Naruto,
kiedy w końcu doszedł jako tako do siebie, nadal był nieco otępiały. Nie
pamiętał za dużo z tej nocy, jedyne, co ciągle przewijało mu się przez pamięć,
to jakaś rzeka.
–
Sakura-chan, czy ja wczoraj byłem nad rzeką? – zapytał.
Sakura
odwrócił się w jego stronę. Dopiero co skończyła robić wykład Hideakiemu na
temat nieodpowiedzialnego zachowania. Bo Naruto zatruł się, będąc pod jego
nadzorem. I w ogóle, dlaczego jej nie obudził? Jasne, on był specjalistą od
trucizn, ale Naruto miał ponoć omamy i halucynacje. Mogłaby może jakoś pomóc.
–
Nie Naruto, po tych oparach miałeś po prostu halucynacje.
–
Halucynacje…
To
słowo… Pamiętał je. Jak przez mgłę, ale pamiętał. Było coś o halucynacjach. I
na pewno była jakaś rzeka. Ale co to za rzeka?
Spojrzał
na zegarek i zerwał się z kanapy.
–
A ty dokąd? – Sakura uniosła brwi. – Nie wypuszczę cię stąd, dopóki nie
wydobrzejesz. Nadal bredzisz o jakiejś rzece.
–
Ale umówiłem się z Shikamaru, musze z nim ustalić termin spotkania w sprawie
projektu!
–
Jak z Shikamaru, to pewnie na jakimś dachu. Nie mam zamiaru brać
odpowiedzialności za to, że rozbijesz sobie głowę, kiedy z niego spadniesz.
–
Ale Sakura-chan…
–
Ja z nim pójdę – zaoferował się Hideaki.
–
Ty to się lepiej nie odzywaj – warknęła Sakura. – Zatrułeś go! Poza tym…
Zamilkła,
nie chcąc powiedzieć tego, co jej ślina na język przyniosła. Bo tak szczerze
mówiąc, zaczęła się na serio obawiać tej ich relacji. Jeszcze do wczoraj myślała,
że Hideaki nie jest kompletnie zainteresowany, ale ta noc… Cholera, znała jego
czułe punkty, wiedziała, jak go podniecić, a mimo to im nie wyszło. Był tak
strasznie spięty, poddenerwowany i jakiś taki rozkojarzony.
Sakura doskonale wiedziała, jak na
ludzi działa Naruto. On potrafił przekonać do siebie chyba każdego. Ludzie go
kochali. Za osiągnięcia, za osobowość, za ten wieczny optymizm. Niech to,
przecież on potrafił przekonać Nagato, który chciał zniszczyć świat, do tego,
by go naprawił. Dla Naruto nic nie było niemożliwe. Więc to, co jej też wczoraj
wydało się niemożliwe, teraz już było możliwe.
Nie chciała, żeby Hideaki poszedł z
Naruto, wolałaby ich trzymać z dala od siebie. Jednak uzmysłowiła sobie, że
rozmowa z kimś innym jest w tym momencie dużo ważniejsza. Jeżeli Hideaki też
poczuł coś do Naruto – na to nie miała wpływu. Ale mogła mieć wpływ na
determinację innej osoby.
–
Idźcie – powiedziała, chociaż zdecydowanie wbrew sobie.
Kiedy
w końcu wyszli na klatkę schodową, Hideaki chwycił Naruto za nadgarstek i go
zatrzymał. Było to półpiętro, więc nie musieli uważać na żadnych wścibskich
sąsiadów mogących podglądać przez wizjer.
–
Co pamiętasz z nocy? – zapytał, siadając na schodach.
Musiał
wiedzieć, czy to, co mówił Naruto, było tylko skutkiem trucizny, czy naprawdę
tak myślał.
–
Rzekę.
To
było pierwsze, co przyszło Naruto do głowy. Usiadł obok i próbował sobie coś
jeszcze przypomnieć.
–
Rzekę – powtórzył. – I… i chyba, że można było w niej utonąć . Ale pytałem
Sakury-chan, nie byłem nad żadną rzeką. I przecież umiem chodzić po wodzie, nie
utonąłbym.
Hideaki
przysunął się do niego. Chwycił Naruto za rękę i zacisnął jego palce wokół
własnej dłoni, którą po chwili przyłożył do jego czoła. Fakt, Naruto nie miał
teraz już takiej gorączki, jak wczoraj, ale może sobie przypomni.
–
Rzeka – wyjaśnił.
Naruto
zmarszczył brwi, usilnie nad czymś myśląc. O ile w myśleniu nigdy nie był za
dobry, przez to nagłe uczucie chłodu coś zaczął kojarzyć.
–
Jestem twoją halucynacją, pamiętasz?
Hideaki,
mówiąc to, uśmiechnął się tak, że serce mu zmiękło i, powoli, bo powoli, zaczął
sobie przypominać momenty tamtej nocy. Słowo halucynacja była chyba słowem
kluczowym, które odblokowało mu w jakimś stopniu pamięć.
–
Było bardzo gorąco, widziałem księżyc i… ciebie – stwierdził w końcu. – Byłeś
ze mną.
–
Byłem – potwierdził Hideaki. – A ty… Mimo że przez większość czasu bredziłeś, wyraźnie
chciałeś czegoś ode mnie.
–
Czego chciałem?
Naruto
spojrzał mu prosto w oczy i zawiesił się na chwilę. Te oczy były naprawdę
ładne. Mógłby tak po prostu siedzieć i na nie patrzeć.
–
Naruto, nie… – Hideaki pokręcił głową, widząc jego wzrok. – Ja już dzisiejszej
nocy prawie przegrałem walkę z samym sobą...
–
Po co walczyć samemu ze sobą? – zdziwił się Naruto.
Hideaki
zmarszczył brwi. Chyba te opary jeszcze działały jakoś na jego umysł.
–
Jak chcesz, możesz powalczyć ze mną. Pokażę ci moje techniki. Zawsze walczyłem
z Sasuke, ale… – Naruto zamilkł i wyraźnie spochmurniał.
Hideaki
przymknął powieki. Właśnie Sasuke. I Sakura. Mimo że chciał, to nie mógł, nie
mogli… Cholera, po co w ogóle tu przyjechali, w Sunie wszystko układało się
idealnie. To znaczy sam to zaproponował, widząc, że Sakura tęskni za
przyjaciółmi, ale gdyby wtedy wiedział, co może się stać, jakie może przynieść
to konsekwencje, zjawiliby się tylko na ślubie i zaraz po nim wrócili. Nie zdążyłby
poznać Naruto na tyle, żeby…
–
Chodź, odprowadzę cię do Shikamaru – powiedział.
Potem
będzie musiał porozmawiać z Sakurą, która chyba się czegoś domyślała i będą wspólnie
musieli podjąć ważną decyzję.
*
Shikamaru,
jak przewidziała Sakura, czekał na Naruto na jednym z dachów niedaleko Głównej
Siedziby Wioski.
Zdziwił
się, że Naruto ma towarzystwo, a potem jeszcze bardziej, gdy ten zachwiał się i
Hideaki musiał go przytrzymać.
–
Uważaj na niego. Zatruł się wczoraj oparami i nadal ma problemy z koordynacją i
myśleniem. – Hideaki zmusił Naruto, żeby usiadł i wcisnął mu w ręce butelkę z
wodą. – Pij, to pomaga i… Uważaj na siebie, Naruto – powiedział.
Spojrzał
mu prosto w oczy, jakby chciał się upewnić, że zrozumiał, jednak to było
błędem, bo zagapił się chyba odrobinę za długo.
To
nie uszło uwadze Shikamaru, który znów zmarszczył brwi. Jasne, wiedział, że się
pogodzili, sam ich do tego zmusił, ale to było naprawdę dziwne. Oni patrzyli na
siebie jakby… Shikamaru potrząsnął głową. Chyba coś mu się przywidziało. Na
pewno coś mu się przywidziało.
–
Naruto – przesunął się tak, żeby siedzieć naprzeciwko niego – chciałeś się pilnie
spotkać. Dzisiaj zebranie Rady, mam nadzieję, że rozmawiałeś z Sasuke.
–
Rozmawiałem – mruknął Naruto.
–
I co, zgodził się? – zapytał, bo choć słyszał plotki, wolał się upewnić.
–
Nie.
„Nie”.
To zimne, oschłe, beznamiętne „nie”. Nadal bolało. Nadal, gdy przypominał sobie
tamten wieczór, żołądek zaciskał mu się nieprzyjemnie. To dlatego tak bardzo
starał się w ogóle nie myśleć o Sasuke.
–
Shikamaru, czy moglibyśmy przełożyć to zebranie? Najlepiej przeciągnąć to jak
tylko się da? Ja… Ja muszę się nad tym wszystkim jeszcze zastanowić.
Shikamaru
spojrzał na niego uważnie. Naruto wydawał się być bardzo niestabilny
emocjonalnie. Jeszcze kilka chwil temu, gdy rozmawiał z Hideakim, wydawał się
być szczęśliwy, ale gdy tylko temat zszedł na Sasuke i jego decyzję, zmienił
się nie do poznania. Wyglądał jak kupka nieszczęścia. Coś w tym wszystkim było
i musiał się dowiedzieć co.
–
Wiesz, to decyzja Hokage, ale myślę, że jak przedstawię odpowiednie argumenty,
to powinien się zgodzić – powiedział po zastanowieniu. – Pytanie, co mam mu powiedzieć?
–
Powiedz, że…
Naruto
nie dokończył. Nie wiedział, co miałby powiedzieć. Czy w ogóle on i Sasuke
jeszcze istnieli jako para? Poza tym Hideaki… Czuł się kompletnie rozbity. Bo
czym było uczucie do Sasuke, a czym do Hideakiego.
–
Shikamaru, jak szybko człowiek może się w kimś zakochać? – zapytał.
Nawet
nie zastanowił się, jak to zabrzmi. Musiał wiedzieć. A w końcu Shikamaru był
geniuszem, więc kto miałby znać odpowiedź, jak nie on?
–
Hę? – Shikamaru spojrzał na niego zdziwiony takim pytaniem. Podrapał się po
głowie. – No wiesz, nie jestem ekspertem akurat w tej dziedzinie, ale mówią, że
istnieje miłość od pierwszego wejrzenia. Z drugiej strony, ty i Sasuke uświadamialiście
sobie to wiele lat, więc musiałbyś się zastanowić, kiedy to konkretnie się…
Zaraz, tobie wcale nie chodzi o Sasuke?
Shikamaru
otworzył szeroko oczy, gdy coś do niego dotarło. Czyżby to… Zaczął łączyć ze
sobą fakty. Od kilku dni krążyła plotka, że Naruto rozstał się z Sasuke. Nie
prowadzili już wspólnych treningów, a Naruto mieszkał u Sakury. To raz. Dwa.
Sasuke nie zgodził się na ślub. To mogłaby być przyczyna zerwania. Trzy. Naruto
zaczął uczyć się tworzenia trucizn u Hideakiego, a to, jak dzisiaj na siebie
patrzyli… Shikamaru złapał się za głowę. Gorzej być nie mogło. Jeżeli Sasuke i
Sakura się dowiedzą, to nie wiadomo, czyj gniew i jego skutki będą większe…
Sasuke, nawet jeśli plotki były prawdziwe i się rozstali, nie wybaczy mu tego i
rozniesie pół Konohy, a Sakura drugie pół, gdy się okaże, że Naruto odbił jej
kolejną miłość. Tak czy inaczej, sam Naruto na pewno tego nie przeżyje.
–
Zakochałeś się w Hideakim? – zapytał jeszcze dla pewności.
Mimo
że chyba znał odpowiedz, w duchu modlił się, żeby Naruto zaprzeczył. Ale nie
zaprzeczył.
–
Nie wiem – powiedział po prostu. – Nie wiem.
Shikamaru
złożył ręce w piramidkę i zaczął główkować. Nie wiedział, jak to ugryźć. Choć…
Ostatni czytał trochę książek na temat psychologii, w końcu jako doradca Hokage
cały czas musiał się szkolić. Socjologia, psychologia i jeszcze wiele różnych
rzeczy. Coś mu się przypomniało, bo jeden z tematów go zainteresował.
–
Co czujesz, gdy myślisz o Sasuke? – zapytał, nawiązując do jednej z książek. To
była chyba: „Psychologia uczuć. Jak mężczyźni okazują zauroczenie”. – Zanim odpowiesz,
zastanów się i przypomnij sobie cały wasz związek, nie tylko to, co zdarzyło
się ostatnio.
–
Złość – mruknął Naruto, zaciskając ręce. - A jak przypomnę sobie, co razem przeszliśmy
i to, że przecież ciągle go kocham, to jeszcze większą złość.
–
Dobra. A co czujesz, kiedy myślisz o Hideakim – zadał drugie pytanie, choć domyślał
się, jak będzie odpowiedź.
–
Motylki – powiedział Naruto i uśmiechnął się.
Człowiek może przyzwyczaić się do codziennych rozdziałów. Od samego rana co chwilę odświeżałam stronę, aby zobaczyć czy dodałaś nowy rozdział. Rozpieszczasz nas. Ale nie narzekam. Nawet się cieszę, biorąc pod uwagę co teraz się dzieje.
OdpowiedzUsuńRzeka, rzeka i rzeka. Uparł się na tą rzekę i już. Ciekawe co było w tej trutce?
„Ja z nim pójdę” – ty, Hideaki, powinieneś trzymać się od niego z daleka, abyście później tego oboje nie żałowali. Chociaż jak już do czegoś dojdzie, to może stwierdzicie, że to jednak nie to i dacie sobie spokój. I Naruto wróci do Sasuke. Ach… marzenie.
O tak, Sakura wreszcie przejrzała i pójdzie do Sasuke. Nareszcie. W końcu Sasuke musi wrócić na scenę, bo ostatnio coś mało go w rozdziałach.
No i Hideaki opamiętał się. Jeden z głowy. Jeszcze Naruto musi się jakoś ogarnąć. Ale już powoli widzę światełko w tunelu. Hideaki zrozumiał, że nie może dopuścić, aby Naruto wykonał krok w jego stronę. W końcu ktoś mądry. A ta ważna decyzja, którą muszą podjąć wspólnie z Sakurą? Chodzi o wyjazd z Konohy i przeprowadzenie się na stałe do Suny? Bo w sumie to pierwsze nasunęło mi się.
„Nie” – a ja ciągle gdy to czytam mam łzy w oczach. Sasuke mógł delikatniej odmówić.
„jak szybko człowiek może się w kimś zakochać?” – zastrzelił mnie tym pytaniem Naruto. Nie spodziewałam się tego pytania.
„Jeżeli Sasuke i Sakura się dowiedzą…” – Sakura już wie, a Sasuke to mam nadzieję, że jak się dowie to wreszcie zacznie walczyć o JEGO młotka. No cholera, Sasuke musi w końcu oprzytomnieć.
Kolejna osoba, która kieruje się książkami. Shikamaru, witaj w klubie Saia.
„Złość” – to jest zrozumiałe, ale to znaczy, że Naruto nadal w jakiś pokrętny sposób zależy na Sasuke. Ten drań jeszcze w nim wywołuje emocje. A i Naruto dalej mówi „ciągle go kocham” to znak, że Sasuke ma jeszcze szanse ocalenia tego wszystkiego i nie ma mowy, aby spieprzył tą sprawę. Tu toczy się los o SasuNaru! Musi zwyciężyć!
„Motylki” – motylki, uff… to dobrze. Przecież motylki ma się na samym początku związku. Czyli to jak na razie jest tylko albo aż zauroczenie. Hideaki jak na razie nie wywołuje w Naruto żadnych mocniejszych emocji, które wywoływał Sasuke. A to jest dobry znak. Znak, że jeszcze to wszystko można przerwać. Sasuke! Jesteś teraz nam strasznie potrzebny! Walcz o swoje! (oczywiście, że nie traktuję Naruto jak rzecz : ) Nieee, wcale)
Oby w następnym rozdziale był Sasuke, bo co by nie mówić, ale stęskniłam się za tym draniem. No i oczywiście za SasuNaru. Nawet, jakby mieli się pozabijać, to zawsze jest to SasuNaru. Choć pewnie do bezpośredniej konfrontacji Sasuke z Naruto w następnym rozdziale nie dojdzie, ale może Sasuke po rozmowie z Sakurą zrozumie cokolwiek.
Duuużo weny
Juliet
Motyw rzeki jest z ff Homoviatora: „Sny wyschniętej rzeki”.
Usuń„Chociaż jak już do czegoś dojdzie, to może stwierdzicie, że to jednak nie to i dacie sobie spokój.” – Cóż, czasami tak właśnie jest i nie tylko ty tak pomyślałaś, ale ktoś jeszcze tak właśnie pomyśli.
Czy Hideaki się ogarnął? Oj, nie wiem:)
Własnie przez te motylki i zafascynowanie Hideakim Naruto chwilowo zaniedbał druzynę. Ale oni mają po 14 lat, Kakashi tez drużynę 7 często zostawiał samej sobie, bo przecież codziennie nie trenowali. A już na pewno, jak wychodziła nowa część Icha Icha Paradise:)
A Sasuke. No to jak wiesz, w kolejnym rozdziale, który już jest i go czytałaś:)
Oooo to sie narobilo. Naruto ma ostro namieszane w glowie teraz. Pewnie jak Sasuke sie ogarnie to milosc znowu rozkwitnie 😊
OdpowiedzUsuńHej! Po raz pierwszy komentuję opowiadanie. Wiem, że komentarz są dla Ciebie ważne, ale zawsze mam przed tym wewnętrzny opór. Dopiero Twój wczorajszy post na wattpadzie sprawił, że postanowiłam to zmienić i napisać komentarz.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Hiden w Twojej wersji. Ta kreacja bohaterów, szczególnie Naruto i Sasuke - perełka. Oglądałam Naruto jako dziecko i jestem fanką tego fandomu od jakichś 10 lat. To jak trzymasz się kanonu jest niesamowite. Czytam to opowiadanie od jakiegoś czasu i mimo, że część rozdziałów znam na pamięć, uwielbiam do nich wracać. Tak jak do samego oryginału. Również uważam, że takie zakończenie anime i mangi, byłoby bardziej autentyczne, niż obecna wersja Boruto.
Nie piszę tego komentarza dla obiecanych 2 rozdziałów, to Twoja decyzja komu udzielisz do nich dostępu. Chciałam jedynie choć trochę zrekompensować swoją nieobecność w komentowaniu. Bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem. Nie wyobrażam sobie, że miałoby się kiedyś skończyć. Dlatego postanowiła nie przejść obojętnie obok tego co napisałaś.
Życzę dalszej weny.
Niech Sasunaru Hiden nigdy się nie skończy! :D
U mnie to nawet więcej, jak 10 lat, bo od 10 to pisze, a oglądać zaczęłam wcześniej.
Usuń"część rozdziałów znam na pamięć" - miło to czytać:)
Dziękuję, że się jednak przełamałaś i coś napisałaś.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo masz na myśli, pisząc "głębszą"?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och Shikamaru bardzo szybko łaczy fakty, cóż Sakura już wie i oby przemówiła Sasuke do rozumu... niech zacznie w końcu walczyć o swojego młotka... jak dobrze, że Hideaki się opanował...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM