Wesele
zaczynało się rozkręcać. Lampiony porozwieszane między drzewami były coraz
bardziej widoczne z racji tego, że zrobił się półmrok, a muzyka w tle zachęcała
do udziału w zabawie.
Jako
że nie było to typowe wesele ze stolikami i przypisanymi miejscami, liczni goście,
którzy akurat nie tańczyli, siedzieli w różnych miejscach. Na rozkładanych
krzesłach, ławkach czy nawet kocach.
–
I jak się bawicie? – zapytała Ino.
Mimo
swoich wcześniejszych obiekcji w temacie takiej formy wesela, naprawdę była
zadowolona. Nie spodziewała się, że na jej ślub przyjdzie aż tyle osób. Fakt,
dużą cześć stanowili fani poradników Saia, ale poza momentem jego przemowy, to
ona była w centrum uwagi. Goście komplementowali jej makijaż, długie włosy i suknię.
Kilka razy usłyszała, jak ktoś powiedział, że Sai miał rację, nazywając ją
ślicznotką. O, i było kilku dziennikarzy z innych Krajów, którzy robili
zdjęcia! Tak więc, czego mogłaby chcieć więcej?
–
Ja po prostu fantastycznie – stwierdziła Sakura.
I
tym razem to nie był sarkazm. Mimo wydarzeń dzisiejszego dnia, teraz zdołała
się rozluźnić. To wesele, mimo katastrofalnych początków, przerodziło się w
coś, co naprawdę ją cieszyło. Zwłaszcza, gdy przypomniała sobie o
wczesniejszym, na którym była. Przesiedziała cały wieczór przy stoliku, łudząc
się naiwnie, że Sasuke poprosi ją do tańca, a potem… No potem było jeszcze
gorzej.
A
teraz? Nie dość, że miała chłopaka, który dawał się wyciągać na parkiet, to
jeszcze w międzyczasie tańczyła z innymi chłopakami. Przed chwilą z Lee, który
przez swój entuzjazm narzucił takie tempo, że ledwo oddychała.
–
Jak powiesz temu głąbowi, żeby przestał się ze mną obchodzić jak z jajkiem, to
ja może też zacznę – warknęła Temari.
–
Jesteś w ciąży – zaprotestował Shikamaru.
Owszem,
jego żona też chciała pójść potańczyć, ale obawiał się o jej brzuch. A co, jak
ktoś ją przypadkiem szturchnie? Albo zbytnio się przemęczy?
–
W drugim tygodniu! Przecież nie urodzę dzisiaj!
Temari
miała ochotę przywalić mu tak, żeby wyglądał jak ta cała reszta. Jakim sposobem
osoba z tak genialnym umysłem, mogła tak idiotycznie reagować na jej ciążę?
–
Temari ma rację – usłyszeli.
To
był Sai. Usmiechał się i trzymał coś za plecami.
–
Przepraszam, Ino, musiałem coś załatwić – przeprosił. – Naruto, Hideaki, to dla
was.
Wyciągnął
rękę z podłużnym pakunkiem. Był nawet obwiązany kokardką, jednak taką, którą
ktoś najwyraźniej odczepił od jakiegoś bukietu, bo miała poprzyczepiane resztki
listków.
Naruto
z Hideakim spojrzeli na siebie zdezorientowani.
–
Tak, wiem, że na weselu prezenty daje się tylko państwu młodym, a wy przecież
nie bierzecie ślubu, ale postanowiłem zrobić wyjątek – Sai usmiechnał się po swojemu.
Naruto zmarszczył brwi, ale zaczął rozpakowywać
ten prezent.
–
Co to ma być? – zapytał, widząc zawartość. Nadal nie miał pojęcia o co chodzi.
–
Linijka – odpowiedział Sai, zdziwiony, że nie wiedzą, co to jest.
–
Wiem, że to linijka. Ale po co nam ona?
–
Jeden z moich czytelników powiedział, że kłóciliście się obaj o to, kto ma
większego penisa. Poradnik mówi, że wszystkie konflikty trzeba rozwiązywać od
razu, więc wysłałem jednego z geninów, żeby przyniósł linijkę – uśmiechnął się
znów, zadowolony, że znalazł rozwiązanie. – Możecie iść się zmierzyć nawet
teraz.
–
Sai! – warkneła Ino.
Nie,
no jej już obecny maż przeszedł dzisiaj samego siebie. Cud, że znajomi chcieli w
ogóle z nimi rozmawiać. I serio, jeszcze słowo, a zamiast nocy poślubnej będzie
pogrzeb. Bo własnoręcznie go zabije!
–
Idziemy!
–
Ej, ale chciałem być sędzią…
–I
lepiej się już dzisiaj nie odzywaj!
Pociągnęła
go za rękaw garnituru. Musiała go jak najszybciej stad zabrać, bo jeszcze
chwila i nawet nie będzie co grzebać.
–
I co, Hideaki, nadal chcesz poznać bliżej Saia? – roześmiał się Kiba.
–
O ile ktoś go wcześniej na serio nie zabije – burknął Naruto. – Najchętniej wsadziłbym
mu tą linijkę w… – zamilkł, widząc wzrok dziewczyn.
–
Dajcie spokój, przecież to jego sposób na nawiązywanie relacji – stwierdził Hideaki.
–
Zobaczymy, co powiesz, jak zostaniesz nowym bohaterem jego poradnika – mruknął Naruto.
–
Nie wydaje mi się – Hideaki wzruszył ramionami. – A skoro już mamy linijkę, to
jak, Naruto, może jednak sprawdzimy? – zapytał, mrużąc oczy tak, jakby rzucał
mu wyzwanie.
Niestety,
rzucone wyzwanie spotkało się jedynie z tym, że Naruto też rzucił… ale linijką
w niego.
Sasuke,
stojąc z boku i obserwując to wszystko, marszczył brwi. Coś mu się w tej
relacji Naruto z Hideakim nie podobało. Niby się kłócili, ale ten roziskrzony wzrok Naruto, gdy wcześniej o nim
opowiadał… Sasuke nie miał pojęcia, co się konkretnie wydarzyło, gdy zostali
sami, ale podejście Naruto diametralnie się zmieniło. Wcześniej najchętniej
utopiłby go w łyżce wody, a teraz wydawał się być nim zachwycony. I mimo że
starał się to maskować drobnymi złośliwościami, na które inni mogliby się nawet
nabrać, on to widział.
–
A ty co masz taką minę? – zapytał Shikamaru, stając obok.
–
Mam taką jak zwykle – skwitował Sasuke. – Ale jak już jesteś, mam do ciebie
jedno pytanie. Możesz mi powiedzieć, dlaczego wszyscy wiedza, czym do tej pory
zajmował się Naruto, to znaczy wszyscy poza mną? – zaakcentował dwa ostatni
słowa.
–
A o co konkretnie ci chodzi?
–
A to jest coś więcej?
–
Eh… – westchnął Shikamaru.
Więc
Sasuke już wiedział. Pytanie: ile wiedział. Bo o tej drugiej części planu nie
był poinformowany nikt poza nim, Kakashim, Tsunade, Shizune i Iruką. No i
oczywiście Naruto, jednak on najwyraźniej nadal nie wiedział, jak się za to
zabrać.
–
Nie rozmawiałeś z Naruto, prawda? – zapytał, chcąc się upewnić.
–
Nie. I nie wiem też tego od nikogo z was, a od kogoś, kto mieszka wiele
kilometrów stąd. Ja wiem, że Orochimaru nadal ma świetny wywiad, ale… Naprawdę
nie mogliście powiedzieć od początku, o co wam chodzi?
–
I co byś wtedy zrobił? To decyzja Rady, nie masz na nią wpływu.
–
Powiedziałbym Naruto, że to walka z wiatrakami. Te dziadygi nigdy na coś
takiego nie pozwolą, więc po co zawracać sobie tym w ogóle głowę?
Shikamaru
podrapał się po głowie. Chyba już wiedział, dlaczego Naruto tak odwlekał w
czasie tę całą sprawę. Sasuke myślał zupełnie innymi kategoriami, jemu ślub nie
był do niczego potrzebny. I o ile Naruto potrafił przekonać go do niektórych
rzeczy, to to było coś na zupełnie inną skalę. Coś, co na pewno w jakimś
stopniu zmieniłoby ich życie.
–
Musisz porozmawiać z Naruto. I to jak najszybciej, bo faktycznie jest coś
jeszcze poza tym, o czym już wiesz.
–
Zrobiłbym to nawet teraz, gdyby nie fakt, że całą jego uwagę przyciąga nowy
najlepszy przyjaciel – stwierdził z irytacją Sasuke, upijając łyk drinka.
Zaczynał
być na Naruto coraz bardziej zły.
–
No właśnie, Shikamaru, co ty im właściwie zrobiłeś. Zachowują się, jakbyś ich
zahipnotyzował.
Sakura,
która właśnie do nich podeszła, była nieco zdezorientowana.
–
Gadają ze sobą od dobrej półgodziny, raz się kłócą, raz śmieją. Nawet po drinki
poszli razem.
–
Dobrze, że jeszcze się za rączki nie trzymają – zaśmiał się Kiba, który usłyszał,
o czym rozmawiają. – Normalnie jak papużki nierozłączki, albo jak kiedyś wy –
powiedział, patrząc na Sasuke.
Zaraz
jednak uciekł, bo te historie i plotki o Tsukuyomi były nieco niepokojące.
Sasuke
zazwyczaj po takim tekście Kiby walczyłby ze sobą, żeby nie potraktować go
Chidori, ale tym razem te słowa go zastanowiły. Kiba powiedział: „tak jak wy
kiedyś”. Kiedyś. W którym momencie to się aż tak zmieniło. Przecież wcześniej,
mimo że mieli oddzielne domy, nie ruszali się nigdzie bez siebie. A teraz?
Mieszkają razem, a spędzają ze sobą dużo mniej czasu. Dodatkowo gdyby nie to,
że wspólnie trenują swoje drużyny, to byłoby z tym czasem dużo gorzej. Każdy miał
inne obowiązki i czasami mijaliby się po prostu w drzwiach. W ich związku
ewidentnie czegoś brakowało. Tylko czego?
–
Nic im nie zrobiłem. Przytrzymałem ich tylko blisko siebie, żeby w końcu
wygarnęli jeden drugiemu swoje pretensje. – Shikamaru wzruszył ramionami. –
Przecież nie chciałem, żeby się do siebie przylepili na stałe, tylko żeby
doszli do porozumienia.
–
W sumie coś w tym jest. Naruto w końcu ma się komu wygadać, bo Hideaki
akurat jest świetnym słuchaczem.
Sasuke
jeszcze raz na nich spojrzał. Faktycznie, Naruto gadał jak najęty i widac było,
że jest z tego powodu bardzo zadowolony. No cóż, Sasuke musiał przyznać, że on
nie miał cierpliwości do słuchania jego paplaniny. Zwykle albo go nie słuchał,
za co Naruto potem miał do niego pretensje, albo zwyczajnie zbywał.
Może
Sakura miała rację, może Naruto po prostu potrzebował się wygadać? Jednak
Sasuke miał nieprzyjemne wrażenie, że to nie tylko o to chodzi.
–
Dobra. – Odstawił drinka. – Idę przerwać te zaloty, bo Naruto ma mi najwyraźniej
coś do wyjaśnienia.
*
Naruto,
kiedy Sasuke tak bezceremonialnie odciągnął go od Hideakiego, twierdząc, że
musza porozmawiać, nie miał za bardzo pojęcia, o co chodzi. I nadal nie miał,
bo Sasuke, mimo że od kilku minut stali w znacznym oddaleniu od innych ludzi,
nadal nic nie mówił.
–
Draniu? – zniecierpliwił się. – Powiesz,
po co mnie tu zaciągnąłeś? Miałem własnie opowiedzieć Hideakiemu…
–
Skończ – Sasuke też w końcu się odezwał. – Nie obchodzi mnie to. Obchodzi mnie
za to, co jeszcze poza tym swoim projektem przede mną ukrywałeś.
–
Co? Nic, ja…
–
Naruto! – Sasuke spojrzał na niego z wściekłością. – Shikamaru mi powiedział,
że jest jeszcze coś.
Naruto
spojrzał na niego zaskoczony. Sasuke był o coś zły. Nie wiedział o co, ale na
pewno był zły. To nie była najlepsza chwila, żeby mu powiedzieć.
–
Może porozmawiamy jutro, na spokojnie – zaproponował.
–
Nie, porozmawiamy teraz.
Cholera,
Naruto aż ręce się spociły. Nie tak to miało wyglądać. Choć w zasadzie to i tak
nie wiedział, jakby to w ogóle miało wyglądać. Wypił jednym duszkiem drinka,
którego przyniósł ze sobą. No cóż, w końcu i tak musiałby mu powiedzieć.
–
Wiesz już o moim projekcie. Ale Rada,
mimo że było już osiem zebrań, nie podjęła jeszcze decyzji. Niektórzy to
popierają, starszyzna mówi kategoryczne nie, ale najwięcej osób się waha. No i…
Naruto
zaciął się. Jak miał mu to, do cholery, powiedzieć?
–
I? – ponaglił Sasuke.
–
Shikamaru wymyślił, że może zmienią zdanie, jeżeli to ja i ty, będziemy chcieli…
– Naruto znów zamilkł.
–
Będziemy chcieli co? – Sasuke nie odpuszczał, choć oczywiście domyślił się co
Naruto zaraz powie.
–
No wziąć ślub! – Naruto mówiąc to, spojrzał mu prosto w twarz.
Sasuke
przez dłuższą chwile patrzył na niego nieodgadnionym wzrokiem. W końcu Naruto
nie wytrzymał i odwrócił głowę. Czuł, że ręce spociły mu się jeszcze bardziej,
a serce zaczęło walić tak, iż miał wrażenie, że zaraz wyskoczy mu z klatki
piersiowej.
A
Sasuke nadal nic nie mówił. Dlaczego nadal nic nie mówił? Ta niepewność z
chwili na chwile była coraz gorsza. Niech powie cokolwiek…
–
Nie – usłyszał w końcu.
Machinalnie
odwrócił głowę i spojrzał Sasuke w oczy. Ich wyraz nie pozostawiał wątpliwości –
nie żartował. Naruto poczuł się, jakby ktoś walnął go obuchem w głowę. W jednej
chwili żołądek zacisnął się nieprzyjemnie, w gardle poczuł dławiącą gulę, a
powieki dziwnie zaczęły piec.
Patrzył
na Sasuke i miał wrażenie, że cały świat wywrócił się do góry nogami.
–
Nie? – wydusił po chwili.
Może
się przesłyszał? Musiał się upewnić. Niby z jednej strony domyślał się, że
Sasuke się nie zgodzi, z drugiej jednak cały czas żył nadzieją, że jego domysły
są mylne. Że skoro czują do siebie to, co czują, mieszkają razem, to jednak
powie „tak”. Albo nawet niekoniecznie „tak”, a cokolwiek innego, po czym będzie
miał punkt zaczepienia, żeby zacząć rozmowę i go przekonać.
A
on powiedział po prostu „nie”. Jedno zimne, beznamiętne i w tym momencie tak
okrutne „nie”.
–
Nie.
Ooo moja droga ale tempo dodawania rozdzialow 😱 ja nie narzekam ja sie ciesze tylko prosze nie przepracowoj sie ! Sasuke strasznie zazdrosny nawet nie zdaje sobie sprawy z tego ze jest. Sai mój mistrzu! A koniec rozdzialu straszny az mi sie smutno zrobilo i zal Naruto. Ale pewnie Sasuke ma swoja wizję oby nie skrzywdzil za bardzo Naruto 😱 Wenyy !!
OdpowiedzUsuńMam wolne i chęć do pisania, to po prostu piszę:)
UsuńAa to jak tak to czekam na kolejne rozdzialy 😊
UsuńAaa noz apetyt rosnie w trakcie jedzenia normalne 😱
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba klimat tego wesela - park, natura, kocyki. Fajny pomysł :) jednocześnie jest tak swojsko i na luzie, ale widać, że jednak nie jest to zwykły dzień.
OdpowiedzUsuńShikamaru jako przyszły tatuś mnie rozbraja :D naprawdę przyjemnie się patrzy, jak bardzo troszczy się o Temari i ich dziecko. Wyobrażam sobie, że takie gadanie jest upierdliwe, ale Temari powinna mu trochę odpuścić, przecież Shika nie robi tego po złości, a z miłości.
Matko, świetny pomysł Saia hahahah. Co kolejny, to lepszy :D Jestem ciekawa czy w wieku 60ciu lat nadal będzie miał tą swoją obsesję na punkcie penisów. Wcale by mnie to nie zdziwiło :)
Między chłopakami przestaje się układać, przykro się na to patrzy. No ale przecież ciągle nie może być różowo. Najważniejsze jest to, że się kochają, a to pomoże im pokonać wszystkie przeszkody. Żal mi Naruto, ta rozmowa była w pewien sposób jak takie bardzo zawiłe, ale jednak, oświadczyny. Nie chcę sobie wyobrażać jak musiał się czuć, kiedy Sasuke się nie zgodził :(
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Sai jest po prostu rozbrajający... o tak Naruto i Hideaki teraz to prawdziwi przyjaciele bardzo dobrze się dogadują ze sobą... ojć to bolało i to bardzo choc mam wizję Naruto po prostu odchodzacego, zrezygnowanego... bo weźmy pod uwagę wcześniejsze słowa Sasuke że to "jego mieszkanie" a teraz jedno proste słowo "nie"...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM