To
jest ostatni mój komentarz wrzucony przed rozdziałem. Nie ma sensu ich dodawać.
Piszę
od ponad dziesięciu lat. I o ile kiedyś wklejanie czegoś na blog sprawiało mi
przyjemność, bo byli ludzie, którzy dzielili się swoimi spostrzeżeniami, to
teraz publikowanie bardziej mnie irytuje niż cieszy. I zniechęca. Czytelnicy
stali się bardziej roszczeniowi (słynne: kiedy rozdział i czekam na next) – jakby
moim obowiązkiem było dać ten „next”.Jednak do tej pory ten „next” zazwyczaj
się pojawiał. I co? I znów to samo. Zmęczyło mnie to.
Jak
już napisałam na Wattpadzie, mnie nie interesują gwiazdki i jakieś rankingi.
Chcę mieć tę świadomość, że moim czytelnikiem jest nie gwiazdkujący czy robiący
odsłony robot, a żywy człowiek, który czytając rozdział, jakoś reaguje.
I
to nie jest żaden szantaż. Ja po prostu wolę mieć tylko kilku czytelników,
którzy napiszą, co myślą o fabule, niż wielu „czytelników widmo”.
A
jak ktoś chce „próbować” mnie obrażać, jak pani z poprzedniego rozdziału, to
niech chociaż wykaże się jakąś pomysłowością, a nie rzuca beznadziejnymi
frazesami. I niech daruje sobie obrażanie komentujących czytelników, bo to jest
poniżej wszelkiej krytyki.
*
Sakura
spojrzała na wszystkich trzech. Hideaki – jej partner, Sasuke –
nieodwzajemniona przez wiele lat miłość i Naruto – najlepszy przyjaciel.
Najlepszy
przyjaciel, który nie wyglądał jednak jak dawny Naruto. Miał przygaszone
spojrzenie i gdy co jakiś czas spojrzał na Sasuke, jego wzrok nagle gdzieś uciekał.
Sakura
zmarszczyła brwi.
–
Musimy porozmawiać!
Chwyciła
Naruto za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Co prawda wyszli z Hideakim
wcześniej, żeby pomóc w ostatnich przygotowaniach, ale nie mogła tego
zlekceważyć. Poczekają.
Sakura, mimo że w Sunie zyskała nowych
znajomych i chłopaka, nigdy nie zapomniała o przyjaciołach z Konohy. Tęskniła
za Ino, mimo że przecież kiedyś tak się nie znosiły, za Hinatą, z którą przed
długi czas miały ten sam problem, za Tenten. Temari widywała dość często, bo bywała w
Wiosce Piasku odwiedzając Gaarę. Tęskniła też za Choujim, Shikamaru, Kibą,
Shino, Lee, nawet Saiem – mimo że napsuł jej początkowo krwi tym poradnikiem.
Za Sasuke… Choć o nim wolała za dużo nie myśleć.
Jednak
przede wszystkim nie zapomniała o Naruto. Naruto, którego kiedyś tak nie
znosiła, a który po latach stał się jej najlepszym przyjacielem. Sakura czasami
aż nie wierzyła, że mogła być tak głupia, nie doceniając go wcześniej. Zawsze
był dla niej miły, zawsze się starał, nigdy się nie skarżył. Tak samo Lee.
To
byli prawdziwi przyjaciele. Cholera, było jej naprawdę żal, że tamte czasy, gdy
spotykali się wszyscy razem w Ichiraku, już minęły. Wydorośleli. Zmienili się.
–
Naruto, co się stało? – zapytała, gdy odeszli na pewną odległość i wręcz zmusiła
go, by usiedli na wale.
Naruto
wlepił wzrok w rzekę. To, co powiedział Sasuke dzisiaj bolało i bardzo chciał
się komuś wygadać, ale najpierw chyba powinien porozmawiać z nim. A może nie?
Może lepsza była rozmowa z kimś innym? W końcu gdy zaczął czuć coś do Sasuke,
nikomu nie powiedział i sam się z tym męczył.
–
Naruto, posłuchaj… – Sakura chwyciła jego głowę i skierowała na siebie. – Ja
wiem. Wiem, o twoim projekcie w radzie. Tsunade mi powiedziała. I…
–
Pewnie uważasz, że to głupie.
–
Nie. – Pokręciła głową. – Uważam, że każdy ma prawo do szczęścia. W Sunie byłam
nawet na jednym takim ślubie. Tylko powiedz mi, czy ty i Sasuke chcecie…
–
Nie. – Naruto zmarkotniał jeszcze bardziej. – To znaczy Shikamaru powiedział,
że to jedyna opcja, żeby przekonać Radę, ale… Sasuke nigdy się nie zgodzi.
Znasz go.
Sakura
uśmiechnęła się i nie zważając na swoja sukienkę, ułożyła się wygodnie na wale.
Po
chwili Naruto zrobił to samo.
Leżeli
obok siebie i wpatrywali się w niebo. Było niemalże bezchmurne, Saiowi i Ino
trafiła się ładna pogoda na ślub.
–
Na pewno nie tak dobrze jak ty, ale wiem jedno. On od zawsze był uparty i miał
jakiś swój cel. Coś zawsze było dla niego najważniejsze. Po wojnie… Ty
przekonałeś go, żeby zrezygnował ze swojej zemsty. Dla ciebie dał się
aresztować. Dla ciebie został w wiosce.
–
Więc myślisz…
–
Myślę, że teraz ty jesteś dla niego najważniejszy. Porozmawiaj z nim.
Sakura
odwróciła głowę w jego stronę.
–
Pamiętasz, kiedy byliśmy dziećmi? Wy nigdy ze sobą nie rozmawialiście. Nawet
jak jeden robił coś dla drugiego, to udawał, że mu nie zależy. Byle tylko coś
sobie udowodnić. Ale jak tak sobie wszystko przypominam, kiedy jeszcze byliśmy
drużyną, Sasuke nigdy nie dał cię skrzywdzić komukolwiek. Ani ty jego.
Chroniliście się nawzajem, mimo że z pozoru nie znosiliście się jak pies z
kotem. A teraz… Teraz się kochacie.
Naruto
westchnął i ułożył ręce za głową.
–
A co z odbudową klanu? On chce tego…
Sakura
podniosła się i oparła głowę na ręce. Nie, to zdecydowanie nie był Naruto.
Tamten Naruto którego znała. Zaakceptowała ich związek, chciała, żeby był szczęśliwy,
ale… czy on na pewno był szczęśliwy? Brakowało jej w tych niebieskich oczach
tego błysku, tej iskry i determinacji.
–
Jest coś jeszcze? – zapytała.
Naruto
westchnął ciężko. Z jednej strony nie chciał mówić o takich rzeczach, z drugiej
musiał to z siebie wyrzucić. A Sakurze ufał.
–
Odkąd sprzedałem kawalerkę i przeprowadziłem się do Sasuke, traktowałem to jako
swój nowy dom. A po tej wczorajszej imprezie dla Saia…
Naruto
zaciął się. Czuł, że w gardle zaczyna mu się tworzyć gula. To był dla niego
naprawdę trudny temat.
–
No zapytał, co zrobiłem z jego mieszkaniem. Jego mieszkaniem. Myślałem, że to
nasz wspólny dom.
Sakura
spojrzała na niego uważniej. Naruto chyba naprawdę to męczyło. Mimo że zawsze
gadał jak najęty, to w kwestiach uczuciowych zawsze był powściągliwy. Nie miał
rodziców, dorastał jako wyrzutek, więc wówczas też nie posiadał przyjaciół.
Kiedyś uganiał się za nią, ale to była chyba tylko taka szczenięca fascynacja.
Pamiętała, gdy kiedyś próbował ją pocałować, przed wyprawą z Jirayia. Nieźle
wtedy oberwał. Mimo to nadal żywił do niej jakieś uczucia. Do czasu. Konkretnie
czasu, kiedy powiedziała mu, że go kocha. Wtedy uzmysłowił sobie, że on jednak
nie kocha jej, a kogoś innego.
Ale
Sasuke, mimo że byli razem, nie traktował go tak jak trzeba. To znaczy jasne,
oni zawsze obijali się gdzie tylko się dało, ale tak rozładowywali swoje
emocje. A to co powiedział jej Naruto, wcale jej się nie podobało. Bardzo jej
się nie podobało. Była zła. Zła na Sasuke. Miał o niego dbać, a nie…
–
Możecie przestać się migdalić i tu przyjść? – usłyszeli głos.
To
był Hideaki, patrzący na nich z góry wału. Najwyraźniej nie był zachwycony, że
jego dziewczyna pochyla się nad leżącym Naruto, który przecież kiedyś za nią
się uganiał
Jednak
to nie na to zwróciła uwagę, a na stojącego obok Sasuke, który na te słowa
spojrzał na niego, unosząc brwi i ironicznie się uśmiechając. Zupełnie tak, jakby
wiedział, że Naruto jest tylko jego i nikogo innego. Że należy tylko do niego.
Że ma do niego wszelkie prawo. Cokolwiek by nie robił. Tak jak podczas wojny.
Kiedy to Naruto nie myslał o nikim innym.
Sakura,
mimo całego jej zafascynowania Sasuke, mimo tego, że jeszcze do nie tak dawna
był miłością jej życia, naprawdę się wkurzyła.
A
potem… sama już nie wiedziała. Może zareagowała zbyt impulsywnie. Może ta jego
nonszalancka postawa w porównaniu ze wcześniejszym, smutnym wzrokiem Naruto
wyzwoliła za dużo emocji. Ale zrobiła to. Zrobiła to po raz pierwszy w życiu!
–
Ty kretynie! – warknęła, wskakując na górę wału – Obiecałam, że jak go
skrzywdzisz, to…– nie dokończyła, ale
huknęła z całej siły Sasuke w głowę.
*
Sasuke
siedział cierpliwie na krześle, czekając aż Sakura skończy bandażować mu głowę.
No cóż, cios okazał się mocniejszy niż zwykle i trzeba było to opatrzyć.
Generalnie sam by sobie poradził, ale siłą go tu zaciągnęli.
–
Przepraszam. Nie chciałam…– mruknęła Sakura, zaklejając końcówkę bandaża – aż
tak mocno.
Ta
końcówka zdania naprawdę zaskoczyła Sasuke. Sakura nigdy w życiu go nie
uderzyła. Wielokrotnie biła Naruto, nawet za jakieś błahostki, ale nie jego. Co
więc musiało się stać? Co Sakura mówiła? Obiecałam, że jak go skrzywdzisz…
Sasuke przypomniał sobie rozmowę sprzed lat, gdzie Sakura, po jego wybudzeniu
ze śpiączki, po raz pierwszy rozmawiając z nim normalnie, zagroziła mu. Był
wtedy naprawdę zdziwiony, że tak zmieniła podejście i zaimponowało mu nawet to.
Ale co to miało być dzisiaj? Przecież w żaden sposób nie skrzywdził Naruto. O
co, do jasnej cholery, jej chodziło, gdy tak znienacka postanowiła rozłupać mu
głowę?
–
Możesz mi wytłumaczyć, o co ci chodzi?
Sasuke
skrzywił się, gdy odwrócił głowę. Bolało. Cholera, Sakura miała naprawdę mocny
cios.
Sakura
chwilę się zastanawiała, ale w końcu usiadła na krzesełku naprzeciwko.
Spojrzała uważnie na Sasuke. On naprawdę zdawał się nie wiedzieć, za co
oberwał. Eh… Niby geniusz, a w sprawach uczuciowych był tak samo nieogarnięty
jak Naruto. Niby można by z tego
żartować, ale to, jak Sakura już jakiś czas temu zauważyła, nie był temat do
żartu. Obaj byli samotni, mieszkali sami, zdani na własny los. Mama Sakury
wielokrotnie na nią krzyczała, strofowała ją, ale mimo to zawsze wracała do ciepłego
domu. A gdzie wracali Sasuke i Naruto? Jeden do pustej rezydencji, na której
widniało widmo śmierci, drugi – do ciasnej kawalerki.
Sakura
w żadnym wypadku nie dziwiła się temu, co dzisiaj powiedział Naruto. Ona
naprawdę chciał mieć dom. Nie w sensie budynku – mieszkania czy kawalerki, ale
taki prawdziwy dom. Wspólny. W którym ktoś zawsze będzie na niego czekał, tak
jak na nią kiedyś rodzice. A Sasuke chyba tego nie rozumiał. Za bardzo swego
czasu przywykł do samotności.
–
Wiesz… to znaczy – zawahała się – znam was obu i myślę, że Naruto potrzeba
trochę więcej – sama nie miała pojęcia, jak to ubrać w słowa.
–
Więcej? Niby czego?
–
Nie wiem, czegoś wspólnego? – Sakura znów się zastanowiła. Innym by to
wytłumaczyła od razu, ale to był Sasuke. Z nim ciężko się rozmawiało –
Mieszkacie razem… Ehh… Nie powinniście mieć wspólnego domu?
–
Nie wiem o co ci chodzi. – Sasuke podniósł się z łóżka. Uznał, że już jest
wszystko w porządku. – Mieszkamy razem od prawie dwóch lat. Moje mieszkanie nam
wystarczy.
–
Właśnie – podłapała Sakura. – Nie uważasz, że Naruto chciałby czegoś, co nie
będzie jedynie twoje, a wasze?
–
Jakoś dotąd nie narzekał – zirytował się Sasuke.
Nie
dość, że trafił do szpitala, to jeszcze musiał iść na ten idiotyczny ślub. A
najpierw i tak się przebrać. Choć wizja Naruto w garniturze bardzo mu się
podobała. I również ta druga wizja. Że na tym ślubie nie będzie już żadnych
dramatów z ich udziałem jak na ślubie
Shikamaru i Temari. Choć, z drugiej strony, jak przypomniał sobie, co się
działo w tej piwniczce… Naruto wyglądał tak seksownie w tym cholernym
garniturze…
–
Sasuke-kun!
Sakura
machnęła mu czymś przed nosem. Chyba jakimś plastrem. Jakby nie miał ich już
wystarczająca ilośc na głowie.
Spojrzał
na Sakurę naprawdę wkurzony tym, że zabiera mu czas, to jednak ona wytrzymała
spojrzenie, co się chyba nigdy wcześniej nie zdarzyło. Zielone oczy wpatrywały
się w niego z jakimś taki zacięciem.
–
Naruto potrzebuje prawdziwego domu – powiedziała z mocą, nadal nie spuszczając
wzroku z Sasuke.
Chciała
coś jeszcze dodać, ale w tym momencie dobiegł ich huk z korytarza poczekalni.
–
Naruto…
–
Hideaki…
To sie chlopaki pobija 😂 w sumie należało sie Sasuke, chodz nie domyslny "drań". Zaskoczyla mnie postawa Sakury w sumie wiem ze sie przykaznia ale to bylo takie inne. Mam nadzieje, ze chlopaki stworza dom taki prawdziwy 😊 Nie wiem o co chodzilo za bardzo we wstapie i chyba nie bede szukala źródła. Życzę weny i duzo usmiechu bo w sumie to jest wazne lepiej sie żyje :) Pozdrawim cieplo 😊 aa i dzieki za rozdzial na dzień dziecka moze i jestem stara ale milo dostac prezent w tekiej postaci 💜
OdpowiedzUsuńAch, dopiero zauważyłam, widząc godzinę publikacji, że to był prawie Dzień Dziecka:)
UsuńUff nareszcie udało mi się nadgonić wrzucone rozdziały. Ech ten Sasek niby taki pewny siebie a jak na horyzoncie pojawił się chłopak podziwiajacy Naruto to nawet zapoznać im się nie dał.
OdpowiedzUsuńJa nadal czekam na saskowe oświadczyny (choć z tego co widzę to raczej ich nie będzie :P).
No i ciekawi mnie co Oro w sprawie odbudowy klanu wymyślił bo nie było wyjaśnienia, prawda? Chyba że coś przeoczyłam
Pozdrawiam
Annyi
Jaki chłopak? Przepraszam, ale nie mam pojęcia o czym piszesz.
UsuńChłopak którego, na prośbę Naruto, Konohamaru miał nauczyć Rasengana. Chyba nie padło jego imię.
UsuńPrzecież to było jeszcze w samym Hidenie. Nie w Kronikach. Czyli, nie wiem, z 15 rozdziałów i kilka miesięcy temu?
UsuńA to coś zmienia? Odniosłam się po prostu do jednego z poprzednich wątków.
UsuńNie, ok, rozumiem, ale najpierw napisałaś, że nadrobiłaś rozdziały, a potem nie napisałaś o niczym z nich, a o czymś z pierwszej części.
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńkochana choć dopiero jestem przy piątym rozdziale „Kronik konohy” to właśnie co? bardzo bym chciała otrzymać te dwa ostatnie rozdziały... nie wiem właśnie jak to wszystko rozegrasz... a co z „Kronikami drużyny” bo przyznam, ze mnie to bardzo zainteresowało...
ale też mam drobne pytanko o Twój inny blog „Rywale” ostatnio widziałam właśnie, że pojawił się nowy rozdział, a jak chciałam tam wejść, to się okazało, że blog zablokowany...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Agnieszka
UsuńCo do Hidena - Kronik Konohy wyraziłam się jasno.
Jeżeli chodzi o Rywali, rozdział pojawił się ponad miesiąc temu. Blog jest wyłączony, bo ma rozwaloną całkowicie szatę graficzną. A mi (zwłaszcza widząc tak wielka aktywność czytelników i ten aż jeden komentarz) nie chce się go naprawiać.
Pewnie Naruto jak zaczął się spotykać z Sasuke nigdy nie pomyślałby nawet, że będzie rozmawiać o problemach w ich związku z Sakurą. A właśnie dziś to się stało. I szczerze? W tym rozdziale polubiłam Sakurę. Zyskała moją przyjaźń. Wreszcie zmądrzała i wyleczyła się z tej jednostronnej miłości. A Naruto w końcu ma z kim porozmawiać na ten temat, bo na początku to nie miał z kim, ponieważ ich związek był tajemnicą, o której i tak wszyscy się dowiedzieli.
OdpowiedzUsuń„Bardzo jej się nie podobało. Była zła. Zła na Sasuke. Miał o niego dbać, a nie...” – w tym właśnie momencie zastanawiałam się czy Sakura jest zdolna, aby uderzyć Sasuke. Jednak stwierdziłam, że jest to niemożliwe. Parę zdań później zszokowałam się, a jednak to zrobiła. Dała teraz idealny dowód na to, że odkochała się. Brawa dla Sakury. A no i właśnie… Sasuke, jak głowa? Bardzo boli? Może teraz nareszcie zmądrzejesz i zauważysz co trapi Naruto.
Nigdy, przenigdy nie spodziewałabym się takich rozmów po Sakurze. Widać dzięki nim siłę jej przyjaźni z Naruto. Miło mnie zaskoczyła w tym rozdziale Sakura. Polubiłam ją, a nigdy jej nie trawiłam. Aż nie mogę uwierzyć, że przez całe opowiadanie mnie wnerwiała.
A Naruto i Hideaki jak zwykle o coś się kłócą i biją. Ta ich relacja trochę przypomina relację Sasuke i Naruto tyle, że z Sasuke to Naruto kłóci się dla zasady i z przyzwyczajenia, aby dogryźć sobie nawzajem, a z Hideakim to dla tego, że go nienawidzi. Ale skoro wyszło na to, że Hideaki tak naprawdę jest w porządku i kiedy w końcu zemści się już na Naruto, to może znajdą wspólny język. Bo w sumie jak Hideaki kłóci się z Naruto to czuję taką lekką zazdrość, że to powinien być Sasuke, a nie jakiś obcy z Suny.
Dużo weny
Juliet
PS. Mam nadzieję, że Sasuke uda się wreszcie zbudować prawdziwy dom z Naruto.
Oj, tak, to był ten moment, który ja zawsze chciałam zobaczyć w anime, ale skoro nie było, to napisac. Jak Sakura przywali Sasuke. Ale wiadomo, do tego musiałaby mieć powód. I tu miała, myślę, wystarczający powód.
UsuńNo, tak, trochę to wygląda jak relacja Sasuke z Naruto kiedyś, ale tu kłócą się o Sakurę. Obaj mają do siebie ukierunkowane pretensje.
PS. Ja też :D
Każdy ma prawo do szczęścia - dokładnie tak. KAŻDY. Jezu, jakie to prawdziwe i jak ludzie tego nie rozumieją w prawdziwym życiu. Straszne no. Po prostu straszne.
OdpowiedzUsuń,,Sakura spojrzała na niego uważniej. Naruto chyba naprawdę to męczyło. Mimo że zawsze gadał jak najęty, to w kwestiach uczuciowych zawsze był powściągliwy. Nie miał rodziców, dorastał jako wyrzutek, więc wówczas też nie posiadał przyjaciół. Kiedyś uganiał się za nią, ale to była chyba tylko taka szczenięca fascynacja. Pamiętała, gdy kiedyś próbował ją pocałować, przed wyprawą z Jirayia. Nieźle wtedy oberwał. Mimo to nadal żywił do niej jakieś uczucia. Do czasu. Konkretnie czasu, kiedy powiedziała mu, że go kocha. Wtedy uzmysłowił sobie, że on jednak nie kocha jej, a kogoś innego."
- Łza mi poleciała przez ten fragment. Naruto nie miał rodziny i całe życie jej pragnął. A teraz nie mógł uważać, że ma dom przy mężczyźnie, którego kochał. To tak jakby Sasek wyrzucił ejgo serce na śmietnik. Jakby był wyrzutkiem we własnym gnieździe.
Sakura mimo wszystko kochała w ten przyjacielski sposób Naruto, troszczyła się o niego, a ten Sasek to co...
O matko, nie wierzę, że Sakura naprawdę uderzyła Sasuke! Naprawdę bym się tego nie spodziewała, myślałam raczej, że zawsze będzie go traktować z dystansem. Jednak przyjaźń wygrała :D Bardzo się cieszę, że to zrobiła, mimo że brutalny, to jednak przełom w ich relacji i może kiedyś uda jej się traktować Sasuke jak przyjaciela, jak Naruto. Oczywiście jeśli nie zalezie jej znowu za skórę :P Dobrze, że Naruto zdecydował się jej zwierzyć, naprawdę tego potrzebował. Po tym jak długo ukrywali związek uważam, że dla ich przyjaźni kluczowa jest teraz całkowita szczerość. No i Naruto nie musi się już borykać sam z problemami w związku. A Sakura jest naprawdę silną babką, potrafi być ponad to.
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, o tak Sakura w końcu wkurzyła na Sasuke i oberwał porządnie... dobrze że uważa Naruto za przyjaciela i zawsze chce mu pomóc... ojć co tam się stało?
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM