Kiedy
Sasuke wrócił do domu, zastał Naruto na werandzie. To było chyba ich ulubione
miejsce. Przywykli, by siadać tam wieczorami i patrzeć na ogród.
Zostawił
psa w kuchni i podszedł do niego.
Naruto
wcześniej oczywiście żartobliwie wspomniał o tym pierścionku, ale to dało
Sasuke do myślenia. Chciał, żeby miał coś, co zawsze będzie mu o nim
przypominało.
–
Cześć – mruknął, siadając za nim i obejmując go w pasie.
–
Gdzie ty byłeś tak długo? – Naruto odchylił głowę, żeby na niego spojrzeć.
–
Tam gdzie trzeba – Sasuke uśmiechnął się lekko.
Po
chwili Naruto poczuł, jak chwyta go za rękę i zawiązuje mu coś na nadgarstku.
Spojrzał
zdziwiony. To był rzemyk. Trochę podobny do tego, który kiedyś dostał od
dziewczyny Kiby. Jednak ten był ładniejszy i miał zawieszkę w postaci czarnego,
błyszczącego kamienia. Naruto dopiero po chwili zobaczył, że jest coś na nim
wyryte. Słońce. Wiedziony instynktem odwrócił go i po drugiej stronie zobaczył księżyc.
Uśmiechnął się z sentymentem. Symbole Mędrca Sześciu Ścieżek. Symbole, które
jedynie po połączeniu były w stanie zadziałać. Tak zapieczętowali Kaguyę, a
potem, tworząc wspólnie pieczęć, uwolnili świat od wiecznego Tsukuyomi.
Chciał
już się odezwać, ale poczuł, że Sasuke wciska mu w rękę coś jeszcze. Spojrzał,
to był drugi rzemyk. Identyczny, nie, prawie identyczny, bo jednak była jedna
różnica. Ten na awersie miał księżyc, a na rewersie słońce. Naruto uśmiechnął
się szeroko i zawiązał go Sasuke na przegubie dłoni.
Zadowolony,
zsunął się lekko i oparł się o jego tors. Sasuke zdobył się na naprawdę ładny
gest.
–
Wiesz, czasami zdarza ci się nie być aż takim draniem.
–
Nie przyzwyczajaj się – mruknął Sasuke. – A tą poczwarą, która tu idzie, sam
się będziesz zajmował.
–
Jaką poczwarą?
Naruto
dopiero po chwili usłyszał dźwięki, jakby coś chodziło po salonie. Podniósł się
i obrócił głowę. W otwartych tarasowych drzwiach stał… pies. Rudy, puchaty
pies. A właściwie to jeszcze szczeniak. Miał sterczące uszy i wielkie łapy, na których
po chwili do nich przyczłapał. Naruto pomyślał, że wygląda trochę jak Kurama.
Albo nie, raczej jak ta pluszowa zabawka, Kuramek, z tą różnicą, że ten tutaj
miał jeden ogon zamiast dziewięciu.
Spojrzał
z niezrozumieniem na Sasuke.
–
Kupiłeś psa?
–
Przecież go chciałeś. – Sasuke westchnął cierpiętniczo. – Tylko może następnym
razem, jak coś podobnego wymyślisz, to mi po prostu powiedz, żebym nie musiał dowiadywać
się takich rzeczy od Kiby.
–
Kiba proponował mi psa, ale się nie zgodziłem. Mówiłem mu, że mam lisa i jedno
zwierzątko mi wystarczy – powiedział Naruto, zupełnie ignorując fakt, ze Kurama
znów zaczął się awanturować, że jest demonem a nie zwierzątkiem i ten pies nie
jest do niego w ogóle podobny, bo to tylko pies.
–
Zabiję gnojka. Naprawdę go zabiję – stwierdził, o dziwo, ze stoickim spokojem
Sasuke i podniósł psa.
–
Nie, czekaj, co robisz? Zaraz mają przyjść genini i…
–
O, jaki słodki!
To
Sayuri zeskoczyła z dachu, a zaraz za nią Harumi i Akane.
–
Czy wy nie umiecie wchodzić drzwiami? –
zirytował się Sasuke, odstawiając szczeniaka. – Znacie takie stwierdzenie jak
prywatność we własnym domu?
–
Nie weszliśmy do domu, tylko do ogrodu. – Ryuji, który razem z resztą chłopaków
zeskoczył chwilę później, wzruszył ramionami. – Co w takim razie za różnica
którędy.
–
Będziecie go szkolić? – zainteresował się Shinji. – Umie już coś?
–
No właśnie. Daj łapę! – Kodai wyciągnął rękę, ale zamiast łapy poczuł na dłoni mokry,
węszący nos. Szczeniak chyba pomyślał, że ma dla niego jakiś przysmak.
–
Jak mu daliście na imię? – zapytała Harumi, czochrając go za uszami.
–
Jest naprawdę śliczny. – Sayuri głaskała go po grzbiecie. – Będziemy mogli go
zabierać na spacery?
–
Nie, bo w trybie natychmiastowym wraca do… - zaczął Sasuke.
–
Tak – wszedł mu w słowo Naruto. – A nazywa się… Hmm… Niech będzie Kuramek – zdecydował
Naruto i zaraz potem skulił się, bo najwyraźniej niezadowolony z tego pomysłu Kurama
mocno go kopnął.
Sasuke
tylko prychnął, ale nic już nie powiedział. Choć z Kibą to on sobie jeszcze
porozmawia i ta rozmowa na pewno nie będzie przyjemna.
–
Ładne. Ten kamień to onyks? – zainteresował się Akane, widząc na ich rękach rzemyki.
– Onyks symbolizuje moc i siłę. Mogę zobaczyć? – chwyciła palcami zawieszkę na
ręce Naruto. – Słońce i księżyc… Czy to ma coś wspólnego z tym, co opowiadał na
lekcjach Iruka-sensei?
–
No, właśnie – zainteresowała się Sayuri. – To prawda, Naruto-sensei, że umiałeś
latać?
–
I leczyć?
–
I dlaczego właściwe tak się biliście, że aż pourywaliście sobie ręce? Nie
lubiliście się?
–
Kiba-san mówił, że chciałeś zostać Hokage, Sasuke-sensei. Już nie chcesz? – przypomniał
sobie Shinji.
–
Ja słyszałem też, że chciałeś zniszczyć świat – zaczął ekscytować się Kodai. – Super!
Sasuke,
patrząc na nich, naprawdę miał ochotę w tym momencie potraktować ich Chidori
Nagashi. Co oni mieli w głowach? Teraz wiedział, że kilka rzeczy będą im
musieli im z Naruto wyjaśnić. Żeby nie wyszli na głąbów na egzaminie
teoretycznym i ich nie skompromitowali.
*
Sakura
weszła do mieszkania, cicho zamykając za sobą drzwi. Hideaki naprawdę nie
wyglądał dziś dobrze, była pewna, że poszedł się położyć i nie chciała go
budzić. Jednak ku jej zdziwieniu, siedział na krześle przy stole i najwyraźniej
nad czymś myślał.
–
Co się dzieje? – zapytała, zmartwiona.
Podeszła
i usiadła mu na kolanach, zaplatając jednocześnie ręce na jego karku.
– Przez ten czas, odkąd wróciliśmy, wyglądałeś
na zadowolonego. Z mieszkania, z nowego laboratorium. A dzisiaj cię nie poznaję. Wydajesz się być
tak samo nieszczęśliwy, jak tamtego dnia, w którym opuszczaliśmy Konohę.
–
Co? Nie, przecież…
–
Hideaki, znam cię, widziałam, jaki wtedy byłeś rozdarty. Jak biłeś się z
myślami.
Hideaki
westchnął. Tak, miała rację. Po tym pożegnaniu z Naruto, w momencie gdy
opuścili bramy Konohy, był naprawdę przygnębiony. Wydawało mu się, że potrafił
to ukryć, ale najwyraźniej nie. Sakura była zbyt inteligentna, żeby dać się zwieść
pozorom.
Naprawdę
musiał o tym wszystkim zapomnieć i żyć dalej.
–
Wiesz, tak myślałem… Tutaj, w Sunie może tego tak nie widać, ale poznałem
twoich znajomych. Niektórzy są już po ślubie, inni się dopiero co zaręczyli…
–
A jednak już wiesz o Sasuke i Naruto?
Sakura
westchnęła. No to wszystko było jasne. Całe to jego zachowanie i w ogóle.
Dzisiaj
rano ona też dostała taką informację, od Ino. Na pewno była zaskoczona, bo po
pierwsze, nie przypuszczała, że zgodzi się Rada, a po drugie – nie sądziła, że
zgodzi się sam Sasuke. Ale skoro tak zdecydowali, to życzyła im szczęścia.
Na
początku zastanawiała się, czy powiedzieć Hideakiemu, ale uznała, że to nie był
dobry moment. Jednak tak czy inaczej się dowiedział.
–
Tak, Kazekage dzisiaj mi powiedział.
–
To dlatego tak się zachowujesz?
Sakura
spojrzała na niego. Miała wrażenie, że jej najgorszy sen zaczyna się ziszczać. Myślała,
że mają to już za sobą, ale jednak nie. On nadal myślał o Naruto.
–
Wyjdź za mnie – usłyszała i uniosła głowę zaskoczona.
–
Co? – zapytała, nie do końca będąc pewna, czy się nie przesłyszała.
–
Wyjdź za mnie. Nie uklęknę teraz, bo siedzisz mi na kolanach, nie mam też
żadnego pierścionka, ale jak się zgodzisz, to kupię ci najładniejszy w całej
wiosce i zrobię to jak należy.
–
Hideaki…
–
Kwiatki też ci kupię.
–
Nie chodzi mi o żadne pierścionki i kwiatki – Sakura zirytowała się. – Chodzi o
to, że ty nadal masz mętlik w głowie. Chcesz się ze mną ożenić tylko dlatego, że
Naruto zaręczył się z Sasuke?
–
Sakura, chcę spróbować stworzyć z tobą rodzinę. Chcę, żeby wszystko się ułożyło.
Sakura
spojrzała mu prosto w oczy. Te nieziemsko ładne, bursztynowe oczy, ocienione
długimi rzęsami. Kochała Hideakiego, ale ta miłość przez ich pobyt w Konoha trochę
się popsuła. Jak bardzo i czy było można ją naprawić? Ta jego reakcja na
zaręczyny Naruto… Sakura wiedziała jedno, na pewno nie będzie na drugim
miejscu. Albo Hideaki całkiem wyrzuci go z głowy, albo… Nie chciała nawet o tym
myśleć.
–
Zastanowię się – powiedziała.
–
Mam nadzieję, że nie za długo, bo chciałbym, wkrótce zobaczyć gromadkę naszych
dzieci biegających po domu – mruknął Hideaki i pocałował ją.
Zjedli
razem kolację, a kiedy Hideaki poszedł pod prysznic, Sakura oparła głowę na
rękach i zaczęła się zastanawiać. Coś jej w tym wszystkim nie pasowało. Nigdy wcześniej
nie rozmawiali o ślubie i dzieciach. A teraz… Miała wrażenie, jakby Hideaki na
siłę próbował udowodnić jej i przede wszystkim też sobie, że nie zależy mu już
na Naruto. Z drugiej strony musiał ją jednak kochać, skoro zaproponował małżeństwo
i myślał o dzieciach. Nie minęło jeszcze dużo czasu, może powinni spróbować, a
tamto zauroczenie po prostu z biegiem czasu zniknie?
Przymknęła
oczy, rozważając wszystkie za i przeciw, po czym ruszyła do łazienki. Może gdy on sobie przypomni, jak dobrze było im w łóżku, zapomni o wszystkim innym.
Szum
wody zagłuszył odgłos otwieranych drzwiczek, gdy weszła pod prysznic. Hideaki
stał tyłem do niej, spłukując właśnie szampon z włosów. Sakura, widząc jego
wyrzeźbione ciało, znów zapragnęła go mieć. Objęła go od tyłu i pocałowała w
bark. Był dużo wyższy od niej.
–
Sakura? – Hideaki, który spłukał już całą pianę, odwrócił się i spojrzał na nią
zaskoczony. – Nie sądziłem…
–
Spróbujmy – powiedziała Sakura.
Zmusiła
go by się lekko nachylił i ją pocałował. Po chwili spojrzała w dół i uśmiechnęła
się lekko, widząc jego erekcję. Znów go pocałowała, a potem zjechała ustami na
szyję. Wiedział dobrze co lubi, znała jego wrażliwe miejsca, więc nie potrzeba
było dużo, żeby jęknął. Woda lała się im na głowy, ale nie przejmowała się tym.
Chciała dać mu jak najwięcej przyjemności, dlatego nie spieszyła się.
Hideaki
westchnął. Wiedział, do czego Sakura zmierza.
Na początku znajomości ich seks był dość rutynowy, ale potem nauczyli się wielu
rzeczy. Sakura nie była już tak nieśmiała, a on pokazał jej kilka sztuczek,
które doprowadzały ją do obłędnego orgazmu. W końcu zgrali się na tyle, że byli
naprawdę bardzo zadowoleni ze swojego życia seksualnego.
–
Tak, dobrze – mruknął, gdy w końcu poczuł jej usta tam, gdzie tego pragnął.
Naprawdę
lubił, gdy to robiła. Ciekawe czy… Nieważne.
Sam
nie wiedział kiedy to się stało i jak to się stało. Im bardziej dawał się
ponieść przyjemności, tym bardziej też jego myśli zaczęły krążyć po
niebezpiecznych torach. Przypominał sobie
różne rzeczy. Początkowe kłótnie z Naruto, potem zabawy w laboratorium, a w
końcu ten pożegnalny pocałunek... Gdy uchylał powieki, widział Sakurę, gdy je
zamykał, miał w swoim umyśle te przeraźliwie niebieskie oczy i rozczochrane
blond włosy. Co się z nim działo? W głowie miał jeden wielki chaos. Myśli krążyły
tak szybko, że nie był w stanie ich ogarnąć. Wiedział, że zaraz dojdzie, ale jednocześnie
chyba zwariuje…
–
Tak, jeszcze moment, Naruto… – jęknął, czując nadchodzący orgazm.
Po
chwili poczuł coś jeszcze. Mocne
uderzenie w twarz.
Omg... W anime Naruto nienawidzę Sakury... Ale tutaj jej w cholerę współczuję. Zaczęłam wręcz pałac do nie sympatią! Ale tylko tu!
OdpowiedzUsuńOoch świetny pomysl z tymi bransoletkami i kamieniami! Tak myslalam ze puerscionek bedzie bee hahah to by nie bylo w jego stylu za bardzo oklepane. Haha Kiba bedzie mial przekichane! A pies pewnie stanie sie oczkiem w glowie Sasuke wiesz cos typu kapcie, gazeta pod nos. Sakura dobrze wyczula ze cos sie swieci ale na pewno nie sadzila ze az tak ja to zaskoczy. I stalo sie teraz tylko czekac na rozwoj sytuacji i na szybka ewakuacje Hideakiego. Weny zycze! I moze ochłodzenia albo chociaz zimnego piwa/napoju !
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że Kroniki Konohy to będzie to tylko taki dodatek do Hidena. Kilka rozdziałów i skończone. A tutaj zapowiada się na drugą część opowiadania i to jeszcze z dużą ilością rozdziałów. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w opowiadanie wszedł nowy wątek – Hideaki. Oczywiście nie narzekam, a wręcz cieszę się z tego powodu.
OdpowiedzUsuńA jednak bransoleta. I to nawet nie jedna, a dwie. Przepiękny symbol ich oświadczyn. W sumie te zakładanie przypominało trochę, jakby już brali ślub, a rzemyki zastępowały by obrączki ślubne. Sasuke ostatnio robi się aż za bardzo na niego romantyczny. Niedługo Naruto umrze od zbytniej ilości cukru w organizmie.
Sądząc po opanowanym głosie Uchihy, Kiba niech lepiej ucieka z wioski. Najlepiej jak najdalej. Aż boję się do czego jest zdolny Sasuke. Jest gorzej niż jak był wściekły na Saia za tą książkę o mieszkańcach Konohy. A już wtedy krążyły różne plotki. Może teraz one się spełnią na Kibie?
Kuramek uratowany przed powrotem przez geninów. Przecież jak już jest pies, to czemu go nie zatrzymać? Ale imię boskie wymyślił Naruto dla niego. Może innym się spodobało, ale Kurama ma nieco inne zdanie na ten temat. Jeszcze będzie zazdrosny.
Kodai ma ciekawe patrzenie na to co fajne a co nie - Wow, ale to super Sasuke-sensei, że chciałeś zniszczyć świat. Nauczysz mnie jak to robić? - Młody i głupi. Jeszcze musi wiele się nauczyć o życiu.
Martwi mnie to, że Hideaki tak bardzo się zaangażował w uczucia do Naruto. Naruto już przeszło (na to tak wygląda), a on ciągle w tym siedzi. Najgorszej jest to, że w sumie jest to wina Naruto i znów zniszczył Sakurze związek. Najpierw ten wyimaginowany z Sasuke, a teraz ten, w którym w końcu była szczęśliwa. Wiem, że Naruto nie zrobił tego specjalnie, po prostu tak działa na mężczyzn :) na swoje nieszczęście.
Głupi Hideaki. Wiedziałam, że to napiszesz. Najpierw się zaręcza a potem idiotyzmy wyprawia. Dlatego jeżeli ma się mętlik w głowie i zaczyna nie mieć się kontroli nad własnym ciałem, to wtedy nie wymawia się imienia osoby, a jak już to stosuje zamienniki typu kotku, misiaczku, słoneczko. Ale nigdy nie imię. No chyba, że jest się pewnym miłości do kogoś. Ale Hideaki spieprzył sprawę po całości. Sakura już myśli, że jest fajnie i pięknie, że jednak da mu tą szansę, a potem zostaje brutalnie wyrwana z idealnego świata. Nie wierzę, że to piszę, ale naprawdę współczuję Sakurze. Nie zasługuje na to. Hideaki nie jest jej wart. Już nie, po tym co zrobił. Od tej chwili straciłam szacunek dla niego. A ten cios słusznie mu się należał. Jednak powinien dostać dwa razy (jak nie więcej) mocniej i to tak, aby potem się nie pozbierał. Mógłby mieć też częściową amnezję w wyniku, której nie pamiętałby ostatnich wydarzeń, a dokładnie tych, które działy się po przyjeździe do Konohy. Marzenia.
Mam nadzieję, że Hideaki w końcu się ogarnie. A i jestem jeszcze ciekawa tego szkolenia geninów o egzaminie nie wspominając. Opiszesz to w ogóle?
Duuużo weny
Juliet
Tak, już ogłosiłam, że to nie sequel, a druga część:) I nawet wkleiłam, jak wg mnie wygląda Hideaki, bo będzie istotną częścią ff.
UsuńTak myślałam nad imieniem, ale Kuramek będzie wkurzał Kuramę:)
No co ty chcesz od Kodaia, taki ciekawy wszystkiego. W sumie lubię opisywać geninów, dlatego zmierzam do egzaminu. Nie opiszę samego egzaminu (za dużo wymyślania), ale raczej przygotowania.
Hideaki po prostu się zakochał. No zdarza się. Jakby został z Sakurą, nie byłoby za fajnie.
Dzięki za komentarz:)
Ojj i jednak są bransoletki! Bardzo fajny wzór na kamieniach, niby taki zwyczajny, ale w ich przypadku nabiera głębszego sensu. Strasznie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńJejku, genini są fantastyczni. Wygląda na to, że dzięki nim Kuramek zostanie u chłopaków. Już widzę jak szczęśliwy będzie Sasuke wyprowadzając go na spacer :D Ale w sumie jak tak na to spojrzeć - dom już mają, zwierzątko też, zaraz ślub i dzieciaki. Czyli stabilizacja o której oboje zawsze marzyli.
Matko, biedna Sakura, naprawdę nie ma szczęścia w miłości :( nie wiem czy po tym co się teraz stało, będą chcieli jeszcze próbować to naprawić, właściwie to czy Sakura będzie chciała. Hideaki sie zakochał, zdarza się, na to się nic nie poradzi. Nie powinien jednak na siłę próbować ożenić się z Sakurą, ta propozycja była bardzo niesprawiedliwa wobec niej, tak do niczego nie dojdą.
Hej, hej,
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetny pomysł z tymi bransoletkami i grawerunkiem tak można to interpretować właśnie jako ich jedność... ojć Kiba będzie miał przechlapane, a właśnie czekałam na moment kiedy Naruto powie, że odmówił bo ma już zwierzaczka, ale Kurama tak brakuje mi go czasem jak to on potrafi pokazać, że mu się coś nie podoba, ale dobre imię dla tego psa było by Kyuubi ;) a drużyny no tak czyżby od Naruto podpatrzył takie wchodzenie... no i na sam koniec Hideaki cóż sakura wyczuła że coś jest nie tak i skojarzyła że to może jednak mieć coś wspólnego z Maruto i Sasuke oraz ich zaręczynami? końcówka, co teraz? bo teraz to Sakura naprawdę cierpi, Naruto kolejnego faceta można rzecz odebrał...
weny i pomysłów życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM