Shikamaru
kiedy wrócił, miał zamiar od razu iść do Temari, ale zobaczył, że rozmawia z
Ino, więc nie chciał przeszkadzać. Klapnął więc, bo zwykłym siadaniem nie można
było tego nazwać, na ławkę, przy której stała reszta przyjaciół.
–
A gdzie Naruto i Hideaki? – zainteresował się Kiba. – Pozabijali się? –
zarechotał, ale widząc wzrok Hinaty, odchrząknął. – No przecież każdy wie, że
jak są blisko siebie, prawie skaczą sobie do gardeł.
–
Może do tej pory nie byli ze sobą wystarczająco blisko – stwierdził Shikamaru.
– Dlatego im to ułatwiłem.
Dopiero
po chwili zauważył miny przyjaciół, w tym uniesione brwi Sakury i Sasuke.
–
No przecież wiadomo, że chodzi mi o technikę Wiązania.
–
Związałeś ich? I zostawiłeś samych? –
Kiba znów zaczął się śmiać. – Bo wiesz… mogą zbliżyć się aż za bardzo… Jak na
przykład będą próbowali się wyplątać i za bardzo się o siebie poocierają, to,
no wiecie – poruszył sugestywnie brwiami.
–
Technikę Wiązania Cieniem.
Shikamaru
aż złapał się za głowę. Kiba w niektórych momentach naprawdę był… Nie, no nigdy
nawet nie pomyślałby o żadnym za swoich przyjaciół, że jest idiotą, ale Kiba
czasami po prostu nieco wolniej myślał.
–
Kiba, ty chyba koniecznie chcesz się dowiedzieć, jak działa moje genjutsu. – Sasuke
stanął tuż przed nim.
Kiba odruchowo zamknął oczy, ale po chwili je
otworzył. Praca w ANBU i walka z różnymi przeciwnikami sprawiła, że stał się
bardziej pewny siebie. Poza tym, jeżeli chciał, żeby Hinata kiedykolwiek
spojrzała na niego nie tylko jak na przyjaciela, nie mógł wyjść przed nią na
tchórza.
–
Nie możesz tego zrobić. Z tego, co wiem, masz zakaz stosowania tej techniki na
mieszkańcach wioski – powiedział i spojrzał na Sasuke.
–
Tak? To chyba mało wiesz, bo kilka dni temu ten zakaz został zniesiony.
Zadecydowała o tym dwójka Hokage – powiedział, po czym wskazał na Tsunade i
Kakashiego, którzy stali niedaleko i o czymś rozmawiali. – No więc…
–
Nie, dobra – burknął Kiba i odsunął się na bezpieczną odległość. – To może
chodźmy złożyć życzenia – zaproponował.
Po
chwili razem z Hinatą i Shino odeszli, żeby ustawić się w kolejce.
Sasuke
z satysfakcją zauważył, że większość osób, które stały z kieliszkami w rękach
blisko nich, słysząc, co powiedział, też tajemniczo zniknęło.
–
To ja może pójdę ich jednak poszukać – stwierdziła Sakura.– Coś długo nie
wracają.
Pokręciła
głowa. Sasuke był czasami naprawdę okropny. A potem wychodziły różne historie,
w które mieszkańcy wierzyli. Zresztą, jak mieli nie wierzyć, skoro sam je
prowokował. Ciekawe, co będzie tym razem. Bo przez fakt, że jego słowa
usłyszało tyle osób, nie było szans, żeby przeszło to bez echa.
Sasuke,
który był naprawdę bardzo z siebie zadowolony, dopiero po chwili zauważył, że
Shikamaru dziwnie mu się przygląda.
–
Co?
–
Zakaz nie został zdjęty, prawda? – zapytał Shikamaru, ale po chwili się
zreflektował. – Na pewno nie został, jak doradca Hokage bym o tym wiedział.
–
Nie, ale nie muszą od razu o tym wiedzieć.
*
Sakura
w końcu znalazła Naruto i Hideakiego. A konkretnie znalazła ich w momencie, gdy
wychodzili z… krzaków. Obaj wyglądali na dziwnie zadowolonych i obaj zapinali
rozporki. Przez chwilę patrzyła na nich zdezorientowana.
–
Sakura–chan!
Naruto,
który właśnie ją zauważył, cofnął się o krok. Po chwili cofnął też rękę, którą
wciąż trzymał na rozporku spodni. Cholera, że musiała na nich trafić akurat
teraz. Musiało to wyglądać dziwnie i chyba wyglądało, bo Sakura zmarszczyła
groźnie brwi.
–
Naruto! Chodź no tu – powiedziała, jednocześnie idąc w jego stronę.
Widząc
tę przerażoną minę nie potrafiła sobie odpuścić.
–
Nie, Sakura-chan, to nie tak!
Naruto,
wciąż się cofając, potknął się o jakiś patyk i wpadł w inne krzaki. Takie z
kolcami. To mu przypomniało pewną sytuację z przeszłości, gdy też uciekał,
jednak wtedy przed Sasuke.
–
Nie tak? Czyli jak? – Sakura chwyciła go i postawił do pionu.
–
My tylko…
–
Wy? Rano się biliście, a teraz już jesteście WY? – powiedziała groźnym tonem. –
Naruto, już raz sprzątnąłeś mi sprzed nosa jedną miłość. Chcesz powiedzieć, że
znowu to zrobiłeś?
–
Nie, ja… – Naruto, widząc jak unosi pięść, znów chciał się cofnąć, bo
wyglądała, jakby naprawdę miała ochotę przywalić mu tak, że trafi do szpitala
na dłużej, ale mu nie pozwoliła. Zacisnął powieki.
–
Żartuje, głupku. – Sakura puściła go.
–
Co?
Naruto
spojrzał na nią zdezorientowany. Sakura nie wyglądała już jakby była zła,
raczej rozbawiona.
–
Faceci… Bo po co korzystać z toalet, skoro są zarośla.
Przewróciła
oczami, widząc jego minę.
–
Za to naprawdę powinnam wam przyłożyć, obu. Wiem, że wesele jest w innej
części, ale to nadal park. Tu są dzieci!
*
Sasuke
i Naruto siedzieli na ławce, czekając na innych. Kolejka do składania zyczeń
była dość spora, ale przyjaciele mieli pierwszeństwo.
–
Wiesz, ten Hideaki jest naprawdę w porządku. Nie zdradza Sakury–chan,
niepotrzebnie się martwiłem.
–
No to może w końcu przestaniesz cały czas o nim ględzić i wymyślać kolejnych
sposobów na to, co mu zrobisz, jak się okaże, że ją jednak zdradza. Zresztą, ty
się zawsze niepotrzebnie martwisz o jakiś głupoty – westchnął Sasuke.
–
To nie są żadne głupoty! – obruszył się Naruto.
–
Ale tez nie powinno interesować cię to, z kim spotyka się Sakura i jaki są ich
relacje. Ty chciałbyś, żeby ktoś zaglądał do naszej sypialni? Wystarczy już
jedna taka wścibska osoba, która chętnie by tam zamieszkała i robiła notatki –
mruknął, patrząc na Saia.
Nie
rozumiał tego wtrącanie się różnych osób w życie innych. Sakura jest dorosła,
jeżeli ją chłopak zdradzi, to popłacze, a potem znajdzie sobie innego. Choć… Teraz
coś mu przyszło do głowy. Jeżeli to jego zdradziłby Naruto, byłaby to ostatnia rzecz
w jego życiu, którą by zrobił.
–
No dobra, odpuszczę. Ale tylko dlatego, że Hideaki…
–
Naruto… – Sasuke zirytował się. – Czy teraz będę wysłuchiwać tego samego, tylko
w odwrotną stronę?
–
Nie, tylko wiesz, że on mimo tego, że jest jednym z najlepszych medycznych
shinobi w Sunie, Sakura-chan mi mówiła, to jeszcze potrafi tworzyć trucizny? I
to takie, na których antidotum bardzo trudno zrobić. Też bym tak chciał umieć.
–
Ty nie odróżniasz szczawiu od pietruszki. Prędzej zatrułbyś siebie.
–
Bardzo śmieszne, draniu. Hideaki powiedział, że może mi pokazać jak się je
robi.
–
Serio? – Sasuke uniósł brwi.
–
Tak, i…
–
No to koniecznie musisz się nauczyć. Nie zakochaj się tylko – rzucił złośliwie
to samo, co powiedział już kiedyś.
–
Nawet jeśli, to nie ma u mnie szans – usłyszeli głos i odwrócili głowy.
Niedaleko
stał właśnie obiekt rzekomego romansu i Sakura. Przez te swoje przepychanki
słowne nawet ich nie zauważyli.
–
Po naszej dzisiejszej przygodzie w krzakach, widziałem, co Naruto ma w
spodniach i nie jestem zainteresowany.
–
Ja też widziałem! – wrzasnął Naruto, zrywając się z ławki. – I wcale nie masz
większ…
–
Naruto, zamknij się!
Sakura
siłą posadziła go z powrotem. Rozejrzała się. Sasuke zmarszczył brwi, a ludzie
stojący dookoła patrzyli na nich dziwnie. Niektórzy uśmiechali się ironicznie. Naprawdę,
ten dzień, to była jakaś katastrofa. Nie dość że wyglądali, jak wyglądali, to
jeszcze doszły do tego wrzaski Naruto, przemówienie Saia i oświadczenie Sasuke,
że zniesiono zakaz używania przez niego Sharingana na mieszkańcach.
Już
zaczęły krążyć plotki. Podobno Sasuke złapał w genjutsu jakiegoś chłopaka za
to, że zjadł ostatni kawałek sushi z tacy kelnera, na który on miał ochotę. I
torturował go, każąc zjeść ich naraz jeszcze tyle, ile ramenu je Naruto, gdy
jest najbardziej głodny. A to dla człowieka ze zwykłym żołądkiem, a nie czarną
dziura pochłaniająco wszystko, było dość trudne.
–
Co wy tam robiliście?
Sasuke
spojrzał na Naruto pytającym wzrokiem. Oczywiście domyślał się, sam był
facetem, ale Naruto wrócił jakiś taki dziwnie zadowolony.
–
A co można robić w krza… – Naruto zaciął się. No tak, on i Sasuke robili w
krzakach, na konarach drzew czy polanach dużo innych rzeczy. – Nie wiedziałem,
że patrzy jak sikam – burknął.
–
Chciałem zerknąć, Sai kiedyś mówił…
–
Czy wy jesteście normalni!?
Sakura
przyłożyła jednemu i drugiemu, choć bez jakiejś większej siły. A Sasuke, jak
prawie nigdy, miał ochotę jej tym razem pogratulować.
Niestety,
chwilę później mina mu zrzedła.
–
Ty jesteś Sasuke Uchiha, tak?
Jakaś
starowinka do niego podeszła. Sauke przez chwilę nie wiedział kto to, ale w
końcu ją skojarzył. To była babcia Kodaia.
–
No to chodź na chwilę młody człowieku!
Kobieta,
jedną ręką podpierając się o lasce, drugą chwyciła go za ucho. Jak
niegrzecznego uczniaka.
Sasuke
był tak zaskoczony, że początkowo nawet nie zaprotestował. Po chwili jednak,
uważając, żeby jednak nie zrobić jej krzywdy, odciągnął rękę.
–
O co chodzi? – zapytał, patrząc na nią zdezorientowany.
–
To niemoralne. Żebyś uczył mojego wnuka takich technik! – Staruszka pogroziła
mu laską.
Sasuke
zastanowił się przez chwilę. Uczył Kodaia technik dostosowanych do jego umiejętności.
Fakt, niektóre były bardziej zaawansowane, ale on miał już przecież czternaście
lat. Oni w wieku siedemnastu wygrali z Naruto wojnę!
–
Niedługo czekał go egzamin na chunina. Musi się uczyć różnych technik. Nie
rozumiem co w tym niemoralnego – powiedział ze spokojem.
–
Ale nie takich! – zagrzmiała staruszka. – Żeby mój wnuk, który jest jeszcze
dzieckiem, zmieniał się w nagą kobietę?
–
Co?
Sasuke
uniósł brwi. Rozejrzał się dookoła. Znów wzbudzili niezłe zainteresowanie
ludzi, jednak… Tak, poza jedną osobą. Bo Naruto nawet nie niego nie patrzył i
zrobił się jakiś taki czerwony na twarzy. Nie, no jasne. Oiroke No Jutsu! Już on
sobie z nim porozmawia.
–
Ty… ty… erotomanie!
Sasuke
przez to, że skupił wzrok na Naruto, nawet nie zauważył, że staruszka podnosi
laskę. Zorientował się dopiero w momencie, gdy oberwał nią po głowie.
–
Nie, babciu, nie!
To
Kodai, który widząc, co się dziej, rzucił tacę i próbował ją powstrzymać, przed
kolejnymi próbami. Cholera, groziła, że coś z tym zrobi, ale nie sądził, że
zaatakuje wprost i to jeszcze laską Sasuke-senseia, jednego z legendarnych
shinobi. Babcia była jego jedyną rodzina, a Chidori by nie przeżyła.
–
Jeszcze raz coś takiego zobaczę, a… – nie zdołała dokończyć, bo Kodai pociągnął
ją za sobą, obiecując, że przyniesie dango, które uwielbiała.
–
Nie, no to robi się coraz bardziej absurdalne – jęknęła Sakura. – Sasuke-kun,
potrzebujesz pomocy? – zapytała, widząc, że znów trzyma się za głowę.
Ale
nic dziwnego, oberwał dzisiaj już dwa razy. Co jeszcze?
–
No, robaczki, a wam co się stało – usłyszeli.
To
Kakashi i Tsunade, widząc zamieszanie, podeszli. Oboje, mimo że bardzo się
starali, nie mogli powstrzymać uśmieszków. Oczywiście Tsunade nie omieszkała
opowiedzieć o tym, co się stało wcześniej, więc pytanie było czysto ironiczne. Nawet
gdy Iruka, który o tym usłyszał, chciał już biec do domu po apteczkę, ale
powstrzymali go. Sami się pobili, niech sobie radzą sami. Tym bardziej, że w
ramach pierwszej pomocy zostali wcześniej opatrzeni.
–
Jak mi mówiłaś wcześniej, nie wierzyłem. Dwaj bohaterowie wojenni i wnuk
szanownej Chio wyglądają, jakby wpadli pod… kolej – stwierdził, nieświadomi
cytując słowa Kiby. – Ale ręce nadal posiadacie?
–
Bardzo śmiesz… Zaraz! Jak to wnuk szanownej Chyio?! – Naruto patrzył na nich,
jakby byli niczym Kaguya, z innej planety.
– Zwyczajnie – wzruszył ramionami
Hideaki.
Fakt,
długi czas niewiele osób, nawet w Sunie, o tym wiedziało. Nie był dzieckiem,
którego by chcieli. Jego matkę i ojca łączył jedynie romans. Kiedy dowiedziano
się, że jest w ciąży, ukryto ten fakt. Oczywiście miała wsparcie, ale musiał
milczeć. Dopiero, gdy Kazekage został Gaara, prawda wyszła na jaw. Gaara bardzo
dokładnie przeglądał wszystkie dokumenty, które zostały mu po ojcu i trafił
także na jego akt urodzenia. Nie zostawił tego. Wezwał go do siebie,
porozmawiał z nim i jego matką i nadał wszystkie należne prawa. Dlatego Hideaki
tak bardzo go szanował i nie lubił, gdy ktoś nie używał wobec niego należnego
tytułu Kage.
–
Ale…
Naruto
już zamierzał powiedzieć coś więcej, jednak zamilkł. Czcigodna Chyio. Jej
wnukiem był również…
–
Jeżeli jestes wnukiem Czcigodnej Chyio, to także… bratem Sasoriego? – połączył
fakty.
–
Przyrodnim. – Hideaki skinął głową. – Ale tak, to był mój brat. Choć nigdy nie
zamieniłem z nim nawet słowa.
–
Ale, przecież Sakura-chan…
Naruto,
mimo że zwykle buzia mu się nie zamykała, nie mógł ubrać tego, co chciał
powiedzieć w słowa. Bo jak miał niby cos mówić, a jednocześnie przemilczeć
fakt, że to Sakura zabiła Sasoriego? Czy on w ogóle o tym wiedział?
–
On wie.
Sakura,
widząc jego wyraz twarzy, położyła mu rękę na ramieniu.
To
była jedna z tych rozmów, gdzie opowiadała Hideakiemu o swoim życiu. Wtedy
powiedziała o tamtej walce, o Sasorim, Chyio… Hideaki wtedy wstał i wyszedł.
Ale
wrócił. Wrócił i powiedział jej o wszystkim. Była naprawdę w szoku. Nie
wiedziała, jak się zachować. Przecież okazało się, że zabiła jego brata! Przyrodniego,
bo przyrodniego, ale jednak brata!
Jednak
on podszedł do tego bardzo spokojnie. Obie, Sakura i jego babcia, walczyły ramię
w ramię w tej samej sprawie. Wcześniej prawie nie znał Sasoriego, nic o nim nie
wiedział. No może poza tym, że miał unikatowe umiejętności i należał do
Akatsuki. A co to było Akatsuki, uczono obecnie nawet dzieci w szkołach. Dopiero
potem, czytając artykuły w bibliotece, dowiedział się o nim nieco więcej. I
mimo wszystko, mimo tego, kim się stał, współczuł mu. On, kiedy jego ojciec
zginął, dowiedział się od razu. Sasoriemu wmawiano, że rodzice wrócą. I tak
czekał latami…
–
Hideaki, wszystko w porządku? – zapytała Sakura.
–
Tak, jasne.
Poruszenie
tego tematu o czymś mu przypomniało.
– To jak, Naruto, te warsztaty z trucizn
aktualne? – zapytał zupełnie szczerze. Owszem, lubił prowokować, ale medycyna i
trucizny były tym, co naprawdę kochał robić.
–
Jasne – odburknął Naruto, ale mimo wszystko lekko się uśmiechnął. – Pierwszą,
jaką zrobię, będzie dla ciebie
Hahaha nie wierze musial sprawdzić czy Sai mial racje 😂 biedny Naruto nawet wysikac nie nie dadza. Aa jesnak Sasuke zły i w dodatku niezly klamczuszek. Wejscie babci mocarne mam wrazenie ze Sasuke w czesie trwania tego slubu dostaje i nawet nie wie za co 😂 najpierw Sakura teraz babcia. Ciekawie zaplanowalas to z pochodzeniem chlopaka Sakury (przyznaje sie odmienic nie umiem). W ogole 2 rozdzialy tak szybko 😍 weny!
OdpowiedzUsuńUff… W końcu nadgoniłam. Wystarczy poświęcić jedno przedpołudnie. No i proszę. Zrobiłam coś, za co brałam się już drugi tydzień.
OdpowiedzUsuńNormalnie teraz dodajesz w tempie ekspresowym. Aż nie nadążam komentować. Kiedyś rozdziały jeden na kilka miesięcy, a teraz kilka w ciągu dwóch tygodni. Ale nie mówię, że masz tak nie robić. Jak masz wenę, to czemu nie korzystać. Po prostu zaskoczyłaś mnie tymi notkami. Oby tak dalej.
Ci powiem, że im Kiba jest starszy, tym bardziej głupi/zboczony. Nie wiem w sumie jak to nazwać. Ale samo to, że Shikamaru przyznał się co zrobił przed Sakurą i Sasuke, mnie zdziwiło. Spodziewałam się, że przemilczy ten fakt.
O tak. Paring KibaxHinata powraca. Życzę im dużo szczęścia, bo po zachowaniu Hinaty można się domyśleć, że nie za bardzo odkochała się. Może jej też przydadzą się wakacje? Sakurze to pomogło. I znów się powtórzę: chociaż nigdy nie myślałam o takim połączeniu, to w tym opowiadaniu jestem całkowicie za, aby Kiba zawrócił w głowie Hinacie.
Zakaz zniesiony – trudno w to uwierzyć. Nawet jakby mieli zaufanie do Sasuke, to przecież po co mieli by go znosić? Sasuke, jakby chciał użyć, to by i tak użył. A ten zakaz został tylko wprowadzony, aby mieszkańcy czuli się bezpieczniej. A teraz tak mi wpadło, że Sasuke rzadko kłamie, więc jestem w szoku, że to zrobił akurat w tym momencie. Kiedy w sumie nie musiał. I to jeszcze przy osobach, które wplątał w to kłamstwo.
Ten epizocik z tą toaletą. Po prostu genialne. Taki lekki, nic nie wnoszący, miły dla czytania przerywnik. Pozwala na chwilę oderwać się od głównej fabuły.
Zazdrosny Sasuke – to co lubię. Jednak Naruto z lekka przesadza. Odkąd Sakura wróciła do wioski, Naruto gada tylko o Hideakim. Ma potem Sasuke prawo się tym irytować.
O, nie! Zjedzono ostatni kawałek sushi, na który akurat miałem ochotę. Śmierć temu nikczemnikowi! – serio ludzie? Takie dziwności wymyślać? Coś mi się wydaje, że robią z Sasuke potwora i zjadacza sushi :)
„Czy wy jesteście normalni!?” – to samo pytanie chodzi mi po głowie, kiedy czytam cały ten rozdział. Jak tu jest dużo podtekstów. Tyle nie było w całym opowiadaniu. Co tu się dzieje na tym ślubie?
Babcia Kodaia na horyzoncie. Sasuke uciekaj, bo dostaniesz za to czego nie zrobiłeś… No i dostał. A tak się zastanawiałam, kiedy go zaatakuje. Ale nie spodziewałam się, że to będzie na ślubie. W ogóle strasznie dużo ciekawych rzeczy tam się dzieje. Ten ślub przejdzie do historii.
Sasuke nigdy nie został uderzony w głowę tak po prostu. A dzisiaj? Najpierw od Sakury, teraz od staruszki. Jego reputacja powoli się sypie.
Hideaki wnukiem Chyio? Tego się nie spodziewałam. Nawet przez głowę mi to nie przeszło. Koło zatacza krąg. Wszystko wiąże się ze sobą.
Trochę mnie niepokoi ta nagła przyjaźń między Hideakim a Naruto. Zobaczymy jak dalej się potoczy.
Czekam ze straszną niecierpliwością, aż Sasuke będzie wreszcie mógł porozmawiać z Naruto na osobności. Muszą w końcu wszystko sobie wytłumaczyć. Kupić nowy dom, wyjść za mąż i poszukać rozwiązania do odbudowy klanu.
Dużo weny
Juliet
Tak, teraz mam czas i wenę, więc pisze:)
UsuńNo zakazu nie znieśli:) A co do kłamstw Sasuke... Pamiętaj, ze on to powiedział na złość Kibie. Od zawsze w Hidenie tak robił.
Poza tym – zakaz to akurat mój wymysł. Nie było niczego takiego w oryginale. Pisze to, ponieważ ptytałaś, co jest oryginałem, a co fanfikiem :D
Oj, mówisz przesada? No to jeszcze się przekonamy :D
A jakie podteksty konkretnie masz na mysli? Bo sądzę ze w ff było ich trochę.
Tak, nie myślałam wcześniej o tym, że mógłby być wnukiem Chyio, ale te trucizny, medycyna, Sakura i główka ruszyła. Wszystko imo ma powiązania.
Niepokoi cię ta ich nagła przyjaźń? Słusznie :D:D
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, a to wejście babci mocarne... Sasuke obrywa i nawet nie wie za co ;) a jeszcze to pochodzenie Hideaki'ego
fajnie to rozwiązałaś... o tak Sasuke tak swobodnie o ewentualnej zdradzie innych, ale jeśli chodziło by o Naruto to już nie tak zlewczo...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM