.

poniedziałek, 6 lutego 2017

SasuNaru Hiden - rozdział 8


Sasuke wiedział, że zapewne jutro ludzie Kakashiego zgłoszą się do niego, żeby wyjaśnił, co się stało. Może i nawet sam Hokage pofatyguje się na rozmowę z nim? W końcu sprawa dotyczyła Naruto.
– Sasuke-kun? – usłyszał, gdy wyszedł ze szpitala. Sakura kręciła się przy wejściu i podbiegła do niego, gdy tylko opuścił budynek. Najwyraźniej zauważyła, że tu wrócił i zamiast iść do domu, czekała na niego.
– Stało się coś? – zapytał, starając się ukryć zirytowanie.
– Nie, tylko... Zastanawiałam się, czy będziesz się teraz uczył. Bo ja idę do biblioteki i pomyślałam, że moglibyśmy pójść razem. Chyba, że robisz coś innego, to może masz ochotę na towarzystwo?
Sasuke wpatrywał się chwilę w Sakurę, która mimo braku rumieńców, widocznie się denerwowała. Zabawne, że gdy zaczynała z nim rozmawiać, znikała ta pewna siebie, nawet często arogancka dziewczyna, zamiast tego pojawiała się zakochana po uszy nastolatka. Może gdyby tak na niego nie reagowała i nie traktowała jak księcia z bajki, mógłby ją bardziej polubić? W końcu z Naruto Sakura potrafiła się przyjaźnić.
– Nie, teraz nie mam czasu – zbył ją. Chciał przeszukać pozostałe zwoje, które zachowały się po jego klanie, a później... Wiedział, że szpitalne jedzenie nie należało do najlepszych, a ktoś taki jak Naruto będzie to odczuwał jeszcze bardziej. Ten młotek trafił do szpitala z jego winy, więc czuł się zobowiązany odwiedzić go z dużą porcją ramenu z Ichiraku.


Sasuke z reguły był bardzo przewidująca osobą. Wiedział, co robić i gdzie bywać, żeby unikać irytujących go rzeczy. Jednak w dniu dzisiejszym nie przewidział jednego drobnego szczegółu. Że gdy pod wieczór pojawi się w Ichiraku, żeby kupić Naruto jego ulubione danie, zostanie szczelnie otoczony przez swoje fanki. Sasuke-kun to… Sasuke-kun tamto… W pewnym momencie, gdy czekał na zamówienie, miał wrażenie, że głowa mu pęknie. To już naprawdę, nawet towarzystwo Sakury było w porównaniu do tego oazą spokoju. I chyba pomyślał o tym nie w porę, bo gdy tylko się odwrócił, zobaczył nie tylko koleżankę z drużyny, ale też kilka innych osób, które znał.
– Sasuke-kun! – Sakura, która przez moment wydawał się uszczęśliwiona na jego widok, dosłownie sekundę później straciła humor. Bo co Sasuke robił w Ichiraku, siedząc na krześle przy barze w otoczeniu dziewczyn? Przecież jeżeli już tu w ogóle przychodził, to tylko z Naruto. A jego tutaj nie mogło być, bo przecież leżał w szpitalu.
– O, widzę, przyjacielu, że zaczęło cię interesować towarzystwo kobiet – rzucił uwagę Sai, uśmiechając się specyficznie.
Sasuke uniósł brwi. Jego mina na określenie go przez Saia mianem przyjaciela, była bezcenna. Nie miał pojęcia, że on mówi w ten sposób do praktycznie każdej osoby, którą zna. Tak go to zdezorientowało, że nawet nie zwrócił uwagi na drugą część wypowiedzi, przez która nastąpiło dosłowne apogeum. Otaczające go dziewczyny zaczęły piszczeć z uciechy, Sakura zaciskała pięści, mając ochotę przywalić Saiowi, który biedny stał i nie wiedział, co znowu powiedział nie tak, Kiba śmiał się jak oszalały przy akompaniamencie szczekania Akamaru, a Lee zaczął entuzjastycznie wykrzykiwać: „Tak, kobiety i wiosna młodości”. Sasuke miał wrażenie, że zaraz wstanie i coś im wszystkim zrobi. I to z wykorzystaniem Sharingana.
– Proszę, twoje zamówienie. – Sprzedawca z Ichiraku, który znał go jeszcze z czasów, kiedy przychodzili tu jako drużyna siódma, położył pakunek na ladzie. Sasuke podziękował, zapłacił i ruszył do wyjścia.
– Hej, to na pewno nie porcja dla jednej osoby. Z kim się umówiłeś, Sasuke-kun? – zapytała bezczelnie Ino, której już dawno fascynacja jego osobą minęła i dzięki temu nie miała oporów przed rozmową z nim.
– Z Naruto – mruknął i uciął wszelką dyskusję. Po chwili już go nie było.
– Z Naruto?! – Kiba prawie dostał czkawki ze śmiechu. – No to was załatwił – zagadał do dziewczyn nadal stojących przy barze. – Ale ja mam wolny wieczór, jak coś… – Uśmiechnął się, w swoim mniemaniu uwodzicielsko, a Akamaru zaszczekał. Niestety, żadna z nastolatek nie była chętna.
– Hej! – zawołała Tenten, która podeszła do nich razem z Hinatą. – Czy nam się zdawało, czy widzieliśmy przed chwilą Sasuke? – zapytała, wchodząc do pomieszczenia.
 Ichiraku od czasu, gdy byli dziećmi, bardzo się rozrosło. Dobudowano dwa duże pomieszczenia, jedno na parterze, drugie na piętrze. Stało tu teraz mnóstwo stolików, jednak nawet w dni poza weekendami spora część z nich była pozajmowana. Na szczęście ich ulubiony nadal stał wolny. Lee pobiegł zająć miejsce, a reszta zastanawiała się nad wyborem dań.
– Nie wydaje wam się to trochę dziwne? – zapytała Ino, kiedy usiedli już wszyscy razem. – Czy Sasuke i Naruto nie powinni się w końcu zacząć z kimś spotykać? W końcu mają po osiemnaście lat, to już zaczyna wyglądać dziwnie…
– Są zajęci treningami – zaoponowała Sakura, choć w głębi duszy podzielała pogląd przyjaciółki. Sasuke już dawno powinien się zacząć z nią umawiać! Ile jeszcze, do cholery, ma czekać?!
– Naruto ma małego penisa, pewnie żadna go nie chce – stwierdził Sai z uśmiechem na ustach, wywołując stan niemalże przedzawałowy u Hinaty, która siedziała naprzeciwko. – A Sasuke Uchiha chyba jednak nie interesuje się kobietami – dodał, zadowolony z siebie. Kiedyś czytał, że trzeba mówić przyjaciołom o swoich spostrzeżeniach. To nic, że Sakura wyglądała, jakby miała zaraz zrobić z jego głowy naleśnik.
– Dajcie spokój, Sasuke to się nikim nie interesuje – zaśmiał się pewny siebie Kiba. Przy nim na pewno by tego nie powiedział, ale teraz jego tu nie było, więc co niby mógłby mu zrobić?
– Nikim, poza Naruto – stwierdziła Ino, trafiając w punkt.
Wszyscy westchnęli. A potem zamówili kolejkę. Zamierzali wypić za zdrowie przyjaciela w szpitalu.

Naruto leżał na łóżku, wpatrując się w jakiś obrazek na ścianie. Właśnie obudził się z drzemki i czuł się już lepiej. Wiedział, że teraz będzie wracał do sił i każda kolejna chwila spędzona w szpitalu będzie tylko utrapieniem. Bo co on tutaj miał robić? Nie mógł trenować, przewracał się z boku na bok i tylko czekał, aż nudny czas minie.
 Przed obiadem odwiedził go Iruka, który przytaszczył ze sobą kilka dobrych rzeczy do jedzenia, ale teraz Naruto znowu czuł się głodny. Będzie musiał kogoś poprosić, żeby przyniósł mu coś jeszcze, bo chyba zwariuje. Leżąc w szpitalu, zawsze dużo jadł, żeby zabić nudę. Bo co innego miałby robić? Co prawda w pewnym momencie pomyślał, żeby spróbować zajrzeć do książek, bo Sakura przyniosła jakieś, a w zasadzie to zostawiła je przez przypadek, gdy byli tutaj wszyscy po południu. Coś z technikami leczenia, możliwościami absorpcji czakry? Naruto przejrzał je tylko pobieżnie, ale szybko stwierdził, że bez względu na to, jakby się nie nudził, raczej nie będzie mu się chciało tego czytać.
– Patrzysz na te książki, jakbyś chciał je spalić wzrokiem, młotku – usłyszał znajomy głos i poderwał głowę.
– Sasuke? – zdziwił się, zapominając nawet nazwać go draniem. Bo w końcu za takie złośliwości zwykle odwdzięczał się podobnym przytykiem. Teraz jednak nie był w stanie, zbyt zaskoczony wizytą Sasuke, zwłaszcza, gdy zobaczył, co ten mu przyniósł. Uśmiechnął się szeroko, a jego oczy zabłysły. No i od razu ślinka napłynęła mu do ust. – Ramen?!
Sasuke uśmiechnął się kpiąco i położył siatkę z jeszcze ciepłym jedzeniem na brzuchu Naruto.
– Sam wiem, jak źle karmią w szpitalu – stwierdził i przysunął sobie krzesło, żeby usiąść.
– Nie jest aż tak źle, bo Iruka-sensei przyniósł mi po południu coś słodkiego, ale... – Przełknął ciężko ślinę. – Dzięki – rzucił i po raz kolejny uśmiechnął się.
– Jedna porcja jest dla mnie, nie rozpędzaj się tak – zaznaczył od razu Sasuke, kiedy Naruto krzyknął, widząc po rozpakowaniu dwa powiększone zestawy i jeden mniejszy. Ten mniejszy oczywiście zamówił sobie Sasuke. – Jak się czujesz? – zapytał, gdy zaczęli jeść.
– Dobrze, nawet powiedział bym, że zdecydowanie lepiej. W zasadzie już teraz mógłbym stąd wyjść. Nudzę się jak cholera!
– I dlatego zastanawiałeś się, czy nie zabrać się za czytanie? – zapytał Sasuke z złośliwie. – Przyniosę ci jakieś inne książki. Te dla medycznych ninja na nic ci się nie przydadzą. Bardziej te na temat genjutsu – zasugerował. Gdyby ten młotek był trochę bardziej rozgarnięty... – pomyślał, wpatrując się w lśniące od tłuszczu usta Naruto. Szybko odwrócił wzrok na swój posiłek. Co się z nim, do diabła, działo? Przecież zwykle potrafił nad sobą panować i... No tak, wcześniej wiele rzeczy ignorował i zachowywał się, jakby ich wcale nie było, a już więź z Naruto starał chyba wtedy najmocniej z siebie wyprzeć. Teraz, jak na złość, wszystko zaczynało wymykać mu się z rąk.
– Jakoś samemu mi to nie wchodzi to czytanie – wymamrotał Naruto, wciągając jednocześnie makaron. – Czasami nic z tego nie kapuję. Chyba naprawdę jestem w tym beztalenciem, jak twierdzi Sakurka – stwierdził, gapiąc się przez chwilę w swoją miskę. Nawet nie zauważył, że po raz pierwszy przyznał się przed Sasuke do swojej słabości.
– Nie twierdzę, że jest inaczej – Sasuke uśmiechnął się. Ale tak jakoś inaczej, przez co Naruto zagapił się na niego i kolejna porcja nabrana na pałeczki wylądowała na bluzie od jego pidżamy. – I nie tylko w jednej rzeczy jesteś beztalenciem – dodał złośliwie.
– Hej, draniu! – krzyknął Naruto, ale gdy po raz kolejny spojrzał na Sasuke, jego bojowy nastrój od razu zniknął. Odchrząknął, próbując wmówić sobie, że to dziwnie przyjemne uczucie w brzuchu było spowodowane ramenem, a nie tym, że jego najlepszy przyjaciel właśnie go obrażał, a on potraktował to jako komplement.
– Jutro przyjdę do ciebie i możemy znowu się razem pouczyć, jak chcesz. Przyniosę książki i wytłumaczę ci wszystko. – Sasuke skończył jeść i wyrzucił swoją plastikową miskę do kosza. Z dzbanka, który stał przy łóżku Naruto, nalał sobie wody do szklanki. Kącik jego ust drgnął, gdy dostrzegł położone na podłodze kwiaty. Tym razem Naruto wcale już nie cieszył się z prezentów od fanek.
– Jesteś pewny? – Naruto obserwował uważnie ruchy Sasuke, jakby bał się, że w jego rękach zaraz zobaczy błyskawice.
– Czego?
– No że chcesz mnie uczyć, to... no wiesz... – Naruto zapowietrzył się. Dzisiejszego wieczoru naprawdę działo się z nim coś złego, bo przez ten dziwny uśmiech na twarzy Sasuke, zaczął mówić mu prawdę, już nie ukrywając się za maską rywalizacji. – Poświęcasz mi dużo czasu. Na rzeczy, które już wiesz. – Przełknął ciężko. – A ty pewnie chcesz się pouczyć czegoś innego. Wiesz, że mam duże braki i... no w ogóle. – Spróbował się zaśmiać, ale obaj wiedzieli, że wcale nie było mu do śmiechu.
Sasuke milczał przez chwilę, zastanawiając się, co powinien opowiedzieć. Nie spodziewał się po Naruto takich słów. W końcu westchnął cicho i usiadł tym razem na łóżku, nie na krześle, które stało obok.
– Ale z ciebie idiota – stwierdził, pochylając się w jego stronę. Naruto spojrzał na niego zaskoczony. – Jeszcze trochę i się rozkleisz. Od kiedy to najgłośniejszy ninja z Konohy użala się nad sobą, co? – Pokręcił głową. Irytowało go, że usta Naruto wciąż błyszczały od tłuszczu z ramenu. Miał ochotę mu to zetrzeć, ale nie wykonał względem niego żadnego gestu. – Pomagam ci, bo chcę, żebyś zdał egzamin. Resztą się nie martw, poradzę sobie.

– Dzięki, Sasuke. – Naruto odłożył pałeczki do miski i odstawił ją na stolik. Nie zjadł wszystkiego, co było wręcz nie do pomyślenia, ale po prostu ucisk w żołądku odebrał mu apetyt. Miał zdecydowanie przyśpieszone tętno i czuł lekkie dreszcze, gdy Sasuke tak siedział obok niego. Cały czas miał przed oczami to, jak całowali się w jego iluzji. Niby to były tylko muśnięcia i delikatny pocałunek, ale… Cholera… Oprzytomniał i spojrzał na swoją górę od pidżamy. Musi ją zmienić. Próbował wstać, ale Sasuke chwycił go za ramię.
– Co robisz? Tsunade kazała ci leżeć.
– W szafce jest jakaś moja koszulka – powiedział, a zaraz po tym został popchnięty z powrotem na łóżko.
Sasuke sam się podniósł i po chwili przyniósł mu ubranie na zmianę.
– No, na co czekasz? – spytał, gdy Naruto zaczął miętolić koszulkę w rękach. I kląć sam na siebie w myślach. Bo ile już razy przebierali się w swoim towarzystwie, ile razy korzystali ze wspólnych łaźni? Tylko teraz to było takie…
– Nie no, przebrać też już się nie potrafisz? – Sasuke wstał, chwycił dół jego bluzy od pidżamy i podwijając, ściągnął mu ją przez głowę. Musnął przy tym rękami jego skórę, co automatycznie zaowocowało gęsią skórką, ale po chwili już Naruto siedział ubrany w czystą koszulkę i miał wypieki na twarzy. I marzył, żeby Sasuke znów go dotknął. A jeszcze nie tak dawno uciekał od niego. Ale to było przed tym, gdy go pocałował. To znaczy nie tak naprawdę pocałował, tylko…
– Sasuke, co to znaczy… – zawahał się na chwilę, nie będą pewnym, czy poruszać ten temat. – Co to znaczy, że w tym genjutsu miałem taką… no… przyjemną wizję? No bo nie rozumiem, jak to ma niby być przydatne w walce? Przecież nie o to chodzi w technikach, żeby przeciwnik… jakby to… no poczuł takie coś.
– A powiesz mi w końcu, co takiego było w tej twojej wizji? – Sasuke przysunął się trochę bliżej. Chciał go sprowokować.
– Nie, wiesz, wolałbym nie. – Naruto pokręcił głową. To jednak nie był dobry pomysł z zaczynaniem tej rozmowy. Bo przecież nie mógł mu powiedzieć. Sasuke przestałby się w ogóle do niego odzywać. – Ja tylko chciałbym wiedzieć… no co ma na celu takie genjutsu.
– Myślę, że dowiesz się… – Sasuke zastanowił się przez chwilę – …dowiemy się w odpowiednim czasie. Wstał z łóżka. – Późno już, sen dobrze ci zrobi. Jutro rano przyjdę, to się pouczymy.
– Rano? Masz na myśli piątą rano? – zapytał Naruto z uśmiechem, przypominając sobie ostatnią poranną wizytę Sasuke.
– Myślę, że tym razem dam ci pospać trochę dłużej.

Chociaż Naruto czuł się dobrze, Tsunade uparła się, z pewnością robiąc mu na złość, i nie chciała go wypuścić wcześniej. Musiał przeleżeć całe trzy dni w szpitalnym łóżku i gdyby nie goście, zanudziłby się na śmierć. Na szczęście teraz przychodziło do niego dużo więcej osób niż kiedyś, więc, jak się jednak okazało, nie miał czasu narzekać na nudę. Za to na bezczynność już tak, bo on nienawidził nic nie robić!
Sasuke, jak obiecał, przyszedł kolejnego dnia, żeby się z nim pouczyć, ale zamiast genjutsu, stwierdził, że będą się uczyli ninjutsu. Skąd ta zmiana, Naruto nie wiedział, jednak nie miał zamiaru się z nim wykłócać. Oprócz Sasuke, który spędził u niego chyba najwięcej czasu, odwiedzała go też Sakura. Ona, idąc tropem Tsunade, ciągle wypytywała jak się czuje, sprawdzała temperaturę i nawet chciała mu zrobić zastrzyk! Naruto tak się wystraszył, że był bliski ucieczki przez okno. Dopiero Sasuke go zatrzymał, a Sakura wtedy śmiała się w najlepsze. Najwyraźniej była zachwycona tym, że nawet na ustach zimnego drania wywołała lekki uśmiech. Bo zazwyczaj Sasuke uśmiechał się tylko do Naruto. Bywało, że kpiąco, ale czasami też… Tak właśnie jak ostatnio, tak inaczej.
Podczas rekonwalescencji Naruto odwiedzili  chyba wszyscy przyjaciele. Sai przyszedł razem z Ino, która próbowała go za wszelką cenę w obecności Sasuke powstrzymywać przed otwieraniem ust. Bo Sai miał najwyraźniej dużo do powiedzenia, ale po pierwszym komentarzu na temat penisów obecnych w pomieszczeniu panów, zauważyła na palcach Sasuke coś w rodzaju wyładowania elektrycznego. Wolała nie dopuścić, żeby jej była miłość uszkodziła obecną. To pewnie miałoby naprawdę opłakane skutki. Więc Sai siedział  tylko i się uśmiechał, co jakiś czas szturchany ostrzegawczo przez swoją dziewczynę, która opowiadała kilka ciekawostek zasłyszanych w kwiaciarni. Odwiedził go też Shikamaru, który styrany pracą, ledwo już zipał. Miał nadzieję położyć się obok Naruto i zdrzemnąć się chwilę, ale Sasuke skutecznie mu to wyperswadował. Potem przyszedł Lee, który na zmianę to płakał nad losem Naruto, to krzyczał o wiośnie młodości. Sam chyba nie wiedział, na co się zdecydować. Kiba zdążył jedynie dotrzeć do drzwi sali i się przywitać, bo po chwili został wyrzucony przez personel za wprowadzenie do szpitala psa. Naruto miał z tego naprawdę niezły ubaw, Tsunade już nie, bo słychać ją było z drugiego końca korytarza. Przychodzili też Tenten, Shino, Chouji, Konohmaru i oczywiście Iruka, który, mimo że Naruto był już dorosły, nadal obchodził się z nim jak z jajkiem.
Sasuke, spędzający w tej szpitalnej sali prawie cały swój czas tolerował ich wszystkich. Jedynie na jedną osobę reagował niemal alergicznie. Na Hinatę, która odwiedzała Naruto dwa razy dziennie. Miała coraz więcej śmiałości, a to mu się wybitnie nie podobało. Zawsze po jej wyjściu wydawał się być zły…
Na szczęści, dzięki przyjaciołom, te trzy dni minęły naprawdę szybko. Mimo to, kiedy Naruto wyszedł ze szpitala, odetchnął z ulgą.
– Nareszcie! – podniósł ręce i przeciągnął się. Wiedział, że zaraz czeka ich rozmowa z Hokage, ale nawet to nie było w stanie popsuć mu teraz humoru. Ładna pogoda, w niedalekim czasie jakiś trening i Sasuke, który szedł teraz obok niego. Czego chcieć więcej? No, może porcyjki ramenu…

Kakashi przyjął ich po ponad półgodzinnym czekaniu w korytarzu, a teraz siedział za biurkiem w swoim gabinecie i patrzył na nich tym swoim spokojnym, rozleniwionym spojrzeniem już od dobrych kilka minut. Naruto zaczął się niecierpliwić, ale Sasuke wiedział, że ich dawny nauczyciel zwyczajnie ich sprawdzał – ile wytrzymają i kiedy w końcu któryś z nich się przełamie. Oczywiście naturalnie tym kimś był Naruto.
– Kakashi-sensei, no i co? – zapytał w końcu, aż wstając z krzesła. – Ustalili, co się stało, że ta technika tak na mnie podziałała? Sasuke coś źle odczytał? Co jest grane?!
Kakashi westchnął ciężko i spojrzał na Sasuke.
– Nie, nie udało jej się nam odczytać. Do tego wymagany jest najprawdopodobniej Sharingan, a tego, jak wiecie, już nie posiadam. Więc tylko członkowie klanu Uchiha mogą ją odczytać. Sasuke, chcę, żebyś mi powiedział, co jest w tym zwoju i razem z członkami ANBU prześledzimy dzięki temu tę technikę. Zrozumcie, że nie możecie tak działać samopas. Naruto mogło się coś stać.
– Tak, ale...
– Nie przerywaj mi, Naruto. – Kakashi pokręcił głową. – Obaj dobrze wiecie, zwłaszcza ty, Sasuke, że techniki klanu Uchiha są naprawdę potężne. Z tego, co usłyszałem, stworzono ją w oparciu o czakrę ogoniastych, więc tylko Naruto może jej użyć, z wiadomej przyczyny. A sami wiecie, jaki Madara miał stosunek do ogoniastych. Nie możecie tak ryzykować!
Naruto przełknął ciężko, już nic się nie odzywając, podobnie jak Sasuke.
Ostatecznie, po prawie półgodzinnej gadce na temat tego typu zachowań, skończyło się dla nich tylko na naganie. Kakashi jeszcze raz powtórzył wszystko, kategorycznie zabraniając im wracania do tej techniki, chyba że będą chcieli naprawdę wpaść w kłopoty i w końcu ich puścił.

– Rany, draniu, już myślałem, że będziemy musieli robić jakieś prace społeczne za ten numer – roześmiał się Naruto, gdy wyszli z budynku. Czuł się naprawdę dużo lepiej, a po skutkach nieudanej techniki nie było już śladu.
Sasuke skrzywił się. O tak, prace społeczne były czymś, czego zdecydowanie nie znosił. Zwłaszcza, że teraz, odkąd byli dorośli, trafiały im się takie, gdzie musieli opiekować się dziećmi. A to był koszmar.
– Chcesz iść do biblioteki? Bo z treningiem wolałbym poczekać do jutra.
– Mhm. Tym bardziej, że musimy… To znaczy, jak chcesz, oczywiście, dokończyć temat genjutsu. – Zadowolony Naruto założył ręce za głowę i pomaszerował przodem.
 I kto by kiedyś pomyślał, że wizja nauki będzie w stanie wywołać na jego twarzy taki uśmiech. Bo na pewno nie on sam.

9 komentarzy:

  1. Dzięki za kolejny rozdział. Ciekawe co z tą nieudaną techniką... Może jednak nie była taka nieudana i coś jeszcze z tego wyniknie. Pozdrawiam i weny Wam życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sakura to ma z nimi pod górkę. Ciekawe co będzie, jak się dowie (bo coś cię w końcu wydarzy, czuję to). A Hinata? Fajnie by było jakby ktoraś złapała ich, jak siew końcu pocałują. Bo pocałują na pewno.
    Ale moim mistrzem dzisiaj był Sai, którego Ino musiała szturchać, żeby nie mówił o penisach :D

    Weny, dziewczyny. Uwielbiam to.

    Hachi

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozbawił mnie Sai, bezpośredni jak zawsze. Widzę, że Naruto z Sasuke znów są nierozłączni. A gest Uchihy z jedzeniem i jego zazdrość jest bezcenna- taki kochany <3 Jak zwykle z przyjemnością czytałam rozdział aż mnie serduszko zabolało widząc koniec strony. Bardzo wciągający jest ten fanfik.
    Spoiler

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny! Miałam niezły ubaw! Sai i ta jego bezpośredniość xD
    Pewnie niektórzy znajomi Naru i Sasu już się domyślają, że coś jest na rzeczy i zaraz zaczną obstawiać, kiedy się zejdą xD Najbardziej pewnie będą ich shipować Ino i Lee xD
    Sasek jest taki kochany dla Naruciaka! Martwi się o niego, karmi go, jest o niego zazdrosny ^^ Taki Sasuś to skarb! Naru! masz go całego dla siebie :)

    Czeakam na next! Weny dziewczyny! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. To niesamowite jak potraficie wstrząsnąć moimi emocjami, kiedy czytam o relacji chłopaków! Uwielbiam to opowiadanie i zawsze z ogromną niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :D
    Świetnie się czyta! Oby tak dalej dziewczyny! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to opowiadanie! Jest naprawdę świetnie napisane i już nie mogę się doczekać aż między chłopakami zaczną lecieć iskry!
    Życzę dużo weny dziewczyny~!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha! Sai, ty ciulu! Wielbię twój cięty język!

    A dla Waszej informacji, jeszcze nie znam go z anime, ale już lubię :D. Palant!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    wspaniale, ocho Sasuke sam poszedł po ramen dla Naruto ;) i jest z nim umówiony... Sakura co to ma znaczyć, że Sasuke ma się w końcu z Tobą umówić?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Heyo.
    Mimo że w anime Sai czasem mnie wkurzał, to tutaj go lubię. Przekonuje się do tej postaci.
    Ah szkoda mi Shikamaru, tak ciężko pracuje, a nawet odpocząć mu nie dadzą.
    Dalej to opowiadanie wywołuje we mnie mocne emocje i fascynację. Jakbym czytała pierwszy raz, a tak nie jest. Cudo.
    Pozdrawiam Deia

    OdpowiedzUsuń