.

poniedziałek, 5 marca 2018

SasuNaru Hiden - rozdział 62



Była już późna noc, gdy Naruto wrócił do mieszkania Sasuke. Te pomidory nie dawały mu spokoju. No bo po co Sasuke mówiłby akurat o nich w takim momencie. Rozejrzał się po pokoju, niby z przyzwyczajenia, ale wtedy coś go tknęło. Ktoś tu był! Co prawda nadał panował tu nieludzki bałagan, ale to nie był jego bałagan. Ktoś poprzestawiał kilka rzeczy i krzak pomidora był z powrotem w doniczce. Naruto nawet przez chwilę zdążył pomyśleć, co by mu zrobił Sasuke za to, jak potraktował jego pomidory, ale zaraz znów odezwało się to uczucie niepokoju. To było dziwne. Bardzo dziwne. Może ANBU albo jeszcze gorzej – ktoś z Korzenia przeszukał mieszkanie pod jego nieobecność? Cholera, powinien tu siedzieć, a nie włóczyć się po wiosce w poszukiwaniu rozwiązania. Tym bardziej, że nic mądrego nie wymyślił. I jeszcze ci wszyscy ludzie plotkujący między sobą. Nazywali Sasuke zdrajcą. Tak jak kiedyś…
Gdyby tylko mógł o tym komuś powiedzieć. Na przykład Shikamaru. On na pewno coś by wymyślił, jakoś pomógł. Ale nie mógł nikomu powiedzieć, bo nie miał pojęcia, co siedziało w głowie Sasuke i co on znowu wymyślił. Cholera, powinni byli zniszczyć te zwoje, póki był jeszcze na to czas. Jeżeli one wpadłyby teraz w ręce na przykład Korzenia, byłoby kiepsko. Oczywiście nikt z nich nie zdołałby ich rozszyfrować bez Sharingana, ale już sam fakt, że tak ważny dowód znalazłby się w ich posiadaniu, postawiłby Sasuke w jeszcze trudniejszej sytuacji.

Naruto westchnął i jeszcze raz ogarnął wzrokiem pokój. Będzie musiał szukać do skutku. Widział co prawda, że to zupełnie bez sensu, bo przeszukał już gruntownie całe mieszkanie, ale może coś mu umknęło. Starał się zacząć myśleć jak Sasuke, ale to nie było łatwe. Ten drań zawsze miał zupełnie inny tok myślenia. Niech to, naprawdę chciałby w tej chwili z kimś porozmawiać, wyrzucić to wszystko z siebie.
Otworzył szerzej uchylone drzwi do sypialni, to od niej chciał zacząć, ale kiedy tylko przekroczył jej próg, po prostu zamarł. Tak, zdecydowanie ktoś tu był. Ale nie ANBU, nie Korzeń, tylko… Sakura. Siedziała w fotelu przy oknie, z głową opartą na rękach na parapecie. I najwyraźniej spała. 
No jej na pewno się tu nie spodziewał, zwłaszcza po ich dzisiejszej rozmowie. Dała mu wtedy do zrozumienia, że… no że nie chce go widzieć. Brzmiało to okropnie, jednak tak to wyglądało i Naruto z oczywistych powodów nie mógłby mieć o to do niej pretensji. Wiedział, jak jej teraz było ciężko, wiedział też, że cokolwiek by nie powiedział, nie zmieni tego. Czyżby Sakura jeszcze o niczym nie wiedziała i chciała porozmawiać z Sasuke?
Zastanawiał się, czy powinien ją obudzić, ale w tym momencie podniosła głowę. Zmarszczyła brwi, jakby przez chwile nie wiedziała, gdzie się znajduje, dopiero po chwili ocknęła się.
– Sakura-chan – zaczął Naruto. – Sasuke tutaj nie ma, on…
– Wiem – przerwała mu Sakura, wstając z fotela. – Czekałam na ciebie.
Sakura po rozmowie z Kakashim była w lekkim szoku. Sasuke został aresztowany. Aresztowany i oskarżony o zdradę! I to chodziło o te zwoje z Suny. Cholera, dlaczego dała się wtedy namówić tym kunoichi na zakupy i SPA! Gdyby została wtedy z Sasuke, gdyby zobaczyła, co chce zrobić, jakoś by go odwiodła od tego pomysłu. Może gdyby… A niech to! Sasuke i tak nigdy jej nie słuchał, zawsze robił wszystko po swojemu. Najwyraźniej wtedy specjalnie zasugerował jej to wyjście. Gdyby go wtedy nie posłuchała, gdyby została…
Przez chwilę nie wiedziała, co powinna zrobić. Pytała Kakashiego, gdzie jest Sasuke, ale powiedział, że nie może póki co tego wyjawić, bo Korzeń ma wśród jego ludzi swojego szpiega lub szpiegów. Uznał, że im mniej osób wie o miejscu pobytu Sasuke, tym lepiej i bezpieczniej. Sakura aż dostała gęsiej skórki na wzmiankę o Korzeniu. Ci ludzie byli bezwzględni i bardzo chcieli się odegrać na Sasuke, ale póki co nie mieli sposobności. Sposobności i w ogóle możliwości, bo Sasuke z Sharinganem i Rinneganem był naprawdę potężny i tego nikt nie kwestionował. Swego czasu chciał nawet odejść z wioski, żeby nie narażać jej bezpieczeństwa. W końcu Konoha miała wśród swoich szeregów shinobi dwóch najsilniejszych ninja na świecie, a to mogło budzić niepokój. Na szczęście Naruto przekonał go, by został. Na jej szczęście, jak wtedy myślała… Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna niż jej wyobrażenia i zniszczyła nadzieję.
Ciągle była rozżalona i rozczarowana, ale w tym momencie musiała zepchnąć gdzieś te uczucia. Sasuke potrzebował pomocy. Wiedziała, że musi porozmawiać z Naruto, bo jeżeli ktoś coś wiedział, to właśnie on. Szukała go w jego kawalerce, na polach treningowych, ale nigdzie go nie było, a nie sądziła, żeby w takiej chwili jadł ramen w Ichiraku. W końcu przyszło jej do głowy, gdzie na pewno w końcu się pojawi. Mieszkanie Sasuke.
Chciała poczekać na zewnątrz, ale kiedy zajrzała przez okno – sprawdzając, czy Naruto na pewno tam nie ma – i zobaczyła, w jakim stanie jest pokój, weszła do środka. Na szczęście ktoś zostawił uchylone okno.
Machinalnie poodkładała kilka rzeczy na miejsca, włożyła też krzak pomidora – który był wyrwany i rzucony na podłogę – do doniczki. Nie miała pojęcia, kto tu był i zrobił taki bałagan. Jasne, skoro Sasuke został aresztowany, najprawdopodobniej ktoś już przeszukał jego mieszkanie, ale ANBU nie zostawiali po sobie śladów.
Postanowiła, że poczeka na Naruto w sypialni Sasuke, bo z niej okno wychodziło na ulicę i od razu by go zauważyła. Niestety, w pewnym momencie, wpatrując się w widok za szybą, po prostu zasnęła.
– Sakura? – usłyszała głos Naruto, który wyrwał ją z zamyślenia.
– Naruto, słuchaj, rozmawiałam z Kakashim i…
– I co? Co mówił? – Naruto doskoczył do niej i chwycił ją za ramiona. Serce znów zaczęło mu bić z zawrotną szybkością. Może Kakashi-sensei wysłał tu Sakurę po niego. Skoro z nią rozmawiał… – Gdzie on w ogóle jest? I gdzie jest Sasuke?
– Naruto, do cholery, uspokój się! – Sakura odsunęła go od siebie tak, że usiadł na skraju łóżka. – Nie wiem, gdzie jest Sasuke. Kakashi–sensei nie chciał nic powiedzieć. Wiem tylko, że jest oskarżony o fałszerstwo zwojów z Suny. Tych, które znaleźliście, kiedy… Zaraz… – Przerwała i spojrzała na niego, gdy zauważyła, że spuścił wzrok i zaczął nerwowo zaciskać dłonie na końcach kołdry. – Ty coś o tym wiesz, prawda?
Naruto nie odpowiedział. No bo co miał powiedzieć? Że był w to wtajemniczony od początku i pomagał w tym fałszerstwie, choćby okłamując Kakashiego i Gaarę w sprawie użycia chakry Bijuu na tamtej pieczęci?
– Naruto… – Sakura usiadła obok niego. – Jeżeli coś wiesz, powiedz mi. Byłam tam, pomagałam Sasuke w pisaniu raportów, nie ruszałam się nigdzie poza jednym wieczorem. Właśnie wtedy, kiedy wróciłam okazało się, że Sasuke sam zrobił je w nocy.
Naruto już chciał pokręcić głową, ale go ubiegła.
– Słuchaj, to, co się stało… Nadal mam do ciebie żal i jestem na ciebie zła, ale teraz jest coś ważniejszego. Sasuke-kun potrzebuje naszej pomocy. Jesteście tak… – przymknęła oczy i przełknęła ciężko – blisko – wydusiła. – On musiał ci coś powiedzieć.
Naruto podniósł głowę i spojrzał na Sakurę. Miała rację. Musieli teraz przede wszystkim myśleć o Sasuke. A ona przecież była ich przyjaciółką, częścią drużyny siódmej. Nigdy świadomie nie zrobiłaby niczego przeciwko nim. Może powinien jej powiedzieć? Na pewno i tak domyślała się czegoś, tym bardziej, że była na tej misji, znała każdy jej szczegół.
– Ale obiecaj, że nikt się nie dowie. Nawet Kakashi-sensei…

Sakura chodziła od ściany do ściany. Naruto przed chwilą skończył opowiadać, co się stało. Nie mogła w to uwierzyć. Co im do głowy strzeliło? Przecież takich rzeczy nie dało się ukrywać w nieskończoność. Kakashi nie był idiotą, to jasne, że w końcu czegoś się domyślił. Owszem, rozumiała tłumaczenia Naruto, że ta technika mogła spowodować niepokoje wśród innych wiosek, że mogło to doprowadzić do kolejnej wojny, ale trzeba było się z tym zwrócić do przywódcy wioski. W końcu obecny Hokage był ich byłym mistrzem, ufali mu, na pewno nie zrobiłby niczego pochopnie i wbrew nim.
– Dobra, masz jakiś pomysł, gdzie mogą być te zwoje?
– Nie. – Naruto pokręcił głową. – Przeszukałem cale mieszkanie, ale nic nie znalazłem – mruknął i dla potwierdzenia wskazał cały ten bałagan, który zrobił.
Sakura westchnęła. No jasne, kto inny mógłby doprowadzić mieszkanie do takiego stanu, jak nie Naruto.
– Może na początek tu posprzątajmy, może coś znajdziemy przy okazji – zadecydowała.
Naruto, o dziwo, nie zaprotestował. Sakura miała rację, trzeba było to wszystko poukładać z powrotem, inaczej Sasuke, kiedy wróci, zwyczajnie go zabije. Bo nie miał wątpliwości, że wróci. Jakby jeszcze dowiedział się, jak potraktował jego pomidory…
Chwycił kilka zwojów i zaczął je układać na półce. Był trochę spokojniejszy, ta rozmowa to był naprawdę dobry pomysł. Gdyby tego z siebie nie wyrzucił, chyba by zwariował.  Poza tym cieszył się też, że Sakura rozmawia już z nim trochę inaczej niż rano. Ale przecież teraz mieli ważniejszy problem. Oboje kochali Sasuke i musieli zrobić wszystko, żeby wrócił do domu.
– Sakura-chan, widziałaś gdzieś resztę zwojów, bo nie wiem gdzie… Sakura-chan? – Naruto odwrócił się i zobaczył, że Sakura wpatruje się szeroko otwartymi oczami w jakąś książkę.
Podszedł bliżej i omal się nie zachłysnął. Sakura miała w rękach prezent urodzinowy od Saia: „Poradnik dla młodych gejów”. Poczuł, że jego policzki, a nawet cała twarz zaczyna płonąć. Zapewne przypominała teraz barwą dojrzałego pomidora. Niech to szlag, zapomniał schować tej książki. O której Sasuke nawet nie wiedział, że nadal tu jest. W dzień swoich urodzin był wściekły i ją wyrzucił, ale Naruto uznał, że może się przydać. Zabrał wtedy tę książkę i wepchnął do szafy pod idealnie ułożoną pościel, która jednak dzisiaj – jak cała reszta rzeczy – znalazła się rzucona byle gdzie.
– Eee, Sakura-chan… – Naruto wyjął jej z rąk poradnik i schował za siebie, zaciskając ręce na okładce. Dobrze przynajmniej, że był tam tylko tytuł, a nie żaden obrazek. Sai kiedyś zaciągnął go do biblioteki i chciał pokazać takie ilustrowane, ale kazał mu iść w cholerę. On i Sasuke nie potrzebowali żadnych rad od przyjaciół, bo to było naprawdę krępujące.
– Chyba nie chcę wiedzieć – mruknęła Sakura i odwróciła głowę. A już na chwilę, sprzątając ten bałagan, który zrobił Naruto, zapomniała o tym, że oni… No niestety, ta książka brutalnie jej o tym przypomniała. Nie sądziła tylko, że Sasuke trzyma w swoim mieszkaniu takie rzeczy.
– To nie tak, to Sai przyniósł i… – Naruto nie bardzo wiedział jak to wytłumaczyć. Był naprawdę zażenowany tą sytuacją. Że też Sakura musiała znaleźć ten nieszczęsny poradnik.
– Naruto, nieważne. – Sakura pokręciła głową. Musiała być ponad to. Fakt, że aresztowali Sasuke, to wszystko... Przez prawie dwa lata nic się nie działo, a jak już się zaczęło dziać, to te wydarzenia spadały na nią raz po raz jak grom z jasnego nieba. – Posłuchaj mnie. Czy Sasuke ci coś mówił? Nie wiem, cokolwiek? Każda wskazówka ma znaczenie.
 Nie, w sumie nie… – Naruto wzruszył ramionami i wrzucił książkę do szuflady nocnej szafki. – Powiedział tylko, że mam dbać o jego pomidory – burknął. – Jakby to było najważniejsze.
– Jakie pomidory? Te, które znalazłam na podłodze? – Sakura zmarszczyła brwi i chwilę później pociągnęła Naruto do salonu. – Ale co dokładnie mówił? Sprawdzałeś doniczkę? Jej spód i… – Podeszła do okna, gdzie stał krzak, biorąc doniczkę do ręki i sprawdzając z każdej strony.
– No nic więcej. Wyobrażasz sobie? Ten drań w takim momencie miał mi tylko tyle do powiedzenia?! – Naruto spuścił głowę.
Sakura spojrzał na niego. Naruto, mimo maskowani uczuć śmiechem czy gniewem, wyglądał na przygnębionego. Znała tę minę, widziała ją wielokrotnie podczas tych wszystkich lat, gdy ścigał Sasuke. Jego oczy miały wtedy zupełnie inny wyraz. Wtedy tego nie rozumiała, teraz już tak…
– Naprawdę go kochasz, prawda? – Podeszła do niego. Przecież tyle lat byli przyjaciółmi. Nie umiałaby go znienawidzić, mimo że przez niego jej marzenia legły w gruzach.
Naruto tylko kiwną głową. Nie miał pojęcia, co miałby w tym momencie odpowiedzieć. Tak, kochał Sasuke, i to już od dawna, z czego jednak wówczas nie zdawał sobie sprawy.
– Dlatego, Naruto, skup się. – Sakura ścisnęła go lekko za rękę. – Musimy znaleźć te zwoje. Zanim zrobi to Korzeń.
– Ale on właśnie to powiedział. Kiedy tutaj przyszedłem, myślałem że to ma jakiś związek. Ale nic nie znalazłem. Nie wiem, o co mu chodziło. Te głupie pomidory…
– Tak, zdecydowanie macie zupełnie inne nawyki żywieniowe – westchnęła Sakura, zabierając z parapetu kubek po ramenie. – Ramen o smaku pomidorowym?
 Chciała powiedzieć coś jeszcze na temat zdrowego żywienia, ale w tym momencie Naruto otworzył szeroko oczy, jakby coś sobie uświadomił.
– Nie jadłem dzisiaj ramenu. A już na pewno nie o smaku pomidorowym – stwierdził, marszcząc brwi i się nad czymś zastanawiając. – A Sasuke zawsze wyrzuca moje kubki do śmieci…
Sakura spojrzała na zgnieciony w ręku kubek. Teraz dopiero zauważyła, że nie wyglądał, jakby ktoś zalał go wrzątkiem, raczej jakby ktoś wyrzucił zawartość i ot tak go postawił na parapecie obok pomidorów. Tylko że Sasuke nigdy nie robił niczego ot tak, a Naruto w życiu nie wyrzuciłby do śmietnika swojej ulubionej zupki. Nagle ją olśniło.
– Naruto, Sasuke nie ukrył zwojów w tym mieszkaniu – powiedziała, zdając sobie z czegoś sprawę. – Ten kubek nie stoi tu przez przypadek. – Wskazała na plastikowe opakowanie.
Naruto spojrzał na nią z niezrozumieniem. Co miał do tego ramen? Zmarszczył brwi i wlepił wzrok w kubek, jakby on miał coś mu wyjaśnić. W końcu też jakby doznał olśnienia.
– Ramen! Sasuke ukrył zwoje w… Ichiraku.
Sakura westchnęła i miała ochotę chwycić się za głowę.
– Nie, Naruto. Sasuke ukrył zwoje w jedynym miejscu, którego ze względu na historię nikt nie przeszuka. Twoim mieszkaniu!

*

Sai od dobrej godziny czekał ukryty za filarem jednego z podziemnych pomieszczeń należących do Korzenia. Dzięki swoim znajomościom mógł się tu dostać niezauważony. Od pewnego czasu zaczęli schodzić się członkowie tej rozwiązanej już oficjalnie organizacji. Ale podziemie, jak widać, nadal istniało. Sai skupił się na ukryciu swojej czakry. Wiedział, że to, co usłyszy, będzie mogło mieć ogromne znaczenie dla Konohy.
Nie pomylił się. Kiedy przed szereg wyszedł wysoki mężczyzna, ludzie, do tej pory rozmawiający między sobą, umilkli.
– Dobrze wiecie, jak po wojnie władze Konohy nas potraktowały. Zostało nam odebrane wszystko – powiedział mężczyzna, a z sali rozległ się krzyk poparcia.
Sai zaczął uważnie ich obserwować. Większość to byli mężczyźni w średnim wieku, ale nie brakowało także… dzieci. Sai dobrze wiedział, co Korzeń z nimi robił. Nawet jeżeli były to dzieci obecnych na w tym pomieszczeniu mężczyzn, wpajano im od małego ich zasady. Wypierano z uczuć. Doskonale to znał. Jednak myślał, że wraz ze śmiercią Danzou, zaprzestano takich praktyk. Jak widać – nie.
– Nasz Hokage nie radzi sobie z bezpieczeństwem w wiosce. Sasuke Uchiha znów dopuścił się zdrady. Nie możemy tego tolerować – zagrzmiał znów mężczyzna i tym razem okrzyki poparcia były dużo głośniejsze.
Sai już wiedział, że nie może czekać. To, co się tutaj szykowało, to była rebelia.
– Ninpo Choju Giga – szepnął, rysując tylko sobie znane znaki na zwoju.
Po chwili pojawiła się mewa, której przekazał tylko, do kogo ma się udać z wiadomością.



15 komentarzy:

  1. Hej, chyba po raz pierwszy będę pierwsza (hehe, zawsze chciałam to napisać). Fabuła wyraźnie posunęła się do przodu w tym rozdziale. Poznaliśmy przybliżoną lokalizację zwojów i z grubsza plany Korzenia. Akcja się widocznie zawiązuje.
    Sakura była bardzo "hermionowa" i mi się to podobało, bardzo lubię jak od kilku rozdziałów prowadzisz tę postać. Naruto bardzo potrzebny był jej punkt widzenia, myślę, że z nią obok będzie mu łatwiej przez to wszystko przejść.
    Trudno mi napisać coś jeszcze treściwego, bo nie ośmielę się na razie spekulować o losach zwojów albo o bardziej szczegółowych planach Korzenia (pewnie jakiś zamach na pewną uwiezioną osobę), więc kończę. Jeszcze za mało informacji.
    Pozdrawiam i życzę weny,
    cg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Poznaliśmy przybliżoną lokalizację zwojów i z grubsza plany Korzenia. Akcja się widocznie zawiązuje.”
      No tak, to już ten moment, że musi się zawiązać, choć powiem szczerze, że tego Korzenia nie planowałam w taki sposób wprowadzać. Trochę inspiracji dały mi odcinki Boruto i myślę, że może z tego wyjść coś fajnego. W końcu to Naruto, jak to by było bez jakiejś walki:)

      „Sakura była bardzo "hermionowa" i mi się to podobało, bardzo lubię jak od kilku rozdziałów prowadzisz tę postać.”
      Mi bardzo podoba się to, że przynajmniej kilku osobom nie znoszącym tej postaci, w ostatnich rozdziałach zrobiło się jej szkoda. Cieszy mnie to, że moja kreacja postaci zwykle hejtowanej bohaterki jednak jakoś choć na moment zmieniła podejście.

      Co do zamachu na „pewną uwiezioną osobę” – zobaczymy, jak to będzie:)
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
  2. Istnieje tylko jeden sposób, by uczynić poniedziałek dniem przyjemnym i jest to właśnie przeczytanie takiego rozdziału :)
    Ha, wiedziałam, że Sakura porozmawia z Naruto! Cieszę się, że ze względu na powagę sytuacji schowała swój ból z powodu niespełnionej miłości do kieszeni i połączyła siły z Uzumakim. Wielki szacun za to! Ciekawa tylko jestem, czy Sasuke to doceni. W sensie, czy po tym wszystkim przestanie na nią patrzeć jak na irytującą, narzucającą mu się wiecznie koleżankę z drużyny, a dostrzeże w niej coś więcej. Nie ukrywam, że bardzo by mnie to ucieszyło, bo myślę, że ona mimo wszystko na to zasługuje :)
    Sasuke ukrył zwoje... w Ichiraku :D :D :D to jest po prostu piękny tekst! Niby jedno zdanie, a takie cudeńko, że będę się nim jarać pewnie jeszcze przez jakiś czas. W takich sytuacjach lubię sobie wyobrażać, jak te absurdalne sytuacje naprawdę mają miejsce. Widzę jak Naruto biegnie do tego Ichiraku i robi prawdziwe przeszukanie :).
    Coś jeszcze chciałam napisać... a, wiem. Jak Naruto i Sakura zaczęli sprzątać mieszkanie Sasuke, pomyślałam sobie, że Haruno zaraz się pewnie natknie na jakąś tubkę z żelem i skojarzy, do czego jej używają :D. No i nie zgadłam, ale blisko było, mamy poradnik dla gejów! Bardzo żałuję, że jednak nie natrafiła na żadne obrazki, ale to mogłoby być dla niej zbyt bolesne, więc może i dobrze ;).
    Trochę obawiam się tej rebelii. Jak poważna będzie? Czy zaangażują Sasuke, by pomógł ją zatrzymać? Jakoś nieprzyjemnie kojarzy mi się to z wymordowaniem klanu Uchiha i mam nadzieję, że to nie będzie tak wyglądało.
    Życzę Ci dużo weny i motywacji do pisania kolejnych rozdziałów :)
    C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero teraz znalazłam czas, żeby się wziąć porządnie za odpisywanie, bo nie chciałam tak po łebkach.
      Cieszę się, że rozdział umilił Ci poniedziałek:)
      Sasuke to niereformowalny przypadek. On w Gaidenie/Boruto zdaje się nie brać pod uwagę nawet tego, że mu dziecko urodziła. Ich randka trwała całe dwie minuty, poza tym kompletnie ją olał, kiedy odchodził znów na tę swoją wyprawę, a ona miała nierealną nadzieję, że w końcu ją pocałuje. Ach, ten moment był piękny. Zwłaszcza jej myśl: "znowu mnie odrzucił".
      Tytułem sprostowania: ja nic do Sakury nie mam, choć strasznie mnie irytowała tą swoją miłością do Sasuke, która była z dupy, bo ona go w ogóle nie znała. I Sasuke dobitnie jej to w jednym z końcowych odcinków Shippuudena powiedział. No więc nic do niej nie mam, ale wkurzyli mnie tym paringiem dla kasy, więc jedyne, co mnie pociesza w Boruto, to fakt, że Sasuke kompletnie olewa Sakurę.

      „Sasuke ukrył zwoje... w Ichiraku :D :D :D to jest po prostu piękny tekst! Niby jedno zdanie, a takie cudeńko, że będę się nim jarać pewnie jeszcze przez jakiś czas.”
      To mi taki jakoś nagle wpadło do głowy, gdy już wydawało mi się, że przekombinowałam. Właśnie taka „głupkowatość” Naruto w tamtym momencie bardzo mi pasowała, coś dla rozładowania tej całej sytuacji :)

      „W takich sytuacjach lubię sobie wyobrażać, jak te absurdalne sytuacje naprawdę mają miejsce. Widzę jak Naruto biegnie do tego Ichiraku i robi prawdziwe przeszukanie :).”
      Ja też:)

      „No i nie zgadłam, ale blisko było, mamy poradnik dla gejów!”
      Tak stwierdziłam, że głupio byłoby go nie wykorzystać:) to raczej była ostatnia szansa, żeby Sakura się o nim dowiedziała. Poza tym właśnie chciałam nadać tej scenie trochę humoru, żeby nie zrobiło się jakoś przygnębiająco – jak w ostatnich kilku fragmentach z nią.

      Co do rebelii, jakaś walka w końcu by się przydała, w końcu to jest oparte na mandze/anime:)
      Dziękuję za komentarz i motywację:)

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc przestałam już oglądać 'Boruto', bo kompletnie mnie to nie bawi, a wręcz denerwuje. Nie ma tam ani jednego ciekawego bohatera, większość z nich jest irytująca (o zgrozo, chyba to właśnie Saradę lubiłam najbardziej :o) i kompletnie mi wisi, co z nimi będzie. I te nawiązania do 'Naruto', pocałunek Sarady i Boruto, ich pierwsza misja, no odrzuca mnie to... Niemniej odcinki na podstawie 'Naruto Gaiden' obejrzałam właśnie dla Sasuke :). Denerwowało mnie to jej 'dziękuję, kochanie', za to że wyjął jej ostrza z ramienia, a jeszcze bardziej jej mina, kiedy to mówiła (swoją drogą jemu w całe ciało wbiła się spora ich ilość i dalej walczył, a ona miała dwa i już ten gość prawie ją zabił...) i to jego 'moja żona to, moja żona tamto', brrr, aż ciarki miałam. Ale ja nie o tym chciałam pisać. Nie chodziło mi oczywiście o to, żeby nagle zaczęli się przyjaźnić i być nierozłączni, a raczej o coś takiego, jak miało miejsce w pierwszej serii 'Naruto', kiedy Sasuke odchodził z wioski i jej podziękował za wszystko. Chwila bycia miłym, docenienia. Potem oczywiście kij z nią, wystarczająco mu się narzucała i namieszała, by mógł tak nagle uznać ją za fajną koleżankę i spędzać razem czas. To już by nie był nasz Uchiha ;).
      Świetnie Ci wyszło rozładowanie sytuacji, pierwsza klasa, naprawdę :).
      Walka :D no to czekam! Pewnie właśnie w taki sposób Sasuke po raz kolejny wkupi się w łaski :) zobaczymy, czy mam rację :P
      C.

      Usuń
    3. Tak, ja mam dokładnie takie same odczucia na temat Gaidena. Gdyby nie powiedział o niej "moja żona" to wszystko ładnie by się ułożyło, że po prostu zrobił co musiał i poszedł w świat. I jak to Sasuke, miał ,za przeproszeniem, na wszystko wyjebane. No inaczej się tego nie da określić.
      Ja ogladam Boruto z przyzwyczajenia, ale nie powiem, tamte watki stanowią fajną inspirację i po przełożeniu na Hidena mogą być ciekawe. O ile ogarnę taką walkę.

      Usuń
    4. Oczywiście to "ładnie ułożyło" to w Boruto, bo ja nadal wolałabym na ekranie wersję z Hidena:)

      Usuń
  3. Genialne - warte czekania. Z każdym rozdziałem zastanawiam się jak ty to robisz że twoje opowiadanie jest w 100% trzymane kanonu i w dodatku pisane świetnym stylem. Dużo ciekawych rzeczy się działo w tym rozdziale. Ale najważniejsze to to że zagadka pomidorów została rozwiązana. Coś od początku nie ukrywam chodziła mi myśl o tym że zwoje będą w mieszkaniu Naruto. Czemu? Sama nie wiem ale nie było dla mnie logiczne aby Sasuke ukrywał je we własnym domu do którego najpierw zajrzelo by Anbu albo Korzeń. Najbardziej poruszyła mnie akcja kiedy Sakura i Naruto połączyli siły aby pomóc Sasuke. Przecież Haruno nie mogłaby zaprzepaścić przyjaźni z Naruto tylko dlatego że związał się z jej ukochanym. Podoba mi się także że wspomniałas o urodzinowej książce. Kto by się spodziewał że zostanie ona w takim celu wykorzystana przez Ciebie za kilka rozdziałów? Nawet nie wiedziałam że Naruto wie o jej istnieniu. Końcówka akcji stawia pytanie: "Do kogo wysłał wiadomość Sai?". Tego dowiemy się czytając ciąg dalszy.
    Dużo weny
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Z każdym rozdziałem zastanawiam się jak ty to robisz że twoje opowiadanie jest w 100% trzymane kanonu i w dodatku pisane świetnym stylem.”
      Dziękuję. Styl właściwie wyrobił się sam. Im więcej pisałam, tym lepszy był. Jak teraz patrzę na fanfiki pisane 10 lat temu, to mi wstyd:) Chyba sama dla siebie za karę trzymam je jeszcze na blogu:)

      „Najbardziej poruszyła mnie akcja kiedy Sakura i Naruto połączyli siły aby pomóc Sasuke. Przecież Haruno nie mogłaby zaprzepaścić przyjaźni z Naruto tylko dlatego że związał się z jej ukochanym.”
      Fanfikowa Sakura (w większości ff) by się okazała zołzą. Kanoniczna Sakura moim zdaniem tak właśnie by się zachowała. Naruto jest jej naprawdę bliskim przyjacielem. Wie, przez co przechodził w dzieciństwie, w akademii. Sama zresztą traktowała go na początku niezbyt fajnie.
      A co do Sasuke… Sasuke wybaczała już gorsze rzeczy.

      „Podoba mi się także że wspomniałas o urodzinowej książce. Kto by się spodziewał że zostanie ona w takim celu wykorzystana przez Ciebie za kilka rozdziałów?”
      No nie? :D To wpadło mi do głowy tak zupełnie niespodziewanie, bo jak nie teraz, to kiedy? To była idealna okazja:)
      Poza tym, jak zauważyli czytelnicy tu czy na Wattpadzie – często są powyciągane niby nieistotne wątki z przeszłości. Jak choćby te myśli Sasuke, żeby zaciągnąć Naruto na Główny Plac Konohy i go pocałować :) Wyszło nieco inaczej, ale wyszło :)

      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
  4. Cieszę się, że Sakura porozmawiała z Naruto. I to nie tylko dlatego, że bez niej Uzumaki szukałby zwojów w Ichiraku, jeśli kiedykolwiek zauważyłby ten kubek i rozgryzł jego znaczenie xD Ale powiem tak. Nawet z Uchihy - posiadacza oczu, które przejrzą wszystko nie mniej - miłość zrobiła ślepca. Do tej pory myślałam, że ninja to ateiści, ale Sasuke jest pełen wiary. Naruto nie jest głupi, przynajmniej nie całkowicie. Ma swoje momenty. Ale jednak do Sherlocka Holmesa dużo mu brakuje. Naprawdę nie ogarniam, jak Uchiha mógł pomyśleć, że Naru sam to rozgryzie. Chyba że ma jakiś dar widzenia, czy coś i wiedział, że Sakura będzie tam razem z nim. Chociaż szczerze w to wątpię. Nigdy nie spodziewałam się, że powiem to w odniesieniu do Sasuke, ale... On ma więcej szczęścia niż rozumu.
    Ah, durny Korzeń. Chociaż teraz to mogliby się przechrzcić na "Chwasty". Wyrywasz je, a i tak cały czas wracają i zatruwają Ci życie. Jak dla mnie pasuje idealnie. Oby szybko się z nimi uporali.
    Rozdział jak zwykle cudowny i już nie mogę się doczekać następnego!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Ale powiem tak. Nawet z Uchihy - posiadacza oczu, które przejrzą wszystko nie mniej - miłość zrobiła ślepca. Do tej pory myślałam, że ninja to ateiści, ale Sasuke jest pełen wiary. Naruto nie jest głupi, przynajmniej nie całkowicie. Ma swoje momenty. Ale jednak do Sherlocka Holmesa dużo mu brakuje. Naprawdę nie ogarniam, jak Uchiha mógł pomyśleć, że Naru sam to rozgryzie.”
      Hahaha, widzisz, tu się muszę do czegoś przyznać. To nie wina Sasuke, tylko moja. Trochę, no dobra, więcej niż trochę, przekombinowała. I w pewnym momencie sama już nie wiedziała, co z tym zrobić. Wcześniej, jak miałam rozdziały w zapasie, to wystarczyło wrócić do tych wcześniejszych – jeszcze nieopublikowanych – i coś zmienić, poprawić. Teraz wszystko jest „na żywo”:)
      Więc uznałam, że można zrobić z tego zabawną sytuację z uwzględnieniem lekkiej nieporadności umysłowej Naruto.
      I tak w ogóle, potem to zostanie jeszcze wyjaśnione.

      „Ah, durny Korzeń. Chociaż teraz to mogliby się przechrzcić na "Chwasty".
      Tak, tak, nazwa idealna. Uśmiałam się, jak to przeczytałam. Zwłaszcza to wytłumaczenie:
      „Wyrywasz je, a i tak cały czas wracają i zatruwają Ci życie.”
      Nic dodać, nic ująć.
      Dziękuję za komentarz:)

      Ej, w ogóle coś mi przyszło do głowy! Mogę to zdanie wykorzystać? To o chwastach?

      Usuń
    2. Wiem co masz na myśli. Czasami myślę, że łatwiej by było napisać całość do końca, a dopiero później publikować.
      Jasne, nie mam nic przeciwko. Cieszę się, że podsunęłam Ci jakiś pomysł :D

      Usuń
  5. Witam,
    och to smutne... szkoda, że Verry tak postanowiła.... mój e-mail to armageddon1@o2.pl, więc jak by się mogła skontaktować...
    No i multum weny życzę na to opowiadanie, no jak i na inne...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    cudownie, dobrze, że w końcu Sakura porozmawiała z Naruto i zrozumiała że ten naprawdę kocha Sasuke... czyli te zwoje są u Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie AM

    OdpowiedzUsuń