Naruto,
gdy tylko się obudził, jak zawsze machinalnie wyciągnął rękę i objął osobę leżącą
obok. Śniło mu się, że Sasuke wrócił i że już wszystko było dobrze. Westchnął z
przyjemnością i schował nos w zagłębieniu obojczyka.
–
Dobrze, że jesteś – wymruczał. – Powiedz, że mnie kochasz. – Objął go mocniej.
Tak bardzo chciał to teraz usłyszeć.
Hideaki,
który obudził się już kilka minut temu, widząc to zachowanie, spojrzał na niego
z lekkim uśmiechem.
–
Kocham cię – powiedział, zgodnie z prawdą, choć wiedział, że to nie o niego
Naruto chodzi.
–
To dobrze, bo ja ciebie też. – Naruto, jeszcze w półśnie, przytulił się
bardziej i jak zawsze wsunął nogę między uda.
Dobra,
tego było już za dużo dla Hideakiego, który musiał w tym momencie się odsunąć,
bo to groziło niebezpiecznymi konsekwencjami.
Naruto,
najwyraźniej bardzo z tego powodu niezadowolony, uchylił powieki i… Naprzeciwko
siebie nie miał twarzy Sasuke, a bursztynowe oczy i włosy w kolorze kawy z
mlekiem rozsypane na poduszce.
Dopiero
po chwili, krok po kroku, zaczynały wracać wspominania. Ten list od Sasuke,
jego zdjęcie z tą dziewczyną, potem wściekłość i roztrzaskane ramki. Hideaki
próbował go uspokoić, a on… On…
–
Czy my to zrobiliśmy? – zapytał z przerażeniem w oczach.
Odrzucił
kołdrę, jednak widząc, że obaj są ubrani, odetchnął z ulgą.
–
Nie, ale uwierz, że jeszcze kilka twoich prób i nie dałbym rady się powstrzymać
– mruknął Hideaki. – Wystawiłeś moją silną wolę na naprawdę ciężką próbę.
Naruto,
lekko zmieszany, wstał z łóżka. Tak, pamiętał, co mówił i czego chciał. Ale był
tak strasznie wściekły na Sasuke, tak cholernie zazdrosny, że nie myślał zdroworozsądkowo.
–
Ała! – jęknął, gdy nadepnął na kawałek szkła z roztrzaskanych ramek. Odłamek
wbił mu się boleśnie w stopę.
–
Czekaj, nie ruszaj się. – Hideaki, widząc to, też wstał, ale samemu patrząc,
gdzie stawia kroki. – Macie gdzieś jakąś apteczkę?
–
Tak, w łazience na dole – wyjaśnił Naruto.
Spróbował
wyciągnąć szkło ze stopy, które wbiło się dość głęboko. Wiedział, że dzięki
Kuramie rana szybko się zagoi, ale co bolało, to bolało.
Po
chwili Hideaki wrócił z wodą utlenioną i odkaził ranę. Wysłał też trochę chakry
leczącej, po czym obwiązał mu stopę bandażem. Robił to wszystko tak sprawnie,
że na pierwszy rzut oka było widać, że jest medycznym ninja.
–
No, niedługo będziesz jak nowy. Teraz musimy tylko jeszcze pozbierać to szkło –
powiedział.
Podniósł
z podłogi zdjęcia i odłożył je na szafkę nocną. Z ramek niestety nie było już
czego składać, Naruto rzucił nimi z tak ogromną siłą, że aż w ścianie powstały
zagłębienia.
–
Nadal nie mogę, uwierzyć, że Sasuke… – Naruto zmarszczył brwi. – W ogóle, ile czasu
spaliśmy?
–
Ze dwie godziny na pewno – powiedział Hideaki, zerkając na zegarek i zmiatając
szkło na szufelkę. – Może w tym czasie coś już się wyjaśniło? Chcesz pójść do
Hokage? Skoro list był zaszyfrowany, to on może coś wiedzieć.
Naruto
kiwnął głową. Nadal był zły, wciąż miał przed oczami tę cholernie uroczą parkę
na zdjęciu, ale może Hideaki miał rację i zamiast się wściekać, trzeba było
wszystko na spokojnie wyjaśnić? O ile w ogóle było co wyjaśniać.
–
A jak Sasuke naprawdę znalazł sobie kogoś innego, bo chce obudować klan? –
zapytał.
On
naprawdę nie umiał za długo milczeć. Musiał z siebie wyrzucić wszystko, co
chodziło mu po głowie. Czyli zazwyczaj też masę różnych głupot i dziwnych
domysłów.
–
To wtedy wyjdziesz za mnie, a on będzie mógł nam tylko zazdrościć – powiedział Hideaki.
Usiadł
obok, spojrzał mu w oczy i znów ledwo pohamował się przed zwykłym głupim
całusem. Eh, niestety, takie „sielankowe” dni sprawiały, że coraz bardziej tego
wszystkiego pragnął. Takiego właśnie życia z Naruto. Budzenia się obok niego,
słuchania tego jego gadulstwa, patrzenia codziennie na jego uśmiech. Mieliby
razem jak spędzać czas. Hideaki był dobrym nauczycielem, podszkoliłby go w
laboratorium i to tak, że niektórym oczy by wyszły z orbit, nauczył rozróżniać
rośliny, a nawet porządnie robić origami. Wszystkiego da się nauczyć, trzeba
tylko wytrwałości i cierpliwości. Naruto jej nie miał, ale on tak, więc
wystarczyłaby po prostu motywacja, a on już by się postarał, żeby go
odpowiednio zmotywować.
Niestety,
Hideaki podświadomie zdawał sobie sprawę, że mimo tego, co się między nimi wcześniej
wydarzyło, Naruto chce widzieć w nim tylko przyjaciela. Lubi spędzać czas w
jego towarzystwie, robić coś razem, nawet się przytulać – niestety, tylko po
przyjacielsku. Fakt, ta dzisiejsza propozycja trochę temu przeczyła, ale gdyby
mu uległ, to i tak wszystko szlag by trafił. Naruto miałby ogromne wyrzuty
sumienia, pretensje zarówno do siebie, jak i do niego. Na pewno nic nie byłoby
już takie samo. Bo w szczęśliwe zakończenie seksu z desperacji jakoś nie
wierzył. Widział przecież, jaki Naruto był wściekły na Sasuke, jak rozsadzała
go zazdrość o tę dziewczynę na zdjęciu. On był za bardzo zdruzgotany, żeby to
było coś, czego chciał naprawdę.
–
To jak, idziemy do Hokage? – zapytał w końcu. – Dasz radę iść samemu?
–
Jasne, wiesz, moje rany zazwyczaj szybko się goją – uśmiechnął się Naruto. – No
chyba że koniecznie chcesz mnie ponieść. Jesteś bardzo wygodnym środkiem
transportu.
–
Wiesz, jakby nie patrzeć, to przespałeś się ze mną, więc ostatecznie coś ci się
w zamian należy – zażartował Hideaki, za co dostał porządnie łokciem pod żebra.
Naruto
burknął jeszcze coś w stylu „głupek”, po czym wstał z łóżka i mimo że lekko
jeszcze kulał, ruszył w stronę schodów. Im szybciej to wyjaśnią, tym lepiej.
*
Kakashi
siedział w swoim gabinecie i przeglądał przyniesione przed chwilą raporty. Nie
znaleziono jeszcze tej dziewczyny, ale cały sztab zajmujący się takimi sprawami
został postawiony na głowie. To, co napisał Sasuke w zaszyfrowanej wiadomości,
nie pozostawiało wątpliwości, że ona ma powiązania z jakąś grupą przestępczą. A
że wioska, w której się znajdowali, była blisko samej Konohy, trzeba było
działać od razu. Może złapią od razu całą tę szajkę, która miała mieć kontakty
z Korzeniem?
Po
chwili usłyszał pukanie i w drzwiach zobaczył Naruto, któremu towarzyszył
Hideaki. No cóż, spodziewał się go tutaj.
–
Kakashi-sensei, musze wiedzieć, co było w tym liście – zażądał z miejsca
Naruto. – I co to jest za dziewczyna?! I
dlaczego Sasuke…
–
Naruto, siadaj! – przerwał mu zdecydowanym tonem Kakashi, bo zaraz usłyszałby
jeszcze dwadzieścia innych pytań. – Ty, Hideaki, właściwie też, może coś ci się
skojarzy. Macie w Sunie wiele grup przestępczych, z którymi walczycie od lat.
Hideaki
kiwnął głową, choć nie miał pojęcia, o co tu może chodzić, bo nie był w
temacie.
–
Naruto, zanim znowu zaczniesz znowu krzyczeć, bo słyszałem, że przez to zdjęcie
prawie zdemolowałeś swój dom, to tutaj chodzi o coś zupełnie innego.
–
Niby o co? – Naruto wydał wargi. – Zawsze coś przede mną ukrywacie. Podczas
wojny długi czas nie miałem pojęcia, o co chodzi, bo zamiast powiedzieć mi, co
się dzieje, siedziałem na żółwiej wyspie i trenowałem albo się nudziłem.
–
Tak, to prawda – przyznał Kakashi. – Przez decyzję różnych osób, w tym też
Starszyzny, trzymaliśmy cię z dala, bo byleś na celowniku Akatsuki. Cały czas
optowali za tym, żeby w ogóle cię w to nie mieszać, co oczywiście byłoby
błędem, bo gdybyś się w końcu nie pojawił na polu walki, to i tak nie byłoby
już czego zbierać.
Hideaki
spojrzał na Naruto i się uśmiechnął z sentymentem. Głupiutki, bo głupiutki, ale
jednak bohater wojenny, który uratował tyle istnień ludzkich. Czasami jednak
entuzjazm, próba ryzyka i wiara w zwycięstwo była ważniejsza niż jakakolwiek,
choćby najlepiej zaplanowana strategia. Chyba dlatego się w nim zakochał, w tej
jego żywiołowości i charyzmie.
–
Więc o co chodzi teraz? – Naruto nadal chciał wyjaśnień, bo to nic mu nie
mówiło.
–
Ta dziewczyna udawała karczmarkę i ciągle kręciła się wokół Sasuke. On w końcu
zauważył, że to żadna pomoc kuchenna, ale szkolona kunoichi, dodatkowo z jakąś
nieznaną ani jemu, ani nam pieczęcią czy tatuażem. Wszyscy wiemy jak Sasuke
działa na dziewczyny, więc tylko tak mógł ją przekonać do zrobienia tego
zdjęcia. Gdyby chciał sfotografować po prostu jej twarz, na pewno zaczęłaby coś
podejrzewać. Teraz szukamy jej w naszej bazie danych. Już wiemy, że to nikt z
Korzenia, ale przecież oni pozawierali ostatnio różne sojusze.
–
Jak wygląda ta pieczęć? – zapytał Hideaki. – W Sunie walki to codzienność,
widziałem wiele trupów i wiem, że prawie każda szajka ma swój własny tatuaż.
–
Nie wiemy dokładnie, Sasuke udało się dostrzec tylko kawałek. Wygląda mniej
więcej tak.: Kakashi wziął ołówek i narysował fragment jakiegoś symbolu na
kartce.
Hideaki
przyjrzał się szkicowi i zastanowił się. To był kawałek słońca, a tatuaże z tym
symbolem miała chyba co druga szajka. Po chwili sam wziął ołówek do ręki i
zaczął dorysowywać pozostałe elementy pieczęci, które widział. Miał
fotograficzną pamięć, więc dobrze je kojarzył.
–
Te odpadają. – Skreślił od razu trzecią i czwartą. – To małe grupki walczące
głównie o ziemie między sobą. Zresztą, sami się już prawie powybijali.
Zastanowił
się nad innymi. Było ich siedem, przynajmniej tyle ich zapamiętał.
–
Ci – przekreślił piątą i szóstą – zajmują się głównie rabunkami na granicach.
Nie są zbyt bystrzy, jedyne co potrafią to mordować. Nawet śladów po sobie nie
zacierają, dlatego są szybko wyłapywani. Niestety, rekrutują wciąż nowych
idiotów do tej roboty.
–
Czyli zostały trzy.
Kakashi
przyjrzał się pozostałym rysunkom i porównał do tego, co przysłał Sasuke, ale
nic poza tym kawałkiem słońca nie przybliżało ich do prawdy.
–
Tak. – Hideaki kiwnął głową. – Pierwsza jest najstarszą z tych grup i razem z
drugą do tej pory wiodły prym. Mieli między sobą rozejm, dzielili się terenem.
Obie grupy miały swoich liderów i sprawną organizację. Nie wchodziły sobie w
drogę. Ale odkąd ich liderzy poumierali, nowi nie dają rady wypracować sobie
podobnego posłuchu, dlatego zdarzają się między nimi zgrzyty.
–
A siódma? – zapytał Naruto.
–
No właśnie siódma martwi mnie najbardziej. Są najnowszą grupa, ale mają
charyzmatycznego lidera, który wykazał się sprytem i przekabacił na swoją
stronę wielu wartościowych dla nich ludzi. Co więcej, lider jest shinobi i
głównie takie osoby rekrutuje, co już nadaje im pewnego splendoru wśród szajek
w Sunie. Kazekage i Rada jeszcze do końca ich nie rozgryźli, ale oni ponoć chcą
przejąć całą działalność przestępczą w Kraju Wiatru i narzucić po części swoje
rządy. Jednak sami sobie nie poradzą…
–
Czyli chyba mamy odpowiedź. – Kakashi zakreślił kółkiem ostatni symbol i wstał
zza biurka. – Zaraz skontaktuję się z Kazekage, bo nasza dokumentacja odnośnie
nowej grupy może być niepełna. Hideaki, dziękuję za pomoc. Gdyby nie ty,
szukalibyśmy igły w stogu siana.
*
–
Sasuke! – Karin, która czatowała pod drzwiami jego pokoju, czekając aż wróci z
treningu z Ryujim, doskoczyła do niego i wyciągnęła oskarżycielko palec. – Co
to ma znaczyć?
–
Nie mam pojęcia, o co ci chodzi? – odpowiedział beznamiętnie Sasuke.
–
Jest zazdrosna!
Suigetsu
wychylił głowę ze swojego pokoju i wyszczerzył zęby. Od pewnego czasu, widząc
Karin na korytarzu, tylko nasłuchiwał, czekając, aż rozpocznie się jakiś
dramat. I się doczekał.
–
Jak to, o co mi chodzi? – Karin była zła jak diabli. – Twierdzisz, że jesteś
zaręczony, a umawiasz się na randkę z jakąś karczmareczką?!
–
Eh, Karin – westchnął Sasuke. – Gdybyś czasami przyglądała się detalom, zamiast
się złościć, zauważyłabyś to samo co ja.
–
Czyli że co? – Karin poprawiła okulary. – Na co miałam niby patrzeć?
–
Na jej dekolt. Zobaczyłabyś wtedy coś ciekawego.
–
Że co?! – Karin zrobiła się aż czerwona ze złości. – To o to ci chodziło? O jej
cycki?!
–
Mówiłem ci, Karin, że twoje są za małe – zaczął się śmiać Suigetsu, a po chwili
dopadła go taka głupawka, że aż musiał oprzeć się o futrynę drwi, bo nie
wytrzymywał. – Cycki! Sasuke, nie wiedziałem, że interesują cię cycki!
–
Suigetsu, ty idioto! – Karin walnęła coś z całej siły. Jak on ją wkurzał.
–
Wy na pewno jesteście shinobi? Bo czasami mam wrażenie, że w duecie stanowicie parę
niedorozwiniętych emocjonalnie dzieciaków – prychnął Sasuke, otwierając drzwi
swojego pokoju.
–
No, Sasuke, nie denerwuj się. – Suigetsu nadal nie mógł się przestać śmiać. – Ale wiesz, jak tak sobie teraz pomyślałem,
to wiem, dlaczego zerwaliście z Naruto i zainteresowałeś się cyckami. Jakby mi
ktoś od zawsze powtarzał: „jesteś moim przyjacielem” to też bym w końcu
odpuścił i czuł się zdegradowany jedynie do tej roli!
Znów
zaczął się śmiać jak głupi, czym nawet lekko rozbawił Karin.
–
Dobra, widzę, że z wami nie da się teraz rozmawiać. Ogarnijcie się i za godzinę
przyjdźcie do mnie, musimy porozmawiać. Tylko żadnego alkoholu – powiedział i
zamknął za sobą drzwi.
Śnij dalej, Naruto, a może jakimś cudnym sposobem Hideaki zamieni się w Sasuke. Przynajmniej mamy pewność, że nadal i niezmiennie kochasz Sasuke i chcesz z nim być, bo to o czym mówimy jak jesteśmy jeszcze nie wybudzeni, to najszczersza prawda, tak samo jak po pijaku. Wtedy uwalniamy się prawdziwi my. W sumie Naruto powinien się zorientować, że koło niego nie ma Sasuke już po tym samym „kocham cię”. Sasuke na prośbę Naruto odpowiedziałby po swojemu, ale na pewno nie spełniłby jego obietnicy.
OdpowiedzUsuń„Czy my to zrobiliśmy?” – ciesz się, że masz takiego świetnego i wyrozumiałego przyjaciela, który umie się opanować. Teraz byś leżał i dręczyły cię wyrzuty sumienia. Mówiłam, że będziesz tego żałował, jeśli byście to zrobili.
Jejku, tylko ty, Naruto, jesteś na tyle niezdarny, aby ledwo wstać z łóżka i sobie coś zrobić. Trzeba było nie rozbijać ramek, a teraz by nie bolało.
Najpierw, Naruto, wytłumacz całą tą sytuację ze zdjęciem i idź do Kakashiego, a potem rozmyślaj. Nie na odwrót. Odbudowa klanu nie jest teraz najważniejsza. Priorytetem jest powrót do siebie i ślub :)
„To wtedy wyjdziesz za mnie, a on będzie mógł nam tylko zazdrościć „- w twoich snach, Hideaki. Naruto jest tylko Sasuke. Może i mają kryzysy, ale zawsze je razem pokonują. Tym razem nie będzie inaczej.
Przez te dwa tygodnie Hideaki ma szanse pobyć z Naruto, robić z nim mnóstwo rzeczy, spędzać ze sobą ogrom czasu. I to niestety ma plusy i minusy. Plusem jest to, że Naruto nie przeżywa aż tak „zerwania” z Sasuke, może miło spędzić czas i odkryć to, czego jeszcze nie przeżył. Dać szansę nowym przygodom i oderwać się na chwilę od Sasuke, aby samemu odkryć co chce od życia. Jednak i są minusy: Hideaki i Naruto zbliżają się do siebie; jeszcze okej, bo Naruto widzi w nim tylko przyjaciela, ale Hideaki odbiera to wszystko inaczej i mimo że rozumie, że Naruto i tak kocha Sasuke i z nim nie będzie, to i tak pozwala uczuciu do Naruto się pogłębić, przez to będzie mu trudniej się potem oderwać od niego. Tak samo Naruto zaczyna się przyzwyczajać do obecności Hideakiego, a wiadome jest, że jeśli Naruto wróci do Sasuke, to te kontakty będą ograniczone. Jeszcze najgorzej jeśli Naruto spodoba się takie życie, które pozna w ciągu tych dwóch tygodni, i nie będzie chciał powrócić do starego.
Wow, ale wiedze posiada Hideaki. Czy wszyscy w Sunie wiedzą wszystko na temat tych szajek? Zaskoczył mnie Hideaki. Ja myślałam, że on tylko znawca tych roślinek i nic więcej, a tu proszę jakie zaskoczenie. Po tym wszystkim z lekka obawiam się co też ten Korzeń może jeszcze wymyślić i w jakim stopniu zagraża Sasuke. Lepiej, aby oni szybko skończyli te treningi i wrócili do wioski. We wiosce zawsze bezpieczniej niż w jakieś małej miejscowości.
„Na jej dekolt. Zobaczyłabyś wtedy coś ciekawego” – myślę, że źle to ująłeś, Sasuke. Mogłeś inaczej o tym powiedzieć. Nic dziwnego, że tak zareagowali. A ta wypowiedź tak nie pasuje do Sasuke, ale i tak się uśmiałam.
„jesteś moim przyjacielem” – w sumie oboje są siebie warci, Sasuke i Naruto. Żaden nie mówi o swoich uczuciach, a potem wychodzą takie sytuacje jak teraz.
Duuużo weny
Juliet
To, że Hideaki odmówił seksu Naruto to była naprawdę bardzo, bardzo dobra decyzja. Już sama myśl w głowie Naruto, że mogliby to zrobić, tak go poraziła, to co by było dopiero, gdyby naprawdę to się między nimi wydarzyło.
OdpowiedzUsuńChłopaki mieli ciekawą pobudkę, którą ich podświadomość wykorzystała - Naruto przez chwilę miał wrażenie obudzenia się przy Sasuke, a Hideaki mógł usłyszeć wyznanie miłości i je odwzajemnić bez konsekwencji. Dobrze, że Hideaki jest teraz z Naruto, nie chcę myśleć co by się działo, gdyby został sam ze swoimi myślami.
Cieszę się, że Hideaki przekonał Naruto na wizytę u Hokage, to go uspokoiło i teraz już wie, że Sasuke wcale go nie zdradza. Hideaki też się przydał, zawęził krąg podejrzanych, łatwiej będzie znaleźć szajkę, do której ta cała Midori należy. Swoją drogą, tyle tych grup przestępczych... Są na tyle sprytni, że utrzymują nadal swoją działalność czy Gaara po prostu nie ogarnia jak się ich pozbyć?
Ojj, Sasuke trochę niekorzystnie dobrał słownictwo wyjaśniając Karin o co chodziło z tą karczmarką :P Biedna Karin, znowu Suigetsu jej dokuczał. Tym razem jednak długo to nie trwało, bo przerzucił się na Sasuke. Humorek mu dopisuje.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, widać że Naruto zależało i zależy na Sasuke, ciesz się że masz tak wyrozumiałego przyjaciela, bo tak to by cię wyrzuty dreczyły, Sasuke ta wypowiedź że na dekolcie było coś bardzo interesującego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM