.

piątek, 10 listopada 2017

SasuNaru Hiden - rozdział 55

Witam i zapraszam na rozdział 55.

Naruto patrzył za nimi, jak odchodzą i gorączkowo myślał, co teraz będzie. Wcześniej już zastanawiał się nad tym, co się stanie, jeśli to się wyda. Bo prędzej czy później, wszyscy i tak by się dowiedzieli.
– Co tak długo, młotku? – usłyszał znajomy głos i zerknął za siebie. – Co się stało? –zapytał Sasuke, gdy zobaczył jego minę.
– Mam przechlapane – rzucił Naruto i spróbował się uśmiechnąć, ale nie bardzo mu to wyszło. Spuścił wzrok i kopnął jakiś kamień. – Sakura się... dowiedziała. O... no wiesz…
– Jak? – Sasuke szybko załapał, o czym Naruto chce mu powiedzieć. Zmarszczył brwi i rozejrzał się, ale nigdzie nie zobaczył Sakury.
– Nie wiem. – Naruto westchnął ciężko i oparł się o drzewo. Potarł spięte mięśnie karku. – Myślisz, że ktoś jej wygadał? Może nas widziała? – sapnął. – Cholera, Sasuke, jakbyś widział jej wzrok. – Spojrzał na niego z przerażeniem. Bał się, że jego najlepsza przyjaciółka go znienawidzi. Nie chciał stracić Sakury. Tyle razem przeszli.

Sasuke położył dłoń na jego ramieniu, a po chwili wahania przesunął ją wyżej, na kark. Naruto był cały spięty.
– Jesteście przyjaciółmi, nie odwróci się od ciebie.
– A ty byłeś… Nie, ty jesteś jej miłością! – zaprotestował Naruto. – Ona od zawsze... Przecież wiesz. Ona mi tego nie wybaczy.
Sasuke zirytował się. Rozumiał, że przyjaciele byli dla Naruto ważni, ale za bardzo to przeżywał. Jeżeli Sakura naprawdę mu tego nie wybaczy, to będzie znaczyło, że nigdy nie była jego przyjaciółką.
– Najwyższa pora, żeby przejrzała na oczy, Naruto. Dobrze, że to się w końcu stało.
Sam czuł dziwną ulgę. Miał nadzieję, że teraz Sakura skończy z tymi zalotami raz na zawsze. Znosił je wystarczająco długo. Skoro Sakura wiedziała, kwestią czasu było, aż Hinata się dowie i ten cyrk się skończy. Będą mogli spokojnie zająć się pracą i treningami. I... tym co było między nimi.
Uśmiechnął się lekko, gdy przypomniał sobie ich rozmowę. Tam w piwnicy zdawał sobie sprawę, że muszą jeszcze raz przedyskutować sprawę zwojów, ale determinacja, z jaką Naruto mówił mu o tym, że mu ufa... Sasuke naprawdę doceniał te momenty. Seks później był jeszcze lepszy. W pewnym momencie Naruto umyślił sobie, żeby Sasuke się ubrał, bo kręci go jego widok w rozpiętej białej koszuli i Sasuke musiał przerwać wszystko, żeby schylić się i ubrać tę nieszczęsną koszulę. Czasami pomysły Naruto były naprawdę idiotyczne.
– Przejdzie jej, zobaczysz – pocieszył go.
– A jak nie? – Naruto nie wydawał się przekonany. – Naprawdę to, jak ona na mnie patrzyła… Wiesz, nawet nie krzyczała. Wołałbym, żeby mnie stłukła na kwaśnie jabłko, a nie… – Pokręcił głową. – Stałem tam i nie wiedziałem, co powiedzieć. Nawet jej nie przeprosiłem.
– Za co? Nigdy jej niczego nie obiecywałem, wręcz przeciwnie – westchnął Sasuke.
Już wczoraj, kiedy zobaczył minę Ino, był pewien, że w końcu się wygada. Dziewczyny nie umiały trzymać języka za zębami, ciągle o czymś paplały. Były przez to naprawdę irytujące. Zresztą, po wczorajszym wieczorze kawalerskim i zachowaniu Naruto, nie miał zamiaru dłużej tego ukrywać, ciągle uważać i zastanawiać się, czy ktoś ich zauważy, czy nie. Owszem, miał świadomość, że to nie przejdzie bez echa, ale miał to w nosie. Nigdy nie obchodziła go opinia innych.
– Jak to za co, draniu. Cały czas ją okłamywaliśmy. Zawsze mówiła, że cię kocha. Czuję się podle.
Sasuke spojrzał na Naruto. Wydawał się przygnębiony i trochę przerażony tym, co miało nadejść, ale nie miał zamiaru pozwolić mu się nad tym wszystkim rozczulać. Wyszło jak wyszło. Jasne, mogli to załatwić w inny sposób, ale trudno.
– Naruto? – usłyszeli za sobą głos.
Gaara, który chciał jeszcze z nim porozmawiać, widział wcześniej, że pobiegł w tę stronę, chciał go znaleźć i… Dopiero, gdy podszedł zauważył Sasuke, którego zasłaniało drzewo. Co więcej, jego ręka gładziła kark Naruto w taki sposób…


– Gaara! – Naruto już z przyzwyczajenie odepchnął Sasuke, ale miał świadomość, że sytuacja, w której zostali przyłapani, była dość dwuznaczna. – Jakiś robal spadł mi na szyję i nie mogłem go znaleźć – zaśmiał się i poczochrał po karku.
– Aha. – Gaara uśmiechnął się lekko.
Nie miał zamiaru stawiać swojego przyjaciela w niezręcznej sytuacji, ale naprawdę wcześniej nie zauważył Sasuke. Jednak to, co zobaczył, upewniło go w jednym. To, co podejrzewał, nie było tylko jego dziwnym wymysłem. Oni chyba faktycznie nie byli dla siebie tylko przyjaciółmi.
– Chciałem zapytać, czy spotkamy się jutro. Zostaję jeszcze kilka dni, muszę załatwić kilka spraw. Dostałem dzisiaj ważne…
– Chodzi o te zwoje? – zapytał Naruto, zanim zdążył ugryźć się w język. – To znaczy, Kakashi-sensej mówił coś o tym – zaśmiał się nerwowo.
– Tak? – Gaara spojrzał na niego nieco zdziwiony.
Wcześniej, gdy rozmawiał z Hokage, ten prosił go o dyskrecję. Wyjaśnił, że sam poinformował o tym tylko jedną osobą, której ta sprawa bezpośrednio dotyczyła, czyli Sasuke. Więc skąd… Ach, no tak…  Omal się nie roześmiał, kiedy jeszcze raz na nich spojrzał. No to już wiadomo skąd.
Sasuke rzucił Naruto ostrzegawcze spojrzenie, ale on zdawał się tego nie dostrzegać. Podszedł do Gaary i zaczął paplać jak ostatni idiota. Cóż, w końcu nim był – pomyślał ze złością i powstrzymał się, żeby czymś w niego nie rzucić.
– Ja też przyjdę, nawet jakby Kakashi miał mnie wyrzucić! – Naruto znowu poczochrał swoje włosy. Po tym, jak wrócili z piwnicy, były bardziej zmierzwione niż zwykle.
– W takim razie cieszę się, że jutro też się zobaczymy. – Gaara tylko kiwnął głową i uśmiechnął się.
Nie miał pojęcia, czego miał się spodziewać po wizycie u Kakashiego, a zaangażowanie Naruto tym bardziej go zaciekawiło. Zerknął jeszcze raz na Sasuke, który stał oparty o pień drzewa i nie patrzył na nich.
– Dobrze się bawicie? – zagadnął, a Naruto od razu podłapał temat. Choć, czy mu się tylko wydawało, czy jego śmiech był trochę nienaturalny?
– No pewnie! Świetne wesele. Shikamaru teraz jest twoim szwagrem. Pewnie będzie ci brakowało Temari w wiosce, ale ona praktycznie już tutaj mieszkała. To tylko pretekst, żebyś przyjeżdżał tutaj częściej. Te koreczki rybne to z Suny były? – paplał Naruto bez ładu, nie pozwalając Gaarze nawet odpowiedzieć na żadne pytanie, bo już zadawał mu kolejne.
Sasuke zerknął na nich i wtedy wychwycił spojrzenie Gaary, który wpatrywał się w niego przenikliwym wzrokiem. Zmarszczył brwi, ale wtedy Kazekage skinął głową i zerknął na Naruto z łagodnym uśmiechem.
– Muszę już iść – powiedział. – Ale liczę na to, że jeszcze porozmawiamy. Wesele się jeszcze nie skończyło.

Ino, która odprowadziła Sakurę do domu i dała jej środek na uspokojenie, teraz wracała w stronę posiadłości Shikamaru i Temari. Nie powiedziała Saiowi, dokąd idzie, bo przyjaciółka była w naprawdę okropnym stanie i wolała jej nie zostawiać nawet na chwilę.
Po drodze Sakura, ciągle szlochając, opowiedziała jej wszystko co się stało. Ze szczegółami.
Ino naprawdę jej współczuła. Zastać faceta, którego się kocha, w tak intymnej sytuacji z kimś innym. I to nie kimś obcym, tylko z najlepszym przyjacielem. Przecież kiedy ona sama, gdy jeszcze niedawno myślała, że Sai ją oszukuje, że jest w nią w związku, mimo że go ciągnie do facetów, miała ochotę go zabić. Na szczęście w jej przypadku to był fałszywy alarm. W przypadku Sasuke i Naruto – nie.
Kiedy Sakura w końcu zasnęła i zaczęła miarowo oddychać, Ino uznała, że powinna z nimi porozmawiać. Przecież byli drużyną, co prawda już nie formalnie, ale jednak. 

Sasuke miał ochotę wrócić już do domu, ale Naruto twierdził, że powinni jeszcze zostać przez wzgląd na Temari i Shikamaru, a on po tym wszystkim wolał nie zostawiać go samego. Tak, oczywiście, nie byłby tu sam, była tu cała wrzaskliwa gromadka jego przyjaciół, ale dzisiejsza ta sytuacja zmieniła wszystko. Tkwili w tym razem i coś czuł, że to jeszcze nie koniec na dzisiaj.
Wszystkim zaczęła udzielać się atmosfera. Albo raczej alkohol. Nawet Kakashi, który uznał, że skoro dzisiaj przybył tu jako gość, też może się dobrze bawić. Jako Hokage sam sobie przyznał dzień urlopu. Co, już mu się nie należy? Zresztą delegacja z Sunagakure okazała się być po kilku czarkach sake całkiem interesującym towarzystwem.
Naruto z Sasuke zostali obskoczeni przez dziewczyny, które koniecznie chciały z nimi tańczyć, ale każda z nich została odesłana z kwitkiem. Stali właśnie pod jednym z drzew, kiedy usłyszeli kolejny kobiecy głos. Znów mieli odmówić, ale okazało się, że to Ino.
– Odprowadziłam Sakurę – powiedziała.
– Ty jej powiedziałaś? – warknął Sasuke. Miał naprawdę dość tych wszystkich dziewczyn. Zawsze go irytowały i wtrącały się w nie swoje sprawy.
– Nie. – Ino pokręciła głową. – Widziała was.
– Co? Ale… kiedy… – Naruto przełknął ciężko.
– W piwnicy – wyjaśniła Ino, wzdychając. Jednak musiała im powiedzieć. W końcu przecież i tak wszyscy będą musieli stanąć twarzą w twarz i spojrzeć sobie w oczy. – Przez szparę w drzwiach.
Nastała niezręczna cisza. Obaj z Sasuke spojrzeli na siebie, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Ino chyba też.
Naruto przed oczami stanęła mu sytuacja sprzed niecałych dwóch godzin. Po tej kłótni po prostu nie umieli się powstrzymać. Byli na siebie tak strasznie napaleni, że szybko od namiętnych pocałunków przeszli do… Ile widziała Sakura? Tylko pocałunki? A może jak… Nie to niemożliwe.  Tylko że wtedy stali naprzeciwko drzwi! Dopiero potem Sasuke pchnął go trochę dalej, za regał, przy którym znajdowały jakieś skrzynki, więc tam już nie mogłaby ich dostrzec. Ale i tak… Cholera!
– Aaa… – zaczął w końcu, ale zamilkł. Zrobiło mu się okropnie głupio. Nie miał pojęcia, jak o to zapytać.  – Mówiła może, no wiesz… – wydusił z siebie, choć sam nie był pewien, czy chce to wiedzieć.
– Co konkretnie widziała? – Sasuke wyręczył go w tym niewygodnym. Miał rację. Kobiety są strasznie wścibskie. Po cholerę Sakura za nimi polazła!
– Ciebie bez spodni. – Ino nie zamierzała owijać w bawełnę. Cała ta sprawa była naprawdę beznadziejna. Odkąd znała prawdę, chciała jakoś przygotować na to Sakurę, jakoś delikatnie to jej powiedzieć, a ona dowiedziała się w taki sposób. – Mam mówić dalej?
– Nie, Ino, wystarczy… – Naruto podniósł ręce w geście protestu.
Czuł się naprawdę strasznie. Jak on teraz spojrzy Sakurze w oczy? Jeżeli widziała Sasuke bez spodni, to musiała widzieć, jak to on mu je zdejmuje. A potem… Skąd miał wiedzieć, że przez te cholerne drzwi ktoś może ich zobaczyć. To były tyły domu, nikt tam nie chodził!
– Sama jest sobie winna – stwierdził Sasuke, którego cała ta sprawa zaczynała już drażnić. – Następnym razem będzie wiedziała, żeby nie podglądać.
Ino spojrzała na niego z wyrzutem, ale nie odpowiedziała. Za to Naruto chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie zamknął usta i znowu zapanowała niezręczna cisza.
– Zostaw nas samych – mruknął Sasuke.
– Naruto... – zaczęła Ino, zanim odeszła. – Sakura jest teraz w szoku, ale później... Myślę, że powinieneś z nią porozmawiać. Obaj powinniście, byliście w końcu...
– Jedną drużyną – dokończył za nią Naruto. – Porozmawiamy, obiecuję – dodał i rzucił Sasuke ostrzegawcze spojrzenie, żeby lepiej się już nie odzywał.
Ino odeszła, oglądając się jeszcze za nimi i dopiero, gdy zniknęła między krzewami, Naruto odetchnął z ulgą. Nie sądził, że to wesele tak się skończy i najchętniej już by poszedł do domu, jednak zdawał sobie sprawę, powinni jeszcze trochę zostać. Shikamaru był jego przyjacielem i co by się nie działo, to był w końcu bardzo ważny dla niego dzień.
– Nie myśl o tym tyle, młotku – mruknął Sasuke i szturchnął go ramieniem. – Jak to jest, że jak nie trzeba, to myślisz, jakbyś próbował nadrobić wszystkie te lata, kiedy wcale nie używałeś głowy?
Naruto normalnie by się zdenerwował, wyzwał go na pojedynek i odpłacił podobnym komentarzem, ale teraz tylko zmarszczył brwi i pokręcił z głową.
– Wracamy?
– Do domu?
– Na wesele. – Naruto uśmiechnął się lekko, choć Sasuke widział, że nie był to ten sam uśmiech co zawsze. – Jeszcze trochę.

Naruto przez resztę czasu, który spędzili na weselu, starał się zachowywać normalnie, ale chyba każdy, prócz pijanego już Kiby, zauważył, że był nieco markotny. Porozmawiał jeszcze z Gaarą, którego co odważniejsze dziewczyny próbowały wyciągnąć na parkiet – w końcu taka partia, Kazekage! – życzył Shikamaru i Temari dobrej nocy – Kiba z jego plecami wykrzykiwał coś o nocy poślubnej – aż w końcu sam zaproponował, żeby już poszli.
Kiedy w końcu wrócili do mieszkania Sasuke, obaj byli zmęczeni. Co prawda do Naruto było bliżej, ale Sasuke kategorycznie sprzeciwił się spaniu w takich warunkach. Obaj potrzebowali odpoczynku.
Teraz, gdy leżał w pachnącej pościeli na miękkim, wygodnym łóżku, znów naszły go myśli o Sakurze. To wszystko wyszło nie tak. Choć, jak się tak dłużej zastanowić, to żadna opcja nie byłaby dobra. Zawsze, od momentu kiedy z Sasuke zbliżyli się do siebie w ten sposób, miał świadomość, że  Sakura nie zareaguje dobrze. Ale zawsze też, może dlatego, że tak było łatwiej, wyobrażał sobie, że się wścieknie i przyłoży mu tak, że się nie pozbiera. Jednak wolałby już wylądować w szpitalu, niż widzieć to, jak się kompletnie załamuje. Jak patrzy na niego z takim wyrzutem. Nie chciał jej skrzywdzić. Naprawdę…
– Naruto – usłyszał i zaraz poczuł ramię przyciągające go do siebie bliżej. Sasuke ułożył sobie jego głowę na ramieniu i wsunął nogę między uda. Właśnie w takiej pozycji najczęściej zasypiali, choć poranna pobudka potrafiła… no cóż… powodować pewne niespodzianki.  – Przestań się w końcu tym zamartwiać. To nie jest koniec świata.
– Dla Sakury chyba jest – mruknął Naruto. Wcześniej wypił jeszcze kilka czarek sake, chcąc zagłuszyć wyrzuty sumienia, ale im bardziej alkohol z niego schodził, tym gorszego miał kaca moralnego
– Skończ wygadywać takie głupoty! – Sasuke zirytował się.
Od rana był dzisiaj zły. Zupełnie jakby coś zmówiło się przeciwko niemu i postanowiło robić na złość. A końcówka dnia była po prostu wymarzona. Ino powiedziała, że Sakura widziała go bez spodni. Ciekawe co w takim razie jeszcze zdążyła zobaczyć. Może jak przesuwali półki w tej piwniczce, pieprząc się bez opamiętania? Swoją drogą, stłukli chyba kilka ceramicznych dzbanków. Będzie musiał oddać za nie Shikamaru.
– A jak…
– Naruto. Śpij już – mruknął i przyciągnął go do siebie bardziej.
Pocałował go w kark i zaczął przesuwać wolnymi ruchami po brzuchu, w miejscu, gdzie kiedyś była pieczęć. Wiedział, że to go uspokaja, ale nie wiedział, dlaczego. W końcu pieczęci już dawno tam nie było.
Tak czy inaczej, zazwyczaj skutkowało, tak jak i tym razem, bo po chwili Naruto już miarowo oddychał przez sen.

*

Następnego dnia wstali dość późno. Było już prawie południe, gdy w końcu ubrali się i ruszyli w stronę siedziby Hokage. Sasuke – bo był wezwany, Naruto – bo tak i już.
Ledwo weszli do budynku Głównej Siedziby Wioski, gdy usłyszeli rozmowę na korytarzu.
– Jak to zrezygnowała? – pytał jakiś shinobi z chustką na głowie. – Ale ma już przydzieloną drużynę. Nie można tak…
– Po prostu zrezygnowała – odpowiedziała kobieta, jak się okazało, Shizune. Była odrobinę zdenerwowana. – Chce się zająć pracą w szpitalu. I pani Tsunade się zgadza.
– Ale… – Shinobi trzymający jakieś kartki, podsunął je Shizune przed nos. – Sakura Haruno, to jest jej zgłoszenie jako trenera drużyny geninów. Nie możemy tak…
– To idź to powiedz pani Tsunade! – Shizune dobrze wiedziała, jak postępować z takimi biurokratami.
– Nie, w porządku… – Shinobi wydawał się zdezorientowany. Nikt mu najwyraźniej nie powiedział, z kim będzie miał do czynienia. – Przydzielimy im innego opiekuna – powiedział, zapisując coś w formularzu.
– Sakura zrezygnowała z drużyn? – zapytał Naruto Shizune. – Ale dlaczego?
– Nie wiem. – Shizune pokręciła głowa. – Wcześniej odmówiła nawet udziału w najnowszych eksperymentach z komórkami Hashiramy, bo chciała mieć własną drużynę, a godzinę temu przyszła i poprosiła o jakąkolwiek pracę w szpitalu. Wyglądała okropnie…
– Musimy już iść. – Sasuke pociągnął Naruto za ramię. – Przestań! – syknął mu do ucha, widząc jak zmienia mu się wyraz twarzy. – Zwoje! Pamiętasz?
– A, tak! – Naruto jeszcze obejrzał się na Shizune, ustalającą coś z mężczyzną w chustce, ale po chwili, gdy zobaczył Kakashiego i Gaarę, jego myśli uleciały na inny tor.
– Sasuke, ty i spóźnianie się? – Kakashi pokręcił głową. – A ty, Naruto, co tu robisz?
– Jak to co! – oburzył się Naruto. – Ja też tam było, to dzięki mojej chakrze i … Ała – prawie podskoczył, czując mocne szturchnięcie.
To Sasuke, który zapomniał przez tę całą sytuację powiedzieć mu, że ma nie wspominać o tym, że miał w tym swój udział, musiał jakoś zareagować. Nie mógł pozwolić, żeby wypaplał za dużo. Naruto czasami nieświadomie mówił coś, czego nie powinien.
– Ciebie, z tego co pamiętam, w ogóle miało tam nie być. – Kakashi spojrzał na niego, a potem na Gaarę i Sasuke. Obu, mimo chęci, nie udało się ukryć uśmieszków. No tak, czego miał się spodziewać. Dwaj najlepsi przyjaciele Naruto. Oni wszyscy naprawdę wpędzą go kiedyś do grobu.
– Kazekage, Sasuke, zapraszam do gabinetu – powiedział.
– A ja? – Naruto skoczył jak oparzony. Przecież to dzięki niemu…
– A ty posiedzisz sobie na korytarzu. Ale wiesz, w sumie to dobrze, że przyszedłeś. Do ciebie też będę miał parę pytań.
Kakashi zamknął Naruto przed nosem drzwi. Na wszelki wypadek jeszcze je przekluczył. Słyszał z korytarza wrzaski, ale postanowił je zignorować.
Miał powód, żeby tak właśnie zrobić. Raport, jaki otrzymał z Suny i dokumentacja zdjęciowa, nie do końca zgadzały się z  raportem Sasuke na temat zwojów. Przede wszystkim Sasuke nic nie wspomniał o tym, jak wyglądała pieczęć na skrytce, a to, jak przed chwilą uciszał Naruto, świadczyło tylko o tym, że naprawdę miał coś do ukrycia. Poza tym Kakashi jako Hokage, nie był idiotą, żeby uwierzyć, że tak zakamuflowane zwoje zawierały tylko jakieś zapiski z historii Mędrca Sześciu Ścieżek. Kazekage, od którego ludzi dostał całą dokumentację i który też wiedział, o co chodzi, przyznał mu rację.
– Sasuke… – zaczął Kakashi i usiadł za biurkiem, pokazując mu zdjęcie. – Wiesz, co to jest?
Sasuke przygryzł wargę.
– Pieczęć – powiedział. – Pieczęć na skrytce, którą znaleźliśmy – dodał po chwili, widząc przenikliwy wzrok Kakashiego. Dobrze wiedział, że igra z ogniem, bo i tak był po wojnie ułaskawiony warunkowo.
– Dostaliśmy raporty, że to pojawiło się dopiero po tym, kiedy została odblokowana szósta pieczęć. I to akurat przez Naruto. Potrafisz wyjaśnić, dlaczego w twoim raporcie nie było wzmianki na ten temat.
Gaara zerknął na Sasuke. Widział, że nie ma ochoty odpowiadać na te pytania, jakby naprawdę coś ukrywał. Co prawda stanął po ich stronie podczas wojny, był też najbliższą osobą Naruto, który mu chyba bezgranicznie ufał, tylko… Gaara był Kazekage. Musiał dbać, jak i inni Kage, o swoje państwo, o to, żeby sytuacja sprzed prawie dwóch lat się nie powtórzyła. Teraz panował pokój i dlatego wszystkie konflikty powinni rozwiązywać od razu, nie dać im się rozprzestrzenić.
– Tak, w raporcie zostawionym w Sunie, też nie ma nic o udziale chakry Naruto – potwierdził. – Potrafisz to jakoś wyjaśnić?
– Uznałem, że to nieistotne. To mógł być zupełny przypadek, że akurat Naruto odblokował tę pieczęć – powiedział Sasuke, zachowując stoicki spokój.
– Przypadek? Sasuke, czy ty masz mnie za idiotę?! – Kakashi huknął ręką w blat. – Gdzie masz te zwoje?
– W domu – odpowiedział po chwili wahania Sasuke.
– Przynieś je. A teraz zawołaj Naruto.
Kakashi wstał z fotela. Wiedział, że Naruto nie potrafi tak dobrze kłamać, a nawet jeżeli będzie próbował, to po jego minie będą mogli domyślić się wszystkiego.
Sasuke wyszedł z gabinetu i zawahał się. W pierwszej myśli chciał wyciągnąć stąd Naruto, ale Kakashi mógłby się wtedy naprawdę wściec.
– Nic im nie mów – powiedział poważnym tonem, patrząc Naruto w oczy. – Nie masz pojęcia o zwojach, pieczęć na skrytce w jaskini mogła się uruchomić bez twojej chakry, rozumiesz? – zapytał.
Naruto już chciał zaprotestować, ale kiedy zobaczył minę Sasuke kiwnął głową.
– Nie mogą się dowiedzieć, co jest zapisane na zwojach – szepnął jeszcze Sasuke, kiedy Naruto przeszedł obok niego i otworzył drzwi do gabinetu.
Nie chciał, żeby coś z niego wyciągnęli, ale nie mogli teraz tak po prostu uciec. Oparł się o ścianę i przymknął oczy. Ten jeden raz trzymaj buzię na kłódkę, Naruto – pomyślał.

8 komentarzy:

  1. Super rozdział, trochę szkoda że sakura nie będzie miała drużyny bo chętnie bym zobaczyła czy jej uczniowie będą równie bezużyteczni jak ona w ich wieku ale może jeszcze zmieni zdanie po rozmowie z naruto i sasuke bynajmniej mam taką nadzieję . Też uważam podobnie jak sasuke że to w sumie jej wina w jaki sposób się dowiedziała no ale najbardziej to wina naruto że nie umiał podjąć tej rozmowy no i w pewien sposób ją skrzywdził choć mam nadzieję że mu wybaczy i nie zostanie prze to obity. W każdym razie rozdział dobry Dużo weny życzę i pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    Jestem ciekawa, jak rozwinie się ta cała sytuacja z Sakurą i jak to będzie z tymi zwojami. Ech... Chyba byłoby najlepiej, gdyby nigdy ich nie znaleźli.
    Czekam na następny rozdział!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, w tym rozdziale bardzo podobała mi się Ino! Jej odpowiedzi były naprawdę ładne, nie owijała w bawełnę, nie próbowała jakoś załagodzić sytuacji tylko prosto z mostu :) aż szkoda, że nie powiedziała: 'Ciebie bez spodni. A ciebie na kolanach', to byłoby piękne po prostu :D
    Sasuke mnie irytuje z tymi zwojami. Ja wiem, że on chce dobrze, ale mnie drażni ta sytuacja, jego postawa i... no jakoś go ostatnio nie lubię. Ja mam nadzieję, że jeśli sprawa nie wyjdzie na jaw, to jednak zniszczą te zwoje i tyle. Jeśli Kakashi się skapnie, że Uchiha znowu coś zataja, to i tak nie będzie przyjemnie. Próba ukrycia ich gdzieś już w ogóle będzie źle widziana. Nieciekawa sprawa...
    Jestem bardzo ciekawa rozmowy z Sakurą! Mam nadzieję, że pozytywnie mnie zaskoczy i nie będę jej po niej nienawidziła. Ona i tak mam wystarczająco mocno przesrane ;)
    C.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak wyobrażałam sobie tę rozmowę między Sasuke a Naruto, to myślałam, że będzie tylko "jej sprawa, jak jej się nie podoba" albo coś innego w tym stylu. A wyszedł taki w sumie ciepły Sasuke, który mimo wsystko martwi się też o uczucia Naruto i nie bagatelizuje jego przyjaciół. O mało nie zaczęłam piszczeć z radości. To "jej wina" jak się dowiedział że Sakura ich podglądała też było świetne. Takie bardzo w jego stylu. Cudo.
    Jeżeli Naruto teraz nie postanowi powiedzieć prawdy, to boję się, że Sakura może usłyszeć coś na korytarzu i sobie skojarzy z tą posłuchaną rozmową i ich wyda. Ale nie zdziwiłabym się też gdyby to wezwanie Naruto do gabinetu to był taki troll i chodziło właśnie o to, co się dzieje z Sakurą. Choć nie wiem jak Hokage miałby skojarzyć że on ma z tym coś wspólnego...
    Ze zwojami mam zagwostkę, bo teraz Sasuke naprawdę nie może pozwolić nikomu się o nich dowiedzieć. Ale to jest pętla, która może go zniszczyć. To się źle skończy, w każdym razie.
    Z. U.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kakashi który sam sobie daje wolne - piękne.
    Ale teraz się porobiło z tymi zwojami. Ciekawe jak Naruto sobie pod presją poradzi i jak z kłamaniem mu pójdzie, bo to wszystko może skończyć się jedną wielką klapą. A jeśli coś pójdzie nie tak, to cała wina pójdzie na Sasuke, chyba że Naruto weźmie jej część na siebie...
    W sumie się cieszę że Sakura zrezygnowała z drużyn - myślę że wyjdzie to jej na dobre jak znajdzie sobie jakieś zajęcia które nie wiąże się z Sasuke.
    Swoją drogą podoba mi się podejście Sasuke do całej tej sprawy z Sakurą - wspiera młotka, nie robi dramy, ale też nie bagatelizuj problemu.
    Aj, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
    JT

    OdpowiedzUsuń
  6. Naruto i trzymanie buzi na kłódkę... Sasuke, oczekujesz cudów?!
    Ale Sakury to mi nawet szkoda. Może da im w końcu spokój <3
    A jak zastraszą Naruciaka, że zrobi z Sasuke to i tamto w sensie, cofną ułaskaienie, jak się nie wygada? No to urcze, on im wszystko wypapla o.o
    Już nie mogę dczekać się kolejnego rozdziału <3

    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
    ~ Wege

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    droga autorko przybywam do Ciebie z zapytaniem, czy masz jakiś kontakt z Verry, chciałam dzisiaj wejść na jej blogi, a tutaj... nie ma... zależy mi na kontakcie z nią...
    a co do opowiadania to choć jestem daleko w tyle, to powiem to tutaj, że jest rewelacyjne... humor jest pierwsza klasa...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    dobrze, że Sakura zrezygnowała z nauczania geninów bo oni to byli pretekstem aby być bliżej Sasuke (ale jako medyczna będzie lepiej) Naruto ty to lepiej nie przejmuj się innymi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń