Tego
wieczora, a raczej już nocy, długo siedzieli na werandzie z kubkiem ciepłej
herbaty w rękach. Obaj nic nie mówili, jakby każdy był pogrążony w swoich
myślach. Mieli świadomość, że na rozmowy jeszcze przyjdzie czas, teraz byłoby
tego za dużo naraz. Tym bardziej, że zdawali sobie sprawę z tego, że te rozmowy
nie będą łatwe.
W
tym momencie po prostu chłonęli spokój i ciszę, patrząc na ogród i ledwo co
rozkwitające drzewa wiśni.
Kiedy
Naruto w końcu zaczął ziewać i uznał, że się położy, Sasuke jeszcze przez
chwilę siedział sam. Ten dom nie był jeszcze w pełni wyposażony, miał
wykończoną tylko jedną sypialnię, a w salonie brakowało kanapy. Chciał poczekać,
aż Naruto zaśnie, w innym wypadku ta sytuacja, zwłaszcza ta nagła zmiana, mogła
by być dla niego, nie, nawet dla nich obu, niekomfortowa.
Sasuke
czuł, że Naruto ma mętlik w głowie. Z jednej strony był szczęśliwy z powodu
nowego domu, z drugiej jednak coś jeszcze go męczyło.
Usiadł
na łóżku i przez chwilę patrzył na niego. Teraz dopiero zdał sobie sprawę, jak
bardzo mu go brakowało. Jego widoku, zapachu, dotyku. Nawet tych poślinionych
poduszek. Kiedy Naruto od niego uciekł, bo inaczej tego się chyba nazwać nie
dało, mieszkanie zrobiło się jakieś takie puste.
To
było oczywiście nie takie same, ale podobne uczucie do tego, gdy po
wymordowaniu klanu został sam w wielkiej, zimnej, pustej rezydencji. Nie było
już mamy, nie było ojca, Itachiego. Nie było nawet nikogo z sąsiadów. Wszyscy
zginęli, a on został sam.
Kiedy
Sasuke w końcu się położył obok Naruto, odgarnął mu włosy z czoła i pocałował
go krótko. Zgasił lampkę. Wszystko na pewno jakoś się ułoży.
Poranek
okazał się bardziej optymistyczny. Naruto, z racji ciągłego miejsca pobytu znów
obudził się, przez chwilę nie wiedząc, gdzie jest, Jednak kiedy tylko sobie
przypomniał, chciał od razu pozwiedzać dom, który w świetle dziennym na pewno
wyglądał nieco inaczej.
Kuchnia
była bardzo ładna i miała wielkie okna wychodzące na drzewo i huśtawkę, jednak to,
co dla Naruto miało znaczenie, to szafki, w których będzie mógł pochować ramen
i duża lodówka. Bo duża lodówka, to dużo dobrych rzeczy w środku. Resztą kuchni
się nie interesował, bo w niej rządził
Sasuke, a jego rola ograniczała się tylko do tego, żeby zjeść to, co ugotował.
Od pamiętnej jajecznicowej katastrofy, już więcej nie poprosił go o
przygotowanie czegokolwiek, więc jedyne co od tamtej pory Naruto sobie przygotował,
to ramen w kubku.
Salon
sam w sobie był jeszcze prawie pusty, jednak to, co zrobiło wrażenie na Naruto,
to wielkie szklane drzwi, wychodzące na werandę i ogród. Zawsze chciał mieć
werandę. A ogródek, poza tym, że był ładny, miał jeszcze jedną zaletę. Jak
Naruto zostanie Hokage, koniecznie każe go przekopać Kakashiemu. Nie wiedział
co prawda po co, bo nie zauważył żadnych chwastów, ale tak dla zasady.
Łazienki
były dwie, choć nie miał pojęcia po co, ale w sumie fajnie było mieć w jednej z
nich wannę. No i trzy pokoje. Na razie pewnie nie będą im potrzebne, ale jak
już zostanie Hokage, to w drugim urządzi sobie domowy gabinet, a w trzecim…
Zawsze może posłużyć za składzik na więcej ramenu.
Kiedy
Naruto wreszcie skończył biegać po domu i zaglądać w każdy zakamarek, chciał
pozwiedzać jeszcze całą posesję, ale Sasuke chwycił go i usadził na krześle w
kuchni. Sam zajął miejsce naprzeciwko.
–
Ej, no ale ja jeszcze kilku miejsc nie widziałem.
–
Będziesz miał na to mnóstwo czasu. – Sasuke uśmiechnął się lekko, widząc w jaki
sposób reaguje na wszystko. – No chyba że gdzieś się wybierasz?
Naruto
pokręcił głową. Był naprawdę podekscytowany tym wszystkim.
–
Wiedziałeś, że mamy kominek? Nawet Kakashi-sensei nie ma kominka!
–
Może i nie ma kominka, ale ma coś, co musisz podpisać.
Sasuke
podniósł się. Owszem, udało mu się dzięki obecnemu Hokage załatwić wszystkie formalności
naraz, udało się nawet wyciągnąć trochę nielegalnie potrzebne dane, ale
podpisać na akcie współwłasności Naruto musiał się już sam. W pewnym momencie
Sasuke zasugerował co prawda, że sfałszuje jego podpis, ale Kakashi powiedział,
że chyba kompletnie upadł na głowę, albo za mocno dostał wtedy od Sakury,
sądząc, że on się na coś takiego zgodzi.
– Potem musimy iść do mieszkania i zacząć się
pakować. Ja nie mam tu prawie nic, a ty tylko jedną torbę z tym, co zabrała dla
ciebie Sakura. Jak nie zaczniemy teraz, to nie skończymy do wieczora.
–
Pakowanie będzie musiało zaczekać do jutra – powiedział, bo wspomnienie o
Sakurze jemu też coś przypomniało. – Tenten ma dzisiaj urodziny, więc
tradycyjnie zbieramy się wszyscy w Ichiraku.
–
Naruto, naprawdę musimy…
–
A gdyby o twoich urodzinach ktoś zapomniał? – Naruto nie miał zamiaru odpuścić.
Owszem,
strasznie cieszył się z nowego domu, ale to byli jego przyjaciele.
–
Nie miałbym nic przeciwko, a nawet więcej, bo jeżeli miałby to być Sai, byłbym
z tego powodu niezwykle zadowolony.
*
Naruto,
kiedy Kakashi położył przed nim kilkustronicowy akt notarialny zapisany drobnym
druczkiem, przeraził się, że będzie musiał to wszystko czytać. Jednak na
szczęście wystarczyło zapoznać się z pierwszą stroną. To z niej jasno wynikało,
że Sasuke Uchiha jest właścicielem ich domu, a on współwłaścicielem i obaj
zachowują do niego takie same prawa.
Sasuke
wcześniej wypełnił za niego też druk o zameldowaniu pod nowym adresem, więc po
podpisaniu go Naruto nie był już tylko współwłaścicielem, ale mieszkańcem tego
domu.
Z uśmiechem na ustach wstał i
trzymając w ręce swoją kopię dokumentów, ruszył razem z Sasuke w stronę drzwi.
– Sasuke, ty zostań jeszcze na
chwilę – odezwał się Kakashi. – Siadaj – dodał gdy Naruto wyszedł.
– Wiesz, że narobiłeś mi sporo
kłopotów? – zapytał, marszcząc czoło. – Przez ciebie ludzie zostali oderwani od
pracy przy ważnych sprawach, które się przez to opóźniły.
– Jeden dzień pewnie nie zrobi im
różnicy – Sasuke wzruszył ramionami. – A jak ktoś załatwia coś na ostatnią
chwile i nie zdąży, to jego wina, nie moja.
–
Ty mnie naprawdę kiedyś wykończysz. – Kakashi odchylił się na krześle i
przymknął oczy. – Nie dziwię się, że Naruto miał cię dość i od ciebie uciekł.
Sasuke,
słysząc to, zmarszczył brwi i spojrzał na niego morderczym wzrokiem, ale
Kakashi nic sobie z tego nie robił.
–
Pomogłem ci tylko dlatego, żebyście znów nie zaczęli się tłuc na poważnie, bo w
takim przypadku ucierpieć mógłby nie tylko lasy, ale jakieś osiedle. Na
przykład to, na którym Naruto pomieszkiwał.
Sasuke
już otworzył usta, ale Kakashi go uprzedził.
–
Teraz ja mówię, a ty słuchasz. Lepiej pilnuj Naruto, bo jeżeli znów zdarzy się
taka sytuacja jak ostatnio, będziesz radził sobie sam. A jeżeli przyjdzie ci do
głowy wpaść do mojego gabinetu z kolejnym żądaniem, wylecisz z niego szybciej,
niż zdążysz dokończyć zdanie. No – Kakashi chwycił rękami głowę i odetchnął –
teraz możesz mówić.
–
Właściwie to nie mam nic do powiedzenia – stwierdził Sasuke.
–
Może chociaż, bo ja wiem, dziękuję?
–
Dziękuję.
Kakashiemu
ręce opadły. Co z tego chłopaka wyrosło? Miał ochotę jak wtedy, gdy miał
dwanaście lat przywiązać go linką do drzewa, tylko tym razem zostawiłby go na
całą noc, żeby sobie posiedział i pomyślał nad własnym zachowaniem.
–
Dobra, wynoś mi się stąd, nie mam już do ciebie siły. – Kakashi pokręcił głowa
zrezygnowany. – I następnym razem pamiętaj, że kolejki obowiązują wszystkich ,
ciebie też – krzyknął, zanim drzwi do gabinetu się zatrzasnęły.
*
Kiedy
Naruto i Sasuke dotarli na miejsce, byli tam już wszyscy znajomi. To był ich
błąd, ponieważ przez to od razu wzbudzili największe zainteresowanie. Złożyli
Tenten życzenia i usiedli obok siebie.
–
Wróciliście do siebie – ni to stwierdziła, ni to zapytała Ino. – Wiedziałam!
Kiba, wyskakuj z kasy.
–
Znowu się założyłeś? – Shikamaru spojrzał na niego unosząc brwi. – Myślałem, że
skończyłeś z tym Hazardem.
–
Kiba podczas wojny wygłosił szczerą choć nieuzasadnioną myśl, że to on zostanie
Hokage. – Powiedział Shino pełnym powagi głosem. – Powód, dla którego
interesuje się hazardem, jest prosty. Wydaje mu się, że wystarczy naśladować
jednego z poprzednich przywódców.
–
Że co?! Shino! – Kiba aż wstał. – To taki z ciebie przyjaciel?
–
Przyjaciele zawsze powinni być wobec siebie szczerzy – wtrącił się Sai,
uśmiechając się przy tym po swojemu.
–
Jak ja mam być szczery, to dziwię się, że ty w ogóle jeszcze żyjesz – odezwał
się niespodziewanie Sasuke, którego Sai czasami naprawdę doprowadzał do białej
gorączki.
Sai
spojrzał na niego, a potem uśmiechnął się, ale
w inny sposób. Dziwnie przy tym przekrzywił głowę i poruszył brwiami.
Niestety,
reakcja nie była taka, jak się spodziewał. Sasuke patrzył na niego jak na
kretyna, Naruto uniósł brwi, a Kiba zaczął się śmiać.
Sai
zastanowił się. Czyżby coś mu nie wyszło? Ostatnio często ćwiczył przed lustrem
„uśmiechy” i to był uśmiech numer pięć: promienny. Cholera, a może pomylił się
i to był uśmiech numer dziewięć: uwodzicielski? Jeszcze będzie musiał nad tym
popracować.
–
Dobra, przestańcie już i zmieńmy temat – odezwała się Tenten. – Ktoś wie,
dlaczego Sakura wyjechała? I to bez pożegnania? Dostałam tylko liścik, a gdy do
niej poszłam, już nikogo nie zastałam.
Naruto,
słysząc to, zachłysnął się pitą właśnie sake, jednak chyba nikt poza Sasuke i
Shikamaru nie zwrócił na to uwagi.
–
Ja też – pokiwała głową Temari, a Hinata przytaknęła. – Ino, ty byłaś jej
najlepszą przyjaciółką, mówiła ci coś?
Ino
pokręciła przecząco głową.
–
Byliśmy wtedy kilka dni w Termach, też
dostałam list.
–
To dziwne, tak bez żadnego wyjaśnienia, z dnia na dzień. Z tego, co mówiła
wcześniej, miała załatwioną pracę w szpitalu, a Hideaki też coś sobie chyba
znalazł, podobno uczył kogoś trucizn. Myślałam że zostaną.
–
Chłopaki, może wy coś wiecie?
Większość
pokręciła głowami.
–
A ty, Naruto? Jesteś jej najlepszym przyjacielem, musiała ci coś powiedzieć. –
Ino spojrzała na niego, jakby próbowała wedrzeć się mu do umysłu i sama
poszukać odpowiedzi. – Nie wierzę, że z tobą by się nie pożegnała.
Naruto
czuł, że zaczynają mu się pocić ręce, A co jeżeli Ino faktycznie wejdzie do
jego głowy i pozna całą prawdę?
–
Dobra, dajcie spokój – zainterweniował Shikamaru, widząc co się dzieje z
Naruto. – Może po prostu wypadła im jakaś ważna sprawa i musieli wyjechać od
razu? A wy od razu szukacie sensacji.
–
No nie wiem. Rozmawiałam z kilkoma osobami w szpitalu i tez nikt nic nie wie.
To jest dziwne. Ponoć Sakura tylko się u nich pojawiła i złożyła wypowiedzenie
bez podania przyczyny. Nawet nie chciała poczekać na swoją mentorkę.
–
Może ten chłopak, którego Hideaki uczył trucizn coś wie? – Kiba wpadł na pewien
trop. – Wiecie kto to mógł być? Sakura nic nie mówiła?
–
Nie. Ostatnio wydawała się być jakaś dziwna. W ogóle nie chciała rozmawiać o
sobie i Hideakim. Tak jakby mieli jakiś kryzys.
–
A może ona wcale nie chciała wyjeżdżać, a Hideaki ją porwał? – Oczy Lee
rozszerzyły się jak spodki. – Co, jeżeli Sakurze-chan grozi jakieś
niebezpieczeństwo?
–
Lee… Błagam cię…
Ino
wzięła jego szklankę i powąchała. Na szczęście nie wyczuła alkoholu.
–
Ale, ostatnio ja i Gai-sensei byliśmy w kinie na horrorze i tam jakąś
dziewczynę zakopali w ogródku.
–
Lee… – Tenten pokręciła głową z rezygnacją. Ona już naprawdę nie miała do niego
siły. – To nie był horror, tylko komedia romantyczna. A ją zakopali nie w
ogródku, tylko na rodzinnym cmentarzu na tyłach rezydencji.
–
Ja myślę, że powinniśmy znaleźć jednak tego chłopaka. – Kiba nadal optował za
swoim pomysłem. – Za tym może się coś kryć.
Teraz ja skomentuje od końca:
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym faktem, że przyjaciele nie wiedzieli o naukach, które brał Naruto. Rozmawiali o tym na weselu, więc myślałam, że jak na Naruto przystało, wszyscy o tym już wiedzą (zwłaszcza jak krzyczy, gdy unoszą go emocje). A tu takie, że nikt nic nie wie. A na dodatek to nikt nawet nie wiedział, że Naruto nocował przez kilka dniu u Sakury. Niby tacy przyjaciele, a nic nie wiedzą.
Sakura się nawet z nikim nie pożegnała? Aż tak śpieszno jej było? Myślałam chociaż, że pożegna się z tymi, którzy aktualnie są w Konosze, a ona od razu uciekła do Suny. Musi jej bardzo mocno zależeć na Hideakim, jeżeli posuwa się do takich działań.
Nadal nie jest tak u Naruto i Sasuke jak powinno być. Ale czuję, że z każdą chwilą idzie to w dobrym kierunku. Najważniejsze jest to, aby porozmawiali. Oj, czuję, że to będzie bardzo długa rozmowa. Niestety odkładają to na później. Nie lepiej by było wszystko rozwiązać od razu, aby potem lepiej się oddychało? Rozumiem, że Naruto musi jeszcze sobie wszystko poukładać, ale powinni pogadać jak najszybciej. Może następnego dnia po urodzinach Tenten?
Oj, wreszcie Naruto może dokonać zemsty na Kakashim. W końcu ma ogródek! Jeden punkt odhaczony. Teraz jeszcze musi zostać Hokage. Strasznie pamiętliwy jest ten nasz Naruto.
Składzik na więcej ramenu :) Już widziałam to. Wszyscy czytelnicy czytający to myślą „ a w trzecim urządzą pokoik dla dziecka”, a tu Naruto strzela ramenem. Ale po nim można było się tego spodziewać. Naruto zaskoczył mnie tym gabinetem. Czyli jednak wie, na czym polega praca Hokage. A tak, zapomniałam - w końcu od jakiegoś czasu bierze praktyki od Kakashiego.
„A gdyby o twoich urodzinach ktoś zapomniał?” – nieodpowiedniej osobie zadałeś to pytanie. Wszyscy przecież wiedzą, że Sasuke z tego faktu byłby bardzo zadowolony. No może, gdyby sam Naruto zapomniał o nich, to jakoś poruszyło by to tego drania.
„A jak ktoś załatwia coś na ostatnią chwile i nie zdąży, to jego wina, nie moja.” – w sumie sam Sasuke załatwiał sprawę na ostatnią chwilę. Przecież to czego on żąda jest najważniejsze. Arogancki jest, ale wiadomo, w końcu to Sasuke.
Ach… To dla tego Kiba tak teraz ze wszystkimi się zakłada. Myślę, że bezpieczniej dla niego by było, gdyby brał przykład z obecnego Hokage. Lepiej czytać zboczone książki niż zakładać się i spożywać duże ilości alkoholu, a potem robić sobie milionowe długi. Przynajmniej nikt nie będzie go ścigał za czytanie książek.
Rozbawiłaś mnie tym fragmentem o uśmiechach Saia. Niby taki przejściowy opis, a potrafi wywołać uśmiech na twarzy.
Duuużo weny
Juliet
Wiedzieli, że mieszka u Sakury i że się rozstali, nie wiedzieli o truciznach. Naruto to powiedział tylko przy Sasuke i Sakurze, a ta, już wiedząc po jednym dniu do czego to zmierza, nie powiedziała o nim. W ogóle nie chciał na ten temat rozmawiać.
UsuńSakura i Hideaki podjęli taką decyzję. Jeżeli zrobiliby tego dnia (Sasuke jeszcze nie pogadał z Naruto) imprezę pożegnalną, a Hideaki i Naruto by wypili – no to nie miałoby dla niej dobrego końca.
Ale Sasuke nie załatwiał na ostatnią chwilę, tylko na już i teraz :)
Co do rozmowy, to będzie dłuższy temat i nie na tak „od razu”. Teraz imo jest za wcześnie, Naruto jeszcze nie wyleczył się do końca z Hideakiego. To raczej w tak szybkim tempie niewykonalne, nawet gdy się wraca do swojej prawdziwej miłości:)
Dziękuję za komentarz:)
Zapowiedz spokojnego życia przedstawia ten dom :) na koniec rozdzialu jak zwykle wszystko sie skomplikowalo. Ciekawe jek dowiedza sie prawdy. Obawiam sie ze bedzie to bardzo zle odebrane i Naruto poczuje sie odrzucony. Weny zycze!
OdpowiedzUsuńBiedny Kakashi. Ale jak to się mówi: małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot. Mogłoby się wydawać, że skoro już dorośli, to Kakashi ma ich z głowy. A tu jak nie bójki i zażalenia od mieszkańców pobliskich wiosek, to znowu Sasuke wszystko stawia na głowie. I tak naprawdę więcej ma z nimi roboty, niż jak byli mali. Ale w sumie to dość urocze, bo mimo że właśnie już podrośli, to mają kogoś kogo można uznać za takiego zastępczego tatę. I hokage dobrze mu powiedział - następnym razem tak łatwo nie będzie. Mam nadzieję, że Sasuke nie dopuści już do takiego następnego razu, rozstania. Jestem ciekawa czy jak Hideaki wróci, to nic już to pomiędzy Sasuke i Naruto nie zmieni. Swoją drogą, jestem ciekawa jak Hideakiemu i Sakurze żyje się w Sumie, czy też zaczynają ponownie się dogadywać, jak chłopcy.
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńcudownie, Naruto taki podekscytowany domem, pięknie po prostu to ukazałaś, o tak już ma szansę zemsty na Kakashi'm ;) - ma ogródek... kuchenne szafki - miejsce na ramen, trzeci pokój... już nasuwa się myśl, że pokój dla dziecka, a tutaj dodatkowy składzik na ramen... to było naprawdę...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM