Niespodzianka:)
–
O, widzę, że wszyscy już są! – zawołał Chouji, który właśnie pojawił się w
bramie.
Towarzyszyła
mu ciemnoskóra dziewczyna, która po chwili chwyciła go zdecydowanie za rękę.
Chouji wydawał się nieco speszony, ale to i tak nic w porównaniu z tym, jak
wyglądał Kiba. Był chyba w bardzo złym humorze, bo ciągle się krzywił.
–
O, Kiba, a gdzie twoja dziewczyna? – zaśmiał się Naruto. Jemu dokuczał, a teraz
przyszedł sam?
Kiba
tylko prychnął, zwłaszcza widząc obok Naruto Hinatę. Już wcześniej zaproponował
jej, żeby przyszli razem, tak po prostu, jako przyjaciele, ale odmówiła. Do
ostatniej chwili czekała na zaproszenie Naruto. I chyba się jednak doczekała.
Dodatkowo dziewczyna, którą Kiba zaprosił, powiedziała mu dzisiaj, że nie może
przyjść. I wyszło tak, że musiał iść sam.
–
No chodźcie! – Ino, która właśnie do nich podbiegła, obrzuciła ich wszystkich
zadowolonym spojrzeniem. Każdy był elegancko ubrany i dobrze się prezentował.
Była trochę zestresowana, bo Shikamaru był jej najlepszym przyjacielem, więc
martwiła się, że coś nie wyjdzie. Jeszcze w ostatniej chwili, gdy sprawdzała
wizytówki przy stolikach, okazało się, że ktoś coś pozamieniał i musiała zrobić
z tym porządek. – Zraz się… – przerwał jej jakiś świst.
Sakura,
widząc lecącego w ich kierunku jastrzębia, machinalnie wyciągnęła rękę, na
której usiadł. Dopiero po chwili do niej dotarło, czyj to ptak. Jasnobrązowe
upierzenie, ciemne obwódki wokół oczu i
kilka dłuższych lotek. To był jastrząb Sasuke! Wszyscy inni chyba też to zauważyli,
bo spojrzeli zdziwieni. Ten ptak nigdy, absolutnie nigdy, nie usiadł na
ramieniu czy ręce nikomu poza Naruto.
Sakura
rozejrzała się. Sasuke już chwilę temu zniknął gdzieś z Kakashim, więc może
Hokage zlecił mu nagle coś pilnego i wysłał wiadomość? Ale w takim razie…
Zaróżowiła się. Skoro jastrząb, zazwyczaj tak samo zdystansowany jak Sasuke,
podleciał do niej tak blisko, mimo że Naruto stał niedaleko, to musiało coś
znaczyć.
–
To ptaszysko Sasuke – zareagował Kiba, patrząc na Naruto z miną: „I co, nie
mówiłem?”. Trochę poprawił mu się humor, gdy zobaczył zmarszczone brwi.
Naruto
podszedł do Sakury i przyjrzał się jastrzębiowi.
–
Nie – stwierdził, gdy go dokładnie obejrzał. Wiedział, że ten Sasuke ma ciemne
końcówki lotek, więc to nie on. Prawie identyczny, ale nie on.
– Co ty gadasz! To ptaszysko chyba
każdy widział już wiele razy! – Kiba zaczął się śmiać. Naruto dalej próbował
wyprzeć się prawdy. Chyba po wczoraj nic do niego nie dotarło.
–
Czy to ważne czyj? – zirytowała się Ino. – Chodźcie, bo zaraz się zacznie!
Naruto
poszedł za innymi. Nie miał pojęcia, gdzie zniknął Sasuke. Rozejrzał się
jeszcze raz i wtedy dostrzegł…
–
Gaara! – wykrzyknął i pobiegł w jego stronę.
Kazekage
stał razem z Kankouro i kilkoma innymi osobami na werandzie domu.
–
Naruto… – Gaara uśmiechnął się na jego widok. Miał na sobie czerwony płaszcz.
Bardzo podobny do tego, w którym chodził na co dzień, jednak bardziej ozdobny.
– Mówiłem ci, że zobaczymy się szybciej, niż ci się wydaje. Mam nadzieję, że
wychylimy dzisiaj więcej niż jedną czarkę sake – uśmiechnął się lekko.
–
Masz to jak w banku! – Naruto roześmiał się na głos, poprawiając marynarkę.
Niezbyt dobrze czuł się w tym ubraniu. – Gdzie siedzisz? Bo ja tam – wskazał
jeden z okrągłych, sześcioosobowych stolików, który wcześniej pokazała mu
Sakura.
Gaara
tylko wzruszył ramionami i wskazał inny, tuż przy stole dla nowożeńców.
Naprawdę wolałby siedzieć z Naruto i porozmawiać. To był jego pierwszy i
najważniejszy przyjaciel, dlatego każdy czas z nim spędzony naprawdę go
cieszył. Niestety, jako Kazekage, miał przydzielone miejsce obok Hokage i byłej
Hokage. Co prawda ich stolik był większy i ładniej udekorowany, ale nie dbał o
to. Chętnie by się zamienił.
–
Naruto. – Sasuke, który nagle pojawił się przed nim, spojrzał na Gaarę z
dystansem. – Jak zawsze pomyliłeś miejsca?
–
Sasuke-kun – Sakura, która pojawiła się zaraz za nim, wskazała ptaka, z którego
nóżki zdążyła już odwiązać wiadomość, a który ciągle krążył nad nimi.
Sasuke
spojrzał w górę. Ten jastrząb był bardzo podobny do jego, ale to nie był on, o
czym od razu poinformował.
–
Musisz dać mu coś za to, że dostarczył wiadomość – odezwał się Naruto i wyjął z
kieszeni przysmak. Miał już dużo do czynienia z ptakiem Sasuke, żeby wiedział,
jak z nim postępować. Po chwili zorientował się, jak to zabrzmiało nawet w
myślach i parsknął śmiechem. Tak czy inaczej, jastrząb Sasuke zawsze oczekiwał
od niego czegoś, więc sądził, że inne też tak mają. – Co tam jest? – zapytał,
zaciekawiony.
Sakura
rozwinęła zwitek.
–
Gratulacje – przeczytała, trochę zawiedziona, bo na pergaminie widniała pieczęć
Suny. Więc to jednak nie był jastrząb Sasuke.
W
końcu rozległ się głuchy dźwięk gongu, wiszącego nad drzwiami. W wejściu
pojawili się Shikamaru i Temari. Oboje byli ubrani w tradycyjne ślubne kimona:
on – w ciemne, dwuczęściowe, ona – w białe i ozdobne. Wyglądali bardzo ładnie, choć mina Shikamaru
mogłaby być bardziej zadowolona. Ale Temari chyba tego nie zauważyła, chwytając
swojego przyszłego męża za rękę.
Ceremonia
ślubna właśnie się rozpoczęła.
Nie
trwała długo, ale Naruto szybko zaczął się niecierpliwić, bo kolejka do
składania życzeń była dość spora. Zerknął na ich stół. Przed każdym talerzem
znajdowała się karteczka z imieniem i nazwiskiem.
Dostał
stolik z Sasuke, Sakurą, Hinatą, Kibą i Shino. Naturalnie jego i Sasuke
posadzili przy sobie, ale obok umieścili dziewczyny – Hinatę po jego lewej
stronie, a Sakurę po prawej stronie Sasuke. Kiba też siedział obok Hinaty, ale
nie wydawał się specjalnie zadowolony z faktu, że po jej drugiej stronie był
Naruto. Hinata co chwilę zerkała na niego i uśmiechała się leciutko i właśnie
ten uśmiech wcale mu się nie podobał.
–
Pięknie razem wyglądają – zauważyła Sakura.
Naruto
wyciągnął się na krześle i kątem oka zerknął na Sasuke. Już wczoraj wymusił na
nim użycie maści od Hinaty, dzięki czemu oznaki walki na twarzy były prawie
niewidoczne. Uśmiechnął się pod nosem i kopnął go lekko pod stołem.
–
Nie marszcz się tak, bo ci zostanie na stałe – szepnął cicho, choć miał ochotę
parsknąć śmiechem. Ten drań zawsze, gdy był z czegoś niezadowolony, robił miny.
Zazwyczaj marszczył brwi i wyginał w specyficzny sposób kąciki ust.
Sasuke
nic nie powiedział, ale odwdzięczył się dużo mocniejszym kopniakiem.
–
Ała, draniu – jeknął Naruto, łapiąc się za łydkę i patrząc na niego morderczym
wzrokiem. To bolało! Co on sobie wyobrażał?! Jak on mu zaraz przywali, to… Nie
zdążył nic powiedzieć, bo na stole właśnie pojawiło się jedzenie. I pachniało
tak dobrze, że w tym momencie bójka byłby ostatnim, czego by chciał.
Sasuke,
który nie był jakoś specjalnie głodny, najchętniej poszedłby już do domu. Od
rana miał paskudny humor, a do tego doszła jeszcze rozmowa z Kakashim. Ponoć z
Suny dostarczono jakieś raporty z dokumentacją zdjęciową i przenikliwe oko ich
byłego senseia, a obecnego Hokage, coś wychwyciło. Sasuke nie wiedział
dokładnie, o co chodzi, ale Kakashi naprawdę patrzył na niego tak, jakby coś
podejrzewał. Nie było za wiele czasu na rozmowę, więc umówili się, że jutro
Sasuke jeszcze raz opowie wszystko dokładnie i ze szczegółami.
Zacisnął lekko pięści. Że też tego nie
przewidział. W końcu te odkrycia okazały się być czymś naprawdę cennym i wartym
uwagi, więc było kwestią czasu, zanim zaczną się na ten temat rozmowy i
dywagacje. Bo skoro tablice zawierały tak istotne i już zweryfikowane podczas
wojny informacje, to jakim cudem zwoje, ukryte tak pieczołowicie, nie wnosiły
nic nowego? To właśnie pytanie zadał mu Kakashi i teraz Sasuke musiał wymyślić
jakieś wiarygodne wyjaśnienie.
Drgnął,
słysząc dźwięk sztućców. To Hinata i Sakura, które wcześniej nałożyły sobie
małe porcje, skończyły już jeść. Naruto, który dorwał się chyba do wszystkiego,
co serwowano, nadal się obżerał. Co prawda nie było ramenu, ale w tym momencie
chyba mu to niespecjalnie przeszkadzało.
–
Tak, wyglądali ślicznie – odpowiedział Hinata, na jakieś pytanie, którego nie
usłyszał.
Hinata
uśmiechnęła się lekko. Naprawdę, Temari w tym białym ślubnym kimonie robiła
wrażenie. Pomyślała, że sama chciałaby tak wyglądać na swoim ślubie. Poza tym,
ci dwoje, mimo przeciwieństw charakteru, bardzo do siebie pasowali.
W
końcu, kiedy ze stołów zniknęły talerze, a zastąpiły je patery z przekąskami i
butelki z alkoholem, atmosfera nieco się rozluźniła.
Kiba,
który wypił już trzy czarki, nagle zaczął zagadywać Hinatę i Shino. Gdy rano
wstał na totalnym kacu, musiał sobie wszystko po kolei przypominać. Kpiny z
Naruto, rozwalony przez Sasuke nos, który na szczęście nie okazał się poważnie
uszkodzony, tego latającego robala. W końcu przypomniał sobie też o wyznaniu
jego przyjaciela. Shino był gejem Był gejem! Trochę jeszcze nie za bardzo
mieściło mu się to w głowie, było to strasznie dziwne, ale… Przecież oni obaj i
Hinata od lat się przyjaźnili. Byli w końcu drużyną ósmą, która wiele razem
przeszła.
–
Niedługo zaczną się tańce… – Sakura, widząc, że Naruto i Sasuke jakoś nie są
skorzy do rozmowy, postanowiła przełamać lody. Niby znała ich od lat, a przy
Sasuke zawsze tak trudno było się w ogóle odezwać. Zabawne, że kiedyś, jako
dwunastolatka, miała więcej odwagi do wyznawania uczuć niż teraz. – Może…
–
Naruto to i tak nie umie tańczyć! – zaśmiał się Kiba. – Prędzej podeptałby
jakiejś dziewczynie nogi!
–
Coś ty powiedział?! – wrzasnął Naruto i uniósł się ze swojego miejsca, ale
Sasuke pociągnął go z powrotem na krzesło i nadepnął na stopę. Naruto jęknął i
pochylił się, żeby rozmasować nogę, a wtedy Kiba znowu się roześmiał.
–
Widzisz, Naruto, nawet z miejsca się nie umiesz podnieść, a co dopiero mówić o
tańcu. W tańcu trzeba się poruszać elegancko i z gracją, a ty tego nigdy nie
miałeś – gadał, lekko już wstawiony.
–
A ty niby masz elegancję i grację? – zapytał Sasuke, uśmiechając się kpiąco. –
Obaj macie dwie lewe nogi.
–
Ach, tak? – zirytował się Naruto. – A ty niby jesteś mistrzem tańca, draniu?!
Ciekawe! Chętnie popatrzę, jak jesteś elegancki i pełen gracji na parkiecie! –
wyzwał go, a Sakura po raz pierwszy nie miała nic przeciwko tej kłótni. Tak!
Naruto sam sprowokował Sasuke i może ten w końcu poprosi ją do tańca!
–
Niby z kim? Z tobą, młotku? – zapytał ironicznie Sasuke. On też trochę wypił i
był bardziej rozluźniony przez alkohol, dlatego pozwolił sobie na takie
komentarze.
–
Naruto, byłbyś idealną partnerką do tańca! – ryknął Kiba i zaniósł się takim
śmiechem, że aż zaczął czkać.
–
Przestańcie już! – upomniała ich Sakura, która teraz, po tym co usłyszała, była
tak wściekła, że niewiele brakowało, żeby ich nie rozniosła. Sasuke nawet nie
wziął pod uwagę, że mógłby z nią tańczyć!
Chciała
powiedzieć coś jeszcze, ale nagle Naruto zerwał się z miejsca, bo zauważył
Gaarę, idącego w stronę ich stolika.
–
To ja zaraz przyjdę – rzucił i pobiegł w stronę swojego przyjaciela.
Sasuke
powstrzymał się przed prychnięciem. Zerknął na Naruto i Gaarę, którzy właśnie
zaczęli rozmawiać, a Naruto zaczął się z czegoś głośno śmiać i pocierać włosy
na karku. Sasuke zmrużył oczy.
–
Smakował ci obiad, Sasuke-kun? – zagadnęła go Sakura. Był tak skupiony na
swoich myślach, że dopiero po chwili zorientował się, o co go zapytała.
Odwrócił wzrok od Naruto i zerknął na nią.
–
Tak, był w porządku – odpowiedział tylko.
–
To, um... to ciasto jest bardzo dobre. Chyba podobno do tego, które jedliśmy w
Kraju Wiatru, prawda? Pamiętasz? – próbowała znowu.
Tym
razem Sasuke już tylko skinął głową, nie siląc się na żaden komentarz. Nie
dość, że Naruto irytował go już z samego rana, to teraz zostawił go w
towarzystwie Sakury, a sam w najlepsze rozmawiał sobie z Gaarą.
Sakura
przeklęła w myślach i sięgnęła po sake. Może gdy trochę więcej wypije, nabierze
odwagi. Sasuke też przydałoby się trochę rozluźnienia. Tak, rozluźnienia… Ostatnio
coraz częściej zaczynała myśleć o nieco innym „rozluźnieniu”. Mieli już
osiemnaście lat, najwyższa pora tego spróbować.
–
Nalać ci też? – zapytała i gdy już myślała, że Sasuke odmówi, podsunął jej
swoją czarkę. – To... za wesele? – zapytała, kiedy uniosła swoje naczynie.
–
Tak, za wesele! – podchwycił Kiba, który dolał sobie i Shino.
Hinata
podziękowała. Sama co chwilę też zerkała na Naruto. Jej rodzina siedziała przy
innym stole, ale ona chciała spędzić ten czas z nim. Jak tylko wróci, może
spróbuje go zagadać i... Zerknęła na parkiet, zauważając na nim swoją siostrę,
która tańczyła z jakimś chłopakiem.
Hanabi
zawsze było od niej bardziej śmiała i zdecydowana, miała wszystkie typowe cechy
klanu Hyuuga. Najprawdopodobniej to ona zostanie dziedziczką klanu, bo miała do
tego większe predyspozycję. Hinata nigdy nie myślała o tym. Jej marzeniem było
wyjść za maż za Naruto, urodzić mu dwójkę dzieci, najlepiej chłopca i
dziewczynkę, i zapewnić mu szczęśliwy dom, którego nigdy nie miał. Ale jak tak
dalej pójdzie i nie zrobi czegoś w jego kierunku, to jej młodsza siostra
szybciej wyjdzie za mąż, co było w tradycyjnych klanach niemalże nie do
pomyślenia.
–
Hinata, o czym tak myślisz? – zagadnął Kiba, nalewając mimo wszystko sake do
jej czarki. – A ty, Shino? Pijesz?
Shino
tylko skinął głową. Jak zwykle prawie w ogóle się nie odzywał, kiedy nie miał
nic do powiedzenia. Widział, że Sasuke siedzi zły, Sakura stara się jak może
zainicjować rozmowę, a Hinata ciągle rzuca spojrzenia Naruto, który ciągle
rozmawiał z Kazekage. Zawsze był bacznym
obserwatorem, a fakt, że nosił ciemne okulary, bardzo mu to ułatwiał.
Naruto
był naprawdę szczęśliwy, że znów widział Gaarę. Już od prawie pół godziny
rozmawiali. Najpierw na temat ślubu, potem, przy okazji wypijając kilka czarek
sake, Gaara opowiedział mu kilka zabawnych sytuacji, które miały miejsce przed
ich przybyciem tutaj. Naruto, śmiał się jak oszalały, słysząc, jak shinobi
prześcigali się w wymyślaniu prezent u dla Temari – jakby nie było siostry ich
Kazekage, bo bardzo chcieli wyruszyć jako obstawa delegacji i wziąć udział w
tym weselu. Niektórzy, zwłaszcza ci młodzi, traktowali to jak wakacje i odmianę
od pustynnego klimatu
–
Twój przyjaciel chyba zaczyna się złościć – mruknął Gaara, uśmiechając się
lekko, gdy zobaczył morderczy wzrok skierowany dokładnie w ich stronę.
–
A, Sasuke… – Naruto poczochrał się po włosach. Tak się zagadał, że o nim
zapomniał. No ale w końcu Gaarę widział raz na jakiś czas, Sasuke musiał to
zrozumieć.
–
Dobrze się dogadujecie? – spytał po chwili Gaara, przyglądając mu się uważnie.
Już podczas ostatniej wizyty zauważył coś, co go zaintrygowało. Jasne, od kiedy
znał Naruto, on ciągle mówił o Sasuke, ale wtedy… Wtedy mówił to jakoś tak
inaczej… Poza tym, pierwsze, co powiedział, po wybudzeniu się ze śpiączki, było
właśnie tym określeniem, które Gaara dobrze zapamiętał: „draniu”.
–
No jasne! – zaśmiał się Naruto. – Ciągle razem trenujemy. Drań beze mnie by
sobie nie poradził.
Gaara
uśmiechnął się lekko. „Drań”. Zabawne było to, że mimo iż przezwisko było nieco
obraźliwe, z tego co zauważył, Sasuke w ogóle się wtedy nie irytował. To było
dziwne. Owszem, nie znał go prawie wcale, ale shinobi, którzy pracowali z nim
nad zwojami, chętnie opowiadali o jego humorach i wrednym charakterze. Narzucił
im takie tempo, że nie dawali rady. Rozstawiał ich po kątach i ciągle coś mu
nie pasowało. Był przy tym tak niemiły i oschły, że chyba – nawet według
doświadczonych pracowników – gorzej być nie mogło.
–
Tu jesteście! – Za ich plecami rozległ się głos, a po chwili zobaczyli Temari.
Naprawdę ładnie wyglądała. – Mój własny brat ze mną nie zatańczy? – zapytała
nieco obrażonym głosem. – A ty Naruto? No wyciągnij w końcu kogoś na parkiet.
Naruto
wydął wargi i zerknął w stronę ich stołu. Ciągle wszyscy przy nim siedzieli.
Sasuke, Sakura, Hinata, Kiba i Shino.
–
Idź poprosić Hinatę do tańca – szepnęła nagle Temari, gdy pochyliła się nad
jego ramieniem.
Naruto
aż drgnął, wystraszony.
–
Co?
–
Zaproś Hinatę do tańca – powtórzyła, starając się, żeby to nie zabrzmiało jak
rozkaz.
W
końcu odeszła z Gaarą na parkiet, a Naruto podszedł do stołu, przy którym
siedzieli jego przyjaciele.
–
Co, musiałeś wrócić, bo ty nie umiesz tańczyć? – zapytał Kiba, wyciągając się
na swoim krześle. Sprawiał wrażenie, jakby sam wrócił z szalonych tańców, które
wszyscy podziwiali, chociaż od początku wesela nie ruszył się od ich stołu.
–
Umiem tańczyć! – warknął Naruto.
–
Jasne, młotku – mruknął Sasuke. Nadal był zły, że Naruto go zostawił przy tym
stole, więc musiał mu dogryźć. – Ty to nawet czasami potrafisz potknąć się o
własne nogi.
Naruto
zmarszczył brwi i spojrzał na niego ze złością. No co za drań! Naprawdę!
– Hinata, zatańczymy? – zaproponował nagle i wstał,
wyciągając w jej stronę rękę.
Reakcja
przy stoliku, jaką wywołały jego słowa, była przewidywalna. Kiba otworzył usta,
jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie tylko coś burknął pod nosemi
sięgnął po swoją czarkę. Sakura uśmiechnęła się promiennie, widząc w tym szansę
dla siebie. W końcu Sasuke uwielbiał rywalizować z Naruto, więc może i on w końcu
się zmotywuje i ją zaprosi na parkiet. Mylnie odebrała jego złość, w
przeciwieństwie do Shino, który obserwując Sasuke, zauważył, jak ten się napina,
a jego twarz tężeje. Patrzył na Naruto chłodnym, morderczym spojrzeniem, ale
Naruto najwyraźniej udał, że tego nie zauważył. Pociągnął czerwoną jak piwonia
Hinatę na parkiet i zaczął się z nią chaotycznie obracać w rytmie muzyki.
Przy
stole zapanowała grobowa cisza. Kiba obserwował z posępną miną tańczącą parę,
Sasuke wpatrywał się w talerze, a Sakura zarumieniła się i odchrząknęła.
–
Um... Sasuke-kun? – zapytała niepewnie.
W
tym momencie zrobiło się małe zamieszanie, bo dwie dziewczyny stojące
niedaleko, zaczęły się o coś kłócić. Na oko wyglądały na jakieś szesnaście lat.
W
końcu jedna z nich podeszła do stolika.
–
Sasuke-kun, zatańczysz? – zapytała, odrzucając długi jasnobrązowy warkocz na
plecy.
Sakurę
aż zatkało z wrażenia. To ona się stara być subtelna, zachęcić jakoś Sasuke,
żeby w końcu się nią zainteresował, a ta gówniara, jak gdyby nigdy nic, prosi
go do tańca? Tak wprost? Aż zacisnęła ręce z irytacji. Już sama nie wiedziała,
co robić. Do tej pory nie działały ani delikatne metody, ani te wprost – jak
pocałowanie go. Miała tylko nadzieję, że Sasuke odmówi tej dziewczynie.
Odmówił.
Ale jednocześnie spojrzał takim wzrokiem, że dziewczyna uciekła. Sakura
przełknęła ciężko. Sasuke znów miał nienajlepszy humor, więc odpuściła sobie
jakiekolwiek próby w tym momencie. Zwłaszcza, że on nieustannie wgapiał się w
parkiet, gdzie tańczył Naruto. Choć nie, nie tańczył, raczej próbował nie
deptać po nogach Hinacie. Wyglądali naprawdę zabawnie, ale liczył się sam fakt,
że Naruto w końcu się zdecydował.
Oboje
wrócili do stolika dopiero po jakimś czasie, bo w pewnym momencie Hinatę zaprosił
do tańca jej ojciec, a Naruto został porwany przez kilka innych dziewczyn,
które zachwycone tym, że tańczą z bohaterem wioski, w ogóle nie zwracały uwagi
na jego potknięcia i brak gracji. Nawet podeptane buty mu wybaczyły.
W
końcu, gdy muzyka na chwilę ucichła, zdyszani wrócili do stolika. Sasuke od
razu rzuciło się w oczy, że zgrzany Naruto wyglądał teraz tak, jak po seksie.
Zaczerwieniona z wysiłku twarz, błyszczące oczy, rozwichrzone włosy. Tylko ust
nie miał opuchniętych, bo nikt go nie całował. Sasuke prychnął pod nosem, gdy
wyobraził się jedną z tych zaproszonych na wesele dziewczyn całujących Naruto.
Jeszcze czego!
Sakura,
którą chyba kilkanaście razy do tańca prosił Lee, a także kilku innych
chłopaków, zbyła wszystkich. Czuła się okropnie. Sasuke, nawet gdy nie było Naruto,
kompletnie ją ignorował. Jeszcze przypomniało jej się to, co powiedziała w nocy
Ino, że powinna sobie go odpuścić. Wtedy zwaliła to na karb tego, że Ino było
pod wpływem alkoholu, ale teraz już sama nie była pewna. Może inni dostrzegali
coś, czego ona nie widziała?
–
Świeże owoce. – Młody kelner, który pojawił się przy stoliku, postawił na nim
paterę. Wymienił też puste butelki sake na pełne.
Kiba
od razu złapał za jedną i zaczął wszystkim polewać. Sam był już naprawdę
podpity. Wkurzył się, gdy Naruto zabrał na parkiet Hinate, na szczęście on chwilę
potem poprosił inną dziewczynę i tak metodą zamian, zatańczył też z Hinatą. I wcale
nie deptał jej po nogach jak Naruto!
–
Ej, Shino… – Nachylił się w stronę swojego przyjaciela. – Podobał ci się ten
kelner? – szepnął, w jego mniemaniu konspiracyjnym tonem, a tak naprawdę
zdecydowanie za głośnym i czknął. Rano przemyślał sobie wszystko i uznał, że
musi się trochę podpytać.
Sakura,
która siedziała obok Shino i usłyszała to dość wyraźnie, też spojrzała na
kelnera. Był chyba młodszy od nich, całkiem ładny, ale...
–
To przecież chłopak – odezwała się.
Ona
też trochę wypiła, a dodatkowo przez to, że była zła, nie panowała w pełni nad
językiem.
–
No... – Kiba zerknął na nią i zrobił głupią minę. Chyba nie spodziewał się, że to
usłyszy. No tak, on jak zwykle wypił najwięcej z nich wszystkich.
–
Nie, nie podoba mi się. Dlaczego? Powód tego jest prosty – odpowiedział
spokojnie Shino, niezrażony tym, że Sakura usłyszała. Skoro przyznał się
kolegom, nie miał nic przeciwko temu, żeby koleżanki też poznały jego sekret.
–
No niby jaki? – ponaglił go Kiba.
–
Wolę chłopaków o jaśniejszym typie urody.
–
O jaśniejszym... – wymamrotał Kiba i zmarszczył brwi, a później zerknął na
drugą stronę stolika i jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.
Sasuke
spiął się i zmrużył oczy, a Naruto zupełnie nieświadomy rozmowy właśnie
nakładał sobie na talerz kolejną porcję jedzenia.
–
A może, Shino, nasz Naruto ci się podoba, co? On ma jaśniejszy... ten no... typ
urody! – oznajmił triumfalnie Kiba. – Te, Naruto! – krzyknął na niego.
–
Co? – wymemłał Naruto, który właśnie przeżuwał porcję jakiegoś ciasta, spojrzał
na niego zdezorientowany.
Kiba,
widząc jego minę, sugestywnie poruszył brwiami i ruchem głowy wskazał Shino.
–
Może wy coś ten… no wiesz… tego – zaśmiał się Kiba, a Naruto z wrażenia kawałek
ciasta wypadł na talerzyk. Zupełnie machinalnie zerknął na Sasuke, jakby on
miał mu wszystko wyjaśnić, jednak ten wpatrywał się w Kibę, jakby chciał mu
znowu przywalić. Nie zrobił tego chyba tylko dlatego, żeby się nie zdradzić.
–
Shino-kun, ale jak to? – zapytała zszokowana Hinata.
Znali
się od tylu lat i nic o tym nie wiedziała. Zawsze myślała, że Shino całą swoją
uwagę poświęcał owadom. Że dlatego był taki skryty, bo był naukowcem i
znajdowanie nowych gatunków było jego celem. Dlatego też teraz postanowił
zostać nauczycielem. Miał naprawdę dużą wiedzę i – z tego co zauważyła –
podejście do dzieci. Widziała, jak upominał kilku uczniów, żeby nie zabijali
gąsienicy i ucząc cierpliwości, pokazał im, jak przepoczwarza się ona w
pięknego motyla. Dzieci były zachwycone. Ale nie miała pojęcia, że to tak… I co
miał z tym wspólnego Naruto?
–
O czym wy w ogóle gadacie – zirytowała się Sakura. O co w tym wszystkim
chodziło.?
–
Po prostu wolę mężczyzn. – powiedział spokojnie Shino. – I nie ja jeden… – zaczął,
ale umilkł, kiedy zobaczył wzrok Sasuke. – W naszej wiosce jest wiele takich
osób. To zupełnie naturalne. Jak u zwierząt i owadów. Na przykład gatunek…
–
Dobra, wystarczy – Sakura zamachał rękami, nie mając ochoty na wykład o
owadach. Oczywiście, słyszała o tym, była w końcu medycznym ninja, ale nie
miała pojęcia, że ktoś z jej znajomych może mieć taką orientację.
Sasuke
szybko domyślił się, że Shino mógł być kolejną osobą, która o nich wiedziała. Skąd?
Nie miał pojęcia, ale – jak zauważył już Shikamaru – nie pilnowali się
specjalnie, więc koniec końców to musiało wyjść na jaw. Zerknął na Hinatę, a
później na Sakurę. Z jednej strony chciał to zachować w tajemnicy, bo tak było
wygodniej, ale z drugiej... Tak, jednocześnie sporo by ułatwiło i równie dobrze
mogło bardzo skomplikować im życie. Jakby już nie było skomplikowane… Przypomniał
sobie rozmowę z Kakashim i zacisnął ręce.
–
Musimy pogadać – rzucił do Naruto, który właśnie kończył jeść.
Naruto,
nieco niezadowolony, bo właśnie przynieśli kolejne przysmaki, w końcu wstał. Poszli
w stronę ogrodu.
Chwilę
później z krzesła podniosła się Sakura. Czuła, że coś jest nie tak…
Jaka cudowna niespodzianka <3
OdpowiedzUsuńSakura podsłucha? :D niee, to chyba zbyt proste. Wyjątkowo nie mam koncepcji, co będzie dalej. Ale chętnie prędko się dowiem!
Kiba mnie irytuje, och, jak on mnie irytuje! Naruto jest łatwy do podpuszczenia, a te jego docinki niestety na niego działają. Wcale się nie dziwię Sasuke, że się tym tak złości. Jakby mój chłop był taki, to też byłabym zła.
C.
No ale Twój chłop nie ukrywa związku z najlepszym przyjacielem:) Chyba że o czymś nie wiesz... :P
UsuńNo to też fakt :D
UsuńC.
Oooo! Uwielbiam Cię za tę niespodziankę!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Naruto taki obeznany z ptakiem Sasuke. Oczywiście z jastrzębiem. Gdzieżbym tam śmiała myśleć o czymś innym :D
Coś mi się wydaje, że Sakura za niedługo może się dowiedzieć o chłopakach... Chociaż możliwe, że zwali to na alkohol, no bo przecież to niemożliwe, żeby Sasuke-kun był gejem i naprawdę nie ukrywał za ponurą miną głębokiej miłości do jej osoby.
Czekam na kolejny rozdział!
Weny!
Dzięki za mega niespodziankę... Ale Ty nas i tak zabijesz... Albo raczej rozbudzina przez ciebie ciekawość... Mam nadzieję, że Sakura dostanie zawału, a Kibie Akamaru odgryzie dupę... hehe
OdpowiedzUsuńOoooo! Jaka wspaniała niespodzianka!
OdpowiedzUsuńNiestety z powodu deficytu czasu będzie krótko i na temat:
Kiba denerwuje mnie bardziej niż Sakura, a to już o czymś świadczy. Te jego docinki i komentarze to już po prostu świństwo zainfekowane głupotą. A młotek się daje...
Coś węszę nadchodzącą dramę. Zakończenie jak zwykle pozostawia wiele pytań. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
Dziękuję i pozdrawiam!
JT
Hej,
OdpowiedzUsuńuchocho, Sasuke taki wkurzony, naprawę fantastycznie tą jego postać ukazałaś... a na dodatek nasz Naruto zostawił go przy tym stoliku ;) ;) a Sakura nie przepadam za nią zupełnie więc chciało by się aby zobaczyła o co tutaj chodzi, a może zobaczy bo jak teraz poszła za nimi...
a blog gdzie jest opowadanie "rywale" i "zbieg okoliczności" to nie Twoje teksty?
weny i pomysłów życzę...
Pozdrawiam ciepło AM
Tak, to też są moje teksty.
Usuń