Kiedy
obaj wyszli z pokoju i zaczęli schodzić na dół, Sasuke zatrzymał się na chwilę.
Naruto był jakiś taki dziwnie zamyślony.
–
Poczekaj chwilę – powiedział i złapał go za ramię, odwracając w swoją stronę. –
Naruto, ja cię do niczego nie zmuszam i nie będę naciskał. Jeżeli nie chcesz,
to powiedz.
Naruto
uśmiechnął się lekko. Sasuke faktycznie zmienił podejście. Nigdy wcześniej nie
zachowywał się w stosunku do niego w taki sposób. Wcześniej po prostu sam
decydował, albo przynajmniej próbował decydować za nich obu, co zwykle kończyło
się kłótnią.
Ale
nie tym razem. Przyszło mu do głowy, że że tak pewnie zachowałby się Hideaki,
ale szybko wyrzucił tą myśl z głowy. Hideaki, wyjechał i powinien o nim
zapomnieć. A przynajmniej o tym, co ich zaczęło łączyć. On miała rację, mógł
być jedynie czymś na chwilę, bo Naruto w końcu znów wróciłby myślami do Sasuke.
Przeszli ze sobą zbyt wiele, by można byłoby z tego zrezygnować.
Kiedy
wczoraj opowiadał dziewczynom o tej misji w Kraju Fal, ogarnęła go jakaś taka
nostalgia. Nie znosili się jak piez z kotem, a jednak Sasuke prawie poświęcił
dla niego życie. Dla niego, dzieciaka, którego prawie nikt wówczas w wiosce nie
szanował. Którego nazywał idiotą, imbecylem, młotkiem i uważał, że nic nie
potrafi. Wiedział, że jeżeli zginie, to nie zemści się na Itachim i nie
odbuduje klanu, że przegra z kretesem, a jednak mimo to się poświęcił.
–
Nie, Sasuke, chcę. Po prostu musimy porozmawiać o niektórych rzeczach – powiedział
i pocałował go krótko.
Chciał
się odsunąć, ale to chyba się Sasuke nie spodobało, bo chwycił go i oddał pocałunek,
tym razem dużo intensywniejszy.
–
Narutokun – usłyszeli i oderwali się od siebie.
To
była Hinata z jakimś pakunkiem w rękach. I patrzyła na nich szeroko otwartymi
oczami.
Hinata,
kiedy tylko Sasuke zjawił się w rezydencji Hyuuga, oczywiście wiedziała, do
kogo przyszedł. Domyśliła się też. że chce zabrać Naruto do domu.
Kiedy
wczoraj Naruto pojawił się u nich z Hanabi ucieszyła się. Widać było, że nie
jest z nim najlepiej, dlatego chciała pomóc. Sama pewnie nie wiedziałaby, co do
końca mogłaby zrobić, ale o to już zadbała jej żywiołowa siostra. Naprawdę miło
spędzili ten wieczór i w sumie pół nocy i Hinata poczuła, że chciałaby, żeby
tak było zawsze. Żeby mogła być blisko Naruto, słuchać jego głosu i patrzeć,
jak się w końcu uśmiecha.
Tak,
wiedziała, że to nierealne, ale to co przed chwilą zobaczyła, wywołało jakieś
takie uczucie żalu. Nigdy nie widziała Sasuke i Naruto w tak intymnej sytuacji,
nie widziała, jak się całują w taki sposób. Przez chwilę czuła się jak podglądacz,
choć przecież nie zrobiła tego specjalnie. Po prostu słysząc, jak schodzą, wyszła
na korytarz, chciała dać Naruto jeszcze trochę jedzenia. Nie spodziewała się,
że trafi na taki widok.
–
Oj, Hinata… – Naruto poczochrał się po włosach na karku.
Zrobiło
mu się głupio i czuł, jak policzki zaczynają go palić. Hinata też wydawała się
być zawstydzona i sam był ciekaw, które z nich było bardziej czerwone na
twarzy.
–
Co tam masz? Pewnie coś dobrego? – zaczął gadać, chcąc jakoś wybrnąć z tej
niezręcznej sytuacji.
–
Pierożki. Wczoraj bardzo ci smakowały.
Hinata
uśmiechnęła się lekko. Naruto chyba naprawdę lubił jej kuchnię. Zapakowałaby mu
też ramen, ale tu niestety nic nie zostało, bo wczoraj cały zjadł.
–
Dzięki, Hinata, jesteś najlepsza.
Wziął
z jej ręki pakunek i się pożegnał.
–
Pozdrów Hanabi i jeszcze raz dzięki za wszystko.
*
Kiedy
Naruto i Sasuke dotarli do centrum wioski, Naruto dopiero po chwili zauważył,
że skręcili w innym kierunku niż zwykle. To nie była droga do dawnej dzielnicy
Uchiha.
–
Sasuke, już nie pamiętasz gdzie mieszkasz? – zapytał zdziwiony.
– Pamiętam. Chodź, chcę ci coś
pokazać – powiedział i po chwili skręcił na drogę pnąca się do góry.
Szli tak kilka minut, mijając
kolorowe domki, aż w końcu Sasuke się zatrzymał.
– To tutaj – powiedział i złapał za
klamkę jednej z furtek.
–
Co tutaj? – Naruto patrzył zdziwiony. – Hej. Nie możesz tak wchodzić do
czyjegoś domu.
Sasuke
tylko uśmiechnął się i sięgnął do kieszeni. A potem dał Naruto klucze.
Ten
patrzył na nie przez chwilę zdezorientowany, ale potem zauważył, że na
breloczku był grawer. Wygrawerowane były symbole ich klanów: Uchiha i Uzumaki.
–
Czekaj, zaraz, bo nie rozumiem. – Naruto zamrugał. – Powiedziałeś, że idziemy
do mieszkania.
–
Nie, Naruto. – Sasuke przyciągnął go do siebie. – Powiedziałem, że zabieram cię
do domu.
Sasuke
już od dawna rozglądał się za jakimś domem dla nich obojga. Nic nie mówił, bo
Naruto był w gorącej wodzie kąpany, ale patrzył na ogłoszenia. Ogłoszenie o
sprzedaży tego budynku pojawiło się niedawno, ale jak go tylko zobaczył, że
musi go kupić
Dlaczego
akurat ten? Bo wiedział, że Naruto na pewno się spodoba. Ściany w ceglastym
kolorze, czarna dachówka i wielkie drzewo, do którego konaru przymocowana była
mała huśtawka. Taka jak w akademii.
Domek
był mały, ale naprawdę bardzo ładny. Z jednej strony ściana była zaokrąglona,
co nadawało mu charakteru, miał też taras i ogród. Nieduży, ale jednak.
Nie
był tani, bo właściciel, mimo jego stoickiej postawy, chyba wyczuł, jak bardzo klient
chce go kupić.
Sasuke
wcześniej nie podjął ostatecznej decyzji, bo chciał o tym najpierw porozmawiać
z Naruto. Miał to zrobić dzień po weselu. Niestety, wszystko tak się ułożyło,
że nie zdążył.
Przez
chwilę sprawa kupna domu zeszła na drugi plan, bo czekał, aż Naruto wróci. Ale
on nie wracał. A Sasuke jak kretyn nie zrobił w tej sprawie nic. Dopiero Sakura
nim potrząsnęła. Powiedziała mu wprost, co się dzieje. I wtedy właśnie podjął decyzję.
Ryzykował, jeżeli działo się to, czego obawiał się najbardziej, Naruto mógł w
ogóle nie chcieć do niego wrócić. Ale jednak zaryzykował. Poszedł do właściciela
i złożył mu ofertę nie od odrzucenia.
Nie
było łatwo wszystko załatwić od razu, ale od czego ma się byłego mistrza, który
został Hokage. Tamtego dnia Sasuke postawił na głowie całe biuro administracyjne.
Zastaw jego mieszkania w zamian za kredyt, przepisanie własności domu, wpisy do
ksiąg, nadanie praw do terenu. Było trochę załatwiania, ale było też warto,
zwłaszcza, kiedy zobaczył ostatni dokument: „Ustanowienie współwłaściciela”.
–
Ale, nie, zaraz…
Naruto
spojrzał na dom, na klucze, na niego, a potem znowu na klucze.
–
Chcesz mi powiedzieć, że jesteś właścicielem tego domu?!
–
Nie, Naruto. Chcę ci powiedzieć, że MY jesteśmy właścicielami tego domu.
*
Powiedzieć,
że Naruto był zaskoczony, to nic. Powiedzieć, że był w szoku – to mało powiedziane.
Powiedzieć, że był w ciężkim szoku – no, uszłoby, bo tak to mniej więcej
wyglądało.
Naruto
rozejrzał się. Dom bardzo mu się podobał, był też w takim miejscu, że widac
było z niego zarówno wzgórza Hokage, jak i praktycznie całą Konohę.
–
Kiedy ty to w ogóle zrobiłeś?
–
Wczoraj.
–
Ale jak? Shikamaru narzekał, że kiedy on kupował dom, trwało to ponad miesiąc.
Ciągle musiał załatwiać i donosić jakieś dokumenty. Temari ponoć musiała czekać
na jakieś papiery z Suny.
–
Było z tym trochę zachodu, ale dałem radę wszystko załatwić.
Sasuke
zgrabnie przemilczał fakt, że gdyby nie Kakashi, to nic by nie załatwił. A już
na pewno nie mógłby go zrobić współwłaścicielem. Jasne, znał jego imię i
nazwisko, datę urodzenia i imiona rodziców, ale potrzebnych było też kilka
rzeczy.
–
Dlaczego nic nie powiedziałeś wcześniej?
–
Byłeś zajęty… – powiedział Sasuke.
Siłą
woli pohamował się, by nie dodać „nowym przyjacielem”, ale Naruto, widząc jego
wzrok, chyba się domyślił. No tak, sam wiedział najlepiej, co go ostatnio
zajmowało.
–
Sasuke… – jego ton się zmienił. – Ty naprawdę zrobiłeś to dla mnie?
–
Nie, żeby pozbyć się upierdliwych sąsiadów. – Sasuke nawet teraz nie umiał
sobie odmówić drobnej złośliwości. – No przecież to chyba jasne, że dla ciebie.
Naruto
czuł, że oczy znów zaczynają go piec. Objął Sasuke i wtulił twarz w jego
obojczyk.
–
Ale skąd wiedziałeś, że… No wiesz – zaciął się, nie chcąc wchodzić na drażliwy
temat Hideakiego.
–
Skąd wiedziałem, że w ogóle będziesz chciał? – Sasuke domyślił się, co mu
chodzi po głowie. – Nie wiedziałem. Ale miałem taką nadzieję.
Miły Sasuke - jednak dożyłam tych czasów co niemożliwe staje się możliwe. Ale wiadomo, dla Naruto cały świat stanie na głowie.
OdpowiedzUsuńTeraz jak pojawił się Sasuke z powrotem w opowiadaniu i Naruto, choćby wspomina Hideakiego, to dziwnie się czuję. Tak jakby to wszystko nie powinno się zdarzyć. Wiem, że Naruto tak szybko nie przejdzie Hideaki, ale zmierza ku dobremu. A jak nie, to Sasuke na pewno się postara, aby myśli Naruto nabrały innego toru :)
A więc jednak Hinacie jeszcze całkiem nie przeszło z miłością do Naruto. Lepiej niech czym prędzej się odkocha, bo tak tylko bardziej się rani. Niech rozejrzy się wokół, jest tyle fajnych chłopaków (choćby Kiba), którzy pragną jej towarzystwa. W ogóle jestem ciekawa, jak idzie Kibie w zakochiwaniu Hinaty.
No, oczywiście, że ramen nie został. Taka pyszna potrawa miałaby się zmarnować? Lepiej zjeść wszystko póki ciepłe i świeże.
I jednak załatwiał nowy dom. Można było się domyśleć, ale zdziwiłaś mnie tym, że Sasuke już wcześniej o tym myślał. Nie spodziewałam się tego po tym draniu. Ale wreszcie Naruto doczekał się swojego wymarzonego wspólnego domu. Trochę to trwało, ale w końcu uzyskał to. Jednak, gdyby nie cała ta sytuacja z Hideakim, to Naruto następnego dnia pogadałby o nowym domu z Sasuke i może dopiero po miesiącu mogliby się do niego przeprowadzić. A tak, proszę. Wystarczył jeden dzień i mają coś na co czekaliby miesiąc. Jednak są pozytywy ich rozstania.
„Nie, żeby pozbyć się upierdliwych sąsiadów.” – Sasuś, wróciłeś! Jednak nadal jesteś sobą. Nie podmienili cię.
Nadzieja czyni cuda, Sasuke.
No to teraz będą mieli ciężki dzień. Przeprowadzka. Najbardziej męcząca rzecz świata. Ale przynajmniej warta zachodu.
Nie mogę doczekać się zaręczyn (nie wspominając już o ślubie), no ale wiem, że teraz tak od razu nie wypada. Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Chociaż jak pomyśleć, że zostały dwa spotkania w ramach projektu, a już dziewiąte spotkanie zostało przełożone na inny termin, to jednak te oświadczyny powinny pojawić się w najbliższym czasie, aby na dziewiątym spotkaniu przedstawić osobą wahającym się plan zaślubin Sasuke z Naruto, aby na dziesiątym wszystko rozwikłać i pozytywnie rozpatrzyć wniosek. Ach, jak ja już bym chciała o tym czytać. Ostatnio mam takie uczucie, jakby akcja spowolniła. Ale może to tylko takie moje odczucie.
Duuużo weny
Juliet
Zacznę od końca. Tak, akcja zwolniła. Gdyby nadal miała tempo, skończyłabym w kilka rozdziałów. A tak się wciągnęłam, że chcę jeszcze o tym trochę pisać.
UsuńTo z Hideakim musiało się wydarzyć z dwóch powodów. Pierwszy – inaczej Sasuke ciężko byłoby coś tak naprawdę zrozumieć, a tak zobaczył, że może jednak wcale nie jest pępkiem świata. Dzięki temu też ich związek może przestanie w końcu być rutyną i poczują to co dawniej na nowo. Drugim powodem jest moje zauroczenie paringiem HideakixNaruto, fajnie było znów popisać coś o takim świezym zauroczeniu, pierwszym pocałunku itp. :)
Z tym ślubem to nie będzie takie hop siup, ale to zobaczysz:)
Dziękuję za komentarz
Oj tego sie nie spodziewalam. Sasuke zaczął albo przynajmniej stara sie myśleć o nich jako jednosci a nie moje Twoje. Teraz tylko nie spierniczyc tej wontlej nici porozumienia. Hinata zawiedziona juu ujrzała swiatelko w tunelu. No coz może Kiba dostabie szanse w koncu.
OdpowiedzUsuńDziwię się, że Hinata nigdy nie widziała ich całujących się. W końcu zawsze stała za jakimś drzewem i stalkowała Naruto :P Ale tęskniłam za nią, zawsze była taka kochana, cieszę się, że znów była o niej wzmianka :)
OdpowiedzUsuńJejku, Sasuke naprawdę się stara. Zrobiło mi się po prostu słodko. Opamiętał się w ostatniej chwili i teraz pokazuje, jak bardzo mu zależy. Najbardziej rozczuliły mnie te breloczki, z ich wspólnymi herbami. Może to jeszcze nie małżeństwo, ale Sasuke wreszcie znów pokazuje, jak bardzo go kocha.
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ich własne mieszkanie... brawo Sasuke postarałeś się, a w zasadzie plan o takim wspólnym domu już dawno miałeś, ale wszystko się skomplikowało przez tą całą sprawę... ojć Hinata...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM