.

sobota, 27 maja 2017

SasuNaru Hiden - rozdział 23

Dziękujemy za komentarze i zapraszamy na rozdział 23:) Jeszcze dwa rozdziały do końca I tomu i robimy przerwę.

– Nie, Sai, to… – Spanikowany Naruto odepchnął Sasuke.
– Całowaliście się – powtórzył Sai. Teraz uznał, że może być pomocny inny cytat: „Jeżeli ktoś cię całuję, to zapewne oznacza, że cię kocha”. Tak, to by się zgadzało, przecież on, skoro kochał Ino, to ją całował i to nawet często. – Kochacie się?
– C… co? – wychrypiał Naruto, podnosząc się z ziemi. – Posłuchaj, to… Nie waż się mówić nic Sakurze… I nikomu innemu! – doskoczył do Saia, łapiąc go za ramiona i potrząsając nim. Był tak spanikowany, że Sai telepał się na wszystkie strony.
– Nic nikomu nie powiem – wydusił Sai, gdy Naruto w końcu przestał się na nim wyżywać. Pamiętał jedną z naczelnych zasad z poradnika, napisaną grubszą czcionką: „Jeżeli przyjaciel powierzy ci jakiś sekret, zachowaj go w tajemnicy”.
Sasuke miał ochotę uderzyć głową o drzewo. Najpierw swoją, później Naruto, a na końcu najlepiej jeszcze tą Saia. I to tak, żeby niczego potem nie pamiętał. Mieli uważać, już Shikamaru ich ostrzegał, żeby byli ostrożni, a oni... Szkoda gadać, naprawdę byli beznadziejni i w końcu dowie się o nich ktoś, kto nie będzie trzymał języka za zębami. Miał już spore wątpliwości, co do tego, że Sai nikomu nie powie.

– O rany! – Naruto jęknął i złapał się za głowę. – Ale my mamy pecha, no cholera jasna! – Rzucił rozpaczliwe spojrzenie Sasuke. Co teraz mieli zrobić?
– Na pewno nikomu nie powiesz? Nie chcemy, żeby się ktoś dowiedział. – Sasuke podszedł bliżej Saia. Coraz bardziej zaczynał go irytować ten jego uśmiech. I w ogóle wszystko zaczynało go irytować. Nie potrafili nawet się dobrze ukryć. Jak on w ogóle do tego dopuścił. Przez tego młotka zaczynał głupieć.
– Nikomu nie powiem. – Sai pokręcił głową, ale nie krył zaciekawienia. Spróbował przeanalizować wszystkie porady, które kiedykolwiek przeczytał i zdał sobie sprawę, że przypadek Sasuke i Naruto był naprawdę ciekawy. No bo z jednej strony byli przyjaciółmi, z drugiej rywalami. „Rywalizacja w związku może wprowadzić do niego trochę pikanterii” – przypomniał sobie radę z książki o trudnych związkach, którą ostatnio czytał. Przeszedł już przez wszystkie edycje. Od „Jak zdobyć dziewczynę”, przez „Jak zatrzymać dziewczynę” i teraz przyszła kolej na: „Jak wytrzymać z dziewczyną”. Jego związek z Ino stawał się coraz trudniejszy, bo więc po cichu zaczął podczytywać poradniki o trudnych relacjach. Będzie musiał pożyczyć któryś z nich Shikamaru, bo on też nie miał lekko.
– Nie mów. Nawet Ino, rozumiesz? – zapytał Naruto.
– Rozumiem. Nie martw się, Naruto. Jesteście moimi przyjaciółmi. Może mogę wam jakoś pomóc? – zaproponował. Przecież jak trzeba, to poszuka jakichś dodatkowych książek..
Sasuke miał wrażenie, że opuszki jego palców same z siebie generują błyskawicę, gdy zobaczył kolejny uśmiech Saia. No co za cholerny typek. Może małe Chidori spowodowałoby trochę większa amnezję? Zanim jednak wprowadził swoje rozważania w czyn, niebo przecięła prawdziwa błyskawica. Latem, zwłaszcza w taką duchotę, burze były dość częstym zjawiskiem, a tu zanosiło się na nią od kilku dni. I dobrze, przynajmniej powietrze się orzeźwi i będzie czym oddychać.
– Wracamy? – zapytał, rozglądając się dookoła. W taka pogodę lepiej było nie przebywać wśród wysokich drzew.
– Jasne, draniu – zgodził się od razu Naruto, który też miał ochotę stąd uciec, ale to raczej ze względu na tę całą sytuację.
– Tak, chodźmy. Naruto, i ty… draniu – podłapał Sai. W końcu określanie przyjaciół ksywkami zbliżało ich do siebie. Dzięki temu zdobył miłość Ino, bo nazwał ją pięknością. Więc może Sasuke…
– Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a nie ręczę za siebie! – Sasuke stanął naprzeciwko Saia i Naruto zastanawiał się, co mogłoby być w tym wypadku gorsze: uderzenie pioruna czy Chidori. Uznał, że chyba jednak to drugie.

Zdążyli wrócić do biblioteki zanim zaczęła się ulewa i burza rozszalała się na dobre. Deszcz zacinał w okna, zupełnie zamazując widok. Hinata, Kiba i Shino, którzy dołączyli zaledwie chwilę temu byli całkiem przemoczeni. Tylko Lee skakał przed budynkiem Akademii, tańcząc w deszczu i krzycząc o wiośnie młodości, aż w końcu zirytowana Tenten wciągnęła go siłą do środka. Czasami miała wrażenie, że jej kolega z drużyny potrzebuje jakiejś opiekunki, bo ma coś z głową.
– Sasuke-kun… – Sakura, nadal niezwykle rozentuzjazmowana, zaproponowała krzesło obok siebie.

Naruto zmrużył oczy i spojrzał na Sasuke podejrzliwie, ale zanim ten zdążył cokolwiek zrobić, sam usiadł obok Sakury i przysunął drugie krzesło dla Sasuke. Trzeba było jakoś interweniować.
– Co tam, Sakura-chan? – zapytał i zaśmiał się. – Co dzisiaj przerabiamy?
Ino obserwowała całą scenę z zaciekawieniem. Bo nie dość, że Naruto chyba naprawdę był zazdrosny, to jeszcze wydawało jej się, że na twarzy Sasuke też dostrzegła jakąś taką irytację. Uśmiechnęła się z zadowoleniem i założyła ręce na piersi. Miała nawet ochotę pokręcić głową, bo naprawdę nie wierzyła własnym oczom!
– Uspokoiłeś ich? – zapytała swojego chłopaka, kiedy ten usiadł obok niej i położył na stół gruby tom „Historii malarstwa w świecie Shinobi”. Na podstawie tej książki udało mu się opracować dwie nowe techniki i miał nadzieję, że stworzy jeszcze kolejną, która była mu potrzebna do zbliżającego się egzaminu.
– Tak. Naruto był bardzo zły, ale już jest lepiej, prawda? – zapytał i uśmiechnął się.
 Ino spojrzała sceptycznie na Naruto, który siedział między Sasuke i Sakurą i wcale nie wyglądał na uspokojonego. Kłócił się właśnie z Sasuke o to, co dzisiaj powinni przerabiać i po raz pierwszy Sakura wydawała się im nie ustępować.
– Musimy dokończyć te techniki pieczętujące. Tłumaczyłam ci już, Naruto.
– Ale ja wczoraj o nich czytałem! – upierał się. – Wszystko już wiem!
– Tak? A ja myślę, że nie wiesz! Wczoraj ja i Sasuke… – umilkła i prawie podskoczyła na krześle, gdy drzwi do biblioteki otworzyły się z hukiem.
– Przepraszam, przeciąg jest – wytłumaczył się Shikamaru bibliotekarce, która omal nie dostała przez niego zawału. Wyglądał jak zmokła kura. Nawet jego kucyk trochę oklapł przez ten deszcz. A wiatr naprawdę porządnie zawodził, było to słychać nawet mimo pozamykanych okien.
Kiedy w końcu wszyscy usiedli do zwojów i książek, Sasuke co jakiś czas zerkał na Naruto. Zauważył, że jego irytacja jeszcze wzrosła. W ogóle zdawał się nie skupiać na nauce, bo kiedy Sakura pytała, czy zrozumiał daną technikę, odpowiadał że tak. A wiadome było, że on nigdy nie zrozumiałby niczego za pierwszym razem. Zawsze trzeba było mu tłumaczyć po kilka razy. Poza tym Sai rzucał im ciągle jakieś dziwne spojrzenia, po czym wpadał w zadumę, najwyraźniej nad czymś myśląc.
– Trójkąt to takie kwadratowe kółko wzajemnej adoracji – powiedział w końcu, nie bardzo będąc świadomy chyba, że wszyscy go słyszą i że nagle umilkli. Pamiętał ten cytat z jakiegoś filozoficznego poradnika. Uznał, że jednak musi jakoś pomóc przyjaciołom. Wiedział, Ino uświadomiła go już dawno, że Sakura kocha Sasuke. Ale skoro Sasuke kochał Naruto, to co z Sakurą? Jak on miał w takim wypadku zareagować? I kogo właściwie wspierać?
– Sai, o czym ty bredzisz – Ino zdzieliła go książką. Jej chłopak miał czasami naprawdę takie odchyły, że sama zastanawiała się, czy nie zabrać go do szpitala na badania.
– O trójkątach – uśmiechnął się po swojemu. – Jedna osoba zawsze zostaje pokrzywdzo…
– Dobra, dość tych bzdur! – Shikamaru czuł, że musi zainterweniować. Nie miał pojęcia, jakim sposobem, ale Sai chyba też już wiedział, bo wpatrywał się w była drużynę siódma przez cały czas. Cholera… Jeszcze i to. Rzucił zirytowane spojrzenie Sasuke, ale ten tylko lekko wzruszył ramionami. No to pięknie…

W końcu postanowili zrobić sobie przerwę i wyjść z biblioteki. Nikomu się to nie uśmiechało, bo deszcz padał tak intensywnie, jakby chciał zrekompensować im wcześniejszy kilkudniowy upał.
– Sasuke-kun, dzisiaj też masz czas, żeby się spotkać i pouczyć? – zapytała Sakura już przy wyjściu. Chciała odciągnąć go na bok, ale Naruto jak na złość przyczepił się do nich i żadne sugestie nie pomogły.
– Możemy iść.
– Świetnie! To... tak jak wczoraj? O tej samej godzinie i w tym samym miejscu? – zapytała. Te dwa, rzucone niby obojętnym tonem słowa, poprawiły jej humor jeszcze bardziej. Tak, cholera, tak! Co prawda zdawała sobie sprawę, że znowu będzie musiała ubłagać Tsunade o dostęp do archiwum, ale miała nadzieję, że tym razem pójdzie jej lepiej. – To do dziewiętnastej, Sasuke! – pożegnała się i z rozpędu chciała go przytulić, ale w ostatniej chwili zdała sobie sprawę, że on raczej nie zareagowałby na to dobrze. Rzuciła jeszcze tylko krótkie „cześć” Naruto (którego, mimo że kochała jak brata, to dzisiaj miała ochotę udusić za ciągłe stawanie między nimi) i wyszła z biblioteki.
– Co to było, draniu? – Naruto włożył ręce do kieszeni kamizelki i patrzył na ostatnich wychodzących znajomych. Hinata posłała mu krótkie spojrzenie, a gdy złapała jego wzrok, zarumieniła się i uśmiechnęła niepewnie.
– To na razie, Naruto-kun – pożegnała się, a on był zbyt zły, żeby odpowiedzieć, więc tylko skinął głową.
– Co?
– Właśnie umówiłeś się z Sakurą na drugą randkę! – warknął. – Co to miało być?!
– Ale jesteście męczący – westchnął Shikamaru, który stanął za nimi. – Czy mi się tylko zdawało, czy Sai też już wie? Jak się dowiedział?
– Przez przypadek – zbył go Sasuke i spojrzał z lekkim rozbawieniem na Naruto. Sakura zwykle tylko go irytowała, ale teraz przyszło mu na myśl, żeby stać się dla niej trochę milszym. Skoro to tak bardzo drażniło Naruto, mógł zaryzykować. Przecież uwielbiał go drażnić! Ta jego zazdrość… – pomyślał z zadowoleniem, zupełnie ignorując fakt, że on sam przecież reagował tak samo, gdy Hinata za bardzo zbliżała się do Naruto.
– Wy wszystko robicie przez przypadek. Jeszcze kilka takich wpadek i będzie już za późno – westchnął Shikamaru. – Naprawdę powinniście uważać.
– Jasne – warknął Naruto i wyszedł z biblioteki.
Shikamaru przez chwilę nie rozumiał jego zachowania, dopiero po chwili go olśniło. Tak, no jasne! Już wiedział, o co Naruto był zły. Przed chwilą była z nimi Sakura, która wyglądała na uszczęśliwioną. I patrzyła na Sasuke maślanym wzrokiem. Wychodziło na to, że wczoraj w archiwum Kakashi widział Sasuke właśnie z Sakura, a nie z Naruto. Westchnął ciężko A jemu wydawało się, że zazdrość Temari jest bardzo męcząca. Chciał jeszcze zapytać o coś Sasuke, ale ten zniknął mu z oczu.
Sasuke próbował dogonić Naruto, bo ten wyskoczył na dachy i biegł tak szybko, że nawet raz się poślizgnął.
– Młotku, do cholery! – warknął, gdy w końcu udało mu się go złapać. Przytrzymał go mocno za ramię, nie pozwalając mu się wyrwać.
– Puszczaj mnie, draniu. Nie wiem, po co to robisz, ale daruj sobie. – Niebieskie oczy patrzyły na niego z wyrzutem. Naprawdę, to nie tak, że Naruto nie chciał, żeby Sasuke i Sakura się zaprzyjaźnili czy coś. Jemu po prostu ciągle tłukła się po głowie ta myśl z odbudową klanu.
– Idziesz ze mną – powiedział stanowczo Sasuke. Miał już dość tego ganiania się po całej wiosce. Zaraz zafunduje mu takie genjutsu, że odechce mu się głupich zachowań.
– Co? – Naruto zmarszczył brwi, nic nie rozumiejąc. Byli już cali mokrzy, woda kapała im z włosów na twarz, a oni stali na środku dachu jednego z wyższych budynków i patrzyli na siebie ze złością.
– Dzisiaj, do tego archiwum. Też ci się to przyda. Mówiłem ci, że wczoraj cię szukałem, ale...
Naruto prychnął i spojrzał na niego spod byka, ale kiedy Sasuke nie spuszczał z niego wzroku, zaśmiał się krótko, czując wyraźną ulgę. Głupi drań – pomyślał jeszcze tylko.
– Idziemy do mnie? – padła kolejna propozycja, która jeszcze bardziej poprawiła mu humor. Skinął głową i ruszyli, tym razem już wolniej, w kierunku mieszkania Sasuke. W końcu teraz odbije sobie za wczorajszy wieczór. Już on mu pokaże!

– Masz jakiś pomysł, co będziemy robić? – spytał zaczepnie Naruto, kiedy wchodzili na klatkę schodową.
Sasuke wyjął z kieszeni klucze i otworzył drzwi, więc po chwili już znaleźli się w jego mieszkaniu.
– Nawet kilka – odpowiedział, uśmiechając się sugestywnie. – Myślę, że zaczniemy od zdjęcia tych mokrych ciuchów – powiedział, pozbawiając Naruto powoli poszczególnych części garderoby i ciągnąc do salonu. Ubrania stanowiły teraz ścieżkę, bo były rzucane na podłogę. – Hn… To też jest mokre – stwierdził, chwytając za gumkę bokserek, ale Naruto złapał jego rękę.
– Najpierw trzeba zająć się twoimi rzeczami – mruknął rozpinając kamizelkę. – Jeszcze się przeziębisz i co, z kim będę trenował? – wyszeptał mu do ucha.
Po chwili Sasuke też był już w samych bokserkach, które jednak zaraz sam ściągnął, patrząc bezczelnym wzrokiem w oczy Naruto. Usiadł i rozparł się wygodnie na kanapie.
 – No chodź… – przywołał go ręką. Naruto poczuł, jak przechodzi go dreszcz podniecenia. Sasuke siedział i czekał na niego, i… I w sumie to miał racje. Jego gacie były mokre, nie powinien w nich zostawać. Kilka sekund później pomarańczowy materiał dołączył do innych ubrań, a Naruto, pociągnięty dość mocno, wylądował na Sasuke.
– Zimno – zadrżał, gdy powiew z uchylonego okna zrobił się silniejszy. Ciągle lało, a wiatr szarpał drzewami, jakby miał je zaraz powyrywać. Przemknęło mu przez myśl, że lepiej, żeby tak się nie stało, żeby burza nie porobiła za dużych zniszczeń, bo potem Kakashi jeszcze powie, że to ich wina…
– Zaraz będzie ci gorąco – mruknął Sasuke i przyciągnął go bliżej. Uda Naruto ciasno przylegały do jego własnych, tak samo jak ich erekcje, które drażniły się wzajemnie. Westchnął cicho. To było podniecające. Bardzo podniecające. Tak bardzo, że już po chwili chwycił oba penisy i zaczął przesuwać po nich dłonią.
Naruto przełknął ciężko, z zafascynowaniem patrząc na ten widok. Przestali się już wstydzić nagości, teraz stała się dla nich czymś naturalnym i tylko ich. Teraz kochali się już bez skrępowania, poznawali swoje ciała coraz lepiej. Naruto ogarnęła nagła złość, gdy pomyślał, że na jego miejscu miałaby być teraz Sakura. Pochylił się i pocałował Sasuke tak agresywnie, że ten chyba się tego nawet nie spodziewał.
Jęknął w jego usta i oddał pocałunek chaotycznie, wolną rękę wsuwając w jasne włosy. Wciąż poruszał dłonią po ich penisach, a Naruto zaczął kołysać biodrami, dodatkowo ich stymulując.
– Wolniej, młotku... – wysapał w pewnym momencie. Znowu czuł krew w ustach, a jego serce biło tak szybko, że miał wrażenie, jakby zaraz miało mu wyskoczyć z piersi. Naruto jest naprawdę porywczy – pomyślał, gdy został popchnięty na kanapę, a on zawisnął nad nim, przedramieniem przytrzymując jego szyję. Oddychał ciężko, parząc jego usta gorącym powietrzem. W mieszkaniu było teraz przyjemnie chłodno, a zapach deszczu i lata unosił się w powietrzu.
– Jesteś mój, Sasuke – warknął Naruto, patrząc mu z determinacją w oczy.
– To się zaraz okaże, kto będzie czyj… – Sasuke uśmiechnął się prowokująco i chwycił go za tyłek.
Wiedział, czego chce Naruto, ale on miał inny plan. Powoli, jakby zupełnie przypadkowo, jego ręka wsunęła się między pośladki. Naruto przez chwilę mu na to pozwalał, ale w końcu chwycił go i odwrócił bokiem do siebie tak gwałtownie, że omal nie spadli z kanapy. Ułożył się za plecami i teraz to jego erekcja drażniła Sasuke, naciskając na niego lekko.
– Chcesz w ten sposób? – zapytał Sasuke.
Naruto poruszył się trochę bardziej sugestywnie. I trochę niecierpliwie. Powoli zaczynał tracić panowanie nad sobą, gdy myślał, że jeszcze chwila i znów to zrobi. I wtedy Sasuke będzie już tylko jego. Wszystko to, co się dzisiaj działo, zostanie zepchnięte na dalszy plan, ważne będzie tylko to cudowne uczucie, kiedy…
– Zapomnij! – Sasuke wyczuł jego dekoncentrację i zrzucił go z kanapy. Naruto miał miękkie lądowanie, bo na podłodze leżał puchaty grafitowy dywan, ale nawet nie zdążył o tym pomyśleć, bo Sasuke już na nim siedział i przytrzymywał mu ręce za głową. – Co by tu z tobą zrobić… – zastanowił się na głos.
– Nic ze mną nie zrobisz, draniu! – rzucił z pewnym siebie uśmiechem, znowu zaczynając się siłować.
Uderzyli się kilka razy o stolik, to łokciem, to głową albo nogą. Ich podniecenie coraz bardziej rosło, gdy ocierali się o siebie całymi ciałami. Jeden próbował zdominować drugiego, ale obaj byli tak zdeterminowani, że żaden nie chciał odpuścić.
– Młotku, nie bądź uparty – warknął Sasuke, obcałowując szyję Naruto i przytrzymując go przy podłodze. W końcu postanowił działać dywersją i muskając opaloną skórę, zsunął się w dół. Uśmiechnął się kpiąco, gdy wreszcie przestał mu się opierać.
Wziął jego penisa do ust i zassał się na nim, badając reakcję Naruto. Była taka, jak się spodziewał. Naruto westchnął i przykrył usta przedramieniem, rozsuwając szerzej nogi. Sasuke uśmiechnął się i zaczął działać, wsłuchując się w westchnięcia i przyspieszony oddech Naruto, aż w pewnym momencie już nie wytrzymał i sam sięgnął do swojego penisa, zaczynając się wolno masturbować. W pewnym momencie zmienił tempo, zwolnił, widząc, jak Naruto wije się pod nim, zaczynając prosić o więcej. I Sasuke właśnie to zamierzał mu dać. Podciągnął jego nogi i usiadł między nimi, z triumfalnym uśmiechem patrząc w roziskrzone niebieskie oczy. Naruto tylko westchnął ciężko i skinął głową z rezygnacją. Już nie miał siły walczyć o dominację, był na to zbyt podniecony.
Sasuke tym razem sięgnął do niskiej komody stojącej obok kanapy i wyjął z niej taką samą żelową maść jak ostatnio. Naruto zdążył tylko pomyśleć, w ilu jeszcze miejscach  trzyma takie rzeczy, bo już drugi raz znalazło się pod ręką. Jeśli na przykład dodać by do tego takie pomieszczenia jak łazienka, kuchnia czy przedpokój, to okazałoby się, że musiał wykupić chyba pół apteki. Ale w końcu te myśli odleciały, gdy Sasuke znów go pocałował. Tym razem nie brutalnie, ale powoli, jakby leniwie, jakby chciał mu zafundować całą gamę przeżyć. I fundował. Sekunda po sekundzie palce przesuwały się po jego rozpalonej skórze, drażniąc najwrażliwsze miejsca… A jeszcze nie tak dawno twierdził, że mu zimno. Westchnął, gdy Sasuke chwycił jego rękę i wycisnął na nią żel, a potem skierował w stronę swojego penisa. Jego własne palce, powoli zaczęły się niego wsuwać. To uczucie nadal jeszcze było dziwne, ale wiedział przecież, że za chwilę będzie przyjemniej. Kiedy Sasuke w końcu w niego wszedł, zadrżał lekko.
–  Obejmij mnie za szyję – szepnął mu do ucha, całując je przy tym lekko. Po chwili podniósł się razem z nim i oparł się plecami o siedzenie kanapy. Naruto poczuł, jak ściska go mocno w pasie, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi. Słyszał, że westchnął kilka razy ciężko, zanim ponownie na niego spojrzał. Jego czarne oczy lśniły takim pożądaniem, że tym razem to Naruto pierwszy się poruszył. I mimo że trochę zabolało, to nie żałował, bo wyraz twarzy Sasuke był bezcenny.
Sasuke sapnął cicho i spojrzał na ciało Naruto, ale szybko znowu skupił uwagę na jego spojrzeniu.
Kochali się w milczeniu, całując się i dotykając tak, jakby próbowali sobie przypomnieć, gdzie znajdowały się te punkty na ich ciele, pod wpływem których obaj tracili zmysły. Naruto dyszał ciężko, nie mogąc skupić się na niczym innym niż nieco niezdarnym poruszaniu się na penisie Sasuke, który wypychał biodra, wychodząc mu naprzeciw. Byli zarumienieni i spoceni. W pewnym momencie Sasuke złapał penisa Naruto i zaczął poruszać po nim ręką, kciukiem zahaczając o wrażliwą główkę. Naruto jęknął zaskoczony i odchylając się lekko, zaczął się na nim poruszać jeszcze szybciej. Obaj byli już blisko.
Sasuke końcu nie wytrzymał i przewrócił go na podłogę. Zawisł na nim i zaczął wchodzić w niego gwałtownie, niekontrolowanie, czując, że jeszcze chwila i... Jęknął, dociskając biodra do jego ciała, gdy poczuł, jak zalewa go fala przyjemności. Naruto objął go mocniej, zaciskając się na nim jeszcze bardziej i w końcu sam doszedł z cichym westchnięciem.
– Rany, draniu... – mruknął po chwili i uśmiechnął się błogo, przyjemnie rozluźniony.
W tym momencie nie zwracał uwagi nawet na to, że wyciekająca z niego sperma brudzi idealnie czysty, ciemnografitowy dywan. Wiedział, że powinien podnieść się i pójść z tym do łazienki, ale tak przyjemnie się leżało, trzymając Sasuke w ramionach. Tego Sasuke, ostatniego członka klanu Uchiha i – swoją drogą – ostatniego drania, za którym szalały dziewczyny, który był nieludzko przystojny i który był teraz tylko jego. Ścisnął go mocniej, jakby nie chciał pozwolić mu wydostać się z objęć.
– Dusisz mnie – sapnął Sasuke, a kiedy ten nie zareagował, dźgnął go mocno w żebra. Raz, a potem drugi…
– Przestań, draniu! – Naruto automatycznie go puścił i skulił się, nie chcąc dawać mu dostępu do najwrażliwszych części ciała.
Przez to wszystko, kiedy w końcu wstał i poszedł do toalety, na dywanie była już biała plama. Sasuke uznał, że trzeba będzie ją od razu wyczyścić, bo gdyby nagle zjawił się jakiś nieoczekiwany gość, trudno byłoby się z tego wytłumaczyć.

10 komentarzy:

  1. Z Saiem poszło lepiej niż się spodziewałam, chociaż jego tekst o trójkątach był powalający xD
    A zazdrosny Naruto to słodki Naruto~
    Na szczęście Sasuke zna sposób, by upewnić go, że zależy mu tylko na nim~
    Już widzę, jak Sasu lekceważy plamę, a potem nagle nachodzi ich Sakura i Uchiha z tą swoją beznamiętną miną informuje ją, że "rozlał mu się jogurt" xD
    Weny!
    Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jogutrem to była akcja w Rywalach :) Tu Sasuke raczej by się Sakurze nie tłumaczył, a ona pewnie nawet nie zapytała :) Gorzej by było, gdyby trafiła na Naruto wychodzącego z łazienki bez ubrań :)

      Usuń
  2. Hej!
    Witam się z wami. Postanowiłam że dzisiaj zaszaleje i będę pisać komentarze. Już napisałam jeden na blogu Indry więc główne powitanie kieruję do Verry. Wracając do bloga. Jedno słowo: ŚWIETNY. Każdy rozdział coraz lepszy. A w ogóle to wszystko jest "kłopotliwe" jakby powiedział Shikamaru. Pierwszy raz spotykam się z bolgami które są prowadzone regularnie. Dla mnie to nowość. Dotąd czytałam tylko dawne sprzed lat, nie skończone, zapomniane. Nigdy ich nie komentowałam bo po co skoro pisarka/pisarz już nie wchodzą na nie. Kiedyś tylko kiedy chciałam czytać ciąg dalszy wystarczyło kliknąć "dalej" a teraz trzeba czekać tydzień. Choć to tak krótki czas w porównaniu z innymi blogami. Jestem bardzo niecierpliwym człowiekiem ale może dzięki wam to się zmieni i będę jak pies Kiby (jak mu tam było? Aki~cośtam) czekać wiernie na swojego pana (w tym wypadku na kolejny rozdział). Niech wena nigdy was nie opuszcza. Trzymam za was kciuki.
    Powodzenia
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Witam się z wami. Postanowiłam że dzisiaj zaszaleje i będę pisać komentarze. Już napisałam jeden na blogu Indry więc główne powitanie kieruję do Verry. Wracając do bloga. Jedno słowo: ŚWIETNY. Każdy rozdział coraz lepszy. A w ogóle to wszystko jest "kłopotliwe" jakby powiedział Shikamaru. Pierwszy raz spotykam się z bolgami które są prowadzone regularnie. Dla mnie to nowość. Dotąd czytałam tylko dawne sprzed lat, nie skończone, zapomniane. Nigdy ich nie komentowałam bo po co skoro pisarka/pisarz już nie wchodzą na nie. Kiedyś tylko kiedy chciałam czytać ciąg dalszy wystarczyło kliknąć "dalej" a teraz trzeba czekać tydzień. Choć to tak krótki czas w porównaniu z innymi blogami. Jestem bardzo niecierpliwym człowiekiem ale może dzięki wam to się zmieni i będę jak pies Kiby (jak mu tam było? Aki~cośtam) czekać wiernie na swojego pana (w tym wypadku na kolejny rozdział). Niech wena nigdy was nie opuszcza. Trzymam za was kciuki.
    Powodzenia
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akamaru :) No tak jest z regularnymi publikacjami. A możemy publikować regularnie, bo mamy tekst na zapas. Pisanie w dwie osoby wygląda trochę inaczej, to wszystko leci dużo szybciej :) Dzięki za komentarz.

      Usuń
  4. O masakra, Sai i te jego poradniki xD Aczkolwiek tytuł tego ostatniego mnie zabił! Powinien pożyczyć go Naruto... Albo Sasuke xD Najlepiej im obojgu. Ale Sasek tego poradnika dla aspołecznych to powinien bez kitu trochę liznąć, może Naruciak mu sprawi na urodziny? :>
    Sakura niech się tak nie napala >< Ale ten fragment, gdy gapiła się na Sasuke maślnym wzrokiem, czyli jak zwykle, mówi wszystko. Ja dalej wspieram SakuHika jakby nie patrzeć xD To tylko moja opinia ^^
    Ale fragment, gdy przemoczeni dotarli do mieszkania Sasuke... I ta walka o dominację, o rany *-* Mogłabym to czytać i czytać w kółko i chyba to będzie moim zajęciem przez resztę wieczoru XD Z rozdziału na rozdział coraz bardziej mi się podoba <3 Wyrazy uznania dla autorek! Życzę weny i to jak najwięcej! :))
    Pozdrawiam,
    ~ Wege

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sasuke miał swój pierwszy raz, Naruto miał, a teraz żaden nie odpuści ;)

      Usuń
  5. A można wiedzieć jak długa będzie to przerwa? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    z Saiem to łatwo poszło, ale ten jego tekst o trójkątach boski, no i słodko już widzę minę Sakury jak Naruto przyjdzie z Sasuke...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń