.

piątek, 18 sierpnia 2017

SasuNaru Hiden - rozdział 37

Dziękujemy za komentarze i zapraszamy na następny rozdział.

Naruto usiadł na łóżku i westchnął ciężko. Był zmęczony, ale wcześniej umówił się przecież z Sasuke, że zobaczą się wieczorem. Tylko jak niby miał go teraz znaleźć? Budynek, w którym się znajdowali był naprawdę wielki i miał pewnie ze sto pokojów. Zrezygnowany powlókł się pod prysznic.
Poczuł się lepiej, kiedy już się wykąpał. Położył się do łóżka i leżał w nim przez chwilę, ale w końcu nie wytrzymał. Nie po to tak się starał jak najszybciej tutaj dotrzeć, żeby teraz spać sam!
Ubrał się i wyszedł z pokoju. Zamknął go i klucz schował do kieszeni, a później rozejrzał się po korytarzu. Biały, pusty, z mnóstwem drzwi. I niby jak on miał znaleźć Sasuke? Przeklął cicho pod nosem, ale nie tracił nadziei. Nie mógł zapukać do wszystkich drzwi. Nie byli w hotelu, w większości pokoi mogły znajdować się jakieś magazyny albo archiwa, albo... Naruto sam już nie wiedział. To był w końcu budynek Kazekage.
Przystanął, kiedy wyczuł znajomą chakrę. No jasne! Przecież mógł znaleźć Sasuke po chakrze. Odkąd Mędrzec Sześciu Ścieżek ich połączył, nie mieli żadnego problemu, żeby się zlokalizować, no chyba że któryś z nich bardzo chciał ukryć chakrę. Właśnie tak ich znalazł, kiedy wyruszył z Konohy.

Zajęło mu chwilę namierzenie odpowiednich drzwi, ale w końcu mu się to udało. Przynajmniej tak myślał, bo dziwnym trafem wyczuwał Sasuke z miejsca pomiędzy dwoma pokojami znajdującymi się obok siebie. I co teraz? Do którego z nich miał zapukać?
W końcu zaczął w myślach powtarzać słowa wyliczanki. „Na kogo padnie na tego bęc” – otworzył oczy i spojrzał na drzwi po lewej stronie. Podniósł rękę i zapukał. Kiedy nikt nie odpowiadał, zastukał jeszcze raz. I jeszcze raz. W końcu drzwi się otworzyły i stanął w nich jakiś staruszek, przecierający oczy.
– A ty tu czego? – wymamrotał i pogroził mu drewnianą laską.
– Przepraszam, pomyłka – mruknął Naruto, przywołując na twarz najbardziej przepraszający uśmiech, na jaki było go stać.
Staruszek coś ponarzekał i zatrzasnął mu drzwi przed nosem.
Naruto odetchnął. Jeżeli nie ten pokój, to… Już miał podnieść rękę, gdy drzwi obok też się otworzyły.
– Długo kazałeś na siebie czekać, młotku – mruknął Sasuke i wciągnął go do pokoju. – Wydaje ci się, że jak masz jakieś prywatne koneksje z Kazekage, to wolno ci się spóźniać?
– Wcale… Ach… – sapnął Naruto, gdy Sasuke ugryzł go lekko w szyję i zabrał się za ściągnie jego ubrań. – Ja wcale nie… Sasuke – jęknął, gdy poczuł dłoń między swoimi udami.
Sasuke masował ich wnętrze, z premedytacją omijając najwrażliwsze miejsca.
– Przestań się ze mną bawić – warknął Naruto, chwytając go za włosy. Ten drań naprawdę czasami potrafił go doprowadzać do szału. Był wredny, niemiły, niesympatyczny, i… O cholera… – Sasuke!
– Ty wcześniej najwyraźniej dobrze bawiłeś się ze swoim przyjacielem – wymamrotał Sasuke, wbijając się jednocześnie w jego usta. – Wiesz, która już jest godzina?
– Nie wiem… I… Zamknij chociaż drzwi na klucz! – Naruto oderwał się od niego na chwilę i omiótł wzrokiem pokój. Był mniejszy, dużo mniejszy niż ten, który on dostał. Trochę dziwne, biorąc pod uwagę, że wizyta Sasuke była już od dawna zaplanowana. To on sam powinien mieć raczej mały pokoik, jako że przybył tu bez zapowiedzi. No, ale w końcu miał kiedyś zostać Hokage. Należało mu się, a co! Tylko co mu z tych luksusów, gdy wychodziło na to, że noc jednak spędzi… – Draniu! To bolało!
 – Miało – mruknął Sasuke. Był zły i już myślał, że Naruto nie przyjdzie. Pozytywnie się zaskoczył. O tak, chciał go już mieć pod sobą. Pchnął go na łóżko tak, że aż zaskrzypiało. Naruto był już bez koszulki i zaraz miał pozbyć się jego spodenek, ale zatrzymał go nagle. – Co?
– Chodźmy do mnie – mruknął, wiercąc się na łóżku. Jeśli to tutaj zrobią, pewnie już zostaną w tym pokoju, a wtedy na pewno nie wyśpią się na tym wąskim łóżku.
– Ale wymyślasz, młotku – mruknął Sasuke i jednym ruchem ściągnął mu spodnie.
– Mówię poważnie! – Naruto skopał go z siebie. – Tu się nie wyśpimy. Ja mam większe łóżko.
Sasuke znowu próbował się do niego dobrać, bo już nawet nie chciało mu się komentować, że pomysł Naruto był bezsensowny, ale on znowu go odepchnął.
– Ale z ciebie uparty młotek – westchnął tylko Sasuke, kiedy ten zaczął się ubierać. – Daleko jest do ciebie?
– Nie, jestem na wyższym piętrze. – Naruto wyszczerzył się do niego w uśmiechu. Seks, a później wygodne spanie – to mu się podobało.
– No widzę, że ty masz tu naprawdę specjalne traktowanie – powiedział Sasuke z przekąsem. Ta zażyłość Naruto z Gaarą coraz mniej mu się podobała. Dostał większe łóżko, ciekawe co jeszcze.
– Draniu, w końcu jestem super-ninja! – Roześmiał się Naruto, wkładając rękę do kieszeni. A po chwili do drugiej. Cholera… – Eee… zgubiłem klucz – wymamrotał, wyczuwając w jednej z kieszeni dziurę.
– Chyba super-głąbem – westchnął Sasuke, rozglądając się po podłodze, jednak nigdzie nie zauważył żadnego klucza. Zresztą, nie było tu żadnych dywanów poza małym chodniczkiem przy łóżku, więc usłyszałby, gdyby metal uderzył o podłogę. – Młotku, z tobą zawsze są same problemy. Pamiętasz chociaż, którędy szedłeś?
– No jasne, że tak! Tak… mniej więcej. – Naruto wzruszył ramionami. Z racji tego, że budynek był okrągły, to te korytarze były trochę pokręcone, poza tym skupiał się na chakrze Sasuke, a nie w którą stronę skręca.
– Mniej więcej?– Sasuke przymknął oczy i pokręcił ze zrezygnowaniem głową. – Chodź, poszukamy tego klucza.

– Sasuke, ja już mam dość zwiedzania tych korytarzy – jęknął Naruto, kiedy po raz kolejny przemierzyli oba piętra. Było już naprawdę bardzo późno i czuł zmęczenie, a żadnego klucza nigdzie nie znaleźli. Jego chakra przez te dwie godziny snu w jaskini nie zdążyła się zregenerować, więc zaczynał być marudny. Co prawda słyszał cichy głosik, jak Kurama z niego kpi i nazywa mięczakiem, ale go zignorował. I w ogóle… Miał nadzieję, że ten czas spędzą z Sasuke na robieniu lepszych rzeczy, niż szwendanie się po tym budynku. Ktoś tu musiał mieć niezłe poczucie humoru, projektując takie coś. Istny labirynt!
– Dobra, wracamy. – Sasuke też miał już dość. Jego pokój może i nie miał luksusów, ale przynajmniej miał łóżko. Do którego zamierzał się położyć!

*

Rano dotarli na śniadanie spóźnieni. Obaj byli trochę niewyspani i nie, wcale nie dlatego, że pół nocy się sobą zajmowali, bo Naruto jak tylko padł na poduszki, to zaraz zasnął. A to miało duży wpływ na niezbyt dobry nastrój Sasuke. Liczył na coś innego.
– Sorki, zaspaliśmy – Naruto zaczął rozmasowywać sobie kark. Spanie w dwie osoby na tak wąskim łóżku było naprawdę niewygodne.
– Wysłałem jednego z moich ludzi, żeby cię obudził, ale mówił, że cię nie było – powiedział Gaara, przyglądając mu się uważnie.
– No wiem… Poszedłem się jeszcze przejść i zgubiłem klucz. Spałem u Sasuke – powiedział, czując, jak zaczyna burczeć mu w brzuchu. Jedzenie na stole wyglądało i pachniało tak zachęcająco… – Na podłodze – skłamał, widząc zdziwione spojrzenia.
– Naruto, zachowuj się! – Szturchnęła go Sakura. – Jesz jak prosię, a jesteśmy u Kazekage, a nie w jakiejś knajpie – syknęła mu nad uchem i spiorunowała wzrokiem.
– Sakura-chan, no co, głodny jestem – wymamrotał Naruto z pełnymi ustami. To, co tu serwowali było bardzo dobre. Co prawda aż nie tak dobre jak ramen z Ichiraku, bo ramen był najlepszy na świecie, ale naprawdę dawało radę.
– Jesteś naprawdę nieokrzesany. – Sakura tylko pokręciła głową i nałożyła sobie na talerz trochę ryżu i warzyw. Miała ochotę też na sushi, ale odpuściła je sobie. W końcu oddech po tego typu przysmakach był, delikatnie mówiąc, niezbyt przyjemny. A ona przecież na pewno będzie rozmawiać z Sasuke, w końcu zaraz będą wyruszali.
– Sakura-chan, no…
– Kazekage-sama – usłyszeli głos kogoś, kto pojawił się w pomieszczeniu, a chwilę później podszedł bliżej, wręczając jakiś mały zwitek pergaminu i powiedział coś cicho.
Gaara tylko skinął głową, dziękując posłańcowi i odpieczętował list. Uśmiechnął się.
– To chyba do ciebie. – Podał kartkę Sasuke.
Ten chwycił ją i przebiegł wzrokiem tekst.

Sasuke, przypominam, żebyś zdawał raport każdego dnia. Nie wiem, gdzie jesteście, więc wysłałem wiadomość do Siedziby Głównej Wioski Piasku.
PS. Czy przypadkiem nie przyplątała wam się jakaś dodatkowa osoba, której nie powinno tam być? Bo jeśli tak, to przekaż mu, że jak wróci, to technika Tysiąca Lat Bólu będzie przyjemnością w porównaniu z tym, co mu zrobię. I kategorycznie zabraniam dopuszczania go do tej misji.
Kakashi

Sasuke też się uśmiechnął lekko. Cały Naruto. Więc jednak Kakashi wcale nie pozwolił mu do nich dołączyć. Coś tak przeczuwał, w końcu wcześniej Hokage był bardzo stanowczy, kiedy nie wyrażał zgody. A potem jeszcze brak tych dokumentów, które Naruto rzekomo zgubił. Ciekawe, jak ten młotek się będzie z tego tłumaczył, kiedy wrócą do Konohy.
– Co tam pisze? – Naruto przechylił głowę, chcąc zobaczyć treść listu, ale Sasuke zgniótł go w dłoni.
– Tam jest napisane, że to informacja poufna – zbył go Sasuke. Nie zamierzał informować go o groźbach Kakashiego. Skoro Naruto już tu był, to… To niech będzie. A z Kakashim sobie jakoś poradzą. Przecież to nie był ani, pierwszy, ani ostatni raz, gdy im groził.

Naruto dostał dodatkowy klucz do swojego pokoju. Przebrał się, sprawdził ekwipunek i już przygotowany czekał na resztę przed wejściem do budynku.
– Zwarty i gotowy, młotku? – zapytał go cynicznie Sasuke, kiedy on też dołączył.
Zaraz za nim przyszła Sakura, która chociaż chciała go złapać na korytarzu, nie mogła go znaleźć, więc w końcu wyszła na zewnątrz. Jak widać minęli się.
– A żebyś wiedział, draniu! – krzyknął Naruto i potarł ręce. – Załatwię te tablice tak, że im się znaki poprzestawiają!
– Ale wiesz, że jednak najpierw powinienem je odczytać? – Sasuke uniósł brew.
– Oj tam, szczegóły. Ważne, że tu jestem i ci pomogę, no nie, draniu? Bo beze mnie byłoby ciężko. Jakby coś ci się stało, to...
– No jasne – uciął szybko Sasuke, widząc uniesione brwi Sakury. Nie wiedział, czy Naruto tylko żartował, czy o mało nie zapędził się za daleko, więc wolał to przerwać. Młotek – pomyślał.
Gaara trochę się spóźnił, ale kiedy tylko przybył, przeprosił za to. Tłumaczył, że zatrzymały go sprawy służbowe i ma nadzieję, że się nie gniewają, na co Naruto od razu, mimo że chwilę wcześniej już się zaczynał niecierpliwić, wykrzyknął "no jasne, że nie, Gaara!".

Droga do jaskini była dłuższa niż się spodziewali. Burza piaskowa zaczęła ustępować, ale wciąż można było wyczuć piasek w powietrzu przez co oni, nieprzyzwyczajeni do tak suchego powietrza, co chwilę kaszleli.
– To tutaj? – zapytała Sakura, kiedy w końcu dotarli do skalistych gór.
– Tak, już niedaleko jest ta jaskinia. Chodźcie – powiedział ninja, który odpowiadał za ochronę tego miejsca do czasu ich przybycia. Gaara zabrał ze sobą czterech ludzi, którzy mieli im pomóc w razie jakichkolwiek problemów.
Sasuke rozglądał się, ale nie wyczuł niczego podejrzanego. Miał pewne obawy, że mogą grasować na tych terenach przemytnicy, bo kojarzył jeszcze z informacji, które zdobył, ucząc się na egzamin, że południe od Sunagakure obsiane było skłóconymi plemionami. Gaara, chociaż walczył o zażegnanie sporu, nie potrafił w ciągu kilku lat zlikwidować problemu nawiedzającego te ziemie od wielu lat.
– Sakura-chan, dobrze się czujesz? – zapytał Naruto, idąc obok niej. Wyglądała dużo lepiej niż wczoraj, widać nie szczędzili jej pomocy medycznej.
– Tak, już w porządku – odpowiedziała, mimowolnie zerkając na Sasuke. Było jej przykro, że nawet się nie zainteresował. Ale w sumie czego miała się spodziewać. On zawsze taki był, nigdy się nikim nie przejmował. Poza tym, teraz miał inne, ważniejsze rzeczy na głowie.
– Rozpracowaliśmy większość technik zabezpieczających, ale tablic nie da się ruszyć – poinformował jeden z shinobi, który wyszedł z dużego namiotu rozstawionego obok. – Nie mam pojęcia, co to za blokada, ale nawet nasi specjaliści sobie z tym nie poradzili.
Sasuke kiwnął głową i wszedł do jaskini.
Tablice leżały jedna na drugiej w małej grocie na samym końcu skalnego korytarza i wyglądały na bardzo stare. Pierwsza wydawała się lekko pęknięta na dole i przez to znaki były trochę zniekształcone. Wyglądało to trochę tak, jakby ktoś chciał je ukryć, a nie z nich korzystać.
– I co, Sasuke? – Naruto, który wszedł zaraz za nim był bardzo podekscytowany.
– Na razie nic. – Sasuke aktywował Sharingana i Rinnegana. Rozejrzał się dookoła ale nie zauważył żadnych pieczęci wiążących. Spojrzał na tablice i uniósł brwi w zdziwieniu. Początek tego, co zdołał odczytać, odpowiadał dokładnie temu, co było napisane na tablicach w Świątyni Naka, tej należącej do klanu Uchiha.
– Draniu, no co tam jest! – Naruto wychylił głowę, ale Sasuke odsunął go stanowczym ruchem. Wiedział, że najpierw sam powinien zbadać to miejsce, sprawdzić, czy nie ma żadnych zagrożeń. I musiał skupić się na znakach. Te na dole były przez to poziome pęknięcie trochę nieczytelne. Spróbował dotknąć tablic, ale wyczuł jakąś barierę. Dopiero, kiedy przyjrzał się im dokładniej z bliska, zauważył lekkie drganie powietrza dokładnie przy miejscu pęknięcia. Po chwili zawahania przytknął tam dłoń i wysłał trochę chakry, ale nic się nie wydarzyło. W takim razie ta blokada musiała być… Podszedł do jednej ze ścian, oglądając ją uważnie. Po chwili tam też zauważył te drgania. 
– Potrzebuję kilku ludzi – powiedział.
Domyślił się, z czym ma do czynienia. To była standardowa bariera, stosowana między innymi przez Akatsuki. Było najprawdopodobniej pięć pieczęci, które trzeba było odblokować w tym samym momencie. Różnicę, i to dość istotną, stanowił fakt, że te pieczęcie nie były widoczne dla zwykłego oka. Nic dziwnego, że shinobi piasku nie mogli sobie z tym poradzić.
– Ja! – wyrwał się Naruto. – Co mam robić?
– Ty nie. Cofnij się – nakazał stanowczo Sasuke. ­– Sakura, zabierz go stąd! – powiedział, gdy Naruto zaczął protestować. Nie miał pojęcia, co się stanie, gdy zdejmą tę blokadę, więc nie zamierzał ryzykować życia Naruto. Słysząc jeszcze marudzenie, wyjął z kieszeni notkę i przykleił ją w miejscu, gdzie zauważył ślad chakry. To miejsce było delikatnie jaśniejsze i chyba tylko dzięki Rinneganowi mógł je zobaczyć. Widział je trochę tak, jak cienie Madary podczas wojny. A to znaczyło, że tę pieczęć musiał założyć ktoś, kto też posiadał Rinnegana.
Sasuke wolno oglądał całą grotę, aż w końcu oznaczył cztery miejsca. Cztery, plus piąte na tablicach. Teraz wystarczyło, żeby po prostu wszyscy zsynchronizowali moment odblokowania pieczęci.
– Podejdźcie do tych notek i na mój znak odpieczętowujemy – powiedział Sasuke kucając przy tablicach.
Rozejrzał się, patrząc na stojących już teraz przy oznaczonych miejscach shinobi. Musiał się upewnić, czy na pewno są tam, gdzie powinni i przytknęli dłonie do ścian.
– Teraz! – rozkazał, kładąc zdecydowanym ruchem rękę na pęknięciu, prawie takim samym gestem, jaki używano przy technikach przywoływania.
Pięć osób w jednym momencie wysłało chakrę w zaznaczone miejsca i… I nic się nie stało.
Sasuke zmarszczył brwi. Coś było nie tak. Spojrzał na tablice, myśląc intensywnie. Policzył je. Było ich sześć. Sześć… Poza tym pieczęcie można było zobaczyć tylko Rinneganem. Mędrzec Sześciu Ścieżek. Pieczęci było sześć nie pięć! Zwykle ich ilość musiała być nieparzysta, ale w tym wypadku… Sasuke rozejrzał się jeszcze raz, wolno przesuwając wzrokiem po ścianach i sklepieniu groty. Skoro ostatniego miejsce nie było naokoło, nie było u góry, musiało być… Spojrzał w dół. Na ziemi!
– Jeszcze jedna osoba. Tutaj.
Zanim zdążył zaprotestować, Naruto zdecydował, że on jednak też będzie miał swój udział w tej misji. Nie był typem shinobi, który mógł tylko stać z boku i patrzeć. On musiał działać!
– Draniu, to tu? – Przyłożył rękę w miejscu, którego Sasuke nawet nie zdążył oznaczyć. – Czuję to! – Naruto wydawał się być zachwycony swoim odkryciem. Naprawdę wyczuwał to miejsce, mimo że go nie widział.
Sasuke znów zmarszczył brwi. Jego przypuszczenia się potwierdzały. Jeżeli on je widzi, a Naruto wyczuwa – jak podczas wojny klony Madary, to w tym wypadku mieli do czynienia z czymś dużo poważniejszym niż początkowo sądził.
– Dobra, młotku, ale nie rób nic pochopnie! Słyszysz? – zapytał, ale Naruto chyba w ogóle go nie słuchał, tak ekscytował się swoim odkryciem.
– Też to widziałeś? – zapytał go. Sasuke skinął głową.
– Co widzieliście? – Sakura była zdezorientowana. Starała się śledzić sytuację na bieżąco, ale zdawała sobie sprawę z tego, że Sasuke i Naruto byli na wyższym poziomie niż ona. Chciała jednak być najbardziej przydatna jak to tylko możliwe. Od tego w końcu zależało powodzenie misji no i... uznanie Sasuke. Przełknęła ciężko, kiedy Sasuke spojrzał w stronę, gdzie stała razem z Gaarą. Sharingan i Rinnegan uruchomione jednocześnie robiły ogromne wrażenie. Przeciwnik mógł się przestraszyć od samego widoku tych potężnych oczu, a co dopiero podczas konfrontacji, gdy Sasuke mógł wykorzystać swoją siłę w pełni.
– Czyli tylko my jesteśmy to zlokalizować. Ja wzrokiem, ty zmysłem dotyku – zamilkł, zastanawiając się nad czymś. – Dobra, Naruto, uważaj. I wy też. Teraz jeszcze raz spróbujemy ściągnąć pieczęć, wszyscy naraz. Na mój znak. Przygotujcie się i bądźcie czujni, bo nie wiem, z jakim niebezpieczeństwem to się może wiązać. Jesteście gotowi? – rozejrzał się, czekając, aż każdy z  shinobi potwierdzi. – Naruto?
– Tak, jasne, draniu! – Naruto nadal był zbyt zachwycony swoim udziałem w czymś tak ważnym, że słuchał go jednym uchem.
 – Już! – krzyknął Sasuke.
Wszyscy obecni w grocie ninja odblokowali swoje pieczęcie idealnie zsynchronizowani. Technika pieczętująca została złamana, co poczuła każda z sześciu osób stykających się otwartą dłonią z punktem chakry. To było coś jak drgania czy też mrowienie przechodzące przez całe ciało.
Naruto już chciał krzyknąć, że się udało, ale właśnie wtedy uruchomiły się pułapki. Sasuke zadziałał instynktownie, błyskawicznie podywając się z miejsca. Był niesamowicie szybki, więc udało mu się uniknąć zagrożenia, ale wtedy nie myślał o sobie. Te kilka sekund, które zaoszczędził dzięki swojemu Sharinganowi, dzięki temu, co potrafił zauważyć przed innymi, musiał wykorzystać na chwycenie i zabranie ze środka groty Naruto. Jak w spowolnionym tempie widział igły, które wystrzeliły ze ścian. Ta sytuacja… To już raz się zdarzyło. Naruto, który nie był w stanie się ruszyć, bo nie widział zagrożenia. Naruto, który wtedy by zginął, gdyby nie zasłonił go własnym ciałem! To była ich pierwsza misja. Tak jak teraz, tak też wtedy zareagował bezwiednie, instynktownie, zupełnie nie myśląc o sobie. Tylko że wtedy nie potrafił jeszcze odpowiedzieć na pytanie: dlaczego? Teraz już wiedział. I chyba… Tym razem też się udało! Zdążył! Zdążył?
Podniósł lekko głowę i kątem oka zauważył, że ninja przy ścianach zostali trafieni długimi igłami, które wbiły się w ich ciała w wielu miejscach. Najwyraźniej także tych krytycznych, co zakomunikował mu krzyk, który usłyszał, gdy już powalił Naruto na ziemię i przygniótł go swoim ciałem. Oddychał szybko, próbując opanować szaleńcze bicie serca. Jęki i krzyki umierających shinobi przedzierały się do jego świadomości jak przez mgłę. Miał ochotę wydrzeć się na Naruto, nawet przyłożyć mu kilka razy, bo niepotrzebnie się narażał, ale w tym momencie liczyło się tylko to, że zdążył go uratować.
– Cholera, młotku! Nic ci nie jest? –  Zupełnie bezwiednie przycisnął jego głowę do siebie.
– Draniu, przygniatasz mnie… – Naruto próbował się podnieść. – Nic, nic… Tylko… – Spojrzał na swoją nogę, wstając. W tego lewą łydkę wbita była jedna z igieł. – Lekkie zranienie, ale to nic, zaraz Kurama… – Naruto zachwiał się nagle, tak, że Sasuke musiał go podtrzymać. – Tak mi trochę ciemno przed oczami…
– Naruto! – Gaara, powstrzymywany wcześniej przez kilku swoich ludzi wbiegł do środka groty, gdy tylko zobaczył, co się stało.
Tuż za nim pojawiła się Sakura, która widziała, jak Naruto osuwa się, przytrzymywany przez Sasuke. Zrobiła się blada jak kreda, widząc trzech martwych ninja i jednego, który jęczał i którym już zajęli się inni medycy.
– Sasuke-kun, połóż go – zarządziła, widząc, że coś jest nie tak. Zwykła rana nie zrobiłaby krzywdy Naruto. Musiała to obejrzeć. Rozerwała mu nogawkę spodni, wysyłając trochę leczniczej chakry. Trucizna! Podobna do tej, którą kiedyś już widziała, ale chyba silniejsza. Rozprzestrzeniała się po organizmie Naruto błyskawicznie. – Co z tym drugim? – zapytała, patrząc na nieprzytomnego już shinobi pod ścianą. Miał dwie igły wbite w rękę i jedną w szyję.
– Żyje! – Medyczny ninja sprawdzał cały czas jego puls, próbując go leczyć. – To trucizna. I To cholernie silna.
– Wiem! Musimy ich jak najszybciej zabrać do szpitala. Tu nie mam warunków, żeby zrobić jakieś antidotum.  Chociaż nawet nie wiem jak… – Sakura zbladła jeszcze bardziej. To było silniejsze niż cokolwiek, co widziała. Będzie musiała pobrać próbkę, przeanalizować skład. Odetchnęła kilka razy, próbując się uspokoić. Poradzi sobie. Musi dobie poradzić! Dotknęła jeszcze raz klatki piersiowej Naruto i sprawdziła puls. Słabł…
Gaara zareagował błyskawicznie. Już po chwili stworzył piaskowe chmury, unosząc na nich dwa bezwładne ciała, siebie, Sasuke i Sakurę. Przed oczami stanęła mu sytuacja z wojny, kiedy Naruto omal nie zginął. Nie żałował chakry, teraz musieli po prostu jak najszybciej dostać się do wioski.

Szpital w Sunagakure został postawiony na nogi błyskawicznie. Zostali wezwani najlepsi medycy, cały personel biegał bez wytchnienia w tę i z powrotem. Sakura czuła, że trzęsą jej się ręce, gdy związała swoje włosy w kitkę. Przypominało jej to sytuację sprzed kilku lat. Tylko że teraz… Teraz to był Naruto! Cholerny gamoń! Po co on się tam pchał?! Zresztą, to też jej wina! Sasuke kazał go trzymać z daleka i powinna go posłuchać. Powinna dać Naruto w łeb i nie pozwolić tam pójść Przecież mogła jakoś go zatrzymać, kiedy tak się wyrwał, wrzasnąć na niego, mogła zrobić cokolwiek! Potrzasnęła głową. Teraz musiała skupić się na tym, żeby usunąć truciznę. Kilku najlepszych medyków już analizowało jej skład.
– Sakura! – Sasuke pojawił się  naprzeciwko niej, patrząc na nieprzytomnego Naruto. – Musisz go uratować, rozumiesz? Musisz – zacisnął zęby.
– Dałaś radę, kiedy mój brat został otruty. Postaraj się, proszę! – Z drugiej strony zauważyła Gaarę.
Sakura przymknęła powieki, próbując przywołać w pamięci całą swoją wiedzę. Nie dość, że sama była zdenerwowana, to jeszcze obaj wywierali na nią tak straszną presję, że poczuła w głowie kompletną pustkę.
– Wyjdźcie stąd! – powiedziała w końcu, nie zwracając teraz zupełnie uwagi na to, że jeden z nich był jej niezdobytą jeszcze miłością, a drugi Kazekage. Musiała się skupić, a oni nie pomagali. – Przygotujcie naczynia z czystą woda – poinstruowała medyków, którzy mieli jej asystować.
– Informujcie mnie na bieżąco – zarządził Gaara, kiedy wychodził z pomieszczenia.
 Sasuke trochę się wahał, ale w końcu zdał sobie sprawę, że jeżeli Sakura ma pomóc Naruto, musi skupić się tylko na nim.
– Co z tamtym shinobi? – zapytała Sakura, odwracając głowę, gdy usłyszała zgrzyt zaciąganego parawanu przy drugim łóżku. Tam leżał ten mężczyzna, któremu igły wbiły się w rękę i szyję.
– Nie żyje – powiedział po chwili milczenia jeden z medyków.


13 komentarzy:

  1. Ja nie mogę! Ale się działo w tym rozdziale. Tyle różnych uczuć przeszło przeze mnie że jestem teraz kłębkiem uczuć.
    A już się napaliłam że tej nocy się coś pikantnego stanie a tu lipa. Szkoda. Głupi klucz, że akurat teraz musiał się zgubić. Mieli odpowiednie warunki to nie wykorzystali tego, a teraz nie ma warunków i trzeba czekać.
    Jak mogłyście zrobić to Naruto?! Biedny...ale przeżyje. Musi. Nie ma innej opcji. Ale jak długo będzie chorować? Nie potrzebnie się pchał. I po co to mu było?
    Denerwuje mnie Gaara. Jak nie dziewczyny to on. Co jest z tymi ludźmi? Nie rozumieją że nie można się wtrącać w SasuNaru? I tak nie mają szans żeby ich rozdzielić. Ich miłość przetrwa wszystko nawet śmierć (która oczywiście się nie zdarzy przynajmniej do 80 roku życia).
    Zdrowiej szybko Naruto.
    Duuużo weny i nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział się spodobał. Już chciałam coś napisać, ale uznałam, że to spoiler i jeszcze Verry mnie opierdoli :P Dzięki za to, że komentujesz każdy rozdział, to naprawdę miłe:)
      A Gaara... No zobaczymy :D

      Usuń
  2. Jezu
    Przejmuję się tym zdecydowanie bardziej niż jest zdrowo. Ale mam nadzieję że wspólne wysiłki Kuramy i Sakury uratują młotka.
    Zastanawia mnie tylko co w takim wypadku powie Kakashi,kiedy okaże się że Naruto został poważnie ranny.
    I rany, nie wiem czemu ale już strasznie chciałabym żeby Gaara się dowiedział o ich związku.
    A Sasuke troszczący się o Naruto --> <3
    Dziękuję za rozdział i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy
    JT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A do jakiego momentu jest zdrowo? Ofc dzięki za kom, ale mnie to ciekawi:)

      Usuń
    2. Haha, jasne ��
      Sądzę że zdrowo jest gdy się od czasu do czasu sprawdzi czy nie ma czegoś nowego, przeczyta, uśmiechnie i spokojnie czeka na ciąg dalszy. Coś w rodzaju mojej mamy, która ogląda serial z uprzejmym zainteresowaniem, a potem normalnie wraca do swoich codziennych obowiązków i na tydzień o nim zapomina.
      Podczas gdy ja obsesyjnie sprawdzam praktycznie codziennie, gdy czytam wszystko robię jedną ręką i na oślep, a po przeczytaniu leżę i myślę co będzie dalej nie mogąc zasnąć
      JT

      Usuń
    3. Mam tak samo. Chyba znalazłam swój narkotyk.
      Juliet

      Usuń
    4. W takim razie cieszę się, że aż tak się podoba i myślę, że ciąg dalszy raczej Was nie zawiedzie:) Sama nie mogę się doczekać publikacji kilku scen:) Choć to chyba już pisałam i się powtarzam:)

      Usuń
  3. ile dramatyzmu w jednym rozdziale! Najpierw ten dramat, że z tak gorącej nocy no nici, a teraz Naruto na skraju życia i śmierci... Sasuke i tak dobrze się spisał, że ocalił go przed większością igieł. Tylko, że ta trucizna... Sakura no, chociaż RAZ okaż się przydatna! Teraz Sasuke i Gaara będą srać pod siebie, ja też. I co, ja teraz będę musiała czekać tydzień na kolejny rozdział?! Jak wy tak możecie? xD
    Naruto, trzymaj się jakoś, musis mieć jeszcze tyle seksu z Sasuke, masz po co żyć! XD
    Pozdrawiam i życzę weny! :D
    ~ Wege

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Teraz Sasuke i Gaara będą srać pod siebie, ja też." - tym mnie rozwaliłaś:) No jak możemy co tydzień? to chyba i tak dobrze. Ja swoich Rywali publikuje od 9 lat :P

      Usuń
  4. Ja jestem spokojna, bo nad Naruto jest parasol nieśmiertelności głównego bohatera. Ale jestem też dziwna, bo chciałabym zobaczyć, że Naruto umiera i jak Sasuke zachowuje się na jego pogrzebie i później. Nie to, żebym lubiła jak cierpi, po prostu jestem ciekawa.
    Z. U.

    OdpowiedzUsuń
  5. Długo mnie nie było, więc miałam dużo do nadrobienia. Każdy rozdział czytałam z zapartym tchem i naprawdę ciężko było mi się oderwać, nawet jeśli było to konieczne. Tyle co się działo w tych 8 rozdziałach... Wow. A teraz jeszcze tak dramatycznie przerwane, że prawie żałuję, że nie poczekałam, aż wstawicie kolejny rozdział. Ale tylko prawie.
    Z niecierpliwością wyglądam kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepszy rozdział, tyle się działo, że aż zapomniałam oddychać. Super wymyślona misja i pułapka. Zawsze z sentymentem wspominam ich pierwszą misje. Piękne nawiązanie do niej.
    Mam przeczucie, że szykuje się mały kryzys spowodowany zazdrością. Chociaż muszę wam przyznać, że fajnego Gaare macie.
    Spoiler

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    rozdział wręcz fantastyczny, Naruto jak tak mogłeś miała być taka gorąca noc a ty zgubiłeś klucz... Sasuke taki wściekły,  bo już myślał że nie przyjdzie, i dowiedział się że dostał wygodniejszy pokój... a potem reakcja była szybka i to jak się martwił, czy Sakura tego boe dostrzega? gdyby to ona była na miejscu Naruto, Sasuke tak by nie panikował...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń