Naruto
patrzył przez chwilę na Sasuke szeroko otwartymi oczami i z uchylonymi ze
zdziwienia ustami? Że co? Czy on właśnie zerwał ich zaręczyny? Ale dlaczego?
Przez jedną imprezę u Hideakiego? Przecież nic nie zrobił. Chyba, bo niewiele
pamiętał z końcówki.
–
Draniu, nie wygłupiaj się! – Chwycił go za rękę, chcąc mu z powrotem założyć
bransoletkę, ale ten cofnął dłoń.
–
Nie, Naruto. Uważam, że powinniśmy dać sobie czas. Ty powinieneś dać sobie czas
– wyjaśnił Sasuke. – Spędź go trochę z przyjaciółmi, rób rzeczy, które cię
cieszą i po prostu się baw, nie myśląc o mnie.
–
Jak mam nie myśleć o tobie? – zdenerwował się Naruto. – Korzeń cały czas…
–
Korzeń mi nie zagraża. Nie jestem uwięziony, nie mam zablokowanej chakry, poza
tym, jakbyś nie zauważył, kilku ANBU przez cały czas obserwuje nasz dom. Nic mi
nie będzie, nadal mam też pieczęć lokalizującą.
Naruto, słysząc to, poczuł rosnąca gulę w
gardle. To nie mogła być prawda. A jednak była…
–
Więc miałem rację, mówiąc, że to jak ostatni posiłek skazańca. Zrobiłeś coś
miłego, bo wiedziałeś, że za chwilę mnie tak po prostu zostawisz?
–
Naruto, to nie tak. – Sasuke odwrócił go w swoją stronę i zmusił, żeby na niego
spojrzał. – Chcę, żebyś przez chwilę poczuł, jak to jest żyć wyłącznie swoim
życiem, bez martwienia się o kogoś innego, bez tego widma przeszłości. Chcę,
żebyś miał świadomość, na co się decydujesz, będąc ze mną.
–
Ale ja dobrze wiem, czego chcę. – Naruto nie zamierzał ustępować. – Wiedziałem,
co robię, gdy chciałem sprowadzić cię z powrotem do wioski, znam cię bardzo
dobrze, nie chcę innego ciebie.
–
Mam wrażenie, że jedynie wiesz, czego chciałeś. Nie, czego chcesz teraz.
Wcześniej istniałem pod tym względem dla ciebie tylko ja. Nie znałeś innego
życia, nie wiedziałeś, że związek może wyglądać inaczej. Po prostu przyjąłeś to
wszystko bezkrytycznie.
Sasuke
na chwilę przerwał. To, co mówił, przychodziło mu z trudem, ale musiał mieć
pewność, że Naruto wie, co robi. Że za jakiś czas nie powtórzy się znów to, co
z Hideakim, bo będzie mu czegoś brakować. Wtedy na pewno skończyłoby się to
czymś dużo gorszym niż Tsukuyomi.
–
Daj sobie przynajmniej dwa tygodnie. Za dwa dni majówka, pójdź gdzieś z
przyjaciółmi.
–
Nie, Sasuke!
–
Naruto. Wykorzystaj ten czas. Ja i tak muszę zabrać Ryujiego na trening na
skały. Wiedziałeś, że przez ten czas mnie nie będzie.
–
Ale tylko dwa tygodnie, nie więcej? – zapytał i tak nie do końca przekonany
Naruto.
Tyle
dni wytrzyma. Chyba. Będzie miał indywidualne treningi z Kodaiem, musi
odmalować te nieszczęsne ściany w Głównej Siedzibie Wioski. To tak, jakby
Sasuke poszedł na misję. Choć nie. Wcale nie to samo. A może on się rozmyślił i
wcale nie chciał tego ślubu?
–
Sasuke, ale jak za po tych dwóch tygodniach założę ci tę bransoletkę, nie
zdejmiesz jej już nigdy? – zapytał, żeby się upewnić.
–
Nie zdejmę – obiecał Sasuke i go pocałował na do widzenia. – A teraz muszę iść,
bo Ryuji to już mnie pewnie wyklął ze sto razy.
*
Naruto,
zanim ruszył się na trening z Kodaiem, poszedł jeszcze do sypialni. Dziś był 28
kwietnia. Zaznaczył tę datę czerwonym kółeczkiem w kalendarzu. Po chwili
zastanowienia, też zdjął bransoletkę. To były ich symbole, noszenie jej przez
jedną osobę nie miało sensu. Miał tylko nadzieję, że za ten czas znów będą mieli
je na rękach i Sasuke już nigdy nie przyjdą do głowy tak głupie pomysły.
Zresztą,
ciągle zastanawiało go, dlaczego nagle podjął taką decyzję? Czyżby on sam
wczoraj coś zrobił, tylko o tym nie pamiętał? Nie, to nie było w stylu Sasuke. Prędzej
wybiłby komuś zęby, niż zaproponował coś takiego. Coś musiało się stać. Dlatego
wiedział, że po treningu musi pójść do Hideakiego i wypytać go o wszystko.
Najpierw
myślał, że znajdzie go w laboratorium, ale asystent powiedział, że nie
przyszedł dzisiaj do pracy. No cóż, chyba syndrom dnia wczorajszego dotknął
wszystkich, bo Kiba, którego spotkał po drodze też wyglądał jakoś niewyraźnie.
Kiedy
Naruto przyszedł do domu Hideakiego, ten jeszcze porządkował śmieci po
wczorajszej imprezie. Butelki, plastikowe pojemniki po jedzeniu, paczki po
chipsach czy innych przekąskach.
–
Chłopaki tu spali? – zapytał, widząc niepozwijane jeszcze maty na podłodze.
–
Tak. Kiba, bo nie był w stanie zrobić kroku i Shikamaru, bo nie chciał awantury
ze strony Temari. Reszta poszła do siebie.
–
A ja? Jak właściwie wróciłem do domu? – zapytał Naruto, pomagając mu
porządkować mieszkanie. – Nic nie pamiętam.
–
Uparłeś się, że musisz iść do Sasuke, więc musiałem cię tam zanieść –
uśmiechnął się Hideaki. – Nie powiem, lekki nie jesteś, ale za to po pijaku
bardzo lubisz się przytulać, więc to było całkiem przyjemne.
–
Sasuke nas tak widział? – przeraził się Naruto. Może to przez to tak się
zachowywał?
–
Tak, musiałem zadzwonić do drzwi, bo nie mogłeś znaleźć kluczy – wyjaśnił Hideaki.
– Ale nie martw się, zdawał sobie sprawę w jakim jesteś stanie, dlatego jego
żądza wybicia mi zębów trochę osłabła.
–
No to ja nie mam pojęcia, co mu się stało. – Naruto, gdy już posprzątali
wszystko i usiedli przy stole, spojrzał na swoje ręce. – Coś zrobiłem? Coś, za
co mógłby się wkurzyć?
Hideaki
spojrzał na niego zdziwiony i dopiero po chwili coś zauważył.
–
Naruto, gdzie twoja bransoletka? Nie mów, że zgubiłeś.
–
Nie, nie zgubiłem. Po prostu Sasuke uznał, że powinniśmy dać sobie czas –
mruknął, ukrywając twarz w dłoniach. – Nie wiem, o co chodzi, nie wiem, co
zrobiłem nie tak.
Hideaki
spojrzał na niego. Naruto wydawał się być naprawdę bardzo nieszczęśliwy. Czyżby
wpływ na decyzję Sasuke miało to, co mu wczoraj powiedział? Czy to w ogóle możliwe,
żeby ten egoistyczny, zapatrzony w siebie typ, posłuchał w końcu, co ktoś do
niego mówi i wyciągnął jakieś wnioski? Nie chciał, żeby tak wyszło, nie o to mu
chodziło. Pragnął jedynie, żeby Sasuke zaczął okazywać Naruto trochę więcej
wsparcia i emocji, żeby nie musiał szukać ich gdzie indziej.
Fakt.
Hideaki był zakochany w Naruto. I całym sercem chciał go mieć dla siebie. I
gdyby Naruto sam stwierdził, że nie chce być już z Sasuke i przyszedłby do
niego, byłby chyba najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Ale w taki sposób…
Nie chodziło o to, by go zranić, chciał, żeby po prostu wiedział, że miłość
może wyglądać inaczej. Że wyznanie komuś uczuć to żaden wstyd, a upewnienie tej
drugiej osoby w swojej miłości jest zupełnie normalną rzeczą. Że można cieszyć
się każdą chwilą, robiąc coś wspólnie. Że można małymi gestami, nie ukrytymi za
maską ironii i złośliwości, okazywać codziennie swoje przywiązanie.
–
Co to właściwie znaczy, że macie dać sobie czas? – zapytał. – Tydzień, miesiąc,
rok, czy że w ogóle się rozstaliście, ale zostało to ujęte w trochę bardziej delikatne
słowa?
–
Sasuke powiedział, że przynajmniej dwa tygodnie. Że mam przez ten czas spotykać
się z przyjaciółmi i zastanowić się, czy na pewno chcę z nim być. Czy może wolę
coś innego…
–
A mógłbyś woleć? – zapytał z nadzieją Hideaki, zanim zdążył ugryźć się w język.
To było nie na miejscu. – Tak tylko pytam…
–
Nie. – Naruto pokręcił przecząco głową. – Nigdy nie zostawiłbym Sasuke.
–
Nawet dla dożywotniego kuponu ramenu? – Hideaki uśmiechnął się lekko, chcąc
poprawić mu nastrój i zamienić to, co powiedział wcześniej w żart.
I
chyba mu się udało, bo Naruto trochę się rozchmurzył.
–
Nawet – powiedział zdecydowanym tonem.
–
Rozumiem. – Hideaki kiwnął głową. – W takim razie może chociaż pomogę ci
przetrwać jakoś te dwa tygodnie, żebyś nie musiał cały czas o tym myśleć? –
zaproponował. – Zacząłem kilka ciekawych eksperymentów w laboratorium. Mogłyby
ci się spodobać.
–
A będzie coś z wybuchami? – Naruto na chwilę zaświeciły się oczy.
–
Mam nadzieję, że nie. Wybuchy oznaczają nieudane doświadczenia i czasami
niezbyt przyjemne konsekwencje – powiedział.
Przypomniał
sobie te roztrzaskane fiolki, które powbijały im się w twarze i szyje. Choć
wtedy to był chyba pierwszy raz, gdy poczuł do coś do Naruto. Cholera, gdyby
nie Sasuke, on być może byłby już jego. Teraz, w takiej sytuacji, też miał
szanse. Ale…
Podjął
pewną decyzje. Szybką, ale jednak przemyślaną. Jeżeli Naruto po tych dwóch
tygodniach nadal będzie chciał wrócić do Sasuke, pomoże mu w tym. Ale jeżeli
będzie miał wątpliwości, powalczy o niego. I żadne Tsykuyomi czy inne techniki
go od tego nie odwiodą.
*
Sasuke,
Karin i Suigetsu siedzieli w jednej z oberż w centrum małej wioski. Wybrali to
miejsce nieprzypadkowo. Był to skalisty teren z wielkim wodospadem. Sasuke
chciał, żeby Ryuji trenował rękę, wspinając się na szczyt skały, tak jak jego kiedyś
uczył Kakashi. Karin uznała, że tu Akane może potrenować swoja siłę uderzenia,
a Suigetsu, wiadomo – mógł nauczyć Sayuri jeszcze kilku wodnych technik.
–
Coś podać? – zapytała pulchna karczmarka, uśmiechając się do nich.
Rzadko
gościli tu shinobi, a tym bardziej jednego tak przystojnego, nigdy nie widziała.
Wszystkie miejscowe dziewczyny rzucały mu zalotne spojrzenia, co irytowało
Karin, a powodowało uciechę u Suigetsu. Nigdy nie mógł się powstrzymać, widząc
ten jej zazdrosny wzrok.
–
Poprosimy trzy kufle piwa – zamówił i wyszczerzył swoje ostre zęby w uśmiechu,
który chyba przeraził karczmarkę, bo szybko uciekła.
–
Sasuke! – Karin poprawiła okulary na nosie. – Nie nosisz już tej bransoletki?
Ona nie była czasami zaręczynowa? – zapytała ze zdumieniem.
–
Była – stwierdził Sasuke. – To znaczy jest. Po prostu na taki trening wolałem
zostawić ją w domu, żeby się nie zniszczyła – wyjaśnił.
Karin
zmarszczyła brwi. Coś jej tu nie pasowało. Wcześniej Sasuke zawsze ją miał, bez
względu na to, jak intensywne nie byłyby treningi. A teraz nie miał nawet odciśniętego
śladu po niej, czyli musiał zdjąć ją dużo wcześniej.
–
Zerwaliście? – zapytała wprost, a oczy aż jej się zaświeciły – Naprawdę?
–
O czym ty w ogóle bredzisz – zirytował się Sasuke.
–
Nie bredzę, tylko wyciągam wnioski. Może wreszcie doceniłbyś moją inteligencję,
co? – obruszyła się Karin. – Poza tym, mimo że noszę okulary, nie jestem ślepa.
Odkąd wyruszyliśmy z Konhy, nie da się nie zauważyć, że jesteś rozdrażniony.
–
Ej, no właśnie! – wtrącił się Suigetsu. – Może w końcu stwierdziłeś, że wolisz
odbudowę klanu i zabierzesz się za tą z różowymi włosami? Ale tu cię zmartwię.
Ona jest już w ciąży. I to z Kazekage – zaśmiał się, jakby to był jakiś super
żart.
–
Sakura? Z Gaarą? – zdziwił się Sasuke. W sumie to nie była jego sprawa, ale i
tak był zaskoczony. – A skąd ty w ogóle masz takie informacje?
–
Orochimaru wie wszystko, mój drogi – zaśmiał się Suigetsu. – A dla tej tutaj –
spojrzał sugestywnie na Karin – to jak gwiazdka z nieba. Odpadł jej rywal i
rywalka za jednym razem.
–
Zamknij się, kretynie! – Karin walnęła go z całej siły w głowę, czując, jak
policzki jej płoną.
Czuła
taką adrenalinę, że nie mogła zareagować inaczej. Bo jeżeli to była prawda i
Sasuke był wolny to… Ona przecież też była Uzumaki. I mogła dać mu dziecko,
przedłużyć zaawansowaną linię krwi jego klanu. Czy nie o tym właśnie marzył?
Czy nie tego chciał?
–
Sasuke - zapytała, zbierając się w końcu na odwagę. - Czy miałbyś może ochotę jutro…
–
No długo jeszcze będziecie tu siedzieć? – usłyszeli głos Ryujiego. – Te napoje
dla dzieci możecie wciskać sześciolatkom, a nie nam.
–
No właśnie, tym bardziej, że Akane sprała jakichś głupków przed wejściem, bo
próbowali się rzucać – dodała Sayuri. – Już pobiegli po kogoś z płaczem. Zaraz
pewnie zjawią się tu z jakimiś kijami.
–
Dobra, zbieramy się – zarządził Sasuke. – Mam dość przepychanek na dziś.
Dopił
swoje piwo, myśląc jednak cały czas o Naruto. Co robi? Z kim? I czy coś się
zmieniło w jego postrzeganiu ich związku?
Ten plan Sasuke rozstania się na jakiś czas mi nie pasuje. Nie chciałabym, aby znowu się rozstawali. Przecież całkiem niedawno naprawdę zerwali i już miało wszystko się powoli układać. A tu ponownie taki kryzys. Robi się powoli telenowela. Jednak myślę, że jeśli teraz Sasuke da czas do namysłu Naruto, a młotek uzmysłowi sobie wszystkie swoje uczucia i nabierze innego wyglądu na cały ich związek, to w przyszłości nic nie stanie na drodze ich miłości. W sumie, gdyby nie to, że mam stu procentową pewność, że ślub Naruto i Sasuke dojdzie do skutku, bałabym się, że Naruto serio jest z Sasuke z przyzwyczajenia i podczas tej przerwy sobie to uzmysłowi.
OdpowiedzUsuń„Więc miałem rację, mówiąc, że to jak ostatni posiłek skazańca. Zrobiłeś coś miłego, bo wiedziałeś, że za chwilę mnie tak po prostu zostawisz?” – ta wypowiedź Naruto bardzo mnie rozczuliła. Sasuke wie dlaczego to robi, a Naruto tego nie dostrzega, dopiero to zobaczy jak spotka ponowie Sasuke i przekona się, że ta przerwa pomogła w ich relacji (mam nadzieję).
Majówka – już chciałam pisać, że nie spodobał mi się ten pomysł. W końcu majówka to polskie określenie i polski czas wolny od pracy. A trzeba pamiętać, że Konoha to świat fikcyjny, który rządzi się innymi zasadami i na pewno nie mają tam święta konstytucji albo flagi. Jednak poprawiłaś się w następnym rozdziale, więc już się nie czepiam. Chodź nadal nie pasuje mi to słowo w tym uniwersum.
„Nie zdejmę” – trzymamy za słowo
Podoba mi się pomysł, że Naruto też zdjął bransoletkę. Uwalnia się teraz całkowicie od Sasuke. To jest taka próba dla nich, aby po dwóch tygodniach (które zapewne dla nich będą trwały w nieskończoność) wrócić do siebie ze silniejszą więzią. Z drugiej strony ludzie będą mówić, że zerwali. A oni nie zerwali! Ich limit na zerwanie już się wyczerpał. Po prostu robią sobie krótką przerwę, a bransoletki są w renowacji :)
„Pragnął jedynie, żeby Sasuke zaczął okazywać Naruto trochę więcej wsparcia i emocji” – Hideaki, aby Sasuke mógł tego dokonać, musiałby się zmienić. A czy warto dla kogoś się zmieniać? Zwłaszcza dla osoby, którą się kocha? Powinien być sobą, dlatego Sasuke chciał, aby Naruto się zastanowił czy go naprawdę kocha takim jakim jest.
„Nawet dla dożywotniego kuponu ramenu?” – Hideaki umie rozśmieszać :) Osiągnął to co chciał: poprawić humor Naruto. Prawdziwy przyjaciel. W sumie tak się ostatnio zastanawiam, że relacja Hideakiego i Naruto podoba mi się i bardzo, ale w sferze przyjaźni. Do Naruto nie pasuje mi osoba, która jest miła, opiekuńcza, otwarta. Potrzebuje osoby, z którą może się droczyć, kłócić, wyładowywać złość podczas walki. Jakby Naruto miał spotykać się z taką osobą jak Hideaki, to z czasem by zmiękł i nie miałby tego swojego charakterku.
Szkoda, że Hideaki nie powiedział Naruto o rozmowie z Sasuke. Mógłby go w taki sposób pocieszyć, jakoś wytłumaczyć dlaczego Sasuke podjął taką decyzję. Chodź w sumie skąd Hideaki ma zrozumieć tok myślenia Uchihy. To jest awykonalne dla kogokolwiek, nawet dla Shikamaru.
„Jeżeli Naruto po tych dwóch tygodniach nadal będzie chciał wrócić do Sasuke, pomoże mu w tym. Ale jeżeli będzie miał wątpliwości, powalczy o niego.” – słusznie podjęta decyzja, Hideaki. Teraz modlić się, aby Naruto nie miał jakiś wątpliwości, a spełni się rozkaz Naruto odnośnie „odkochania się” – przynajmniej zacznie się początkowy proces. Mam nadzieję, że przez te dwa tygodnie niczego nie wywiną. Zapowiada się, że Naruto znowu spędzi mnóstwo czasu z Hideakim sam na sam, a to ostatnio nie wyszło za dobrze. Oby tym razem zdołało się tego wszystkiego uniknąć.
Treningi dawnej drużyny Sasuke (tej drugiej, oczywiście) – fajnie tak czasem, aby Sasuke spędzał wspólnie czas z Karin i Suigetsu. Może mówić co chce, ale na pewno w jakimś stopniu są dla niego przyjaciółmi. W końcu spędzili ze sobą dużą ilość czasu.
OdpowiedzUsuń„Była […] To znaczy jest” – masz szczęście żeś się poprawił. A już szykowałam prawego sierpowego :)
Coś czuję, że teraz zacznie się wśród przyjaciół i nie tylko plotki, pytania, przypuszczenia. Sasuke i Naruto chcą chyba być ciągle w kręgu zainteresowania, bo ledwo jakaś plotka ucichnie, to dają powód, aby powstała nowa. Nie schodzą z ust mieszkańców Konohy.
„Zerwaliście? – zapytała wprost, a oczy aż jej się zaświeciły” – nie podoba mi się ta radość Karin. Jeszcze nie dała sobie z nim spokoju? Eh, czy ta fascynacja jej kiedyś przejdzie?
Okej, Sasuke dowiedział się o ciąży Sakury. Jak można było się spodziewać, był zdziwiony, ale jakoś go specjalnie to nie ruszyło. O wiele bardziej czekam na reakcję Naruto na tą nowinkę. On to się zaskoczy kompletnie. Ej! Tak teraz wleciało mi do głowy, że to twoje drugie opowiadanie, gdzie Sakura jest w ciąży przez wpadkę (tak jak w Rywalach).
Jestem ciekawa jakimi sposobami Orochimaru tego wszystkiego się dowiaduje. Najpierw ciąża Sakury była tajemnicą, a po chwili każdy już o tym wie.
„Czy miałbyś może ochotę jutro…” – o cokolwiek pytasz, odpowiedź brzmi nie. Sasuke nie zerwał z Naruto i z nim nie zerwie. Wezmą ze sobą ślub i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. A ty, Karin, powinnaś odpuścić w końcu i zainteresować się kimś innym, na przykład Suigetsu zawsze chętny :) Niby ich relacje w jakimś stopniu przypomniają te Sasuke i Naruto, ale ich to kompletnie jako pary sobie nie wyobrażam. Prędzej by się pozabijali, a właściwie to Karin zabiłaby Suigetsu.
Mam nadzieję, że te dwa tygodnie pozwolą im, aby ich związek jeszcze bardziej rozkwitł i nic dziwnego i niepokojącego w między czasie się nie zdarzy.
Duuużo weny
Juliet
To ich rozstanie na dwa tygodnie (i tak by było, bo mają treningi)i zdjęcie bransoletki jest własnie po to, żeby Naruto ułozył sobie relację z Hideakim. Gdyby Sasuke nie zareagował na jego słowa, znaczy, że by mu do końca nie zalezało na tym, jak Naruto to wszystko odbiera. Owszem, Naruto zawsze kochała sasuke takiego, jaki jest, ale potem poznał Hideakiego i zobaczyl, że moze być inaczej. Po to to zdjęcie bransoletek. Żeby Naruto sam się przekonał, że moze mu wcale zwiazek z Sasuke nie odpowiada. lepiej teraz, niż po ślubie, bo by trwali w zwiazku, a Naruto mylał, co by było gdyby.
UsuńPrzynajmniej tak jest w prawdziwym życiu.
Telenowela? No jak uażasz, dla mnie to jedyny sposób, żeby to wszystko zamknąć i wszystko do końca wyjaśnić. Inaczej ciągnęłoby się to za nimi.
Tak, Naruto spędzi z nim duzo czasu, będzie tez coś, przez co omal "coś" się nie stanie, ale pewnie czytałas już nast rozdziały:)
Tak czy inaczej, ja wiem, że ten ff jest inny niż Hiden. Ale w Hidenie to była ta pierwsza miłość, to pierwsze zakochanie się i czerpanie z tego. Teraz minęło już prawie trzy lata, jak w każdym zwiazku pojawiają się rutyna i problemy. Gdyby ciągle się tak bezwarunkowo kochali, byloby to wręcz dziwne. Każdy ma w zyciu różne zawahania, oni też. Dlatego muszą się upewnić.
Heh, tak teraz myślę, że w tej odpowiedzi napisałam ci część rodziału;D
No ale ja tak uważam, więc musiałam odpowiedzieć:)
Dzięki za komentarz:)
Ten pomysł z ,,odpoczynkiem" od siebie wcale nie wydaje mi się zły. Sasuke pokazał, że chce dać Naruto wolność, że nie będzie mu stawał na drodze do szczęścia. Ale tak naprawdę Naruto jest go pewny, więc ten odpoczynek pomoże tak naprawdę tylko Sasuke. Przez te wszystkie akcje z Hideakim Sasuke myśli, że Naruto mógłby chcieć mieć inne życie, nie to u jego boku. Ale tak naprawdę on może dać Naruto tyle co Hideaki i jeszcze o wiele więcej. Naruto po prostu potrzebuje zrozumienia, wysłuchania, rozmów, więcej takich małych czułości. A przez to, że przez pewien okres nie mógł liczyć na to ze strony Sasuke, to zaczął szukać tego gdzie indziej, właśnie u Hideakiego. Ale to się zmieniło, Sasuke zrozumiał swój błąd i bardzo starał się o Naruto, nawet dom im kupił. Uważam, że im po prostu potrzeba czasu dla siebie (ale razem), żeby oboje wzięli wolne, posiedzieli w domu albo wyjechali do jakichś gorących źródeł, czy coś. Odetchnęli od tego wszystkiego i przede wszystkim, bardzo dużo rozmawiali. Już są trochę za starzy na obijanie sobie buziek za każdym razem jak się nie zgadzają w jakiejś kwestii, a i ich związek jest na poważniejszym poziomie, więc Naruto już nie wystarczają ich stare metody rozwiązywania konfliktów. Oni muszą naprawdę dużo rozmawiać i być ze sobą, wtedy żadna przerwa nie byłaby potrzebna. Ale Sasuke jak już się uprze, to nie przekonasz. Przynajmniej po tym czasie będzie miał pewność, że Naruto naprawdę nie chce innego życia, niż to z nim. A ja nie mam co do tego wątpliwości. Mam nadzieję, że przyjaciele pomogą Naruto przetrwać ten czas. Nie wiem czy to dobrze, że akurat Hideaki chce odciągać go od nieprzyjemnych myśli. Niby są przyjaciółmi, ale Hideaki jest w nim zakochany, znowu może narobić sobie nadziei, że coś z tego będzie, bo próbować raczej nic nie będzie bez zgody Naruto, już pokazał, że szanuje jego decyzję. Z drugiej strony, Hideaki to dorosły facet, powinien wiedzieć, co robi i jakie to ma konsekwencje. Przyjacielem jest naprawdę wspaniałym, ale sobie robi tylko krzywdę, żyjąc w nadziei, że kiedyś Naruto zostawi dla niego Sasuke. Strasznie polubiłam Hideakiego i okropnie mi go żal, że jego miłość jest niespełniona.
OdpowiedzUsuńOoo, Taka znów (prawie) w komplecie. Fajnie się na to patrzy, że mimo iż zakończyli swoją działalność, to wciąż potrafią współpracować. Praktycznie nic się nie zmieniło - Sui i Karin ciągle się kłócą, a Sasuke na nich narzeka. Skoro już wiedzą o ,,zerwaniu" chłopaków to Karin nie da Sasuke spokoju. Chyba, że ten wyjaśniłby jej, jak się sprawy mają. Ale to nie w jego stylu, więc zapewne ona będzie próbować być z nim gdzieś sam na sam, Suigetsu będzie ją tylko podjudzał, by finalnie i tak nic z tego nie wyszło.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, ten plan Sasuke no cóż jak się powiedzie, to nic już nie stanie im na drodze, ale te słowa Hideakiego też odebrałam po czesci tak żeby sam Sasuke zastanowił się nad tym aby był taki bardziej okazujący uczucia, ale Karin to mnie wkurzyła - odpuść w końcu dziewczyno...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM