.

sobota, 27 października 2018

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 3


Naruto obudził się, czując łaskotanie na twarzy. Otworzył leniwie oczy, rejestrując, że leży z głową w zagłębieniu obojczyka Sasuke. Sasuke, który musiał się poruszyć i to jego włosy zaczęły go łaskotać w nos tak, że omal nie kichnął.
Uśmiechnął się i wtulił się w niego bardziej, o ile to w ogóle było możliwe. Brakowało mu takiej bliskości, z czego dobitnie zdał sobie sprawę wczoraj, gdy stali i patrzyli razem na „ich” pomost. A jeszcze dobitniej sobie to uzmysłowił w momencie, w którym wrócili do domu. Sasuke chyba uznał, że jak zawsze będzie się usprawiedliwiał zmęczeniem i tak po prostu chciał położyć się spać. Wtedy Naruto zrobiło się nieprawdopodobnie głupio. Cholera! Przez te wszystkie obowiązki zaniedbywał go. A przecież nie tak to powinno wyglądać. Jako przyszły Hokage powinien umieć jakoś to wszystko pogodzić. Sai mu kiedyś powiedział, cytując jeden z tych swoich irytujących poradników, że zaniedbywana osoba w końcu zacznie szukać szczęścia gdzie indziej. Oczywiście nie, żeby Naruto potrafił wyobrazić sobie zdradę Sasuke, on prędzej zostawiłby to wszystko w cholerę i znów odszedł z wioski, ale… Nie, Naruto nie miał zamiaru przechodzić przez to po raz drugi i ganiać go po całym świecie.
– Co ty robisz, przygniatasz mnie – usłyszał zduszony głos.
Odsunął ramię, uświadamiając sobie, że chyba faktycznie za bardzo przykleił się do Sasuke.
– Przepraszam – mruknął i rozluźnił uścisk.

Po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech, gdy zobaczył czarne, rozespane jeszcze oczy na wprost swojej twarzy. Spojrzenie w żadnym wypadku nie było przyjazne, prędzej mordercze, ale nic sobie z tego nie robił. Sasuke mógł sobie robić te swoje miny, ale w połączeniu z rozczochranymi włosami w żaden sposób nie wyglądał groźnie. Zresztą, przecież już jakiś czas temu obiecali sobie, że w mieszkaniu nie będzie stosowania żadnych zagrażających życiu i zdrowiu technik. Tak konkretnie ustalili to w momencie, gdy po walce o dominację przez kilka kolejnych dni zostali bez sypialni. Sasuke użył wówczas „delikatnego” Chidori Nagashi, na co Naruto w odpowiedzi uformował Rasengana i … Cóż… Musieli kupić nowe łóżko. Znowu.
Naruto uniósł się na łokciu i cmoknął Sasuke w powiekę. Promienie słońca oświetlały pokój, więc mimowolnie się rozejrzał. Oczywiście znał każdy kąt na pamięć, mieszkał tu przecież od prawie dwóch lat, ale i tak mimo wszystko zawsze widok zdjęć obu drużyn geninów, a pośrodku nich jeszcze ich własnej drużyny siódmej, wywoływał na jego twarzy jeszcze większy uśmiech.
Od długiego czasu to był ich wspólny dom. Owszem na początku było dużo sprzeczek a czasami nawet większych kłótni o różne rzeczy, ale chyba się już dotarli. Chyba, bo w niektórych kwestiach, jak na przykład te ich słynne wojny o kubki z ramenem, Sasuke pozostawał nieustępliwy. Swego czasu, po tym, gdy podarował mu na urodziny roczny kupon do Ichiraku i dowiedział się, że Naruto nie pozbył się tych zupek w proszku, tylko poupychał je gdzie się tylko dało (swoją droga znalazł nawet takie poprzyklejane pod parapetem!) spełnił swoją groźbę i sam je wyrzucił. Naruto śmiertelnie się wówczas na niego obraził, obiecując różne formy zemsty. Ale ostatecznie i tak się pogodzili. W sypialni.
Sasuke z sentymentem wspominał tamte czasy. Wtedy Naruto nie przesiadywał całych dni w gabinecie Kakashiego i nie odwalał za niego najgorszej roboty. Bo tak to właśnie wyglądało. Sasuke już nie raz miał zamiar pójść i nagadać ich szanownemu Hokage czegoś do słuchu, ale zawsze coś go hamowało. A tak konkretnie jedna rzecz. Naruto od zawsze marzył, żeby zostać Hokage, krzyczał o tym nawet gdy był dzieciakiem. A teraz wyglądało na to, że jego marzenie zaczyna się, powoli, bo powoli, urzeczywistniać. Oczywiście Sasuke nie był idiotą, wiedział, że Naruto jest jeszcze za młody na to stanowisko – i swoją drogą jeszcze zbyt nieokrzesany – ale jeżeli tego właśnie chciał?
Nie, Naruto mimo to zdecydowanie przesadzał z tymi obowiązkami. Sasuke będzie musiał naprawdę porozmawiać sobie z Kakashim. To, że ich Hokage nie miał własnego życia intymnego, to nie znaczy, że ma je rujnować innym!

Zgodnie z tym postanowieniem jeszcze tego samego dnia udał się do siedziby Hokage. Nie żeby wyjście z domu było dla niego łatwe, bo Naruto jak już się do niego przylepił, to musiał go od siebie odklejać siłą. Dosłownie… Zupełnie jakby ten młotek planował mu jednego ranka zrekompensować cały ten czas, kiedy go nie było. W innych okolicznościach oczywiście ani trochę by mu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie – perfidnie by to wykorzystał, ale skoro już coś postanowił, to nie zamierzał tego odkładać.
– Jesteś chyba ostatnią osobą, której bym się tutaj spodziewał – usłyszał od wejścia z ust Kakashiego. – Co cię do mnie sprowadza? ­– spytał szczerze zdumiony, bo z tego, co wiedział, Sasuke powinien szykować się do misji.
– Naruto – oznajmił w odpowiedzi.
Zlustrował stos ułożonych na brzegu biurka dokumentów. Niby nie było ich aż tak wiele, ale kto tam mógł wiedzieć, co to za papierzyska i ile czasu zajmuje przejrzenie ich i uzupełnienie. Co oczywiście wcale nie oznaczało, że musiał to robić Naruto. Póki co to była działka Kakashiego i to właśnie on powinien się zacząć ze swoich zobowiązań zawodowych wywiązywać!
– Fakt, sam bym się nie domyślił – zakpił Kakashi.
Oparł się wygodnie na krześle w oczekiwaniu na dalszy przebieg tej rozmowy. Nie do końca wiedział czego mógłby się po niej spodziewać. Wydawało mu się, iż ostatnimi czasy nie zlecał Naruto żadnych szczególnych zadań, które mogłyby wkurzyć Sasuke do tego stopnia, że sam się do niego pofatygował.
– Więc? Co z Naruto? – dopytał, kiedy nie doczekał się żadnych konkretnych zarzutów.
– Znajdź sobie asystenta zamiast się nim wysługiwać całymi dniami. On też ma swoje życie prywatne.
Sasuke nie silił się na żadne wstępy czy uprzejmości. Nigdy nie grzeszył cierpliwością, ale uważał, iż w tej sprawie wykazał jej aż nadto. Nie miał zamiaru dłużej na to pozwalać, bo gdyby sprawy miały się tak nadal, pewnie Naruto za jakiś czas przeprowadziłby się do gabinetu Kakashiego, żeby nie marnować czasu na dotarcie z domu do siedziby Hokage.
Kakashi był szczerze rozbawiony tym, co usłyszał i z trudem powstrzymał parsknięcie śmiechem. Nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że Sasuke może przyjść do niego z pretensjami o to, że zajmuje czas Naruto. Czyżby miało dojść do wiekopomnego wydarzenia, kiedy to Uchiha Sasuke otwarcie przyzna, iż tęskni za swoim partnerem, kiedy zbyt długo nie ma go w domu? Świat shinobi zachwiałby się w posadach. Choć z drugiej strony Kakashi doskonale pamiętał, jak jakiś czas temu Shikamaru mamrotał coś o torturach, jakie zafunduje mu Temari za to, że po raz kolejny przesiedział cały weekend w biurze Hokage. W przypadku Sasuke takie zabiegi też były całkiem prawdopodobne. Zwłaszcza po tym, jakie plotki krążyły po publikacji poradnika Saia. A w końcu w każdej plotce jest coś z prawdy.
–A to życie prywatne to jak rozumiem ty?
Naprawdę, znał Sasuke od dziecka, ale ten nigdy się tak nie zachowywał. Zawsze wydawał się być na wszystko obojętny. A teraz? Owszem, nadal udawał, że nic go nie obchodzi, ale czasami zdarzyło mu się wybuchnąć. Jak wtedy, gdy urządził Tsunade awanturę o to, że rozbudziła w Naruto nadzieje związane z mocą uleczania. Cóż, jakby się tak dłużej zastanowić, to Sasuke od zawsze tak żywiołowo reagował wyłącznie na Naruto. Że tez nikt wcześniej się nie zorientował! Że też on się nie zorientował! Przecież był ich nauczycielem. Wydawało mu się, iż dobrze ich zna, a jednak gdyby nie wydarzenia na placu podczas aresztowania Sasuke, najpewniej by się nie domyślił co łączy tą dwójkę. I jeszcze sam swego czasu zorganizował im – a raczej próbował zorganizować – pogadankę o relacjach damsko-męskich!
– Coś sugerujesz?  – Sasuke zmrużył oczy.
– Po prostu uznałem, że jeśli Naruto ma na poważnie myśleć o zostanie Hokage, powinien zrozumieć, na czym dokładnie to zadanie polega – mruknął, wzruszając od niechcenia ramionami. – W końcu jego wyobrażenie o tym jest nieco inne niż rzeczywistość. A żeby to zrobić musi, tak jak każdy Hokage, wysiedzieć swoje nad dokumentami i na zebraniach Rady…
– Tylko, że ty jakoś znajdujesz czas na wychodzenie z Tsunade na sake.
– Mam rozumieć, że Naruto nie znajduje go dla ciebie?
Kakashi naprawdę starał się zachować powagę, ale coraz słabiej mu wychodziło. Jednak nie powinien był czytać tej książki Saia. Zwłaszcza podrozdziału: „Godzenie się rywali i tego skutki”, w którym autor opisał sytuację, gdy Sasuke i Naruto w środku nocy wynosili z kawalerki połamane łóżko. Oczywiście nie omieszkał dodać do tego swoich wniosków. Ciekawe, czy teraz też…
– To chyba nie jest sprawa z zakresu zainteresowań przywódcy wioski!
Cierpliwość Sasuke naprawdę była już na wykończeniu, a postawa Kakashiego wcale nie ułatwiała mu panowania nad sobą. Miał wrażenie że ich były sensei obrał sobie za punkt honoru uprzykrzenie mu życia. Najpierw wysyłał go na misję z Sakurą, potem przydzielił geninów nie tych, których sobie wybrał, a teraz jeszcze to. Czym on sobie na to zasłużył?
– Oj, Sasuke – Kakashi roześmiał się. – Sam sobie wybrałeś takiego partnera. Wiesz, że Naruto jak się na coś uprze…
– Wiem – Sasuke pokręcił głową. Och, on chyba najdobitniej przekonał się o tym jego uporze. – Ale jeszcze nie jest Hokage, więc odpuść mu trochę, bo niedługo zamieszka w tym gabinecie.
Kakashi parsknął. Przypomniał sobie sytuację sprzed lat, gdy Naruto przez kilka dni koczował w jego sali szpitalnej na sąsiednim łóżku, czekając, aż w końcu zaczną trening. Cały personel miał go już dość. On sam też. Naruto naprawdę był najbardziej upartą osobą, jaką znał.
– Dobrze. Przekaż mu, że ma do końca tygodnia wolne. Tylko wiesz, nie mam pojęcia, jak on na to zareaguje…

* * *

– Że co? Jak to? – Naruto aż się zapowietrzył, gdy Sasuke przekazał mu, w jego mniemaniu oczywiści, dobre wieści. – Ale dlaczego?
– Żebyś w końcu odpoczął.
Sasuke naprawdę nie takiej reakcji się spodziewał. Wyruszał na misję dopiero za dwa dni, miał nadzieję, że Naruto się ucieszy.
– Ale… – Naruto złapał się za włosy. Czy Kakashi-sensei był niezadowolony z jego pracy? No fakt, czasami przysypiał nad tymi papierami, ale przecież… A jeśli… –   Może jest jakiś inny kandydat na Hokage?  – zapytał, a jego niebieskie oczy rozszerzyły się jak spodki.
– Jasne, przed Główną Siedzibą Wioski ustawiła się cała kolejka – zakpił Sasuke. – Ze mną na czele.
– Jakbyś nie pamiętał, to kiedyś właśnie to zadeklarowałeś – obruszył się Naruto.
Dobrze pamiętał moment, gdy Sasuke zjawił się na polu walki, oświadczając wszem i wobec , że zamierza zostać Hokage. Szczęki opadły chyba wszystkim, bo takiego wejścia nikt się nie spodziewał. Hashirama powiedział wówczas, że cieszy się, że jest tylu kandydatów na Hokage, ale mają teraz ważniejsze sprawy na głowie. A co jeżeli faktycznie kandydatów naprawdę było więcej? Przecież nikt mu nigdy nie obiecywał, że to on będzie Hokage…
Był zaniepokojony. Dlaczego Kakashi-sensei tak nagle dawał mu urlop? Przecież ciągle nie było wiadomo, co z jego postulatem. Owszem, następne zebranie miało być dopiero za tydzień, ale jednak… Poza tym dopiero co wczoraj zaczął przeglądać zestawienie misji jakie można było przyznać geninom na kolejny miesiąc – choć miał to zrobić już kilka dni temu – i zaczął je przydzielać. Czyżby popełnił w tym jakiś błąd? Może coś przeoczył i jakaś drużyna dostałaby zbyt trudne zadanie? Musiał to sprawdzić!
Sasuke przyglądał się zamyślonemu Naruto z ciągle rosnącą irytacją. Naprawdę sądził, że będą mogli chociaż przez te dwa dni pobyć ze sobą. Tak po prostu. Nie chodziło mu nawet o seks, ale Naruto zwyczajnie potrzebował odpoczynku. To ciągłe ganianie między siedzibą Hokage, treningami jego drużyny, spotkaniami Rady i domem powoli zaczynało go wykańczać i Sasuke doskonale to widział. Jednak wiedział też, że Naruto nie przyznałby się, iż nie daje rady.
– Daj spokój – mruknął przysuwając się do niego i starając się skupić na sobie jego uwagę. – Jeśli przez chwilę sobie odpuścisz, świat się nie zawali…
– Ale… – zanim zdołał powiedzieć coś więcej, przerwało mu pukanie do drzwi.
Poszedł otworzyć i stanął oko w oko z… trójka geninów. Wszyscy mieli plecaki i wyglądali, jakby zaraz wyruszali na misję.
– Przyszliśmy, bo Sasuke-sensei się spóźnia – zaczęła Harumi, próbując zajrzeć do mieszkania. – A to nie w jego stylu.
W tym momencie Aoimaru wyrwał się Shinjiemu i wbiegł do przedpokoju.
– Zaraz, ale… - Naruto nie wiedział, czy ma gonić psa, który mógł zacząć sikać gdzie popadnie, czego Sasuke by mu nie darował, czy wyjaśniać sytuację.
– Przecież mamy misję – wyjaśnił Kodai.
– Eee – Naruto poczuł, że robi mu się gorąco. To on przydzielał akurat te misje! Czyżby w dokumentach wpisał złe daty? Cholera, naprawdę musiał się pomylić.
– Co tu się dzieje? – zapytał Sasuke, stając w korytarzu. Trzymał w rękach Aoimaru, który zaraz został wystawiony na korytarz. – Obsikał dywan – powiedział i spojrzał takim wzrokiem, który nie zwiastował dla geninów nic dobrego. Zwłaszcza dla Shinjiego.
– Sasuke-sensei… – Harumi zaróżowiła się lekko, widząc go w zwykłym podkoszulku, przez który były widoczne lekko zarysowane mięśnie. – Czekaliśmy przed bramą, ale się nie zjawiłeś, więc nie wiedzieliśmy…
– Przecież wyruszamy dopiero…
– Dzisiaj – przerwał mu Naruto. Przełknął ciężko i spojrzał wdół. – To ja pomyliłem dni…
Cholera, odkąd zaczął się tym zajmować, to on informował Sasuke. Miał nawet kalendarz z zaznaczonymi dniami. Tym razem chyba z przemęczenia pomieszał daty. A przecież miał Sasuke zrekompensować te wszystkie dni. I jeszcze pewnie dlatego właśnie Kakashi-sensei wysłał go na urlop!
– Dajcie mi dziesięć minut – mruknął Sasuke i zniknał za drzwiami sypialni.
Był zły. Nie tak zaplanował sobie kilka kolejnych dni.

Naruto, gdy tylko Sasuke wyszedł, stanął przy oknie wpatrując się w obraz za szybą jednak na niczym nie był w stanie skupić uwagi. To wszystko nie tak miało wyglądać. Od zawsze pragnął zostać Hokage i to ani przez chwilę się nie zmieniło i wiedział, że się nie zmieni. Nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, iż wiąże się z tym tyle obowiązków. Niekiedy naprawdę brakowało mu już na to siły, ale wtedy zawsze tylko zaciskał zęby i parł dalej do przodu w drodze do swojego marzenia. Tyle tylko, że skupił się na tym tak bardzo, iż przez chwilę zapomniał o innych sprawach. Zapomniał nawet o Sasuke. Starał się, naprawdę się starał, ale co, jeżeli te starania nie wystarczają… Czy tego naprawdę nie dało się pogodzić? Przecież musiał istnieć jakiś złoty środek.
– Zawsze możesz zostać kurą domową zamiast Hokage – przepełniony sarkazmem głos Kuramy przedarł się do jego świadomości, przypominając mu tym samym o jego obecności. Z nim też od dawna nie rozmawiał…
– Że co?
– Sprzątanie, gotowanie obiadków… – zaczął wymieniać Kurama, ale po chwili zamilkł.
Nie, Naruto nie nadawał się do żadnej z tych rzeczy. Musiał znosić go przecież od małego, więc jak nikt inny wiedział, jakie jego Jinchuuriki ma umiejętności i nawyki żywieniowe. No więc był ramen, ramen i… ramen. Kurama czasami miał od tego mdłości. Nie fizyczne oczywiście, w końcu był Bijuu, ale psychiczne, że musiał to w ogóle znosić.
Teraz… cóż. Stan rzeczy zupełnie się zmienił, co jednak nie znaczy, że nie obserwował tego, co się dzieje z Naruto. Kto by kiedyś pomyślał, że on i Sasuke Uchiha… Kurama przypomniał sobie moment spotkania wszystkich ogoniastych bestii i ich Jinchuurikich, gdy to Naruto wylewał fontannę łez nad Czwartym Mizukage – którego wziął za dziecko – lamentując, że zginął tak młodo i nie pocałował nigdy dziewczyny. Kurama wtedy przypomniał mu, że on też nigdy nie pocałował dziewczyny, tylko Sasuke. Naruto oczywiście zaczął wymachiwać rękami i krzyczeć, żeby się zamknął, jakby było to dla niego coś wstydliwego. I najwyraźniej było, jednak nie z tego powodu, o którym chyba każdy z obecnych pomyślał.
– Bardzo śmieszne – burknął Naruto. Kurama był czasami naprawdę nieznośny.

***

Tego dnia Ichiraku przeżywało prawdziwe oblężenie. Alkohol lał się strumieniami, a biedny staruszek i jego córka ledwie nadążali z wydawaniem kolejnych porcji ramen i innych dań. Gwar rozmów i echo śmiechu przebywających w nim osób niosło się nawet daleko poza lokal, a wszystko za sprawą świętowania zaręczyn jednego z członków ANBU. Ogólna radość i dobry humor udzielał się wszystkim, bez względu na to czy znali oni shinobi, który był gwiazdą tego wieczoru, czy też nie.
Chociaż może jednak nie wszystkim. Przy jednym ze stolików znacznie oddalonych od baru siedziały bowiem dwie postacie, które zdecydowanie nie miały nastroju na świętowanie. I nawet jeśli po Shikamaru nikt nie spodziewałby się szczególnego udziału w takiej imprezie, to Naruto, który właśnie z nim siedział, powinien być duszą towarzystwa opowiadając coraz to nowe żarty i anegdoty. Jednak tym razem było zupełnie inaczej i nie uszło to uwadze nikogo. No niestety, mimo że minął już tydzień, sprawa którą zgłosił się nie wyjaśniła. Naruto co prawda wrócił do pracy, ale miał teraz trochę mniej obowiązków i przez to więcej czasu na zamartwianie się.
– Co macie takie miny jakby ktoś umarł? – Kiba, który sam był już rozluźniony kilkoma czarkami sake nie silił się nawet na przywitanie przysiadając się do nich.
Był dzisiaj bardzo zadowolony, bo nie dość, że impreza z okazji zaręczyn jego kolegi była świetna, to jeszcze w końcu Hinata zgodziła się pójść z nim na ślub Ino i Saia. Co prawda tylko jako przyjaciele, ale to był już dobry znak, bo kiedy zaprosił ją na ślub Shikamaru i Temari, odmówiła.
– Trzeba świętować! Niedługo będziemy się bawić na kolejnym weselu, Sakura wraca, a Sasuke nie straszy swoją miną bogu ducha winnych ludzi. Czego chcieć więcej?
– Sakura wraca? – Naruto w jednej chwili się ożywił. – Skąd wiesz?
Cholera, dopiero teraz zdał sobie sprawę, że przez to wszystko nie miał nawet wcześniej kiedy spotkać się ze znajomymi i porozmawiać.
– Spotkałem dzisiaj Ino. Sakura napisała, że będzie na jej ślubie. I to z osobą towarzyszącą!
– Z… z osobą towarzyszącą? – usłyszeli za plecami głos i odwrócili głowy.
To był Lee. W swoim zielonym kombinezonie, ze swoją dziwną fryzurą, gęstymi brwiami i tymi swoimi idealnie okrągłymi oczami, które jednak teraz wyglądały, jakby miał się rozpłakać.
No to była już trzecia osoba nie w humorze do kompletu.
Kiba zaproponował nawet Lee czarkę sake, ale Shikamaru błyskawicznie zainterweniował. Kiedy ostatni raz Lee wypił drinka po ich egzaminie na jounina, chciał się nawet rozbierać i oddać swój kombinezon Sakurze, żeby nie było jej zimno.
Kiba już chciał zostawić to w tym momencie bardzo drętwe towarzystwo, ale wtedy do Ichiraku przyszli też inni znajomi. Ino, Tenten i Chouji.
Ino od razu zauważyła, że Naruto zachowuje się jakoś dziwnie.
– Nie cieszysz się, że Sakura wraca? – zapytała.
Chciała sama mu powiedzieć, ale gdy tylko zobaczyła przy stole Kibę, już była pewna że wszystkim rozpaplał.
– Jasne, że się cieszę! – krzyknął Naruto i poczochrał włosy z tyłu głowy. – Tylko nie wiedziałam, że z kimś.
– No nie mów, że jesteś zazdrosny – zażartowała Ino.
Wszyscy wiedzieli, że Naruto jest z Sasuke i to jedynie o niego bywał zazdrosny, ale nie mogła się powstrzymać. Miała tak świetny humor. Nie dość, że za kilka dni miał odbyć się jej ślub, to jeszcze wychodziła za faceta, który popularnością pobił na głowę chyba nawet Sasuke. Nie, żeby to miało jakieś szczególne znaczenie, w końcu byli ze sobą już zanim Sai stał się pisarzem, ale mimo wszystko…
– Ciekawe, czy ten chłopak będzie podobny do Sasuke – zastanowił się Kiba. W końcu chyba wszyscy wiedzieli, że on był niespełnioną miłością Sakury – a już na pewno wiedział każdy, kto tylko przeczytał książkę Saia.
Ino pokręciła głową.
– Nie wydaje mi się.
Przecież gdyby chodziło o wygląd, Sakurze spodobałby się Sai, to ten sam typ urody, a jednak byli dla siebie tylko przyjaciółmi. Ino, zanim jeszcze była z Saiem, zapytała o to Sakurę, ale ta powiedziała, że nigdy tak o nim nie myślała.
– A mi się wydaje że tak! – Kiba był pewny swoich racji. – Mogę się założyć o… O codzienny obiad dla Choujiego! Przez miesiąc! – wymyślił, patrząc na przyjaciela, który zaczął jeść, nie zwracając na nic uwagi.
Chouji, gdy tylko usłyszał jego słowa, natychmiast poderwał głowę.
– Nie wiesz, o co się zakładasz – mruknęła Ino.
Ich nieżyjący już mistrz, Asuma, zawsze mówił, że Chouji puści go kiedyś z torbami.
– Ha! – krzyknął Kiba. – Bo ja wiem, że mam rację! To co, zakładamy się? – spojrzał na Choujiego, najwyraźniej zainteresowanego propozycją. – A jak wygram to będziesz codziennie robił masaż łapek Akamaru.
– Zgoda! – Rozpromieniony Chouji wstał i wyciągnął rękę.


12 komentarzy:

  1. Kiba będzie jadł chyba trawę, bo nawet na karmę dla Akamaru nie będzie go stać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wróciłam i piszę komentarz. Sorki za opóźnienia , ale życie prywatne nie dało mi chwili wytchnienia. Ale nie o tym. Wreszcie mogę skomentować twoje dzieło. A zatem:
    O! Zrobili to. I Sasuke się nie dowiedział co knuje Naruto za jego plecami, ale spokojnie. Prędzej czy później i tak się dowie. Albo Naruto, który ma niewyparzony język sam się złamie i mu powie. Ale obstawiam, że to wyjdzie przez przypadek.
    Ile oni jeszcze rozwalą w życiu łóżek? U Naruto, w szpitalu, a teraz jeszcze w domu Sasuke. Że też ich stać na taką częstą wymianę.
    Biedne kubki ramenu. Tyle zmarnowano pożywienia. Aż dziwne, że Naruto wybaczył to Sasuke. Pewnie stwierdził, że jednak kocha bardziej Sasuke od ramenu, co kiedyś byłoby nie do pomyślenia.
    Rozmowa Kakashiego z Sasuke. Sama nie wiem kogo trzymać stronę. Obaj mają rację i obaj mogą świetne riposty. Kakashi to jednak jest świetna postać. Umie się postawić Sasuke. Ale nie wierzę, że jednak Sasuke poszedł z tym problemem do Kakashiego. Ostatnio coś tak często chodzi do różnych osób w sprawie Naruto. Ostatnio był u Tsunade. A nie, przecież jest przeskok dwa lata, czyli dwa lata temu był u Tsunade. Nie było tematu.
    Naruto dostał wolne i jeszcze się zamartwia. Jakbym ja dostała wolne to od razu bym to wszystko zignorowała i stwierdziła, że skoro mam wolne to inni muszą się martwić o pracę. Niestety Naruto jest inni. On już się uzależnił od pracy! Sasuke, ratuj go! Szybko, póki nie jest za późno.
    Cholera no, czemu to zrobiłaś? Czy oni nie mogą mieć kilku dni dla siebie? A miało być tak pięknie. Sasuke i Naruto spędzili by ze sobą kilka dni. Naruto wróciłby do pracy, a potem jego postulat przeszedł w życie. Eh, a teraz? Sasuke wyjeżdża w złym humorze. Jeszcze coś mu się stanie i Naruto będzie się o wszystko obwiniał. Ta misja wpierniczyła im się w związek, a przecież i tak mają kryzys. Nie mogłaś im raz choć popuścić?
    Kuuuurama! Jak ja dawno cię nie widziałam. No nawet nigdy cię nie widziałam w tym opowiadaniu. Miła odmiana i jak zwykle odzywasz się w najodpowiedniejszych momentach.
    Hinata, widzę że robisz postępy. Teraz mówi, że pójdzie z Kibą na ślub jako przyjaciele, ale potem… Kto wie? W ogóle w życiu nigdy bym nie shipowała związku HinataxKiba, gdyby ty nie umieściła go w tym opowiadaniu. W tej historii popieram ten związek całym sercem.
    „Przecież gdyby chodziło o wygląd, Sakurze spodobałby się Sai, to ten sam typ urody” – to przepraszam bardzo, ale za co Sakura kochała Sasuke? Nie znała go, nic o nim nie wiedziała, nie wiedziała co lubi, jak naprawdę się zachowuje, po prostu jaki jest. Wiedziała tylko jak wygląda. A Sai? Może ma podobny typ urody, ale jednocześnie jest bardzo różny od Sasuke. Mi osobiście nie podobał się Sai z wyglądu. Aten jego uśmiech na początku? Aż miało się ochotę go uderzyć. Nie dziwie się, że Sakura kiedyś to zrobiła.
    Kiba chyba nigdy się nie nauczy. Karma Akamaru gwarantowana. Tylko trochę mi coś nie pasuje. Może źle rozumiem, ale ja tą ostatnią akcję rozumiem tak, że Kiba najpierw zakłada się z Ino, że ten kto przegra stawia obiad przez miesiąc Choujiowi, a później mówi, że jak Chouji przegra to masaż łapek dla Akamaru. Ale co ma do tego Chouji, jak przecież zakładał się o to z Ino? Nie rozumiem za bardzo.
    Nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Nie będę narzekać, że trzeba tyle czekać na kontynuacje, bo sama wiem jak dużo czasu trzeba na to poświęcić i pomysłów, żeby coś stworzyć. Na szczęście wpisy są w miarę długie i tekst nam to wynagradza.
    Dużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero teraz znalazłam czas, żeby odpowiedzieć sensownie na komentarz.
      Zacznę od końca – fakt, tam wyszło tak trochę dziwnie z tym zakładem, będę musiała to jakoś poprawić. Tak czy inaczej zakład będzie z Choujim.
      Kiba się nie nauczył, ale on to się chyba nigdy nie nauczy. Ale kto wiem, może wygra:D
      Kurama czasami się pojawiał, ale o tym zwykle myslał Naruto, nie było takiego typowego dialogu.
      Ja też uważam, że Sakura kochała Sasuke za wygląd. Przecież ona naprawdę prawie nic o nim nie wiedziała, a charakterem, no cóż, raczej odstraszał, zwłaszcza w Shippuudenie. Przecież nawet on sam na koniec zadał jej to pytanie – za co ona go kocha.
      Naruto w sumie musi się trochę pomartwić, poza tym w Boruto popadł w totalny pracoholicyzm, to tu może mieć tez pierwsze objawy. Ale Sasuke na pewno mu na to nie pozwoli:)On nie jest tego typu osobą:)
      Sasuke rzecz jasna w końcu się dowie o planach Naruto, ale w jaki sposób tego oczywiście nie powiem:)
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
  3. Hah Kakasz rozwala system, jak ja go lubię za to, że nawet Saskowi potrafi przygadać :D
    A Naruto jak to Naruto zawsze coś pokręci i to w najmniej odpowiednim momencie.
    Taka myśl mi się nasunęła, że największy zonk będzie jeśli Sakura przyjdzie z kimś kto przypomina nie Sasuke, a Naruto :)

    Czekam z niecierpliwością
    Annyi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, gdyby tak zrobiła, szczęki chyba wszystkim by opadły:)

      Usuń
  4. Boziu, nie było mnie tu dłuższy czas, odruchowo wchodzę i co widzę?!
    3 NOWE ROZDZIAŁY :D Coś wspaniałego :) Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Gorące buziaki i ogromne pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahhahahha to było genialne! Sasuke zaborczy o czas Naruto. To takie słodkie <3 Chociaż powiem szczerze, że Kakashi ma więcej samokontroli niż ja - śmiałam się praktycznie przez całą ich konwersację. Jednak i tak nikt nie pobije Naru. Zamiast cieszyć się, że ma wolne, że w końcu może pobyć trochę z Sasuke, to ten się zamartwia, że coś pomylił. Co jak się w końcu okazało było prawdą. Ugh, trochę mnie tylko denerwuje członkini zespołu Sasuke. Kurde chłopak jej nauczyciela otworzył im drzwi, stał przed nimi! No widocznie coś musi być na rzeczy! Znaczy, jasne, jeśli jesteś u kogoś nie oznacza od razu, że jesteście razem, ale tak na dobrą sprawę, gdy jesteś u kogoś w gościach, raczej nie otwierasz nikomu drzwi. No i na ich temat jest ogólna wiedza! Chociaż trochę mi jej żal. Ale tylko tak ociupinkę. Chociaż biedny piesek powinien pilnować swojego ogona przez następne kilka dni xD Biedny Naruto nie dość, że się martwi o to nowe prawo, co chce wprowadzić, to teraz jeszcze będzie się martwił o to, jak pogodzić obowiązki Hokage z prywatnym życiem. Chociaż nie wątpię, że w końcu na to wpadnie i prawdopodobnie będzie to coś oryginalnego, godnego miana Najbardziej Nieprzewidywalnego Ninja. Ale przynajmniej Sakura wraca! I to z kimś! Chociaż szkoda mi trochę Lee, ale oni naprawdę nie mieli zbyt dużych szans. A Kiba to pójdzie z torbami xD
    Świetny rozdział i czekam na kolejny!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, Sasuke musi dbać, żeby mu Naruto w pracoholizm nie popadł:) Zresztą ja uwielbiam od zawsze pisać ich rozmowy z Kakashim.
      Nie, ja nie widzę Sakury z Lee. No po prostu wyglądałoby to dla mnie komicznie, mimo że bardzo lubię Lee.
      Z tymi druzynami i czy oni wiedzą czy nie, będzie jeszcze w drugiej części sequelu "Drużyny", ale jakoś nie mam weny, by to dokończyć.
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
  6. Hej,
    wspaniale, bardzo mi się podobało z tą walką o dominację i zniszczona sypialnia... wyobrażałam sobie, że Sasuke wpada do gabinetu kakashiego z chidori i żąda wolnego dla Naruto ;) och Kiba to chyba będzie jadł trawę przez ten zakład...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdrosny Sasuke to coś co po prostu uwielbiam! Ale ma chłopak rację, jak Naruto dalej będzie tak zapierdzielał to jeszcze zanim zostanie Hokage to stanie się zombiakiem jak w Boruto, a sam Sasuke skończy jak Hinata, gotując obiadki i wychowując dzieci.
    No dobra... Jednak Sasuke w takim wydaniu jest zbyt abstrakcyjny :P w każdym razie, zadowolony by nie był.
    Tak samo jak z tym, że Naruto pomylił daty i nici wyszły ze wspólnego wypoczynku. Nie chciałabym być w jego skórze jak Sasuke wróci z misji.

    Szykuje się kolejny ślub, nie mogę się go doczekać :) dodatkowo zżera mnie ciekawość, z kim wybierze się na niego Sakura. No i Kiba i Hinata... No oni muszą w końcu zostać parą, nie ma innej opcji! Oby ten weselny klimat się im udzielił.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka,
    wspaniale, cudownie, pięknie... podobała mi się ta wojna o dominację i zniszczona sypialnia... ale wyobrażałam sobie coś takiego, Kakashi siedzi i pracuje w swoim gabinecie (czyta swoją książeczkę) a tutaj nagle drzwi wylatują z framugi i dostrzega Sasuke z chidori i żąda aby Naruto miał trochę wolego inaczej zniszczy jego książeczki ... Kiba ty to chyba będziesz jadł trawę przez ten zakład...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń