Oboje,
Sakura i Sasuke, wybiegli na korytarz. I chyba zrobili to w ostatniej chwili,
bo Naruto już formował w dłoni Rasengana, a Hideaki składał ręce w jakąś
pieczęć.
–
Przestańcie!
Sakura
złapała za bluze Hideakiego, odciągając go, a Sasuke chwycił nadgarstek Naruto,
w którym już wirowała charka.
–
Co tu się dzieje?! – usłyszeli krzyk.
To
była Tsunade. Wściekła Tsunade, bo nie dość, że już ubrana na ślub, musiała
przyjść do szpitala, załatwić jakieś papiery, o których jej asystent zapomniał,
to wynikł kolejny problem. I to taki, który podniósł jej ciśnienie, bo na
początku, kiedy spanikowana pielęgniarka do niej przybiegła, mówiąc, że się
biją i usłyszała imię Naruto, myślała, że to znowu kłótnia między nim a Sasuke.
A to groziłoby destrukcją szpitala, więc musiała jak najszybciej
zainterweniować.
Jak
się jednak okazało, owszem, to Naruto wdał się w bójkę, ale z Hideakim,
chłopakiem Sakury. Obaj byli już nieźle poturbowani, a w tym momencie patrzyli
na siebie wściekłym wzrokiem, obaj jednak byli powstrzymywani przed dalszą
walką przez swoich partnerów.
–
Możecie mi wyjaśnić, dlaczego większość pacjentów pouciekała ze swoich łóżek na
korytarz w recepcji?!
Naruto
dopiero teraz się rozejrzał. Faktycznie, drzwi od sal były pootwierane, jakaś
starsza kobieta, która ledwo co stawiała kroki, próbowała za pomocą chodzika i
przy wsparciu sanitariusza dostać się do wyjścia, a reszta strwożonego
personelu stała pod ścianą. Chyba trochę przesadzili. Ale jak miał zareagować,
kiedy Hideaki, przez cały ten czas, gdy siedzieli w poczekalni, na jego oczach
podrywał pielęgniarki? Tego nie mógł mu darować. O nie!
–
Nie moja wina, że ktoś tu jest nadpobudliwy – warknął Hideaki.
Owszem,
lubił prowokować Naruto, ale nie sadził, że ten rzuci się na niego w szpitalu.
–
Ale twoja wina, że jesteś dupkiem – krzyknął Naruto i szarpnął się, jakby
chciał się wyrwać i znów na niego skoczyć.
Tsunade
spojrzała na nich wszystkich i zmarszczyła brwi. Podbite oczy, rozcięty łuk
brwiowy, krwawiący nos, siniaki. No pięknie. Czy oni powariowali? Poza tym,
dopiero teraz zwróciła uwagę, że Sasuke ma bandaż na głowie. I ślad pod okiem.
–
A ciebie kto tak załatwił? – zapytała.
–
Miałem… wypadek – mruknął Sasuke.
Nie
miał zamiaru przyznać, że pobiła go dziewczyna, jednak mówiąc to, zerknął machinalnie
na Sakurę, co nie uszło uwadze Tsunade.
–
Wypadek, mówisz?
Tsunade
uśmiechnęła się cynicznie. Jasne. Takie rzeczy można było wmawiać początkującym
medykom, ale nie jej. Doskonale widziała po śladach, że Sasuke ktoś uderzył.
Raz, ale na tyle mocno, że ten siniak spod oka zajmował już dużą część połowy
twarzy. I to jego spojrzenie na Sakurę… No cóż, Sasuke raczej nie dałby się tak
załatwić byle geninowi. A akurat jej uczennica miała bardzo mocny cios.
Ciekawiło ją tylko, za co mu się tak dostało. Nie żeby mu się nie należało, choćby
za to, co robił po odejściu z wioski, ale Sakura mimo to nigdy chyba go tak nie
potraktowała. Musiał jej się naprawdę czymś narazić.
–
Dobra, słuchajcie mnie, szczeniaki!
Tsunade,
mimo iż była dumna z Sakury, z tego jak poradziła sobie w życiu i jej zmiany
zachowania w stosunku do Sasuke, nie zamierzała im odpuszczać.
–
Nie wiem, co między wami zaszło, ale jeżeli nie wyjaśnicie tego między sobą, to
urządzę wam terapię grupową! I to taką, po której będziecie się czuli, jakbym
wam wyprała mózgi. O ile jakieś macie…
–
Ale on… – zaczął Naruto, jednak nie zdołał dokończyć.
–
Nie obchodzi mnie co ty, co on i pozostała dwójka! Macie, do cholery, zrobić z
tym porządek. A jak nie… – Tsunade zastanowiła się chwilę. – Szkoła wymaga
remontu i o ile Naruto już ma wprawę, to chętnie popatrzę na was wszystkich z
pędzlami w rękach.
–
Ja podlegam tylko rozkazom Kazekage. – Hideaki wzruszył ramionami.
Tsunade
podeszła do niego i spojrzała mu uważnie w oczy.
–
Nie, mój drogi. Nawet jeśli tylko tymczasowo mieszkasz w Konoha, musisz
przestrzegać reguł naszej wioski. I słuchać rozkazów Hokage, o ile nie kolidują
one z interesem Suny. A myślę, że ani Kakashi, ani Gaara, gdy dowiedzą się, co
tutaj wyprawiacie, nie będą mieli nic przeciwko.
–
A…
–
A teraz radzę wam doprowadzić się do porządku, bo w takim stanie raczej na
ślubie nie powinniście się pokazywać.
*
Mimo
że Sakura bardzo chciała porozmawiać z nimi od razu, to nie było już na to czasu.
Wszyscy musieli wrócić do domu i się przebrać. Ona też, bo krew z rozbitego
nosa jej chłopaka ubrudził jej nową sukienkę, kupioną specjalnie na ślub.
W
końcu jednak wszyscy dotarli. Ze sporym spóźnieniem i z niezbyt eleganckimi bandażami
i plastrami na głowach oraz twarzach. Sasuke miał nadzieję, że nie zwrócą na
siebie większej uwagi, wtopią się jakoś w tłum, ale niestety, pomylił się. Mimo
ich spóźnienia ślub jeszcze się nie zaczął, bo… ponoć Sai zgubił gdzieś
obrączki.
Przez
to całe zamieszanie, goście zaczęli rozmawiać i interesować się innymi, dzieki
temu też ich wejście nie mogło zostać niezauważone. Zwłaszcza, że jak na złość,
obie pary trafiły na siebie przy wejściu do parku.
Tak
więc teraz stali wszyscy: Sakura i trzech poobijanych chłopaków. Ludzie
szeptali między sobą, podśmiewając się, a dziennikarz lokalnej gazety zrobił im
zdjęcie. Naruto musiał silą powstrzymać Sasuke, który chciał mu ten aparat
potraktować Chidori. Tak, takie zdjęcia nie były miłe, ale już to przerabiał.
Do dziś nie zapomniał zdjęcia z pierwszej strony gazety po egzaminie na
chunnina, w którym został zdyskwalifikowany za używanie trybu mędrca. No ale
skąd miał wiedzieć? Dobra, dostał niby regulamin, ale go nie przeczytał. Bo kto
by czytał jakieś regulaminy?
–
Ładnie tu – odchrząknęła Sakura, widząc to napięcie.
Co
prawda dla niej wystrój parku nie był żadną nowością, sama pomagała wczoraj
zawieszać dekoracje, ale chciała rozpocząć jakąkolwiek rozmowę.
Sasuke
rozejrzał się i zmarszczył nos. Mimo że to był park i mnóstwo naturalnej
zieleni, to co rusz stały wielkie wazony z kwiatami. W większości przeważały
białe, ale można było dostrzec też inne kolory. Nie było żadnych stolików, co
uznał za wielki plus, bo znowu musiałby się męczyć jak na ślubie Shikamaru, a
jedynie kelnerzy, którzy mieli krążyć po ceremonii wśród zebranych ludzi z
drinkami i przekąskami.
–
Nie wiem, po co to komu – wzruszył ramionami.
Nie
zauważył, że Naruto spuścił nieco głowę, a Sakura wyglądała, jakby miała ochotę
znów mu przywalić. Tym razem z drugiej strony.
–
Może dlatego, że niektórzy chcą stabilizacji… – zaczęła, widząc w tym nadzieję
na pociągnięcie tematu.
–
Tak, a nie żyć w przeświadczeniu, że ktoś z dnia na dzień może zmienić życiowy
cel i… No nie wiem? Próbować zniszczyć Wioskę? Zabić przyjacie… wróć, partnera?
– zażartował Hideaki, zupełnie nieświadomie psując jej plan.
Ten
poradnik Saia był idealny. W życiu nie dowiedziałby się tylu rzeczy o mieszkańcach
Konohy jak z jego książki. Lubił tego faceta i jego książki. Będzie musiał
lepiej go poznać.
–
Żebym ja zaraz nie zabił ciebie – warknął Sasuke, a w jego oczach błysnęła
czerwień.
–
Dajcie spokój! – Sakura wkroczył miedzy nich.
Jasna
cholera, co tu się dzisiaj działo. Najpierw ona uderzyła Sasuke tak, że trafił
do szpitala, potem Naruto z Hideakim nieźle się poturbowali – choć nadal nie
wiedziała, o co im poszło, a teraz Sasuke patrzył na jej chłopaka z mordem w
oczach. Tak nie mogło być. Może Tsunade miała rację? Może potrzebują jakiejś
grupowej terapii. Albo może powinna przyłożyć im wszystkim tak, że raz na
zawsze zapamiętają?
Nie
zdazyła jednak nic zrobić, a oni znów się pobić, bo w tym właśnie momencie
usłyszeli gong i ceremonia się rozpoczęła. Najwyraźniej obrączki w końcu się
znalazły.
Ślub
Ino i Saia różnił się od tego Temari i Shikamaru. Ten był zrobiony z większym
rozmachem i mógł tu przyjść praktycznie każdy z wioski. Cóż, Saia, twórcę
prawdziwych bestsellerów, było na to stać.
Stroje
państwa młodych też się różniły. Żadne z nich nie miało tradycyjnego kimona.
Sai, zgodnie z najnowszymi trendami ubrał garnitur, a Ino… Ach, dziewczynom aż
dech zaparło w piersi. Bo suknia ślubna był przepiękna. Długa, biała, z
fioletowymi dodatkami – kolorem, który zawsze miał miejsce w garderobie Ino.
Jej długie blond włosy, spięte po części na górze w jakąś misterną fryzurę,
opadały za pas. Wyglądała prześlicznie.
–
Sushi? – usłyszeli czyjś znudzony głos.
To
był Ryuji, elegancko ubrany, podstawiający im tacę pod nos. Ewidentnie nie był
z tego zadania zadowolony, bo miał kwaśną minę.
Naruto
uniósł brwi.
–
A ty co tutaj robisz?
–
Kelneruję. – Ryuji wzruszył ramionami.
Po
chwili, widząc swoich mistrzów, znaleźli się przy nich pozostali genini.
–
Sasuke–sensei, mamy bardzo dobre krewetki – zachwalała Harumi, uśmiechając się
przy tym uwodzicielsko.
Sakura
spojrzała na nią i aż zamrugała zaskoczona. Owszem, nie zdążyła jeszcze poznać
tych geninów, ale czy ta dziewczynka przypadkiem nie próbowała… podrywać
Sasuke.
–
Ale jak…skąd…
Naruto
spojrzał najpierw na Sasuke, a potem na nich wszystkich. Pod jego nieobecność
był odpowiedzialny za całą szóstkę więc , dlaczego nic o tym nie wiedział.
–
Pan Sai był tak zachwycony tym wieczorem kawalerskim, który mu
zorganizowaliśmy, że zatrudnił nas tutaj – wyjaśnił Kodai, widząc jego
zdezorientowaną minę. – Dużo płaci. Dobra idziemy, może jakieś napiwki wpadną.
–
Czekaj, czekaj… – Sakura aż nie wierzyła w to, co się tu dzieje. –
Pozwoliliście zorganizować wieczór kawalerski nastolatkom?
–
Nie my, tylko Naruto. – Sasuke spojrzał na niego z miną mówiącą, że na pewno
jeszcze sobie o tym porozmawiają.
–
Jak mi powiesz, że jeszcze kupowali alkohol…
Sakura
miała ochotę walnąć jak zawsze, dla zasady, Naruto, ale się powstrzymała. I tak
był wystarczająco poturbowany.
–
No nie… oczywiście, że nie… Tylko oni… no zaprosili na ten wieczór czyba z
pięćdziesiąt osób i… trochę wymknęło się spod kontroli.
–
Naruto! – Sakura pokręcił głową. – Czy ty masz nad nimi w ogóle jakąś kontrolę?
Naruto
podrapał się po głowie. No fakt, jego genini zwykle robili co chcieli, kiedy
byli z nim. Ale to wina Sasuke. On był dla nich zbyt surowy, więc jak zostawali
sami, to wolał dać im więcej swobody. Zabawne… Zupełnie jakby to była
sześcioosobowa drużyna z dwoma mistrzami.
Naruto
podrapał się po głowie. No fakt, jego genini zwykle robili co chcieli, kiedy
byli z nim. Ale to wina Sasuke. On był dla nich zbyt surowy, więc jak zostawali
sami, to wolał dać im więcej swobody. Zabawne… Zupełnie jakby to była
sześcioosobowa drużyna z dwoma mistrzami.
Sakura
chciała jeszcze coś powiedzieć, ale w głośnikach porozwieszanych gdzieniegdzie
na drzewach rozległ się głos.
–
Drodzy państwo, a teraz pan młody, Sai, chciałby wygłosić kilka słów.
Sai,
który stanął na podwyższeniu, rozejrzał się dookoła. Przyszło naprawdę dużo
osób.
–
Miłość ma różne oblicza – zaczął i akurat w tym momencie trafił wzrokiem na
Naruto i Sasuke.
Uniósł
brwi, widząc, w jakim są stanie, ale po chwili jakby się nad czymś zastanowił i
pokiwał głową. Co prawda miał napisane inne przemówienie, ale teraz coś innego
przyszło mu do głowy.
–
Mam przyjaciół. Kiedyś nie sadziłem, żeby to było możliwe, nie czułem nic. Ale
pojawili się, choć na dzień dobry najchętniej by mnie zabili. Nie rozumiałem
ich. Wtedy zacząłem czytać poradnik… – przerwał na chwilę, bo rozległy się
oklaski. – Według pierwszej wskazówki miałem nadać komuś ksywkę. Nazwałem
Sakurę brzydulą, za co mnie pobiła.
–
Zaraz to go chyba zabiję – Sakura, słysząc to, zacisnęła ręce.
–
Potem jednak nadałem Ino ksywkę ślicznotka i podziałało. Poradnik sprawdził się
na tyle, że teraz jest moją żoną. Odkąd podczas misji weszła mi do głowy, to
już z niej nie wyszła.
Sai
ukłonił się, słysząc gromkie brawa.
–
W poradniku było też napisanie, żeby zbliżyć się do przyjaciela. Chciałem się zbliżyć
do Naruto. Siedzieliśmy wtedy obaj, zupełnie sami, na poboczu drogi. Przysuwałem
się i przysuwałem, ale gdy już myślałem, że się wystarczająco zbliżyłem, on ode
mnie odskoczył jak oparzony. Ale to nie wina poradnika, wtedy po prostu nie
wiedziałem, że się przestraszył mnie, bo kochał Sasuke…
–
Pomogę ci, Sakura– chan – mruknął Naruto. – Nie, Sasuke! Nie możesz używać
Sharingana na mieszkańcach! – wrzasnął, widząc błysk w jego oczach.
–
Tak więc. Wracając jeszcze do tematu uczuć. Niektórzy, nawet jeśli mają wysokie
stanowisko, wolą zaczytywać się w powieściach por… znaczy romantycznych –
poprawił się, widząc zdegustowany wzrok Kakashiego – inni swoją
nieodwzajemniona miłość odreagowują treningami i okrzykiem Wiosna Młodości.
–
Lee, powodzenia – krzyknął ktoś z tłumu, przerywając wywód Saia, i mu pomachał.
Lee
najpierw spuścił wzrok, ale kiedy Gai_sensei klepnął go w ramię, odzyskał werwę
i entuzjastycznie odmachał, stwierdzając jednocześnie, że dzisiaj przejdzie na
rękach tysiąc okrążeni wokół Konohy.
–
Miłość jest różna. Jedni na nią czekają, drudzy tracą, inni uważają, że jest
kłopotliwa. A jeszcze inni ciągle się kłócą tak, że codziennie muszą kupować
nowe łóżko…
–
Wcale nie codziennie! – zareagował Naruto.
Zbyt
impulsywnie i chyba zbyt głośno, bo kilka osób odwróciło w ich stronę głowy.
–
Jesteś pewien co do tego Sharingana? – zapytał zirytowany Sasuke.
–
Co wy od niego chcecie, gość jest świetny – zaczął się śmiać Hideaki.
Poza
wzmianka o Sakurze, bardzo mu się ta przemowa podobała.
–
Na koniec chcialem powiedzieć – Sai usmiechnął się po swojemu – żeby nie tracić
nadziei. Bo zawsze, nawet po zawodzie miłosnym, można coś zmienić i, nawet w
innym kraju, znaleźć innego… drania – mówiąc to, spojrzał wprost na Hideakiego,
co zauważyli wszyscy.
Hideaki
zmruzył oczy. Sakura, widząc to już myślała, że dołączy do ich tria, pragnącego
niezwłocznie zabić Saia, ale ten tylko się uśmiechnął i powiedział:
–
Drań… Dobra, niech będzie.
Co sie dzieje zamykasz bloga ? Bo nie moglam wejsc :( Dran jest tylko jeden wynatkowy ! Sai zawsze cos palnie 😂 chciala bym zobaczyc ich ubranych w garniaki z obitymi mordkami 😂 Weny!
OdpowiedzUsuńTak, najprawdopodobniej go zamykam. Nie ma sensu tu publikować przy takim odzewie. Posłuży chyba do publikacji dwóch ostatnich rozdziałów, bo na Wattpadzie nie da się wprowadzić ograniczeń.
UsuńOch to bede musiała poszukac tam opowiadania 😭
UsuńCo ja bym dała żeby zobaczyć tak poturbowanego Saska ^^
OdpowiedzUsuńSai jak zwykle świetny. Na Twoim blogu mam do niego dużo większy sentyment niż do Saia z anime. Można było się domyślić że wygłosi jakąś przezabawną przemowę ;)
Pozdrawiam
Annyi
A więc jednak się pobili. Hormony im buzują. Hideaki przestałby już prowokować Naruto. W końcu ile można.
OdpowiedzUsuńUciekający pacjenci – hahaha. Aż chciało by się to zobaczyć. Biedna staruszka, zmusili ją, aby ewakuowała się w tempie ekspresowym (czytaj na tyle ile może kobieta w jej wieku plus kobieta, która chodzi przy pomocy chodzika).
„Tsunade, mimo iż była dumna z Sakury” – taki nauczyciel to skarb. Była dumna z tego, że uderzyła Sasuke :) Na coś jej lekcje się przydały.
Hideaki już chciał wyśmignąć się od obowiązku remontowania szkoły. Ha! Myślał, że jest sprytny, ale była Hokage jest jeszcze sprytniejsza. Nic mu się nie upiecze.
Oj, Sai. Jeżeli ty zgubiłeś obrączki, to ja nie wyobrażam sobie ślubu Sasuke i Naruto. Co tam będzie skoro Naruto uchodzi za najbardziej nieogarniętego i nieprzewidywalnego ninja? Chyba zgubienie obrączek to będzie najmniejsze przewinienie. Kurcze, jak ja bym chciała już o tym przeczytać.
Czytając twojego bloga, mimo że oglądałam anime, to za Chiny nigdy nie wiem co ty wymyśliłaś a co jest prawdą. I moim błędem jest to, że obejrzałam tylko Naruto i Shippudena, a filmów i Boruto już nie. I jakoś nie mam chęci, aby to oglądać, ale się kiedyś zmuszę. Ale wracając: ten egzamin na chunnina, w którym Naruto został zdyskwalifikowany za używanie trybu mędrca był naprawdę czy wymyśliłaś to? Bo ty umiesz wymyślać tak, że się potem w to wierzy i nie odróżnia prawdy od fałszu. I mi jest łatwo uwierzyć, że jest to spisana kontynuacja Naruto po wojnie.
„Może dlatego, że niektórzy chcą stabilizacji…” – a ja nie wierzę, że Sakura zachęca Sasuke, aby wziął ślub z Naruto. To jest niemożliwe. Ale tak, popieram Sakurę z całego serca, mimo że nie mogę uwierzyć, że wreszcie się z nią zgadzam.
Saia niby stać na takie wesele, na które każdy mieszkaniec Konohy może przyjść, ale nie stać go na normalnych kelnerów? Nie no wiem, że spodobała się ich wczorajsza praca, ale lekka to przesada. Jeszcze się upiją. I się w końcu wydało, że to genini organizowali wieczór kawalerski.
„Naruto podrapał się po głowie. No fakt, jego […] Zupełnie jakby to była sześcioosobowa drużyna z dwoma mistrzami.” – błąd, dwa razy powtórzony ten sam akapit. A nawiązując do treści, trochę dyscypliny każdemu dziecku się przydaje. Nie można za dużo dać im luzu, bo z wykształcenia ich na porządnych ninja nic nie będzie.
Coś sądziłam, że lepiej byłoby, aby Sai się nie odzywał. Dla jednych ich przemówienia są zabawne, ale ci co go znają i wiedzą, że może coś o nich powiedzieć jest to po prostu koszmar.
„Wcale nie codziennie” – co z tego, że ludzie się patrzą na mnie jak na idiotkę, po prostu człowieka jak coś rozbawi tak porządnie, to nic go już nie powstrzyma przed śmianiem się. Po co on się odzywał.
„Drań… Dobra, niech będzie.” – Nie, nie, nie. Drań może być tylko jeden i jest nim Sasuke. I basta. Niedługo to Hideaki wygryzie Sasuke z jego draniowatości. Nie pozwolę na to. Będę walczyć o draństwo Sasuke.
Dużo weny
Juliet
Jak hormony buzowały, to Naruto i Sasuke potrafili niszczyć okolicę – skończyło się przynajmniej na jakiś czas, jak wylądowali ze sobą w łóżku. Teraz, jasne, to też dwóch kłócących się facetów, ale tu chodzi o jakąś konkretną sprawę.
UsuńTsunade, no w końcu musi dbać o szpital, . A Sasuke się należało, choć ona nie wie, za co dostał.
Egzamin na chunina jest naprawdę w anime. I to chyba nie w Boruto, ale jeszcze w Shippuudenie. Jakoś w fillerach. Albo i nie w fillerach, nie pamiętam.
Tak, wiem, musze poprawić i usunąć ten podwójny akapit:)
Myślę, że Sakura raczej próbuje coś Sasuke zasugerować. On jeżeli chodzi o emocje, jest nieco upośledzony:)
Sai ma normalnych kelnerów, ale tym drużynom pozwolił po prostu zarobić. Raczej nie roznosili alkoholu, a jedzenie.
Sai miałby się nie odzywac? Niemozliwe:) Poza tym cała jego postać buduje mi humor w ff już od początku Hidena:)
Dziękuję za komentarz:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTsunade to jednak potrafi zaprowadzić porządek, jak nikt inny :) Naprawdę jestem ciekawa jak wyglądałoby prowadzenie terapii grupowej w jej wykonaniu. To musiałoby być naprawdę ciężkie przeżycie dla uczestników.
OdpowiedzUsuńSai zapodział gdzieś obrączki... No naprawdę byłabym zdziwiona gdyby czegoś nie odwalił :D
Ten egzamin na chuunina i aktywowanie Trybu Mędrca, to chodzi o ten filler z walką Naruto i Konohamaru, dobrze pamiętam?
Przemówienie Saia było cudowne, no uwielbiam gościa normalnie! Nieźle się uśmiałam :D Nie chcę być w jego skórze jak zostanie sam ze swoimi niezbyt zadowolonymi z przemówienia przyjaciółmi. Tym razem aktywowanie Sharingana będzie jak najbardziej usprawiedliwione :D
Hejka,
OdpowiedzUsuńo tak ta przemowa Sai'a cudowna... biedny Naruto, Ssuke nic nie dostrzega, chyba Sakura znów powinna wkroczyć i się rozmówić...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM