Naruto
zostawił Kuramka przed szpitalem, kazał mu być grzecznym i wszedł za Sasuke do
środka.
To
było rutynowe badanie, mające na celu upewnienie się, że z komórki Hashiramy na
pewno dobrze się przyjęły i nic nieprawidłowego się nie dzieje. Tsunade jak
zwykle wykonała rentgeny, po czym obejrzała zdjęcia na monitorze.
–
Naruto, ty możesz iść – powiedziała, podchodząc do stolika, na którym leżały
jakieś papiery i zajęła jedno z krzeseł. – Sasuke, z tobą muszę porozmawiać.
–
Coś się stało? – zaniepokoił się Naruto. – Coś nie tak z ręką? Dlaczego ja nie mogę
zostać? Też chcę wiedzieć. Sasuke, powiedz coś!
–
Właśnie dlatego nie możesz zostać – westchnęła Tsunade. – Spokojna rozmowa przy
tobie jest niemożliwa. A z ręką wszystko w porządku.
Naruto
tylko prychnął, ale w końcu wyszedł. I tak się dowie, o co chodzi.
–
Posłuchaj, Sasuke. – Tsunade oparła podbródek na rękach. – Chciałam, żebyś
został sam, bo temat który chcę poruszyć, jest dość… delikatny.
Sasuke
spojrzał na nią zdziwiony. Nie miał pojęcia, o co może jej chodzić.
–
Wiem, że chcesz odbudować klan. Wiem też z pewnych źródeł, że Orochimaru robi
wszystko, by cię przekonać, żebyś w tym celu zgodził się na jego eksperyment. Sasuke,
musze cię ostrzec…
–
To pewnie wiesz też, że się nie zgodziłem – Sasuke wszedł w jej słowo. – Nie
jestem idiota, mam świadomość, do czego Orochimaru potrzebuje moich genów. On
nadal ma obsesję na punkcie Sharingana.
–
Tak, wiem, że się nie zgodziłeś. Ale musze ci to powiedzieć, gdybyś w
przyszłości zmienił jednak zdanie. – Tsunade zastanowił się chwilę. – Ten eksperyment
Orochimaru to nie jest i nigdy nie będzie prawdziwy człowiek. Może się tak
zachowywać i sprawiać takie wrażenie, ale nim nie będzie. To sztuczny twór. Można
mu nadać pewne cechy, ale nie będzie zdolny przedłużyć linii twojego klanu.
Sasuke
kiwnął głową. Tak, domyślał się, na czym to polega. Orochimaru w swoim laboratorium
miał kilka kopii takich „dzieci”, wszystkie wyglądały tak samo.
–
Myślałam o tym i jest inna możliwość. Ale to nie będzie łatwa decyzja, będziesz
ją musiał na spokojnie i chłodno przemyśleć. Dlatego właśnie nie chciałam
Naruto przy tej rozmowie.
Sasuke
zmarszczył brwi. Czy Tsunade coś mu sugerowała? Miałby go zdradzić?
–
Jasne, że istnieje inna możliwość, wiem, jak się robi dzieci. Ale to nie
wchodzi w grę.
Tsunade
spojrzała na niego zdezorientowana, ale po chwili zrozumiała.
–
Nie, nie o to chodzi. Widzisz, ostatnio byłam na sympozjum medycznym w
Kirigakure. Opracowali pewną metodę dla par, które nie mogą mieć dzieci. Jest
to laboratoryjna metoda stworzenia zarodka.
–
Przecież ja i Naruto…
–
No i właśnie to jest ten problem. Dziecko musi urodzić kobieta. Jest też kilka
innych zasad, które mogą ci się nie spodobać.
–
Nie wiem, czy chcę tego nadal słuchać.
–
Myślę, że powinieneś, bo to twoja szansa – zirytowała się Tsunade.
Sasuke
prychnął, ale w końcu wzruszył ramionami i dał jej mówić dalej.
–
Dziecko urodzi się w odpowiedniej rodzinie shinobi i to przez nią będzie
wychowywane. Nie zobaczysz go za szybko. Oczywiście dostanie odpowiednie
wykształcenie, rodzice o to zadbają.
–
Nazwisko też dostanie inne? – zapytał z przekąsem Sasuke. Wcale mu się to nie
podobało.
–
Nie wiem. – Tsunade pokręciła głową. – To nowa metoda, jeszcze nie było
przypadku, gdzie ktoś w ten sposób chciał przedłużyć zaawansowaną linię krwi i
klan. Zazwyczaj wybierają prostsze metody, ale jak powiedziałeś, to nie wchodzi
w grę. I w sumie dobrze, bo gdyby Naruto się dowiedział, to marny byłby los
lasów naokoło Konohy.
–
Jakieś jeszcze świetne zasady?
–
Tak. – Tsunade postanowił nie zwracać uwagi na sarkastyczny ton. – Gdybyś się zdecydował,
to twój potomek w wieku dwunastu lat trafi do Akademii. Wtedy to już ty będziesz
miał prawo do decydowania o nim.
Sasuke
zmarszczył brwi. Myśląc o odbudowie klanu, nigdy nie zastanawiał się jakby to
było wychować małe dziecko. On się do tego kompletnie nie nadawał, a jeżeli
chodzi o Naruto, było jeszcze gorzej, bo on nawet geninów nie potrafił ogarnąć.
A
jednak w tym wszystkim wiele rzeczy mu nie pasowało.
–
Sasuke… – Tsunade spojrzała na niego uważnie. – Przemyśl to na spokojnie,
porozmawiaj z Naruto. To na ten moment jest chyba twoja jedyna szansa na
odbudowę klanu Uchiha.
*
Naruto,
mimo że trzy dni męczył Sasuke pytaniami , o czym rozmawiał z Tsunade, nie
puścił pary z ust. Ciągle tylko go zbywał, twierdząc, że to nic istotnego.
Tylko skoro faktycznie to było nic istotnego, to dlaczego nie chciał
powiedzieć?
Naruto
zmarszczył brwi, zakładając kamizelkę jounina. Coś tu było nie tak.
–
Na którą masz spotkanie z Kakashim? – zapytał Sasuke.
–
Na dwunastą. A ty?
–
Piętnaście po. Jak wyjdziesz, poczekaj na mnie.
Obaj
musieli iść i załatwić ostatnie formalności związane z egzaminem na chunina.
Zwykle weszliby do gabinetu razem, ale tym razem Kakashi chciał jeszcze uzyskać
informację na temat trenerów każdego z geninów.
Spotkania
były już czystą formalności. Kakashi nie był specjalnie zdumiony faktem, że
Sasuke będzie trenerem Ryujiego, a Karin Akane. Jedynie trzecia osoba go
zastanowiła.
–
Suigetsu… Nie wiedziałem, że to on będzie opiekunem Sayuri.
Naruto
uśmiechnął się.
–
Ja wcześniej też nie. Sasuke dopiero wczoraj powiedział mi, że to on i że
jakimś cudem udało mu się go przekonać, bo za pierwszym razem odmówił.
–
Dobrze, w takim razie. Zlecę przygotowanie jego kwatery, bo tę dla Karin już
załatwiłem.
–
Kakashi–sensei, a jaki będzie ten egzamin teoretyczny? Co genini będą musieli
zrobić?
–
Myśleć.
–
A coś więcej? – Naruto nie ustępował. Bardzo zależało mu na tym, żeby jego
genini zdali. – Tak po znajomości?
–
Tak po znajomości to myśleć logicznie.
Kakashi
pokręcił głową i machnął na niego ręką, sugerując żeby już sobie poszedł. Naruto
i jego genialne pytania.
Kiedy
Sasuke wszedł do gabinetu, Naruto oparł się o ścianę i przymknął oczy. Ciekawiło
go, jak to będzie wyglądało. I jak to będzie później, z egzaminem z
praktycznym. Znów kilka etapów i walki pomiędzy sobą? Przypomniał sobie swój
pierwszy egzamin. Niestety, nie został dokończony, przerwała go inwazja
Orochimaru. Po tym wszystkim tylko Shikamaru dostał tytuł chunina. Nikt inny, nawet Sasuke czy Gaara. Tak, tylko niecałe
trzy lata później Gaara był już nie tyle chuninem, a Kazekage. Ale mu wtedy
zazdrościł. W ogóle ciekawe, co u niego. I co się dzieje w Sunie. Co z Sakurą i...
–
Cześć – usłyszał głos tuż przy swoim uchu, a zaraz potem poczuł cmoknięcie w
nos.
Otworzył
oczy. Dokładnie naprzeciwko siebie zobaczył twarz, którą dobrze znał.
Bursztynowe oczy, włosy w kolorze kawy z mlekiem.
–
Hideaki? Co ty tu robisz? – zapytał zaskoczony. Choć zaskoczony, to mało
powiedziane.
–
Myślałem, że bardziej się ucieszysz – uśmiechnął się lekko Hideaki, nie
spuszczając wzroku z niebieskich oczu. – Kiedy żegnaliśmy się ostatnim razem, powiedziałeś,
że nie chcesz, żebym wyjeżdżał.
–
No tak, ale… Wróciliście? – Naruto nie rozumiał.
–
Nie. Tylko ja wróciłem.
Hideaki
chwilę patrzył na niego w milczeniu, a potem, gdy Naruto trochę się speszył i
odwrócił wzrok, chwycił jego podbródek i zmusił, żeby znów spojrzał prosto na
niego. Był zdecydowany powiedzieć mu prawdę.
–
Wiem, że to wszystko jest cholernie popieprzone, ale nie mogłem inaczej.
Naruto, ja…
Zanim
zdążył dokończyć to, co miał do powiedzenia, poczuł tak silny cios w twarz, że
aż poleciał na przeciwległą ścianę i walną o nią głową. Ból był taki, że na
chwilę stracił zdolność logicznego myślenia. Dopiero po chwili, gdy doszedł do
siebie, poczuł, jak z nosa spływa mu krew. Podniósł głowę i zobaczył Sasuke.
–
Nigdy więcej go nie dotykaj.
Sasuke
podszedł bliżej. Mówił to przeraźliwie spokojnym tonem, ale jednocześnie patrzył
na niego z wściekłością. Czyżby to był ten cały „urok osobisty” Sasuke Uchihy? Dlatego
mieli przed nim taki respekt?
–
Nie boję się ciebie.
Hideaki
podniósł się. Miał gdzieś, że jego przeciwnikiem jest legenda wojny, skoro ta
legenda była dupkiem.
Sasuke
prychnął tylko z pogardą i chciał się odwrócić, ale nie zdążył, bo zupełnie się
tego nie spodziewając, otrzymał taki sam cios. Przeklął głośno, podnoszą się z
podłogi. Cholera, nie sądził, że Hideaki ma na tyle odwagi, żeby chcieć z nim walczyć,
zaskoczył go.
–
A Naruto sam ma prawo decydować o sobie – usłyszał i aż w nim zawrzało.
–
Posłuchaj, kretynie. – Sasuke chwycił go za bluzę. – Tamta sytuacja już nigdy
się nie powtórzy, więc trzymaj łapy przy dobie, bo pożałujesz!
Cały
aż kipiał ze złości. Co ten gnojek sobie wyobrażał? Myślał, że może tak po
prostu tu wrócić i znowu mieszać w głowie Naruto. Prędzej naprawdę go zabije,
niż na to pozwoli.
–
Tamta sytuacja nie miałaby w ogóle miejsca, gdybyś nie był dupkiem! – Hideaki odepchnął
go.
Chwilę
patrzyli na siebie wściekłym wzrokiem, aż w końcu w oczach Sasuke błyskał
Sharingana, a w rękach Hideakiego pojawił się paraliżujące igły.
–
Nie, przestańcie!
–
Co tu się dzieje? – zaalarmowany krzykami Kakashi wyszedł z gabinetu.
Po
chwili, widząc, jak wyglądają i co się szykuje, chwycił ich obu za nadgarstki i
pchnął na przeciwległe ściany.
–
Czy wyście już naprawdę podurnieli? Ciągle jak nie jeden z drugim, to drugi z
trzecim urządzają sobie bójki?!
Kakashi
spojrzał na nich ostro. Teraz to już naprawdę przesadzili.
–
O co tym razem poszło? – Patrzył to na Hideakiego, to na Sasuke i kręcił w
niedowierzaniu głową. – Po was bym się tego nie spodziewał. Geniusz klanu
Uchiha i geniusz w tworzeniu trucizn biją się jak gówniarze. Na pewno jesteście
dorośli? Gdybym was nie znał, pomyślałbym jeszcze, że może pobiliście się o
jakąś dziewczynę, ale to raczej niemożliwe.
–
O nic nam nie poszło – mruknął Sasuke.
Starł
strużkę krwi z wargi i spojrzał wrogo na Hideakiego, który odwzajemnił się tym
samym.
Kakashi
patrzył na nich jeszcze chwilę, po czym machnął ręką z rezygnacją.
–
Sasuke, chodź jeszcze na chwilę, zapomniałem dać ci do podpisu jednego
dokumentu.
Sasuke,
wchodząc niechętnie do gabinetu, rzucił jeszcze Hideakiemu ostrzegawcze spojrzenie.
Miał nadzieję, że zrozumie.
Naruto
podszedł do Hideakiego.
–
Cały czas krew ci leci.
Wygrzebał
z kieszeni czystą chustkę i przytknął mu ją do nosa.
Hideaki
chwycił chustkę, chcąc ją przytrzymać, przy okazji też nie mógł się powstrzymać
przed dotknięciem ręki Naruto.
–
Dlaczego wróciłeś? – zapytał Naruto. Musiał wiedzieć, co się stało.
–
Naprawdę nie wiesz?
Hideaki
spojrzał na niego, a jego bursztynowe oczy wydawały się być nieco smutne.
–
Odkąd cię pocałowałem, nie mogę przestać o tobie myśleć. – Odgarnął Naruto
włosy z czoła. – Chyba… Chyba cię…
Zanim
zdążył powiedzieć coś więcej, drzwi do gabinetu Hokage znów się otworzyły.
–
Hideaki, do środka! Sasuke, na zewnątrz! I nie ważcie się ruszyć jeden
drugiego.
Tak, Naruto. Na pewno kiedy powiesz psu, aby był grzeczny, a zwłaszcza szczeniakowi, to taki będzie. Widać, że to twój pierwszy pupil.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że Tsunade poruszy temat odbudowy klanu. W sumie wybrnęła z tego problemu. To jest jedyna droga, bo przecież nikt nie chciał dziecka z próbówki i dodatkowo dochodzą argumenty, że to i tak nie rozwikłało tego problemu. Tylko nie podoba mi się ten pomysł, aby Sasuke mógł decydować za dziecko dopiero w wieku 12 lat. Czemu tak późno? I tak mi to trochę nie pasuje, bo do akademii przyjmowani są w wcześniejszych latach, bo Naruto i reszta skończyli ją w wieku 12 lat. Ten pomysł Tsunade ma zalety, ale i ma też wady. Teraz wszystko zależy od Sasuke czy się zgodzi czy nie. Powinien pogadać na ten temat z Naruto. Niech oboje dobrze to przemyślą.
Naruto jest naiwny myśląc, że cokolwiek wyciągnie od Kakashiego na temat egzaminu. Ale przynajmniej uzyskał dobrą radę „muszą myśleć logicznie”. Możliwe, że jego uczniom się to uda, ale Naruto miałby z tym problem :)
I tak właśnie zaczyna się wojna. Ma szczęście Hideaki, że jak na razie pocałował Naruto tylko w nos. Ale i tak odważny. Nie spodziewałam się, że od razu zacznie walczyć o Naruto. Myślałam, że najpierw zbada sytuacje, a potem weźmie się do pracy.
Sasuke to ma wyczucie czasu. Że uderzył Hideakiego – tego można było się spodziewać. Ale że Hideaki sam go uderzy, a i Sasuke da mu się – tego kompletnie nie przewidziałam. Może i Hideaki byłby jeszcze zdolny, aby zawrócić w głowie Naruto, ale po pierwsze teraz Sasuke mu nie pozwoli, a po drugie gdy tylko Naruto dowie się, że Hideaki zerwał przez niego z Sakurą, to nie pozwoli, aby Hideaki się do niego zbliżył.
Kakashi jest bliżej niż myśli. Tyle że nie bili się o dziewczynę, a Naruto. Zapomniałam, że Kakashi nie wiedział, że Naruto kręcił z Hideakim. W ogóle zapomniałam, że nikt o tym nie wiedział oprócz zaangażowanych i Shikamaru (ale to wiadomo, przed nim nic się nie ukryje).
Uff… Sasuke znów pojawił się w ostatniej chwili. Chociaż byłabym ciekawa, jak Naruto zareagowałby na te słowa. Lecz myślę, że sądząc po zaparciu Hideakiego, wkrótce się dowiem.
Sielanka się skończyła. Teraz zaczęła się piąta wielka wojna o Naruto.
Duuużo weny
Juliet
UsuńMój Stich obgryzł połowę krzaczków ozdobnych przy Lidlu:)
Tak, masz rację, źle to ujęłam. Chodziło mi że po skończeniu Akademii, już jako genin. Muszę poprawić.
Naruto zawsze jest naiwny. Przez egzaminem na jounina też chciał wiedzieć, jakie będą pytania, a Kakashi powiedział po prostu „trudne” :)
No cóż, Hideaki też ma charakterek. I po to przyjechał do Konochy, żeby o niego powalczyć. Nie może się okazać słabeuszem. I pamiętaj, że on też ma mocne strony:)
Tak, nikt nie wiedział. A co Naruto na wyznanie… no cóż… Zobaczysz w nast. rozdziałach:)
Piąta wielka wojna o Naruto:) Dobre. Muszę to gdzieś wykorzystać:D
Dziękuję za komentarz:)
Wrócił temat odbudowy klanu, cieszę się, bo bardzo mnie interesowało jak to może wyglądać. Dziwnie tak byłoby spotkać swoje dziecko dopiero po dwunastu latach, gdzie od małego wychowywało się u kogoś innego. Nie wiem czy ja bym się zgodziła na coś takiego, temu dzieciakowi też przecież nie byłoby łatwo, ale skoro w przypadku chłopaków nie ma innego wyjścia. Sasuke tak łatwo nie zrezygnuje z przedłużenia linii, jeśli nie w ogóle, od zawsze przecież o tym mówił. Jestem ciekawa co na to Naruto, ale zanim przyjdzie czas na tą rozmowę to będą musieli się ,, pozbyć" Hideakiego. Z jednej strony ekscytuje mnie jego relacja z Naruto, chciałabym jeszcze trochę scen z nimi, a z drugiej strony jednak to Sasuke pasuje do Naruto jak nikt inny. Dobrze, że Sasuke walczy o Naruto, innej opcji by nie było. Jestem ciekawa reakcji Naruto na wyznanie Hideakiego. A Kakashi to normalnie powinien jeszcze kazać Sasuke i Hideakiemu podać sobie ręce na zgodę :P Ma rację, dorośli, a nadal się zachowują jak dzieci. Ale podobno w miłości wszystko jest dozwolone, Sasuke ma godnego przeciwnika, chociaż wiadomo kogo tak naprawdę pragnie Naruto. Myślę że w pewnym momencie dojdzie to tego, żeSasuke zacznie za bardzo kontrolować Naruto, to byłoby do niego podobne. Ale mam nadzieję, że Naruto będzie szedł za radą Izumo i Kotetsu i bardzo dużo rozmawiał z Sasuke, a on sam też się przed nim bardziej otworzy.
OdpowiedzUsuńHejeczka, hejeczka,
OdpowiedzUsuńo tak... Kakashi pobili się o chłopaka... bardzo jest mi żal Hideakiego już jest smutny, Naruto kocha Sasuke i mimo, że wtedy coś poczuł do niego to jednak to Sasuke jest na pierwszym miejscu... sama Tsunade poruszyła ten pomysł z odbudowa klanu, powinni porozmawiać ze sobą wszystko przemyśleć...
weny i pomysłów życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM