–
Słuchajcie, plan jest taki… Sai pożycz ołówek.
Kiba
czuł, że wpadł na naprawdę dobry trop, dlatego wziął serwetkę i zaczął na niej
coś rysować.
–
To jest budynek szpitala, a laboratoria są w piwnicach. Musimy się dowiedzieć,
które to było laboratorium. Jeżeli ten ktoś się tam uczył, to na pewno tam wróci.
–
Przestępca zawsze wraca na miejsce zbrodni – pokiwał głową Lee.
Ostatnio
naprawdę często chodził do kina i wiedział takie rzeczy.
–
Jaki znowu przestępca, czy wam już do reszty odbiło? – Shikamaru pokręcił głową
zrezygnowany. – Po pierwsze, do części, gdzie są laboratoria nikt nie wejdzie
bez specjalnej przepustki, bo trzymają tam wiele cennych składników, trucizn i
antidotów. Okna też są zabezpieczone. Po drugie – pracowników obowiązuje
tajemnica, kto nad czym pracuje. I po trzecie…
–
To mnie Hideaki uczył tworzenia trucizn.
Naruto,
słuchając tego, co mówią, już po prostu nie wytrzymał. Tym bardziej po tym, co
powiedział Lee. Przez to, co się stało, naprawdę w pewien sposób czuł się jak przestępca,
w końcu omal nie ukradł Sakurze chłopaka. Poza tym miał też zamiar wrócić do
laboratorium i zabrać stamtąd swoją pierwszą zrobioną truciznę. Co prawda nie
była na ludzi, a na chwasty, ale liczył się fakt, że mu się udała. To była jego
jedyna pamiątka po Hideakim i mimo że teraz robił wszystko, żeby z Sasuke mu
się ułożyło, chciał ją mieć.
–
Ciebie?!
Kiba
wytrzeszczył oczy. Zresztą nie tylko on, bo wszyscy poza Sasuke i Shikamaru
patrzyli na niego, jakby właśnie ogłosił, że rezygnuje z kandydowania na
Hokage.
–
Ale jak to? – Ino naprawdę nie rozumiała. – Tworzenie trucizn jest naprawdę
skomplikowane, potrzebna jest duża wiedza na temat roślin, a ty kiedyś u mnie w
kwiaciarni pomyliłeś tuję z modrzewiem.
–
Nie znam się na choinkach – wzruszył ramionami Naruto.
–
Ty byś prędzej jakieś laboratorium wysadził, a nie zrobił truciznę – zaczął się
śmiać Kiba.
–
A swoim antidotum raczej byś kogoś zatruł – dodała sceptycznie Temari.
–
Trucizny tworzą zazwyczaj wykształcenie w tej dziedzinie medycy – podsumowała
Tenten. Dobrze o tym wiedziała, bo kiedyś sama spróbowała stworzyć truciznę do
swoich strzałek, ale mimo wszelkich starań nic z tego nie wyszło.
Naruto
prychnął. Dlaczego nikt nie wierzył, że może być dobry w czymś innym niż tylko
walka. Fakt, spowodował mały wybuch, ale to dlatego, że ręka ma zadrżała, gdy
Hideaki stał za nim i mówiąc, chuchał mu w ucho, co powodowało lekką
dekoncentrację. No i jeszcze się zatruł, ale to przez przypadek. Ostatecznie w
końcu przecież osiągnął sukces. Zrobił truciznę na chwasty!
–
Naruto-kun, a ja uważam, że wszyscy powinniśmy być ambitni i uczyć się nowych rzeczy.
– Hinata uśmiechnęła się do niego, za co był jej naprawdę wdzięczny. Chociaż
ona w niego wierzyła..
–
No dobra, ale skoro to ciebie uczył, to spędzałeś z nim dużo czasu. Musiał ci coś
powiedzieć.
Kiba
nadal drążył temat. Jego trop był dobry, gdyby nie wspomniał o uczniu
Hideakiego, nie dowiedzieliby się, że to Naruto. A teraz, gdy już wiedzieli, on
też musiał cos wiedzieć na temat nagłego zniknięcia Sakury.
–
No chyba że byłeś tak kiepskim uczniem, że po prostu uciekł od ciebie do Suny –
zastanowił się.
Naruto,
słysząc to, zamarł na kilka sekund. Kiba nawet nie wiedział, jak blisko był
prawdy. Tak Hideaki i Sakura wyjechali przez niego. Ale nie przez jego błędy w
laboratorium, a przez fakt, że oprócz trucizn, stworzyli tam też coś zupełnie
innego.
–
Nie. Opuścili Konohę, bo… bo dostali pilne wezwanie. Na granicach znów doszło
do walk i musieli ściągnąć wszystkich specjalistów od trucizn – wymyślił
Naruto.
I
byłoby to całkiem wiarygodne wytłumaczenie, gdyby nie fakt, że nie przemyślał
jednej rzeczy.
–
Niemożliwe. – Temari zmarszczyła brwi. – Mi na ten temat nic nie wiadomo. A
codziennie dostaję informację odnośnie tego, co się dzieje w Sunie bezpośrednio
od mojego brata. Gdyby coś takiego miało miejsce, od razu bym wiedziała.
–
Poza tym, dlaczego Sakura nie powiedziała nic w szpitalu? – Ino też coś w tym wyjaśnieniu
nie pasowało.
Shikamaru
słuchając tego wszystkiego, uznał, że sam musi zainterweniować.
–
Ja myślę, że jeżeli chcecie wiedzieć, dlaczego Sakura wyjechał, po prostu do
niej napiszcie i ją o to zapytajcie – powiedział. – A jak już jesteśmy w
temacie korespondencji, to myślę, że powinniście zapytać Naruto i Sasuke o ich
nowy adres.
Spojrzał
sugestywnie na Sasuke, jakby wzrokiem chciał mu dać do zrozumienia, że tylko
zmiana tematu może powstrzymać resztę towarzystwa przez dalszymi spekulacjami.
A taka zmiana tematu na pewno była interesująca, bo nikt z ich paczki jeszcze o
tym nie wiedział. Nikt poza nim oczywiście, bo sam był zmuszony pomagać przy
załatwianiu formalności.
–
A, no tak. – Naruto uśmiechnął się szeroko i potarł włosy z tyłu głowy. – Eee…
No… No bo Sasuke kupił nam dom.
–
Dom?!
Kiba
otworzył szeroko usta ze zdumienia, bo nie mieściło mu się to w głowie.
–
Stać was na dom?
Dom…
Cholera, jemu, mimo że w ANBU miał niezłą pensję, ledwo na jedzenia starczało.
Fakt, większości winne były te zakłady. Miał z tym skończyć, ale teraz naprawdę
miał przeczucie. Bo skoro raz przegrał, potem zremisował, to przyszedł czas na
wygraną. Niestety, rachunek prawdopodobieństwa znów był dla niego bezlitosny. I
w ogóle domy w Konoha były drogie. Shikamaru i Temari mieli taki dzięki
wsparciu z Suny (Shikamaru początkowo protestował, ale Temari się uparła i nie
miał nic do powiedzenia), a Ino i Sai, bo on nieźle się dorobił na tych
poradnikach. Jeżeli chodzi o Sasuke i Naruto, oni po prostu trenowali drużyny.
Rzadko którego trenera było stać na własny dom, bo nie zarabiali zbyt dużo.
–
Eee… No właśnie Sasuke. – Naruto dopiero cos sobie uświadomił i spojrzał na
niego pytająco. – Jak ty właściwie za niego zapłaciłeś?
–
Zastawiłem mieszkanie w zamian za kredyt – wyjaśnił, mrużąc oczy. –Więc teraz
nie będzie już chodzenia do Ichiraku, musimy zacząć oszczędzać.
–
Co? Jak to? Jak to nie będzie Ichiraku?! – Naruto spojrzał na niego, jakby
właśnie wywrócił mu cały świat do góry nogami.
Shikamaru,
który od razu wyczuł prowokację, spojrzał na Sasuke i przewrócił oczami. Oni
nawet po tym rozstaniu się nie zmienili.
–
Jakoś musisz się z tym pogodzić. A, będziemy też brać więcej misji, nawet
takich z łapaniem kotów.
–
Kotów? No chyba żartujesz.
Nie
przyznał tego, ale ostatnio jego uczniowie odmówili tak według nich głupiej
misji, że sam musiał znaleźć tego kota. Ryuji powiedział, że może jakby to
jeszcze była jakaś panda, to by się poświęcili, ale koty niech sobie łapią
genini, którzy dopiero co ukończyli Akademię. Naruto naprawdę czasami sobie z
nimi nie radził.
–
Żartujesz, prawda? – jęknął.
–
A jak myślisz? – Sasuke pokręcił głową, uśmiechając się lekko. – Zastawiłem
mieszkanie w zamian za kredyt. Mam już wielu chętnych i w przeciwieństwie do
ciebie, nie sprzedam go za grosze. Już teraz cena przebija tę, za jaką kupiłem
dom.
Tak,
Sasuke naprawdę był zadowolony. Tym bardziej, że chętnych przybywało z racji
tego, że mieszkał tam długi czas razem z Naruto. Jedynie co go zastanawiało to
to, dlaczego kupnem interesują się w większości młode kobiety.
–
Ej, to może ja też sprzedam swoje – zastanowił się Kiba. – Tez kupię sobie dom.
–
Wiesz, Kiba, może po następnej inwazji. – Shino położył mu pocieszająco rękę na
ramieniu. – Na pewno jak pokonasz wroga z innej planety i uratujesz świat,
twoje mieszkanie zyska na wartości.
–
Bardzo śmieszne – obraził się Kiba.
Jaki
się z tego Shino żartowniś zrobił. Już podczas wojny, gdy Kiba stwierdził, że
zamierza zostać Hokage, on zwrócił mu uwagę, że nikt go nie słucha i że to było
żałosne, bo nic nie przebije wejścia smoka Sasuke. Phi!
–
Dobra, dajcie spokój.
Ino
wydawała się być podekscytowana. Sama ostatnio urządzała swój dom, mogła by
pomóc. Jakieś rośliny i dekoracje na
pewno by im się przydały.
–
Mówcie, co to za dom.
Mimo
ciekawości i wielu pytań przyjaciół na temat nowego domy Sasuke i Naruto, w
końcu wszyscy zaczęli się zbierać. No niestety, każdy miał jutro jakieś
obowiązki. Kiba po zapłaceniu swojego rachunku i szybkim przekalkulowaniu
wydatków i stanu portfela, chwilę się zastanawiał, po czym chwycił Naruto za
rękaw i odciągnął go na bok.
–
Słuchaj, jak masz dom, to może chcesz kupić psa? – zapytał.
–
Co?!– Naruto spojrzał na niego z niedowierzaniem. – Chcesz sprzedać Akamaru?!
–
Nie, no oczywiście, że nie. – Kiba poczochrał swojego pupila za uchem. – Suczka
Hany ma kilka szczeniaków, dwa z nich mi oddała. Pies zawsze może pilnować,
żeby nikt się do was nie włamał. Nie wezmę dużo – zachęcał, zupełnie ignorując
fakt, że do Sasuke i Naruto mało kto, a nawet nikt nie miałby odwagi się
włamać, bo narażanie się dwóm najsilniejszym ninja na świecie nie było zbyt
mądre. A nawet i głupek raczej by zrezygnował z takiego pomysłu.
–
Dzięki, nie potrzebuję psa, mam wystarczająco upierdliwego lisa, więc jedno
zwierzątko wystarczy – stwierdził Naruto, ale ledwo zdążył dokończyć zdanie,
skulił się, gdy poczuł mocne kopniecie i pazury wbijające się w jego żołądek.
Słyszał też jakieś burczenie Kuramy, który awanturował się, że on nie jest
żadnym zwierzątkiem, a potężnym demonem.
–
A wiesz może, kto by chciał?
–
Nie wiem, Kakashi-sensei ma dużo psów, może przyda mu się kolejny.
–
Nie. – Kiba machnął ręką. – Tamte to są psy ninja. Dobra, może sprzedam Saiowi,
jest bogaty, co mu szkodzi.
Niestety
Sai tez nie potrzebował psa. W zamian jednak zaoferował Kibie swój poradnik w
promocji.
Kiba
znów został bankrutem.
*
Sasuke
i Naruto wracali do domu powoli. Okolica w której mieszkali była naprawdę
bardzo urokliwa, a że było to niedaleko wzgórza Hokage, z bliska widzieli
oświetlane teraz blaskiem zachodzącego słońca wykute w kamieniu twarze.
Naruto
patrząc na to wszystko, pomyślał, że chyba nie mogliby mieszkać w lepszym
miejscu. To było idealne.
–
Wiesz, że kiedyś, gdy byłem dzieckiem, przychodziłem właśnie tutaj popatrzeć na
Hokage? – Naruto uśmiechnął się lekko. – Wtedy ich było tylko czterech, a tu
nie było nic poza lasem.
Sasuke
spojrzał na niego i tez uniósł kąciki ust. Po chwili poczuł coś ciepłego w
dłoni. To Naruto chwycił go za rękę.
–
Dużo od tamtego czasu się zmieniło – mówił dalej Naruto. – Hokage jest już
sześciu, a w tym miejscu są domki, w tym jeden nasz.
–
Nie da się uniknąć zmian, – Sasuke ścisnął jego palce. – Konoha się zmienia, my
się zmieniamy.
–
Myślisz, że da się wrócić do tego co było?
–
Nie, ale myślę, że można stworzyć coś lepszego.
–
Niektórzy mówią, że zawsze jest szansa na lepsze jutro – przypomniał sobie
Naruto.
–
Mówią – zgodził się Sasuke.
Naruto
nagle przystanął i odwrócił się w stronę Sasuke. Kiedy teraz tak patrzył na niego,
wracały wspomnienia. Te lepsze i te gorsze, ale wszystkie przypominały mu,
dlaczego się w nim zakochał. Akurat w nim, wrednym, aspołecznym i aroganckim
dupku, jak go wtedy nazywał. Nigdy go sobie nie odpuścił. Nigdy, nawet wtedy,
gdy chciał go zabić. Zawsze wierzył, że jak nie tego, to następnego dnia się uda.
Że go znajdzie i uratuje. Wiele osób powtarzało mu, że jest naiwny, że żyje
marzeniami, ale ich nie słuchał. Teraz też nie zamierzał. I nie zamierzał
przejmować się też tym, że nieliczni w tej okolicy ludzie rzucają im
zaciekawione spojrzenia.
–
Sasuke… Nie wiem, co będzie jutro. Ale wiem, co jest dzisiaj – powiedział i po
prostu go pocałował.
Witaj kochana. Skąd bierzesz te genialne pomysły? Zakochuje się w tym opowiadaniu coraz bardziej. A myślałam że już limit mam przekroczony. To jeden z moich ulubionych rozdziałów. ( PS. Uwielbiam jak wplatasz w opowiadanie Kurame. Te opowiadanie dało mi tyle pozytywnej Energi tak się uśmiałam. Ahh że ludzie aż gapili się na mnie jak na glupka że do telefonu rechocze.) zaraz po tym rozdziale jak Sasuke budził Naru. Tyle emocji. Ahh.. Dziękuję że tworzysz takie cudo. Mam wrażenie że trzymasz w rękawie dużo asów. I nie jednym mnie zaskoczysz. Nie mogę się doczekać. Życzę Ci dużo pomysłów, weny i ślę ci również dużo radości byś mogąła dalej mnie ta pozytywną energią zarazić do pracy.
OdpowiedzUsuńPowodzenia Dona. ��
Ale Sasuke budził Naruto kilka rozdziałów temu.
UsuńWiem kochana. Ten tydzień był tak szalony że na nic nie miałam czasu. Na głowie miałam same egzaminy na prawko i w szkole medycznej. Dodatkowo praca a moi podopieczni byli strasznie nieznośny przez tą pogodę. Padalam na twarz w domu. Mimo że spóźniony komentarz mam nadzieje ze przyjęłas go cieplo. Powodzenia Dona.
OdpowiedzUsuńSherlock Homes musi teraz rozwikłać zagadkę, kogo uczył Hideaki. W sumie w anime nie przepadałam za bardzo za Kibą, ale w twoim opowiadaniu (w Rywalach też) uwielbiam tą postać. Wszystkie sytuacje z nim są zabawne i powodują uśmiech na mojej twarzy. Dobrze, że Naruto w odpowiedniej chwili się przyznał, że to on jest poszukiwanym chłopakiem, bo ci jego przyjaciele na serio włamaliby się do laboratorium i nie wiadomo co wpadłoby im jeszcze do głowy. A nuż byliby skłoni, aby pojechać do Suny w celu wypytania świadka zdarzeń Hideakiego.
OdpowiedzUsuńNaruto ma świetnych przyjaciół. Ich wiara w niego jest bezcenna. Jedyna tylko Hinata potrafiła powiedzieć coś mu miłego. Na nieszczęście Sasuke. Nie chcę jej popędzać, ale mogłaby wreszcie się odkochać, bo ta miłość ją zniszczy prędzej czy później. Przecież Naruto i tak jej nie pokocha. Musi się z tym pogodzić i żyć z tym dalej.
Jak można było się tego spodziewać, kłamstwa Naruto zostały od razu wykryte. Trochę nie przemyślał tego pomysłu. Może by mu się udało, ale obecność Temari wszystko popsuła. Na szczęście w tych sytuacjach pomaga genialny umysł Shikamaru, który jak zwykle ratuje tyłek Naruto.
A tak teraz się zastanawiam: czy przyjaciele wiedzieli, że Naruto rozstał się z Sasuke? Bo w sumie co do tego się pogubiłam.
Zbyt delikatny jest Naruto dla swojej drużyny. Żeby kaprysili, jakie misje dostają. Znaczy narzekanie jeszcze rozumiem, ale żeby odmawiali ich wykonania. Naruto powinien walnąć ich podkładką po głowie, może wtedy zapanowałby nad nimi. Ale jak wiadomo, to Naruto i nie jest zdolny do tego. Musi chyba zacząć brać praktyki od Sasuke jak być przykładnym nauczycielem. Chociaż… oni oboje muszą wziąć od siebie lekcje. Taki nauczyciel z cechami Sasuke i Naruto byłby idealnym nauczycielem. Dobrze, że trenują razem, to tak jakby genini mieli idealnego nauczyciela.
Oj, Kiba jest już na wiecznym bankructwie. Zarabia z ich paczki chyba najwięcej (oprócz może Saia), a i tak wszystko roztrwania na zakłady, które większość przegrywa. Hazard to niebezpieczna rzecz, Kiba. Powinieneś uważać w co się pakujesz.
Końcówka sprawiła, że łza zakręciła się w oku. Nostalgia mnie złapała. Naruto sprawił, że jego przemyślenia, jego miłość aż trafiły we mnie. Czułam te promieniowanie ich miłości i dotknęło moje serce. Piękny fragment. Nie myśleć o przyszłości, liczy się tylko teraz i tutaj. I w ogóle nie przejmować się zdaniem ludzi. Bądź co bądź całowali się na środku ulicy, gdzie każdy mógł to widzieć.
Duuużo weny
Juliet
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńprzykre że jak powiedział że to on to niedowierzanie, czy nie może uczyć się nowych rzeczy... ojć Kiba nici z domku ;)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM