Juliet, tak, ja wszystkie Twoje komentarze czytałam na bieżąco, ale wiesz, że ja zawsze wole porządnie odpisać, a to robię tylko przy komputerze, nie na telefonie, gdzie czytałam:) Oczywiście za wszystkie dziękuję i odpowiem, bo tam jest kilka takich rzeczy do sprostowania.
*
Naruto,
wychodząc z sali szpitalnej Hideakiego, minął się w drzwiach z inną osobą,
nawet nie zwracając na nią uwagi. Dopiero po chwili zauważył, że to była
Temari, która rzuciła mu nieodgadnione spojrzenie. Jednak w tym momencie coś
innego zaprzątało jego myśli, a mianowicie jak podejść Sasuke i przekonać go,
że przyjaźń z Hideakim to tylko przyjaźń, a dzięki temu on nie wniesie zarzutów
za użyciu Tsukuyomi. To przecież byłby sytuacja idealna!
Temari
zmarszczyła brwi i weszła do środka. Stała przez chwilę na korytarzu, czekając
na swoje wyniki i niechcący co nieco usłyszała przez uchylone drzwi. Wcześniej
była przekonana, że Hideaki rozstał się z Sakurą dla jakiejś dziewczyny z
Konohy. Przez myśl przeszła jej Hinata, bo często przynosiła mu jedzenie, ale
nie, ona przychodziła zawsze z większą porcją, żeby starczyło też dla Naruto. I
zawsze zjawiała się o takiej porze, żeby na niego trafić. I wtedy Temari olśniło.
No jasne! Jak mogła na to nie wpaść? Przecież osobą, która najczęściej
przesiadywała u Hideakiego, nawet po zaniku pamięci, był nikt inny, tylko
Naruto! To o niego chodziło, a nie o żadną dziewczynę! To dlatego Sakura była
tak strasznie załamana i nie chciała nic powiedzieć. Znów jej najlepszy
przyjaciel odbił jej chłopaka!
–
No, mój drogi – powiedziała, zamykając za sobą drzwi i zakładając ręce na
piersi. – To żeś sobie nagrabił. Wybrałeś najgorzej, jak tylko mogłeś. Wiesz,
może i jesteś przystojny, i u każdego innego miałbyś szansę, ale Naruto? Co ci
strzeliło do głowy? Wcześniej nie przepuściłbyś żadnej dziewczynie, a jak w już
końcu straciłeś dla kogoś głowę, to dla faceta?
–
Wcale nie straciłem głowy.
Temari
uniosła brwi ironicznie.
–
Fizycznie jeszcze nie, ale zaraz możesz ją stracić.
–
Nie wiem, o co ci chodzi.
Hideaki
wzruszył ramionami i spojrzał gdzieś w kąt. Wolał nie patrzeć w jej oczy i jej
nie prowokować. Temari była straszna, nawet on miał przed nią respekt. I nawet
nie chodziło o to, że była siostrą Kazekage, ale od tamtego pamiętnego buziaka,
za którego spuściła mu naprawdę niezłe lanie, unikał jej jak ognia. To był
tajfun nie kobieta. Że też jakiś desperat się z nią ożenił. Naprawdę mu
współczuł.
–
Myślę, że doskonale wiesz, o czym mówię. Więc to za to Sasuke potraktował cię
genjutsu? – ni to zapytała, ni stwierdziła Temari. – No i co, było warto prawie
za to umrzeć?
Hideaki
nic nie odpowiedział. Owszem, to była ryzykowna decyzja, ale ani przez chwilę
nie zastanawiał się tamtego dnia, na werandzie, czego pragnie i co chce zrobić.
Po prostu to zrobił bez względu na konsekwencje.
–
Ale ty jesteś głupi – skwitowała Temari. – Ja może nie znam ich tak jak reszta,
która z nimi dorastała, ale słyszałam tę historię już chyba ze sto razy jak nie
więcej. Naruto od zawsze miał obsesję na punkcie Sasuke, a dla Sasuke nie
liczył się nikt poza Naruto. Próbujesz zdobyć coś, co jest nieosiągalne. Sakura
starała się tyle lat i tylko przez to cierpiała.
–
No właśnie, jak ona się czuje? – zapytał Hideaki.
–
A jak ci się wydaje? Kiedy w końcu poradziła sobie z tą miłością do Sasuke, ty
zafundowałeś jej powtórkę z rozrywki. Złamałeś jej serce.
Temari
była bezlitosna, ale ona nigdy nie owijała w bawełnę. Musiał mu dobitnie dać do
zrozumienia, co zrobił.
–
Nie chciałem, to naprawdę nie tak miało być – próbował wytłumaczyć się Hideaki.
Ciągle miał z tego powodu wyrzuty sumienia.
–
Nie próbuj się usprawiedliwiać, to nic nie da. Zresztą…
Temari
przerwała na chwilę, zastanawiając się, czy mu o tym mówić. Shikamaru prosił,
żeby na razie trzymać to w tajemnicy, ale Hideaki akurat chyba powinien
wiedzieć. W końcu wcześniej byli parą.
–
Sakura jest w ciąży – poinformowała w końcu.
–
Co?! – Hideaki podniósł się gwałtownie z łóżka. – Jak to w ciąży? Dlaczego nic
nie powiedziała? Przecież nie zostawiłbym tak tego, nie wyjechałbym!
–
Uspokój się! – warknęła nieco zirytowana Temari. – Na szczęście to nie twoje
dziecko. I lepiej, żebyś nie pojawiał się w Sunie przez najbliższy czas. Dla
ciebie lepiej, bo jak pokażesz jej się na oczy i znów zamieszasz w głowie, osobiście
pogruchotam ci wszystkie kości – zagroziła. – Daj jej ułożyć sobie życie na
nowo.
-
Ale jak to? – Hideaki nadal nie rozumiał. Jak nie z nim, to z kim mogła być w
ciąży? Dopiero po chwili przypomniały mu się słowa Sakury: „przespałam się z
Gaarą”. – Kazekage, tak?
Temari
nie musiała odpowiadać, widział to po jej minie. Kiwnął głową. A więc tak się
sprawy miały. Z jednej strony było to bardzo dziwne, z drugiej może to i
dobrze? Kazekage to był świetny facet, na pewno nie skrzywdzi Sakury i się nimi
zaopiekuje. Hideaki zdążył poznać go na tyle, że mógł mieć co do tego pewność.
–
Co teraz zamierzasz zrobić? – zapytała Temari, gdy dała mu już ochłonąć.
–
Nie wiem. Chciałbym tu jeszcze zostać, zająć się pracą. – Hideaki przypomniał
sobie swoje ostatnie eksperymenty. – Jestem w trakcie kilku projektów, ale wymagają sporego i
czasochłonnego dopracowania.
–
I niech zgadnę, będziesz potrzebował asystenta? – Temari pokręciła zrezygnowana
głową. – Na przykład Naruto?
–
Naruto był dobrym asystentem – obronił się Hideaki.
–
Tak, z pewnością, skoro wszyscy mówią, że nie odróżnia szczawiu od pietruszki.
Asystent wręcz idealny – zakpiła. – Ty
naprawdę chcesz stracić głowę. I dla mnie w sumie wszystko jedno, Sasuke mógłby
ci urwać ten twój głupi, uparty łeb, ale Gaara, przez wzgląd na historię twojej
rodziny, kazał mi mieć na ciebie oko. Więc ostrzegam cię. Daj sobie spokój, bo
to się nie skończy dobrze.
*
Gdy
tylko skończyło się to nieformalne i niezaplanowane spotkanie z
przedstawicielami klanów i Kakashi wrócił do swojego gabinetu, był wykończony.
Każdy miał pytania, każdy żądał wyjaśnień, co się dokładnie stało, jak to się
dokładnie stało i dlaczego nikt o niczym wcześniej nie wiedział.
Zwłaszcza
Hiashi Hyuuga był wzburzony tym, co się stało. On do dziś nie mógł zapomnieć,
jak jego brat bliźniak, Hizashi, poświęcił się dla dobra wioski. Do dziś miał z
tego powodu wyrzuty sumienia. Jak więc miał czuć się Itachi Uchiha, który
szantażem został zmuszony przez starszyznę do tak okrutnej zbrodni. Jak ci
ludzie mogli potem w ogóle patrzeć w lustro i nie czuć do siebie obrzydzenia.
Owszem,
była garstka ludzi, którzy bronili Starszyzny, tłumacząc, że klan Uchiha szykował
rebelię. Ale rebelię można było stłumić w zarodku, gdy tylko się o tym
dowiedziano. Uchiha byli silni, ale nie byli jedynym potężnym klanem w wiosce.
Dlaczego nie aresztowano osób odpowiedzialnych za bunt i ich nie uwięziono? To
na pewno ostudziłoby zapał całej reszty. Tak sam było z Korzeniem. Gdy zginął
ich lider, nie byli już tak skorzy do próby zawładnięcia wioską.
A
co zrobiła Starszyzna? Wymordowała cały klan. Dzieci, kobiety, nawet te w
ciąży, starsze osoby, które i tak nie byłyby w stanie walczyć. Wszystkich bez
wyjątku, poza Sasuke. Nie dali Itachiemu wyboru. To, co zrobili, było po prostu
makabryczne, inaczej ująć się tego nie dało.
Kakashi
odłożył raport z tego zebrania i złapał się za skronie. Co prawda Homura
Mitokado i Koharu Utatane zostali tymczasowo odsunięci od Rady, ale to jeszcze
nie był koniec, raczej początek tego wszystkiego.
Po
chwili usłyszał pukanie do drzwi, a za raz potem zjawił się w nich Konohamaru i
szóstka geninów, którzy koniecznie też chcieli przyjść i się pochwalić swoim
osiągnięciem.
–
Udało nam się złapać piątkę szpiegów Korzenia. Są w tym momencie przesłuchiwani
w podziemiach – zdał raport Konohamaru.
–
A oni? – Kakashi spojrzał na geninów Sasuke i Naruto.
–
No… trochę pomogli – powiedział Konohamaru, który starał się być bardzo
zachowawczy. – Plan mieli dobry, wykonanie, no cóż…
–
To nie moja wina, że on nie umie rzucać Rasenganem – warknął Ryuji, patrząc na
Kodaia spod byka. – Miał uderzyć w sklepienie, a poszło po ziemi i omal nie
trafił Shinjiego.
–
A ty to niby lepszy? – zdenerwował się Kodai. – To twoje Chidori Nagashi
prędzej sprawiłoby, żeby umarli ze śmiechu niż ich jakoś uszkodziło.
–
Gdyby Sayuri trafiła swoją techniką w przeciwników zamiast w Akane i złapała
ich w wodne więzienie, byłoby po wszystkim!
–
Nie czepiaj się – burknęła Sayuri. – Wcześniej, jak trenowaliśmy razem, to było
łatwiej, bo staliście w miejscu, a nie skakaliście jak jakieś małpy!
–
Dobra, wystarczy – przerwał im Kakashi. Jeszcze kłótni geninów im tu brakowało.
– Wracajcie do domu, potem omówimy to z waszymi mistrzami. Teraz mam ważniejsze
rzeczy na głowie, musze przejrzeć raport i zająć się sprawą Korzenia.
*
Gdy
Naruto wrócił do domu, Sasuke już tam był. Siedział przy stole w kuchni i z
uwagą przeglądał jakąś teczkę z papierami.
–
Co to jest? – Naruto podszedł z tyłu i uwiesił mu się na szyi, chcąc spojrzeć
przez ramię na to, co tam jest napisane. – „Rada Starszych zawnioskowała o
ograniczenie ruchów Naruto Uzumakiego podczas ataku Paina na Wioskę” –
przeczytał. – Co to ma być?!
–
To, co obaj powinniśmy wiedzieć już od dawna – powiedział Sasuke, nie
zamierzając nic ukrywać. – Jest tu nawet kilka prywatnych zapisków
historycznych. Rada, gdy tylko dowiedziała się, że Akatsuki na ciebie poluje,
zrobiła sobie z ciebie narzędzie do walki. Jedynie Tsunade się im wtedy
postawiła. Wyrzuciła im brutalnie, że jesteś shinobi Konohy i że nie
najwyraźniej nadają się już do rządzenia, skoro nie mają za grosz zaufania do
młodszej generacji.
–
A coś o twoim klanie? – Naruto przechylił głowę i spojrzał na Sasuke.
–
To, co już mi powiedziano. Że Uchiha zagrażali wiosce. Ale, do cholery, kto
normalny tak rozwiązuje spory?! Wyżynając całą rodzinę? I jeszcze udając, że to
dla dobra ogółu? Zniszczyli doszczętnie życie Itachiego i moje…
–
Sasuke, nie mów tak! – Naruto przełożył nogę i usiał mu na biodrach, obejmując
mocno za szyję. – Twoje życie nie jest zniszczone. Byłeś na tyle silny, żeby je
odbudować. Pamiętaj, że masz mnie. A ja nigdy nie pozwolę, żeby znowu
nachodziły cię takie myśli.
–
Tego nie możesz obiecać…
–
Mogę! – Naruto nie ustępował. – Pamiętasz, kiedy ganiałem za tobą po całym
świecie? Odpychałeś mnie, mówiłeś okropne rzeczy próbowałeś zabić, ale czy ja
kiedykolwiek odpuściłem?
Sasuke
uniósł delikatnie kąciki ust. Fakt, nie odpuścił. I nawet w takich chwilach jak
teraz, gdy wracały koszmary przeszłości, potrafił wzniecić w nim tą iskierkę,
która dawała nadzieję na lepsze jutro. Czasami nawet zastanawiał się, jak on to
wszystko wytrzymuje. Te jego humory, nieprzyjemne uwagi, złość. Ale Naruto
nigdy się nie poddawał.
–
Dobra, zostawmy to na później – powiedział, zamykając akta.
–
Masz rację – uśmiechnął się Naruto. – Może pójdziemy na spacer, jest ładna
pogoda?
–
Wiesz, że nadal mam pieczęć lokalizującą. Nie mogę się za bardzo oddalać.
–
Ale pójdziemy tylko tutaj, na Wzgórze Hokage. – Naruto chwycił go za
nadgarstek. No chodź. Posiedzimy, pomyślimy, porozmawiamy i będzie tak jak
dawniej.
Wzgórze
Hokage, jak zawsze o tej porze dnia skąpane było w blasku zachodzącego słońca.
Zmieniło się trochę, bo w oddali powstawały nowe bloki i było słychać odgłosy
budowy. Na szczęście Rada postanawiała, że spory obszar gruntu, bezpośrednio
tuż nad głowami Hokage zostanie nienaruszony i nic tu nie zostanie zbudowane.
Będzie to po prostu taki taras widokowy na panoramę Konohy.
Naruto
był z tego powodu bardzo zadowolony, bo lubił tu przychodzić i patrzeć na
zmieniającą się wioskę. Wcześniej robił to sam, teraz z Sasuke. To było takie
ich miejsce, gdzie przychodzili, gdy mieli jakiś problem.
–
Jak myślisz, ukarzą Starszyznę? – zapytał Naruto.
–
Już dzisiaj ich zawiesili, choć to póki co nie ma mocy prawnej, bo zebranie
było nieformalne. Jednak klany nie odpuszczą. Hiashi Hyuuga był w tej kwestii
nieugięty, a wiesz, że oni mają dużą władzę.
–
Mam nadzieję, że odpowiedzą za to, co zrobili. Twojemu klanowi, tobie, Itachiemu.
Choć wiesz – Naruto coś sobie przypomniał – gdy rozmawiałem z nim podczas
wojny, wydawał się nie mieć do nich żalu.
–
Bo jest taki sam jak ty. Ty też nie masz żalu do mieszkańców za to, co zrobili
ci w przeszłości. Jak cię traktowali, jak odpychali, uważali za demona.
–
Bo widzisz, Sasuke – Naruto uśmiechnął się szeroko. – Ja staram się żyć
przyszłością. Mam przyjaciół, mam dom i przede wszystkim mam ciebie.
Przewrócił
Sasuke na plecy i usiadł mu na biodrach, tak jak podczas walki w Dolinie końca,
gdy zaczęli się bić. Lecz tym razem nie przyłożył mu, a pochylił się i
pocałował go tak zachłannie, że po chwili obu zabrakło tchu. I obaj wiedzieli
już, że cokolwiek się stanie, poradzą sobie.
A więc jednak Temari dowiedziała się kim jest „ta tajemnicza kochanka”, dla której Hideaki porzucił Sakurę. I znowu ktoś się dowiedział przez gadulstwo Naruto :) Może nie tak dosłownie, bo w końcu Temari podsłuchała ich rozmowę, ale jednak znowu ktoś się dowiedział przez przypadek. Jak Temari już wie, to niedługo i wszyscy będą wiedzieć. Nawet może będzie miła i nie wygada temu jakimś obcym ludziom ze względu na dobro Sakury, ale jednak komuś się wygada prędzej czy później. A jeśli ktoś się spyta albo spróbuje przeprowadzić śledztwo tak jak wtedy przyjaciele próbowali zrobić, to na pewno powie wszystko co wie.
OdpowiedzUsuń„Znów jej najlepszy przyjaciel odbił jej chłopaka!” – auć, biedak z tego Naruto. W końcu to nie jego wina, że jest magnesem na chłopaków. Fakt, nie powinien za bardzo spoufalać się z Hideakim i zaczynać coś do niego czuć, ale silnym argumentem jest to, że Naruto jest człowiekiem niemyślącym. Najpierw coś zrobi, a potem myśli. Trzeba mu to wybaczyć. I mam nadzieję, że Sakura nie będzie chować do niego urazy. Na pewno jak się pojawi w Konoha to Naruto będzie panikował. Jak mu to przejdzie, to pójdzie na klęczkach do Sakury i będzie błagał o przebaczenie i nawet kiedy Sakura mu wybaczy (bo w końcu i tak się pogodzą, siła przyjaźni), to będzie czuł się winny do końca życia.
Może Temari wreszcie trafi do Hideakiego. Ktoś musi mu zmienić zdanie na temat więzi Sasuke i Naruto. Musi zrozumieć, że jej tak łatwo nie da się rozciąć.
„Jak to w ciąży? Dlaczego nic nie powiedziała? Przecież nie zostawiłbym tak tego, nie wyjechałbym!” – chciałoby się, Hideaki, chciałoby się. Nie twoje dziecko… na szczęście twoje. Ale jeśli miałoby się okazać, że to jednak jest jego, to Hideaki zmusiłby się, aby wrócić do Sakury, odbudować dawne uczucie, zapewnić jej dom i bezpieczeństwo… a to nie byłoby takie fajne. Wcale by mi się taki związek na siłę nie podobał. Ale jakby tak patrzeć, to obecny „związek” Sakury jest podobny. Nic przecież nie wskazywało na to, że Gaara coś czuł do Sakury. Teraz może i tak, ale gdyby nie ta sytuacja z dzieckiem, to kto wie, co by się działo.
„Naruto był dobrym asystentem” – pff… aż się zadławiłam od powstrzymanego wybuchu śmiechu. Nie rozśmieszaj mnie, Hideaki. To najgorsze kłamstwo jakie słyszałam. Może i Naruto był osobą, z którą fajnie się spędzało czas PRZY pracy, ale nie na pewno osobą, która miała pomagać W pracy. Dzięki niemu to jej przybyło.
„Plan mieli dobry, wykonanie, no cóż…” – tu zaskoczyłaś mnie, a tak w nich wierzyłam. Jednak nie ma co liczyć na drugich bohaterów wojennych, przynajmniej nie teraz przy takim poziomie. Pracować razem potrafią, tak samo już umieją myśleć. Teraz trzeba tylko nauczyć się lepiej technik, a powstaną silni shinobi. No i jeszcze na relacjach poza walką. Przegrali walkę i obwiniają siebie nawzajem – to nie jest dobre podejście. A wracając do ich walki, szkoda, że nie mogę tego obejrzeć, świetna komedia by powstała :)
Nareszcie Sasuke i Naruto dowiedzieli się całej prawdy o Starszyźnie. Należała im się najbardziej. Czy mi się zdaję, czy ostatnio Sasuke za często wraca wspomnieniami do przeszłości i obecnie żyje nią? Wiadomo, to przez tą całą sytuację z Radą, ale Sasuke za bardzo zatraca się w przeszłości. Musi nauczyć się ją oddzielić, bo ona nie pozwala mu cieszyć się tym co ma. Na szczęście Sasuke zawsze u swojego boku ma Naruto, który ma talent do przekonywania i pocieszania.
Długo się mówiło o tym, że nie ma możliwości, aby między Naruto a Sasuke powstało takie coś jak romantyzm. Do dzisiaj tak było, ale jednak los chciał inaczej i w tym rozdziale było go tyle, że aż człowiekowi cieplutko na sercu się zrobiło. A zakończenie po prostu: <3 (wystarczy więcej niż tysiąc słów)
Duuużo weny
Juliet
No też myslę, że Temari nie będzie umiała tak do końca trzymać języka za zębami. To jest za duży news dla całej paczki. Zwłaszcza po tym co się dzieje w ostatnich rozdziałach.
UsuńOj zaraz tam zaraz człowiekiem niemyślącym. On czasami troszeczkę nie ogarnia:) ale fakt, prędzej coś zrobi niż pomyśli.
Myślę, że odnośnie trafiania do Naruto w kwestii Hideakiego, Temari nic tu nie pomoże. On sam musi to zrozumieć, dlatego też późniejsza akcja wygląda jak wygląda.
Tak, dobrze zauważyłaś, Sasuke za często wraca do przeszłości ostatnio. To głównie przez to, że ten temat teraz krąży po całej wiosce, więc trudno o tym zapomnieć.
Shinobi muszą się więcej nauczyć. Przypomina mi to Boruto, gdy też nie umieli się zgrać ani nic zrobić razem i omal nie oblali pierwszej części egzaminu na chunina. To, że są uczniami legend, nie znaczy, że sami nimi będą (choć w anime tak to jakoś właśnie wygląda):)
Dziękuję za komentarz:)
Jejkuu, Hinata przynosiła większe porcje, żeby Naruto się najadł. Jaka ona jest słodziutka :)
OdpowiedzUsuńTemari oczywiście musiała wypaplać o ciąży Sakury. W anime jakoś szczególnie nie przepadałam za Temari, ale w tym opowiadaniu po prostu jej nie lubię. Ale muszę przyznać, że powiedziała Hideakiemu prawdę i dobrze zrobiła. Nie zgadzam się tylko z tym powiększaniem jego poczucia winy. Naprawdę nie ma się wpływu na to, czy się w kimś zakocha, czy nie. Jeśli nawet nie wtedy, to po jakimś czasie i tak zwróciłby uwagę na Naruto, tak najwyraźniej musiało być. A jeszcze co do jego uczucia do Naruto, ktoś musiał w końcu nim potrząsnąć, a skoro nawet Naruto nie może, Sasuke nie mógł, to może uda się to osobie postronnej. Albo po prostu trzeba zaczekać, aż mu się ,,znudzi" albo pozna kogoś innego.
Temari z Sasuke by się dogadała na temat Hideakiego. Może nawet wspólnie by zaplanowali jak się go pozbyć :D Sasuke nie będzie zadowolony z tej przyjaźni Naruto i Hideakiego. Albo w końcu ustąpi albo będą się coraz mocniej kłócić o niego.
Mam nadzieję, że Temari nie wygada się o tym dla kogo Hideaki zostawił Sakurę. Wiem, że jest plotkarą, ale jednak Sakura jest jej koleżanką, mam nadzieję, że postawi się w jej sytuacji i będzie trzymać buzię na kłódkę. Możliwe, że gdyby wszyscy dowiedzieli się o tej sytuacji, to Sakura przez długi czas nie chciałaby wrócić do wioski.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och genini przekonali się, że jeszcze tak naprawdę nie mogą czuć się jak równy z równym z takim przeciwnikiem, i tu właśnie znów pojawia się, że mimo wszystko mimo że coś nie wyszło to Sasuke i Naruto będąc geninami mogli w jakimś stopniu zaszkodzić przeciwnikowi, tak jak u inniy z paczki Naruto kiedy byli geninami... ocho Temari się domyśliła kim jest ta nowa "dziewczyna" Hideakiego, ale własnie nikt nie wiedział że odzyskał pamięć, a Temari rozmawiała z nim tak jakby było normalnie i wszystko pamiętał...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM