.

czwartek, 22 czerwca 2017

SasuNaru Hiden - rozdział 28

Dziękujemy za komentarze (na niektóre jeszcze żadna z nas nie zdążyła odpowiedzieć) i zapraszamy na rozdział 28 :)


Sasuke na szczęście złapał ręcznik w ostatniej chwili, ale zdążył przysłonić sobie tylko krocze. Sakura zobaczyła jego wyrzeźbione uda, wystające kości miednicy i podbrzusze. Pierwszy raz widziała jego prawie nagie ciało i to jeszcze z tak bliska. Jeszcze nigdy nie czuła się w taki sposób, dosłownie zaschło jej w ustach i poczuła, że serce zaraz wyskoczy jej z klatki piersiowej.
– Sasuke, ja... – Nie miała pojęcia, co powiedzieć, ale wyczuwała w tej sytuacji swoją szansę. Być może nie zaczną jak normalna para, być może będzie musiała zrobić coś szalonego, żeby zwrócił na nią uwagę, tym bardziej, że sam wydawał się chyba trochę zażenowany. Może on też pierwszy raz był w takiej sytuacji? Oczywiście! On też na pewno pierwszy raz był w takiej sytuacji, bo w końcu każdą wolną chwilę spędzał w towarzystwie Naruto. Nie miał czasu spotykać się z dziewczynami, żeby... Sakura zbliżyła się do niego.
– Powinnaś już iść – usłyszała.
Sasuke zawiązał sobie pośpiesznie i tym razem dokładnie ręcznik wokół pasa.
– Następnym razem zadzwoń, a nie wchodź do czyjegoś mieszkania – warknął, zły na Sakurę i na siebie. Nie pierwszy raz dziękował swojemu refleksowi. Wcześniej ratował mu życie, a teraz... Sam nie wiedział, co uratował, ale jedno było pewne – nie chciał stać nagi przed Sakurą.

– Przepraszam, ja dzwoniłam, ale pewnie nie słyszałeś – rzuciła pośpiesznie Sakura, nie ruszając się ze swojego miejsca.
Przyszła tu, bo po drodze spotkała Kurenai, która twierdziła, że widziała Sasuke i Naruto, kierujących się w stronę dzielnicy Uchiha. Widocznie jednak darowali sobie trening. Zastanawiała się, czy tam iść, ale w końcu uznała, że musi zaryzykować.
Pukała do drzwi mieszkania Sasuke chyba ze trzy razy i w końcu miała odpuścić, ale dla pewności złapała jeszcze za klamkę. Drzwi uchyliły się. Zerknęła do środka, od razu zauważając leżącą na podłodze przedpokoju kamizelkę i bluzę. To ją odrobinę zaniepokoiło, bo Sasuke zawsze, nawet gdy chodzili na misje, był bardzo porządny, swoje rzeczy od razu składał w kostkę. A te tutaj wyglądały, jakby były rzucone w pośpiechu. Weszła, wołając go, ale nikt nie odpowiadał. Dopiero po chwili usłyszała szum lejącej się wody. Miała zamiar wyjść, ale wtedy usłyszała coś jeszcze, coś niepokojącego, jakby stłumiony krzyk.
– Ja wiem, że nie powinnam. Przepraszam.
Sasuke przeszedł na korytarz, dając znak Sakurze, żeby szła za nim. Dopiero teraz zauważył swoją bluzę i kamizelkę na podłodze. Dobrze, że przynajmniej tylko jego ciuchy leżały porozrzucane. I to tylko te, które zdążył zdjąć z niego Naruto, zanim zaciągnął go pod prysznic. Gdyby tak Sakura natknęła się na ich bokserki w przedpokoju… Raczej nietrudno byłoby się zorientować, do kogo należą pomarańczowe gacie. Przeklął siebie w myślach. Nie uważali, no znowu nie uważali. A to zdarzało się im coraz częściej.  Nawet nie wrzucił do prania spodni, które już rzucone wczoraj byle jak, wisiały przewieszone przez oparcie kanapy w salonie. Gdzieś tam była jeszcze reszta jego wczorajszych ciuchów, które Naruto szybko z niego zdzierał. Dobrze, że przynajmniej dzisiaj rozbierali się w łazience.
– Sasuke-kun? – usłyszał zaniepokojony głos.
– Co? – zapytał zniecierpliwiony. Chciał się już jej pozbyć.
Sakura zatrzymała się, nie będąc pewna, czy powinna o tym mówić. Sasuke miał na karku i łopatkach wyraźnie czerwone smugi. To pewnie stąd ten krzyk spod prysznica. Musiało go naprawdę boleć, skoro tak się zachował, bo on zwykle nic po sobie nie pokazywał, nawet w momentach, gdy bardzo cierpiał. Tak było na misjach. No, czasami syknął, ale to wszystko. Tyle że wtedy zawsze towarzyszył mu ktoś z drużyny siódmej, więc być może wówczas się hamował, a we własnym mieszkaniu mógł się zwyczajnie nie kontrolować.
– Masz poharatane plecy. Może... – Sakura odetchnęła i po chwili wahania dotknęła niepewnie jego ramienia. – Może powinnam na to spojrzeć?
– To nic takiego, poradzę sobie.
– Ale Sasuke-kun, jutro wszyscy mamy drugą część egzaminu. Ja naprawdę… Tsunade nauczyła mnie… – zamilkła, widząc minę Sasuke.
Wydawał się być zły i w normalnych okolicznościach odpuściłaby, ale przecież przed nimi była ta misja. Sasuke musiał być w pełni sił! Jeszcze coś by mu się stało. Tak, wiedziała, jaką siłą dysponował, ale chwila nieuwagi i takie nawet z pozoru banalne zranienia mogą zaważyć na wszystkim.  
– Pozwól mi… – Instynktownie położyła ręce na jego plecach, uwalniając uzdrowicielską chakrę. Zawsze tak działała na polu walki, gdy widziała, że ktoś jest ranny. Sasuke co prawda ranny nie był, ale jeżeli o niego chodziło, każda forma pomocy była ważna.
Sakura westchnęła, czując przepływ chakry. Ten dotyk był po prostu porażający! Dotykała Sasuke w taki sposób… Cholera, skup się – pomyślała, gdy chakra nagle zaczęła dziwnie drgać. Musiała się opanować, bo przecież nie mogła dopuścić, żeby coś mu się stało podczas egzaminu. Nawet, jeżeli to były tylko powierzchowne zaczerwienienia, na oko nieistotne. Nie miała pojęcia, co to jest, wyglądało, jakby wpadł na krzaki. Ostatnio podobnie wyglądał Naruto, kiedy Tsunade robiła mu badania kontrolne. Ponoć miał małą przygodę z kolcami, a przynajmniej tak twierdził. A teraz… Pewnie jak zawsze się bili albo urządzali sobie wyścigi w jakichś chaszczach.
Znów westchnęła i pokręciła głową z niezrozumieniem. Przecież nie byli już dziećmi! Kiedy skończy się egzamin, będzie musiała sobie z Naruto poważnie porozmawiać. Jako jej przyjaciel na pewno zrozumie, że chciałaby spędzać z Sasuke więcej czasu. Będzie też musiała jeszcze bardziej zmobilizować Hinatę, bo póki co te starania ich obu wyglądały beznadziejnie. Jeszcze Naruto, fakt, on był naprawdę mało domyślny, ale Sasuke?  Przecież gdyby tylko chciał, to ona… Znów się zarumieniła, patrząc na niego. Był cudowny. Tak strasznie go pragnęła...
– Sasuke-kun – szepnęła, odrywając ręce od jego prawie wyleczonych już pleców. Była naprawdę dobrą medyczką, lata szkoleń nie poszły na marne. Teraz już bez żadnego nadzoru, jedynie przy wsparciu asystentów, przeprowadzała poważne operacje. Brała też udział w testowaniu różnych eksperymentalnych metod, więc prawie w ogóle nie zajmowała się w szpitalu błahymi zranieniami. Jednak w tej sytuacji… Mimo że dla niej wyleczenie czegoś takiego było jak machnięcie ręką, to jednak ta ręka musiała mieć kontakt ze skórą Sasuke, a to było uczucie nie do opisania.
– Sakura, wystarczy, dzięki. – Sasuke odwrócił się w jej stronę. Nie chciał przeciągać tej wizyty, bo znając Naruto i jego charakter, zaraz tak się znudzi siedzeniem w łazience, że wyjdzie tu w pełnym negliżu. I o ile jemu w żadnym wypadku by to nie przeszkadzało, to Sakura mogłaby się nieźle zdziwić. – Zapłać za mnie i za Naruto, i…
– A tak właściwie, to dlaczego płacisz też za Naruto? – Sakura próbowała każdym możliwym sposobem podtrzymać rozmowę. No bo, cholera, kiedy znów będzie miała okazję znów zobaczyć go bez ubrania? – Mieliście iść trenować i myślałam…
– Miał coś do załatwienia, odda mi później. Teraz przecież nie będziesz go szukała po całej wiosce, skoro chcecie kupić ten prezent – stwierdził i otworzył drzwi. Sugestia była aż nazbyt oczywista.
– A... No tak, to na razie. Wiesz, jak zostanie, to ci oddam. To znaczy wam… – Sakura już sama nie wiedziała, co ma powiedzieć. Odniosła wrażenie, że Naruto i Sasuke zachowują się ostatnio dość dziwnie. Ino miała rację. Oni powinni więcej czasu spędzać z daleka od siebie. No bo ile uwagi można poświęcać wyłącznie jednej osobie? Oczywiście ona mogłaby poświęcić Sasuke cały swój czas, ale to zupełnie coś innego, bo go kochała. A ci dwaj byli przecież po prostu przyjaciółmi. Nie wyobrażała sobie, żeby ona ze swoją najlepszą przyjaciółką mogła spędzać całe dnie. Chyba by się pozabijały albo powyrywały sobie nawzajem kłaki z głów. A tego Ino by jej nie wybaczyła. W końcu miała najdłuższe i najładniejsze włosy w całej wiosce.
– Nie trzeba – mruknął Sasuke, który był już coraz bardziej zirytowany.
– No... to w porządku. – Sakura splotła ręce za plecami, wychodząc na korytarz. – To... o której jutro zaczynasz misję? Bo jesteśmy podzieleni i...
– O dziewiątej – odpowiedział Sasuke, choć naprawdę zaczynał już tracić cierpliwość. Poza tym dosłownie przed chwilą wydawało mu się, że usłyszał jakiś odgłos z łazienki, jakby coś spadło na podłogę.
– Ja o dziesiątej. ­– Sakura, która niczego najwyraźniej nie zauważyła, wreszcie odpuściła. – No to powodzenia. Uważaj na siebie – uśmiechnęła się i ruszyła w stronę schodów.
– Jasne, dzięki.
Sasuke w końcu zamknął drzwi i przekręcił wszystkie zamki. Naprawdę muszą wyrobić sobie z Naruto kategoryczny odruch przekręcania klucza w zamku, bo odnosił wrażenie, że za każdym razem, kiedy przekraczali próg mieszkania, gdzie w końcu mogli być kimś więcej niż tylko przyjaciółmi – po prostu wariowali.
– Sakura-chan już poszła? – zapytał Naruto, którego głowa wychynęła zza drzwi łazienki. Oczywiście przez cały czas pod nimi podsłuchiwał, bo kiedy zorientował się kto to, omal nie dostał palpitacji serca. Jednak mimo starań i przytykania kubka do drzwi, prawie nic nie usłyszał. W końcu uznał, że się na wszelki wypadek się ubierze i przez przypadek strącił z szafki przybory go golenia.  – Co chciała?
– Pieniędzy – rzucił tylko Sasuke. Był zbyt zajęty zbieraniem ubrań, żeby zauważyć, jak to zabrzmiało.
– Co?! – Naruto zamrugał zaskoczony.
– Składają się na prezent dla bibliotekarki ­– wyjaśnił Sasuke, wkładając rzeczy do kosza na pranie.
– I po to musiała do ciebie przyjść? Nie mogła z tym zaczekać do jutra? A, racja. Jutro już druga część egzaminu. – Naruto podrapał się po głowie. Chwycił swoją kamizelkę i po chwili wyszedł z łazienki już prawie w pełni ubrany. Zerknął na Sasuke, dopiero teraz zdając sobie sprawę, w jakim stanie widziała go Sakura. Wydął tylko wargi, niezbyt z tego zadowolony, ale nie miał zamiaru niczego komentować. – Chcesz herbaty? – zapytał, idąc do kuchni. – I ubierz się, tak w ogóle – burknął, zanim zdążył ugryźć się w język.
Sasuke uśmiechnął się kpiąco, ale podszedł po szafy. Po kilku minutach pojawił się w kuchni przebrany już w świeże rzeczy. Usiadł przy stole, kiedy Naruto przygotowywał herbatę.
– Zaczynasz o dwunastej? – zapytał, choć to było pytanie retoryczne. Dobrze znał wytyczne ich obu. – Ciekawe, dlaczego tak późno.
 – Nie wiem. – Naruto wzruszył ramionami i postawił na stole dwa kubki, które po chwili zalał wrzątkiem.
Od jakiegoś czasu czuł się w mieszkaniu Sasuke jak u siebie, tak dużo czasu tu spędzał. Wiedział, gdzie są naczynia, gdzie cukier, wiedział też, że Sasuke zawsze kręci nosem, gdy czegoś nie odstawi na swoje miejsce. A to zdarzało się bardzo często i w taki właśnie sposób zawsze, gdy tu był, z pedantycznego porządku robił się mały bałagan.
– To co, mały zakład, kto wróci wcześniej? – zaproponował, patrząc na Sasuke wyzywająco. Już zupełnie zapomniał, że jeszcze kilka godzin temu zapowiedział, że nigdy więcej się z nim o nic nie założy. Niestety, ta ich odwieczna chęć rywalizacji przeważyła.
– Nie! – Sasuke zareagował niespodziewanie ostro. – To nie będą żarty, młotku. Skup się na tym, co masz zrobić, a nie na wyścigu z czasem. Niech ci się noga powinie i… – Pokręcił głową i upił łyk herbaty, nie chcąc kończyć. Wiedział, że ten egzamin to będzie prawdziwa misja z prawdziwymi zagrożeniami. Naruto był silny, ale zazwyczaj bardzo nieuważny. Strateg też był z niego marny. I będzie tam sam. Jeżeli coś się stanie, nikt mu nie pomoże.
– Dobra, dobra. – Naruto machnął ręką. Z jednej strony Sasuke miał rację, ale z drugiej… Na ukończenie misji mieli trzy dni, a właśnie dokładnie za tyle od jutra wypadały urodziny tego drania i dlatego właśnie planował wrócić wcześniej. Chciał mu zrobić niespodziankę i na niego czekać. Będzie musiał się postarać, żeby dotrzeć do Konohy przed nim. W końcu raz w życiu kończy się dziewiętnaście lat. Naruto miał już nawet prezent. Długo zastanawiał się, co chciałby dostać Sasuke, który w zasadzie miał wszystko, ale w końcu wpadł na pomysł. Może to było głupie, ale chciał dać mu coś, co przypominałoby Sasuke o nim i co miałby cały czas przy sobie. Kupił mu za zaoszczędzone pieniądze pięknie grawerowany kunai, który na pewno mu się spodoba. Aż uśmiechnął się na myśl o tym prezencie, który czekał pod jego łóżkiem, trochę niestarannie zapakowany, bo robił to oczywiście sam.
– Pamiętaj, żeby najpierw pomyśleć, zanim wyskoczysz na kogoś i go zaatakujesz – mruknął Sasuke. – I przeanalizuj sytuację. I uważaj, żeby ktoś cię nie zranił, bo mogą użyć zatrutej broni.
– A ty, draniu, nie daj się tam zamęczyć – burknął Naruto, kiedy w końcu usiadł naprzeciwko niego.
– Zamęczyć? – Sasuke uniósł brwi.
– No zamęczyć, przecież wszyscy wiedzą, że jestem bardziej wytrzymały od ciebie – wytknął mu Naruto, uśmiechając się szeroko. Zupełnie zignorował zdegustowany głos Kuramy, który przypomniał mu, komu zawdzięcza te pokłady chakry.
– Wszyscy też wiedzą, że ja jestem bardziej inteligentny – rzucił Sasuke z rozbawieniem.
– Coś ty powiedział? Że niby ty jesteś bardziej inteligentny ode mnie?! Chyba sobie kpisz! Może Sakura-chan i Kakashi-sensei, ale ty?!
– A kto miał więcej punktów z egzaminu? Bo wydaje mi się, że jednak ja.
– Co mi tam... egzamin! – wrzasnął Naruto, już najwyraźniej zapominając, jak bardzo się nim denerwował. – Nie tylko takie egzaminy się liczą. Nie każdy jest dobry w pisaniu takich pierdół. O, tutaj trzeba mieć! – Zastukał palcem w skroń. – Na polu bitwy, to ja nie mam sobie równych. Właśnie dlatego będę najlepszy na misjach. Zobaczysz, zdobędę najwięcej punktów i najszybciej ją skończę! – prychnął, zakładając ręce na ramionach. Chociaż Sasuke ostrzegał go, że ma być poważny, znowu chciał mu udowodnić, że jest najlepszy.
– Przestań pajacować, do cholery!  – Sasuke miał już dość tych przechwałek. Naruto zawsze, od kiedy go znał, próbował zgrywać bohatera, choć wtedy, gdy byli po prostu zwykłymi gówniarzami z przerośniętym ego, dość kiepsko mu to wychodziło. Do dziś nie zapomniał mu tego białego króliczka, którego się przestraszył. I mimo że teraz byli już dorośli, a Naruto faktycznie stał się bohaterem, to nadal potrafił zachowywać się jak dwunastoletni dzieciak. Sasuke był pewien, że podczas drugiej części egzaminu, zamiast skupić na  analizie i rozważnym wykonaniu misji, będzie próbował załatwić wszystko kierując się impulsem, zamiast rozsądkiem. Głupek. On naprawdę nie powinien niczego wykonywać w pojedynkę. Sasuke, już gdy siedzieli w Ichiraku, zastanawiał się, jakie zadania im przypadną. Był pewien, że będą się od siebie różniły. W końcu to już nie był drużynowy egzamin na chunina i Las Śmierci – jak za pierwszym razem, który doskonale pamiętał, ale miał świadomość, że nawet wtedy zagrożenia były naprawdę realne. Wówczas zginęło kilka osób.
– Oj, Sasuke, jeszcze zobaczysz. – Naruto chwycił swoją kamizelkę i zaczął się ubierać. – Idę, muszę spakować rzeczy na jutro i porządnie się wyspać. Może zajdę jeszcze do Sakury, zapytam, co z tym prezen…
– Nigdzie nie idziesz. – Sasuke pociągnął go z ramię i odwrócił w swoją stronę. Za bardzo, choć to go czasami naprawdę niepokoiło, przyzwyczaił się do obecności Naruto w swoim łóżku.
            Naruto prychnął, ale po chwili uśmiechnął się. Wiedział, czego chciał Sasuke, choć nie powiedział tego wprost.
– Niech ci będzie. Wyjdę z tobą rano, bo i tak zaczynasz wcześniej. To co, zjemy coś jeszcze? Masz coś dobrego? – zapytał i podszedł do lodówki. Otworzył ją i bezceremonialnie wsadził głowę do środka. – Ech, draniu, tu prawie nic nie ma – zaczął narzekać. – Misja, misją, ale jak chcesz, żebym u ciebie siedział, powinieneś się trochę lepiej przygotować… No dobra, dobra – jęknął, gdy Sasuke rzucił w niego jabłkiem. Podniósł je z ziemi i potarł o swoją bluzę. Będą musieli coś wykombinować z tych resztek, bo nie miał zamiaru iść głodny spać. Przed drugą częścią egzaminu musiał się porządnie najeść.

*

Naruto obudził się i zerknął na sąsiednią stronę łóżka, która okazała się być pusta. Po chwili dotarł do jego uszu odgłos szumu wody z łazienki i zdał sobie sprawę, że Sasuke musiał już wstać. Sam nawet nie słyszał budzika. Zerknął na zegarek. Dochodziła siódma, więc mieli jeszcze sporo czasu. Mógł się po tym draniu spodziewać, że będzie chciał być gotowy wcześniej. On nigdy się nie spóźniał.
Przeturlał się na drugą stronę łóżka i ułożył głowę na leżącej tam poduszce. Wciągnął powietrze, wciąż wyczuwając zapach Sasuke. Uśmiechnął się i wtulił twarz w miękki materiał. Tkwił w takim błogim bezruchu przez kilka minut, ale w końcu podniósł się, bo nie chciał, żeby Sasuke zastał go w tym stanie. W przeciwnym razie do końca poranka by z niego drwił.
Wszedł do kuchni i nastawił wodę na kawę. Wczoraj wieczorem wyszli jeszcze do sklepu, żeby kupić rzeczy na śniadanie, więc teraz zaczął je przygotowywać.
– Naruto? – usłyszał po chwili i obejrzał się na zdziwionego Sasuke, który właśnie wyszedł z łazienki. – Co tak wcześnie?
– No a czemu nie? Obudziłem się i zgłodniałem.
– Jasne. – Sasuke uśmiechnął się kącikiem ust i oparł się o blat. Miał na sobie tylko spodnie od ich stroju na misje.
Naruto oblizał machinalnie usta, rzucając mu ukradkowe spojrzenie. Nie zobaczą się przez kilka dni, jak dotąd będzie to najdłuższa przerwa od ponad roku.
– Tu masz kawę. – Wskazał nożem na kubek, który dosłownie przed chwilą zalał wrzątkiem. Tak jak swój. Sasuke nigdy nie słodził, on za to nie szczędził sobie cukru i mleka. Jeszcze teraz tak się zagapił, że w ogóle nie zauważył, jak mleko z kartonu wycieka już ponad jego kubek.  Cholera, czy on go musiał tak rozpraszać?!
– Naruto… – Sasuke podszedł bliżej i wyciągnął mu z ręki kartonik. Nawet nie skomentował tego, że wszystko z blatu leje się na podłogę. Jego zwykle sterylnie czystą podłogę!
– Oj, nie chciałem, draniu.
Naruto uniósł lekko głowę, kucając i próbując to zetrzeć jakaś pierwszą lepszą z brzegu ścierką. Kiedy się podniósł, Sasuke był naprzeciwko, a przez jego zapach zaczęło mu się kręcić w głowie. To znaczy, nie… O czym on w ogóle myśli? To przecież z głodu, a nie przez zapach. Właśnie! Tylko… Ten oszałamiający zapach…
– Sasuke… – Chwycił go w pasie, przyciągając do siebie. Nie mógł się powstrzymać. Ten głupi drań tak go kusił, nawet nic nie robiąc, nie wykonując żadnego gestu. – Tam… no wiesz… – mruknął, całując go wolno, a potem chowając nos w zagłębieniu jego szyi. – Nie daj się… nie?
– Eh, młotku… – Sasuke wsunął mu ręce pod bluzę, gładząc spokojnymi ruchami jego plecy. – O mnie się nie martw.
– Wcale się nie martwię. – Naruto podniósł głowę i oparł się nią o czoło Sasuke, patrząc mu w oczy. – Tylko… Kiedyś powiedziałeś, że nie obchodzi cię, co się stanie z twoim własnym życiem…
– Naruto, to było dawno temu. – Sasuke objął go i przyciągnął do siebie bardziej. Tak, doskonale to pamiętał. Był wtedy młody i głupi, a w głowie miał tylko Itachiego i zemstę. Nic innego się nie liczyło. – Obiecuję, że będę uważał – mruknął, czując, jak Naruto odrobinę się rozluźnia. Po chwili westchnął, czując jego usta na swoich. Przymknął oczy i oddał delikatny pocałunek. Masował kark Naruto, chłonąc jego ciepło, ale w końcu odsunął się od niego i uniósł kąciki ust.
Naruto zapatrzył się na niego, zbyt skupiony na innych rzeczach, żeby wyczuć rodzaj tego uśmiechu.
 – A teraz idź umyć zęby, młotku, bo śmierdzisz jak pies Kiby – rzucił Sasuke z rozbawieniem i odsunął się. – Ja już dokończę to śniadanie.

Jedli spokojnie, nie spiesząc się, bo mieli jeszcze dobrą godzinę do wyjścia. Rozmawiali o strategiach, ewentualnych zagrożeniach i tym, na co powinni zwrócić uwagę. Analizowali poprzednie zadania z egzaminów i jeszcze przypominali sobie techniki, które mogłyby im się przydać.
W końcu zaczęli się zbierać. Naruto poszedł się wykąpać, a Sasuke pozmywał naczynia i dokończył pakowanie. Większość rzeczy przygotował już wczoraj, był przezorny w przeciwieństwie do Naruto, który dopiero teraz będzie się pakował. Oczywiście wygodnie pominął fakt, że to przez niego, bo zatrzymał go u siebie na noc.

Stanęli na korytarzu i Naruto przysunął się do Sasuke. Wiedział, że jeżeli wyjdą z mieszkania, nie będą już mogli zrobić w stosunku do siebie żadnego innego gestu poza przyjacielskim uściskiem.
– No... to... Widzimy się za dwa dni, no nie? – zapytał niepewnie Naruto. Patrzył na Sasuke z bliska. – Dajesz mi słowo?
– Słowo. – Sasuke przyciągnął go do siebie mocniej.
 Pozwolili sobie na kila minut długiego, namiętnego pocałunku, jednak w końcu niechętnie oderwali się od siebie. Obaj wiedzieli, że muszą wyjść, żeby Sasuke się nie spóźnił. Nie, żeby to było łatwe. I nie, żeby nie powodowało pewnego niepokoju, jednak byli shinobi i doskonale wiedzieli, z czym to się wiąże. Tylko że o ile wcześniej Naruto tak bardzo martwił się o Sasuke jako przyjaciela, to co dopiero teraz, kiedy byli dla siebie kimś dużo ważniejszym? Obaj pierwszy raz znaleźli się w takiej sytuacji i żaden z nich chyba nie do końca potrafił powiedzieć cokolwiek sensownego. Sasuke, bo nie umiał, Naruto, bo nie wiedział, co konkretnie.
Wreszcie, już w centrum wioski, pożegnali się bez słowa, rzucając sobie tylko wymowne spojrzenia.

*

Odkąd Naruto, przebrany już i spakowany, opuścił swoje mieszkanie, szedł na miejsce spotkania z dziwnym uczuciem. Pierwszy raz miał wykonać misję sam. Do tej pory zawsze ktoś mu towarzyszył. Wbił wzrok w buty i dopiero, gdy podniósł wzrok, z niemałym zdziwieniem zauważył Irukę, który opierał się o drewniany mostek nad małym potokiem. To było dawne miejsce spotkań drużyny siódmej. Trochę się zmieniło. Po ataku Paina zbudowano mostek na nowo, ale i tak w ciągu ostatnich miesięcy musiano ponaprawiać kilka wyrwanych poręczy i szczebelków, ponoć pozostałości po jakichś walkach geninów. Dobrze, że przynajmniej kształtem wszystko było niemal identyczne jak kiedyś, bo naprawdę budziło wspoamnienia.
Iruka wiedział, że egzamin jego podopiecznego będzie tylko formalnością, od dawna Kakashi próbował mu to wbić do głowy, ale i tak niesamowicie się denerwował. Pamiętał tego rozwrzeszczanego dzieciaka, który malował twarze Hokage. A teraz… Teraz Naruto sam był przygotowywany do tej roli i Iruka był z tego powodu niesamowicie dumny!
– Iruka-sensei… – Naruto oparł się poręcz mostka, zakładając ręce za głowę. Zawsze tak robił, gdy czekał na innych. Kakashiego, Sakurę i… Sasuke. Ciekawe, jak sobie radzi. Na pewno, drań jeden, wróci bardzo szybko. A to przecież on miał skończyć misję przed nim!
– Naruto… – Iruka wcisnął mu do ręki pergamin z opisem drugiej części egzaminu. – Pamiętaj, o czym się uczyliśmy. Najpierw dwa razy pomyśleć, a potem dopiero…
– …a potem dopiero działać – dokończył Naruto. – Wiem. Sasuke nie dawał mi o tym zapomnieć od dobrych kilku dni. – Zmarszczył nos i rozwinął zwój. – O cholera – zaklął w myślach, kiedy zobaczył treść.
– Nie denerwuj się. Na pewno dasz sobie radę. Wierzę w ciebie. – Iruka położył mu dłoń na ramieniu. – Wyrosłeś na wspaniałego shinobi, Naruto.
– Dzięki, Iruka-sensei – rzucił ze słabym uśmiechem. Wiedział, że teraz musi skupić się na swoim zadaniu, żeby jak najlepiej je wykonać.
Iruka życzył mu jeszcze powodzenia i już po chwili go nie było.
Misja Naruto rozpoczęła się. 

7 komentarzy:

  1. Nah, mam nadzieję, że prawda o związku Naruto z Sasuke wyjdzie jak najszybciej. Nie dość, że oni nie będą musieli się już kryć, to jeszcze dziewczyny nie będą robiły sobie nadziei.
    Rozdział świetny jak zawsze. Nie mogę się już doczekać, by dowiedzieć się co to są za misje :D
    Czekam na nexta!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie mogę! Z takim przejęciem śledziłam tekst i modliłam się, żeby się w końcu wydało, a tu znowu taka lipa. Lubicie drażnić czytelników :D chyba moment, w którym Sakura dowie się, że nie ma szans jest tym najbardziej przez wszystkich wyczekiwanym :-)
    Jeśli chodzi o egzamin, to jestem ciekawa, czy istnieje możliwość, żeby zadania dwóch osób się w jakiś sposób zazębiały. Na początku uznałam, że nie, że to chyba nieco nierozsądne, ale nie powiem, wciąż nie mogę przestać o tym myśleć ;-)
    Weny życzę i pozdrawiam!
    C.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że się nie wydało. Cała sytuacja z Sakurą, genialna. Uśmiałam się z tego. Biedny Sasuke kiedyś dostanie zawału jak tak dalej pójdzie.
    Chyba nigdy tak nie czekałam na następny rozdział jak teraz. Muszę zobaczyć jakie misje dostali. Aż usycham z ciekawości. Mam wrażenie, że Naruto wpadnie w tarapaty- "szybko, szybko" i coś się stanie.
    Spoiler

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej.
    Wiem, że kiedyś pisałam że chciałabym aby Sakura i Hinata dowiedziały się o związku Sasuke i Naruto ale teraz gdy tak myślę to chcę aby ten moment nadszedł jak najpóźniej. Macie rację co do tego że jeżeli by się dowiedziały to koniec tej historii byłby już bliski. A w ogóle przyjemnie się czyta jak Sakura niepotrzebnie się męczy próbując uwieść Sasuke. Tak - zła ja. Kurczę. Ciekawi mnir jedno: jakie zadanie dostał Naruto? I też uważam tak jak moja poprzedniczka, że misje Naruto i Sasuke mogą się skrzyżować. By było ciekawie. Teraz do głowy wpadła mi jescze jedna myśl. Naruto wraca z misji, Sasuke jeszcze nie ma, a jak już Sasuke wraca to jest ranny. Nie wiem co ja mam w tej głowie ale jakoś tak mi to pasuje. No ogólnie to Naruto jest tym "ciamajdą" i zawsze musi sobie coś zrobić ale co do misji to uważam że jak komuś ma się coś stać to Sasuke (chociaż wolałabym żeby to była Sakura ale nie ma tak pięknie). No ale dosyć mojego żędolenia. Rozdział świetny (jak zawsze) i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przejmujcie się tym, że nie macie czasu odpowiadać, sesja jest. Z tego co widziałam też macie egzaminy. Ja ostatni mam przed sobą, więc rozumiem, że nie macie czasu. Za to jestem zachwycona, że dodajecie rozdziały regularnie.
    Ten rozdział był taki fajnie sielankowy. I taki miły i kochany. Choć mam wrażenie, że to cisza przed burzą. Ale tak naprawdę nie wiem, jakie mogą być te ich misje. Coś mi się zdaje, że coś się stanie. Choć mam nadzieję, że póki co nie wyda się to, co jest między chłopakami. To jest takie fajne, że musza się kryć, a jak zostają sami wybucha, dosłownie wybucha ta namiętność.
    Na temat postaci już się wypowiadałam, ale ostatnio jak oglądałam Boruto, to Ino naprawdę chyba tak na serio przyjaźni się z Ino. Hinata została sprzątaczką i kurą domową.
    Jestem ciekawa, czy będzie jakaś konfrontacja Sakury z Karin.
    Jeszcze raz powiem, że kocham to opowiadanie. Wyobrażacie sobie, że wolę czytać po raz drugi to, niż obejrzeć jeszcze raz anime? :)
    Wiem, że nie powinnam, bo nawet się jakoś szczególnie konstruktywnie nie wypowiedziałam, ale jak zrobicie mi niespodziankę i dodacie rozdział dzisiaj (tak jak ostatnio co cztery dni), to pójdę jutro na egzamin podbudowana :) Wiem, marudzę, bo same się pewnie uczycie na swoje egzaminy, ale łeb mi pęka od nauki.
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli jednak potwierdzone: ręcznik oficjalnie współpracuje z Sakurą! A do tego, dopiero co cieszyłam się, że nie zauważyła tych zadrapań a tu proszę! Wystarczyło być cierpliwym! Sakura jest naprawdę naiwna i niewinna... Dobrzeń, że to ona wpadła do mieszkania! Poza tym to bardzo słodkie że strony Naruto~ ale Sasuke ma rację, niech lepiej skupić się na misji, a na świętowanie jego urodzin przyjdzie pora!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    cudownie, choć szkoda że Sasuke jakoś bardziej dosadnie nie wyprosił Sakury, no i jak widać bardzo się o siebie martwią, ciekawe na czym polega jego misja...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń