapierala dech w piersiach. Indra, Verry, uwielbiam was autorki tego cuda. Szkoda, że to dobiega końca.. Czułam się i czuję nadal, gdy to czytam jakbym czytała "Naruto" nie w wersji mangowej a w wersji epickiej. Normalnie jakby sam Kisiel to pisał. Świetnie wykreowalyscie postacie, dokładnie w ten sam sposób jak Kishimoto. Wszystko co chciałam wam napisać, moi poprzednicy już wam przekazali. To opowiadanie to jedno wielkie WOOOOW! Miód na serduszko. Ciekawi mnie tylko ta dziewczynka od Karin i to czy będzie wątek Kiby i Hinaty jako zakochani.. I w końcu czy Sakura odnajdzie tą prawdziwą miłość. Może kiedyś w niedalekiej przyszłości jakbyście miały chęci oczywiście napisały drugą część tego z użyciem zwojów? Jakaś wojna czy coś.. Byłabym waszym wiernym czytelnikiem, bo naprawdę to jest wspaniałe.. Styl i rozwój akcji. Pozdrawiam was cieplutko i weny dużo życzę! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze jest jakiś plus trafienia później, bo ma się masę rozdziałów do przeczytania:)
      Ciesze się, że tak ci się podoba i że widzisz te postaci i fabułę jak z mangi. O to właśnie nam chodziło:)
      Nie, drugiej części nie będzie, a już na pewno nie żadnej wojny - nienawidzę opisywać takich rzeczy. Tu było kilka walk, ale dlatego, że musiało, bo to w końcu natura Sasuke i Naruto.
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
  7. Hej,
    fajnie, że Sakura tak spokojnie po rozmawiała z Sasuke, uff został uniewinniony...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń