.

piątek, 8 września 2017

SasuNaru Hiden - rozdział 41

Dzisiaj rozdział też trochę wcześniej, ale tym razem to dla mnie na poprawę humoru po męczącym dniu pracy, więc nie przyzwyczajajcie się:) Dzięki za komentarze i miłego czytania:)


Wyruszyli mocni spóźnieni i Shino, który był dowódcą, zarządził, że zrobią przerwę dopiero późnym południem, żeby coś zjeść i odpocząć. Naruto był tak zamyślony, że nawet nie przeprosił ich za swoje spóźnienie. Zastanawiał się, jak Sasuke poradzi sobie z tablicami, co jeszcze w nich znajdzie i kiedy w końcu wróci do wioski. Żałował, że Kakashi podjął tyle trudu, żeby sprowadzić go z powrotem do Konohy. Mógł się tu przydać! Naprawdę mógł się przydać. Możliwe, że gdyby go nie było w tej jaskini, nie udałoby się im odblokować bariery, albo... albo to Sasuke zostałby ranny. Ta myśl już całkiem mu się nie podobała. On miał Kuramę, ogromne pokłady chakry, a Sasuke... Cholera, naprawdę nie chciał o tym myśleć. Przecież już największe zagrożenie minęło. Teraz odczyta te tablice w bezpiecznych podziemiach i wrócą. Nawet ci najemnicy nie stanowili dla kogoś takiego jak Sasuke wyzwania. Zresztą dla niego też! Sasuke mógł sobie mówić, co chciał, ale jeśli Naruto wdałby się w jakąś walkę, nikt nie miałby z nim szans.
– Naruto-kun... Naruto-kun, słyszysz mnie? – Hinata musiała go dogonić, bo tak pogrążył się w swoich myślach, że nawet nie zauważył, że ich sporo wyprzedził.
– A, tak, przepraszam. – Naruto uśmiechnął się lekko i zwolnił. – Co mówiłaś? Zamyśliłem się.

– Shino mówi, żebyśmy trzymali się razem. Kiedy tutaj biegliśmy, natknęliśmy się na kilka grup najemników. Hokage zabronił nam walczyć i tobie też.
– Wiem, Sasuke mówił mi to samo.
Zatrzymali się, żeby Shino mógł ich dogonić.

Po kilku godzinach humor Naruto zaczął wracać. Rozmawiał z Shino i Hinatą, wypytując ich o podróż, a później chciał się dowiedzieć, co Kakashi dokładnie mówił, zanim wysłał ich na misję.
Shino odpowiadał mu w ten swój poważny sposób, a Hinata mruczała cicho i czerwieniła się. No jak to Hinata. Za godzinę mieli zrobić sobie przerwę na jedzenie, a Naruto już czuł, że połknie naraz wszystko, co ludzie Gaary przygotowali mu na podróż. Wcześniej nie zdążył zjeść nawet śniadania! Co oczywiście było jak zwykle winą Sasuke, bo go nie obudził.
– No co my tu mamy… – Naruto otworzył pojemnik. Ryż, trochę warzyw, różne rodzaje mięsa w tym smażone skorpiony. Te skorpiony były naprawdę niezłe. Był tak strasznie głodny, że zaczął jeść, zanim reszta drużyny rozpakowała swoje plecaki. Dopiero po chwili zorientował się, że głupio wygląda tak się obżerając.
– Poczęstujecie się? – zapytał trochę niewyraźnie, bo nadal nie przezuł kęsa, którego wziął przed chwilą.
– Dziękuję, Naruto-kun, my też dostaliśmy. – Hinata wskazała na Shino, który właśnie wypakowywał z plecaka ich porcje.
– No jasne, Gaara by was nie wypuścił bez porządnej wałówki – powiedział, gdy w końcu przełknął to, co miał w ustach.
Kiedy skończyli jeść, oparł się o drzewo i przymknął oczy. Mieli jeszcze kilka chwil na odpoczynek. Zastanawiał się, co teraz robi Sasuke. Pewnie ślęczy nad tymi tablicami i psuje sobie wzrok. Że też nie pozwolili mu zostać. Na pewno jakoś by się przydał, w końcu nazywa się Naruto Uzumaki i jest przyszłym Hokage. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych!
– Naruto-kun… – usłyszał głos Hinaty. Chyba musiał przysnąć. – Jesteśmy gotowi do drogi – powiedziała. Naruto skinął głową i wstał. Następny przystanek, według tego, co mówił Shino, będzie późnym wieczorem. Ten obszar był praktycznie niezamieszkany, więc będą musieli przenocować w lesie.

*

– Sasuke-kun… – Sakura zawahała się. Od kilku minut zastanawiała się nad tym, czy się odezwać, czy też nie, bo Sasuke był jakoś dziwnie rozdrażniony, ale w końcu uznała, że musi. – Czy te pieczęcie to na pewno powinny być w takiej kolejności? Tu występuję dwie takie same pod rząd, co chyba jest niemożliwe…
– Co? – Sasuke wydawał się być wyrwany z jakiegoś letargu.
– Te pieczęcie. To na pewno ma tak być? – zapytała jeszcze raz Sakura, pokazując mu jego własne zapiski.
Przejrzał je na szybko. Cholera! Pomylił się. Taka kombinacja nie istniała, to było niemożliwe. Tylko w którym konkretnie momencie się pomylił, nie miał pojęcia. Musiał do tego wrócić, a to znaczyło dodatkowy czas pracy. Niech to szlag! Nie po to narzucał sobie takie tempo, żeby teraz przerabiać to wszystko od nowa.
– Może odpoczniemy? – zaproponowała Sakura.
Nie miała pojęcia, dlaczego Sasuke tak się zachowywał. Odkąd Naruto wyruszył w powrotną podróż, był – tak, nawet ona tak pomyślała – nie do zniesienia. Ciągle czegoś wymagał, był niemiły, irytował się, gdy ludzie zatrudnieni przez Gaarę za wolno pisali raporty, aż w końcu ich odesłała i sama zaczęła wypełniać te nieszczęsne papiery. Nie wiedziała, dlaczego Sasuke tak zależy na czasie, ale jeżeli mogła mu w ten sposób pomóc, to chciała to zrobić.
– Nie mam czasu, Sakura. Cholera! – warknął, czując, że jego oczy znów nie chcą współpracować. Tak naprawdę dobrze wiedział, że jeżeli nadal będzie nadużywał Sharingana i Rinnegana, to w końcu czas regeneracji będzie coraz dłuższy, ale był na tyle uparty, by to ignorować.
Sakura odłożyła na stolik raporty i podeszła do Sasuke. Tym razem była zdecydowana. On musiał odpocząć, czy to mu się podobało, czy też nie. Jakkolwiek w innych kwestiach była wobec niego nieśmiała, to jeżeli chodzi o zdrowie, musiała postawić na swoim.
– Sasuke-kun, naprawdę musisz odpocząć. Chcesz wylądować w szpitalu? Hokage dał nam dużo czasu na wykonanie tego zadania, nie musisz się przecież tak...
– Nie mów mi, co mam robić! – przerwał jej Sasuke ostro, bo wyrwała go ze skupienia na znakach. Poza tym Sharingan i Rinnegan się dezaktywowały i nie mógł ich na powrót aktywować. Złapał się za nasadę nosa, czując ból głowy pulsujący do zatok. Musi dać sobie tylko kilka minut, to wszystko.
– Sasuke-kun, naprawdę musisz odpocząć! Zostałam tutaj wysłana, żeby pomagać ci i nie pozwolę, żebyś się przepracowywał! Jestem medycznym ninja i muszę dbać o twoje zdrowie.
– Chcę to jak najszybciej skończyć – warknął Sasuke, którego Sakura zaczynała coraz bardziej irytować. Ależ ona była uparta!
– Żeby to skończyć, musisz się skupić. Sasuke-kun, naprawdę... Proszę – dodała ciszej, patrząc błagalnym wzrokiem. Kiedy na niego patrzyła, chciało się jej płakać. Sasuke zupełnie nie liczył się z jej zdaniem. Dlaczego niczego nie chciał zauważyć? Martwiła się o niego, tak jak zawsze, a on jak zwykle nic sobie z tego nie robił!
– Ja jestem dowódcą i sam zdecyduję, kiedy przerwę pracę. – Sasuke wstał i podszedł do raportów, które odłożyła. Musiał jeszcze raz prześledzić ich treść i porównać z tekstem tablic. Może gdyby Sakura nie irytowała go tak bardzo, nie pomyliłby się i teraz nie musiałby dodatkowo tego poprawiać?
– Sasuke-kun, naprawdę powinieneś...
– Jak już nie dajesz rady, to idź odpocząć! – wybuchnął nagle. – Naruto nie miałby tego problemu!
– Ale ja nie jestem Naruto, jakbyś zapomniał! – odkrzyknęła. Ciągle tylko Naruto i Naruto! Czy dla nich nie liczyło się nic innego poza nim i walką?!
Sasuke już jednak nie odpowiedział, więc uznała, że nie było sensu dalej się kłócić. Wyszła z podziemi, walcząc z tym, żeby się nie rozpłakać. Dlaczego tak często czuła się tak bezsilna przy Sasuke?! Czasami myślała sobie, że łatwiej byłoby go nie kochać, ale to przecież nie było takie łatwe. Nie wybierało się swoich uczuć. Kochała Sasuke już od dziecka, troszczyła się o niego, tęskniła za nim i kiedy w końcu wrócił do wioski, miała nadzieję, że coś się zmieni. Tymczasem ciągle stała w miejscu. Co musiało się stać, żeby sytuacja między nimi się ruszyła?!

*

Naruto czuł, że nie był jeszcze tak zmęczony jak pozostali, ale widział, że Shino i Hinata musieli odpocząć. Nie zostało im wiele do minięcia granicy, za którą będzie bezpieczniej niż tutaj. Powinni zachować ostrożność, bo jak mówił Sasuke, w pobliżu grasowało wielu najemników. Naruto dałby radę walczyć, ale teraz obawiał się, czy Hinata i Shino po takim wysiłku też będą w stanie to robić.
– Ale gorąco, co? – zapytał i wyciągnął się na wielkim kamieniu. Zatrzymali się na skalistym obszarze, na którym znajdowało się mnóstwo skał, skałek i głazów. Nieliczne drzewa nie dodawały urokowi temu miejscu.
– Masz rację. Powód tego jest prosty. W Sunagakure panują dużo wyższe temperatury niż w naszej wiosce. Mocne wiatry, wysoka temperatura i napływy powietrze z północy sprawiają, że powstają burze piaskowe. Dobrze, że żadna nas nie spotkała.
Naruto patrzył przez chwilę na Shino, bo sam nie miał pojęcia, jak powstają burze piaskowe. W końcu pokiwał głową i rzucił, że tak, to rzeczywiście dobrze, że na żadną burzę piaskową się nie zanosi.
– Naruto-kun... – usłyszał cichy głos Hinaty i spojrzał w bok. Siedziała obok niego, a na kolanach miała pudełko z jedzeniem.
– Coś się stało, Hinata?
– Naruto-kun... – Zaczerwieniła się lekko. – Ja już nie jestem głodna, ale pomyślałam, że może ty... – Wyciągnęła w jego stronę pojemnik.
– Jasne, dzięki, Hinata! – wrzasnął Naruto i chwycił pudełko. On zawsze był głodny. Przypomniał sobie, że kiedy był mały i zaczął dopiero co uczęszczać do akademii, Iruka zapytał każdego ze swoich uczniów, co najbardziej lubi robić. I Naruto odpowiedział, że jeść. No cóż, teraz miał trochę inne priorytety, ale to było nadal jedną z najważniejszych rzeczy w życiu. – Mmm, pycha – wymemłał z pełnymi ustami. Już miał chwycić pałeczkami kolejny kęs, ale kiedy spojrzał w dół aż odskoczył, prawie wypuszczając pojemnik z ręki. – Co to za obrzydlistwo? – krzyknął i wskazał palcem wielkiego owada.
– Niebywałe! – Zainteresowany Shino podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do Naruto. Po chwili wyciągnął rękę, a owad usiadł na jego dłoni. – Niesamowite…
– Raczej obrzydliwe – skrzywił się Naruto. Ten robal był chyba najbardziej paskudnym owadem, jakiego kiedykolwiek widział. Wielki, włochaty i miał jakieś takie dziwne odnóża. Aż się wzdrygnął. Nie rozumiał, jak Shino mógł się tym czymś zachwycać. No dobra, klan Aburame specjalizował się w robalach, ale to coś było naprawdę wyjątkowo ohydne.
– To samiczka Homomushi. – Shino nic sobie nie robił z min Naruto i z zafascynowaniem przyglądając się owadowi. – Ten gatunek żyje właśnie w takim klimacie. Powód tego jest prosty. Osobniki są bardzo wytrzymałe, więc potrafią sobie radzić nawet podczas burz piaskowych. Tylko rzadko kiedy można o tej porze roku spotkać samiczkę.
– To mam nadzieję, że nie przyleci tu zaraz jakiś samiec, bo pewnie będzie jeszcze większy i jeszcze bardziej paskudny! – mruknął Naruto, który kończył jeść porcję Hinaty. Robale nie robale, jedzenie nie mogło się zmarnować.
– Nie masz racji. – Shino odwrócił się w jego stronę i Naruto miał wrażenie, że znowu patrzy na niego tak jakoś dziwnie, choć przez te ciemne okulary nie było widać jego wzroku. – Samce tego gatunku są mniejsze, bardziej gładkie i zwykle barwniejsze. I łączą się w pary z innymi samcami, dlatego są takie wyjątkowe.
– Ekh… – Naruto zakrztusił się ostatnim kęsem i wypuścił z ręki pałeczki, aż zaniepokojona Hinata musiała uderzyć go kilka razy w plecy, żeby się nie udławił. – To… to jak one… – wykrztusił tak zaskoczony tą informacją, że w ogóle nie pomyślał, o co on w ogóle pyta.  
– Raz w roku, w okresie wiosennym, samice opuszczają swoje gniazda i wtedy dochodzi do kopula…
– Nie, dobra, przestań! – Naruto wrzasnął i zamachał rękami, nie chcąc, żeby Shino opowiadał ze szczegółami o życiu płciowym owadów. Tym bardziej, że widział twarz Hinaty, która pokryła się teraz czystą czerwienią. Nie chciał słuchać o żadnych owadach, które... ble, to było ohydne. Zwłaszcza jak opowiadał to Shino. Robale były obrzydliwe.
– Jak uważasz, ale myślę, że to naprawdę ciekawe.
– Dobra, dobra. Może innym razem o tym posłucham! – Naruto pokręcił głową, kiedy mimowolnie wyobraził sobie te kopulujące owady. Fuj! Jedyne, czego żałował, to tego, że nie było tu Sasuke. Ile by dał, żeby zobaczyć jego minę! Parsknął śmiechem, wyobrażając to sobie.
– Naruto, wszystko w porządku? – zapytała Hinata. Bała się, że znowu się zakrztusił, ale on zrozumiał to po swojemu, bo patrzyła na niego tak jakoś...
– Jasne, Hinata! – zaśmiał się nerwowo. Dopiero teraz przyszło mu do głowy, że po jego pierwszej reakcji mogli się czegoś domyślić... A niech to! Zdecydowanie za dużo myślał.
– Mogę objąć pierwszy wartę – zaproponował Shino, który tak zainteresował się tym owadem, że był pewien, że na pewno nie uda mu się zasnąć przez kilka kolejnych godzin.
– Mhm, dobra. Później mnie obudź. – Naruto wzruszył ramionami.
– Naruto-kun, ja... – rzuciła cicho Hinata.
– Hm?
– No ja zwykle pilnuję druga. Tak...
– A, w porządku. Nie jestem bardzo zmęczony, więc posiedzę do rana. Nie przejmuj się!

Naruto siedział na konarze drzewa, obserwując okolicę. Słońce już wschodziło, więc uznał, że się rozejrzy, jednak nikogo nie wyczuwał. Gdzieś tam na dnie umysłu miał jakąś absurdalną nadzieję, że zaraz dołączy do nich Sasuke i zaskoczy go tak jak on jego w drodze do Wioski Piasku.
Niestety nic takiego się nie stało więc niecałą godzinę później wszyscy, już spakowani, wyruszyli w dalszą drogę.
Shino zadecydował, ze będą omijać miasteczka, dzięki temu szybciej dotrą do Konohy. Dzięki jego robakom miał genialną wręcz orientację w terenie, dlatego mogli sobie pozwolić na zejście ze zwyczajowej drogi. Wiązało się to z pewną niewygodą, bo tym sposobem kolejną noc musieli spędzić pod gołym niebem, a nie na wygodnym futonie w jakimś zajeździe, ale żadne z nich nie miało nic przeciwko.
Zrobili po drodze krótki postój na posiłek i odpoczynek, a dzięki temu, że utrzymali dość szybkie tempo, dotarli na założone przez Shino miejsce o czasie, mimo że przecież z Sunagakure wyruszyli spóźnieni o dobre trzy godziny.
Miejsce było ładne. Spora polanka tuż nad małym jeziorkiem. Już przed południem opuścili skalisty obszar, wkraczając w las, który stopniowe gęstniał, a teraz wyglądał zupełnie jak ten wokół Konohy. Naruto uśmiechnął się lekko. Przyszła mu do głowy dość zabawna myśl, że jedyna różnica była taka, że ten tutaj był nietknięty przez jego ciągłe walki z Sasuke. Eh… Ciekawe co ten drań teraz robi…
– Naruto… – Aż podskoczył, widząc głowę Shino naprzeciwko swojej. – Pytałem, czy pójdziesz po drewno.
– A, tak jasne! – zaśmiał się nerwowo Naruto. Zachowanie Shino zaczynało być już naprawdę dziwne, cały czas miał wrażenie, że mu się przygląda, więc wolał się odsunąć na pewną odległość. Nie miał pojęcia, o co mu chodzi, ale wolał teraz tego nie roztrząsać.
Bez trudu znalazł suche gałęzie, które idealnie nadawały się na ognisko. No i tutaj, w przeciwieństwie do pustynnych terenów, dużo łatwiej było coś upolować. Uśmiechnął się, gdy z krzaków wyskoczył zając. Przypomniało mu to moment, kiedy był na misji z Sasuke. To było krótko po jego powrocie. Kakashi wysłał ich wtedy razem, być może po prostu tylko po to, żeby spędzili razem czas tak jak kiedyś, bo przydzielił im jakieś błahe zadanie. Wracając, uznali, że zanocują w lesie. Sasuke miał zająć się zdobyciem czegoś na kolację i upolował kilka królików. Obaj mieli wtedy niezłą wyżerkę, choć to on zjadł najwięcej, czego Sasuke oczywiście nie omieszkał mu wypomnieć.
– Drań – burknął do siebie Naruto na wspomnienie tamtej nocy i uśmiechnął się lekko. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, co ich łączy, ale już nawet samo siedzenie przy ognisku tylko w swoim towarzystwie było naprawdę bardzo przyjemne.

*

Sasuke ze zdziwieniem zauważył, że Sakura najwyraźniej się na niego obraziła. Prawie się do niego nie odzywała, nie nadskakiwała mu i nie zamęczała tym ciągłym "Sasuke-kun!". Sasuke uznał to za bardzo wygodne, chociaż wiedział, że Naruto nazwałby go teraz większym draniem niż zwykle. Nie dbał o to. Przynajmniej łatwiej było mu się skupić. Lubił pracować w ciszy.
– Panie Sasuke, Kazekage prosi pana do swojego gabinetu. – Jeden z pracowników Gaary zajrzał do środka.
Sasuke razem z Sakurą podnieśli głowy znad papierów.
– Teraz?
– Tak, czeka w gabinecie.
– Dobrze, zaraz przyjdę.
Skończył zapisywać wers i w końcu wstał. Bez słowa wyszedł z pomieszczenia, nie zwracając na nic uwagi i nie zauważając niepewnego spojrzenia Sakury.

– Coś się stało? – zapytał, gdy wszedł do gabinetu Gaary. Kazekage ubrany w tradycyjny strój siedział za swoim biurkiem i wpatrywał się w oko.
– Sasuke, dobrze cię widzieć – przywitał się z nim. – Przepraszam, że przerywam prace, ale musiałem cię wezwać, żeby porozmawiać o tablicach. Moi ludzie znowu byli w jaskini. Na środku, tam, gdzie znajdowała się pieczęć, którą odblokował Naruto… – Umilkł na chwilę i znów spojrzał w okno, ale po chwili wstał i podszedł do niego. –  W tamtym miejscu pojawiło się coś, być może jakaś skrytka.... Nie wiem, jak to nazwać. Tak czy inaczej moi ludzie niczego nie ruszali, od razu posłałem po ciebie.
– I dobrze. Niech na razie trzymają się od tego z daleka, nie wiadomo, co to może być. Sam to sprawdzę.
– Tak, najlepiej jak najszybciej.
Sasuke ustalił z Gaarą szczegóły, bo tym razem Kazekage nie mógł z nimi iść. Przydzielił mu jednak najlepszych ludzi na wypadek, gdyby znowu uruchomiły się pułapki. Tym razem na pewno będą już na nie bardziej przygotowani. No i nie będzie Naruto, więc Sasuke będzie mógł w pełni skupić się tylko na misji.
– Musimy iść jeszcze raz do jaskini – poinformował Sakurę, kiedy zszedł na dół. Musiał spakować kilka rzeczy.
– Dlaczego? Stało się coś? – zapytała zdziwiona, widząc, jak
– Pojawiła się tam coś, co muszę zobaczyć – powiedział, wrzucając w kieszeń dwa czyste zwoje. – Zabierz ze sobą trochę tego antidotum, które zrobiłaś dla Naruto, może się przydać.
– Mhm, masz rację, Sasuke-kun, już po nie idę.
Sakura z trudem wytrzymywała panującą między nimi atmosferę. Najbardziej frustrowało ją chyba to, że Sasuke wydawał się w ogóle nie przejmować ich kłótnią. Kiedy to z Naruto się kłócił, zawsze było to po nim widać, a teraz… Wszystko spływało po nim jak woda po kaczce. Poczuła się zupełnie jak na wojnie, kiedy zupełnie go nie obeszło, gdy Madara przebił ją prętem. Owszem, potrafiła już wtedy regenerować się tak szybko jak Tsunade, ale on o tym nie mógł wiedzieć. Poza tym teraz sytuacja była inna, Sasuke się zmienił, a raczej to Naruto go zmienił. Wtedy, w Dolinie Końca. Sakura często zastanawiała się, co takiego Naruto mu powiedział, ale gdy go o to pytała, zawsze ją zbywał. Jakby to był jakiś sekret, jego prywatna tajemnica i nie chciał powiedzieć tego nikomu. Szkoda, bo może gdyby to wiedziała, wiedziałaby też, jak dotrzeć do Sasuke.
Zabrali potrzebne rzeczy i po chwili byli gotowi do wyruszenia w drogę. Shinobi piasku już na nich czekali. Sasuke zauważył, że tym razem byli to ninja wyżsi ranga niż ci ostatnio. Wcześniej pomagali im chunini, który po prostu pilnowali tej jaskini, zupełnie przypadkowe osoby bez jakichś specjalnych umiejętności. Ci tutaj wyglądali na ludzi z dużym doświadczeniem. Był między innymi jeden z najlepszych medyków Wioski Piasku, którego widział nie raz w szpitalu u Naruto, czy specjalista od pułapek, który sam się przedstawił jako dowódca ich grupy. Choć teraz dowodzenie i tak przejmował Sasuke.
Do jaskini dotarli jeszcze przed zmrokiem, choć to akurat było najmniej istotne, wewnątrz nawet za dnia było ciemno. Korytarz wejściowy tak zakręcał, że do środka nie docierało żadne światło, więc trzeba było korzystać z lamp.
Sasuke zauważył, że teraz było ich trochę więcej niż ostatnio, tak, że w grocie było bardzo jasno. Porozmawiał chwilę ze specjalistą od pułapek, który wyjaśnił mu, co się konkretnie ostatnio stało i opisał mechanizm pułapki. Był bardzo nietypowy, pierwszy raz spotkali się z czymś takim. Teraz badali to miejsce wnikliwie i dzięki temu zauważyli niewyraźnie rysujący się prostokąt z jakimś znakiem pośrodku. Sasuke spojrzał na miejsce, które mu pokazał. Był pewien, że wcześniej tego tam nie było. Więc albo skaliste podłoże było pokryte tak grubą warstwą brudu, że tego nie zauważył – co było bardzo mało prawdopodobne, albo… Sasuke dotknął odkurzonego już teraz miejsca i przyjrzał się znakowi. To był krąg, a raczej kilka kręgów. Zewnętrzny miał dziewięć różnych znaków nachodzących na kolejny, a wewnętrzny wyglądał zupełnie tak jak jego Rinnegan. Sasuke już to widział. Dziewięć ogoniastych bestii siedzących wokół Mędrca Sześciu Ścieżek. Szybko skojarzył fakty. Akurat tej pieczęci poprzednim razem dotknął Naruto. Wychodziło na to, że do ujawnienia tej skrytki potrzebna był chakra Bijuu. Sasuke pierwszy raz widział coś takiego. Zupełnie zapomniał o zmęczeniu, obchodząc to miejsce dookoła. To naprawdę było odkrycie! I to w dodatku kompletnie przypadkowe, bo Naruto przecież w ogóle miało tu nie być. A jednak był i Sasuke musiał przyznać, że po raz kolejny jego upór i pchanie się wszędzie tam, od czego starano się go trzymać z daleka, przyniosło coś dobrego. Oczywiście nigdy mu tego nie przyzna, bo ten idiota omal nie zginął, ale to był fakt.
Może tym odkryciem ułagodzą też Kakashiego? Sasuke przykucnął i dotknął środka pieczęci. Zawahał się, ale w końcu aktywował ponownie Rinnegana, wysłał trochę chakry i... podłoga wokół pieczęci zaczęła się przesuwać. Odsunął się gwałtownie, mając na uwadze poprzednie wydarzenia, ale okazało się, że pieczęć skrywała tylko małe prostokątne zagłębienie, w którym znajdowały się jakieś zwoje. Sasuke chwilę się wahał, ale kiedy nie wyczuł żadnego niebezpieczeństwa, włożył powoli rękę i chwycił je, od razu odskakując na bezpieczną odległość. Nadal nic się nie stało. Wychodziło na to, że aktywowanie pieczęci przez chakrę Bijuu i użytkownika Rinnegana były jedynymi zabezpieczeniami skrytki. Zabezpieczeniami, które miały być chyba nie do przejścia. A ten, kto ukrył tu te zwoje, najwyraźniej miał pewność, że tylko on będzie w stanie otworzyć pieczęć. Nie przewidział chyba tylko, że pieczęć zareaguje też, gdy nie będzie to jedna osoba posiadająca obie te umiejętności, a dwie.
– Co to za zwoje? – zapytał dowódca ninja z Sunagakure.
– Nie wiem, przejrzę je w podziemiu. Myślę, że mogą zawierać jakieś dodatkowe informacje, które będą uzupełnieniem tych tablic, ale raport na ten temat zdam już bezpośrednio Kazekage – wyjaśnił spokojnie Sasuke. Nie miał pojęcia, co tam jest, ale czuł, że to coś ważnego i póki co nie zamierzał na ten temat z nikim rozmawiać.
– Może lepiej byłoby otworzyć je tutaj, być może, że zawierają inne zabezpieczenia, może nawet pułapki.
– Nie, nie wydaje mi się. Tak jak ta skrytka. – Wskazał na podłogę, w której już nie było widać dziury. Zaczął też zanikać znak Mędrca i Bijuu. Już po chwili nie było śladu po tym, co wcześniej widzieli.
Sasuke westchnął, chowając zwoje do torby. Wyglądało na to, że będzie musiał poświęcić jeszcze kilka dodatkowych dni i zostać tutaj, żeby je przestudiować. Jeżeli sprawdzą się jego przypuszczenia, będzie starał się, zabrać je do Konohy, bo był najprawdopodobniej jedyną osobą, która była w stanie to odczytać. Niestety, fakt, że zwoje znaleziono na terenie obcego państwa, wiele utrudniał. Stosunki dyplomatyczne między krajami zawsze były przesadnie skomplikowane, a teraz, gdy od prawie dwóch lat panował pokój, jeszcze bardziej starano się zachować wszelkiego rodzaju procedury. Sasuke syknął i znów złapał się za nasadę nosa. Nie posłuchał wcześniej Sakury i z uporem maniak pracował, więc był już naprawdę wykończony. Jak dotrą do Wioski Piasku, chyba jednak będzie musiał się położyć. Tym razem już wmawiane samemu sobie, że jak się postara to skończy tej nocy, było irracjonalne. W końcu doszła mu kolejna praca.
Sasuke biegł, wykorzystując resztki swojej chakry na utrzymanie tempa. Nie rozglądał się, myślał tylko o tym, że naprawdę musi odpocząć, a potem wziąć się za te zwoje. Nie zwracał uwagi na otoczenie, na to, co ktoś mówi. Chyba rozmawiali o najemnikach grasujących na południu, ale tylko pojedyncze słowa do niego docierały. Był pogrążony w swoich myślach tak bardzo, że dopiero ostrzegawczy krzyk jednego z shinobi przywrócił go do rzeczywistości, ale wtedy było już za późno. Został trafiony w bok. Ostrze było bardzo ostre i precyzyjnie wycelowane, bo po chwili poczuł, jak jego bluza nasiąka krwią. Przyłożył rękę do rany i syknął, czując, że była dość głęboka.


5 komentarzy:

  1. Sasuke ty kretynie! Ja wiem, że ci śpieszno do Naruto, ale czasem mógłbyś posłuchać bardziej wykwalifikowanych (w zakresie zdrowia) od siebie! Patrz do czego to doprowadziło!
    Świetny rozdział i czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaaaaa.... A już węszyłam podstęp, że Gaara wysyłając Sasuke do tej jaskini ponownie chce się go pozbyć, bo pewnie nie uniknie pułapek i wtedy miałby Naruto tylko dla siebie...
    O rany, Sasuke ty uparty bucu! Posłuchaj się kiedyś mądrzejszych od siebie >< Sakura i tak dużo wytrzymuje, ale niech się od niego tak na poważnie od******
    Teraz Uchiha ma problem i t taki dosyć poważny. Ma na szczęście dzięki mocy białego węża, czy jak to tam tłumaczyli, szybszą regenerację i odporność na większość trucizn, ale Orochimaru to on nie jest. Madara go w końcu ubił, więc się da.
    No i kwestia zwojów, mi się tam wydaje, że mogą być nałożone zabezpieczenia. Nawet zdziwiłabym się, gdyby ich nie było no i pewnie tak, tylko rinnegan będzie mógł to odczytać... Sasuke zawalony robotą, jak student prawa, czy innej medycyny.
    Naruto też zamyślony, jak nie on. A Shino co, zazdrosny? ><
    Hinata wydawać by się mogło, że w ogóle nie stanowi zagrożenia, ALE! Cicha woda wiadomo co rwie i no nie, biedne chłopaki... Ludzie niedomyślni, to cóż poradzić? Ale jeszcze trochę i zaczną podejrzewać ^^
    Ale się cieszę, że szybciej pojawił się nowy rozdział <3 Jeny, ale bym już chciała, żeby Sdasuke wrócił do Konohy i był z Naruto, to takie naturalne, narutalne... x'D
    Pozdrawiam i życzę weny!
    ~ Wege

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehh...jak nie jednemu to drugiemu coś się stanie. I liczyć tutaj na jakąś pikanterię. Trzeba poczekać. No ale mógł się posłuchać Sakury albo chociaż nie bujać w obłokach "co zrobi kiedy tak już będzie". To jest najgorsze myślenie, bo wtedy masz 99% szans, że to co zaplanowałeś albo wyjdzie inaczej, albo nigdy się nie spełni. Teraz pozostało tylko przeżyć Sasuke, wyzdrowieć, tablice skończyć i może wracać do Konohy (i znowu będą mijać dni, i znowu będą osobno, ehh...ciężkie życie). Ciekawa jestem czy Shino powie Naruto o tym, że wie. Aż chciałoby się zobaczyć minę Uzumakiego. Hinata staje się śmielsza?! Muszę to zobaczyć, bo nie uwierzę. Ale współczuję tym dziewczynom (Hinata, Sakura), kiedy się dowiedzą. Przecież one kochają ich całe życie. A tu co? Oni są razem. No trochę smutne. Ale pocieszeniem będzie że oni są szczęśliwi i tak ma pozostać. Miłość to miłość, nie ważne czy "legalna" czy nie. To uczucie zawsze jest takie samo. No ale kończe to moje paplanie, bo w ogóle nie gadam na temat. Już nigdy więcej alkoholu na wieczór.
    Duuużo weny i czekam z niecierpliwością aż nasza ukochana para będzie znów razem.
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż tyle przegapiłam! Oczywiście już wszystko nadrobiłam, niestety w związku z przeprowadzką i ogólnym życiowym zamieszaniem dosłownie nie mam czasu się rozpisać.
    Sasuke, do jasnej cholery. Pomyślałby kto że drań powinien być bardziej rozsądny - ale jak widać kiedy chodzi o Naruto nagle nawet pan Uchiha zamienia się w idiotę.Oby nic mu się nie stało.
    Dziękuję za rozdziały i czekam na ciąg dalszy!
    JT

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    wspaniale, Sasuke ty idioto, gdybyś tylko pomyślał nic by się nie stało,  no to miespodziewane pojawienie coś dobrego dało, bo nigdy by tej skrytki nie znaleźli... Sakura jest po prostu wkurzająca czy nie można powiedzieć jej dosadnie, że się nią nie interesuje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń