.

poniedziałek, 27 marca 2017

SasuNaru Hiden - rozdział 14


Tym razem rozdział trochę dłuższy. My się postarałyśmy, teraz liczymy na Was i wasze opinie :)


– Sasuke-kun… Czy miałbyś ochotę się przejść? – Sakura, która była dzisiaj po prostu przeszczęśliwa, bo osiągnęła więcej niż przez te wszystkie lata znajomości, postanowiła pójść o krok dalej. Skoro on wziął jej lampion… Aż pisnęła w myślach, rzucając jeszcze spojrzenie Ino, która uśmiechnęła się, a potem ledwie zauważalnym ruchem głowy dała znak, że dobrze jej idzie.
– Nie, nie bardzo… – Sasuke odwrócił głowę rozglądając się, ale Naruto nadal nigdzie nie było. Co gorsza, nie było też Hinaty, choć Temari wróciła już jakiś czas temu. Naprawdę mu zrobi coś niehumanitarnego, jak tylko…
– Ja chętnie pójdę z tobą na spacer! – wykrzyknął nagle Lee, zrywając się ze swojego miejsca. Po chwili podbiegł do Sakury i padł na jedno kolano. – Pozwolisz? – Wyciągnął rękę, patrząc na nią czarnymi, okrągłymi oczami, w których aż płonął żar.
– Eh, nie, dzięki, Lee, ale… Sasuke, może spróbujesz…

– Nalegam! – Lee patrzył na nią z niemym zachwytem. To była kobieta jego życia. Nawet więcej! Wierzył, że to była jego przyszła żona! Ostatnio sam sobie rzucił wyzwanie, że jeżeli przejdzie tysiąc razy na rękach mury wokół Konohy, to w końcu zaprosi Sakurę na randkę. Co prawda padł przy dziewięćset piątym, ale ciągle wierzył, że mu się uda. Więc póki co, to jeszcze nie randka, tylko spacer!
– Lee, myślę że… – Tenten, która dobrze znała uczucia swojego kolegi, ale uważała, że czasami zachowuje się po prostu idiotycznie, próbowała mu delikatnie dać do zrozumienia, że robi z siebie kretyna. Tym bardziej, że wszystkim doskonale było wiadomo, kogo kocha Sakura. I dzisiaj nawet jej z nim wychodziło. Jeszcze trochę i…
– Sasuke, żałuj, że tego nie widziałeś! – Głośny śmiech rozległ się za ich plecami. – Wiesz, na ilu byłeś obrazkach? Wyglądałeś naprawdę śmiesznie, nie, Hinata? – Naruto stanął obok, wyciągając w jego stronę spory arkusz. – A to my. – Pokazał mu jakiś rysunek. Byli na nim obaj, jeden miał w ręce Rasengana, drugi Chidori. Oczywiście wszystko było narysowane dziecięcą ręką, ale ten obrazek spodobał się Naruto tak bardzo, że aż zapytał, czy może go sobie wziąć. Dziewczynka, która go narysowała, aż pisnęła z zachwytu, że chciał mieć jej „dzieło” dla siebie.
Naruto usiadł na swoim miejscu, zabierając zaraz rysunek z powrotem, żeby Sasuke nie przyszło do głowy potraktować go Katonem. Obok niego usiadła Hinata, która towarzyszyła mu na konkursie plastycznym. Temari specjalnie ją tam zostawiła, żeby mogli pobyć sami. Co prawda Naruto i tak głównie był zainteresowany dziećmi, które wciąż go oblegały, ale i tak było to bardzo miłe uczucie.
– W końcu może zjem ten ramen! – Naruto oblizał się na samą myśl, a Sasuke zauważył, że ma usta upaćkane jakimś kremem.
 – Nawet na obrazkach dzieci wyglądasz jak młotek – stwierdził, przyglądając się jeszcze raz rysunkowi. Zupełnie zapomniał o Sakurze, która w końcu, zirytowana naleganiami Lee, wstała i pozwoliła się wyciągnąć ten na nieszczęsny spacer. W końcu i tak, skoro wrócił Naruto, Sasuke przestałby się nią interesować. Najwyraźniej miała rację, bo nawet na nią nie spojrzał, kiedy odchodziła, chociaż ona oglądała się na nich jeszcze kilka razy, zanim nie zniknęła z Lee w lesie.
– A ty jak drań! – powiedział Naruto z pełnymi ustami, wskazując na zmarszczone brwi Sasuke na obrazku. – Teraz też się tak krzywisz – dodał z rozbawieniem, widząc jego minę. – Drań przez cały czas! Dzieci się ciebie boją. Jak tak dalej pójdzie, staniesz się postrachem Konohy.
– Uważaj, żebym już teraz się nim nie stał – warknął Sasuke, a w jego oczach błysnął Sharingan, jednak Naruto był tak rozluźniony i szczęśliwy, że nic sobie z tego nie robił, więc tylko się roześmiał. Sasuke pokręcił głową, ale w końcu sam uniósł lekko kąciku ust. Już dawno nie widział  go w takim humorze.
Hinata siedziała po drugiej strony Naruto i uśmiechała się lekko, też wydając się być w wyjątkowo dobrym nastroju. Ten dzień już stał się wyjątkowy, bo po raz pierwszy cała ich paczka była razem, bez kłótni i sporów, spędzając razem czas na Festiwalu Lata. Jedynie Sakura, która przed chwilą wróciła, zdawała się mieć nieco gorszy humor niż wcześniej, ale kiedy w końcu nastał wieczór i mieli puszczać lampiony, z zadowoleniem zauważyła, że Sasuke wybrał jej lampion, a nie Naruto. To poprawiło jej nastrój na tyle, że znowu postanowiła go zagadać.
– Pamiętaj, żeby pomyśleć życzenie – szepnęła do niego.
Stali nad brzegiem jeziora, a ciemność wieczora powoli rozpraszała się przy ciepłym, pomarańczowym świetle zapalonych lampionów. Shikamaru i Temari już puścili swoje, podobnie jak inni znajomi. Naruto stał obok Sasuke, trzymając w rękach lampion zrobiony przez Hinatę. Na jego ustach błąkał się leniwy uśmiech, na który Sasuke zerkał dyskretnie co jakiś czas. Pierwszy raz w życiu czuł się w taki sposób... Jakieś ciepłe, przyjemne uczucie ogarnęło go, kumulując się w okolicach żołądka i piersi, był rozluźniony i spokojny, a Naruto... Wystarczyło jedno spojrzenie, żeby ustalili, że jego lampiony puszczą później.

Cofnęli się trochę tak, że teraz stali z tyłu, za wszystkimi. Pomarańczowe światełka unosiły się nad jeziorem, rzucając jasną ciepłą poświatę.
– Pomyślałeś życzenie? – Naruto przysunął się odrobinę w stronę Sasuke i lekko dotknął jego reki. Widział nawet z profilu, że kąciki jego ust się uniosły. No tak, w ten dzień tylko jedno życzenie mogło się spełnić.
– Nie. – Sasuke odwrócił się w jego stronę. Nie chciał, żeby Sakura, ani nikt inny go usłyszał. Przez pół dnia widział na jej twarzy uśmiech szczęścia i zastanawiał się, czy nie powinien z nią tak zupełnie na poważnie porozmawiać. Ale nie dzisiaj. Choć kiedyś na pewno do tego dojdzie. – Chodźmy stąd – szepnął do Naruto, a ten tylko lekko kiwnął głową.
Nie zastanawiali się, co pomyślą sobie inni. Jak bardzo zawiedziona będzie Sakura i Hinata, które zapewne miały nadzieję, że tego magicznego dnia coś się wydarzy. Bo dzień naprawdę wydawał się być magiczny. Zwłaszcza wtedy, gdy stanęli na dachu jednego z budynków i wpatrywali się w niebo pełne lampionów. Naruto wyjął z plecaka ten swój, trochę koślawy w porównaniu do tych, które dały mu dziewczyny, a Sasuke zrobił to samo.
– Wiem, że nie jest jakimś arcydziełem, ale…
– Zamknij się… – Sasuke przyciągnął go do siebie i pocałował. Zacisnął rękę na brzegu lampionu. Odkąd jego cała rodzina została zamordowana, nigdy już ich nie puszczał. Patrzył na nie tylko czasami, bo niebo wyglądało wtedy, jakby płonęło, ale nigdy nie zrobił żadnego dla siebie. Nie widział takiej potrzeby. Zresztą, to były tylko głupie zabobony. Nie wierzył w spełnianie się jakichkolwiek życzeń. Żeby dostać to, czego się chce, trzeba samemu o to zawalczyć. I Sasuke walczył tak przez całe dotychczasowe życie. Poświęcił wiele, żeby stać się silniejszym i osiągnąć swoje cele. Chociaż tak naprawdę… Co to było za poświęcenie, skoro wtedy nawet nie potrafił odczuwać emocji? Dlaczego jedyna więź łączyła go z Naruto i to ją starał się tak obsesyjnie zniszczyć, bo tak strasznie się jej bał? Sasuke przymknął oczy. Już chyba wiedział, dlaczego. Przyciągnął go jeszcze bliżej.
– Naruto…
Naruto objął go mocniej i przez chwilę stali w ciszy. Z oddali słychać było dźwięki muzyki i zabawy, ale tutaj docierały już mocno przytłumione. To było trochę symboliczne – przypominało im lata dzieciństwa, kiedy zostali odrzuceni przez mieszkańców. Ostatni z klanu Uchiha i Lisi Chłopiec, wyłączeni z życia wioski. A teraz, kiedy już wszystko się zmieniło, sami uciekli, żeby pobyć z dala od tłumu, ale tym razem już nie w całkowitej samotności. Teraz było tak, jak powinno być już wcześniej.
– Podpalisz? W końcu ty tu władasz ogniem, draniu. – Naruto musiał odchrząknąć, bo jego głos zabrzmiał dziwnie słabo. Na szczęście Sasuke tego nie skomentował. Odpalił lampiony i podał jeden Naruto. Zerknął na niego, ale zaraz odwrócił wzrok. Z jednej strony, dałby wszystko, żeby dowiedzieć się, jakie życzenie wypowiedział, ale z drugiej – nie chciał zdradzać swojego.
Stanęli na skraju dachu i puścili lampiony, które poleciały do góry, w pewnym momencie zderzając się ze sobą. W milczeniu przyglądali się im, a Sasuke zastanawiał się, czy to wszystko miało sens i czy nie popadał za bardzo w melancholię. Nagle poczuł ciepłą dłoń w swojej. Naruto splótł z nim palce, a on ścisnął go mocniej, nie chcąc, żeby się odsuwał. Uśmiechnął się, mając wrażenie, że przechodzi go jakieś takie ciepło. Wcześniej nie znał tego uczucia. To znaczy znał podobne – zawsze wtedy, gdy walczyli z Naruto, gdy w ich żyłach szalała adrenalina, a oni zatracali się w treningu, ale teraz jednak to uczucie było silniejsze, wyraźniejsze i potrafił je nawet nazwać, chociaż paradoksalnie bał się to wypowiedzieć nawet w myślach. Ale to czuł, a to się chyba najbardziej liczyło.
– Sasuke… – wyszeptał Naruto, a po chwili odwrócił się w jego stronę i go pocałował. Cały czas odkrywali siebie, swoje ciała. Naruto wiedział, że Sasuke lubi, jak przeczesuje palcami jego włosy. Mruczy wtedy jak kot. I wygląda tak cholernie seksownie… Przygryzł wargę. Sam nie wiedział, jak ma to powiedzieć. Ale to przecież była magiczna noc, wszystko mogło się zdarzyć. – Słuchaj… bo ja…
– Przestań się w końcu jąkać. – Sasuke wgryzł się w jego szyję, uważając jednak, żeby nie pozostawić żadnych śladów. – Zdecydowanie za dużo przebywasz z Hyuugą – mruknął.
– Co ty chcesz od…– nie dokończył, bo został pchnięty na komin, a ręce Sasuke znalazł się pod jego koszulką. Jęknął, kiedy poczuł usta w okolicach pępka. – Ty draniu…– sapnął, czując kumulujące się w spodniach pożądanie. Klimat tej nocy udzielił się także Sasuke, który sam chciał, żeby sprawy się po prostu działy. Podwinął koszulkę Naruto i dotykał jego twardego, umięśnionego brzucha, zahaczał palcami o wrażliwe boki i w końcu przyjeżdżał po linii spodni, jednocześnie składając pełne obietnicy pocałunki na rozpalonej skórze. Podobało mu się spojrzenie Naruto, doskonale widoczne w tym świetle. Jego jasne oczy wydawały się z początku niepewne, ale z każdą chwilą stawały się coraz bardziej zdeterminowane i to wahanie przerodziło się w usilną walkę nad sobą, żeby nie zmusić Sasuke do przejścia do rzeczy.
– Draniu... – Jego głos był bardziej zachrypnięty niż zwykle.
Sasuke uśmiechnął się i w końcu rozpiął jego spodnie. Denerwował się, ale coś w spojrzeniu tych niebieskich oczu dodało mu odwagi. Wiedział, że bez względu na to, jakby wyszło, Naruto się spodoba.
I spodobało się. Naruto musiał powstrzymywać się, żeby nie jęczeć zbyt głośno. Szybko uznał, że to, co robił teraz Sasuke, klęcząc przed nim i... Oj tak, to było dużo lepsze niż wszystko, co robili do tej pory. A coś z tyłu głowy podpowiadało mu, że tej nocy posuną się dalej niż kiedykolwiek. Obaj minęli punkt, za którym nie było już odwrotu. Nawet jeżeli ktoś by się dowiedział, w tym momencie Naruto nic nie obchodziło, nic, gdy... Krzyknął, zanim zdążył ugryźć się w język. Sasuke odsunął się w ostatniej chwili, ale Naruto w ekstazie poczuł jego usta we wrażliwym miejscu i rękę, która pomagała mu skończyć.

Oddychał ciężko, spocony i zmęczony. Po chwili poczuł obejmujące go ramiona.
– Idziemy do mnie, młotku. – Głos Sasuke był niższy i bardziej zmysłowy. Naruto aż wstrzymał oddech, słysząc go przy swoim uchu. Był w takim stanie, że nawet nie miał zamiaru protestować. Chciał iść do Sasuke. Chciał tam iść tak bardzo… Poczuł potężny skurcz w dolnych partiach ciała, gdy uświadomił sobie, po co mają tam iść. Tak, teraz zdecydowanie nie było już odwrotu, zabrnęli za daleko. W ogóle przestał w tym momencie myśleć o przyjaciołach, których zostawili nad jeziorkiem, o Hinacie, która chyba chciała z nim porozmawiać, nawet o Sakurze, która teraz już na pewno by go utłukła gołymi rękami, gdyby się dowiedziała, co przed chwilą robili i co zamierzają zrobić za chwilę . Bo to już nie będzie tylko dotyk. I tak jak dziewczyny kiedyś w Akademii pobiły go za to, że – jak to one wyraziły – ukradł Sasuke pierwszy pocałunek, tak za chwilę zabierze coś jeszcze…
Naruto nawet nie wiedział, kiedy nagle zaczęły go interesować sprawy seksu. To znaczy, oczywiście, pamiętał o tym swoim pierwszym razie, kiedy uciekł i mając przed oczami obraz Sasuke po prostu musiał się zaspokoić, ale nie pamiętał, jak to się właściwie zaczęło. Bo już wcześniej, zwłaszcza po rozmowach z Iruką i jego poradach, żeby znalazł sobie dziewczynę, rozmyślał na ten temat. Tylko wtedy jakoś nie czuł żadnego podniecenia, wyobrażając sobie siebie z którąś z koleżanek w takiej sytuacji. Owszem, chętnie zapraszał Sakurę czy Hinatę na ramen, ale to były tylko przyjacielskie spotkania. Nigdy nawet nie pomyślał, że mogłyby się skończyć w jego mieszkaniu, w jego łóżku… Dopiero z Sasuke… Znów przeszedł go taki dreszcz przyjemności, że aż przymknął oczy. Sasuke chyba to zauważył, bo przyspieszył, skacząc zwinnie z jednego dachu na drugi.
 Chwilę później stali już przed klatką bloku, a dosłownie za moment Naruto został wepchnięty przez drzwi do mieszkania i przyparty do ściany. Czuł podniecenie Sasuke, ono było wręcz namacalne i to nie tylko przez jego erekcję, która dosłownie wbijała mu się w udo. Pocałował go zachłannie, w tym momencie pragnąc go tak bardzo, że wiedział, że nie cofnie się już przed niczym. Oddychał ciężko przez nos, całując Sasuke z pasją. Znowu poczuli w ustach krew, ale to tylko bardziej ich nakręciło. W pewnym momencie Sasuke złapał go za poły bluzy i uniósł przy ścianie. Naruto jęknął zaskoczony, wsuwając ręce w jego włosy i ciągnąc je, ale w końcu instynktownie objął go nogami w pasie, mocniej przyciskając do siebie. Na Sasuke podziałało to jeszcze bardziej. Zaczął całować go tak gwałtownie, że już po chwili stracili oddech i musieli się od siebie oderwać.
– Ściągaj to, młotku – mruknął ze zniecierpliwienia i pociągnął go za koszulkę, próbując ją z niego ściągnąć. Okazało się to niemałym wyzwaniem, kiedy wciąż trzymał go przy ścianie i był obejmowany nogami w pasie. Dopiero po chwili mu się udało i znowu pocałował go agresywnie. Tak agresywnie, że Naruto w pewnym momencie zaczął poruszać biodrami, ocierając się o krocze Sasuke, co wywołało jeszcze większe fale przyjemności. Obaj byli rozgrzani i podnieceni jak nigdy. Jeżeli dalej tak pójdzie, zrobią to przy drzwiach...
W pewnym momencie Sasuke chwycił go za pośladki i oderwał się od ściany, chcąc przenieść go w stronę sypialni.
– Co robisz? – jęknął Naruto, próbując złapać go mocniej za szyję, żeby nie spaść, przez co ten lekko się zachwiał i obaj polecieli na stojącą obok szafkę, strącając z niej kilka rzeczy. Sasuke podsunął nieco Naruto, sadzając go na blacie i opierając plecami o lustro. Widział w odbiciu swoją własną twarz. Zarumienioną i zgrzaną, sam nie wiedział, czy od biegu, czy z podniecenia. Pewnie z jednego i drugiego, ale nie zamierzał tego roztrząsać, tym bardziej, że Naruto ścisnął go nogami jeszcze mocniej, przyciągając do siebie. Pragnął go, pragnął jak cholera… Chyba niczego w życiu bardziej nie pragnął niż teraz. W lustrze, które było usytuowane naprzeciwko okna, odbijał się widok zza szyby. Lampiony nadal rozświetlały niebo… Ciekawe, czy jego życzenie…
– Agh… – jęknął, gdy Naruto znów go pocałował. Wiedział, czego chce… Czego obaj chcą… – Naruto… – szepnął niskim, zmysłowym głosem. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak niesamowicie brzmi teraz w jego ustach imię najlepszego przyjaciela. Zawsze wymawiał je trochę inaczej niż inni. Wcześniej robił to nieświadomie, zazwyczaj wydzierając się na niego, ale teraz… Naruto zadrżał, a jego ręce pociągnęły go mocniej za włosy.
Sasuke znowu rozpiął jego spodnie i teraz już łatwiej było mu go rozebrać. Naruto pomógł mu zsunąć sandały i w końcu został nagi, siedząc na zimnym drewnie, które tak kontrastowało z temperaturą jego ciała.
– N..n–nie, draniu! – warknął, kiedy Sasuke znowu zaczął go całować. On już raz doszedł. Może i miał niespożyte pokłady energii, ale wszystko w granicach rozsądku. Zeskoczył z szafki i przyparł do niej Sasuke, który jednak nie dał się posadzić. Naruto ukrył irytację za kolejnymi pocałunkami, podczas których zaczął go rozbierać. Najpierw bluza, a kiedy dobrał się do jego szyi, kiedy poczuł jego zapach, musiał naprawdę panować nad sobą, żeby nie urządzić go tak jak kiedyś. Nie uśmiechało mu się chodzić znowu chodzić w golfie, zwłaszcza, że teraz dni stały się bardzo upalne. Bez skrępowania dotykał torsu Sasuke, badając krzywiznę mięśni i szukając tych punktów na jego ciele, pod którymi wyginał się w łuk i zaczynał tracić nad sobą kontrolę. Naruto lubił, gdy tracił nad sobą kontrolę. Może dlatego nie wyobrażał sobie tego z dziewczyną? Byli shinobi, ich naturą była walka, mieli ją we krwi, a Naruto był najszczęśliwszy tylko wtedy, gdy dawał z siebie wszystko na treningach. Nikt oprócz Sasuke nie potrafił dorównać mu kroku, tylko przy nim nie musiał się hamować. Teraz też nie chciał się hamować. Chciał się dać ponieść chwili, pozwolić sobie na wszystko. W dół poleciały spodnie Sasuke, razem z jego eleganckimi bokserkami. Sam nawet w tym pomógł ściągając je nogą z łydek i kopiąc gdzieś w kąt. Obaj byli teraz nadzy. Tak zupełnie nadzy. Naruto, kiedy zerknął w lustro, poczuł delikatne skrępowanie, ale już po chwili zupełnie pozbył się tych myśli, gdy spojrzał w oczy Sasuke. Czarne, błyszczące, emanujące takim pożądaniem… Jeszcze raz pomyślał, że za te oczy wiele dziewczyn dałoby się pokroić. Głównie Sakura. Ale tym razem musiał ją zawieść… Tego… Jego… Na pewno jej nie odda. Po prostu nie potrafi. Bo go…
– Ahh… – westchnął, czując język przy uchu. Sasuke… Ten Sasuke, którego ganiał przez pół życia, który chciał go zabić, teraz stał naprzeciwko niego całkowicie odsłonięty. Odsłonięty i chętny na to, co miało się wydarzyć. Dotknął go między nogami i poczuł, jak się spina, ale zagryzł tylko wargę, nie wydając z siebie żadnego zawstydzającego dźwięku. Naruto uśmiechnął się lekko, całując jego szyję. Kręciło mu się w głowie od zapachu Sasuke, ale bardzo chciał w końcu złamać jego samokontrolę, więc zabawiał się z nim coraz szybciej, czując, jak ten zaczyna tracić oddech i zaciska palce na jego ramionach. Na pewno zostawiał na skórze siniaki, ale to tylko dodawało wszystkiemu charakteru. Było... Było właśnie tak, jak powinno być. – Draniu... – wymruczał do jego ucha i przygryzł je, czując, że Sasuke był już blisko. Chciał usłyszeć jego jęk, który byłby ostatecznym dowodem na złamanie kontroli. Bo paradoksalnie, chociaż wydawało się, że stracili ją, gdy weszli do mieszkania, Sasuke chyba postawił sobie za cel honoru nie dać po sobie poznać, jak ta bliskość na niego działała. Może to była pewnego rodzaju gra? – Sasuke... – Naruto postanowił spróbować podjąć wyzwanie. Nie, już nie wystarczy mu westchnięcie, będzie chciał czegoś więcej i właśnie dlatego uklęknął. Trochę się denerwował. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale miał taką ochotę go posmakować… Przysunął twarz i delikatnie go liznął. Tak na próbę. W odpowiedzi usłyszał westchniecie. Polizał jeszcze raz, tym razem mocniej. Westchnięcie było głośniejsze. O tak, ty draniu! Naruto trącił penisa Sasuke jeszcze kilka razy językiem, po czym wziął go do ust. W końcu! Wreszcie usłyszał jęk. I to taki konkretny. Podniósł wzrok, chcąc obserwować jego reakcję. A ta był po prostu zjawiskowa. Sasuke, oparty o szafkę, miał przymknięte oczy i coś szeptał… Kiedy bardziej się wsłuchał, usłyszał własne imię. Poruszył mocniej ustami, wplątując w to język, a w zamian otrzymał mocne pociągnięcie za włosy.
– Dosyć! – Sasuke po chwili szarpnął go mocniej i podnosząc, przyciągnął do siebie. A zaraz potem, popychając go lekko, skierował do sypialni.
 Naruto chciał się uśmiechnąć, ale zdał sobie sprawę, że znów zaczął się trochę denerwować. Bo... No właśnie, seks polegał na tym, że ktoś był na górze, a ktoś na... Tak więc… Zanim Sasuke zdążył się zorientować, już leżał na łóżku, a Naruto usiadł na jego biodrach i zablokował mu ręce, unosząc je nad jego głowę. Uśmiechnął się triumfalnie. Jeżeli zrobi to, co chodziło mu po głowie, to... Wszystkie fanki Sasuke go zabiją. Pocałował go, zanim zdążył zareagować jakimś głupim komentarzem. Nie pozwoli mu teraz na żadne złośliwe uwagi. Znowu zaczęli całować się namiętnie, a Sasuke podjął próbę walki. Trudno było jednocześnie skupiać się na całowaniu i siłowaniu, ale żaden z nich nie chciał zrezygnować ani z jednego, ani z drugiego. Teraz rozpoczęła się bitwa o dominację i żaden z nich nie chciał jej przegrać. Bo to by znaczyło, że...
– Sasuke... ty... uch! – Naruto w końcu musiał się oderwać, żeby skupić się na przytrzymaniu go w miejscu.
Sasuke tylko syknął i zaczął szarpać się tak, że jego łóżko zaczęło przeraźliwie skrzypieć. Nie udało mu się jednak wyrwać i gdy Naruto już myślał, że wygrał, usłyszał znajome pyknięcie i wyłaniający się z dymu, pojawił się pień. Zaklął cicho pod nosem, wściekły, że po raz kolejny dał się nabrać. Wiedział, że teraz to on będzie musiał się wyrwać. I miał rację, bo już po sekundzie Sasuke przycisnął go do materaca. Tym razem jednak twarzą do łóżka. Leżał na brzuchu i...
– Cholera... – warknął, próbując się wyrwać, ale Sasuke trzymał go zbyt mocno.
– Nie szarp się – mruknął Sasuke, całując jego szyję.  – Dlaczego ty zawsze musisz być aż tak nadpobudliwy, co? – Przejechał ręką wzdłuż kręgosłupa, przez co Naruto aż zadrżał. – Chcesz? – zapytał, pochylając się nad jego głową i szepcząc do ucha.
Naruto wydał z siebie jakiś nieartykułowany dźwięk, a potem uszczypnął go z całej siły w wewnętrzną stronę uda, przez co wywołał lekko konsternację i dekoncentrację, a Sasuke dosłownie chwilę później znów znalazł się pod nim. Naruto wyszczerzył się zadowolony.
– Draniu – mruknął, dopiero po chwili uzmysławiając sobie, że nie do końca wie, co ma dalej robić. To znaczy, teoretycznie wie, ale… Sasuke zaklął, ale już nie próbował się wyrwać. Zmrużył tylko oczy i obserwował z uwagą Naruto. Szybko zrozumiał, widząc jego minę, że zaraz sam odda mu dominację. On, w przeciwieństwie do niego, doskonale wiedział, co powinien robić. Właśnie dlatego wyrwał teraz rękę z uścisku i znowu przejechał nią po udzie Naruto.
– Już nie jesteś taki nadpobudliwy – stwierdził. O tak, wyraz twarzy Naruto, który chociaż nad nim górował, nie miał pojęcia, jak się do końca za to zabrać, sprawiała mu satysfakcję. Sam próbował zapanować nad zdenerwowaniem, co jak na razie wychodziło mu całkiem nieźle. Kilka lat spędzonych u Orochimaru dało mu pewne wskazówki, w którą stronę powinni teraz iść. – Przeszło ci? Pozwolisz mi już działać, młotku? – zapytał, gdy Naruto drgnął, czując drażniący dotyk na udzie. Na początku chciał gwałtownie zaprotestować, krzyczeć, że nie, że to on będzie dominował i drań chyba kompletnie oszalał, myśląc, że podda się bez walki, ale ręka Sasuke sunąca teraz wzdłuż kręgosłupa i zatrzymująca się na jego pośladku sprawiła, że jedynie otworzył usta. Sasuke, oczywiście szybko to wykorzystał i wsunął do środka język. Masował go delikatnie, jego dłonie błądziły po udach i pośladkach, wolno, drażniąco…
– Trochę cię zaboli. Wytrzymasz? – zapytał, a jego ruchy stały się trochę mocniejsze.
– Jestem shinobi, nie zapominaj o tym – mruknął Naruto, czując, że ręce Sasuke są coraz bardziej niecierpliwe. – Och, po prostu to zrób!
Sasuke przewrócił Naruto na łóżko, odsunął się na chwilę i wyjął z nocnej szafki jakąś tubkę. To była żelowa maść na stłuczenia, ale wystarczająco śliska, żeby… Kupił ją już kilka dni temu, bo doskonale wiedział, do czego to wszystko zmierza. Nie mógł po prostu poprosić w sklepie o lubrykant, bo zaraz wzbudziłby tym zainteresowanie i pojawiłyby się ciekawskie szepty, po co mu on, skoro nie miał dziewczyny. Tak, nie miał… Miał za to Naruto. I w końcu chciał go posiąść całkowicie. Wycisnął żel na palce, a Naruto obserwował go w napięciu. Nic nie mówił, próbował się rozluźnić, ale sam fakt, co Sasuke chciał zrobić... Serce biło mu jak dzwon, a chakra szalała w żyłach i nie mógł jej opanować. A musiał, bo za chwilę cała wioska będzie wiedziała, gdzie się znajdował i...
– Odwróć się. – Głos Sasuke był napięty. Starał się zachować kamienną minę, ale kiedy tylko spojrzał w oczy Naruto, pochylił się i pocałował go miękko, dużo spokojniej niż wcześniej. Obaj tego potrzebowali, bo zaraz przekroczą tę granicę, za którą już chyba nic nie będzie takie samo. Ich pierwszy raz.
Naruto nie pozwolił mu się odsunąć. Przytrzymał jego kark, skupiając się tylko na pocałunku i pociągnął go na siebie. Już po chwili poczuł śliskie od żelu palce między pośladkami i... Nie bolało, ale było dziwnie. Zacisnął ręce na włosach Sasuke, a jego oddech znacznie przyspieszył. Wydawał się być trochę spanikowany. Zaczął się rozluźniać dopiero, kiedy Sasuke znów pocałował go miękko, leniwie i jakoś tak... Sasuke nie należał do czułych osób, ale w tym momencie zachowywał się dużo spokojniej niż zwykle, przy ich wcześniejszych zbliżeniach.
– W porządku? – zapytał cicho.
– Mhm, w porządku – mruknął Naruto i spojrzał z bliska w jego oczy. Zaczerwienił się mocno, kiedy poczuł w sobie drugi palec. – O rany, draniu... – Spróbował się uśmiechnąć, chciał jakoś rozładować atmosferę, zasłonić za żartem to dziwne, rozpierające jego klatkę piersiową uczucie, ale z jakiegoś powodu Sasuke mu na to nie pozwolił. Znowu pocałował go miękko, mrucząc przy tym i oddychając ciężko. Przesunął się tak, że Naruto poczuł, jak bardzo był podniecony. To ostatecznie przeważyło. Naruto, czując erekcję ocierająca się o jego własną jęknął, a kolejny dreszcz podniecenia spowodował, że zacisnął się mocniej na palcach Sasuke. Tym samym poczuł coś… coś takiego… jakąś taką nieopisaną przyjemność… Ten dotyk, w tamtym miejscu… Nie wiedział co, ale coś się zmieniło, Sasuke musiał jakoś inaczej ułożyć palce. Westchnął po raz kolejny, gdy nimi poruszył. O cholera… Odchylił głowę do tyłu, oddychając ciężko.
– Naruto… – usłyszał przy uchu głos Sasuke, a chwilę później palce zniknęły. – Powiedz, jeżeli… – nie dokończył, za to Naruto poczuł, jak coś na niego napiera. Sasuke powoli wsuwał się w niego, cały czas obserwując wyraz jego twarzy. Cholera, to już bolało. Zacisnął powieki i zupełnie machinalnie próbował go z siebie wyprzeć. Nie, nie… Naprawdę, to nie było w ogóle przyjemne i poczuł, że ma ochotę uciec. Jeżeli tak miał wyglądać seks, to już naprawdę wolał, żeby zostali przy dotykaniu się… – Naruto… – powtórzył Sasuke, całując go delikatnie i przesuwając ręką wzdłuż boku. Gładził go wolnymi ruchami, próbując uspokoić. Widział, że Naruto wcale się podoba to, co właśnie próbują zrobić, a znając go, zaraz jeszcze zrobi coś nieprzewidywalnego. – Rozluźnij się… – sapnął, bo był w środku już prawie cały. – Pozwól mi… – jęknął głośno, gdy mięśnie Naruto znowu się na nim zacisnęły. Przy czymś takim nie był w stanie się powstrzymywać. Jeszcze chwila i zupełnie straci kontrolę nad sobą. Wsunął się do końca i miał wrażenie, że zaraz odleci. Nigdy w życiu nie czuł czegoś takiego… To było… Cholera!
Naruto miał płytki, przyspieszony oddech i już chciał zamknąć oczy, krzyknąć coś, a nawet odepchnąć Sasuke, bo to naprawdę było okropne, ale gdy tylko spojrzał na jego twarz po prostu zamarł. Przez chwilę nawet zapomniał o tym rozdzierającym bólu, który tylko się nasilił, kiedy Sasuke poruszył się, a jego twarz wykrzywiła się w przyjemności. To była ta sama mina, jaką miał zawsze dosłownie chwilę przed tym, jak dochodził. I Naruto już nie obchodziło, czy wytrzyma dłużej, czy dojdzie za moment, skupił całą uwagę na tej twarzy, chcąc zapamiętać ten wyraz... Wiedział, że... Tylko z nim Sasuke tak się rozluźniał, pozwalał sobie na tyle. Sięgnął między ich ciała i dotknął się, mając nadzieję, że tym odciągnie uwagę od nieprzyjemnego uczucia. Oddychał ciężko, cały czas patrząc na Sasuke, który wsparty na ramionach, z zamkniętymi oczami, poruszał coraz szybciej biodrami. Ich ciała uderzały o siebie, wydając zabawny, plaszczący odgłos. Naruto czuł jego ciepło i pot, czuł, jak Sasuke drżał za każdym razem, gdy wsuwał się w niego cały. I w pewnym momencie... Otarł się o coś, co spowodowało dreszcz na całym ciele Naruto.
– Och! – aż krzyknął, przyciągając Sasuke bliżej siebie, ale gdy ten zaczął poruszać się szybciej, już nie trafił na ten punkt. Ciało Naruto rozluźniło się jednak na tyle, że... Przełknął ciężko, próbując nie wzdychać z przyjemności... Zaczęło mu się podobać. Sasuke, jakby zupełnie machinalnie chwycił dłoń Naruto, która zaciskała się na jego własnym penisie i zaczął poruszać nią szybciej, dostosowując rytm. Naruto aż przełknął ciężko, kiedy uniósł się lekko i to zobaczył, bo dla niego ten widok, tak jak widok twarzy Sasuke, był w tym momencie wart wszystko. Nie oddałby go za nic. – Agh! – Wygiął się w łuk, gdy znów poczuł trafienie w ten punkt, przez który miał teraz mroczki przed oczami. Sasuke starał się go wyczuć i zrobić to ponownie, ale jego ruchy wydawały się być za bardzo chaotyczne. Nie miał jeszcze doświadczenia, poza tym już nie panował nad sobą. Czasami wydawało mu się, że jest na skraju świadomości i w pewnym momencie chyba faktycznie tak było, bo nawet nie słyszał, co mówi Naruto. Gdzieś tam w jego głowie pojawiła się tylko myśl, że Naruto  czasami mówił z pewnością zbyt wiele – zwłaszcza, gdy się denerwował, a teraz szeptał coś, czego w zasadzie nawet on sam chyba nie rozumiał, ale to pozwalało mu jeszcze bardziej odpłynąć.
Sasuke doszedł pierwszy. Wbił się w Naruto tak mocno, że aż przesunął łóżko, na którym leżeli. Naruto jak zaklęty wpatrywał się w jego wykrzywioną grymasem przyjemności twarz. Była piękna, miał wrażenie, że Sasuke był wtedy jeszcze przystojniejszy niż kiedykolwiek. I był tylko jego. Ta myśl sprawiła, że zakręciło mu się w głowie. Jego Sasuke, dotarli już tak daleko... Zaczął szybciej poruszać ręką, będąc już na skraju. W końcu syknął i doszedł, ochlapując swoją rękę i brzuch Sasuke. Odetchnął ciężko i uśmiechnął się błogo. Czuł się, jak po bardzo intensywnym i jeszcze bardziej ekscytującym treningu.

15 komentarzy:

  1. O żesz...!
    Na początku to było takie jedno wielkie "AWWW", bo to było tak niesamowicie słodkie. To jak myślą tylko o sobie nawzajem, nie patrząc na innych wokół. A jak puszczali te narutowe lampiony... Może i nie powiedzieli sobie tych dwóch cudownych słów, ale cała ta sytuacja, atmosfera, ich gesty... To wręcz krzyczało "KOCHAM CIĘ".
    A to co się stało później... To było... Intensywne i tak bardzo w ich stylu. Ciągła walka o dominację, próba przejęcia kontroli. Naruto, który w końcu sobie uświadamia, że nie bardzo wie na czym to wszystko ma polegać i Sasuke, który wie wszystko (choć to trochę podejrzane... co go ten Orochimaru tam uczył? xD).
    Ah, genialne. Rozpływam się.
    Ogólnie błędów nie widziałam, tylko raz czy dwa rzuciło mi się w oczy, że pozamieniałyście miejsca słów, ale teraz nawet bym nie potrafiła wskazać konkretnych fragmentów.
    Świetny rozdział i czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ważne czego Orochimaru uczył Sasuke, ważne, że ten czas, kiedy biegał z gołą klatą i fioletowym jelitem nad dupą nie poszły na marne! :D

      Usuń
  2. No i w końcu się doczekałam ich pierwszego razu w sensie seksu :) Ile ja bym dała żeby coś takiego zobaczyć tyle że w anime. Pięknie wam wyszedł ten ich pierwszy raz. Fajnie by było zobaczyć minę sakury na wieść o tym że oni są razem eh to byłoby cudowne. Co do poprzedniego wpisu to wiesz może go uczył trochę tego trochę tamtego. Ale mnie intryguje kto jest matką dziecka orochomaru w anime a was też? No bo on to mi się zawsze z gejem kojarzył więc z kobietą to trochę trudno go sobie wyobrazić ale może się mylę i inni uważają inaczej. Tak czy inaczej rozdział świetny i oby kolejny też taki był. W końcu pierwszy raz to chyba najważniejsze wydarzenie w życiu każdego człowieka a ich był po prostu nieziemski :) Oby kolejne też wam tak świetnie wychodziły. A tak z ciekawości się zapytam ale to wszystkich którzy tu komentują jak i was drogie autorki bloga: Co myślicie o ostatnim odcinku naruto shippuudena? Jak wasze odczucia po obejrzeniu tego odcinka? Ja tam się cieszę że naruto hinaty nie pocałował heh. Będziecie oglądać też boruto może?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie Orochimaru jest jak te bezkręgowce i zapłodnił się sam ;) Mnie się nie podobała cała seria Konohy, była strasznie durna. A najdurniejszy był liścik Sasuke z gratulacjami, który odebrała Sakura. Najbardziej logiczny w tej serii był Orochimaru, który się pojawiał w tle. Będziemy oglądać, ja z bólem serca, bo już mi się koncepcja, że to Boruto będzie głównym bohaterem nie podoba.

      Usuń
    2. Verry, nie marudź, można się było z tego chociaż pośmiać.
      Gusia, ale przynajmniej dzięki temu wiadomo, że nigdy nie doczekamy się odcinka, że to Sasuke miałby pocałować Sakurę. Bo tu by nawet środki przeciwwymiotne nie pomogły.

      Usuń
  3. Jakby co to mam na imię Angelika miło mi was poznać :) Rozbroiłaś mnie dziewczyno tym tekstem o orochimaru śmiałam się z niego dobre pół godziny :) Co do tej serii Konohy to mi się tylko podobały serie sasuke shniden i shikamaru hiden a seria o Konoha to dla mnie totalne dno i typowy zapychacz. Nie wiem czy akurat wy to zauważyłyście ale mi się z tej serii to najbardziej podobał orochimaru który pojawiał się niczym królik z kapelusza nie wiadomo z kąt heh .No mi też się chciało śmiać z tego listu z gratulacjami bo nie wiadomo w ogóle dlaczego sasuke go jej wysłał a bynajmniej ja tego nie rozumiem. Mi też się nie podoba ten cały boruto. Wydaje się zwykłym cwaniakiem co mało umie a jest za bardzo pewny siebie ale to tylko moje odczucia i nie wiem czy wy też je podzielacie. Dla mnie to w ogóle cała seria boruto to zwykła pomyłka. Jakoś mi ona zupełnie nie leży. Może ona i okaże się dobra ale ci nowi bohaterowie to naprawdę do mnie nie przemawiają nie wiem jak do was. No i bardzo dobrze że się nie doczekamy bo ja to chyba rzeczywiście puściła bym pawia jakbym to zobaczyła.:) A wy jak macie na imię i skąd jesteście? Sory że pytam to tak z ciekawości czystej bo może chcę poczuć się jak w wspólnocie mam nadzieję że nie macie mi tego za złe. Ja jestem tak jak już mówiłam Angelika i jestem z Elbląga. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, Boruto musi mieć inny charakter niż Naruto. Dorastał w czasach pokoju i dobrobytu, jego ojciec i dziadek byli Hokage, matka pochodzi ze znanego klanu, jego pewność siebie jest wytłumaczona. Ma bardziej prawdopodobny charakter niż Naruto-peace-and-love-zostane-hokage-wioski-ktora-na-mnie-pluła. Mnie nie podoba się Boruto tylko ze względów sentymentalnych i kilku innych szczegółów, które raczej są popularne w sequelach (np. to że Boruto nauczył się Rasengana w kilka dni, kiedy Naruto zajęło to dużo więcej czasu; albo ogólnie wytłumaczenie wątków romantycznych totalnie NIEROMANTYCZNYCH postaci, NaruHina, SasuSaku).
      Gusiu, możemy być wspólnotą bez podawania danych personalnych. W sieci funkcjonujemy pod pseudonimami. Na blogu możemy porozmawiać o naszym fiku i przemyśleniach dotyczących Naruto, ale nie wychodźmy poza ten obszar :)

      Usuń
  4. A ja mam takie nieśmiałe pytanie, już tak je chciałam zadać 2 rozdziały temu.. Nie potrzebujecie może kogoś trzeciego do pisania? :)
    To opowiadanie jest tak świetne, że wyobrażam sobie, jak to jest je wymyślać i pisać, a sama nie mam pomysłu na własny blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimie, szczerze - nie. Nie jest łatwo zgrać się w pisaniu, z Indrą znamy się od lat, mamy wymyśloną już większość fabuły do tego opowiadania, a później planujemy kolejne. Obawiam się, że kolejna osoba tylko by nam przeszkadzała.
      Myślę jednak, że jeżeli chcesz z kimś pisać (bo to naprawdę fajna zabawa), powinnaś kogoś poszukać :) Polecę ci grupę na FB, na której myślę, że na pewno znajdziesz partnera do pisania. (https://www.facebook.com/groups/810255438993502/). W końcu co dwie głowy to nie jedna, prawda? :)

      Usuń
    2. Szkoda. Zobaczę na tym FB, choć mnie urzekło własnie to opowiadanie i tak zapytałam.
      A to kolejne opowiadanie to też sasunaru?

      Usuń
  5. Witam Drogie Panie
    Nie lubię pisać komentarzy, nie lubię komentować czyjejś twórczości, bo jak wiadomo gusta są różne. Dodatkowo jak to mówi Shikamaru - to takie kłopotliwe. To co istotne dla autora dzieła niekoniecznie musi być ważne dla mnie. Niemniej już od 6 rozdziału nie mogłam opanować chęci, by podzielić się z Wami moimi wrażeniami z czytania SasuNaru - Hiden. Czynię to teraz po 14 rozdziale, który stanowi jakby zwieńczenie tego opowiadania i spokojnie może stanowić koniec historii pewnej bardzo "gorącej" miłości (chociaż bardzo bym chciała czytać dalej ...dalej ...dalej i tak bez końca).
    Drogie Panie musze przyznać, że klimat, nastrój, historia w Waszym blogu jest nawet lepsza od animu. Na ma tutaj dłużyzn, powtórzeń, a historia toczy się gładko z rozdziału na rozdział. Wspaniałe jest to, że nie ma słabych fragmentów i niedoróbek a całość zachwyca od pierwszej do ostatniej strony. Moim zdaniem genialnie rozpoczęłyście ten FF. Od razu wzbudza zainteresowanie i pragnie się sprawdzić, co też dalej Naruto z "tym" zrobi. Skoro już wspomniałam o Naruto, to warto przejść do Waszego opisu postaci. Moje szczere gratulacje. Jak "zanurzałam" się w Waszym tekście, to od razu widziałam tych bohaterów. Świetnie oddałyście charaktery poszczególnych osób, np. przenikliwość i dwuznaczność Kakashi'ego, porywczość i złośliwość (w głębi serca martwienie się o zdrowie) Tsunade, opanowanie, dumę a wręcz oziębłość (w stosunku do większości) Sasuke i niepohamowany entuzjazm, zakłopotanie, pewna "nieporadność" umysłową Naruto. W Waszym opowiadaniu postacie te żyją, są barwne, ale nie są przerysowane i zachowują się zgodnie z wiekiem postaci (a nie wiekiem piszącego). To jest wyjątkowa umiejętność, by tak dobrze oddać charaktery bohaterów, zwłaszcza że można było ich oglądać w filmach czy animie.
    Sama historia świetna i dobrze poprowadzona. Właściwie nie chce się wierzyć, że tekst ten pisały dwie osoby. Nigdzie nie dopatrzyłam się zmiany stylu czy jakiś zgrzytów. Jeśli macie Panie różny styl pisania, to doskonale go połączyłyście w tym tekście. Dotychczas miałam przyjemność zapoznać się z twórczością Indry (właściwie to od tego roku zaczęłam czytać historie yaoi i blogi - przez przypadek). Moje zdanie na temat "Rywali, "To, czego się nie widzi, istnieje przede wszystkim" czy "Mimo wszystko" napisałam na Pani blogu (a nie pisuję komentarzy ......). Twórczość Verry mam nadzieję poczytać sobie w najbliższym czasie (niestety jako osoba czynna zawodowo mam do tak mało, że dla przyjemności czytania zarywam noce).
    Jest to naprawdę kawał doskonałej roboty. Na tyle świetny, że gdyby pokazała się wersja książkowa, jako pierwsza biegłabym ją kupić, by w zaciszu domu rozkoszować się historią na nowo. Właściwie to Wasze teksty działają jak narkotyk. Człowiek przeczyta kawałek i już nie może się na niczym skupić, bo myśli co będzie dalej. Każdą chwilę wolną spędza z tekstem - chociaż 10 minut, no może pół godzinki i o cholera...... znowu minęło kilka godzin a robota w lesie.
    Na koniec chciałabym tylko jeszcze dodać, że Wasze opowiadania (w tym wypadku głównie Indry, bo te już przeczytałam) są świetne jako antydepresanty. Humor zawarty w tekście, wesołe sytuacje w relacjach bohaterów, doskonałe przeróbki piosenek ;), pięknie przedstawiona miłość, no i genialnie opisane sceny erotyczne (to dotyczy już obu Pań), powodują, ze mój mózg wręcz kąpie się w serotoninie (poprawiacz nastroju) i od kilku dni kocham świat jak i Waszą twórczość. CHCĘ WIĘCEJ.
    Dziękuję za tę przyjemność i czekam na następne. Pozdrawiam i życzę DUŻO WENY TWÓRCZEJ obu Paniom.
    Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to zdecydowanie nie jest koniec historii, tak stawiałyśmy na 50 rozdziałów, ale kto wie, czy nie będzie więcej. Fajnie, że ci się podoba, my też mamy naprawdę niezłą zabawę, kiedy to piszemy i zastanawiamy się nad kolejnymi wątkami.
      "To jest wyjątkowa umiejętność, by tak dobrze oddać charaktery bohaterów, zwłaszcza że można było ich oglądać w filmach czy animie." - a to jest naprawdę jeden z najlepszych komplementów :)

      Co do wydania papierowego - planujemy to, ale do tej pory myślałyśmy tylko nad egzemplarzami dla siebie. Nie wiemy, jak to wygląda prawnie (w końcu to fanfik) żeby ktoś mógł to zamówić, oczywiście tylko po kosztach druku i przesyłki.

      Usuń
  6. Ożeż w mordę jeża! Normalnie, ach! Jeśli wcześniej nie polubiłabym tego opowiadania, na pewno zrobiłabym to po tym rozdziale! WOW! Normalnie kosmos, zderzenie dwóch Marsów plus wybuch uczuć supernowej! Rajciu! R jest zachwycona! Oczywiście jeśli idzie o treść, nie mam zastrzeżeń, ale, pomimo przemęczenia, wylukałam kilka błędów, które podaję niżej, ale to za chwilę. No normalnie jestem bardzo pozytywnie nastawiona do dalszego ciągu! Ta ich walka o dominację, pożądanie, które w jednej chwili wystawiło swe łakome zębiska i to, jak je opisałyście - no Oscar ode mnie leci do Was! Dobra, wiem, że już było bara-bara to spadam spać, nieco spokojniejsza i bardzo rozluźniona. Uśmiecham się do Was szeroko i wiedzcie, że ze szczęścia latam wysoko!

    Wasza R ♥.

    A tu taki psujący całokształt komentarza wycinek:

    * Zmieńcie szyk w tym zdaniu: „wyciągnąć ten na nieszczęsny”.

    * „a ręce Sasuke znalazł się pod” – gdzie to „y”?

    * „co zamierzają zrobić za chwilę .” – niepotrzebna spacja.

    * „mu się chodzić znowu chodzić w golfie” – chodzą i chodzą, może by wreszcie na łóżko się walnęli, co?

    * „Widział, że Naruto wcale się podoba to” – wiecie, co robić :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    och uroczo, już przekroczyli kolejną granicę, raczej dobrym pomysłem jest żeby w końcu porozmawiał z Sakura... ta walka o dominację ;) i puszczenie razem narutowych lampionów słodkie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejo.
    Jak musieli się męczyć w tym golfach. Szkoda mi ich.
    Sakura znowu se cos ubzdurała w swojej główce.
    Festiwal lata uznaje za udany. Moment jak puszczali lampiony zrobione przez Naruto pogłębiły ich relacje. Sądzę że to do siebie zbliżyło. I to bardzo 😏
    Ciekawe co sobie sasuke zażyczył od Naruto.
    Pozdrawiam Deia

    OdpowiedzUsuń