.

wtorek, 7 marca 2017

SasuNaru Hiden - rozdział 12


Bardzo dziękujemy za komentarze. Postanowiłyśmy zmienić tytuł na SasuNaru Hiden. Kto jest na bieżąco z anime, zrozumie dlaczego. Takie coś nigdy oficjalnie nie powstanie, a dla nas to jest właśnie taka alternatywna wersja tego, co się działo po zakończeniu mangi:)


– Sasuke… – Naruto przełknął nerwowo ślinę, gdy zobaczył, jak wygląda jego szyja. Cała poznaczona ciemnoczerwonymi śladami. O cholera! Przecież doskonale było widać, że to malinki. Zawsze z ich powodu dokuczał Saiowi, bo Ino miała najwyraźniej jakąś manię gryzienia, więc często chodził oznaczony. A teraz Sasuke… Dotknął jednego z tych zaczerwienionych miejsc. Wiedział, że to szybko nie zejdzie.
– Ty myślisz, że wyglądasz lepiej? – Sasuke domyślił się, o co mu chodzi, widział jego szyję. Ślady były naprawdę mocne.
– Sakura mnie zabije… – jęknął Naruto i oparł się znowu o pień. – Z całą mocą uświadomił sobie to, co zaczynało się dziać. Już nie musiał zadawać sobie pytania, czy będzie coś dalej. Wiedział, że będzie. Ciągnęło ich do siebie strasznie, nawet nie czuli zażenowania tym, co robili, czerpali z tego po prostu przyjemność. Jeżeli to się wyda, wywołają szok. A nawet skandal. Dwóch najsilniejszych shinobi wioski wolało robić to ze sobą nawzajem niż z jakąkolwiek, nawet najładniejszą dziewczyną.


Wracali do domów dopiero po zmroku. Mieli pod kamizelkami bluzy ze zwykłymi dekoltami, więc ich szyje były doskonale widoczne. A tak nie mogli pokazać się ludziom. Od razu byłoby wiadome, co robili. Dwóch shinobi znika gdzieś w lesie, a potem wraca z malinkami. To tak, jakby oznaczyli nawzajem swoją przynależność. Równie dobrze Sasuke mógłby założyć Naruto koszulkę z napisem: „Własność Sasuke Uchihy, nie dotykać”. Tuż po wejściu przez bramę Konohy rozdzielili się. Tak było lepiej. W wiosce uliczki były dobrze oświetlone i w razie, gdyby ktoś coś zauważył, mógłby pomyśleć, że to jakaś dziewczyna tak ich urządziła. Bo nikomu raczej do głowy by nie przyszło, że to dwaj najwięksi rywale całują się zachłannie i robią sobie dobrze w środku lasu.

Umówili się następnego dnia pod biblioteką. Naruto nie mógł powstrzymać uśmiechu, kiedy zobaczył Sasuke. Obaj mieli na sobie zimowe bluzy z wysokimi golfami, które były dość grube.
– Nie jest wam w tym za gorąco? – zapytała Sakura, która pojawiła się chwilę później z Ino i Saiem. Podeszła do Naruto, który był wyraźnie zgrzany i chciała odwinąć mu lekko golf, ale odskoczył jak oparzony.
– Zostaw! – krzyknął przerażony. – Nie… To znaczy ja… Było mi zimno – sapnął, choć jego twarz mówiła co innego. Zaczynał się powoli naprawdę pocić. Ale co miał zrobić? Owinąć szyje chustką albo bandażem? Gdyby obaj z Sasuke tak zrobili, wyglądałoby to podejrzanie.
– Tobie też było zimno? – zapytał uprzejmie Sai, patrząc na Sasuke.
 – Chyba się przeziębiłem – odpowiedział obojętnym tonem. Chociaż jemu też było ciepło, starał się tego po sobie nie pokazywać. Przez chwilę żałował, że nie miał takiej maski jak Kakashi, to ułatwiłoby sprawę. – Pewnie to jakiś wirus – dodał znacząco, chcąc, żeby trzymali się od nich z daleko. Bo nawet jeśli jego nikt by nie odważył się ruszyć, z Naruto był już większy problem.
– Tak, właśnie – podłapał od razu Naruto. – To jakiś paskudny wirus. Naprawdę! Apsik! – dodał, symulując kichnięcie. Podciągnął nosem. – Widzicie? Jesteśmy chorzy jak cholera.
– Ale że tak razem? – Sai nie wydawał się zrażony groźbą choroby.
– No wiesz, trenujemy razem, Sasuke na mnie kichnął i tak jakoś... – Naruto chciał podrapać się po karku, ale dopiero, gdy dotknął szyi przypomniał sobie, że miał na niej golf i zabrał szybko rękę. Zakaszlał znowu dla lepszego efektu.
– Eh, ale się przeziębiliście – stwierdziła Sakura i odsunęła Saia. – Dobra, chodźcie, dam wam jakieś leki. – Dotknęła czoła Naruto i zmarszczyła brwi. – Chyba masz gorączkę. Ty... ty też, Sasuke-kun? – Zwróciła się do Sasuke, którego nie miała śmiałości dotknąć.
– Nie, nie mam gorączki, a Naruto jest tylko rozpalony – wyjaśnił, chcąc jak najszybciej wyjaśnić sprawę. W tym momencie wzbudzali za duże zainteresowanie.
– Rozpalony? Chorobą? – zapytał Sai i uśmiechnął się w ten swój specyficzny, niepokojący sposób.
– Tak, rozpalony chorobą – warknął zirytowany Sasuke. Zdecydowanie wzbudzali za duże zainteresowanie.
– Chodźcie ze mną, dam wam coś, żeby całkiem was nie rozłożyło. W końcu za niedługo egzamin, musicie być w pełni sił. – Sakura złapała Naruto za rękę i skrzywiła się. – Cały się pocisz! Myślę, że obaj powinniście położyć się do łóżka – stwierdziła, zaniepokojona już na serio jego stanem. Wiedziała przecież, że niedawno wyszedł ze szpitala, gdzie musieli lekami zbijać mu gorączkę, a teraz najwyraźniej znów był chory i to w tak niewielkim odstępie czasu. I jeszcze chyba zaraził Sasuke. Do którego w końcu odważyła się i też podeszła. Była przecież medycznym ninja, musiała zachować się profesjonalnie. – Tylko sprawdzę temperaturę – wytłumaczyła, zanim nieco niepewnie położyła mu rękę na czole. Sasuke nie protestował, wiedział, że musi zachować spokój. Wystarczyło, że Naruto stresował się aż nadto i zdradzał swoim zachowaniem, że coś jest nie tak. – Niższa, ale myślę, że obaj powinniście poleżeć i się wykurować – stwierdziła w końcu Sakura.
– Nie mamy czasu, musimy trenować – roześmiał się Naruto, ale chwilę potem został pociągnięty w stronę szpitala. Sasuke dla świętego spokoju też zdecydował się pójść.

– A wy co tu robicie? – Tsunade, która szła właśnie korytarzem, spojrzała na nich zdziwiona. – Tylko mi nie mówcie, że znowu testowaliście jakieś dziwne techniki! – Spojrzała podejrzliwie na całą trójkę.
– Nie, to chyba jakiś wirus, obaj mają podwyższoną temperaturę – poinformowała Sakura. – Dam im coś na zbicie gorączki.
– Wirus? – Tsunade położyła rękę na czole Naruto. O tej porze roku rzadko kto łapał jakieś przeziębienia. Wysłała trochę chakry, żeby zobaczyć, co się dzieje. Musiała sama sprawdzić, zwłaszcza po tym, co się stało w ostatnim czasie. – Ale jemu nic nie jest – stwierdziła w końcu, dopiero wtedy dostrzegając, co on właściwie ma na sobie. – Jest po prostu zgrzany. Co mnie zresztą nie dziwi, skoro ubrał - obaj ubrali - zimowe ciuchy w środku czerwca!
– Co? Nie są chorzy? – Sakura spojrzała zaskoczona najpierw na Sasuke, ale gdy zdała sobie sprawę, że od niego nie otrzyma żadnych wyjaśnień, zwróciła swoją uwagę na Naruto. – Jak to nie jesteście chorzy? – zapytała i groźnie zmarszczyła brwi.
– No bo... Znaczy ja się czuję trochę przeziębiony! – obronił się zaraz Naruto, czerwieniąc się. – Tylko że... – Przełknął ciężko i rzucił rozpaczliwe spojrzenie Sasuke. – Wczoraj się trochę posprzeczaliśmy i... eee... założyliśmy się o to, kto dłużej wytrzyma w zimowych ciuchach. – Naruto zaśmiał się i znowu założył rękę na kark.
– Założyliście się, kto wytrzyma dłużej w zimowych ubraniach? – Tsunade spojrzała na nich sceptycznie. Oni naprawdę mieli czasami poronione pomysły. Tak jak wtedy, gdy leżeli po operacji na jednej sali.
– No, ciężko jest, nie będę ukrywał, ale damy radę! – Naruto spróbował uśmiechnąć się do niej z entuzjazmem.
– Dobra, idźcie stąd lepiej, bo mam ważniejsze rzeczy do roboty, niż wysłuchiwanie bredni o waszych głupich zakładach. – Tsunade machnęła ręką zniecierpliwiona.
– Naruto, jesteś kompletnym kretynem! – Sakura zacisnęła ręce w pięści, jakby miała zamiar zaraz mu przyłożyć, a powstrzymywała się tylko przez obecność ludzi na korytarzu. Już kiedyś usłyszała, że powinna przestać się wyżywać na tym „biednym chłopcu”, jak go nazwała jakaś staruszka. – To na pewno był twój pomysł, Sasuke nigdy by czegoś takiego nie wymyślił – mruknęła prawie niesłyszalnie i ruszyła do wyjścia.
– Sakura-chan, no nie gniewaj się! – Naruto pobiegł za nią.
– Myślałam, że naprawdę jesteście chorzy! – Sakura obróciła się i spojrzała najpierw na niego, a potem na stojącego trochę dalej Sasuke z wyrzutem. Było jej przykro. Najwyraźniej mieli za nic to, że się naprawdę o nich martwiła. Głupie zakłady! Idioci. Obaj.
– No, Sakura-chan, przepraszam. Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na ramen? – Naruto nie patrzył w tym momencie na Sasuke, więc nie zauważył, jak tamten się skrzywił na te słowa. – Chodź, będziesz mogła sobie wybrać dodatki jakie chcesz. Nawet jak mnie to zrujnuje finansowo – roześmiał się i potarł włosy z tyłu głowy. Naprawdę było mu głupio. Dobrze wiedział, że akurat Sakura była bardzo przewrażliwiona na punkcie zdrowia swoich przyjaciół. Gaara mu kiedyś opowiedział, jak próbowała ratować jego życie podczas wojny i jak bardzo była wtedy zdeterminowana. Gdyby nie Kurama, zapewne miałby dziś długą bliznę wzdłuż boku po tamtej próbie reanimacji. W ogóle, gdyby nie Kurama, miałby wiele blizn. Ale jego chakra leczyła każdy uraz w bardzo szybkim tempie, dlatego miał świadomość, że jemu do jutra po malinkach nie zostanie już nawet ślad. Co innego Sasuke…
– Nie trzeba, Naruto. – Sakura wydawała się już trochę udobruchana. – Ale myślę, że powinieneś zaprosić kogoś innego. Hinata…
– Wracamy do biblioteki? – Sasuke wszedł jej w słowo, patrząc jednak przy tym na Naruto. Miał zmarszczone brwi i nie wyglądał na zadowolonego.
– Um... no, w sumie powinniśmy. – Naruto zerknął nieco niepewnie na Sasuke, zauważając jego zirytowanie. – Wracamy? – zwrócił się do Sakury, która kiwnęła tylko głową.

Wyszli ze szpitala i skierowali się w kierunku biblioteki, a Sakura zaczęła zastanawiać się, jak powinna zacząć temat. Rozmawiała już z Ino i Saiem na temat pikniku, i oboje uznali go za świetny pomysł. Reszta ich znajomych też się zgodziła, więc zostali tylko oni.
– Wiecie, tak pomyślałam, bo zbliża się Festiwal Lata... Może zorganizowalibyśmy jakiś piknik? W pierwszy dzień lata, będzie tak... no... rodzinnie – Sakura uśmiechnęła się zachęcająco.
– Piknik? – Naruto zastanowił się chwilę. – Podoba mi się! To już za tydzień! Możemy się spotkać i każdy coś przyniesie. Draniu?
– Co? – Sasuke szedł przyspieszonym krokiem, tak że musieli co chwilę podbiegać, żeby go nie zgubić.
– No idziesz na piknik? Przygotujesz te warzywa z ryżem, które ostatnio jedliśmy na treningu.
– O, to świetny pomysł! – Sakura ucieszyła się. Nigdy nie jadła nic od Sasuke, a z przyjemnością spróbowałaby jego kuchni. – Ja też przyniosę coś dobrego. Planuję takie...
– Nie, nigdzie nie idę – zbył ich Sasuke.
– Draniu, no weź! Będzie fajnie, nie bądź taki!
– Nie idę na żaden piknik. To strata czasu, lepiej byłoby pójść i potrenować – prychnął. Naruto wiedział, jak bardzo był aspołeczny kiedyś i mimo że dużo się zmieniło, w tej akurat kwestii pozostawał nieugięty. Zawsze musiał naprawdę bardzo się starać, żeby wyciągnąć go na wspólny ramen ze znajomymi. Obiecywał mu wtedy w zamian różne rzeczy, łącznie z gwiazdką z nieba, z których zazwyczaj i tak się nie wywiązywał. Czasami miał wrażenie, że Sasuke mógłby trochę wyluzować i cieszyć się obecnością innych ludzi. W końcu przyjaciele byli w życiu bardzo ważni.
– Przestań, draniu… – zaśmiał się i rozprostowując ramiona, objął nimi Sakurę i Sasuke. Gdyby kiedyś, za czasów Akademii tak zrobił, Sakura walnęłaby go w głowę, a Sasuke prychnął i się odsunął, ale teraz po prostu pozwolili mu na taki krótki uścisk. Nadal byli drużyną, choć już nie oficjalnie. Niedługo egzamin na jounina, gdy go zdadzą, dostaną zapewne swoje własne drużyny. I choć Naruto nie wyobrażał sobie współpracy Sasuke z dziećmi, już się cieszył na ich przyszłą rywalizację. – Sakura-chan, drań zmieni zdanie, zobaczysz – roześmiał się.
– Sasuke-kun, wiem, że dużo trenujecie, ale czasami miło jest gdzieś wyjść razem. A jak już mówimy o jedzeniu, pamiętacie nasz test na geninów? – zapytała i zaśmiała się cicho. Odzyskała humor, tym bardziej, że szła w towarzystwie swojej miłości i przyjaciela. – Jak Kakashi-sensei zakazał nam karmienia Naruto?
– Pamiętam – wrzasnął Naruto. – Byłem tak głodny, że myślałem że umrę. Na szczęście drań się ze mną podzielił, no i ty, Sakura-chan. – Założył ręce za głowę i uśmiechnął się. Coś jeszcze mu się przypomniało. Ich trening na polanie przy wodospadzie, gdzie Sasuke zrobił dokładnie to samo, co wtedy. On jednak, jak chciał, to potrafił być miły. Dlatego będzie musiał zrobić wszystko, żeby go przekonać do tego pikniku.
– Szkoda, że nie masz takiej pamięci do genjutsu, młotku – westchnął Sasuke i włożył ręce do kieszeni spodni. Zaczął się już powoli przyzwyczajać do tego golfu.
– Coś ty powiedział, draniu?! Chciałbym ci przypomnieć, że świetnie mi idzie!
– Tak? – Sasuke uśmiechnął się kpiąco, zadowolony, że rozmowa zeszła na inny temat. – To może wymienisz mi trzy podstawowe genjutsu, które najczęściej używają mieszkańcy Kraju Ziemi, hm? Ostatnio to przerabialiśmy.
Naruto przełknął ciężko i zamilkł.
– Nie pamiętasz?
– Teraz jest głupi moment, żeby o tym rozmawiać. No nie, Sakura-chan? Będziemy cię tylko nudzić jakimiś głupimi powtórkami! – Naruto zerknął na przyjaciółkę, która obserwowała ich z uśmiechem na twarzy. Naprawdę czuła się jak za dawnych czasów.
– Może pouczymy się czegoś razem? Chętnie z wami coś powtórzę – zaproponowała.
Naruto zgodził się, nim Sasuke zdążył zaprzeczyć i w taki oto sposób spędzili razem całe popołudnie, wspólnie się ucząc. Takich sytuacji, gdy razem usiedli do książek, nie było wiele, więc Sakura cieszyła się, że mogła spędzić z nimi więcej czasu. Sasuke irytowały niektóre jej pytania, ale odpuścił, gdy zorientował się że Naruto i tak czasami zadawał dużo głupsze. W końcu postanowili zrobić sobie przerwę na jedzenie. Sakura zaproponowała, żeby poszli do niej do domu i ona coś przygotuje, ale ostatecznie wybrali się do Ichiraku.

– To jak będzie z tym piknikiem? – zapytała Sakura, gdy już usiedli do stolika w knajpie i Naruto jak zwykle zaproponował, że postawi wszystkim porcję.
– No ja się piszę. Drania na pewno jakoś przekonam. – Naruto zaśmiał się i puścił mu oko, wprawiając go w lekką konsternację. Zamrugał z niedowierzaniem, bo Naruto chyba... To była propozycja czegoś dwuznacznego? – Draniu, co zamawiasz? – Dopiero po chwili zorientował się, że Naruto machał mu ręką przed nosem.
– Niech będzie Tonkotsu ramen – rzucił, a Naruto pobiegł do baru, żeby zamówić.
– Może jednak dasz się namówić, Sasuke-kun, na ten piknik? Będzie naprawdę miło – zaczęła Sakura. Przez cały dzisiejszy dzień wydawała się rozluźniona i bardziej pewna siebie. – Naruto by się ucieszył. Jeszcze nigdy...
– Nie chcę tracić czasu na takie rzeczy, Sakura. – Sasuke pokręcił głową. – To że Naruto lubi tak spędzać czas, nie znaczy, że ja też muszę.
– Wszyscy by się ucieszyli. – Teraz ton jej głosu wydał się bardziej zdeterminowany. – Na pewno zdasz egzamin, wiesz, że będziesz najlepszy.
Sasuke zmrużył oczy i spojrzał na nią tak, że aż zamilkła. Zerknęła na Naruto, ktory wciąż stał przy barze i żartował z właścicielem, czekając na zamówione jedzenie. Obok niego kręciło się kilka dziewczyn. No miał powodzenie, odkąd…
– Kochasz Naruto?
Sakura zamrugała oczami i aż uchyliła usta z wrażenia. I to już nawet nie chodziło o to, że Sasuke zaczął z nią rozmawiać, ale o to, na jaki temat chciał rozmawiać. I jakie pytanie zadał.
– Nie rozumiem… – odpowiedziała zdezorientowana. Przecież od zawsze to jemu dawała do zrozumienia, że jest nim zainteresowana. – Skąd ten pomysł, Sasuke-kun? Przecież wiesz, że ja…
– A czy to nie ty właśnie wyznałaś mu kiedyś miłość? – Sasuke nie spuszczał z niej wzroku, więc widział, jak się zarumieniła. Po chwili nie wytrzymała jego spojrzenia i opuściła głowę. Nie miała pojęcia, że on o tym wie. Jak niby miała się teraz wytłumaczyć? Że powiedziała Naruto słowa: „kocham cię”, bo chciała, żeby przestał za nim ganiać i dał im działać? Działać, czyli zabić ostatniego członka klanu Uchiha, zbiegłego ninja, który był wtedy potwornym zagrożeniem? Jak Sasuke zareagowałby na informację, że to była decyzja, pod którą się wtedy podpisała?
– Tak, zrobiłam to – powiedziała cicho i podniosła wzrok. – Ale tylko dlatego… Po prostu myślałam, że w ten sposób… – zawahała się. – Musieliśmy go powstrzymać.
– Powstrzymać przed czym? – Sasuke nachylił się lekko nad stołem.
– Przed tą jego obsesją na twoim punkcie! Sasuke-kun, Naruto poświęcił się tej sprawie całkowicie. A ty… Wiesz przecież, co się wtedy działo…
– Wiem. – Sasuke oparł się z powrotem o siedzenie. Jakby mógłby zapomnieć, że chciał pozabijać ich wszystkich, łącznie z najlepszym przyjacielem, bo nie mógł znieść tego uczucia więzi, które go ograniczało. Dobrze wiedział, że w tamtym czasie wszyscy, no prawie wszyscy, na niego polowali i chcieli pozbawić życia. I oczywiście hipokryzją byłoby mieć do nich o to pretensje. – Ale mam wrażenie, że zagrałaś sobie na jego uczuciach – stwierdził sucho.
– Naruto mnie wtedy odrzucił – powiedziała Sakura. – Domyślił się chyba, że nie mówiłam mu prawdy. A może po prostu nic do mnie nie czuł – dodała, przypominając sobie tamtą sytuację. Padał śnieg, a ona, idąc do Naruto, była naprawdę zdeterminowana. Wiedziała, że musi to zrobić. Jednak nie takiej reakcji się spodziewała… – Nie kocham go w ten sposób, ale zawsze będzie moim przyjacielem. Sasuke-kun, przecież wiesz, że ja… – Znów spuściła wzrok. – Gdybyś tylko chciał…
            – No, już jestem! – Zadowolony Naruto rozsiadł się wygodnie obok Sasuke. – Zaraz będzie żarełko. Co macie takie miny, jakbyście zobaczyli ducha? – zapytał i obejrzał się na nich. Sakura siedziała przygnębiona, a Sasuke odwrócił wzrok na ścianę. – Coś ty powiedział Sakurze, draniu? – zapytał, patrząc na niego podejrzliwie.
– Nic, Naruto, nie ważne. To naprawdę nic. – Sakura uśmiechnęła się do niego najszerzej jak zdołała. – I tak w ogóle, to nie chcę, żebyś za mnie płacił. Teraz moja kolej. Jemy na mój koszt.
– Co? – Naruto spojrzał na nią ze zdziwieniem. Sakura tylko raz kupiła mu ramen, kiedyś na jego urodziny. – Ale... Jesteś pewna?
– Tak, Naruto, jestem pewna – uśmiechnęła się. – Możesz nawet wziąć nawet dokładkę.
– No wiesz... Skoro nalegasz. – Naruto uśmiechnął się lekko i szturchnął Sasuke, zadowolony jak nigdy.
Przesiedzieli w Ichiraku dobrą godzinę. Naruto zjadł dwie porcje ramenu i Sakura, tak jak obiecała, zapłaciła, tyle że nie cały rachunek, tak jak chciała, bo Sasuke wyłożył za swoją porcję.
– To co, teraz jakiś trening? – zapytał Naruto, gdy wyszli już na ulicę. – Najlepiej przy wodospadzie, co wy na to? Kupimy jeszcze jakieś słodycze, odpoczniemy chwile, a później poćwiczymy coś. Idziesz z nami, Sakura? To będzie prawdziwy dzień drużyny siódmej.
Sakura zawahała się, gdy spojrzała na Sasuke i w końcu, choć nieco wbrew sobie, odmówiła. Naruto namawiał ją jeszcze chwilę, ale w końcu odpuścił. Obiecała, że zobaczą się jeszcze wieczorem, więc dał za wygraną.

– Kurcze, draniu, dawno już nie spędziliśmy takiego dnia – Naruto uśmiechnął się z zadowoleniem, kiedy kupili już ryżowe kulki i jeszcze kilka innych słodyczy, i dotarli w końcu do wodospadu za murami wioski. Nie wyczuli nikogo w pobliżu, więc mogli sobie pozwolić na pełen relaks. – Wiesz, dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak dawno się z nią nie spotykałem. Dawniej więcej czasu spędzałem z Sakurą, bo... – zamilkł, gdy uświadomił sobie, co chciał powiedzieć. Sasuke najwyraźniej też zdał sobie z tego sprawę.
– I teraz ugryzły cię wyrzuty sumienia? – zapytał.
– A wiesz, że trochę tak? Zaniedbujemy Sakurę przez te ciągłe treningi. Przez te wszystkie lata, kiedy ciebie nie było, naprawdę bardzo mi pomagała i wspierała – powiedział Naruto i rozejrzał się dookoła. Te połamane drzewa nadal stanowiły obraz nędzy i rozpaczy. Naprawdę, Sasuke wtedy przesadził i to mocno, niszcząc tak urokliwe miejsce.
– Nic jej nie będzie. Jest silna, poradzi sobie – rzucił Sasuke i zaczął ściągać z siebie kamizelkę i ten okropny golf. Co do Sakury, tak, doceniał jej siłę, miał okazję się o niej przekonać podczas wojny. Była na pewno nieocenioną pomocą, ale teraz miał wrażenie, że zbyt często przeszkadza. Wolał spędzać czas sam na sam z Naruto. I tak było już od momentu, kiedy wrócił do wioski. – Chyba pójdę się wykąpać – stwierdził, rzucając tę przeklętą bluzę, w której było mu tak gorąco, na przepołowiony jego własnym Chidori głaz. Naruto zagapił się przez chwile na jego wyrzeźbioną latami ćwiczeń klatkę piersiową, ale już po chwili poszedł za jego przykładem, pozbawiając się ciuchów i zostając w samych bokserkach. Było tak ciepło, że pływanie stanowiło naprawdę przyjemną opcję.

– Mam cię! – Naruto, który zanurkował, złapał Sasuke za kostkę i spróbował wciągnąć go pod wodę. Niestety, nie przewidział, że wyładowanie elektryczne w postaci Chidori w wodzie ma przynajmniej podwójną moc. Aż go zamroczyło i w pewnym momencie miał wrażenie, że stracił oddech. – Draniu… – jęknął, gdy Sasuke chwycił go za ramiona i pomógł się wynurzyć. – Co ty wyprawiasz? – Nadal wydawał się oszołomiony.
– Oduczam cię takich głupich zagrywek – powiedział Sasuke, nie puszczając go jednak. Przez wyporność wody Naruto wydawał się niesamowicie lekki. Poza tym… Sasuke aż przełknął ślinę, tak mu się ten widok podobał. Jasne włosy, które teraz przyklejały się do czoła, niebieskie, bardzo niebieskie oczy, rozchylone usta, które łapały oddech. Jasna cholera! Przycisnął go do siebie mocniej. Naruto wciąż oddychał ciężko, czując, jak kręci mu się w głowie.
– Na żartach się nie znasz! – zarzucił mu, powoli odzyskując pełną świadomość. Patrzyli na siebie z bliska i dopiero po chwili na ustach Naruto pojawił się uśmiech.
– Przecież wiesz, że nie mam poczucia humoru. – Kącik ust Sasuke uniósł się lekko.
– Wciąż nad tym pracuję! Jeszcze rok, dwa, a zobaczysz, jakie będą efekty! – Naruto roześmiał się i jakby zupełnie zapominając o swoim instynkcie samozachowawczym, rzucił się na niego, próbując wciągnąć go pod wodę. Tym razem Sasuke nie użył już żadnej techniki, tylko zaczął się mocować z Naruto przy pomocy własnej siły. Co jakiś czas któryś z nich lądował pod wodą, a gdy się wynurzał, rozpaczliwie próbował złapać powietrze. Ta zabawa znudziła im się dopiero po jakimś czasie. Wtedy w końcu, już trochę zdyszani, podpłynęli do brzegu.
– Mógłbym przesiedzieć w tej wodzie cały dzień – stwierdził z zadowoleniem Naruto. – Cholerne golfy... Że też musieliśmy się aż tak  załatwić. – Zerknął na Sasuke, który opierał się plecami o brzeg i obserwował wodospad. – Pójdziesz na ten piknik?
– Po co?
– Będzie fajnie, zobaczysz. – Naruto przysunął się bliżej i dotknął jego ramienia. – Draniu... no nie daj się prosić.
– Eh, Naruto… – Sasuke tylko westchnął, wystawiając twarz do słońca. – Ty myślisz, że ja nie wiem, czego chce ode mnie Sakura i dlaczego próbuje mnie tam na siłę wyciągnąć? Nie jestem idiotą. – Przymknął oczy. Było naprawę przyjemnie.
– Wiesz, nadal uważam, że powinieneś być dla niej milszy, ale… To ja chcę, żebyś tam poszedł. Ze mną. – Naruto podpłynął i musnął go nosem wzdłuż szyi. Sam nie wiedział, jak to się stało, że jeszcze niedawno uciekał przed Sasuke, a teraz nie miał żadnych oporów, żadnych zahamowań przed takimi gestami w stosunku do niego. Przecież do tej pory Sasuke był jego przyjacielem i rywalem, a teraz… No właśnie, kim był dla niego teraz? Naruto znów doznał tego przyjemnego uczucia w dole brzucha, którego nie mógł zignorować. Bo to uczucie podpowiadało mu dużo więcej niż umysł.
– Z tobą? – Sasuke przyciągnął go do siebie. – A co z tego będę miał – zapytał, gryząc go w wargę.
– Ale ty jesteś egoistą – burknął Naruto, odsuwając się lekko. Czy Sasuke naprawdę nigdy niczego nie robił bezinteresownie? – A co byś chciał? – spytał zrezygnowany, choć miał wrażenie, że za moment pożałuje tego pytania. I kiedy Sasuke z wrednym uśmieszkiem na ustach nachylił się, żeby mu prosto do ucha powiedzieć, co by chciał w zamian, już wiedział, że miał rację. No co za wredny drań!

15 komentarzy:

  1. Chcę powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażaniem tego opowiadania. I mogę tak jak inni wypisywać zalety, zgadzam się z tym, ale głównie chodzi mi o coś innego. O te emocje. To jak Sasuke patrzy na Naruto i Naruto na Sasuke. Pięknie to opisujecie. Mam ochotę chwycić Kishimoto i utopić w beczce wody, że tak tego nie pociągnął. Ta ich miłość jest piękna :)
    Powiem też, że nigdy nie widziałam (chyba, tak mi się wydaje) opowiadania sasunaru pisanego przez dwie osoby. A wam wychodzi to genialnie!
    Miałam dodać komentarz pod poprzednim rozdziałem, a tu niespodzianka! Jest następny:) Dzięki wielkie. Zakochałam się w tym opowiadaniu. Naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się, że chodziło o malinki xD Chyba podświadomie wyczekiwałam jakiejś dramy, mimo że świadomie mam nadzieję, że nie będzie jej jeszcze wystarczająco długo.
    ...Rirli? xD Golfy? Choroba? Zakład? xD Boże, najpotężniejsi ninja w Konoha jak nie na całym świecie, a mają tak marne wymówki xD A ja tylko czekam, aż Sakura wykorzysta swoją pięść zagłady :D
    Ah, jestem ciekawa co Sasuke sobie zażyczył. Moja pierwsza myśl - coś perwesyjnego. Druga - "Zaraz. One robią to specjalnie. Tak naprawdę Uchiha chce by Naru robił przez dzień za jego niewolnika!". Z kolei trzecia - "Nie. To NAPEWNO będzie coś perwesyjnego. Ta druga myśl miała mnie tylko zmylić!" Iiii właśnie w ten sposób wpada się w błędne koło myśli xD
    Świetny rozdział i czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zimowe golfy...głupki. Podoba mi się ta świeżutka miłość. Na początku to się ma motyle w brzuchu, non stop się myśli o drugiej osobie i jest tak uroczo. Później następuję piękna dojrzała miłość. Siostra niedawno mi to powiedziała i bardzo mi się spodobało (prawie 20 lat razem). Wzięło mnie na nostalgię
    Pamiętam jak na początku związku robiliśmy sobie malinki, jakie to było głupie. Teraz to byłoby nie do pomyślenia, ale wtedy nie było obowiązków i było łatwiej o swobodę...:)
    Dziękuję dziewczyny, dzięki Wam przypominam sobie o starych czasach. Pamiętam jak chodziłam w chustach do szkoły, żeby nauczyciele się nie krzywili i żebym nie była wypytywana co mi się stało. Dziewczyny mają lepiej, bo mój chłopak, nie miał czym zakryć hehe.
    A co metod Naruto robię identycznie. Obiecuję gwiazdkę z nieba, a potem wymiguję się z obietnic. Udając, że ich nie było. Oczywiście nie ze wszystkiego udaję mi się wymigać, ale chociaż z większości. Wiem, będę w piekle się smażyć za to :P

    Przepraszam, że przynudzam. Co do opowiadania to bardzo podobało mi się jak Sasuke zgasił Sakure. Niby taka zakochana, a tak naprawdę nie była w stanie poświęcić się jak Naruto. Tylko obawiam się, że ona zaczyna być coraz bardziej zdesperowana i zaczyna chwytać się wszystkiego, więc nie wiem do czego się posunie byleby osiągnąć cel.
    Spoiler

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, oni mają motylki w brzuchu, takie które zamiast skrzydełem mają shurikeny :D Chłopak nie pomyślał, też mógł się ubrać w zimowy golf! Sasuke zawsze pięknie gasi Sakurę (to jedne z moich ulubionych fragmentów! :D)

      Usuń
  4. Koko i Sanu piszące razem? A wy się przypadkiem nie nienawidziłyście? Ale wiecie co. Niczego piekniejszego nie mogłam sobie chyba wymarzyć. Czytałam was dawno temu, już nawet nie pamiętam do końca tych blogów, fabuły i takich tam. Ale na pewno je uwielbiałam. Jak doczytałam do końca cos mnie tknęło i przewinełam na pierwszy rozdział. Własnie wydawało mi się że widze tam te nicki. I już nie byłam pewna, ale już tak :D
    Swietna historia. Nie wiem o co chodzi z tym rineganem, jeszcze nie obejrzałam do końca Naruto, ale się za to wezmę. Ale powiem wam, że poczulam klimat tego, kiedy ogladałam Naruto. Fajnie że to piszecie. Brakowało mi dobrego mangowego sasunaru kiedyś, więc fajnie, że jest teraz.

    Ktośktoś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyliłaś nas z kimś, my akurat zawsze się lubiłyśmy ;) Dobrze, że poczułaś klimat Naruto, obejrzyj anime do końca, żeby wiedzieć, o co chodzi! ;)

      Usuń
  5. Bardzo dobry rozdział,chociaż ja to byłam przekonana że ich ktoś zobaczył a nie że sobie malinki nawzajem zrobili. A czytacie może jakieś inne blogi o tematyce sasunaru? Co myślicie np o sasuke w roli uke ,albo naruto w roli uke takiego przesłodzonego do granic możliwości ? Oglądacie może na bieżąco naruto? Co myślicie o obecnych odcinkach? Nie wydają się wam komercyjne? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądamy, dlatego własnie zmieniłyśmy tytuł. Skoro robią Konoha Hiden, które dla mnie jest raczej jakąś parodią, to my możemy zrobić SasuNaru Hiden, gdzie opisujemy to, jak chciałybyśmy, żeby to wyglądało. To taka nasza odpowiedź.
      Co do Naruto i Sasuke jako typowych uke, to ja nie znoszę ani jednego, ani drugiego w tej roli. W anime Sasuke i Naruto zawsze ze sobą walczyli, więc tu będą walczyć o dominację także w tej kwestii.
      Jeżeli chodzi o inne blogi, to chyba nie ma ich za dużo w tej tematyce. A jeśli już są to zawieszone.

      Usuń
  6. Będzie dzisiaj rozdział? Bo już minął tydzień, a do tej pory zawsze był co tydzień. Mam nadzieję, że nie chodzi o komentarze i nie przestaniecie pisać. Ważne, żeby pisać dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej, zdradźcie mi, Dziewczęta, jak wcześniej nazywał się blog? Jak wiecie, jestem tu nowa i nie wszystko wiem... Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź :).

    Sai! Czy on zawsze musi łapać za słówka? Jeśli tak, to piąteczka - robię to samo :D.

    Hahaha! Naru, wariacie! Wielbię cię normalnie! Jak dla mnie to Mistrz Wymówek Na Poczekaniu :D. Hahaha! I jeszcze Tsunade trafiła w sedno! Sama bym lepiej tego nie nazwała :D.

    I masło maślane w roli statysty: „skierowali się w kierunku” - coś innego, Dziewczęta, wrzućcie.

    O rany! Sakura, weź się w końcu poddaj, nie dlatego, że Sasuś woli Naru, ale dlatego, że nie chce ciebie. Ech... Irytujące!

    A tak poza tym końcówka już mnie zelektryzowała, dlatego pędzę do kolejnego rozdziału ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniej wymyślałyśmy tyluł na poczekaniu. I było "You are my only...". To było odniesienie do słów Sasuke w jednym z ostatnich odcinków anime.
      Dzięki za zwrócenie uwagi, jutro na bank do tego siądę i popoprawiam :)

      Usuń
    2. Ojej! Ty też nie śpisz? A myślałam, że tylko ja zarywam nocki :D.

      O! To ja nie wiem nic... Jestem jakoś w połowie pierwszej serii, stąd moja niewiedza... Ale nadrobię!

      I nie ma problemu!

      Usuń
    3. Tak, ja też nie śpię :) Własnie piszę swój autorski, ale co chwilę patrzę, co się dzieje :)

      Usuń
    4. Dobrze nie być jedyną :). Ale i tak padłam...

      Usuń
  8. Hej,
    tak, tak te malinki, a potem golfy w środku lata, no i ten poknik, Naruto chce aby Sasuke poszedł na niego z nim, i co mu na ucho powiedział Sasuke?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń