.

wtorek, 17 stycznia 2017

SasuNaru Hiden - rozdział 5


Na zewnątrz było przyjemnie chłodno, ale nie zimno. Sasuke wskoczył na dach pobliskiej budki, żeby z niej dostać się na szczyty wyższych budynków. Stwierdził, że dopiero niedaleko Ichiraku zejdzie na ulicę, żeby zobaczyć, czy w środku siedzi jeszcze Naruto. Jednak zobaczył go, a raczej ich, dużo wcześniej. Szli ulicą wzdłuż nowych, małych sklepików, w których czasami robił zakupy. Mieli tu całkiem niezłe kulki ryżowe. Sasuke generalnie nie lubił słodyczy, ale te mu akurat bardzo smakowały. Kiedyś Naruto dał mu je w ramach prezentu urodzinowego, wciskając do rąk torebkę i mówiąc: „Masz, ty draniu. Wszystkiego najlepszego”. To właśnie w tamtym momencie jakoś tak bardzo przypadły mu do gustu, że potem kupował je sam. Czasami nawet zabierał jako prowiant na trening, ale Naruto zwykle większość bezczelnie wyjadał. Był bardzo łasy na słodycze. Sasuke dopiero po jakimś czasie uświadomił sobie, jak wiele wie o swoim najlepszym przyjacielu. I to czasami takie szczegóły, jakich nie znała chyba nawet Sakura, mimo że przecież spędzała z nim bardzo dużo czasu, kiedy odszedł z wioski. Usłyszał głośny śmiech Naruto. Razem z Gaarą wyglądali na lekko podpitych, choć Kazekage na pewno trzymał się lepiej, bo przynajmniej nie potykał się co chwilę o pierwszy lepszy kamień. Sasuke obserwował ich, kiedy zatrzymali się w pobliskim parku i o czymś rozmawiali. Dopiero dobrą godzinę później pożegnali się i rozeszli, każdy we własnym kierunku. Wtedy wykorzystał sytuację i zły jak diabli, bo przez to wszystko nie poszedł do biblioteki, pojawił tuż przed Naruto.
– Oj, draniu, może nie tak gwałtownie, co? – Ten tylko się roześmiał i zrobił krok do tyłu, wpadając na jakieś drzewo. Zachwiał się lekko.

– Mieliśmy iść do się uczyć. – Sasuke podszedł bliżej, patrząc na niego. Było już ciemno, ale dobrze widział w świetle księżyca rumieńce na jego  twarzy, które pojawiały się zawsze, gdy za dużo wypił.
Naruto, mimo że rozluźniony na skutek wypitego alkoholu, poczuł się niekomfortowo. Teraz prawie wgniatał się plecami w pień, chcąc odsunąć się od Sasuke bardziej. Znów był za blisko, jeszcze jeden krok i po raz kolejny stanie się to… Och… Przyjaciel przygwoździł go, wlepiając intensywnie wzrok w jego oczy. Coś mówił, coś chyba nawet istotnego, ale Naruto nie słuchał. Bo to się właśnie stało. Jeszcze chwila i Sasuke też to wyczuje. A to będzie katastrofa. Będzie z niego kpił chyba do końca życia. Naruto, mimo żeby był pijany doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Spojrzał w czarne oczy, które wyrażały coś w rodzaju zirytowania i nagle poczuł, że chętnie chwyciłby go za te czarne kudły i … O kurczę. Skoro tak durne myśli zaczęły przychodzić mu do głowy, to znaczyło tylko jedno. Musiał uciekać. Popchnął Sasuke i wyrwał się, a po zaledwie chwili wpadł w jakieś krzaki. Które miały kolce. I to bolało.
– Naruto! – krzyknął Sasuke, jednak ten tylko jęknął zbolałym głosem. – Ale z ciebie idiota – westchnął ciężko, gdy zobaczył, że zaczął się zbierać. Podszedł do niego, ale gdy tylko go chwycił, ten znowu mu się wyrwał i po raz kolejny wpadł w te same zarośla. – Jesteś pijany bardziej niż Tsunade po kilku butelkach sake – warknął i zniecierpliwiony złapał Naruto za łokieć, wyciągając go stanowczym ruchem z tych krzaków. Nie wiedział, co mu strzeliło do głowy, że tak nagle odskoczył, ale może był dla niego trochę za ostry? W końcu był nietrzeźwy, mógł zachowywać się trochę inaczej. Zmarszczył brwi, widząc, że Naruto skaleczył się w policzek. Nawet jego ubranie było potargane w kilku miejscach.
– Wszystko w porządku?
– Tak, draniu, puszczaj mnie w końcu! – burknął. – Co ty tak nagle się pojawiasz? – zapytał i znowu odsunął się na bezpieczną odległość. Starł rękawem strużkę krwi, którą czuł na policzku. W głowie szumiało mu od alkoholu i miał problem, żeby skupić się na czymś innym poza wspomnieniem tego, co wcześniej sobie wyobraził. Przełknął ciężko ślinę, widząc spojrzenie Sasuke. Ten drań nie powinien tak wyglądać, kiedy był zły – przemknęło mu przez myśl. Sakura, kiedy się denerwowała, stanowiła taki widok, że lepiej było do niej nie podchodzić. Wtedy zapominał nawet o tym, że tyle lat był w niej zakochany. Zastanowił się. Może to dlatego tak reagował na Sasuke, bo brakowało mu go przez cały ten czas?
– Co ci się stało, młotku? – Sasuke wydawał się wyraźnie zirytowany tym, że Naruto, za każdym razem, kiedy tylko się do niego tylko zbliży, próbuje się cofnąć przynajmniej o kilka kroków. – O czym rozmawiałeś z Gaarą? – zapytał podejrzliwie.
– O takich tam… Różnych rzeczach – zaśmiał się Naruto i potarł ręką włosy. Po chwili znów otworzył usta i czknął. – Wiesz, to jest mój przyjaciel. Tak jak ty.
– Tak jak ja… – powtórzył Sasuke, patrząc w dziwny sposób, a przez jego twarz przemknął niewyraźny cień czegoś, czego Naruto nie umiał nazwać. I chyba nie chciał się nad tym zastanawiać. Dobrze przynajmniej, że przez te wbijające się kolce, których skutki cały czas odczuwał, jego podniecenie opadło. Zostały tylko dziwne myśli, które najwyraźniej na dobre zagościły w jego głowie i nie chciały zniknąć. Bo co się tak naprawdę stało? Czy w tamtym momencie… Czy on naprawdę chciał… Pokręcił głowa, jakby to miało pomóc w wyrzuceniu tych głupich skojarzeń z głowy.
– Nie chcesz, to nie mów. Twoja sprawa – powiedział chłodnym tonem Sasuke i rozejrzał się dookoła. Była już prawie noc, ale nadal gdzieniegdzie widział innych ludzi. Jakieś pary, które urządzały sobie po zmroku schadzki, dzieciaki ganiające jeszcze po drzewach. – Chodź, odprowadzę cię do domu. Przyszły Hokage, lądujący w co drugich krzakach, na pewno nie wzbudzi szacunku, co najwyżej narazi się na śmieszność – westchnął, stanowczym ruchem chwytając i przytrzymując ramię Naruto, jednocześnie nie pozwalając mu się od siebie odsunąć.
– Wcale nie jestem aż taki pijany – burknął Naruto, czerwieniąc się jeszcze bardziej. Jego reputacja niestety często była narażana na próbę, bo mimo że był bohaterem wojennym i jednym z najsilniejszych shinobi w wiosce, przez swoją niezdarność, stwarzał sytuacje, przez które ciężko było się nie zaśmiać.
– Właśnie widzę – stwierdził Sasuke i skrzywił się, gdy pociągnął go uliczką w kierunku jego domu. – I czuję.
Naruto tylko prychnął. Było mu trochę niedobrze i kręciło mu się w głowie, ale Kurama zaraz powinien coś z tym zrobić. Chyba, bo już rano buntował się i nie chciał pomóc wyleczyć kaca po wczoraj. Jakby nie było, rzadko zdarzało mu się pić dzień po dniu.
– Czemu nie poszedłeś do biblioteki? Przecież... – Naruto znowu czknął. Zmarszczył brwi rozzłoszczony. Przy Gaarze, który sam był trochę wstawiony, nie czuł się aż tak bardzo, pijany. Dopiero przy Sasuke zdał sobie sprawę, że tak, wypił trochę za dużo. – Sakura i dziewczyny pewnie tam siedziały. Nie wiedziałem ich na mieście, to musiały się uczyć. A ty też lubisz się przecież uczyć, draniu – stwierdził wesoło, jednak po chwili coś do niego dotarło. – Ach! – krzyknął, zwracając uwagę jakichś kobiet, które stały pod blokiem i plotkowały cicho. – No tak, przecież to są dziewczyny. A ty nie lubisz dziewczyn! – Znowu się roześmiał i szturchnął Sasuke w żebra. Był zbyt zajęty opanowaniem wesołości, żeby dostrzec, że jego przyjaciel wyglądał na coraz bardziej zirytowanego. – Trzeba było do nas dołączyć, draniu. Mogłeś nie czekać i nie wiadomo co robić... – rzucił bez namysłu i spojrzał w końcu na Sasuke. Przełknął ciężko, zauważając jego minę. I znowu o tym pomyślał. Dlaczego wściekły Sasuke musiał na niego aż tak działać? Co z nim było nie tak? Z nim, z Sasuke i, cholera, z tymi wszystkimi dziewczynami, na które wcale nie zwracali uwagi?
– Przymknij się już, młotku. Powinieneś się cieszyć, że cię znalazłem, bo teraz pewnie leżałbyś pijany w jakichś krzakach – warknął Sasuke, przyspieszając kroku. Coraz bardziej irytował go ten wieczór i podejrzewał, że po tym, jak odprowadzi już tego głąba do domu, zamiast do mieszkania, pójdzie potrenować. Czuł, że musi się jakoś wyładować, bo w innym razie ktoś oberwie. A konkretnie to ten ktoś idący, a przynajmniej usiłujący iść, obok.
– A tam, gadasz głupoty. – Naruto zaczął grzebać po kieszeniach i szukać czegoś, gdy dotarli w końcu do jego bloku i właśnie stanęli przed klatką schodową. – Draniu, nie widziałeś moich kluczy? – jęknął, gdy znalazł jedynie żabią portmonetkę i rachunek za poprzedni wieczór w Ichiraku. Wysoki rachunek, trzeba było przyznać. Na szczęście dzisiaj płacił Gaara i nie chciał nawet słyszeć o tym, że się dołoży. Powiedział mu, że i tak nigdy nie będzie w stanie się odwdzięczyć za to, co Naruto dla niego zrobił i za to, kim się dla niego stał.
– A jak ci się wydaje? – mruknął Sasuke, kiedy już wchodzili po schodach, a on wciąż przetrząsał kieszenie.
– No bo nie… Ała! – wrzasnął Naruto, potykając się o stopień i wywalając się na schodach. – Niech to szlag – mruknął, kiedy Sasuke starał się go zebrać i postawić do pionu. – Zgubiłem klucze, jak mam teraz wejść do domu? – spytał, jakby oczekiwał, że ten poda mu od razu jakieś rozwiązanie.
– Cholera, młotku! – Sasuke sam wepchnął mu ręce w kieszenie kamizelki, a potem spodni, przeszukując je gruntownie. Na podłogę poleciała jakaś chustka, ochraniacz na czoło, który Naruto zawsze zdejmował, kiedy robiło mu się za gorąco i kilka monet. Klucze w końcu też się znalazły, w małej kieszonce na piersi. Sasuke odetchnął z ulga, bo myśl, że mieliby wracać do parku i szukać ich po krzakach, nie była zbyt zachęcająca. Zabrał ze schodów porozrzucane rzeczy i otworzył drzwi do mieszkania, które mieściło się w zupełnie innej dzielnicy wioski niż jego. Przytrzymał sobie nogą drzwi, wepchnął Naruto do środka i zapalił światło. Znów miał ochotę złapać się za głowę, tak jak rano, gdy tu przyszedł. Naprawdę, jeżeli miałby użyć do opisania tego, co widział słowa bałagan, to byłoby zdecydowanie zbyt łagodne okreslenie. Kubki po ramenie na stole i szafce przy łóżku, porozrzucane ciuchy, kilka rozwiniętych i pozostawionych samym sobie zwojów. Rano nic nie mówił, bo był nieźle wkurzony, że Naruto zaspał, ale teraz…
– Jak ty możesz mieszkać w takim chlewie? – zapytał zdegustowany.
Naruto przez chwilę milczał, a gdy Sasuke obejrzał się, żeby sprawdzić, co on właściwie wyprawia, usłyszał tylko trzask zamykanych drzwi do łazienki.
– Pewnie poszedł rzygać – westchnął z rezygnacją i jeszcze raz ogarnął wzrokiem mieszkanie, jakby próbował znaleźć w tym chaosie jakąś regułę. Jeżeli Naruto będzie tak niezorganizowanym Hokage, to marnie widział jego przyszłą kadencję. W końcu, litując się nad nim, postanowił nastawić wodę na herbatę, bo kiedy w końcu wróci z łazienki, będzie potrzebował czegoś ciepłego. Skutki alkoholowych libacji nigdy nie były przyjemne.
Naruto przez jakiś czas nie wychodził, ale Sasuke nie słyszał żadnych niepokojących odgłosów. W końcu jednak, kiedy znudzony czekaniem chciał zapukać do drzwi, te wreszcie się otworzyły. Naruto wyglądał już lepiej. Miał trzeźwiejsze spojrzenie, chociaż był trochę zarumieniony na twarzy. Musiał też wepchnąć głowę pod kran lub prysznic, bo teraz jasne kosmyki lepiły mu się do czoła, a kropelki wody kapały na ramiona.
– Żyjesz? – zapytał tylko. Naruto uśmiechnął się krzywo i skinął głową. Sasuke obserwował go uważnie. Nadal mimo wszystko nie prezentował się najlepiej i przez krótką chwilę poczuł nawet, że jest mu go żal. Na szczęście to był tylko moment, dopóki Naruto, idąc do stołu, nie potknął się o postawiony na podłodze zwój i się nie przewrócił. Wtedy Sasuke przypomniał sobie, że jego przyjaciel był po prostu idiotą, a takich nie ma co żałować.
– Wiesz, że jak tak dalej pójdzie, będziesz miał zaległości? Jutro zaczynamy od dziesiątej i nawet nie waż się spóźnić – stwierdził, zakładając ręce na piersi.
– Nie. – Naruto pokręcił głową, podnosząc się dość niezdarnie z podłogi. – Nie mogę jutro…
– A to niby dlaczego? – spytał niezadowolony z takiej odpowiedzi Sasuke.
– Umówiłem się z Gaarą. Rano ma się spotkać z Kakashim, ale potem chcę mu pokazać naszą wioskę, to, w jaki sposób się zmieniła. Pamiętasz, jak po tym, gdy wróciłeś, oprowadzałem ciebie? Pokażę mu te same miejsca. Te, które są dla mnie ważne i które lubię.
– Pamiętam. – Sasuke poczuł się dziwnie. Tamten dzień… Stanął mu przed oczami obraz najlepszego przyjaciela – uszczęśliwionego i uśmiechniętego od ucha do ucha, bo w końcu mu uległ i zgodził się zostać w Konoha, to jak siedzieli na wzgórzu, w którym były wykute głowy Hokage i patrzyli na wioskę… Sam nie wiedział dlaczego, ale nie chciał, żeby teraz Naruto pokazywał w ten sam sposób te miejsca komuś innemu. Tamte chwile, tamte rozmowy, były tak prywatne, że nie wyobrażał sobie, że… No nie, po prostu nie! – Myślę, że Kazekage ma chyba ważniejsze rzeczy do roboty, niż zwiedzanie z tobą Konohy – powiedział, choć doskonale zdawał sobie sprawę, że to nieprawda. Kage czy nie Kage, Gaara zawsze miał słabość do Naruto i to już od czasu, kiedy byli dziećmi, a on przegrał z nim walkę. Sasuke nie był głupi, widział, jak bardzo Naruto na nim zależy, w końcu obaj byli jinjuriki i rozumieli się bardzo dobrze. Był jego przyjacielem. Tak jak on sam. Nie wiedział, dlaczego tak dziwnie zareagował, kiedy Naruto mu to dzisiaj powiedział. Tak naprawdę chyba… Chyba… Spojrzał na mizernie wyglądającą wersję tego blond młotka i nagle ogarnęło go to samo uczucie co wtedy, gdy chciał się udać w podróż, a on, patrząc mu prosto w oczy, poprosił, żeby tego nie robił. Oczywiście wcześniej próbował za pomocą pięści i swojego gadulstwa, ale to tamten moment chyba dopiero zaważył.
– Wyobraź sobie, że wcale nie. – Naruto uśmiechnął się, niezrażony słowami Sasuke. – Gaara sam chciał, żebym go zabrał. Już ułożył wszystkie spotkania tak, żebyśmy mogli mieć wolne popołudnie. Wiesz, Sasuke... – Naruto wydął wargi i wpatrzył się w skupieniu w swój kubek, najwyraźniej zastanawiając się nad czymś intensywnie. – Ostatnio dużo czasu siedzieliśmy nad książkami. Może powinieneś się sam pouczyć? – Zerknął na niego niepewnie. Nie wiedział, jak powinien mu powiedzieć, że to popołudnie mógł wykorzystać na naukę bardziej zaawansowanych rzeczy. Bo do tego, że on sam był gorszy i miał braki nigdy by się nie przyznał. Oczywiście nie we wszystkim, ale Sasuke zawsze w sprawach teoretycznych był daleko przed nim. On sam co prawda nadganiał determinacją i praktyką, jednak to nie zmieniało faktu, że nie powinien go tak wykorzystywać i dać mu trochę czasu na naukę innych rzeczy.
– Pouczyć się sam? – Głos Sasuke był chłodny. Wpatrywał się nieruchomym spojrzeniem w Naruto, który nie dostrzegł jego napięcia. – Najpierw wczorajsze picie z dziewczynami, teraz dzisiejszy dzień i jutro robisz sobie wolne? Jak chcesz. – Zacisnął usta, próbując powstrzymać wściekłość. – Żebyś tylko później się nie zdziwił, jak nie zdasz – warknął. Wiedział, że Naruto da radę i zda ten egzamin, ale w tamtym momencie był tak zły, że satysfakcję sprawiły mu te słowa. – Spadam, trzymaj się.

Nim Naruto zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, Sasuke wyszedł, a drzwi podejrzanie głośno trzasnęły. Musiał być naprawdę wściekły, bo zwykle tak się nie zachowywał. Zazwyczaj, nawet jak coś mu nie pasowało, zachowywał pozory. Naruto miał mieszane uczucia, a fakt, że nadal był pijany jeszcze pogarszał sprawę, bo nie mógł na to wszystko spojrzeć obiektywnie. W końcu Gaara bywał w Konoha bardzo rzadko, a on sam w Wiosce Piasku jeszcze rzadziej, więc to chyba było normalnie, że chciał spędzić z nim trochę czasu. Cholera wie, kiedy znowu się zobaczą. Rozumiał, że nauka jest ważna, ale do tej pory poświęcał jej naprawdę bardzo dużo czasu i mógł chyba czasami zrobić sobie przerwę. Tym bardziej, że miał do tego konkretny powód. Gaara był jego przyjacielem i miał mu jeszcze do opowiedzenia tyle rzeczy. Naruto podniósł się ciężko, odstawiając kubek po herbacie. Sasuke był tak miły i mu ją zrobił, choć wcale nie musiał. Sasuke był tak miły, że odprowadził go do domu, gdy ledwo trzymał się na nogach. Sasuke był… O cholera… Jęknął i w ubraniu przewrócił się na łóżko. Nie miał siły na nic innego. Poza tym dziwne myśli zaczęły przychodzić mu do głowy, więc wolał zamknąć oczy i spróbować po prostu zasnąć. Jutro się nad tym wszystkim zastanowi.

Następnego dnia obudził się dość wcześnie. Nie zasunął rolet w oknach, więc słońce świeciło mu prosto w twarz. Jęknął, gdy zerknął na zegarek. Było wpół do siódmej, więc mógłby jeszcze trochę pospać. Czuł się koszmarnie. Nie dość, że promienie słońca strasznie raziły, w ustach czuł niewiarygodną suchość, a głowa bolała gorzej niż wczoraj, to jeszcze czuł nieznośny ucisk w żołądku. I nie, nie był związany ze zbyt duża porcją ramenu. To był raczej niepokój. Naruto przypomniał sobie wczorajszy wieczór, kiedy to Sasuke go tu przyprowadził, pomógł nawet szukać kluczy i mimo że był wstawiony, nie złościł się na niego jakoś szczególnie. Do czasu oczywiście. Bo potem strasznie się wkurzył, kiedy Naruto zaproponował mu, żeby pouczył się sam. I poszedł. Będzie go musiał znaleźć i z nim porozmawiać, kiedy tylko Gaara opuści wioskę. W pewnym momencie pomyślał nawet, żeby iść do niego już teraz, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu. Wciąż był chyba trochę pijany i nie czuł się najlepiej – to po pierwsze. Po drugie – godzina nie była najlepsza. Chociaż, przemknęło mu przez myśl, że ludzie pokroju Sasuke pewnie wstawali jeszcze wcześniej. A po trzecie... Uznał po prostu, że lepiej będzie poczekać z tym do wyjazdu Gaary. Jeszcze Sasuke uzna go za desperata… Jasne… Jakby wcześniej nim nie był, ganiając za nim przez tyle lat – podpowiedziała kolejna irytująca myśl, być może nawet był to Kurama, ale Naruto nie chciał się teraz nad tym zastanawiać. Nie mógł już zasnąć, więc zebrał się smętnie z łóżka. Poszedł pod prysznic, łudząc się, że zimna woda chociaż trochę wyostrzy mu zmysły i przywróci do stanu używalnego jego ciało, jednak, gdy tylko zobaczył swoje lustrzane odbicie, już wiedział, że będzie to trudne. Cienie pod oczami i zaczerwienione spojówki nie robiły dobrego wrażenia.
Po godzinie był już jako tako odświeżony, zjadł śniadanie i nawet posprzątał mieszkanie. Robił to rzadko, zwykle wtedy, gdy naprawdę nie miał co ze sobą zrobić, a teraz trochę tak było. Czekał, aż Gaara będzie wolny, a że nie miał siły na trening – zostało więc sprzątanie. I zastanawianie się. Przez prawie półtora roku, odkąd Sasuke wrócił do wioski, nie zdarzyło mu się z nim pokłócić. To znaczy... Oczywiście, ciągle kłócili się o pierdoły, wyzywali się i rywalizowali o wszystko, doprowadzając tym innym do szału, ale nigdy Sasuke nie wkurzył się na niego aż tak. I jeszcze te wszystkie głupie myśli, które teraz coraz częściej go nachodziły. Może powinien o tym z kimś porozmawiać. Ale z kim? Sakura odpadała z wiadomych względów, Kakashi miał poważniejsze problemy na głowie niż rozterki miłosne swojego byłego ucznia, więc... może Iruka? Bał się jednak, jak zareagowałby, gdyby powiedział, co się z nim dzieje, gdy Sasuke jest blisko. Przecież Iruka ciągle powtarzał mu, że najwyższy czas znaleźć sobie dziewczynę. Naruto miał mnóstwo przyjaciół, przez te wszystkie lata ludzie go pokochali, ale teraz naprawdę już nie wiedział, komu mógłby o tym wszystkim powiedzieć. Żałował, że nie było przy nim rodziców ani Jirayii. Oni na pewno by coś wymyślili. Mama pewnie by na niego nakrzyczała, tata zareagowałby dużo spokojniej, ale... Co by mu powiedzieli? Jirayia na pewno by go zrozumiał. Był w końcu zboczonym pustelnikiem. Westchnął ciężko, wychodząc z mieszkania i zamykając dokładnie drzwi. Jak na złość znowu przypomniał sobie słowa Sasuke, który upominał go, że kiedyś ktoś w końcu się do niego włamie, jak nie będzie uważał.

11 komentarzy:

  1. Podobał mi się ten fragment ze stalkującym Sasuke. Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jaki jest zazdrosny.
    Stworzyłyście niesamowite połączenie pisząc razem. Z przyjemnością sprawdzam bloga z nadzieją na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja z przyjemnością mogę napisać, że tekstu mamy na przynajmniej jeden tom książki, więc rozdziały będą się ukazywać regularnie. Kwestią jest moje lenistwo odnośnie betowania :) Jeszcze doszedł blog autorski więc czas dzielę między wszystkie blogi.

      Usuń
    2. Cieszy mnie to, że macie tyle tekstu, czyli zapowiada się dłuższa historia, miodzio <3 Co do czasu to uważam, że na osoby, które mają inne blogi + własne życie, to naprawdę szybko wam idzie betowanie/pisanie kolejnych rozdziałów.
      Dziękuję Wam dziewczyny za poświęcony czas :)
      Spoiler

      Usuń
  2. Aż się dziwię, że pisze ten komentarz. Znam was obie dość dobrze. Oczywiście na tyle, na ile można znać inną blogerkę z tego samego fandomu. Nie lubię was. Za to co kiedyś zrobiłyście. Ale to już nieważne.

    Podoba mi się to opowiadanie. Bardzo. Naprawdę, to jest ukojenie po tym całym Boruto. Opisujecie tak szczegółowo, że jak ktoś wcześniej pisał, to się czyta jak kontynuacje mangi. Boruto obejrzałam, ale dla mnie manga kończy na 699 odcinku. Reszta – w sferze wyobraźni. Tak sobie dokładnie ich wyobrażałam. Nadal będą sobą, ale z doświadczeniem z przeszłości, dlatego staną się nierozłączni. I jeszcze dodajecie wszystkie inne postaci. Gaara – czy on coś ma do Naruto? Sakura – zakochana na zabój, zwłaszcza, że Sasuke znowu jest tamtym Sasuke. Przystojny, nie, mega przystojny chłopak. Kto by na niego nie leciał. Chyba tylko Hinata :D Biedna Hinata, bo blondyn nie zwraca na nią uwagi, nic poza „jesteśmy przyjaciółmi”. Ciekawe kiedy ta frustracja obu pań wybuchnie :D Aż się nie mogę doczekać. Tak w ogóle sliczne opisy. Rozbudowane, szczegółowe. Mam te sceny przed oczami.

    Szkoda, że kiedyś nie wpadłyście na taki pomysł, żeby pisać razem, wtedy, kiedy był szał na ten sasunaru. To byłby wtedy bestseller. Lekki styl Sanu i jej poczucie humoru połączone ostrością Koko i taką trochę perwersja. Az się nie mogę doczekać sceny yaoi w waszym wykonaniu.

    Będę na pewno czekać na następne rozdziały. Bo to jak już pisałam, jest ukojenie, dalsza historia Naruto.

    Pozdrawiam
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Machina musi się kręcić, dlatego tworzą epilogi. Tak samo było w HP, tak samo jest w Naruto. Boruto to tylko kolejna rzecz, która ma przynieść kasę ;)
      Mangowy Gaara zawsze miał coś do Naruto ;) Fajnie, że ogólnie opisy Ci się podobają. No i że całe opowiadanie Ci się podoba :) Niestety szał na Naruto już minął, co widać po blogach, ale może dlatego też pisze mi się to tak dobrze? Bo nie ma jakby takiej presji, teraz każdy wraca do sn z sentymentu i wszystko jest takie bardziej spokojne? Bardzo dobrze mi się pisze z Sanu może też dlatego, że trochę dojrzałam i mój styl nieco się zmienił :)
      Kilka osób już pisało, że to opowiadanie jest idealną kontynuacją Naruto. Też tak myślę :)

      Pytanie - co takiego zrobiłyśmy, bo trochę tego nie rozumiem?

      Dzięki za szczery komentarz :) To miłe, że mimo antypatii do nas, chciało Ci się go napisać i powiedzieć, że Ci się podoba :)

      Usuń
    2. Ja też chciałabym dowiedzieć się, o co dokładnie chodzi. Oczywiście domyślam się, ale to raczej dotyczy głównie mnie.

      Ciesze się, że się podoba. Tak własnie chciałabym widzieć kontynuację. Gaara - nic nie wiem :D. Obie zakochane panie... No cóż :D To sasunaru, więc jasne, że raczej się rozczarują.
      "Naprawdę, to jest ukojenie po tym całym Boruto." - to naprawdę miłe :)

      A co do pisania razem kiedyś. Heh, teraz to wygląda trochę inaczej, wtedy raczej nasze fragmenty by się gryzły, to był ten czas, gdy jeszcze nie potrafiłyśmy pisać w ten sposób, każda z nas robiła swoje własne, specyficzne, błędy. Ciesze, się, że teraz trudno jest rozpoznać, która z nas co napisała :)

      Dzięki za komentarz :) Mimo, że nas nie lubisz :)

      Usuń
    3. O to co zrobiłyście z forum. Wtedy były takie nastroje, że chyba nie chciałybyście widzieć większości komentarzy. "Undesirable person" - to był chyba najlżejszy z tego co pamiętam. Ale to było dawno temu. Nigdy nie zrozumiem, co wami kierowało.
      Ale i tak fanfick mi sie podoba :)

      Usuń
    4. Miałyśmy swoje powody, żeby postąpić tak, a nie inaczej. Problem usuwania postów (bo zakładam, że o to głównie chodzi) jest bolączką wszystkich for (drarry, czy gospoda też się z tym mierzyły). Na innych był ten sam problem, więc nie my pierwsze, nie ostatnie :) I każdy, kto usuwa posty ma swoje powody. Ja swojej decyzji bynajmniej nie żałuję, a to, co dziewczyny wypisywały - cóż, ich sprawa. Jak im ulżyło, tym lepiej :)
      Forum to już stara sprawa, więc tak jak piszesz - to było dawno, bez sensu do tego wracać.
      Najważniejsze, że tekst się podoba :)

      Usuń
    5. Uwierz, przed tym wszystkim przeprowadziłam jeszcze kilka rozmów i decyzja była jednoznaczna. Miałam do wyboru - usunąć całość forum lub tylko moje posty - inaczej bym nie pozwoliła nikomu tego przejąć. I teraz, szczerze, nie obraź się, kimkolwiek jesteś, nie żałuję. Bo to nie jest to samo forum które ja zakładałam.
      :)

      Usuń
  3. Hej,
    wspaniały rozdział, Sasuke śledzi Naruto, ja jednak wyobraziłam sobie, że Sasuke kleczy z wypiętym tyłkiem przy tych krzakach do których wpadł Naruto i szuka tych kluczy... a te kosmate myśli Naruto... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    nic dodać, nic ująć rozdział fantastyczny... Sasuke śledzi Naruto czyżby nie ufał, albo jeszcze o coś innego podejrzewał... zaginione klucze, krzaki, klęczący Sasuke, i skradający się Naruto nic mi więcej nie potrzeba...
    Dużo weny...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń